WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ostatnich kilka dni - konkretnie trzy - spędził na przekopywaniu się przez najróżniejsze sterty papierów i innych śmieci. Zdążył przekopać swoje biurko w pracy (kilkakrotnie), mniej lub bardziej dyskretnie przyjrzał się nawet temu, co walało się na sąsiednim biurku, wywrócił do góry nogami zawartość niemal wszystkich kartonów zagracających jego nowe mieszkanie (bo tak, wciąż trzymał większość rzeczy w kartonach), jednak wciąż całe te poszukiwania nie przynosiły żadnych efektów. Tych kilku cholernych papierków, które faktycznie były mu potrzebne, nie było absolutnie nigdzie. A przecież przejrzał nawet schowek w samochodzie. Nie dało się ukryć, że znalazł tam mnóstwo interesujących przedmiotów, ale... dziwnym trafem - nic z tego, czego faktycznie mógłby szukać.
Wiedział doskonale, że pozostawało jeszcze jedno miejsce, którego nie przeszukał w ogóle, a w którym nieszczęsne papiery faktycznie mogły leżeć. Zakładając oczywiście, że nie wyrzucił ich po prostu jakiś czas temu, dochodząc wtedy do wniosku, że na pewno nigdy już do niczego mu się nie przydadzą...
I chociaż domyślał się, że pewnie rozsądniej byłoby faktycznie wybrać się do apartamentu, który do niedawna dzielił z żoną, niż po raz kolejny przekopywać to samo miejsce... bez żadnego racjonalnego powodu starał się odsunąć tę wizytę możliwie jak najbardziej w czasie. Właściwie nie powinno to być przecież nic takiego. Chciał tylko wpaść do mieszkania, które jakiś czas temu mógł śmiało nazywać również swoim i zabrać z niego kilka swoich, pozostawionych przez nieuwagę rzeczy. Normalna sprawa. Tym bardziej, że w zasadzie nawet nie spodziewał się, że rzeczywiście miałby zastać Rain na miejscu. Bo przecież kiedy naszła go myśl, że faktycznie powinien wreszcie się tam wybrać, pora wskazywała na to, że jego żona powinna być jeszcze w pracy.
Nie wziął pod uwagę tylko tego, że czas wcale nie zatrzymał się w miejscu, kiedy przy kilku porcjach szkockiej postanowił jednak dla pewności raz jeszcze przejrzeć zawartość rozsianych po mieszkaniu kartonów. Nie spojrzał też na zegarek, kiedy już faktycznie zebrał się do wyjścia.
Trzeba było przyznać, że miał całkiem sporo szczęścia podczas drogi przez miasto. Zwłaszcza, że prawdopodobnie gdyby zatrzymał go po drodze ktoś z kolegów po fachu, raczej nie byłby w stanie wyjaśnić, co właściwie strzeliło mu do łba, żeby po alkoholu wybrać się gdziekolwiek własnym samochodem. To samo szczęście najwyraźniej musiało go jednak opuścić w momencie, kiedy postanowił zaparkować już na miejscu i kiedy donośny metaliczny zgrzyt dał mu do zrozumienia, że prawdopodobnie właśnie nie tylko dorobił się pokaźnej rysy na własnym samochodzie, ale też ozdobił w ten sam sposób ten, który parkował obok. Nie przejmując się jednak zniszczeniami, wysiadł z auta, by ruszyć następnie w kierunku apartamentu. Lepiej było mieć to jak najszybciej za sobą.
O ile z kluczami i zamkiem poradził sobie całkiem sprawnie, o tyle już za progiem natknął się na niespodziewaną przeszkodę w postaci czających się tam butów. Tym samym już od progu po apartamencie rozniosło się donośne kurwa mać, kiedy cudem udało mu się zachować równowagę i nie runąć na podłogę.
Ale przecież nikogo nie powinno tutaj być, prawda? Nie musiał się więc niczym przejmować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ambitnie zaplanowała sobie relaksacyjny wieczór. Chciała odsunąć wszystko na bok, włącznie z pracą i wszystkimi innymi sprawami, które w jakikolwiek sposób ją martwiły lub stresowały. Chciała zrobić coś dla samej siebie i po prostu uczciwie odpocząć. Urwała się z pracy nieco wcześniej, jak nigdy,. Kupiła po drodze kilka produktów pielęgnacyjnych i coś na ząb, nie zapominając o butelce jej ulubionego, białego wina Tuż po wejściu do mieszkania, skierowała się do łazienki i przygotowała dla siebie kąpiel.
Leżąc w ciepłej wodzie, słuchała muzyki klasycznej, która koiła jej nerwy. Tak samo jak olejki zapachowe. Ułożyła się wygodnie, oparła ręce na brzegach wanny, odchyliła głowę i zamknęła oczy. Starała się nie schodzić myślami na nieprzyjemne tory. Zostawiała za sobą sprawę mordercy zwanego Duchem, sprawę separacji, z którą w końcu trzeba było coś zrobić, a ostateczna decyzja stawała się coraz bardziej klarowna. Starała się nie myśleć o wścibskiej matce, nieudolnym bracie czy ojcu, który od dawna spoczywał w grobie. Skupiła się na tej chwili, obecnej przyjemności, otaczającym ją cieple i przyjemnym zapachu. Gdy wyłączyła zmysł wzroku, pozostałe faktycznie zaczynały dostarczać jej dużo więcej doznań, niż gdy się na nich tak bardzo nie skupiała. Rzadko kiedy mogła zwolnić tak, jak teraz i przestać robić wszystko w biegu.
