WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#7

Niestety nierzadko zdarza się, że plany, które robimy, nie do końca uda się spełnić w stu procentach tak, jak chcielibyśmy je zrealizować. Podobnie było w przypadku spotkania z matką Hucka. Nie dość, że kobieta była zapracowana (a może to był tylko pretekst?), to dodatkowo rozpoczęła remont w swoim apartamencie, więc nie było opcji spotkania w obecnym miejscu jej zamieszkania. Obiecała jednak, że zarezerwuje miejsce w jednej ze swoich ulubionych restauracji i tam z chęcią zobaczy się z synem i jego znajomą, a także weźmie kilka albumów z czasów studenckich, by przy lampce dobrego wina powspominać stare dzieje. Finley nie zdradził personaliów Aimee, chcąc już na wstępie przekonać się, czy matka dostrzega jakieś podobieństwa między Hale a swoimi przyjaciółmi, którzy zginęli w pożarze.
Podjechał po Aimee, by nie musiała tłuc się po mieście, zwłaszcza gdyby nie znała tego lokalu, w którym Huck bywał już kilka razy nie tylko w towarzystwie swojej rodzicielki. Wskazano im miejsce w urokliwym miejscu na tarasie restauracji, a jako, że przybyli pierwsi zaproponowano coś do picia i drobną przekąskę, by umilić im czas oczekiwania na kobietę.
- To nie nowość, że się spóźnia - powiedział Huck, co jakiś czas sprawdzając komórkę, czy przypadkiem nie ma wiadomości od matki. - W jej stylu byłoby też wystawienie - stwierdził, zerkając w stronę skąd powinna przybyć. - Ale może będziemy mieć szczęście - dodał, przenosząc spojrzenie na Aimee. Nie chciał jej czarować, ani tym bardziej usprawiedliwiać matki, bo dawno już z tego wyrósł. Gdy przeważnie matka w dzieciństwie odwoziła go do Griffithów, wymyślał bajeczki, w których ciągle znajdowało się coś, co wybielałoby jego kłócących się ze sobą, zapracowanych rodziców. Nie chciał, by ktokolwiek myślał, że im się nie układa, że są rzeczy ważne i ważniejsze, a niekoniecznie do nich zalicza się spędzanie czasu z Huckiem.
Sięgnął po kieliszek z wodą, upijając łyka. Po tym jak go odstawił, nieco dłużej przyjrzał się Hale.
- Denerwujesz się? - zapytał, bo nie umiał jednoznacznie tego stwierdzić.
Ostatnio zmieniony 2020-12-01, 01:23 przez Huck Finley, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak zgubna potrafi być nadzieja - właśnie dlatego, starała się do wszystkiego podchodzić na chłodno. Nie cieszyć przesadnie, nie liczyć na zbyt wiele. Przecież to o czym rozmawiali z Huckiem jakiś czas temu, te małe zbieżności - mogły być one zupełnie przypadkowe i nie mieć żadnego związku z jej rodzinną historią. Pewnie, byłaby więcej niż szczęśliwa, gdyby okazały się one prawdziwe. Dałoby to jej jakiś punkt zaczepienia. Możliwość dowiedzenia się czegoś nowego o rodzeństwie i rodzicach. Rozsądniej było jednak trzymać nerwy na wodzy i zbyt mocno się nie angażować. W swoim życiu przeżyła już wystarczająco wiele rozczarowań, nie potrzebowała kolejnego.
Starając się uspokoić serce łomoczące w klatce piersiowej ucałowała ukochanego na pożegnanie, zgarnęła leżącą na komodzie torebkę i zamknąwszy za sobą drzwi mieszkania, niczym gazela zbiegła po schodach wychodząc na ulicę. Finley już na nią czekał w samochodzie, otworzyła zatem drzwi, władowała się na siedzenie pasażera, grzecznie przywitała, a potem razem pojechali do restauracji, której nie dość, że nie wiedziała, gdzie dokładnie się znajduje to w dodatku tak na dobrą sprawę pierwszy raz o niej słyszała. W duchu modliła się więc, aby nie okazało się to jedno z tych ociekającym bogactwem i luksusem miejsc, w których atmosfera jest tak sztywna i nieprzyjemna, że i podczas zwykłych spotkań towarzyskich Hale czuje się nieswojo, a co dopiero podczas spotkań zaaranżowanych w jednym, konkretnym celu - pogrzebania w jej przeszłości.
Lepiej, żeby się pojawiła. W innym wypadku będziesz tłumaczył się Drew z tego, że jego dziewczynę zabrałeś na randkę do super wypasionej, eleganckiej knajpki” zażartowała, no bo przecież Loudain o wszystkim wiedział, miał ich błogosławieństwo, a gdyby nie to, że był umówiony z ważnym klientem sam by teraz siedział z nimi przy stoliku. Nigdy by nie przepuścił takiej okazji. Jako pierwszy zaoferował się, że pomoże się jej czegoś dowiedzieć, że będzie ją wspierał i podnosił na duchu w całym tym trudnym i żmudnym procesie.
”Pisała coś do Ciebie? Że no wiesz, coś jej wypadło?” zapytała, marszcząc nieco czoło. Gdyby kobieta pisemnie potwierdziła, że na miejscu jednak się nie stawi nawet nie składaliby zamówienia. Po prostu rozeszliby się każde w swoją stronę. Pamięć potrafiła być zwodnicza, bez jakichkolwiek dowodów, w tym przypadku zdjęć należących do mamu Hucka mogli tylko gdybać się i zastanawiać, nie ustaliliby niczego konkretnego. “Oby. Mam nadzieję, że szczęście nam dopiszę. Rety, mam tyle pytań” przyznała kiwając głową.
Na pytanie mężczyzny zagryzła dolną wargę. Sama właściwie nie była pewna. Serce wciąż dudniło jej w klatce piersiowej, a dłonie się pociły. Nie była oazą spokoju, liściem lotosu unoszącym się na powierzchni niczym niezmąconej tafli wody, ale nie była też w najwyższym studium paniki, nie miała problemów z oddychaniem, łzy nie cisnęły się jej do oczu, nie chciała rwać sobie włosów z głowy. Chyba… plasowała się gdzieś pośrodku? Próbowała zachować zimną krew i udawało się jej to na tyle, na ile tylko była w stanie.
Bardzo się staram tego nie robić” przyznała powoli, sięgając za kieliszek i idąc śladem mężczyzny, upiła kilka małych łyków wody. ”Dystans. Dystans, albo wszyscy umrzemy” zacytowała, uśmiechając się lekko. “Chciałabym powiedzieć, że co będzie to będzie, wszystko mi jedno, ale to nie jest prawda. Jako jednak, że nie mam żadnego wpływu na to co za moment się wydarzy… pozostaje mi tylko cierpliwie czekać na rozwój sytuacji” dodała, spoglądając na niego tymi swoimi wielkimi, sarnimi oczami. “Twoja mama wie czego się spodziewać, czy to będzie dla niej coś zupełnie nieprawdopodobnego?” zapytała z zainteresowaniem. “Wiesz jak reagują matki na widok swoich synów z jakimiś dziewczynami? Rychłymi pytaniami o to, jak długo jesteście razem, kiedy ślub i dlaczego nic wcześniej nie powiedziałeś” skwitowała, a na jej jasnej twarzy pojawił się cień rozbawienia. Szczerze by wolała, przez pierwszych dziesięć minut gorąco nie tłumaczyć się przed obcą sobie kobietą.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez twarz Hucka przemknęło zdumienie, które szybko ustąpiło szczeremu rozbawieniu.
