WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#tak

Ostatnio wiele rzeczy w życiu nużyło Philipa, choć przynajmniej nie doszła do tego jeszcze żałoba po drogiej matce. Wszakże obecna sytuacja działa się przed "wycieczką" z rodzeństwem do rodzinnego domu. Przynajmniej tak założyła autorka posta, gdyż nie potrafiła określić jak możliwie potoczy się akcja z panią Thornton. Dlatego lekko znudzony tym względnym spokojem postanowił poszukać sobie jakiegoś towarzystwa do potencjalnego upicia się w barze. Powykreślał z listy osoby, które mógłby go niepotrzebnie zirytować i popsuć nastrój - co tym samym dało mu tylko kilka pozycji. Z męczenia rodzeństwa ostatecznie zrezygnował, woląc nie przeszkadzać im w odpowiedzialnym życiu dorosłych. Końcową ofiarą pijackich planów okazał się kolega ze szkolnych czasów, który prowadził klinikę weterynaryjną... akurat nieopodal aktualnego miejsca przebywania Philipa! Jeśli dobrze odczytał z informacji widniejącej na drzwiach wejściowych, to Cedric powinien niedługo zamykać przychodnię; co idealnie się składało. Pustki w poczekalni utwierdziły go w pierwszej myśli, więc bez większych skrupułów zapytał osobę na recepcji, gdzie aktualnie przebywał Atherton. Następnie skierował się prosto do miejsca z klatkami, do którego uprzejmie wpuścił go inny pracownik. Najpierw wystawił tylko głowę za próg i dopiero kiedy spostrzegł, iż Cedric nie ma żadnego pacjenta, ruszył w kierunku przyjaciela.
- O, tutaj jesteś. Nikogo już nie widziałem w poczekalni, to pomyślałem, że zajrzę i zobaczę co u Ciebie słychać - zwrócił się do niego entuzjastycznie, powoli wchodząc do pomieszczenia. Wolał nie straszyć zwierząt jakimiś nagłymi ruchami - kompletnie się na tym nie znał, więc tym bardziej wolał zachowywać się ostrożnie w takim miejscu. - Myślisz, że powinienem adoptować sobie jakiegoś psiaka? Czy te nie są do adopcji? - wprawdzie nigdy nie zastanawiał się nad przygarnięciem czworonoga, bo wcześniejszy styl życia zapewne stanowiłby pewną przeszkodę... ale czy na pewno? Może faktycznie powinien rozważyć taką możliwość i pozmieniać niektóre rzeczy w życiu na lepsze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Cześć, Philip. Wchodź śmiało, jestem wolny.- stwierdził unosząc głowę tak by jego tęczówki zrównały się ze spojrzeniem Thorntona. Miał jeszcze trochę pracy, ale mimo wszystko ucieszyła go ta nieoczekiwaną wizytą. Ostatnio alienował się w każdy możliwy sposób, więc rozmowa z kimś, kogo darzył sympatią, mogła wręcz uchodzić za ciekawe urozmaicenie codziennej prozy jego przygnębiającego życia.