Nie spodziewała się dziś przesyłki, nikogo nie zapraszała, a z matką rozmawiała wczoraj, więc ona też nie powinna wpaść niezapowiedziana. Była pewna, że nikt jej nie przeszkodzi. Wyszła z wody dopiero wtedy, kiedy ta zrobiła się ledwo letnia. Wytarła ciało miękkim, białym ręcznikiem, wtarła w skórę krem nawilżający i ubrała się w luźne spodnie od piżamy i koszulkę na ramiączka z niewielkim dekoltem. Włosy wysuszyła i związała w wysoki kucyk. Gdy weszła na bosaka do sypialni, usłyszała szczęk zamka, odgłos otwieranych drzwi, szuranie i w końcu przekleństwo. W pierwszym momencie żołądek podszedł jej do gardła. Dopiero gdy usłyszała znajomy głos, odetchnęła z pewną ulgą. Ze zdziwieniem zauważyła, że zaciska blade palce na ciężkiej, mosiężnej statuetce. Nie zawahałaby się, aby użyć jej w razie potrzeby do obrony. Odłożyła ją jednak pospiesznie i odrobinę poddenerwowana ruszyła w stronę wejścia do mieszkania, gdzie zastała męża, którego nie powinno tu teraz być. Chciała zapytać co tutaj robi, czego chce, czemu zjawia się bez zapowiedzi i to pijany, jak śmie tak ją straszyć i to o tej porze. Zamiast tego powiedziała tylko dwa słowa, które mówiły w zasadzie wszystko.
Jonathanie Hayes.
Patrzyła na niego, marszcząc lekko brwi. Nie trzeba było być trzeźwym, aby widzieć jej niezadowolenie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby zechciał się nad tym przynajmniej przez moment zastanowić, pewnie mógłby dojść do wniosku, że w tym, co właśnie robił, nie było ani odrobiny sensu. Prawie, jakby faktycznie musiał niemal włamywać się do poniekąd swojego mieszkania, zakradając się do niego jak złodziej. Dość nieumiejętny, potykający się tuż za progiem... A mógł przecież rzeczywiście zadzwonić wcześniej do Rain, uprzedzić ją, że wpadnie na chwilę po kilka rzeczy i załatwić to odrobinę bardziej po ludzku. Może nawet w takim wypadku faktycznie mógłby liczyć na to, że nie będzie jej w domu, zamiast polegać na tym, co mogłoby mu się wydawać.
Zresztą, może i mógłby załatwić to jak należy, gdyby przed wyjściem z domu nie doszedł do wniosku, że wlanie w siebie odrobiny whisky będzie świetnym pomysłem.
W momencie, kiedy przekroczył prób apartamentu, i tak było już stanowczo za późno, żeby zastanawiać się nad wykonaniem całego tego przedsięwzięcia. Z kolei w chwili, kiedy już ze złością kopnął w głąb mieszkania but, o który się potknął, a następnie odwrócił się do drzwi, żeby zamknąć je za sobą, dotarł do niego głos, którego zdecydowanie nie spodziewał się tutaj usłyszeć. Bo przecież Rain miała być w pracy. Albo gdziekolwiek indziej, na pewno nie w domu.
- Rain! - mimo wszystko przywołał na twarz uśmiech, kiedy odwrócił się w jej stronę. I chociaż ten w pierwszej chwili może i faktycznie można byłoby uznać za oznakę radości na czyjś widok, nie dało się nie zauważyć, że wyraźnie przygasł on w momencie, kiedy Jon zauważył wyraz twarzy żony. - Co ty tu robisz?
Brak sensu w jego pytaniu dotarł do niego względnie szybko, nie dość szybko jednak, by w ogóle nie zadał go na głos. Nie czekając jednak na reakcję z jej strony, machnął ręką i pokręcił głową na znak, że nie o to mu chodziło.
- To znaczy... no, nie powinnaś być w pracy...? Czy coś takiego? - dopiero w trakcie swojej wypowiedzi zerknął na zegarek na swoim nadgarstku, w tym samym momencie orientując się, że ta jego wypowiedź też mogłaby mieć jakikolwiek sens dobrych kilka godzin temu. - O... Albo jednak nie... Wydawało mi się, że jest trochę wcześniej, ale widocznie musiałem... Nieważne...
Ponieważ wyjaśnienie, co właściwie zadziało się z jego poczuciem czasu nagle okazało się być zbyt wymagające, postanowił zakończyć swoją wypowiedź kolejnym machnięciem ręką. I pewnie wypadałoby, żeby zamiast tego po prostu zajął się tym, po co faktycznie tu przyszedł, a następnie zmył się jak najszybciej. Tyle tylko, że niespodziewana obecność żony wybiła go z rytmu na tyle, że najwyraźniej na ten krótki moment zapomniał, po co właściwie się tu zjawił. Choć raczej nie po to, żeby tkwić nadal przy wejściu i przyglądać się Rain, jakby nigdy dotąd nie miał okazji oglądać własnej żony.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona też nie widziała w zachowaniu męża sensu, chociaż jego nietrzeźwy stan w pewien sposób to usprawiedliwiał. Skoro trzeźwy nie był, to i nie myślał sensownie, o ile w ogóle użył procesu myślowego, decydując się na niespodziewane odwiedziny w, jeszcze, nieznanej sprawie. Gdzieś z tyłu głowy dopuszczała możliwość, że być może zapomniał, że już tu nie mieszka, ale chyba nie był aż tak napity. W jednym z dwóch pustych pokoi było kilka kartonów z reszta jego rzeczy. Być może potrzebował jednej z nich. Odwlekał odebranie reszty swojej własności tak długo i zaciekle, że tym bardziej nie spodziewała się tak nagłych odwiedzin. Jakby zapomniał nagle czemu nie mieli specjalnej ochoty się spotykać.
Uniosła brew, zdecydowanie wyżej niż można było się tego spodziewać, w niedowierzaniu.
Mieszkam tu — mruknęła z nutą obrazy w głosie i ruszyła w stronę odkopniętego buta, który okazał się czarną, elegancką szpilką, z jednej z jej ulubionych par obuwia. Przygarnęła go do piersi, po czym udała się po drugi, który też przytuliła i skierowała się wraz z przedmiotami w stronę salonu, a potem kuchni.
