WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Polowanie na nie było również kolejną myślą Marcy. Czuła już na sobie ich łapska, oblepiające całe ciało, wsuwające się pod ubrania, by koniec końców strzelić im między oczy z szyderczym śmiechem. Była absolutnie przerażona, czując jak jej żołądek wywija fikołki aż pod samo serce, sprawiając, że było jej niedobrze. Nie chciała również spojrzeć lwu prosto w oczy – to jest zgubne, czytała o tym albo oglądała program. Trzeba odwrócić się do nich plecami i tkwić w bezruchu, a m o ż e zostawi cię w spokoju. Tragedia. To była absolutna tragedia, którą szybko zmęczyła się psychicznie. Musiała trzymać się dla syna, ale jak? Gdy nie widzi się nadziei na wyjście z opresji, ciężko jest wyobrażać sobie pozytywne scenariusze.
- Ani toalety nie będą dobre, ani budynek ptaszarni, bo tam na pewno poszli... mam nadzieję, że... zwierzęta, wiesz... są dalej w klatkach - mruknęła, przełykając ślinę. W gardle jej nagle zaschło na myśl, że zaraz może coś tu przyjść. Oby nie wywęszyło ich, to samo tyczy się napastników. Co oni w ogóle od nich wszystkich chcieli? Dlaczego ranili niewinnych ludzi?
Ściągnęła brwi, nie rozumiejąc wybuchu śmiechu Ethel. Co, że ona jest jakaś gorsza, bo kiedyś kilka razy przespała się z detektywem, a nie wielkim panem policjantem? Mierzyła ją wzrokiem, próbując zrozumieć, o co jej chodzi, bo poczuła się niezręcznie. Chciała się wygadać na temat głupot, zanim umrze, a ona bardzo nieładnie ją potraktowała.
- Oooch - westchnęła ze zrozumieniem, ale również zaskoczeniem. Oparła głowę o stelaż ławki, bo głowa zrobiła się cięższa. Bardziej wykończyła ją świadomość, że została postrzelona niż rana, która nie była aż tak poważna (a bolała jak diabli). Zaciekawiła się jednak historią Ethel. Świetnie. Opowiadała o miłości do detektywa, gdy Marcy jedynie przespała się z nim kilka razy i nic więcej. Zrobiło jej się głupio. Odnotowała w pamięci, że już nigdy nie zacznie opowieści do (właściwie) nieznajomych o swoich byłych. Nie była w stanie powiedzieć więcej niż “oooo”. - Wydaje się takim dupkiem, ale w sumie nie znam go jakoś dobrze. Jak cię to pocieszy, też schrzaniłam trochę chyba - odparła, zerkając na wyświetlacz telefonu. Nikt jej nie odpisał. Nie przejmują się nią? Jest tu w ogóle zasięg? - Zakochałam się w przyjacielu. To jest najgorszy strzał w kolano jaki znam - powiedziała, wybierając numer alarmowy. Przytknęła telefon do ucha, oczekując zbawiennego głosu po drugiej stronie, który zapewni, że pomoc już jedzie.
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">
Dostajecie się do krętych uliczek zoo, w pierwszym momencie zbyt przejęte, by zwrócić uwagę na otoczenie. Bez problemów docieracie do ławki, za którą się chowacie. Nikt was nie goni i nie zatrzymuje. Widzicie, że niedaleko, za jednym z krzaków, chowa się troje nastolatków.
Zajęte rozmową nie zauważacie, że zbliża się do was małpa, sięgająca wam mniej więcej do pasa, czarna i podejrzana. Nie wygląda zbyt przyjaźnie i co jakiś czas pokazuje kły.
Uważajcie! — krzyczy w pewnym momencie jeden z nastolatków, jednak jest już za późno.

Ethel - z jakiegoś powodu to ty jesteś głównym celem. Małpa powala cię na ziemię i wgryza ci się boleśnie w rękę, którą na szczęście zasłoniłaś twarz. Podczas upadku gubisz broń palną, która ląduje kilka metrów od ciebie na ziemi. Z resztą i tak byś nie dała rady jej użyć, nie z ranną ręką.

Marcy - małpa, przed zaatakowaniem Ethel, odrzuca cię na bok, zostawiając zadrapanie na przedramieniu.

Masz dwie opcje do wyboru:

1, Decydujesz się na pomoc Ethel i walkę z małpą. Możesz skorzystać z broni palnej, którą zgubiła twoja towarzyszka lub z innych przedmiotów z wymienionego wcześniej ekwipunku.
2. Uciekasz, zostawiając Ethel na pastwę małpy.