-Jest niedziela, większość pracowników ma dziś wolne.- stwierdził po chwili namysłu, uśmiechając się mimowolnie na widok przyjaciela. Z Philipem znali się szmat czasu i z całą pewnością obecność Thorntona w pokręconym żywocie Cedrica, uchroniła bruneta przed wpakowaniem się w niejedne tarapaty. Oboje w ciągu tych zaledwie trzydziestu paru lat przeszli w życiu więcej tragicznych chwil, niż przeciętny mieszkaniec tego miasta był w stanie to sobie wyobrazić. -To zależy. Jeśli uważasz, że będziesz w stanie poświęcić psiakowi tyle czasu, ile taki czworonóg potrzebuje, to może faktycznie byłoby to dobrym rozwiązaniem.- zamyślił się w odpowiedzi na pytanie Thorntona. Chciał mu doradzić możliwie jak najszczerzej, co by oboje w przyszłości uniknęli ewentualnych rozczarowań w związku z podjęciem tejże decyzji. Z jednej strony był pewien, e przyjaciel ma gołębie serce jeśli chodzi o zwierzęta psiaka traktowałby pewnie lepiej niż Cedric mógł to sobie wyobrazić, ale z drugiej strony nie wiedział jak kędzierzawy kumpel, aktualnie stoi z czasem. -Te nie, ale współpracujemy ze schroniskami i często przewijają se u nas pacjenci z jednego z nich. Mogę dać ci namiary na kogoś, kto powinien ci dobrze doradzić.- zaproponował, rozglądając się z wolna po pomieszczeniu. Właściwie to pomysł Philipa nieoczekiwanie wprawił bruneta w naprawdę szampański nastrój. Kąciki ust same sunęły mu ku górze na myśl o tym, że jakiś psiak może niedługo zamieszkać w kochającym domu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przystanął na moment, gdy przyjaciel zmierzył go tym przeszywającym spojrzeniem ciemnych oczu. Czy tylko Thorntonowi wydawały się w jakiś sposób niepokojące? Właściwie było to złe określenie, gdyż przylepiało od razu nacechowaną negatywnie łatkę. Tajemnicze? Brzmiało o niebo lepiej, choć zapewne Cedric nie przejąłby się żadnymi komentarzami na temat jego hebanowych ślepi. - Całe szczęście, krzesła w poczekalni nie wyglądają na za wygodne - wywrócił oczami, jakby czekanie na koniec trwającej wizyty miałoby oznaczać co najmniej okropne tortury... z któregoś z ostatnich piekielnych kręgów! Nie przerwałby przecież wtedy desperacko czyjegoś spotkania - trzeba mieć jakiś szacunek do siebie i czasami również innych.
Niedziela, niedziela, niedziela... co? - Niedziela? - rzucił półprzytomnie, w głowie analizując ostatnie dni. Jakim cudem to wszystko zlało mu się w całość, jakby ktoś dla żartu wyrwał dwie kartki z kalendarza. Konsternacja Philipa nie trwała na szczęście zbyt długo, a przynajmniej nie tyle by przy zwyczajniej rozmowie ostrzegało niczym falująca wietrze czerwona flaga. Zamrugał, na twarz zakładając maskę zwyczajnego roztargnienia z przepraszającym uśmiechem czającym się w kącikach ust. Nie było potrzeby, by uświadamiać Athertona, iż w tej nieustającej żałobie z mniejszą lub większą trudnością niekiedy przychodziło mu rozróżniać dni. - Faktycznie, to dzień wolny... - dodał, jakby usprawiedliwiając poprzednie zamieszanie w dniach tygodnia. W końcu takie tłumaczenie wydawało się dość logiczne, gdyż w zawodzie Phila wszystko toczyło się zupełnie innym rytmem. Inna sprawa, że po śmierci Aurory w życiu mężczyzny zapanował jeszcze większy chaos - bez możliwości ucieczki. - Aktualnie mam czasu pod dostatkiem... ale faktycznie, to mogłoby być nieodpowiedzialne. Nie zawsze jestem wystarczająco obecny - westchnął po dłuższej chwili milczenia, gdy w końcu przeanalizował słowa przyjaciela w odniesieniu do własnego życia. Cholernie kusiła wizja jakiegoś towarzystwa w postaci tak cudownej istoty, lecz tak nagła i nieprzemyślana decyzja mogłaby zapaść wyłącznie z egoistycznych pobudek. W takim przypadku powinien dwa razy się nad takim pomysłem zastanowić i najlepiej zacząć od czegoś mniejszego. - Ach, a myślisz, że w tym schronisku szukają wolontariuszy? Chociaż nieważne, pewnie coś bym jeszcze tam rozwalił... właśnie, nie chciałbyś może skoczyć do baru? Jeśli masz jakieś zadania do dokończenia, to chętnie pomogę - Widzicie ten entuzjazm? Philip był gotów posegregować mu karty, byle ten nie odrzucił tej jakże wspaniałej propozycji na resztę wieczoru.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Tak, niedziela.- odparł po chwili namysłu, gdyż sam ostatecznie musiał upewnić się co do aktualnej daty w kalendarzu. Wpadł w tę przykrą rutynę, krążąc między domem a kliniką, że w pewnych momentach praktycznie tracił poczucie czasu. W pewnym sensie pomagało mu to zapomnieć o stracie sprzed kilku miesięcy, ale nie można powiedzieć, że na dłuższą metę robił dla siebie coś dobrego. Uciekał z jednych bolączek w drugie.