Pewnie nawet nie spojrzałeś na zegarek zajęty piciem i oglądaniem cudzych tyłków — powiedziała w miarę cicho, jednak nie przejmując się tym, czy to usłyszy. Już kilka razy sugerowała, że wie o jego romansie i wizytach w pubach i klubach, podczas gdy teoretycznie powinien być w pracy.
Odstawiła buty na szeroki parapet, po czym stukając drzwiczkami od lodówki, szafek i szufladami głośniej niż zazwyczaj, manifestując swoje niezadowolenie, wyjęła kielich i otwieracz do wina. Co prawda jeść jej się odechciało, ale chętnie się napije.
Więc? Czym sobie zasłużyłam na Twoją wizytę? — spytała, otwierając wino, po czym napełniając nim kielich niemal po same brzegi. Po części faktycznie miała uczucie, że musi go teraz oglądać za karę. Szlag trafił relaks i dobre samopoczucie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Żołądek zawiązał się na supeł, a głowa zaczynała pulsować tępym bólem. Czy wino to dobry lek? Wzruszyła ramionami, doganiając nieprzyjemne myśli, jak natrętne muchy i upiła kilka łyków wina. Nie miała ochoty odwracać się i oglądać jego osooby, więc stała tyłem do wejście, opierając dłonie na kuchennym blacie, patrząc na kroplę spływającą z krawędzi kielicha.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie dało się ukryć, że jak do tej pory nijak nie spieszyło mu się do tego, by przyjechać po resztę swoich rzeczy. Głównie przez to, że liczył się z tym, że zastanie w mieszkaniu Rain, będzie nieodłącznie wiązać się z koniecznością nawiązania z nią jakiejś rozmowy, a jednak nietrudno było domyślić się, że wciąż jeszcze znajdowali się na etapie, w którym prawdopodobnie żadna rozmowa nie miała prawa przebiegnąć zbyt pomyślnie. Cokolwiek miałoby to znaczyć. W każdym razie, to prawdopodobnie właśnie dlatego liczył na to, że jeśli tylko pojawi się w apartamencie o odpowiedniej porze, uda mu się przynajmniej nie zastać w nim żony.
Szkoda tylko, że spóźnił się o dobrych kilka godzin.
- O czym ty właściwie mówisz? Nie oglądałem przecież żadnych tyłków, po prostu... czegoś szukam. Trochę to zajęło i tak, faktycznie, nie spojrzałem na zegarek - w porządku, ani on nie był głupi, ani też nie uważał, że głupia miałaby być jego żona. Tak samo więc, jak ona mogła domyślać się, że od jakiegoś czasu nie był jej do końca wierny, tak samo on mógł przypuszczać, że cała ta znajomość nie umknęła jej uwadze. Zresztą, faktycznie sugerowała mu to wystarczająco często i dosadnie, by móc dojść do wniosku, że w zasadzie tajemnica nie była z tego żadna. Mimo wszystko, przyznanie się wprost do tego, że faktycznie zdradzał Rain, wciąż jakoś zdawało się być zbyt wielkim wyzwaniem. Nawet teraz musiał przecież odruchowo zaprzeczyć. Chociaż tym razem przynajmniej faktycznie mówił prawdę - za utratę poczucia czasu w tym przypadku zdecydowanie nie odpowiadały cudze tyłki. Alkohol owszem, jak najbardziej. Ale to akurat zgrabnie przemilczał - zaprzeczać i tak nie było po co, a i przytaknięcie pewnie nikomu do niczego nie było potrzebne.
- Moje rzeczy - na jej pytanie odpowiedział z początku dość zdawkowo, dochodząc widocznie do wniosku, że resztę powinien dopowiedzieć nieokreślony ruch ręką w kierunku pomieszczenia, w którym te rzeczy powinny się znajdować. Chociaż tego akurat nie miała chyba szansy zobaczyć, skoro stała odwrócona do niego tyłem. - Po prostu zabiorę je do samochodu. Miało cię tu nie być, nie chciałem ci przeszkadzać.
Zatrzymawszy się wcześniej w wejściu do kuchni, zrobił co prawda krok w stronę Rain, stosunkowo szybko jednak musiało chyba dotrzeć do niego, że był to raczej kiepski pomysł. Dlatego też zgodnie ze swoimi słowami wycofał się, kierując się do pokoju, w którym spodziewał się znaleźć to, po co właściwie tutaj przyjechał. Bo może jednak rzeczywiście najlepiej byłoby po prostu zabrać swoje rzeczy jak najszybciej i zakończyć to nieplanowane spotkanie, które z każdą kolejną chwilą chyba stawało się coraz bardziej niezręczne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trochę żałowała, że nie wymusiła na nim, aby od razu wziął wszystkie swoje rzeczy. Chociaż nie do końca zdawała sobie wtedy sprawę, że to wszystko będzie takie trudne. Że będzie czuła tak wielki żal i jednocześnie złość. Powoli jednak wypalała te emocje, chociaż potrzebowała jeszcze trochę czasu, aby zebrać się w sobie i podjąć odpowiednią decyzje. Z drugiej strony czy już jej nie podjęła? Teraz najtrudniejszym, końcowym już stadium tej całej małżeńskiej przepychanki była rozmowa, którą Rain chciała jak najdłużej odsuwać w czasie. Jeszcze się do niej w pełni nie przygotowała. Nie oswoiła się jeszcze z perspektywą takiego końca. Miała w końcu wyrzucić od tak dwanaście lat małżeństwa.
Oczywiście ten konkretny wieczór nie był odpowiednim momentem na poważną rozmowę. Miejsce też prawdopodobnie nie było dobre. Czy nie powinni porozmawiać na neutralnym gruncie? Tak byłoby właściwie.