- Fuck, nie pomyślałem o tym. Faktycznie tak to może wyglądać z boku - stwierdził, parskając śmiechem. - No to teraz choćbym miał z końca świata ściągnąć tu moją matkę, to to zrobię, bo za dużo wydałem kasy na zęby, by mi je miał przyjaciel przytulić do swojej piąchy - dodał, odruchowo zasłaniając usta, jakby w obawie, że Aimee może jako pierwsza chcieć mu przydzwonić w szczenę. Co prawda nie miała powodów, ale miał już do czynienia z różnymi kobietami, które nadinterpretowały to, co robił i doszukiwały się tam drugiego dna, wmawiając mu coś, czego nigdy od nich nie chciał, ani do nich nie czuł. Na szczęście Hale nie wydawała się taką pustą lalką, ale nie zaszkodziło trochę uważać, choćby z żartami, by nie wprowadzać niepotrzebnego zamieszania. - A tak z ciekawości… dałabyś się wyciągnąć na randkę? - zapytał, nie precyzując, czy z nim, czy z kimkolwiek. To był taki mały teścik, bo był zaintrygowany kobietą, która usidliła Drew i zrobiła z niego poważnego faceta, który przestał skakać z kwiatka na kwiatek i wygląda, jakby chciał się ustatkować.
- Jak potwierdzałem spotkanie, to nie odwołała go. Teraz nie. Daję jej jeszcze pięć minut i będę dzwonił - poinformował, zdając sobie sprawę, że zarówno Aimee, jak i on mają swoje zajęcia i tracenie czasu nie zalicza się do ulubionych praktyk żadnego z nich. - Kwadrans studencki niektórzy stosują nawet po ukończeniu studiów. - Westchnął, ponownie zerkając w stronę wnętrza lokalu, zwłaszcza, że widział ruch w sali. Miał nadzieję, że to jego matka, bo choć miło gawędziło mu się z ciemnowłosą, to jednak chciałby uzyskać odpowiedzi na nurtujące pytania, a tych mogła udzielić mu rodzicielka.
Uśmiechnął się do Aimee. Jeśli to faktycznie była ta dziewczynka z przeszłości, która tak go irytowała, to przeszła niesamowitą metamorfozę! Wcale nie czuł się przy niej źle, ba! była uroczym towarzystwem, bo nie tylko wyładniała, ale też miała coś do powiedzenia, nie tylko po to, by gadać. Właściwie wcale nie dziwił się Loudainowi, że przykuła jego uwagę i zatrzymała ją na tak długo, bo rzeczywiście było w niej coś wyjątkowego.
- Zuch dziewczyna - podsumował krótko, uśmiechając się z zadowoleniem. - Nie wiem, jakbym reagował, gdybyś mi tu się rozpłakała albo mdlała. Czy w razie czego mam cię ratować? Teraz to się cykam, jak tak mi grozisz tym Drew - stwierdził z zamyśleniem, bynajmniej nie zachowując przy tym powagi.
Zrobił wielkie oczy, bo to, co mówiła Hale wydawało mu się zupełną abstrakcją. Zdecydowanie pokręcił głową, ponownie trzęsąc się ze śmiechu.
- No coś ty! To nie moja matka. Ona chyba dostała zawału, gdybym jej powiedział, że się żenię albo planuję, a nie daj Boże mam już w drodze jakieś potomstwo. Nie musiałem jej mówić, co nas łączy, bo jestem święcie przekonany, że nawet przez myśl jej nie przejdzie, że mogłabyś być moją partnerką - powiedział z przekonaniem. Trochę nie podobał mu się wydźwięk ostatniego zdania, więc dodał sprostowanie: - Bez urazy. Chodziło mi o to, że nie patrzy tak na moje znajome. Nie fatygowałem się też przedstawiać jej dziewczynę, z którą byłem w dłuższym związku. Nasz kontakt jest średni. Zdecydowanie bliżsi są mi rodzice Blake’a - przyznał wzruszając przy tym ramionami, po czym spojrzał na komórkę. Minęło pięć minut, które dał matce, więc sięgnął po telefon, by wybrać jej numer, ale ledwo to zrobił, w drzwiach na taras ukazała się kobieta, która od razu widząc syna i nieznajomą uśmiechnęła się i ruszyła w ich stronę.
- Już myślałam, że nie zdążę. Witaj, Huckleberry - przywitała się z synem, a kiedy odwróciła się do dziewczyny, chcąc i ją powitać… zaniemówiła. - O mój Boże! Wyglądasz jak… - urwała, przykładając dłoń do ust. Spojrzała na Finleya, ale nim ten zdążył cokolwiek powiedzieć. - Jesteś tak bardzo podobna do mojej przyjaciółki. Jak to możliwe? - zapytała, przenosząc spojrzenie z Aimee na syna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na wzmiankę o tym, że wolałby zachować zęby - Aimee nie wytrzymała, po prostu parsknęła śmiechem. Chociaż pewnie nie powinna była, no bo kto o zdrowych zmysłach chciałby ryzykować własnymi siekaczami? Szczęśliwie, Huck nie miał się czego obawiać. Hale nie zamierzała robić mu krzywdy, a i nie sądziła, że Loudain rzeczywiście mógłby być o niego zazdrosny, no i że dowiedziawszy się o tym, iż pani Finley nie stawiła się na spotkaniu, od razu wprawiłby pięści w ruch. Zwłaszcza, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego ukochana nie popiera przemocy - w żadnej formie.
To się nazywa niesamowity przypływ motywacji” zażartowała, uśmiechając się do niego szeroko. Bardzo sobie ceniła to, że w towarzystwie mężczyzny nie musi siedzieć jak mysz pod miotłą, nerwowo rozglądając się na boki. Może zaś bawić się i wygłupiać (oczywiście, w granicach normy!), zachowywać zupełnie naturalnie, tak lekko i swobodnie. Jak w towarzystwie jakiegoś starego znajomego. Bo to, że dziennikarz był najlepszym przyjacielem Drew było dla niej równoznaczne z tym, że może mu ufać i że ciemnowłosy krzywdy jej nie zrobi.
Och, jasne, że tak” stwierdziła wesoło, nie doszukując się w tym podstępu. Ba, przez myśl jej nawet nie przeszło, że Huck mógłby pytać o wyjście z kimś innym niż z jej własnym chłopakiem. “Powiem Ci więcej, my cały czas chodzimy na te randki. Nie ma, że związek, klepnięte i z głowy, nie trzeba się już starać. Jak się kogoś kocha, każdego dnia należy zabiegać o jego względy. Okazywać mu swoje uczucie, zainteresowanie, poświęcać czas, pielęgnować relację” zaczęła wymieniać, a rysy jej twarzy natychmiast uległy zmianie. Stały się jakieś takie nieco bardziej łagodne, subtelne. Oczy się jej świeciły, kąciki ust rozciągały w uśmiechu. Widać było po niej, że jest po prostu szczęśliwa. “Ostatnio byliśmy w lodziarni, tej samej, do której Drew zabierała mama, kiedy był mały. Nigdy wcześniej tam nie byłam, zaczęliśmy rozmawiać i tak od słowa do słowa wyszło, że jest mnóstwo takich miejsc, których ja, on czy żadne z nas do tej pory jeszcze nie odwiedziło. Jak wróciliśmy do domu spisaliśmy je wszystkie na karteczkach, wrzuciliśmy do szklanej miski i teraz raz w tygodniu przeprowadzamy małe losowanie, a potem cóż. Ruszamy w nieznane” zdradziła. Technologia nie była skomplikowana - a jednak zdawało się to działać. I co w tym wszystkim najważniejsze, przynosiło im mnóstwo radości z odkrywania nowych restauracji czy kawiarni i spędzania czasu tylko we dwoje.