Rzuć kostką d2 lub d5 na powodzenie.

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

[dice]d2[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Następny post MG pojawi się 04.07, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prawdę powiedziawszy, naprawdę ciężko w danej chwili było porównywać ich związane ze sobą wzajemne doświadczenia, które zdobyły dzięki temu przeklętemu po wsze czasy mężczyźnie. Jeśli Ethel miałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, to zmuszona była przyznać, że nie miała na to nawet najmniejszej ochoty. Choć doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jej zachowanie w gruncie rzeczy jest głupie i niedorzeczne, to jednak gdzieś tam w głębi duszy, poczuła lekkie ukłucie zazdrości. A wszystko za sprawą uczuć, których wciąż, pomimo upływu lat, nie potrafiła się z siebie wyzbyć.
- W swoim przyjacielu? - Powtórzyła, wzdychając przy tym cichutko. - Skomplikowana sprawa. A on? W sensie ten Twój przyjaciel? Wie o Twoich uczuciach, czy raczej wzdychasz do niego w tajemnicy i obawie, że gdy zdradzisz mu prawdę, stracisz tę przyjaźń? - Zapytała dość dosadnie i trochę tego żałowała. Nie chciała wyjść w oczach Marcy na wścibską plotkarę, ale naprawdę ciekawiła ją ta zawiła historia.
Kobiety pewnie nadal wymieniałaby by się swoimi doświadczeniami między sobą, gdyby nie donośny głos, a raczej ostrzeżenie jakiegoś nastolatka. Gdy Ethel obróciła się za siebie, było już zdecydowanie zbyt późno. Sporych wielkości małpa, zmierzała w jej stronę i zanim zdążyła tak naprawdę zareagować odpowiednio do sytuacji, ta rzuciła się na nią. W wyniku tego ataku, kobieta upadła na ziemię, a po chwili w alejkach, rozległ się jej własny krzyk, gdy zwierzę, wkryzło się boleśnie w jedną z jej rąk. Dobrze, że chociaż udało jej się w porę zakryć twarz...
Gdzieś w całym tym zamieszaniu i szamotaninie, Farrow zgubiła swój służbowy pistolet, o czym nie miała zielonego pojęcia. Brunetka, próbowała ze wszystkich sił się bronić, ale w ostatecznym rozrachunku, słabo jej to wychodziło. Ta pieprzona małpa zaraz odgryzie jej rękę! - Marcy uciekaj! Uciekaj, słyszysz!!! - Krzyknęła, mając nadzieję, że ta mimo wszystko jej posłucha. Pal licho całe to ZOO, zginie tu i pewnie nawet nic z niej nie zostanie...
<style> @import url('https://fonts.googleapis.com/css?family=Abel|Arizonia'); .foralba59 {border-spacing: 1.5mm; width: 230px; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.foralba59 td:first-child {vertical-align: bottom;}.foralba59 td {vertical-align: top;}.wielka59d {position: relative; width: 120px; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555;}.wielka59c {position: relative; width: 120px; font-family: arizonia; font-size: 23px; line-height: 15px; color: #995555; text-align: right; text-shadow: 1px 1px 0px rgba(221,204,187,0.3); margin-bottom: 5px;}.mruczanka59a {width: 75px; font-family: abel; font-size: 7px; line-height: 10px; color: rgba(0,0,0,0.9); text-align: left; text-transform: uppercase; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555; padding: 5px;}.mru59 {color: grey; font-size: 6px; line-height: 10px; text-decoration: none; opacity: 0.8;}</style><center><table class="foralba59"><tr><td><div class="wielka59c">Ethel Farrow</div><img class="wielka59d" src="https://i.ibb.co/12WQs5Y/received-20904 ... d><td><div class="mruczanka59a">Then I heard your heart beating, you were in the darkness too, so I stayed in the darkness with you...</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru59"></a></td></tr></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pytania Ethel były w punkt. Poruszały wszelkie obawy Marcy, z którymi walczyła od pewnego czasu. Były to trudne momenty, bo we wszystko to wplątała swoje dziecko, ale nigdy nie sądziła, że przyjaźń mogłaby zamienić się w coś więcej. I to z jednej strony. Oparła głowę o niewysoki płotek za sobą, wzdychając ciężko przy tym.
- No... nie wie nic i chyba wolałabym, by tak pozostało, bo wiesz, jeśli on tego nie odwzajemnia? Nie chcę go stracić, chociaż strzelam, że i tak stracę. Dzisiaj - odparła niemrawo, ale taka była prawda. Czuła, że nie dożyje do kolejnego dnia. Coś sprawiło, że przyszła tutaj, do ZOO, tak jak Ethel. To jest przeznaczenie, los czy może jakaś karma, która poprowadziła je prosto na śmierć. Nie pogodziła się z tym wciąż, bo miała za dużo do zrobienia, za dużo do wyznania i za dużo by straciła z życia swojej pociechy. Nie rozumiała do końca, dlaczego ją to spotkało, bo przecież nie zrobiła w życiu nigdy nic strasznego. Czy ginie się za uczucia do przyjaciela? Najwidoczniej tak.
Początkowo nie sądziła, że to dotyczy ich. Ten krzyk, który wydarł się z gardeł innych ocalałych. Skuliła się bardziej przy ławce, ręką osłaniając głowę i oberwała. Dopiero po chwili zorientowała się, że Ethel miała gorzej. Przez długą chwilę nie mogła zrobić nic, tylko patrzeć jak małpa znęca się nad jej nowo poznaną koleżanką.
Gdy zorientowała się, że zgubiła broń, szybko sięgnęła po nią. Jedną ręką wycelowała w małpę, ale tak się tarmosiła, że ciężko było wymierzyć jej cel. Kiedyś strzelała często na strzelnicy, ale to było co najmniej sześć lat temu.
- Uważaj, strzelam! - Zranioną rękę pozostawiała w bezruchu, bo zbyt bolała, by nią ruszać, aż w końcu po wyjątkowo długich chwilach celowania, wystrzeliła w stronę małpy. Nie zamierzała pozostawiać Ethel, w duchu modląc się, że pomoże jej jakkolwiek, a nie dodatkowo zrani.

