WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Brennan znał to uczucie. On również czas spędzony za biurkiem, który ku jego rozczarowaniu czasami się zdarzał, musiał odreagować intensywnym wysiłkiem fizycznym z dala od miasta. Świeże powietrze, cisza, spokój i walka z różnymi szczytami, były najlepszą formą relaksu dla mężczyzny. Uciekał więc z miasta chętnie i na tyle regularnie, na ile to było możliwe. Nie wyobrażał sobie tylko, że miałby kiedyś z tego zrezygnować. Za wiele miał jeszcze do zobaczenia i nie chciał umierać z myślą, że coś pominął. Co z tego, że rozsądek podpowiadał mu, że to i tak niemożliwe, by zrealizował całą swoją listę planów?
O cholera, tam mnie jeszcze nie było. Warto się przejechać? — zapytał z autentycznym zaciekawieniem. O osławionej drodze słyszał wiele, ale jako że ciągnęło go częściej w te wyższe partie świata, to nie pchał się w żadne tego typu wycieczki. Może jednak powinien to zmienić? Zawsze to jakieś nowe doświadczenie i nieco inne od tego dotychczas zdobytego.
Wiadomo. Bez tego pewnie nigdzie nie mógłbym się skupić i myślałbym tylko o bałaganie, który tu zostawiłem, a to… Cóż, nie byłoby dobre — przyznał. Wiedział, że w pierwszej kolejności musi uporządkować swoje życie prywatno zawodowe, żeby z czystym umysłem gdziekolwiek jechać. Innego scenariusza nie przewidywał, bo nie chciał, by nadmiar myśli doprowadził do jakiegoś nieszczęścia, w którego skutek nie zdołałby wrócić do domu — Co ty nie powiesz? Biorę je pod uwagę. Może w któryś weekend tam skoczę, zobaczę co i jak — odparł. Była to jakaś opcja. Jechać, rozeznać się wstępnie w terenie i rozplanować sobie dłuższy wypad.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Trzeba zarezerwować sobie sporo czasu na to, jeszcze więcej, jeśli chce się zahaczyć o co ciekawsze miejsca, ale naprawdę warto, jeśli ma się takie możliwości. Szczególnie Arizona jest niesamowita. - tamtą wyprawę wspomina jako lepszych w swoim życiu, chociaż nawet nie potrafiła zliczyć ile razy albo sparzyła się na słońcu podczas jazdy, albo zmokła w deszczu. Co więcej, gdy wróciła do domu, musiała jeszcze zrobić sobie trochę wolnego, by odpocząć - taka trasa przebyta na motocyklu okazała się być jeszcze bardziej męcząca, niż podejrzewała i nawet pomimo dobrego przygotowania nie uniknęła obtarć i przeciążenia mięśni. Jednak z całą pewnością mogła wtedy stwierdzić, że nie żałowała tego, chociaż nie była stuprocentowo pewna, czy chciałaby to powtórzyć. Znając siebie, nawet jeśli zaczęłaby planować wybranie się tą trasą ponownie, to w trakcie wpadłaby na inny, genialny pomysł na kilku(nasto)dniowy urlop.
- Więc masz dodatkową motywację do tego, by szybko uporządkować sprawy tutaj. - powiedziała tylko, lekko się uśmiechając. Myśl, że im sprawniej ogarnęłaby wszelkie ważniejsze sprawy, tym szybciej mogłaby wybrać się na wyprawę lub odpocząć w jakikolwiek inny sposób, na nią by zdecydowanie podziałała. Jednak w jej przypadku nie było to możliwe tak często, jakby chciała, po ojcu była najważniejszą osobą w firmie i telefony do niej nie urywały się w trakcie urlopy, szczególnie wtedy, gdy trzeba było ogarnąć na szybko jakąś sprawę.