Słyszała jego wyjaśnienia, ale wpadały jednym uchem, a wypadały drugim. Mógł mówić co chce, to i tak nie miało żadnego znaczenia. Za dużo razy ją okłamał, za dużo razy zdradził i zranił. Za bardzo ją do siebie zniechęcił. Niezależnie od tego czy by zaprzeczył, czy się przyznał, ona i tak mu już nie ufała. Sama nie wiedziała co musiałby zrobić, aby to zaufanie odbudować, o ile w ogóle było to jeszcze możliwe.
Są w kartonach w pokoju, gdzie dawniej był Twój gabinet — odparła głosem wypranym z emocji. Objęła dłonią kielich od spodu i uniosła go do ust, aby znowu się napić. Miała ochotę zapalić, chociaż robiła to rzadko. Przez chwilę miała wrażenie, że mężczyzna się zbliża. Zesztywniała, ale nie odwróciła się. Zerknęła tylko w bok, chcąc zobaczyć czy faktycznie tak jest, czy to tylko jej ciało płata figle. Gdy usłyszała oddalające się kroki Jonathana, wypuściła z ulgą powietrze i skierowała się w stronę tarasu, biorąc po drodze paczkę papierosów i zapalniczkę. Nie do końca umiała sobie samej wytłumaczyć, czemu reagowała w ten sposób. Dopiero zdawała sobie sprawę, że sytuacja wcale nie jest taka prosta, jak jej się wydawało. Mimo to była silną kobietą i wiedziała, że sobie poradzi. Otworzyła drzwi balkonowe, odsunęła białą zasłonę i wyszła na świeże powietrze. Niczego na siebie nie zarzuciła, a wieczory były już chłodne. Nie przeszkadzało jej to, potrzebowała orzeźwienia. Odstawiła kielich na niewielki stolik, na którym już stała popielniczka, po czym wyjęła papierosa, podpaliła końcówkę i zaciągnęła się dymem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ton, jakim wypowiedziała to krótkie zdanie, chyba w dostatecznym stopniu powinien dać mu do zrozumienia, że rzeczywiście najlepszym, co mógłby zrobić, byłoby zabranie swoich rzeczy jak najszybciej i wyniesienie się z mieszkania. Chyba faktycznie zostawianie sobie czegokolwiek na później było dość kiepskim pomysłem i pewnie trudno byłoby jednoznacznie określić, co miałoby kierować Jonathanem, kiedy zdecydował, że nie zabierze ze sobą wszystkiego od razu. Możliwe, że po prostu nie miał najmniejszej ochoty dopuszczać do siebie świadomości, że usunięcie z apartamentu wszelkich śladów tego, że kiedykolwiek tu mieszkał, miałoby być tożsame z definitywnym zakończeniem ich małżeństwa. Nawet, jeżeli taka decyzja wciąż nie zapadła, nietrudno było dojść do wniosku, że wywiezienie z mieszkania wszystkich swoich rzeczy, tylko ich do niej przybliżało.
Ta sama myśl naszła go bowiem w momencie, kiedy zatrzymał się na progu pokoju, w którym w kilku kartonach znajdowały się przedmioty należące do niego. Najpewniej mógłby zrobić to, co podpowiadałby zdrowy rozsądek, czyli po prostu wynieść to wszystko z mieszkania i tym samym również wynieść się z życia Rain. Niestety, zdrowy rozsądek raczej rzadko szedł w parze z wypitym alkoholem, dlatego też z przeciągłym westchnięciem, ograniczył się tylko do tego, by jeden z kartonów szturchnąć nogą, sprawiając tym samym, że ten przesunął się o kilka centymetrów.
- Poważnie, Rain? Naprawdę tak ma to wyglądać? - wyszedł z pokoju, by ruszyć w kierunku tarasu, którego otwierające się drzwi słyszał przed momentem. Jednocześnie swoje niejasne pytanie wypowiedział nieco głośniej, by Rain faktycznie mogła go usłyszeć. Musiał przy tym zignorować wszelkie podpowiedzi zdrowego rozsądku, wedle których naprawdę powinien sobie odpuścić i skupić się tylko na tym, po co przyjechał do niegdyś wspólnego mieszkania. Co do jednego mogliby się bowiem zgodzić - to zdecydowanie nie był odpowiedni moment na prowadzenie jakichkolwiek rozmów. W dodatku chyba żadne z nich nie było na taką odpowiednio przygotowane.
- Kiedy wszystko zdążyło się spieprzyć aż tak? - kolejne pytanie mógł zadać już ciszej, oparłszy się framugę tarasowych drzwi i zatrzymując spojrzenie na kobiecie, którą przez ostatnich kilkanaście lat mógł nazywać swoją żoną. Uparcie nie dopuszczał do siebie myśli, że ten drobny szczegół mógł się już niebawem zmienić, podobnie jak najwyraźniej nie dopuszczał do siebie myśli, że w zasadzie doskonale powinien wiedzieć, kiedy ich małżeństwo zaczęło się coraz bardziej sypać. Miał w tym przecież swój niemały udział, a gdyby bardzo chciał doszukiwać się jakiegoś konkretnego momentu, być może mógłby uznać za taki ten, w którym zdecydował się na oszukiwanie Rain i wdanie się w niezdrową relację z inną kobietą. Jasne, mógłby upierać się przy tym, że już wcześniej relacje między nimi nie wyglądały aż tak rewelacyjnie, być może coś zaczęło dziać się już wcześniej, ale... nie dało się ukryć, że swoimi decyzjami wcale nie poprawił sytuacji w ich małżeństwie. Co gorsza, aktualnie nawet jemu trudno było oprzeć się wrażeniu, że na próby naprawiania czegokolwiek było już stanowczo za późno.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słońce zaszło jakiś czas temu, pogrążając świat w ciemności. Patrzyła na światła rozświetlające budynki i ulice, obwieszczając tym, że miasto nie śpi. Słyszała odgłosy pojazdów, muzyki, którą ktoś słuchał gdzieś niedaleko i przytłumione rozmowy. To wszystko zlewało się w typowy dla okolicy szum. Na moment przymknęła oczy, wydmuchując z ust strużki dymu. Zadrżała i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, kładąc wolną dłoń na swoim nagim ramieniu. Lekki wiatr rozwiewał pojedyncze kosmyki ciemnych włosów, które podstępnie wydostały się z kucyka. Jon pamiętał ją z okresu, kiedy jeszcze nie farbowała włosów, kiedy jej piegi pasowały do rudych strąków okalających jasną buzię, zasłaniających częściowo roześmiane oczy.