[dice]d5 = 1411480566 [/dice]
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">
Marcy ma podczas tej akcji więcej szczęście, niż rozumu i kula, którą wystrzeliła w małpę, trafia zwierzę w głowę. Ciężkie, owłosione cielsko opada na Ethel bezwładnie.
Jednocześnie słyszycie w oddali wycie syren. Czyżby odpowiednie służby przybyły w końcu na ratunek?

Co robicie? Zostajecie w miejscu, czy ruszacie dalej? Jeżeli przemieszczacie się, to napiszcie dokładnie w którą stronę/gdzie. Niezależnie od podjętego wyboru rzucacie kostką d2 lub d5 na powodzenie.

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

[dice]d2[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Następny post MG pojawi się 08.07, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miłość była zdecydowanie do kitu. Nie dosyć, że przereklamowana, ukazująca się niemalże na każdym kroku, to do tego niewiarygodnie skomplikowana. Jeśli Ethel miałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, to zmuszona była przyznać, iż sytuacja w której Marcy świadomie usadziła samą siebie, okazała się być wyjątkowo poplątana, ale jednocześnie wcale nie gorsza od tej, w jakiej Farrow trwała od kilku długich, niczym wieczność lat. To było bardzo przykre, ponieważ niezależnie od tego, jak wielką krzywdę wyrządził kobiecie, detektyw Wilson, ta nie potrafiła o nim zapomnieć, a tym bardziej przestać go kochać.
Tak, ta wyniszczona w pewnym sensie brunetka, wciąż kurczowo trzymała się uczucia, które nigdyś nadawało sens jej życiu. Niestety pech chciał, że owe uczucia zamiast przestać istnieć, tylko mocniej przybrały na sile, gdy drogi tejże dwójki ponownie skrzyżowały się ze sobą. Los bywa okrutny i chiolernie niesprawiedliwy, czyż nie?
- Co?! - Krzyknęła, w pierwszej chwili nie bardzo rozumiejąc to, co miała jej do przekazania Thrilwall. Szarpanina ze zdziczałą małpą, która nie chciała puścić jej ręki, wcale niczego nie ułatwiała. Dopiero wystrzał z jej własnej broni sprawił, że Ethel nagle znieruchomiała, modląc się w duchu o przeżycie. Krzyknęła żałośnie, gdy martwe zwierze, przygniotło ją swoim ciężkim cielskiem. Ostatkiem sił, kobieta zrzuciła małpę z siebie i doczołgała się do ławki, za którą Marcy ukrywała się przez ostatnich kilkanaście minut.
- Daj mi to mała...- Mruknęła, ostrożnie zabierając pistolet z dłoni koleżanki. - Normalnie powinnam Cię za to zamordować, ale...dziękuję. - Rzuciła, posyłając jej słaby uśmiech. Ból ręki był ogromny. Lejąca się z niej krew, nie wróżyła niczego dobrego. Słysząc wycie syren, dobiegające z oddali, policjantka odetchnęła z wyraźną ulgą.
- Może przeżyjemy, Marcy!- Dodała z nieco większym entuzjazmem, opierając się ciężko, o ścianę. - Poczekajmy tutaj na pomoc, dobrze? Nie mam siły kiwnąć palcem...