Na kolejne słowa Finleya energicznie pokiwała głową. Miała co prawda nadzieję, że kobieta stawi się na miejscu nim ten zmuszony będzie chociażby sięgnąć po telefon, no ale cóż. Czas pokaże. “Obiecuję, że postaram się nie rozpłakać ani nie zemdleć. A już na pewno nie rozpłakać i nie zemdleć” uroczyście uniosła dłoń do góry, co zapewnieniem z jej strony było dość odważnym, bo stosunkowo łatwo było doprowadzić ją do płaczu, a zmęczony nieustannymi głodówkami organizm coraz częściej odmawiał jej współpracy. “Jeśli uznasz, że coś jest nie tak, wygoń mnie na papierosa. Nikotyna zrobi swoje” dodała, obracając w palcach szklany kieliszek. Gdy miała jakieś zajęcie, łatwiej było jej zebrać myśli i się uspokoić.
Tego co powiedział, że jego matka z pewnością nie uznałaby jej za jego partnerkę nie uznała wcale za przytyk. Zaśmiała się więc cicho, gdy mężczyzna od razu postanowił to sprostować i się z tego wytłumaczyć. Czyżby nie chciał podpaść u niej, a co i za tym idzie, u Andrew? “Przykro mi” odparła ściszając głosu, bo cholera, kto wie. Może wcale nie chciał i nie potrzebował jej współczucia, a ona poruszając ten temat właśnie popełniała jakieś gigantyczne faux pas? Tak czy siak, nie zdążyła zapytać, bo w drzwiach tarasowych pojawiła się właśnie niezwykle piękna, elegancka kobieta. Podobieństwo było tak uderzające, że bez problemu rozpoznała w niej matkę Hucka. “Um… tak… dzień dobry” mruknęła, na parę sekund zapominając o całym tym dystansie i nerwach ze stali. “Nazywam się Aimee Hale i jakkolwiek abstrakcyjnie to brzmi… myślimy, że mogę być córką Pani przyjaciółki” rzuciła już na wstępie, bo też nie widziała sensu w takim przeciąganiu struny. “Czy poświęci mi Pani moment?” poprosiła, opadając z powrotem na swoje krzesełko, a potem przez chwilę nie mówiła już nic. Przysłuchiwała się zaś temu jak Huck tłumaczy okoliczności, w których się poznali i to, co dotychczas udało się im ustalić.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Całkiem naturalnie przychodziło Huckowi śmianie się wraz z Aimee. Może taki był urok sióstr z Vegas, które miały w sobie nieuchwytne, a zarazem wyraziste to coś, co pozwalało przy nich wyluzować i po prostu mile spędzać czas w ich towarzystwie? Finleyowi przeszło to przez myśl, szczególnie gdy widział reakcje dziewczyny Drew, z których wyłaniała mu się Esme, przywołując ciepłe, choć ulotne wspomnienia z tych krótkich chwil, które naście lat temu przeżyli wspólnie.
- Prawda? - zapytał, wtórując Hale w rozbawieniu. - Motywacja to podstawa - dodał z przekonaniem, dłużej zatrzymując spojrzenie na ciemnowłosej, jednak w momencie, gdy ona na niego popatrzyła uciekł wzrokiem, lokując go na karcie menu, w które nie chciał się szczególnie wczytywać, bo znając swoją rodzicielkę, to ona coś im poleci, będąc na bieżąco w sprawdzaniu specjałów tej restauracji.
W miarę napływających randkowych informacji, Huck szerzej otwierał oczy. Rozważał, czy się nie uszczypnąć, bo to, co mówiła Aimee wydawało się nieprawdopodobne.
- Drew? - zapytał, by upewnić się, że rozmawiają o tym samym facecie. - Ai, co ty zrobiłaś z moim przyjacielem?! - dodał, chwytając się za serce, jakby miał paść na zawał. - Myślałem, że znam go całe wieki, ale… No, jestem zaskoczony. I sumie, muszę przyznać, że całkiem pozytywnie. Kurde, nie wiedziałem, że ta wytatuowana góra mięcha coś czuje! - Zaśmiał się, kiwając głową nad zmianą, jaka to zaszła w kumplu przez kobietę. Trochę nawet był ciekawy, czy kiedy sam kręcił z Aurą, to również dało się dostrzec jakieś zmiany? Z jego perspektywy wszystko wyglądało po staremu. Niestety nie miał jak się tego dowiedzieć, a obecnie nie był w związku, więc tym bardziej ciężko było o jakieś wnioski po obserwacjach.
- Fajny pomysł - skomentował krótko tę ich wędrówkę po bliskich sobie miejscach. - Nic cię póki co nie rozczarowało? Może Loudain wrzucił do puli jakąś palarnię albo inny syf? To chyba nie miejsce dla takiej dziewczyny, jak ty - powiedział, niemal od razu precyzując - takiej delikatnej, eleganckiej, która chyba nie lubi brudzić sobie rączek? Czy się mylę? Wyznaję zasadę: jak cię widzą, tak cię piszą, a to nie zawsze się sprawdza. - Uśmiechnął się przepraszająco.
Machnął ręką, by dać znać, że nie ma co się przejmować tym, co mówił. Skoro on nic sobie z tego nie robił, tym bardziej nie rozumiał, czemu miałoby być komukolwiek przykro z tego powodu.
Przybycie matki Finleya chwilowo zmieniło tory rozmów, z tych luźnych na te bardziej konkretne, które miały przybliżyć do celu, który wydawał się wspólny dla Aimee i Hucka: odkrycie prawdy o Vegas i biologicznych rodzicach dziewczyny.
-Oczywiście - potwierdziła matka Hucka. - Niesamowite! Myślałam, że Huckleberry dlatego chce te albumy, bo pisze coś o studentach, a tu proszę… Aimee - powiedziała, niemal od razu sięgając do płóciennej torby, w której odznaczały się kształty albumów, które kobieta wzięła ze sobą. Przysunęła krzesło bliżej ciemnowłosej, by móc wskazać jej kobietę, która do złudzenia ją przypominała. - Spójrz sama. O tu - wskazała zdjęcie, gdzie pozowała uśmiechnięta Aimee. W międzyczasie słuchała tego, co mówił Huck, który próbował podsumować to, co do tej pory wiedzą.
- Nasz kontakt trochę się poluzował, kiedy nie układało mi się z Bradem, ojcem Hucka. Wiadomość o pożarze dotarła do mnie z opóźnieniem. Bardzo mi przykro, kochanie, że tak się to potoczyło - powiedziała, chwytając rękę Hale. - Nie masz kontaktu z Esme i Penelope? Bo ty byłaś najmłodsza z waszej trójki - oznajmiła, ponownie wpatrując się w fotografie, które uwieczniały tamte dobre, beztroskie czasy, kiedy jeszcze wszyscy byli w komplecie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W odpowiedzi na jego słowa uśmiechnęła się szeroko, a następnie energicznie pokiwała głową. Dla Hucka, który Drew znał od dawna, który był świadkiem jego podbojów łóżkowych i dość swobodnego podejścia do tematu związków to wszystko musiało być jak czysta abstrakcja - i Aimee doskonale zdawała sobie z tego sprawę, tyle że… to co miało miejsce zanim zostali parą nie miało dla niej najmniejszego znaczenia. Jedyne co się dla niej liczyło to, to co tu i teraz oraz to, co dopiero będzie. “Jeśli poprawi Ci to humor, mogę skłamać i powiedzieć, że jest mi przykro” zaśmiała się, puszczając mu oczko. Finley wcale nie był pierwszym, który mówił jej, że miała na Loudaina dobry wpływ. Bardzo miło było jej jednak to słyszeć z jego ust. Z grona przyjaciół lubego dziennikarz był tą osobą, z której opinią Hale naprawdę się liczyła. “Dzięki” odparła wyraźnie uszczęśliwiona. Kąciki jej ust uniosły się jeszcze wyżej, w okolicach oczu pojawiły się zaś dodające uroku, drobne, mimiczne zmarszczki. “Zakręć się koło jakiejś długonogiej łani, pójdziemy na podwójną randkę” zaczepnie szturchnęła go w bok. Tak strasznie chciała mieć jakąś zaprzyjaźnioną parę, żadne z jej rodzeństwa nigdy jednak nie było w związku dłuższym niż parę miesięcy, Meadow świetnie czuła się jako singielka, a Dan… Dan miał narzeczoną, ale udawaną i Aimes nie miała bladego pojęcia jak to klasyfikować.