- Jest tam całkiem ładnie i znajdą się trasy dla co bardziej wymagających. - dodała jeszcze, kończąc drinka i domawiając sobie kolejnego. Aż jej samej zachciało się gdzieś wyjechać, jednak miała świadomość, że teraz było to praktycznie niemożliwie, będąc wręcz niezbędną w firmie. - A co ty w tym czasie robiłeś? Zdążyłeś zdobyć jakiś ciekawy szczyt?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czasami sobie myślę, że ile czasu by człowiek nie zarezerwował i tak będzie go za mało, żeby zrealizować wszystkie plany i marzenia — stwierdził. Taka była prawda. Marzenia pojawiały się jedno za drugim. Szczególnie wtedy, kiedy niektóre zostały zrealizowane. Wówczas czuło się pustkę i szukało się czegoś nowego, co z zachwytu ewoluowało w marzenie. Brennan znał to uczucie doskonale.
Co racja to racja — zgodził się. Dobra motywacja była w cenie. Bez niej pewnie nie miałby tyle sił do tego, żeby zajmować się sprawami bieżącymi, a tak mógł uparcie dążyć do celu. A cel był ważny, jakby nie patrzeć, nawet jeśli spora część ludzi nie była tego w stanie zrozumieć i postrzegała go jak samobójcę, który pchał się do ekstremalnych warunków.
Kiedyś to rozważę. Może nawet w tym roku, skoro większe wyprawy nie wchodzą w grę — stwierdził. Skoro w tym roku nie mógł mieć gór, mógł się zadowolić autostradą Willa Rogersa. Zawsze coś i będzie się mógł na moment z miasta wyrwać, co w jego przypadku było koniecznością, bo gdyby miał spędzić w jednym miejscu cały rok, zwariowałby. Tak zwyczajnie.
Od czasu jak się widzieliśmy ostatni raz? Pracowałem, w międzyczasie udało się z jednym sześciotysięcznikiem. Aconcagua w Argentynie. Poza tym kilka mniejszych szczytów i jeden wulkan. W przyszłym roku liczę na to, że uda się zdobyć Pik Pobiedy. Zobaczymy czy mi się poszczęści — odparł. Brennan miał to do siebie, że jego ambicje rosły i chciał wchodzić coraz wyżej, ale nie dążył do tego za wszelką cenę. Mniejsze szczyty również go fascynowały bo liczył się sam fakt. On po prostu kochał góry, bez względu na to ile tysięcy metrów miały.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nawet nie mów. Jest tyle ładnych miejsc na świecie do zobaczenia, tyle ciekawych rzeczy do spróbowania, ale brak na to wszystko czasu, a często też sił i możliwości. - miała na tyle dobrą sytuację materialną, że o pieniądze nie musiała się martwić, ale byłaby wyjątkowo oderwana od rzeczywistości, gdyby nie była świadoma tego, że ich brak stanowił chyba największą przeszkodę. Dla niej jednak największym utrudnieniem był brak czasu, bycie córką prezesa i jednocześnie przyszłą spadkobierczynią firmy rządziły się swoimi sprawami, przez co najczęściej była praktycznie niezbędna. Najlepiej by było, jakby była pod telefonem przez cały czas, co zdecydowanie nie sprzyjało dobremu, odprężającemu urlopowi.
- Nawet nie musi być całość, wystarczy fragment, by poczuć ten klimat. - ona porwała się od razu na całą trasę, co później musiała odchorować. Obtarcia i ból mięśni towarzyszyły jej jeszcze przez jakiś czas po tym, jak wróciła do Seattle i zsiadła z motocykla, ale nie żałowała tego. Było to jedno z kolejnych doświadczeń w jej życiu, z satysfakcją porównywalną do zdobycia szczytu.
- Brzmi imponująco. Serio. - powiedziała, nie mając problemu z tym, by rzucić krótki, niebezpośredni komplement. I nawet nie wiedziała, co bardziej jej zaimponowało - to, że Brennan zdobył te wszystkie szczyty, czy to, z jaką łatwością o tym mówił. Te kilka mniejszych szczytów prawdopodobnie stanowiło więcej, niż ona dotąd zdobyła i raczej już nie zdobędzie. Dlatego nie mogła powstrzymać uczucia podziwu, bo jednak robiło to wrażenie. - Pik Pobiedy? To jest chyba jeden z tych najbardziej wymagających szczytów. - dodała, próbując sobie cokolwiek przypomnieć. Kiedyś, przygotowując się do wypraw, sporo czytała i szukała różnych ciekawych miejsc, ale sporo już zdążyła zapomnieć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby człowiek wygrał na loterii, byłoby łatwiej — i nie mówił tu o małej sumce, a takiej naprawdę konkretnej, która pozwoliłaby spędzić resztę życia w dostatku, a jednocześnie wspomagała realizację wszelkich marzeń i planów. Wygranie na takiej loterii graniczyło z cudem, a uzależnienie od hazardu nie było czymś, w co chciałby wpaść. Wolał się więc cieszyć tym co miał i nie wybiegać z tymi marzeniami zbytnio do przodu, bo oczywistym było, że nie każde zrealizuje, a nie chciał rozczarowań.