[dice]d5 = 256389607 [/dice]
<style> @import url('https://fonts.googleapis.com/css?family=Abel|Arizonia'); .foralba59 {border-spacing: 1.5mm; width: 230px; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.foralba59 td:first-child {vertical-align: bottom;}.foralba59 td {vertical-align: top;}.wielka59d {position: relative; width: 120px; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555;}.wielka59c {position: relative; width: 120px; font-family: arizonia; font-size: 23px; line-height: 15px; color: #995555; text-align: right; text-shadow: 1px 1px 0px rgba(221,204,187,0.3); margin-bottom: 5px;}.mruczanka59a {width: 75px; font-family: abel; font-size: 7px; line-height: 10px; color: rgba(0,0,0,0.9); text-align: left; text-transform: uppercase; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555; padding: 5px;}.mru59 {color: grey; font-size: 6px; line-height: 10px; text-decoration: none; opacity: 0.8;}</style><center><table class="foralba59"><tr><td><div class="wielka59c">Ethel Farrow</div><img class="wielka59d" src="https://i.ibb.co/12WQs5Y/received-20904 ... d><td><div class="mruczanka59a">Then I heard your heart beating, you were in the darkness too, so I stayed in the darkness with you...</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru59"></a></td></tr></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mogła jedynie domyślać się, przez co przechodziła Ethel przez ten cały czas. Sama Marcy nigdy nikogo nie kochała, oprócz własnego syna, więc ciężko jej było w tej chwili, gdy tak obezwładniające uczucie miłość tak zaczęło rządzić jej życiem. Miała nadzieję, że jest to tylko na moment, a wszystko wróci do normy. Wygodniej jej było być samą, bez żadnego związku. Często wiązało się to z bólem, gdy patrzyła na szczęśliwe pary wokół, ale sądziła, że nie jest zdolna do tworzenia normalnego związku. A chciałaby. Czuła, że z Masonem mogłoby jej wyjść, o ile byłby w stanie. W końcu też miał za sobą ciężką historię. Nie zamierzała więc robić nic pochopnego, żadnych kroków.
Nie wiedziała, dlaczego zdecydowała się na tak drastyczny krok. Z tyłu głowy, pomimo buzującej adrenaliny we krwi, miała wizję jak kula trafia w Ethel i rani śmiertelnie. Bała się tego. Nie była jednak w stanie rzucić się na małpę, jakby ból jej ramienia promieniował na całe ciało. Bolało ją już serce, a że wada ostatnio uaktywniła się, trochę jej to przeszkadzało w danym momencie. Nie chciała ryzykować jeszcze bardziej, bo co im po tym jak Marcy zejdzie na atak serca? Strzeliła. Trafiła w małpę, która padła. Och, szybko nie pojedzie do żadnej Tajlandii albo do jeszcze większego parku jak Phin chciał.
Oddała jej pistolet bez żadnego zawahania, oddychając ciężko. Uśmiechnęła się również delikatnie i złapała Ethel za rękę, chcąc jakoś okazać jej wsparcie. Gdy zauważyła, że krwawi, sama przerwała tym razem swoją koszulkę i owinęła jej krwawiące ramię na tyle, ile była w stanie, po czym docisnęła rękę do rany Ethel. Musiały nieco zatamować krwawienie. Głos syren zwiastował nową nadzieję.
- Oby, bo to moja pora na drugą kawę - szepnęła ciężko, uśmiechając się jednak znów ze swojego żartu. Skinęła głową na jej słowa i zamknęła oczy. - Tak, to jest dobry pomysł. Ranne mamy większą szansę tutaj niż gdzieś w terenie, gdzie miałybyśmy zwiewać - odparła z pomrukiem. - Cieszę się, że jesteś ze mną. Pewnie to mówiłam, ale naprawdę... cieszę się, więc cholera, musimy przeżyć i napić się. Chcę wiedzieć wszystko... o tym detektywie.

[dice]d5 = 1783942124 [/dice]
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">
Pojedynek z małpą został wygrany, ale to na pewno nie koniec waszych problemów.

Marcy - z jakiegoś powodu czujesz się coraz gorzej i słabiej. Masz trudności z oddychaniem.

Ehtel - paskudna rana, którą zadała ci małpa nie wygląda najlepiej i ciągle krwawi.