-To świetnie się składa. Może to faktycznie dobre rozwiązanie w twoim przypadku Phil.- stwierdził, obdarzając przyjaciela uśmiechem. Decyzja związana z adopcją zwierzaka była jego zdaniem czymś bezsprzecznie poważnym, nie rzeczą, którą warto bagatelizować. W jego mniemaniu zwierzę to nie kto inny jak członek rodziny, na którego przyjęcie należało się odpowiednio przygotować. Z tym że co do Thorntona nie miał wątpliwości, iż jest to odpowiednia sobą. -Myślę, że tam. Zawsze kogoś szukają i na pewno nie pogardzą dodatkowymi rękami do pomocy.- odparł po chwili, wracając wspomnieniami do nastoletnich lat kiedy to sam odbywał wolontariat w jednym ze schronisk dla zwierząt. Miłość do czworonogów była czymś, co z całą pewnością przypieczętowało przyjaźń między mężczyznami. -Właściwie to już kończę. Skończę tylko jeden dokument i możemy wpaść do tego baru za rogiem. - z chęcią przystał na propozycję, gdyż ostatnio jego życie towarzyskie zdecydowanie nie istniało. Tak na dobrą sprawę to nie pamiętał już kiedy to ostatnio wychodził gdzieś w pojedynkę lub z przyjaciółmi. Tylko praca i praca.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#16

Lorna ostatnio miała mało czasu… no właściwie na cokolwiek. Pomiędzy pracą, końcem roku na uczelni, a więc wszystkimi egzaminami i zaliczeniami, a nowym członkiem jej maleńkiej rodziny w postaci suczki Luny, brakowało jej czasu nawet na jedzenie I dobrze, bo przynajmniej nie miała czasu ani siły na to żeby roztrząsać to, co wydarzyło się w tej samej klinice jeszcze miesiąc temu. Wzięła urlop zaraz po incydencie z facetem i bronią, żeby trochę nabrać dystansu i skupić się na sobie, więc kiedy teraz wracała do pracy, miała sporo flashbaków z tamtej nocy. I nie czuła się tutaj tak dobrze jak kiedyś… nie czuła się dobrze, ani bezpiecznie, dlatego jak tylko nikt nie czekał w kolejce na wizytę, siedziała sobie przy zwierzakach w klatkach, dotrzymując im towarzystwa i trochę tak ich traktując jak swoją własną małą terapię. Nie chciała się wybierać na prawdziwą, bo nie wiedziała nawet co miałaby powiedzieć. Tak zszyła facetowi ranę postrzałową, tak, miał ją na muszce i tak, stresuje się za każdym razem jak do kliniki wchodził jakiś facet o podobnej urodzie, ubrany w ciemne ciuchy…. No ale nie mogła ustalać desscode wobec opiekunów zwierząt, nie mogła ich obwiniać też za coś, na co nie mieli wpływu... dlatego starała się to przełknąć, głaszcząc dużo kotków i piesków, które czekały na operację, albo były już po niej i potrzebowały stałej opieki i czujnego oka weterynarza. A kiedy ktoś wchodził do pomieszczenia, lekko się wzdrygała i udawała zajętą.
- Okej, temperatura tego puszka dalej jest podwyższona, chyba będzie potrzebował dodatkowego dnia na antybiotyku - rzuciła do dziewczyny i uśmiechnęła się z lekkim zakłopotaniem, jak zawsze kiedy ktoś ją tutaj przyłapywał. A ostatnio miało to miejsce dość często.