Eee tam, to jak wejść na górę w połowie. Nie dla mnie rozdrabnianie się — zaśmiał się, ale takie były fakty, że jak coś robił to na całego. Nie miało znaczenia to, czy potem przez tydzień miałby problem z podniesieniem się z łóżka. Liczyło się to, by zrobić coś na sto procent.
Imponujące będzie, jak dożyję starości — zaśmiał się. Nie dało się ukryć, że taki styl życia był ryzykowny. Góry były zdradliwe i wystarczyła odrobina pecha i nieuwagi, by nie wrócić do domu. Wielu wspinaczy i alpinistów każdego roku traciło życie. Nie chciał zasilić szeregu tych nieszczęśników, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że nie na wszystko miał wpływ. Wystarczyło nagłe pogorszenie pogody, by pozornie udana wyprawa przybrała dramatyczny obrót.
Tak. Statystyki nie zachęcają, ale na Mount Everest nie zamierzam się w najbliższym czasie wybierać. Komercyjne podeście organizatorów wypraw mnie przeraża, za dużo szumu zrobiło się wokół tej cholernej góry — pokręcił głową. Jasne, marzył o Mount Evereście i wiedział, że prędzej czy później go zdobędzie, jednak na ten moment nie czuł się wystarczająco przekonany. Organizatorzy wypraw mogli mieć w swoich szeregach naprawdę doświadczonych wspinaczy, ale co z tego, skoro ostatecznie liczyły się tylko pieniądze? Brennan nie chciał wydawać majątku na wyprawę, która mogłaby mu przysporzyć nadmiernej ilości nerwów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Chociaż z drugiej strony... jakby się wszystkiego spróbowało i wszystko zobaczyło, to dalsze życie byłoby nudne. - powiedziała, wzruszając przy tym lekko ramionami. Zdecydowanie nie widziała siebie, jak odpoczywa gdzieś na przedwczesnej emeryturze, a jej jedyną myślą jest to, o jakiej porze najlepiej posiać warzywa w ogródku. Zawsze fajniej jest do czegoś dążyć, nawet (albo tym bardziej), gdy cel wydawał się być odległy. Chociaż gdyby ktoś zapytał Gabi, jakie jest jej największe marzenie, to nie wiedziałaby co odpowiedzieć. Miała chyba po prostu zbyt wiele mniejszych, by móc wybrać to jedno najważniejsze.
- Nawet tak nie mów. - rzuciła tylko z lekkim uśmiechem. Jasne, była świadoma tego, że góry nie były łaskawe, ale zdobywając je nie myślała, że mogłoby trafić akurat na nią lub na kogoś, kto znała. Zawsze takie tragedie dotykały obcych ludzi i w taki sposób najłatwiej było o tym myśleć. Nie znała zbyt wielu wspinaczy, więc nie miała takiego porównania, ale wydawało jej się, że Brennan należy do tych dobrze przygotowanych i ogarniętych. Szczególnie w porównaniu z nią, bo jednak nie miała tyle doświadczenia co on.
Lekko uniosła brwi, słysząc o Mount Evereście. Ta góra była zdecydowanie poza jej zasięgiem, nawet jeśli cały możliwy czas poświęciłaby na przygotowania i treningi, ponieważ zimno było dla niej przeszkodą nie do przejścia. Nie byłaby w stanie wytrzymać tak długo w tak niskiej temperaturze.