W oddali widzicie więcej zwierząt, które uwolniły się z klatek, ale większość z nich jest niegroźna. W pewnej chwili słyszycie odgłosy wielokrotnych strzałów, które dobiegają od bramy, którą weszłyście do zoo. Ktoś chyba się do was zbliża. Macie nadzieję na ratunek, jednak znalazł was nie policjant, ani ratownik, a jeden z zamaskowanych mężczyzn.
Ruszać dupy, idziemy do bramy — mówi podniesionych głosem, celując do was z broni. Chyba nie macie wyboru i mimo złego samopoczucia podnosicie się i ruszacie z terrorystą.

Rzucacie kością d2 lub d5 na powodzenie.

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

[dice]d2[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Następny post MG pojawi się 11.07, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wydłużam wam czas na posta do jutra, do wieczora! Buziaki :serducho:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W życiu Ethel tak naprawdę niewiele było osób, które kobieta kochała szczerą miłością. W rodzinnym domu brunetki, choć pieniędzy nigdy nie brakowało, to jednak na uczucia ze strony najbliższych również nie mogła liczyć. Jedynie najstarsza siostra stanowiła dla Farrow oparcie, którego nigdy nie miała w rodzicach. Niestety na przestrzeni mijających lat, oraz różnych splotów okoliczności, ta niegdyś nierozerwalna więź, dziś stanowi już tylko wyblakłe wspomnienie.
Nick był niegdyś jedynym pewnym punktem jej codziennej egzystencji. Zawsze czekał na Panią Detektyw w ich wspólnym mieszkaniu, gdy ta wracała po nocach z jakiś skomplikowanych akcji. Często obdarowywał ją kwiatami i różnymi drobiazgami. Był kochający, czuły, wyrozumiały i...niewiarygodnie nudny. Zapewne każda normalna kobieta, byłaby zachwycona takim facetem, ale nie Ethel. Jej niestety brakowało w tym ziązku pewnego rodzaju ekscytacji i szaleństwa. Dreszczyku emocji, który wywoływałby gęsią skórkę na jej plecach. Coś takiego, poczuła dopiero gdy na jej drodze pojawił się John Wilson. Niestety ku rozczarowaniu brunetki nawet i ta relacja, okazała się pomyłką.
- Ja też się cieszę, że ze mną jesteś Marcy. Obiecuję Ci, że jak wyjdziemy z tego cało, to tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz! - Zażartowała swobodnie, gdzieś tam w duchu jednak licząc na to, że owa znajomość pomimo niecodziennych okoliczności przetrwa.
Choć policjantka z każdą mijajacą chwilą, czuła się coraz gorzej, starała się tego po sobie nie okazywać. Tylko po to, aby nie wprowadzać jeszcze większego zamieszania i stresu, który mógłby wywołać u Thrilwall kolejny napad paniki.
Wszystko było na jak najlepszej drodze do szczęśliwego zakończenia i Ethel chciała, żeby takie właśnie pozostało. Pech chciał, że zamiast ratowników medycznych, czy policji, znalazł je jeden z tych nawiedzonych gości. - Dobra już dobra! - Warknęła tylko, nieporadnie zbierając się przy tym z ziemi, a następnie również idąc w kierunku bramy. W międzyczasie, kobieta dała znać swojej towarzyszce, aby ta grzecznie wykonywała polecenia terrorysty dla ich własnego, wspólnego dobra. Farrow żywiła tylko cichą nadzieję na to, że pomoc jednak zdąży pojawić się, zanim będzie już za późno...