Na pytanie bruneta znowu zaśmiała się krótko. Choć trafił się jej prawdziwy żartowniś, do tematu podszedł wyjątkowo poważnie i nie popisał na kartkach żadnych głupot. A przynajmniej tak się jej póki co wydawało, bo do tej pory wylosowali raptem trzy z nich.
Nie, póki co było bardzo grzecznie. Włoska knajpka za rogiem, nowa, hipsterska kawiarnia, bar sushi” wymieniła. Nie zdążyła jednak wejść w szczegóły, bo Huck powiedział coś, co wyraźnie ją zaintrygowało i zmieniło nieco charakter ich rozmowy. A więc tak ją widział? Uniosła do góry lekko brew, wyginając usta w łobuzerskim uśmiechu. “Bez względu na to jaka jest prawda, czy gdybyś nie miał racji dobrze bym zrobiła wyprowadzając Cię z błędu?” zapytała, zagryzając dolną wargę, żeby znowu się nie roześmiać. Choć urodę miała porcelanowej lalki swego czasu bardzo chętnie biegała z Drew po klubach, barach, mniejszych i większych spelunach. Piła, paliła, eksperymentowała z używkami. Robiła rzeczy, którymi nie do końca wypadało się chwalić. “Wiele nie powiem, w myśl zasady, że prawdziwa dama nie papla, ale tak, nie mam nic przeciwko temu, żeby od czasu do czasu się wybrudzić. Zwłaszcza farbą” rzuciła pogodnie, szybko przybierając minę niewiniątka, bo co złego to przecież nie ona. “Na studiach moje ulubione zajęcia to były te z malarstwa. Teraz mam co prawda o wiele mniej czasu niż tych parę lat temu, ale w wolnych chwilach bardzo chętnie rozkładam sztalugi i bawię się farbami olejnymi. Nasz salon przypomina mini pracownię” wyjaśniła, w myślach odnotowując, że po skończeniu remontu mieli zaprosić bliskich i znajomych na coś a la parapetówkę, gdzieś jednak po drodze o tym zapomnieli. Może w okresie przedświątecznym uda im się coś zorganizować?
Wszystkie te rozmyślania przerwało jednak pojawienie się mamy Hucka. Aimee, która dotychczas zdawała się całkiem zdroworozsądkowo podchodzić do tego spotkania, przyjmować wszystko na chłodno po pięciu minutach nie pamiętała już o swoich słowach i nawet nie przyjmowała do wiadomości, że pani Finley może być koleżanką kogoś innego, niekoniecznie jej biologicznej matki. Tyle szczegółów się zgadzało, trójka dzieci, ich imiona, pożar, dochodzące z opóźnieniem wieści o rodzinnej tragedii… no i zdjęcia. Przyniesiony przez kobietę album pełen starych fotografii. Gdy ciemnowłosa skazała palcem na jedną z nich Aimee natychmiast zaszkliły się oczy, bo tak. Dziewczynka bawiąca się lalkami wyglądała dokładnie tak samo jak ona tych piętnaście, prawie dwadzieścia lat temu. Miała jej wielkie, sarnie oczy, mały, zadarty nosek i burzę krótkich, ciemnych włosów.
Nie, zostałyśmy rozdzielone. Kiedy trafiłam do domu dziecka ich tam nie było. Myślimy, że albo zanim dotarłam zostały już przez kogoś adoptowane, albo umieszczono je w innym ośrodku” przyznała powoli, dokopując się do tych niezwykle bolesnych wspomnień. “Mam… mam tyle pytań. Jak się poznałyście, kiedy, co studiowałyście, jak wyglądała, jaka była…” dodała, wpatrując się to w dziennikarza to w jego mamę. Nie było takiego dnia, żeby nie próbowała sobie wyobrazić jak właściwie wyglądała jej własna rodzicielka i… świadomość tego, że już za chwilę na własne oczy będzie mogła ją zobaczyć powodowała, że serce waliło jej jak szalone. “Razem z Huckiem i moim chłopakiem chcemy pojechać do Las Vegas, spróbować dowiedzieć się czegoś więcej”.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dobra. Przyjmuję to, że jest ci przykro. Nie masz pojęcia jaka to ulga. - Odetchnął teatralnie, dołączając do tych wygłupów z ciemnowłosą. Jakiś czas temu spotkał się z kumplem i widział, jak promieniał i wyglądał na szczęśliwego rozpływając się nad swoim związkiem i kobietą, która go usidliła. - Ej, a tak z ciekawości: wy się kiedykolwiek kłócicie? - zapytał, bo na swoim przykładzie wiedział, że nieporozumienia, szczególnie takie nawarstwiające się, mogą prowadzić do szybkiego i niekoniecznie bezbolesnego końca bliskiej relacji. Nie życzył tego Loudainowi i jego partnerce, ale nie spotkał w swoim otoczeniu stuprocentowo zgodnych ludzi, którzy uprawialiby związkową sielankę przez długie lata.
Odrobinę się skrzywił na ten pomysł o podwójnej randce, ale nie chcąc na ten moment ciągnąć tego tematu złożył z palców okej i pokazał Aimee, nie dodając więcej innego komentarza w tej kwestii.
Cmoknął, kręcąc głową na te jakże ugrzecznione wybory przyjaciela. Zamierzał skomentować to jakoś bardziej dosadnie, ale widząc uśmieszek, jaki zagościł na ustach Aimee, towarzysząc pytaniu, to pochłonęło zainteresowanie Finleya.
- Teraz to mnie zaintrygowałaś, panno Hale - przyznał, uśmiechając się łobuzersko. Wbił w nią spojrzenie, którym gdyby mógł przewierciłby kobietę na wylot. Niestety nie miał takich możliwości, czego w wielu przypadkach żałował, bo o wiele szybciej przyszłoby odkrywanie sekretów i faktów, które zostawały przemilczane albo owinięte w bawełnę, byle tylko nie rzucały się w oczy. - Farba? - podchwycił, ściągając brwi. - Masz zbyt zgrabny nosek, więc chyba nie mowa o krwi? - zapytał, by uściślić. - Ach, malarstwo. Już myślałem, że powalasz jakichś rosłych chłopów na macie. - Zaśmiał się. - A w czym się specjalizujesz? Niech zgadnę… W aktach? - zapytał, puszczając oczko ciemnowłosej. Swoboda rozmów z Hale była naprawdę przyjemna i to, że mógł się często pośmiać, zdecydowanie odpowiadało Huckowi. Może faktycznie powinien się wybrać na podwójną randkę z Drew i jego kobietą, bo przynajmniej dzięki niej nie będzie nudno, czego nie mógł być pewny zabierając na nią jakąś przypadkową laskę, z którą fajnie spędzał czas w łóżku.
Finley uznał, że warto zapisać sobie co nieco słów matki, szczególnie gdyby padły jakieś charakterystyczne daty albo miejsca, które warto byłoby sprawdzić. Kątem oka obserwował również Aimee, a kiedy zobaczył, że dziewczyna widocznie przeżywa napływ nowych informacji, objął ją ramieniem, wcześniej przysuwając się bliżej.