- A chciałbyś? - spytała, podpierając się o blat. - Wróć, głupie pytanie, Mount Everest to marzenie chyba każdego miłośnika gór. - poprawiła się po chwili, kręcąc z uśmiechem głową. W końcu kto nie chciałby zdobyć najwyższego szczytu świata?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Coś w tym jest, ale nie oszukujmy się, spróbujemy wszystkiego, a kolejnego dnia świat nas czymś zaskoczy i udowodni, że wszystko to pojęcie względne. Codziennie powstaje i wydarza się coś nowego — zauważył. Czasami zastanawiał się nad tym, jakby to było, gdyby faktycznie zobaczył wszystko i co potem robiłby ze swoim życiem, ale potem docierało do niego, że to nie było możliwe. Nie kiedy technologia się rozwijała, a co za tym szło miasta i dzikie tereny również, bo ta technologia docierała wszędzie. Ponadto ziemia się zmieniała. To również pozwalało założyć, że za tych kilkanaście lat coś się zmieni i powstanie nowe miejsce, które musiałby odwiedzić.
Wybacz, jestem realistą — spojrzał na nią przepraszająco. Brzmiało okrutnie, ale takie były realia życia człowieka, który był tak bardzo związany z górami. Mógł zginąć i zdawał sobie z tego sprawę, tak samo, jak zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli nie zabiją go góry, to zabije go służba w FBI. Całe jego życie kręciło się więc wokół ryzyka, jakie podejmował każdego dnia, a to przekładało się na to, jak luźno potrafił mówić o swojej ewentualnej śmierci, na która najzwyczajniej w świecie był przygotowany. A przynajmniej tak mu się wydawało. Rzeczywistość miała zweryfikować, czy czułby się tak w chwili, w której zrozumiałby, że to koniec.
Też pytanie… Jasne — przytaknął z rozbawieniem. Mount Everest był marzeniem miłośników gór, ale również szarych ludzi, którzy na marzeniu kończyli bo nie potrafili się przełamać, by zacząć działać i przygotować się do takiej podróży na najwyższy szczyt świata — Może kiedyś się uda. Rozważam wyprawę z kimś zaufanym. Ostatecznie w pojedynkę, ale na to szaleństwo nie czuję się jeszcze gotowy — dodał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Też prawda... ale na świecie tyle jest tego wszystkiego do zobaczenia i spróbowania, że raczej żadne z nas nie będzie miało okazji się przekonać, co to znaczy, gdy nie ma się do czego dążyć. - sama po sobie doskonale wiedziała, że wręcz niemożliwym byłoby to, że nie potrafiłaby sobie znaleźć żadnego zajęcia. Gdy już myślała, że znalazła swoją pasję, w której mogłaby zakorzenić się na dłużej, za każdym razem przez przypadek odnajdywała sobie coś nowego, na co musiała poświęcić czas kosztem innej aktywności. Nawet nie chciała myśleć, co by było, gdyby w Seattle nie trzymały jej obowiązki zawodowe. Zapewne zjeździłaby całe Stany na swoim motocyklu wzdłuż i wszerz. Dwa razy.
- Wiem, ale... wchodząc na szczyt raczej nie myśli się o tym, że nie zejdzie się z niego, prawda? Znaczy, ja o tym nie myślałam. - spytała, w sumie będąc ciekawą, jak na to zapatrywał się Brennan, skoro mówił o tym z taką swobodą. - O takich tragediach słyszy się w telewizji lub internecie, jeśli już w ogóle. Ma się wrażenie, że dotykają one tylko obcych ludzi, a samemu jest się nieśmiertelnym. - dodała po chwili, chcąc wytłumaczyć swój punkt widzenia. Zresztą nie dotyczyło ono tylko konkretnie wypraw w góry, ale praktycznie wszystkiego. Nie znała konkretnych statystyk dotyczących wypadków na motocyklach, ale mogła podejrzewać, że nie wyglądały one szczególnie optymistycznie, ale zupełnie nie myślała o tym, gdy pędziła na swojej maszynie.
- Szaleństwo to chyba najbardziej odpowiednie słowo. - odparła, kręcąc z rozbawieniem głową. W inny sposób nie określiłaby takiej wyprawy w pojedynkę, ale nie byłaby sobą, gdyby próbowałaby kogokolwiek odwieść od takiego pomysłu. - To trzymam kciuki, żeby ci się udało, no i koniecznie będziesz musiał mi przesłać zdjęcie wraz z całą relacją z wejścia na szczyt. - dodała dość żartobliwym tonem, ale po części miała rację. Co jak co, ale o wejściu na Mount Everest chciałaby koniecznie posłuchać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdecydowanie. Dlatego bierzmy garściami ile się da — skwitował. Nic innego im nie pozostało. Mogli jedynie korzystać z życia i możliwości, jakie ono dawało, skupiając się przede wszystkim na teraźniejszości. Przyszłość zaś mogła pozostać jedną wielką tajemnicą, którą stopniowo będą odkrywać.