[dice]d5 = 1399450731 [/dice]
<style> @import url('https://fonts.googleapis.com/css?family=Abel|Arizonia'); .foralba59 {border-spacing: 1.5mm; width: 230px; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.foralba59 td:first-child {vertical-align: bottom;}.foralba59 td {vertical-align: top;}.wielka59d {position: relative; width: 120px; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555;}.wielka59c {position: relative; width: 120px; font-family: arizonia; font-size: 23px; line-height: 15px; color: #995555; text-align: right; text-shadow: 1px 1px 0px rgba(221,204,187,0.3); margin-bottom: 5px;}.mruczanka59a {width: 75px; font-family: abel; font-size: 7px; line-height: 10px; color: rgba(0,0,0,0.9); text-align: left; text-transform: uppercase; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555; padding: 5px;}.mru59 {color: grey; font-size: 6px; line-height: 10px; text-decoration: none; opacity: 0.8;}</style><center><table class="foralba59"><tr><td><div class="wielka59c">Ethel Farrow</div><img class="wielka59d" src="https://i.ibb.co/12WQs5Y/received-20904 ... d><td><div class="mruczanka59a">Then I heard your heart beating, you were in the darkness too, so I stayed in the darkness with you...</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru59"></a></td></tr></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdy wyjdzie stąd cała i żywa, powie o swoich uczuciach Masonowi. Był to wyraźny znak, by ruszyć kijem w mrowisko i przestać dołować się samotnością. Będzie mogło być gorzej, bo przecież jeśli straci przyjaciela, również jej dziecko będzie miało złamane serce. Wszystko było skomplikowane i popaprane, bo bez takich uczuć życie byłoby o wiele prostsze. Przecież ona, Marcy, nigdy nie była zakochana! I akurat teraz muskała uderzyć ją jakaś marna strzała amora. Musiała chyba stanąć przed sądem ostatecznym, by zrozumiała wszystko tak klarownie, że kocha kogoś. Więc nie jest z nią tak źle. Nie ma serca z kamienia jak sądziła. A potrzebowała coraz bardziej kogoś u swojego boku, kogoś takiego jak Nick, były Ethel. No, może nie do końca kogoś tak nudnego (nawet Masona za takiego nie uważała!), ale samotność już zbyt mocno dawała się we znaki.
Uśmiechnęła się blado na jej słowa, starając się jednak oddychać powoli i w sposób kontrolowany. Jej serce biło nierównomiernie, powodując znaczną utratę sił i drżenie dłoni. Usta miała spierzchnięte, bo nie piła już chyba wieki, a miały za sobą dość dzikie ucieczki i walki z małpą. Przestała zwracać uwagę na zwierzęta wokół nich, wiedząc, że już z tego nie wyjdą. Może lepiej jak zagryzą je małpy i inne dziki, a nie terroryści. Chciała znów sięgnąć telefon, ale był zbyt mocno wciśnięty w kieszeń spodni. Nie miała zwyczajnie sił.
Wtedy też przyszedł do nich zamaskowany mężczyzna. Nici z pomocy. Zginą dzisiaj. Czas pogodzić się z tą myślą całkowicie. Tylko żal jej było, bo nie mogła pożegnać się z synkiem. Podniosła się powoli, ledwo już trzymając się na nogach i ruszyła. Ciężko jej się oddychało, jakby coraz płycej. Wlokła stopami, słuchając wskazówek Ethel, choć już naprawdę zrobiła się obojętna na los, bo czuła, że to koniec tak czy siak. Jej serce długo nie pociągnie.
- Nie mogę - odetchnęła ciężko, upadając na kolana i podpierając się dłońmi o ścieżkę. Głowę zwiesiła, a oczy zamknęła. Żałosna pozycja do umierania. Żadna z niej bohaterka, Phin dumny nie będzie. Uniosła więc spojrzenie na terrorystę, by spojrzeć mu prosto w oczy. – Strzelaj. To koniec.
Miała trzy opcje śmierci i wybierała swoją własną, na serce, które doskwiera jej od narodzin. Nie z rąk jakiegoś dupka czy dzikich zwierząt, co z klatek uciekały. Usiadła na piętach, niemal przelewając się z osłabienia.
Żegnaj, synku. Mama cię kocha.

[dice]d5 = 159594188 [/dice]
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">
Mężczyzna szarpnął Ethel za ramię, pospieszając ją i nakierowując na ścieżkę, którą miała iść. Kątem oka zerknął tylko, czy Marcy wstaje. Chciał, żeby doszła do Ethel i aby obie szły przed nim. W końcu musi mieć je na oku. Wtedy zobaczył, że Marcy zwalnia, a potem mówi, mu, żeby strzelił. Bez wahania unosi broń i właśnie to robi. Marcy umiera.

Ehtel - z przerażeniem dostrzegasz jak napastnik celuje prosto w Marcy i strzela, a następnie jak gdyby nigdy nic każe ci iść dalej. Mierzy do ciebie z broni i grozi ci. Nie masz wyboru.

Rzucasz kostką d5 na powodzenie i obrażenia.

Marcy - tak naprawdę wcale nie umierasz, ale napastnik i Ethel są przekonani, że tak właśnie się stało. Kula trafiła cię w klatkę piersiową i przeszła na wylot, łamiąc ci żebro, ale nie uszkadzając żadnych ważnych organów. Tracisz przytomność.

Rzucasz kostką d5 na powodzenie i obrażenia.