Miała ochotę znaleźć się daleko stąd. Gdzieś, gdzie troski odejdą w zapomnienie i będzie mogła czuć się bezpiecznie i spokojnie.
Usłyszała jego głos, dobiegający z wnętrza. Nie chciał odpuścić, czemu poniekąd się nie dziwiła. Byli małżeństwem naprawdę długi czas, a znali się jeszcze dłużej. Trudno nawet powiedzieć czy mieli wokół siebie osoby, które znałyby ich dłużej i lepiej, nie licząc rodziny. Nie, raczej nie. Byli ze sobą na dobre i na złe i tak miało pozostać. Tak powinno było pozostać. Niestety Rain nie na wszystko miała wpływ. Wcześniej uważała, że jest na tyle ważna dla Jona, aby przy niej trwał. Jak widać nie była dość dobra, nie była wystarczająco wartościowa. Kiedy pierwszy raz wyczuła od niego kobiece perfumy oszukiwała samą siebie, tak jak i on ją oszukiwał. Potem zaczęło zdarzać się to regularnie, tak jak jego nocne eskapady. Nic jej w życiu tak nie bolało, nic jej tak nie zniszczyło. Nawet nagła śmierć ojca.
Pokręciła powoli głową, przekręcając ją zaraz w bok, by zerknąć na niego kątem oka. Cierpiała miesiącami, z czego on nawet nie do końca zdawał sobie sprawę. Były okresy czasu, kiedy nie pamiętała co robiła całymi dniami, jakoś funkcjonując dzięki silnym lekom przeciwbólowym i dużej ilości kawy. W kilka chwil straciła najlepszego przyjaciela i ukochanego mężczyznę, który nawet w tej chwili tego nie ogarniał. Nie wiedziała co odpowiedzieć, wiedząc że cokolwiek by to nie było, on prawdopodobnie następnego dnia nie będzie tego pamiętał.
Gdzie byłeś przez ostatnich kilka lat? — spytała, po czym zgasiła w popielniczce papierosa, którego nie spaliła nawet do połowy. Jego pytanie zabrzmiało tak, jakby faktycznie nie zauważył co się w ostatnim czasie działo. Jakoby nie było między nimi wielu rozmów, w których ona mówiła co leży jej na sercu, a on okłamywał ją i zapewne samego siebie. Jednocześnie jego czyny były jednoznaczne. Czy chociażby to, że przystał na to, aby się wyprowadzić. — Wiem, że mnie okłamujesz. Po tylu latach wiem, że coś jest nie tak. Czy to Em? Po prostu to wykrztuś.
Jej dłonie zaczęły drżeć, gdy stanęła na przeciw niego, mając nadzieję, że w końcu usłyszy prawdę. Znała Emerald i wiedziała, że mają dobry kontakt, mimo różnicy wieku. Kiedyś wierzyła, że to tylko dobra znajoma. Teraz już nie wiedziała w co wierzyć. — Czy może jest ich więcej?
Tego też nie wykluczała. Tym bardziej, że teraz nie musiał się już z kochankami kryć, skoro mieszkał sam. Po takim czasie ta sytuacja wcale nie bolała mniej, a rany nie chciały przestać krwawić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby kiedykolwiek miał spróbować wyjaśnić komukolwiek - choćby i samemu sobie - dlaczego zdecydował się po raz pierwszy iść do łóżka z inną, najpewniej nawet mimo usilnych starań nie znalazłby ani jednego sensownego argumentu. Alkohol nie był przecież żadnym wyjaśnieniem, nawet jeżeli faktycznie mącił w głowie wystarczająco skutecznie, żeby przynajmniej na jakiś czas przestać myśleć logicznie. Ale przecież nie skończyło się na tym jednorazowym wyskoku. I tego prawdopodobnie też nie byłby w stanie w żaden sposób wyjaśnić.
Możliwe zresztą, że to właśnie przez to wciąż nie był w stanie przyznać przed Rain wprost, że ją zdradził. Zdradzał. Bo przecież to wszystko ciągnęło się nadal. Nadal był pewny tego, że kochał swoją żonę i że była ona naprawdę ważną osobą w jego życiu, a jednak faktycznie pozwolił na to, by tak po prostu zrujnować dwanaście lat ich małżeństwa.
Może wyglądałoby to inaczej, gdyby był z nią szczery. Gdyby potrafił się na tę szczerość zdobyć, widząc przecież z czasem, że Rain nie była ślepa i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co się dzieje. A on mimo wszystko zaprzeczał za każdym razem, wypierając się wszystkiego, co mogłaby mu mniej lub bardziej wprost zarzucać...
Również teraz, kiedy odpowiedziała na jego pytania, nie był w stanie odpłacić się jej szczerością.
- Przyjaźnię się z Em, przecież dobrze o tym wiesz... Nic więcej między nami nie ma - po raz kolejny kłamstwo przyszło mu dość gładko. Na pewno znacznie łatwiej niż powiedzenie prawdy, z która rzeczywiście chyba nawet sam nie do końca chciał się pogodzić. - Nie ma też nikogo więcej.
Wyciągnął rękę, chcąc złapać ją za dłoń i chyba rzeczywiście licząc na to, że przynajmniej nie cofnie jej przed nim. Coś, co mogłoby być przynajmniej jakąś namiastką normalności między nimi. Tej, którą mieli na co dzień, zanim Rain postanowiła się od niego oddalić. Albo raczej zanim sam swoim postępowaniem skłonił ją do tego, żeby się oddaliła.