- Mała, jak to dla ciebie za dużo, to wiesz, że w każdej chwili możemy przerwać? - zasugerował, bo nie chciał, żeby dziewczyna się na dobre rozpłakała. Już nie tylko myśl o Drew, że mógłby się na niego wkurwić, że nie dopilnował, by jakoś dawkować jej emocje, tylko od razu wrzucił na głęboka wodę, ale ludzka przyzwoitość, kazały Huckowi chociaż próbować trzymać rękę na pulsie.Spojrzał też porozumiewawczo na matkę, by ta spróbowała podejść do dziewczyny bardziej empatycznie, bo widać, że dla Aimee nie było to łatwe.
- Dziwne, że ktokolwiek rozdzielił rodzeństwo. Może dziewczynki zmarły? - wypaliła matka Finleya, najwyraźniej ignorując to, co niemo próbował jej przekazać syn.
- Mamooo… - Huck przyłożył rękę do twarzy. Nie takiej empatii oczekiwał…
- No wybacz, Huckleberry, ale nie żyjemy w czasach, gdzie dopuszcza się takich praktyk. Sprawdź to. Trzeba popytać w parafiach, domach pogrzebowych i…
- Tak, tak. Zajmiemy się tym. Powiedz jaka była mama Aimee. Też była taka pogodna i sympatyczna? - zapytał spoglądając na Hale z lekkim uśmiechem, chcąc skierować myślenie rodzicielki na inne tory.
- Uparta. Lubiła stawiać na swoim - stwierdziła kobieta, po czym przewróciła stronicę albumu, wskazując na fotografię naburmuszonej dziewczyny, która niekoniecznie była zadowolona, że ktoś w tym momencie robił jej zdjęcie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Usłyszawszy jego pytanie podparła się pod brodę, spojrzała gdzieś w bok i popadając w teatralną zadumę - umilkła na moment. Nad odpowiedzią nie musiała się co prawda ani przez sekundę zastanawiać, ale droczenie się i żartowanie z Huckiem spodobało się jej do tego stopnia, że nie mogła, po prostu nie mogła przepuścić takiej okazji.
Nie, nie kłócimy się” przyznała w końcu, uśmiechając się szeroko. Może brzmiało to trochę tak jakby koloryzowała nieco rzeczywistość, no bo której parze nie zdarza się od czasu do czasu o coś posprzeczać, a jednak, była to najszczersza prawda. “Ale wiem do czego zmierzasz, a przynajmniej się domyślam i od razu powiem, że to, że się nie kłócimy nie znaczy wcale, że we wszystkim się ze sobą zgadzamy. Po prostu znamy się na tyle, że wiemy co robić, jak ze sobą rozmawiać, żeby wypracować kompromis” dodała, posyłając mu przyjazne spojrzenie.
Szczęśliwie, zanim zdążyła się na dobre rozgadać i opowiedzieć brunetowi ze szczegółami o tym, w czym jej zdaniem tkwi tajemnica zdrowego, stabilnego związku - dziennikarz zwęszył inny, o wiele ciekawszy temat, a Aimee słuchając jego przypuszczeń śmiała się i śmiała, bo czy to nie była czysta abstrakcja? Ona powalająca rosłych facetów na macie? Z tymi swoimi chudziutkimi jak patyczki rączkami i nóżkami? Tak delikatna i krucha, że pewnie mocniejszy podmuch wiatru byłby w stanie zrobić jej krzywdę?
I kiedy już miała wyprowadzić go z błędu, jakoś zareagować - Finley sam wpadł na rozwiązanie tej zagadki. W pierwszym odruchu Hale była naprawdę pod wrażeniem, zdumiona i zdziwiona. Im jednak dłużej nad jego słowami myślała, tym większe zażenowanie malowało się na jej twarzy. “O mój Boże, czy naprawdę jestem tak banalna? Co mnie zdradziło?” zapytała robiąc zbolałą minę. Z aktami trafił idealnie - Hale jak nikt doceniała piękno ludzkiego ciała, a nagość pojawiała się na niemalże każdym jej obrazie. Nie gorszyła jej, nie krępowała, a niesamowicie inspirowała. Pobudzała wyobraźnię.
Gdy mężczyzna otoczył ją ramieniem i zapewnił, że w każdej chwili mogą zrobić sobie przerwę - kiwnęła leciutko głową, słowem jednak się już nie odezwała. O czym Finley jeszcze nie wiedział - a już za chwilę na własnej skórze miał się przekonać - Aimes nie znosiła prosić o pomoc. Czuła się wtedy słaba, trochę tak, jakby nie radziła sobie sama ze sobą - a przez to z kolei było jej wstyd. Milczała więc jak zaklęta i błędny krąg się domykał.
Dziwne, że ktokolwiek rozdzielił rodzeństwo. Może dziewczynki zmarły?
Na słowa kobiety aż zakuło ją w okolicach klatki piersiowej. Do tej pory nawet nie dopuszczała do siebie tej myśli. Wierzyła w to, że jej siostry uratowały się z pożaru. Ba, była przekonana, że widziała jak strażacy wynoszą je z płonącego domu, ale… była wtedy tylko małą, przerażoną dziewczynką. Co jeśli tylko to sobie wymyśliła? Wmówiła, aby nie czuć się tak bardzo opuszczoną i samotną? Może matka Hucka miała rację i one… nie dosłyszała już padającego z ust chłopaka pytania. Wpatrując się w podsunięte przez brunetkę zdjęcie nie widziała na nim młodej, pięknej kobiety z ustami wygiętymi w podkówkę. Nie widziała nic. Nim zdążyła zapanować nad buzującymi wewnątrz emocjami oczy momentalnie zaszły jej łzami. W pewnym momencie nawet jedna z nich spadła na starą, wymiętą, rodzinną fotografię. “Przepraszam na moment” wydusiła wtedy niezgrabnie zrywając się z miejsca i na nogach miękkich jak z waty, chwiejnym krokiem ruszając w stronę wyjścia. Nie pamiętała o tym, że jest zimno, że wypadałoby się ubrać, założyć na ramiona płaszcz, owinąć się ciasno szalkiem. Jedyne na czym jej zależało to uciec choć na chwilę, wygrzebać z torebki paczkę fajek, jedną z nich wetknąć między zęby i zapalić. Zupełnie tak jakby wraz z dymem tytoniowym jej organizm miały opuścić wszelkie zmartwienia i troski.
Nic mi nie jest. Wszystko… wszystko w porządku” wydukała, gdy przyjaciel lubego postanowił do niej dołączyć. Stety bądź nie, kłamczuchą była fatalną.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Cholera - odparł krótko, kręcąc głową z niedowierzaniem. Zgrywał się, korzystając z aury sprzyjającej żartowaniu. - Musisz być dobra w technikach makijażu, bo ani razu nie widziałem skutków dochodzenia do tych kompromisów. - Tu zrobił wymowny gest uderzenia pięścią w otwartą dłoń, sugerując dość dobitne (nawet dosłownie!) sposoby. - No my przez lata znajomości wypracowaliśmy taki - przyznał, uśmiechając się szeroko. Popatrzył na dłonie Aimee. - Ty możesz mieć przewagę w paznokciach. Chyba dotychczas tak długich nie udało mi się zapuścić - stwierdził Huck, oglądając swoje palce. Hale nie musiała mieć szponów, ale wystarczyło, że nie miała króciutko obciętych, by mężczyzna mógł uznać je za o wiele dłuższe niż te jego - regularnie skracane, by nie przeszkadzały szybko pisać na klawiaturze.
Nie spodziewał się, że nie spudłuje, ale widząc reakcję Aimee na sugestię odnośnie aktów, uniósł brwi, by po chwili się roześmiać.