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Ostatni, finałowy post MG pojawi się 16.07, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]
Ostatnio zmieniony 2021-07-13, 22:04 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy mogło być gorzej? W prawdzie, Ethel zawsze wychodziła z założenia, że nigdy nie było tak źle, żeby sytuacja nie mogła ulec pogorszeniu, lecz w danej chwili, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, kobieta wątpiła w to, aby obie z Marcy, mogły wpaść w jeszcze większe tarapaty, niż te, w których tkwiły obecnie. Jak to się w ogóle stało? Gdzie do cholery była ta pieprzona po wsze czasy policja? (Pomińmy fakt, że od kilku dobrych lat, Farrow sama zasilała tę zacną grupę. Niestety przez to co dane jej było przeżyć w ciągu minionych miesięcy, powoli zaczynała kwestionować przydatność wykonywanego przez siebie zawodu). Ratownicy? Ktokolwiek? Przecież ktoś musiał wiedzieć o dramacie, jaki od wielu godzin rozgrywał się w tym ZOO, prawda?
Niestety jak widać na załączonym właśnie obrazku koszmar w którym trwały te dwie kobiety, zamiast zakończyć się na dobre, rozkręcał się coraz to bardziej, serwując im przy tym atrakcje, jakich z całą pewnością nie zapomną do końca swojego życia. O ile w ogóle uda im się wyjść z tego bagna w całości.
- Aaaa...- Ethel pisnęła tylko, zaciskając przy tym mocno zęby z bólu, gdy terrorysta szarpnał ją za ramię. W wyniku starcia a małpą cała ręka dawała jej się mocno we znaki. Ona również idąc przed siebie, zarkała cały czas, czy Thirlwall dotrzymuje im kroku. Brunetka doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że stan kobiety nie jest najlepszy. Jednak to co usłyszała z jej ust, sprawiło, że zabrakło jej tchu.
- Co do kurwy?! Co Ty piep...- Policjantka nie zdążyła nawet dokończyć swoistej wiązanki, którą miała zamiar obrzucić koleżankę, aby nieco przemówić jej do rozumu, gdyzamaskowany mężczyzna strzelił. Widząc leżącą na ziemi Marcy, w przypływie wściekłości, Ethel zbuntowała się, nie chcąc iść dalej. Nie miała jednak innego wyboru, gdyż teraz i ona stała się celem napastnika...

[dice]d5 = 1466471416 [/dice]
<style> @import url('https://fonts.googleapis.com/css?family=Abel|Arizonia'); .foralba59 {border-spacing: 1.5mm; width: 230px; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.foralba59 td:first-child {vertical-align: bottom;}.foralba59 td {vertical-align: top;}.wielka59d {position: relative; width: 120px; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555;}.wielka59c {position: relative; width: 120px; font-family: arizonia; font-size: 23px; line-height: 15px; color: #995555; text-align: right; text-shadow: 1px 1px 0px rgba(221,204,187,0.3); margin-bottom: 5px;}.mruczanka59a {width: 75px; font-family: abel; font-size: 7px; line-height: 10px; color: rgba(0,0,0,0.9); text-align: left; text-transform: uppercase; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555; padding: 5px;}.mru59 {color: grey; font-size: 6px; line-height: 10px; text-decoration: none; opacity: 0.8;}</style><center><table class="foralba59"><tr><td><div class="wielka59c">Ethel Farrow</div><img class="wielka59d" src="https://i.ibb.co/12WQs5Y/received-20904 ... d><td><div class="mruczanka59a">Then I heard your heart beating, you were in the darkness too, so I stayed in the darkness with you...</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru59"></a></td></tr></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z pewnością nie tak wyobrażała sobie własną śmierć. Nie sądziła, że dożyje wielkiej starości, bo i takiej nie chciała. Miała umrzeć wciąż piękna i w miarę młoda, więc kto pracuje u tego Boga i przekręca jej słowa? Miała przeczucie od samego początku, że coś się wydarzy i nie powinna była iść do ZOO. Czy właśnie dlatego przygotowała większą porcję potrawki dla syna? Czy dlatego wywołała dużo zdjęć w tamtym tygodniu? I z pewnością celowo nie naładowała telefonu, by rozładował się i by nie mogła odczytać ostatnich wiadomości (czy w ogóle ktoś do niej napisał? Martwił się?).
Nie miała siły, by walczyć. Całe swoje życie toczyła bitwy i wojenki, więc już zmęczona tym była, nawet jeśli miała zostawić syna już na zawsze. Gdy szła przed terrorystą, przez myśl jej radość przeszła, bo napisała chociaż do Masona, który zajmie się Phinem świetnie. Dogadają się. Są przyjaciółmi (jak ona z Masonem niestety również), więc bez problemu znajdą wspólny język na resztę życia. Dobrze wyjdzie to im obojgu.
Zerknęła jeszcze przelotnie na nową koleżankę, przepraszająco wręcz, że walczyły tak długo na darmo. Ethel wciąż miała szanse, była silniejsza niż Marcy, nawet jeśli z jej małpiej rany wciąż się sączyła krew. Marcy traciła dech, czuła też jak nieregularnie bije jej serce. Nie zamknęła jednak oczu przed postrzałem, patrząc na terrorystę choć trochę dzielnie, aż padła żałośnie na ścieżkę, a ciemna tafla przysłoniła jej umysł.
Nie czuła już bólu, nie słyszała nic. Jedynie jakieś ostatnie obrazy ujrzała: Phina biegnącego w jej stronę, płaczące przyjaciółki, ale też śmiejącego się Masona, patrzącego na nią czule tak, jak na wyjeździe. Pozostał w niej jedynie żal, że w najważniejszym momencie swojego życia nie była wystarczająco odważna, by pociągnąć to dalej. I umarła. Na własne życzenie mężczyzna postrzelił ją. Nadzieję jednak miała tuż przed śmiercią, że Ethel wyjdzie z tego cała.