- I jasne, że coś jest nie tak... To wszystko jest nie tak. Nie chcę zabierać stąd rzeczy i nie chcę się wyprowadzać, Rain... - no dobrze, miał świadomość tego, że technicznie rzecz ujmując już się wyprowadził. Ale widocznie uznał, że wcale nie było za późno, żeby raz jeszcze wyrazić swoje zdanie w tej kwestii, nawet jeżeli podświadomie musiał wiedzieć też, że niewiele mogło to zmienić. Podświadomie musiał też wiedzieć, że nie powinien w ogóle zaczynać tej rozmowy, tym bardziej jeśli przez alkohol nie był nawet w stanie wystarczająco logicznie pozbierać myśli. Mimo wszystko przynajmniej w tej jednej kwestii był z nią szczery - faktycznie nie chciał, by pomiędzy nimi wszystko wyglądało w ten właśnie sposób i by na domiar wszystkiego mieszkali oddzielnie, jakby już teraz przestali być małżeństwem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spojrzała na niego z wyrzutem, unosząc lekko kącik ust w nerwowym, odrobinę drwiącym uśmiechu. Przede wszystkim jednak była rozczarowana.
Przestań mnie okłamywać, Jon — wyrzuciła z siebie ledwo, jakby nie miała już na to wszystko siły. Zrobiła szybki krok do tyłu, gdy wyciągnął w jej stronę dłoń. Nie mogła mu na to pozwolić. Nie chciała, żeby jej dotykał, nie kiedy dotykał w ten sposób innych kobiet. Jeszcze kilka lat temu dawała się zwodzić, chciała mu wierzyć i powtarzała, że wszystko jest i będzie w porządku. Teraz nie miała już złudzeń. Usiadła na jednym z dwóch foteli ogrodowych. Drżała lekko albo ze zdenerwowania albo z zimna. Możliwe, że oba te czynnika przyczyniły się do takiej reakcji ciała.
Jeżeli nie możesz zdobyć się na szczerość, to przysięgam, że sama dojdę do prawdy — mruknęła, unosząc na niego spojrzenie. Może kiedy rzuci mu w twarz niezbitymi dowodami na jego niewierność, to zdobędzie się w końcu na szczerą rozmowę. Tylko czy to faktycznie miało sens? Prawdopodobnie zrobiłaby sobie tym tylko dodatkowych przykrości. Kolejne szpilki, lądujące w sercu.
Momenty, w których żałuję, że tak się to wszystko potoczyło są niczym w porównaniu z Twoimi kolejnymi kłamstwami.
Głos jej zadrżał, więc na dłuższą chwilę zamilkła. — Sprawiasz mi tylko większy ból.
Bardzo trudno było jej mówić otwarcie o swoich uczuciach osobie, do której straciła całkowite zaufanie. Podciągnęła nogi i objęła je rękami, opierając pięty na brzegu fotela. Miała ochotę się schować, zniknąć aby jak najszybciej wyjść z tej przykrej sytuacji. Z jednej strony chciała wszystko z siebie wyrzucić, wygadać się i sprawić by jej słowa w jakiś magiczny sposób naprawiły wszystko co złe. Z drugiej strony nie chciała okazywać słabości. Nie była nawet pewna jakie mężczyzna ma dokładnie intencje. Skoro kłamał w jednej sprawie, dlaczego miałby nie oszukiwać jej w innej?
A ja nie chcę żyć w kłamstwie. Nie chcę być zdradzaną, poniżaną żoną. Nie zasłużyłam na to… — ostatnie słowa wypowiedziała z trudem, po czym odetchnęła nierówno i przygryzła wargę do krwi, chcąc powstrzymać się przed łzami. Za dużo ich już wylała.
W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że nawet nie ma odpowiedniego wsparcia. Ani jednej osoby, która naprawdę by ją teraz zrozumiała i wsparła. Nikogo życzliwego, kto by jej wysłuchał, pocieszył i przywołał na jej zatroskaną twarz uśmiech. Sama była sobie winna. Zawsze myślała, że to Jon będzie tą osoba i faktycznie przez długie lata nią był. Nie wzięła jednak pod uwagę, że on sam w pewnym momencie może być tym, który tak ją zrani.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powinien spodziewać się, że się od niego odsunie - w końcu sam był sobie winien, a problemy w ich małżeństwie rzeczywiście nie pojawiły się przecież wczoraj. Mimo wszystko w jakiś sposób zabolało to i tak. Nie podszedł jednak do niej, kiedy się cofnęła, najwyraźniej nie widząc w tym najmniejszego sensu.
Przeciągłym, nieco poirytowanym i zniecierpliwionym westchnięciem zareagował za to na jej słowa. Bo w końcu... co niby miałoby zmienić, gdyby rzeczywiście przyznał się jej teraz do wszystkiego? Zdecydowanie zbyt długo nie był w stanie powiedzieć jej prawdy, by w tym momencie mogła ona cokolwiek jeszcze naprawić.
- Kurwa, Rain, o czym ty mówisz? Jakiej prawdy, do cholery? Co właściwie chcesz usłyszeć? Że przespałem się z połową Seattle? Przykro mi, ale nie - powinien prawdopodobnie zwrócić uwagę na to, że jego podniesiony głos mógł ponieść się zdecydowanie zbyt daleko, trafiając tym samym również do uszu tych, którzy niekoniecznie byli jakkolwiek zainteresowani czyimiś prywatnymi sprawami. Nie dbał jednak o to, kto jeszcze mógł ich usłyszeć, dając po prostu ponieść się złości i chyba nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że właściwie złościł się przede wszystkim na samego siebie.
- Nawet nie chcesz próbować czegokolwiek z tym wszystkim zrobić, prawda? - kolejne słowa może i wypowiedział już odrobinę ciszej, jednak wciąż pobrzmiewała w nich przede wszystkim irytacja. - Zarzucanie mi kłamstwa - to właśnie wszystko, co robisz.