- Niezła z ciebie cicha woda. Wiesz, gdybyś potrzebowała modela - tu wskazał palcami na siebie - polecam tego pana. Moja próżność jeszcze by wzrosła, gdybym sobie ciepnął na ścianę w sypialni takiego golasa - dodał pół żartem, pół serio, puszczając przy tym oczko ciemnowłosej. Co prawda nie wiedział, co by na to wszystko powiedział Drew, no i czy gdyby faktycznie przyszło co do czego, to Huck dalej by tak cwaniakował, ale można było się pośmiać z samego, niekoniecznie poważnego, pomysłu.
Matka Hucka wydawała się nie reagować na próby interwencji syna, najchętniej dalej kontynuując swoje opowieści, osądy i przypuszczenia, jakby kompletnie brakowało jej w tym momencie empatii. Pochłonięta wspomnieniami, szykowała się by wytoczyć ciężkie działa, które przytłoczyłyby nawet dobrze przygotowanego, odpornego wojującego o prawdę herosa, co dopiero mówiąc o kruchej, młodej dziewczynie. Finley na początku pomyślał, że to Seattle znów płacze deszczem, ale przecież siedzieli pod zadaszeniem, więc było to mało możliwe. Nim zdążył zareagować, Hale poderwała się, zostawiając ich samych.
- Dzięki, mamo. Jak zwykle można na ciebie liczyć - stwierdził ponuro, podnosząc się z miejsca.
- O co ci chodzi, Huckleberry? Nie powiedziałam niczego, czego nie moglibyście się dowiedzieć. Nie ma co się tak ze wszystkimi pieścić, czasem lepiej…
- Czasem lepiej mieć więcej wyczucia i przez chwilę pomyśleć o kimś innym, nie tylko o sobie - wszedł w słowo matce. - Nie zamawiaj nam niczego - dodał, chowając do kieszeni kilka zdjęć, nim ruszył by odszukać ciemnowłosą towarzyszkę.
Nie podszedł od razu, dając dziewczynie chwilę dla siebie. Powoli odpalił papierosa i dopiero po tym, jak się zaciągnął, podszedł do Aimee.
- Można? - zapytał, stając u jej boku. Zrozumiałby, gdyby wolała być sama, więc wolał wybadać, czy życzy sobie towarzystwa - jego albo kogokolwiek. Nie pomyślał, by zabrać resztę jej rzeczy, więc zerknął przez ramię, zastanawiając się czy teraz po nie nie podskoczyć. Chwilę wcześniej świeciło słońce, ale teraz zerwał się chłodny wiatr i nie było już tak przyjemnie.
Nie skomentował jej zapewnienia, widząc, że wcale w porządku nie jest.
- Sorry za nią… Nie musimy tam wracać - powiedział, patrząc na żarzącą się końcówkę papierosa, który wsunął między wargi, kolejny raz wypełniając płuca dymem. - Przynieść twoje rzeczy i skoczymy gdzie indziej? - zapytał, gotowy do akcji-ewakuacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była przerażona, zdezorientowana, rozpaczona. Wstrząśnięta tym, co przed chwilą usłyszała. Było jej też wstyd, że tak łatwo dała się sprowokować, że nie utrzymała nerwów na wodzy dłużej jak pięć minut i po wywodzie pani Finley się po prostu rozpłakała. Bo lubiła myśleć o sobie jak o młodej, silnej kobiecie, którą nic nie jest w stanie złamać, a sytuacje takie jak ta obnażały brutalną prawdę i uzmysławiały jej, że wcale nie jest taka niezłomna i twarda, a zamiast do Glorii Gaynor śpiewającej I will survive bliżej jej do kruchej i delikatnej Sii i jej Breathe me*. Nie odesłała jednak Hucka z kwitkiem, nie oznajmiła mu, że chce być sama, nie uciekła bez słowa pożegnania. Zamiast tego pozwoliła, aby przystanął obok i w milczeniu po raz kolejny zaciągnęła się papierosem. Nie była pewna czy to nikotyna ma w sobie coś takiego, czy może chodzi o miarowe wdechy i wydechy, ale z fajką w dłoni jakoś tak łatwiej było jej zebrać myśli, się uspokoić.
Nie musisz przepraszać, to nie Twoja wina” mruknęła cicho, podnosząc na niego spojrzenie. Nie był za to odpowiedzialny, nie miał nawet najmniejszego wpływu na to, jakie słowa wydostają się z ust jego matki, poza tym… “Może mieć rację. Nie mamy żadnej pewności, że one…” urwała, bo głos się jej załamał. Nie była w stanie tego wydusić. To, że jej siostry mogą nie żyć nie chciało jej przejść przez gardło. Przez kilkanaście lat tliła się w niej nadzieja, kurczowo trzymała się myśli, że starsze panienki Diaz są całe i zdrowe. Świadomość, że mogły zginąć razem z rodzicami, a ona nawet nie została o tym poinformowana… nie potrafiła - nie mogła tego zaakceptować. “Mhm, chodźmy” nieśmiało kiwnęła głową, a wtedy Huck wrócił do środka, zgarnął album, pozbierał jej rzeczy, dał jej moment na ubranie się i owinięcie szalikiem, a następnie ramię w ramię ruszyli ulicami miasta. Prosto przed siebie, bez żadnego konkretnego celu. Dopiero, kiedy Aimes poczuła, że jest gotowa po raz kolejny tego dnia zmierzyć się z przeszłością zatrzymali się pod niewielką, klimatyczną kawiarenką. Jedną z tych, do której ostatnio zabrał ją Drew. W znajomym miejscu momentalnie poczuła się nieco pewniej. Serce już nie waliło jej tak jak szalone, zbyt droga karta dań nie wprawiała ją w zakłopotanie. W towarzystwie kolorowych poduszek, miękkich tkanin, poustawianych w każdym wolnym kącie doniczkowych roślin i wiszących na ścianach obrazów czuła się trochę tak jak w domu.
Okej, w porządku. Zobaczmy co my tu mamy” rzuciła przejmując od bruneta książkę w twardej oprawie. Przejęta teorią mamy Hucka nie była w stanie zbyt szczegółowo przyjrzeć się fotografiom, dopiero teraz miała okazję poświęcić im nieco uwagi. “Och… była taka piękna” wyrwało się jej, gdy opuszkami palców sunęła po zdjęciu przedstawiającym uśmiechniętą brunetkę. W przeciwieństwie do niej samej - miała długie, opadające na ramiona włosy. Oczy, nos, usta - już wiadomo było po kim jest Aimee odziedziczyła. “Nie zdążyłam nawet zapytać co studiowała…” przypomniało się jej, gdy dotarła do fotografii przedstawiającej kobiecą postać pod gmachem wielkiego, śnieżnobiałego budynku - najprawdopodobniej uniwersytetu. “Nie pamiętałam jak wyglądała. Za każdym razem kiedy widziałam na ulicy jakąś brunetkę zastanawiałam się, czy wyglądała tak, czy zupełnie inaczej? Jakie miała rysy twarzy, jak pachniały jej perfumy, jaką szminką się malowała, chodziła w butach na płaskich czy wysokich obcasach?” przyznała, a kąciki jej ust uniosły się lekko do góry. “Ciekawe jak poznała się z moim tatą. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi” nie potrafiła przytoczyć żadnego konkretnego przykładu, nie miała dowodu na poparcie swoich słów. Po prostu tak czuła. “Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?” zapytała, posyłając Huckowi roziskrzone spojrzenie. “Chociaż nie, wróć. To złe pytanie” zaśmiała się pod nosem, bo przecież gdy poznała Drew - jasne - temperatura w pomieszczeniu natychmiast podniosła się o parę stopni, a między nimi niemalże od razu zrobiło się bardzo gorąco, uczucie pojawiło się jednak z czasem. “Wierzysz w to, że każdemu jest dana tylko jedna, prawdziwa miłość? Że każdemu człowiekowi ktoś jest przeznaczony?” rzuciła, zadzierając głowę do góry. Nie miała pojęcia dlaczego, ale niezwykle interesowała ją jego opinia - no i to, dlaczego siedział sam jak palec. Przecież był przystojny, zabawny i cholerka, no niczego mu nie brakowało.