Ostatnio zmieniony 2021-06-16, 20:12 przez Lorna Ebberhart, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

#10

To miejsce było dość pechowe wobec pomocy weterynaryjnych, Lornę trzymał na muszce jakiś koleś z bronią w ręku, a Rosalie napadł ćpun, grożąc jej bronią i chcąc zabrać leki z kliniki weterynaryjnej tylko po to, by coś wziąć, bo był na głodzie. Jednak Hepburn była już na terapii, bo mimo tego że cała sytuacja skończyła się jednak dobrze i policja przyjechała na czas to wciąż nie lubiła wychodzić o zmierzchu, często odwracając się i nasłuchując czy ktoś znów za nią nie idzie na autobus. Koło akademików zaś zwykle było głośno, więc miała nadzieję że nawet jeśli tam ktoś postanowiłby ją napaść to szybko znajdzie pomoc. Czy to nie naiwne ze względu na to, że zwykle to było głośne, pijane, imprezowe towarzystwo studentów? Sama zaś nie imprezowała zbyt wiele, skupiając się na sesji egzaminacyjnej oraz na pracy w klinice i na wolontariacie w schronisku dla zwierząt, dlatego była taka zajęta, że starała się nie myśleć o tym iż była we friendzonie, podkochując się w swoim przyjacielu, który na pewno nic do niej nie czuje. Może to i lepiej, bo nie miała szczęścia do mężczyzn, w końcu jej pierwszy chłopak był dupkiem, który porzucił ją gdy była obawa że wyląduje na wózku inwalidzkim! Tym razem zaś miała drugą zmianę w klinice, uczestniczyła w operacji kota, kotki właściwie która przechodziła sterylizację, więc po zakończonym zabiegu przenosiła biało-czarną istotę do przygotowanej wcześniej dla niej klatki na uboczu, by miała choć odrobinę spokoju. Tam też spotkała Lornę.
- Muszę oznajmić, że operacja przebiegła pomyślnie, tylko czekać aż nasza stała pacjentka wybudzi się z narkozy. - powiedziała triumfalnie, następnie odkładając zwierzę na miejsce i cicho zamykając klatkę, uprzednio głaszcząc śpiącą kotkę. Właściciele pierwsi nie interesowali się zbytnio tym, że kotka często zachodziła w ciążę, nie wiadomo też co robili z kociakami, wiadomo jednak że odebrano im kotkę, gdy znaleziono ją trzeciego dnia porodu, gdy problemem było źle ułożone kociątko w jej macicy. Uratowano jej życie, a nowi właściciele postanowili wykastrować swoją nową podopieczną, stąd ta operacja.
- Bidulek, jaka temperatura dokładnie? - zapytała zatem podchodząc do klatki, przy której stała Ebberhart, spoglądając na zwierzę. Nie umknęło jej uwadze to zakłopotanie na twarzy koleżanki z pracy.
- Lorna, jesteśmy tu same, co się dzieje? - zapytała z zatroskaniem wypisanym na twarzy. Dziewczyny długo nie było w klinice, czy to miało związek z tą sytuacją, która się wydarzyła zanim zatrudnili Rose i o której tylko słyszała? Czy może egzaminy jej nie idą, albo ma jakieś problemy w życiu?

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chyba po prostu w okolicy powinno się kręcić trochę więcej policjantów, żeby zwiększyć bezpieczeństwo. Albo powinny się pojawić jakieś lepsze zabezpieczenia samej lecznicy, no ktoś w to powinien zainwestować. To był niezły łup, nie tylko ze względu na te wszystkie leki, które można pewnie gdzieś tam sprzedawać albo przerabiać na dragi, ale także przez sprzęty jakie się tutaj znajdowały i oczywiście przez kasę. Leczenie zwierząt było podobnie drogie co sprywatyzowana ochrona zdrowia w Stanach, więc każdy kto chciał leczyć i siebie i swojego czworonoga, musiał się przygotować na spore koszty. A oni to wszystko kasowali i chowali, więc tak, pewnie w ciągu dnia było tam dość sporo gotówki schowanej.