Pokręciwszy głową, już miał wycofać się z tarasu, by zrobić najrozsądniejszą rzecz, na jaką mógłby zdobyć się w tym momencie, czyli wrócić do siebie i nie kontynuować tego, co sam zaczął. I tylko jeszcze na moment zatrzymał się, mając zamiar poinformować Rain, że po swoje rzeczy przyjedzie, kiedy faktycznie nie będzie jej w domu.
Słowa, które faktycznie padły z jego ust, były jednak dość dalekie od takiej informacji, co musiało zresztą zaskoczyć nawet jego samego.
- Raz - zaczął, tym razem już bez złości, za to rzeczywiście z niemałym zaskoczeniem. - Masz rację, zdradziłem cię i okłamałem, ale to było jeden pieprzony raz. Nie byłem w stanie ci powiedzieć, bo...
Pokręcił głową raz jeszcze, rozkładając ręce w bezradnym geście, bo jednak rzeczywiście trudno było mu znaleźć jakieś rozsądne wyjaśnienie. Żaden powód nie wydawał się być wystarczający. Zwłaszcza, że w zasadzie wciąż przecież nie był z nią do końca szczery. Ale to było właśnie coś, w co sam chciał wierzyć - że chwila zapomnienia zdarzyła mu się ledwie raz i że nigdy więcej nie miało to miejsca. Trochę, jakby wciąż łudził się, że jeżeli dostatecznie często będzie wmawiał to nawet samemu sobie, to wreszcie stanie się to prawdą. Niezależnie od tego, co działo się pomiędzy nim i Emerald oraz niezależnie od jego przypadkowych spotkań z Fox. Bo przecież wiedział doskonale, że dawno już powinien zakończyć obie te relacje. W przypadku pierwszej - nie pozwolić na to, by kiedykolwiek pomiędzy nim i przyjaciółką zaistniało coś więcej od przyjaźni, a w drugiej... rzeczywiście poprzestać na jednym napędzanym alkoholem wyskoku i nigdy nie brnąć w to dalej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jego zirytowanie i niecierpliwość wcale niczego nie ułatwiały. Denerwował siebie samego i ją. Wiedziała, że wpadł w złość, bo czuł się winny. Nie tylko nie była ślepa i głucha, ale i potrafiła to wyczuć. Po tak długiej znajomości znała jego reakcje na przeróżne sytuacje. Mimo wszystko był okres, w którym przeoczyła coś ważnego. Przeoczyła moment, w którym małżeństwo i ona sama stały się dla niego mniej ważne. Mniej ważne, niż kiedy jej nie zdradzał i nie oszukiwał. Bo przecież nie robił tego od początku, prawda?
Kiedy podniósł głos spojrzała na niego srogo. Jednocześnie miała ochotę ukryć się i zanieść płaczem albo po prostu wyładować na nim swój smutek i złość, bijąc go drobnymi dłońmi, zaciśniętymi w niewielkie pięści. Zamiast tego patrzyła tylko, przełykając z trudem ślinę. Jak widać nie była nawet warta tego, aby traktować ją z szacunkiem. Przyjęła na siebie kolejne bolesne słowa, które na moment ją sparaliżowały. Była pewna, że mężczyzna wyjdzie, zostawiając ją w końcu w świętym spokoju.
Jeszcze kilka dni temu myślała, że takie rozmowy nie będą jej sprawiać dużego problemu, że stała się na tyle obojętna, aby jej to już specjalnie nie ruszało. Niestety jak widać nie była jeszcze na tyle silna. Nie umiała sobie z tym poradzić.
Czego oczekujesz? Mam Ci uwierzyć na słowo, mimo że wszystko inne mówi przeciwko Tobie? Masz mnie za idiotkę?
W pewnych chwilach czuła się, jakby właśnie tak było. Jakby on chciał, żeby ślepo we wszystko mu wierzyła i przyjmowała go z otwartymi ramionami za każdym razem, kiedy przychodzi do ich małżeńskiego łóżka po upojnej nocy z kochanką. To było bardzo niesprawiedliwe.
Nie miała zamiaru go zatrzymywać. Tak naprawdę nawet nie powinno go tu być. Gdyby faktycznie powiedział o tym, że zabierze rzeczy później, miałaby ochotę udowodnić mu, że tak się nie stanie i wystawić kartony za drzwi już w tej chwili. Powiedział jednak coś, czego się wcześniej czy później spodziewała, a i tak ją zaskoczyło. Zamrugała w pierwszej chwili nie dowierzając, że Jon faktycznie się na to zdobył. Tak długo czekała, aż się przyzna, a gdy tak się stało poczuła się gorzej niż dotychczas.
Bo co? - wykrztusiła, podczas gdy kolory całkowicie opuściły jej twarz. Miała wrażenie, że spada z ogromnej wysokości, zdrętwiały jej nogi. Nawet nie chciała już mówić, że wcale nie uważa jakoby zdradził ją tylko raz i że nawet, kiedy już się przyznaje, nie umie zrobić tego porządnie. Pytanie, które rzuciła wyszło z jej bladych ust, zanim je przemyślała. Widocznie zależało jej na poznaniu wszystkich szczegółów. Nawet jeżeli miałyby uczynić ich obecną sytuację jeszcze bardziej skomplikowaną. — Nie wystarczałam Ci?
Czyżby chciała po części obwinić siebie samą? Może nie była dość dobra, dość ładna, mądra, szczupła, może nie pozwoliła mu się do końca pokochać?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jasne, że czuł się winny. W końcu trudno byłoby choćby próbować zaprzeczyć temu, że w głównej mierze był odpowiedzialny za to, jak w obecnej chwili wyglądało ich małżeństwo. Gdzieś w jego podświadomości stosunkowo szybko zaczynało kiełkować również poczucie winy za ten wybuch złości i podniesiony ton, do czego pewnie w niemałym stopniu przyczyniło się znaczące spojrzenie jego żony. Jednocześnie złościła go beznadzieja tej sytuacji i fakt, że w zasadzie nie miał pojęcia, czy istniał jeszcze jakikolwiek sposób, żeby to wszystko jakoś naprawić. Bo jednak nie sposób byłoby oprzeć się wrażeniu, że nawet gdyby rzeczywiście zdobył się na całkowitą szczerość z Rain, nie mogłoby to zbyt wiele zmienić. Na pewno nie na lepsze.