*Be my friend, hold me
Wrap me up, enfold me
I am small and needy
Warm me up and breathe me

Ouch I have lost myself again
Lost myself and I am nowhere to be found
Yeah I think that I might break
Lost myself again and I feel unsafe
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miała rację: to nie była jego wina, a jednak czuł się głupio, może dlatego, że ta sprawa dotyczyła też jego? Już pomijając fakt, że był tu z dziewczyną przyjaciela i czuł się za nią odpowiedzialny, to była przecież jeszcze Esme… o której chciał się czegoś dowiedzieć, a matka wydawała się posiadać choć część informacji, jakie mogłyby okazać się pomocne w tej sprawie. Niestety… To był kolejny raz, kiedy Huck poczuł, jak rodzicielka zawodzi; przymknięcie oczu na jej spóźnienie nie równoważyło się z patrzeniem przez palce na jej brak wyczucia, który jako kobieta, jako matka, powinna mieć choćby w niewielkiej ilości.
- To gdybanie i okej, trzeba i taki scenariusz brać pod uwagę, ale hej, to tylko jedna z opcji. Więcej jednak mamy tych, że nic im nie jest. Musimy tylko je znaleźć. - Tylko. Finley wiedział, że to cholernie trudne do wykrycia tylko, ale nie chciał się poddawać. - Ai, nie zostawię cię z tym samej - poinformował Huck i choć nie lubił czegoś obiecywać, miał wrażenie, że akurat w tej sprawie może nagiąć trochę swoje zasady i wygłosić coś na kształt zapewnienia, że mu też zależy na dojściu do prawdy. Nie był najlepszy w pocieszaniu, a jeśli już miał do czynienia ze smutnymi paniami, które przyszły odganiać smutki w jego towarzystwie, to zwykle kończyli w łóżku po kilku lampkach wina. Aimee raczej nie wypadało tego proponować, więc ograniczył swoje wsparcie do bycia, obecności u jej boku, gdziekolwiek chciałaby pójść.
Pożegnał się z matką, która nie wyglądała na szczególnie przejętą takim rozwojem sytuacji - Huck słyszał, że umawia się ze znajomymi, by samej nie pić na tarasie, skoro już się tu pofatygowała. Widać było, że nawet nie próbuje zrozumieć histerii Hale, bo ona już pogodziła się z tą stratą przyjaciółki, a przez ten czas jej osobę zastąpiła kilkoma, jak nie kilkudziesięcioma innymi znajomymi, którzy zasklepili tę pustkę po kimś, kto zniknął bezpowrotnie.
Jemu też przydała się ta przechadzka, choć może szybciej byłoby podjechać samochodem, to dobrze było rozchodzić te negatywne uczucia, które chwilami aż kłuły od wewnątrz i jedyną opcją było ich wypocenie. Popatrzył na ciemnowłosą, gdy sięgnęła po album. Nie od razu puścił go, by Aimee mogła go przejąć.
- Na pewno? - zapytał, w końcu odpuszczając tę nadmierną troskę, do której chyba nie miał prawa. Jakby nie patrzeć miał przed sobą dorosłą kobietę, świadomą tego, co robi, więc skoro chciała powracać do tego trudnego wątku, to nie mógł jej tego zabronić.
Dał jej mówić, w milczeniu obserwując kolejne fotografie, szczególnie przyglądając się temu, co działo się w ich tle. Każdy szyld, napis, znak, czy charakterystyczny punkt notował, próbując też dodać do tego datę, bo jednak był świadomy, że od uchwyconych wtedy momentów minęło sporo lat, a świat nie stał w miejscu…
Pytanie Hale było tak niespodziewane, że Huck na początku był trochę skonsternowany, zwłaszcza patrząc na to, kto go o to pyta. Trochę poczuł się jak uczniak, przyłapany przez lubianą nauczycielkę na paleniu papierosów za budynkiem. I jak zwykle był wygadany, tak teraz nie wiedział, co jej odpowiedzieć. Codzienność, skandale, newsy jakoś łatwiej było ubrać w słowa, niż uczucia… którym nie poświęcał zbyt wiele czasu.
- Chyba w to nie wierzę. W tę jedną, jedyną osobę, którą można pokochać, bo chyba czego innego szukamy mając lat naście, a czego będąc starszym, więc to zależy na jakim etapie życia poznamy kogoś z kim chcielibyśmy być - odpowiedział, nie do końca przekonany do swojej teorii, której nie miał czasu przeanalizować, zrobić researchu, czy odpowiedniej korekty, nim puścił do druku. - No i jeszcze jedno… Na przykład w wieku trzynastu lat poznałbym śliczną dziewczynę, która by mlaskała. Zwracałbym na to uwagę, ale nie przeszkadzałoby mi to tak bardzo, niż gdybym poznał kobietę po trzydziestce, która mlaska. Zakładam, że po drodze miałbym styczność z jeszcze kilkoma mlaskającymi, które bardziej by mnie wyczuliły na tę akurat przywarę, która teraz cholernie by mnie irytowała. Czaisz? - zapytał, patrząc na Aimee, by wyczytać z jej twarzy, czy nie zgubiła się w analizie jego przykładu, który może nie był wybitnym porównaniem, ale choć odrobinę rzucał światło na jego podejście do miłości. - Coś czuję, że romantycy mogą mnie nie rozumieć - stwierdził z błąkającym się na ustach uśmiechem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niewiele było osób, przy których mogła pozwolić sobie na kruchość. I to z kilku powodów. Raz, że choć nie była już nastolatką wciąż się przejmowała tym, co inni o niej pomyślą. Martwiła się, że uznają ją za słabą i naiwną. Że zaczyna się z niej śmiać i będę wytykać ją palcami. Dwa, że życie nauczyło ją tego, że lepiej się nie odsłaniać, bo choć życzliwych ludzi nie brakuje, o wiele więcej jest tych, którzy będą próbować wykorzystać przykrą sytuację i wyciągnąć z niej własne korzyści. Nic dziwnego, że grono osób, którym ufała było stosunkowo nieduże - zaliczali się do niego Drew, Shah czy Daniel, a od niedawna również Huck. Bo chociaż znali się raptem od kilku miesięcy (mglistych wspomnień z dzieciństwa Hale nie brała nawet pod uwagę) brunet już zdążył jej udowodnić, że jego intencje są czyste i że naprawdę bardzo zależy mu na sprawie, że zrobi wszystko, byleby pomóc jej odkryć prawdę i znaleźć przed laty utracone siostry. Wierzyła mu i w jego działaniach nie doszukiwała się jakiegokolwiek podstępu.
"Na pewno" uśmiechnęła się lekko, przejmując album ze zdjęciami. Mogła dawkować ból, truć się przez parę dni, powoli dojrzewać do decyzji, aby zapoznać się z zawartością przyniesionej przez panią Finley fotoksiążki, mogła też oszczędzić sobie tego wszystkiego. Zacisnąć mocno zęby, zaprzeć się w sobie i jeszcze dziś zmierzyć się z demonami przeszłości.
Wpatrując się w wyblakłe fotografie... we wnętrzu jej głowy szalała burza. Towarzyszyło jej tak wiele sprzecznych uczuć. Smutek mieszał się z radością, ciekawość z przygnębieniem, nadzieja z bezradnością. Wszystko to wgniatało ją w ziemię, cieszyła się jednak, nie nie robi tego sama. Że brunet siedzi tuż obok, przygląda się jej uważnie, notuje, komentuje. Jest dla niej wsparciem - większym niż można by tego wymagać od najlepszego przyjaciela swojego chłopaka. Oczywiście nie w jakiś taki zdrożny, a pełen podziwu i szacunku sposób.