- To dobrze, zobaczymy jak sobie poradzi z kaftanem przez najbliższe dni - przytaknęła, bo jednak no, zdarzało się że jakiś kot nie przeżywał operacji, to w końcu było zawsze jakieś ryzyko! Nie tylko u zwierząt, także u ludzi. Ale najgorsze było już za zwierzęciem. I jednak trzeba kastrować i sterylizować, bo koty zasługują na lepsze życie, niż nieograniczone rozmnażanie, bezdomność, łapanie chorób i umieranie w nieprzyjemnych okolicznościach. Albo z głodu. A już teraz kotów było tyle na świecie, że gdyby zdecydowały się wystąpić przeciwko ludzkości, każdy by musiał załatwić 15 futrzaków, takie statystyki ostatnio czytałam, nie wiem czy są prawdziwe.
- Zapomniałam dokładnych numerów, wyleciało mi z głowy, sprawdzę jeszcze raz - przyznała, marszcząc brwi, bo nawet jeśli wcześniej sprawdzała, to nie zapisała i jak widać, jej skupienie nie było najlepsze. A potem pokręciła powoli głową.
- Nic takiego, po prostu dziwny dzień - skłamała, bo nie lubiła się nad sobą użalać. - Zaraz czekają mnie egzaminy, koniec roku, jestem po prostu przemęczona. Ale za chwile ostatni rok i koniec tej harówki - dodała, trochę zmieniając temat, ale przynajmniej wymówka brzmiała wiarygodnie.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Oj tak, okolice Południowo-Wschodnich terenów Seattle powinno strzec trochę więcej policjantów, ze względu na częste rabunki i napady w tej okolicy. Może nawet powinny kobiety wnieść w tym celu jakieś pismo z prośbą o zapewnienie im większego bezpieczeństwa niż dotychczas? Na pewno nie warto było siedzieć z założonymi rękami, trzeba by było zacząć działać. A może wystarczyłoby porozmawiać z właścicielem kliniki, by zapewnił im ochroniarza? Sama przyznałaś, że gotówki i leków mieli tam całkiem sporo.
- Po ostatnim strasznie irytowało ją to ubranko, ale jestem pewna, że przywyknie oraz że szybko się wszystko u niej zagoi i będzie mogła wrócić do swoich kocich spraw. - przyznała, pamiętając jak kotka buczała na nią gdy szatynka ją ubierała w kaftanik ochronny po pierwszej operacji gdy nie mogła się okocić. I tak, to prawda, należało koty sterylizować i kastrować, jeśli oczywiście nie planujemy zakładania hodowli, bo po co skazywać naszych milusińskich na FIV, odpowiednik ludzkiego HIV-a, przenoszony u kotów również drogą płciową? Już nie wspominam o niekontrolowanym namnażaniu się zwierząt. Nie widziałam tych statystyk, więc pozwól że uwierzę ci na słowo. A Rosalie zastanawiała się przez chwilę czy aby na pewno Lorna sprawdzała temperaturę kota, czy okłamała już ją na samym początku? Nie chciała jednać dać po sobie poznać tych wątpliwości, które w tej chwili miała, jednak były one wręcz wymalowane na jej twarzy.
- Chyba że wolisz bym to ja sprawdziła? Skoro jesteś rozkojarzona... - ona po prostu nie chciała narażać puszka na nieprzyjemności, bo kto lubi mieć termometr w odbycie? A skoro Ebberhart była tak rozkojarzona i nie skupiała się na pracy to istniało prawdopodobieństwo że może znów zapomnieć zapisać temperatury zwierzaczka i będzie kolejna próba jej zmierzenia, ku irytacji zwierzęcia oczywiście.