[dice]d5 = 970697861 [/dice]
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">

Ethel
Słyszysz za sobą serię wystrzałów i krzyki. To, co następuje później, trudno jest w pierwszym momencie ogarnąć. Terrorysta, który stał przy tobie zaczyna uciekać na oślep w stronę, z której przyszłyście. Komenda "stać, bo strzelam", jest głośna, wyraźnie i odbija się echem w twoich uszach. Sama zastygasz w bezruchu, ale daje widzisz uciekającego mężczyznę, który na twoich oczach zostaje zastrzelony przez jednostkę specjalną policji. Słyszysz kolejne syreny, ale jesteś na tyle zdezorientowana, że nie do końca zdajesz sobie sprawę co to wszystko znaczy. NAjbardziej przejmujesz się Marcy, która leży na ziemi i prawdopodobnie się wykrwawia (ty dalej jesteś przekonana, że nie żyje)
Funkcjonariusze i ratownicy dobiegają do ciebie i pomagają ci Wyglądasz, w porównaniu do wielu innych gości zoo, całkiem nieźle. Widzisz również jak dwóch ratowników klęczy przy Marcy. Wygląda na to, że jej serce jest na tyle słabe, że muszą na miejscu wykonać jego masaż.

Marcy
Twoje serce buntuje się i przestaje pracować. Ratownicy dobiegają do ciebie w zasadzie w ostatniej chwili i wykonują na miejscu masaż serca, aby cię uratować. Jednocześnie starając się zatamować krwawienie, spowodowane przez dziurę w klatce piersiowej. Po wydłużających się kilkudziesięciu sekundach twoje serce wznawia pracę i zostajesz natychmiast przewieziona do szpitala, wstępnie w stanie krytycznym.

Ethel

Przez chwilę przyglądasz się jak ratownicy próbują pomóc Marcy, ale w końcu zostajesz zaprowadzona do jednej z wolnych karetek pogotowia, zaparkowanych przed zoo, gdzie siadasz i pozwalasz pomóc również sobie. Podczas, gdy udzielana jest ci pomoc medyczna, słyszysz rozmowę kilku policjantów, może jest to ktoś ważniejszy, bo nie nie mają munduru, a jedynie odznakę.
Jak ci po drugiej stronie? — pyta jeden z mężczyzn.
Przedarli się w końcu, ale to nie powinno tyle trwać. Zrobili rozpierdol i to pod naszym nosem. Jak oni na siebie mówili Greenwar? Co za głupia nazwa. Jak im się to w ogóle udało? — mówi drugi, kręcąc powoli głową.
W tamtym roku nie byli tak zorganizowani — dodaje trzeci, wzruszając ramionami.

Wygląda na to, że grupa, która zorganizowała akcję terrorystyczną w zoo, była policji znana. Dlaczego więc tyle trwało, aby nad tym zapanować? No i czemu nie powstrzymali ich, zanim ci zrobili taką masakrę?

Macie kilka dni na napisanie posta końcowego, ale nie jest to konieczne.


Bardzo dziękuje wszystkim za udział w evencie i aktywne, punktualne odpisywanie. Mam nadzieję, że wszyscy dobrze się bawili.
Pamiętajcie, że za udział w evencie przysługuje wam po 7 punktów fabularnych + oprócz tego, w ramach podziękowania za waszą świetną grę, przyznaję każdemu z uczestników 10 dodatkowych punktów fabularnych. Możecie odebrać w sumie 17 punktów fabularnych.
Do zobaczenia na kolejnym evencie!
</b></div></div>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Summer Mess - Zoo”