Właściwie niemal od razu pożałował, że przyznał się do czegokolwiek, nawet do tej wciąż dalekiej od prawdy wersji wydarzeń. Śmiało można było podejrzewać, że nic podobnego wciąż nie mogłoby mieć miejsca, gdyby był w stanie myśleć trzeźwo i gdyby alkohol nie wpływał na jego działania. Ale w takiej sytuacji przecież nawet by go tutaj nie było. Zjawiłby się rzeczywiście w nieco bardziej dogodnym momencie, dbając o to , by w mieszkaniu nie zastać Rain. Albo przynajmniej podarowałby sobie zaczynanie tej nieszczęsnej rozmowy, ograniczając się tylko do zabrania swoich rzeczy i opuszczenia apartamentu bez zbędnego przedłużania swojej wizyty. Tymczasem wszystko poszło kompletnie nie tak, jak powinno, a dodatkowe pytania Rain sprawiały, że nie mógł tak po prostu wyjść i pozostawić ich bez odpowiedzi. Chociaż prawdopodobnie byłoby to z jego perspektywy znacznie łatwiejsze rozwiązanie.
- Nie... Po prostu... - przetarł twarz dłońmi, starając się pozbierać myśli i ubrać je w słowa, które mogłyby mieć jakikolwiek sens. - Byłem pijany. Tak, wiem, to żadne wytłumaczenie, ale... naprawdę, to nic nie znaczyło. Kocham cię, Rain i... przepraszam.
Powinien przeprosić ją za znacznie więcej, ale to wciąż nie było przecież coś, co miałoby jakkolwiek poprawić ich sytuację. Właściwie chyba znajdowali się w punkcie, kiedy nie tylko trudno było cokolwiek jakoś naprawić, ale też trudno było dorzucić coś, co mogłoby tę sytuację jeszcze bardziej pogorszyć. On z kolei czuł, że mimo całkiem sporej ilości wypitego alkoholu, w tym momencie powinien napić się ponownie. Najlepiej jednak już z dala od swojej żony, by w ten sposób nie narażać ich na powiedzenie czegokolwiek więcej. Zwłaszcza, że cokolwiek mógłby powiedzieć, zdecydowanie nie było to nic, co mogłoby poprawić zarówno jej, jak i jego samopoczucia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czasami zastanawiała się czy nadane po narodzinach imię może wpływać na charakter nosiciela lub na to, co go spotyka, jaki ma nastrój. Czy gdyby nazywała się pozytywnie jak Happy czy Lucky lub chociażby Sunny, to czy jej życie wyglądałoby lepiej? Byłaby teraz szczęśliwa, uśmiechnięta i zadowolona? Czy ludzie wokół niej też by tacy byli?
Pewnie kiedyś doceni fakt, że Jon w końcu się przyznał, nawet jeśli tylko częściowo. Doceni, że dał jej chociaż odrobinę prawdy, kiedy faktycznie bardzo jej potrzebowała, aby ruszyć dalej. Żeby móc oprzeć się na czymś namacalnym, a nie na samych domysłach.
Bez tego nie mogła podjąć żadnej decyzji, po czym by ją uzasadniła? Słowem “nie wiem”?
Sięgnęła po paczkę papierosów i zaczęła obracać ją w drżących dłoniach.
Nie mogła pozbyć się myśli, które nagle napłynęły hurtowo do jej głowy. Myśli, które kręciły się wokół niewierności Jonathana. Czy faktycznie zdradził ja tylko raz, skoro jego dziwnych, późnych powrotów było dużo więcej? Czy swojej kochance również wyznawał miłość? Czy to, co robił z inną kobietą było dla niego faktycznie bez znaczenia? Czy całował ją i dotykał z taką samą czułością jak kiedyś ją?
Przetarła nerwowo czoło dłonią, po czym pociągnęła nosem, rzucając kartonik na stolik.
Wyznanie miłości było chyba ostatnim, co chciała usłyszeć podczas tej rozmowy. Była pozbawiona siły i rozkojarzona. Tak bardzo chciała, żeby to już się skończyło, żeby było dobrze, że obawiała się swoich reakcji. Co jeśli dopuści myśl o naprawieniu ich relacji? Czy w ogóle można naprawić coś tak beznadziejnego i właściwie z góry skazanego na porażkę? Nie miała żadnej gwarancji, że mąż nigdy już jej nie zdradzi, że nagle stanie się święty i od teraz nie złamie małżeńskiej przysięgi.
Obawiała się też, że jak raz mu wybaczy, to wybaczy mu i później, gdyby to się powtórzyło.
Muszę to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Potrzebuję więcej czasu — oznajmiła po dłuższej chwili, starając się uspokoić i odzyskać chociaż trochę sił. Jutro miała ważny dzień, a z dzisiejszego relaksu niewiele wyszło. Chciała się chociaż wyspać. Prawdopodobnie i tego nie zazna. Nie chciała zawalić i w pracy, niech chociaż tam jej się układa.
Nie spieszysz się? — dodała, rzucając mu znaczące spojrzenie. Odetchnęła głęboko, ale nierówno, kładąc lodowatą dłoń na karku, jakby ją coś uwierało.
Nie umiała odpowiedzieć mu równie gorącym wyznaniem. W ogóle nie potrafiła mu odpowiedzieć. Na pewno nie dziś. Nie teraz.
Kiedy Jonathan w końcu się wyniósł, Rain dopiła wino i położyła się spać, aby następnego dnia obudzić się z bólem głowy. /zt

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”