- Zamierzasz odbywać specjalizację tutaj czy wyjeżdżasz spróbować swoich sił gdzieś indziej? - zapytała, bo sama na pewno chciała zostać w Seattle i pracować w tym miejscu jako weterynarz, ale przed nią jeszcze długa droga, dobrych kilka lat studiów podczas których mogłaby ze sto razy zmienić swoją decyzję. Chociaż zważywszy na fakt, że oprócz pracy i zwierząt będzie ją trzymał w tym miejscu mężczyzna to na pewno nie prędko wybierze karierę w innym mieście.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To było trudne dla Lorny, bo jednak była…. no bardzo uprzywilejowana. Jej rodzina była tolerancyjna i nie miała problemów z kasą, była biała, więc nie doświadczyła nigdy rasowej agresji, była heteroseksualna, mieszkała w bezpiecznych dzielnicach i nie oglądała się trzy razy za siebie chodząc do pracy. Nie myślała o złych scenariuszach, no i tak naprawdę żyła sobie lekko i bezproblemowo. Takie rzeczy jednak zmienia broń wymierzona w ciebie w miejscu, które zawsze kojarzyło się ze spokojem, było dla niej po prostu bezpieczną, cudowną przestrzenią, w której pomagała zwierzakom. A teraz… rozważała jednak zmianę miejsca pracy po skończeniu studiów. Póki co miała taką myśl gdzieś w oddali swojej głowy, zbłąkaną myśl, ale… była tam. Za to o ochronie nie myślała, bo wiedziała że wszystkie fundusze wolne szły tutaj na pomoc zwierzakom, no i jednak nie sądziła, że ludzie by chcieli ochroniarzu akurat u weterynarza… niektórzy ludzie mogliby się przez nich tutaj bać przychodzić.
- Nie sądze, raczej dalej będzie się próbowała z niego wyślizgnąć… - rzuciła z lekkim rozbawieniem, bo który kot lubił być tak skrępowany? Niewiele raczej było takich osobników. Większość wolała wolność i swobodę. i nie rozumiała konceptu usztywnienia i ograniczenia dla ich własnego dobra.
- Jasne, nie krępuj się. To ta pogoda - skłamała, bo hej, czy pogoda nie jest najlepszą wymówką na świecie? Można nią usprawiedliwić swój nastrój, nieobecność, zmęczenie, ból głowy… kiedy tylko człowiek potrzebuje, pogoda jest już pod ręką.
- Właściwie to… chyba jednak w nowym miejscu. Wiesz, każdy czasem potrzebuje odmiany. Wiele się nauczyłam od weterynarzy tutaj, ale… w innych miejscach są pewnie inne techniki, inne spojrzenie i chyba warto je eksplorować - przyznała, po raz pierwszy pozwalając żeby myśl tam z oddali w końcu doszła do głosu. - I chyba dobrze jest się sprawdzić w zupełnie nowym miejscu - dodała, a potem przygryzła lekko wargę - Może nawet i przed skończeniem szkoły… - dodała, trochę ciszej.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Rose również pochodziła z bogatej, aktorskiej rodziny. W życiu dotychczas miała wszystko czego potrzebowała, żyła w bezpiecznej bańce i rozwijała swoje marzenia i pasję jaką był taniec. Jednak w życiu każdego z nas przychodzi taki moment, gdy zawisną nad nami czarne chmury i tak też było w przypadku Hepburn, kiedy to podczas jednego z występów doznała kontuzji, po której nie było wiadomo czy w ogóle będzie mogła chodzić, chłopak ją rzucił, nie chcąc mieć dziewczyny na wózku, czekała ją długa, trudna rehabilitacja i gdy wreszcie stanęła na nogi to dowiedziała się że już nigdy nie będzie tańczyć. Jednak jej życie nie zawaliło się wtedy na nowo, znalazła inne hobby, które wypełniała po dziś dzień, a była tym pomoc zwierzętom. Potem zaś znów naszły czarne chmury, gdy została napadnięta pod kliniką. Lecz z tym również uczy się sobie radzić, choć wychodzi to jej różnie, stąd to kilkukrotne rozglądanie się za siebie, wracając po nocnej zmiany w klinice do akademika.