Wysłuchawszy pierwszej części jego odpowiedzi na zdane pytanie że zrozumieniem pokiwała głową. Nie do końca się z tym zgadzała, ale też dostrzegała słuszność wielu jego argumentów, w tym najważniejszego, że na różnych etapach naszego życia nasze potrzeby się różnią, przez co potrzebujemy otaczać się nieco innymi ludźmi. Bo jasne, pewnie. Będąc małymi szkrabami najbardziej na świecie pragniemy miłości i akceptacji rodziców, później albo przechodzimy bunt i umawiamy się z osobą, o której wiemy, że nasi bliscy jej nie zaakceptują, albo wręcz przeciwnie, parujemy się ze szkolnym ideałem, tworzymy najsłodszy na świecie związek, chodzimy razem po szkolnych korytarzach i trzymamy się za ręce. A ta relacja albo zdaje egzamin, radzi sobie z próba czasu - albo przechodzi do przeszłości, a my niechybnie wkraczamy w dorosłość. Wplątujemy się w mniej oraz bardziej znaczące relacje, poznajemy kolejne osoby. Tylko, że wciąż prawdopodobnie znajdujemy się na etapie, kiedy sami do końca nie znamy siebie. Nie wiemy kim jesteśmy, co chcemy robic, co sprawia nam prawdziwą przyjemność. Czy możemy więc wtedy mówić o romantycznej miłości? Aimee zawsze wydawało się, że aby naprawdę pokochać kogoś innego najpierw trzeba pokochać siebie.
"Czaję"przyznała, śmiejąc się cicho. "Nigdy co prawda nie umawiałam się z mlaskającą dziewczyną, ale umiem to sobie wyobrazić. Coś paskudnego" zażartowała, świetnie zdając sobie sprawę z tego, że opowieść Finleya to było nic innego jak zwykła przenośnia. Co jej jednak szkodziło się trochę z nim podroczyć. "Jeśli jakaś cechą irytowała nas u jednej, drugiej czy trzeciej osoby, bardzo prawdopodobne, że będzie nas irytować u czwartej, piątej i kolejnej, instynktownie unikamy więc ludzi, przypominających naszych ex" pokiwała głową, bo w teorii było to łatwe, w praktyce jednak nie zawsze się udawało. "Mogę Cię o coś zapytać? Albo inaczej, zapytam tak czy siak, jeśli nie będziesz chciał odpowiedzieć to po prostu zignorujesz" wyszczerzyła się w uśmiechu. "Jak Ci się żyje w pojedynkę? Mam wrażenie, że Twoja praca, Twoje życie. Wszystko to jest tak niesamowicie interesujące. Gdybym robiła tyle wspaniałych rzeczy, chciałabym się nimi dzielić z innymi. Wracać do domu i no wiesz, opowiadać o tym gdzie byłam i co robiłam" mruknęła, podpierając się łokciami o blat stołu, co nie było eleganckie, ale cholernie wygodne.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez myśl mu przeszło, czy nie powinien dać znać przyjacielowi, że odstawi mu panienkę nie do końca w takim samym stanie, jak ją od niego odbierał; choć nie zrobił jej krzywdy fizycznie (psychicznie chyba też nie?), to jednak widział, że się rozkleiła i może potrzebować większej dawki opieki, silnego ramienia, niż zazwyczaj. Z drugiej strony… czy należało się tym aż tak przejmować? Pewnie byłoby prościej, gdyby w Aimee nie widział tak dużego podobieństwa do Esme, co trochę - ku zaskoczeniu Finleya - emocjonalnie go rozchwiało. Na szczęście był na dobrej drodze odzyskiwania równowagi i miał też nadzieję, że i Hale podąży tą ścieżką, szczególnie gdy zacznie pojawiać się więcej odpowiedzi na pytania, na które do tej pory nie było odpowiedzi.
Chciał oznajmić, że i on z tym mlaskaniem nie miał do czynienia, ale dostrzegł, że ciemnowłosa się zgrywa, więc tylko pokręcił głową z rozbawieniem… które nieco zbladło po teorii Aimee o eks partnerach. Od razu na myśl przyszła mu Aura i nie był pewny, czy spotykając się z dziewczynami po rozstaniu z Whitbread jakoś podświadomie jednak nie szukał cech, które łączyłyby je z rudowłosą. Nie był pewny, czy chce się tym podzielić z dziewczyną Drew, bo może stanowił jakiś wyjątek od reguły i to, że tak miał było nienormalne? Szlag, tylko tego mu było trzeba, żeby okazało się, że ześwirował przez tę ognistowłosą wiedźmę!
- Pytaj - polecił, choć z lekkim zawahaniem, bo Aimee coraz bardziej jawiła mu się jako mistrzyni poruszania kwestii niewygodnych i - w mniemaniu Hucka - niemęskich, nad którymi trudno było mieć kontrolę bez uprzedniego przygotowania argumentów do dyskusji.
- Obowiązuje mnie tajemnica dziennikarska, więc lepiej, że nie mam się z kim dzielić - zażartował, niezbyt poważnie podchodząc do tego tematu. - To nie tak, że nie mam się z kimś dzielić. Nie jestem pustelnikiem, choć może ostatnio przez ten zarost wyglądam trochę jak dzikus… - Zaśmiał się, przejeżdżając przy tym po zaroście, który pewnie nadawał się już do przycięcia. - Rzadko bywam w domu, często wyjeżdżam, dostaje cynk i muszę stawić się na miejscu - to nie są warunki na kogoś na stałe, bo chyba o to pytasz? - upewnił się, lecz nie czekał na odpowiedź, postanawiając zmienić temat. Miał jakąś modową zagwozdkę, więc zwrócił się do Aimee z tym problemem, bo warto było poznać kobiece spojrzenie, a że Hale była pod ręką, to złożyło się idealnie.
Po kilku kwadransach zebrali się i Huck odstawił ciemnowłosą do domu, zapewniając, że są w kontakcie.

// ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#3

Impreza wydawnictwa. No cóż, powiedzieć, że Victor nie był zachwycony tym, że musiał w niej uczestniczyć, to w sumie nic nie powiedzieć. Nie przepadał za takimi wydarzeniami i choć teoretycznie mógł się jakoś wykręcić i nie przyjść, to jednak wiedział, że nie będzie to tak do końca w dobrym guście. Zależało mu na tym, żeby mieć jak najlepsze kontakty z wydawcą, więc czasem - niestety - trzeba było zrobić coś wbrew sobie, żeby tylko przypodobać się komuś, kto wydaje twoje książki.
Kręcił się po ogródku, co jakiś czas odpowiadając na zaczepki różnych ludzi z wydawnictwa. Nie był zbyt rozmowny, nie miał ochoty też przyjmować gratulacji z powodu wydania nowej książki (akurat w wydawnictwie chyba większość ludzi wiedziała, że to on kryje się za pseudonimem jednego z pisarzy kryminałów), więc w pewnym momencie zaszył się nieco z boku, przy jednym z ostatnich stolików i rozsiadł się tam wygodnie, całą swoją uwagę skupiając na jakimś kolorowym drinku, którego chwilę wcześniej zgarnął z barku. Fakt, że catering tutaj był plusem. A już zwłaszcza open bar. Miał nadzieję, że uda mu się spędzić chwilkę w samotności i że reszta gości zajmie się czymś bardziej pożytecznym niż zawracanie mu tyłka.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Mondello Ristorante Italiano”