- Czeka nas zatem kilkukrotne ubieranie tej księżniczki zanim wszystko się jej wygoi i będzie mogła przestać nosić swoje stylowe wdzianko. - zaśmiała się, spoglądając na kotkę, która smacznie spała i śniła pewnie o przepysznych sardynkach i o włóczkach, których końce goniła. To właśnie dla tych niewinnych, lecz czasami charakternych istot podjęła tę pracę. Zmierzyła następnie temperaturę puszkowi i wpisała ją do rejestru obserwacji.
- Miałaś rację, temperatura mu spada, więc nie walczy z chorobą, jest osłabiony. Trzeba będzie poprosić weterynarza o zmianę leków. - dodała, spoglądając na koleżankę, która to zwalała swoje rozkojarzenie na pogodę. Choć Hepburn była prawie pewna że chodziło o coś zupełnie innego, może o faceta?
- Rozumiem twoje podejście, ja jestem zaś typem człowieka, który wypuszcza korzenie w jednym miejscu i z czasem ciężko mu je opuścić. Tak samo mam z Seattle, to moje rodzinne miasto i nigdzie nie czuję się tak dobrze, jak tutaj. - poza tym to tutaj był Grayson, w którym się zakochała, ale nie chciała się chwalić na lewo i prawo że była we friendzonie, bo nie ma w tym nic do chwalenia się.
- Zatem nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci powodzenia. Myślałaś już gdzie byś emigrowała? - zapytała, a potem wyraźnie, a może mniej wyraźnie usłyszała ostatnie zdanie szatynki.
- Zamierzasz przerwać studia i skończyć je na innej uczelni? - to ją akurat zaskoczyło i wydawało się nieodpowiedzialne. Bo owszem, warto czasami zaryzykować, ale tutejszych profesorów już znała, a zaczynać od nowa gdzieś indziej będąc już tak blisko mety? Panna Hepburn zostałaby do końca będąc na miejscu Lorny. Ale nie była obecnie na miejscu Ebberhart.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W takim razie Rose doświadczyła jeszcze większego przywileju w życiu. I pewnie mogłaby zostać pseudo modelką, jak Kendall Jenner, która z tym znudzonym wyrazem twarzy pokazuje się absolutnie wszędzie tam, gdzie jej mama nakręci hype… ale postawiła na pomoc innym, i to jakim innym! Małym, bezbronnym zwierzątkom, których wciąż było zbyt wiele na świecie. I nawet gdyby ludzie chcieli, to nie daliby rady ich wszystkich zaadoptować i przygarnąć do siebie. A koty i psy, które sobie żyły na wolności, były narażone na wiele chorób i wypadków. Nie mówiąc o tym, że same też trochę zagrożeń stanowiły, psy dla ludzi i innych zwierząt, a koty po prostu dla różnorodności biologicznej w okolicy. A że ludzie bywali naprawdę beznadziejni, to chyba jednak lepiej by było, gdyby zwierzaków było o wiele mniej niż ludzi, wtedy bardziej by się starali żeby je dostać i lepiej by się nimi opiekowali.
- To ma swój urok - przyznała - chociaż skłamałbym mówiąc, że nie ciekawi mnie jak się mieszka na przykład w Europie, w jakiejś Hiszpanii na przykład - przyznała, przechylając lekko głowę. Zwykle dla amerykanów nie istniało nic poza USA, ale… może powinno. - Nie myślałaś nigdy o tym, żeby zamieszkać za granicą, na jakiś czas? Albo chociaż na drugim końcu Stanów, na granicy z Meksykiem? - zapytała, uznając że to lepsze niż rozmowy o niej. Zresztą, może właśnie wpadła na całkiem niezły pomysł? Może potrzebowała odmiany od tego wszystkiego, dłuższych wakacji?
- Jeszcze nie, ale może trochę bliżej uczelni - rzuciła bardziej żeby coś powiedzieć, niż faktycznie o tym myśląc. Powoli kończyła studia, więc wiadomo że bliskość pracy nie posłuży jej przez zbyt długo.
- Niee, tego zdecydowanie nie zamierzam robić. Chce skończyć tutaj, im szybciej tym lepiej - przyznała, kiwając lekko głową. - Chodzi mi tylko o inny gabinet - sprecyzowała - ewentualnie o nowe mieszkanie, bo odkąd mam psa, zrobiło się jakieś bardziej ciasne - dodała, z nutą rozbawienia.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Szatynka nigdy nie miała aspiracji do bycia modelką, ba, ona nawet nie lubiła zbytnio pozować do zdjęć czy żeby jej je robiono, sparzona tym nagłym napadem paparazzi, gdy to z mamą wyszły od lekarza, czy z przedszkola, a ci nagle wyskoczyli ze wszystkich miejsc, gdzie można było się ukryć i to dosłownie i zaczął rozbłyskiwać blask fleszy, bo każda gazeta i każdy portal internetowy chciał pokazać córkę słynnych państwa Hepburn, by potem była oceniana czy jest bardziej podobna do matki, czy do ojca, a może do tego aktora, z którym jej matka grała rolę i podejrzewano ich o romans, którego przecież nie było? Rose już wtedy chciała być taka jak wszystkie inne dzieci, na nich nie napadali ludzie z gazet by pokazać je światu. Obecnie mogła już żyć swoim własnym życiem, bo szybko przestano się nią interesować.
- Przez rok czy dwa byłam z rodzicami w Australii gdzie kręcili swój nowy film, jednak byłam zbyt mała by wiele z tego wyjazdu pamiętać. Ale dziwiło mnie to, że tam wszystko jest mniejsze niż u nas, układ świateł jest zupełnie inny i klimat... o ile dobrze pamiętam to wyjechaliśmy tam wczesną jesienią, podczas gdy tam panowała wiosna. - jako dla małej dziewczynki, może dwu czy trzyletniej to był kompletny kosmos, bo każdy wie jak wygląda jesień w Seattle, z milionem kolorowych liści? A długi lot samolotem sprawił że trafiła do miejsca, gdzie liście były soczyście zielone, a kwiaty kwitły w swojej pełnej krasie. I do tego te dziwne zwierzaki, zwane dziobakami, które były ni to kaczką, ni to bobrem. Kosmos.
- A ty, byłaś kiedyś na innym kontynencie? - wyszła z założenia, że Lorna nie była nigdy w Europie i dlatego chciałaby tam na jakiś czas zamieszkać, ale może była gdzieś indziej, gdzie nigdy nie była Rosalie?
- Nie, bo zawsze coś mnie tutaj trzymało. Najpierw taniec, potem zwierzęta i studia, a teraz... przyjaciel, który mnie potrzebuje i w którym się zakochałam. - to był pierwszy raz jak panna Hepburn przyznała się do swojego friendzona, aż spłonęła rumieńcem na twarzy z tego powodu, ale była też szczera, bo po tej krótkiej przygodzie w Australii, którą traktowała bardziej jako wakacje, aniżeli mieszkanie tam, to nie myślała nigdy o przeprowadzce poza granice Seattle.
- Przygarnęłaś psiaka ze schroniska? - zapytała, w głębi serca ciesząc się że jej koleżanka z pracy nie jest już samotna. Ciekawa była, czy w ogóle Ebberhart słyszała jej audycję w radiu nakłaniającą do adoptowania psów i kotów ze schroniska, by zapobiec też nielegalnym hodowlom zwierząt i czy to też nakłoniło szatynkę do tego kroku. Pewnie już wspominałam że gdyby nie fakt, że dziewczyna mieszkała w akademiku to pewnie by już dawno zaadoptowała i psiaka i kociaka, albo nawet starsze zwierzątka tego pokroju.

autor

dreamy seattle

ODPOWIEDZ

Wróć do „Columbia City Veterinary Hospital”