Zależy. Jedni o tym myślą i starają się przygotować na to, że kolejna wyprawa może być tą ostatnią, inni wolą wierzyć, że wrócą szczęśliwie do domu. Co człowiek, to inne nastawienie — odparł. Różnie bywało. Niektórzy, zwłaszcza gdy mieli rodziny, nastawiali się na ten czarny scenariusz, co jak sądził miało na celu przygotować bliskich na ewentualne dramaty, Inni zaś wierzyli i uparcie dążyli do tego, by ta wiara odnalazła odzwierciedlenie w rzeczywistości. Brennan należał zaś do tych ludzi, którzy czasami o tym nie myśleli, innym razem myśl o potencjalnym końcu, trzymała się go jak rzep psiego ogona. Było to jednak zależne od szczytu, z którym się mierzył.
To fakt. Właściwie wydaje mi się, że powinno się o tym mówić więcej. Może wtedy ludzie nie pchaliby się w góry, nie mając pojęcia o tym, jak się po nich poruszać. Większość laików, zachowuje się tak, jakby była to łatwizna — westchnął. Na przestrzeni lat zdążył dostrzec, ile osób pchało się nawet w te najtrudniejsze rejony, mając minimalne doświadczenie, a czasami zerowe. Wystarczyło, że mieli pieniądze, by spełnić nagłą zachciankę. Nie myśleli przy tym o konsekwencjach. Tak, jakby nie zdawali sobie sprawy z tego, że góry były naprawdę zdradliwe.
Jasna sprawa. Ale nie licz, że szybko to nastąpi. Podejrzewam, że najwcześniej za kilka lat, kiedy rzucę pracę. FBI raczej nie będzie się pozytywnie zapatrywać na dwumiesięczny urlop, żebym mógł tam jechać — stwierdził. Wejście na ten konkretny szczyt wymagało czasu. Ten liczony był w długich tygodniach, które spędzało się na Mount Evereście, by odpowiednio przygotować organizm na wejście w strefę śmierci. Powiadomienie nowego przełożonego o chęci zgarnięcia tak długiego urlopu, byłoby idiotyzmem, dlatego Brennan nawet nie chciał brać tego pod uwagę. Nie teraz. Może kiedyś.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi nie chciała tak myśleć. Może to było naiwne z jej strony, ale nie myślała o tym, że mogłoby jej się coś stać - nawet gdy naciskała zbyt mocno pedał gazu lub próbowała jakiegoś nowego ekstremalnego sportu. Gdyby dopuszczała takie myśli do głosu, z dużym prawdopodobieństwem nie podjęłaby się wielu rzeczy, które zdążyła już zrobić. I których z całą pewnością nie żałowała, filozofia, że żyje się tylko raz w przypadku Gabi jak dotąd się sprawdzała.
- Lepiej nie myśleć o tym, że coś złego się wydarzy. - odparła krótko, będąc wręcz pewną swojego zdania. Myślenie o porażce zdecydowanie w niczym nie pomoże, odpowiednie nastawienie i przygotowanie było wystarczające. Ona zazwyczaj była zbyt pewna swoich umiejętności, by dopuszczać do siebie myśl, że coś może jej się nie udać. Była zbyt pewna siebie i dumna na to, co jeszcze jej nie zgubiło.
- Kogo obchodzi to, że ktoś zdobył jakiś przeciętny szczyt w pierwszych lepszych górach w Ameryce, skoro można pochwalić się zdobyciem Mount Everestu. - potrafiła zrozumieć, co ich pchało do ruszenia na najwyższą górę świata, chęć pochwalenia się tym przed innymi czy tym podobne motywacje. Nie oznaczało to, że popierała tego typu działania, chociaż sama miała już jakieś doświadczenie w zdobywaniu szczytów, to ten wydawał jej się być zdecydowanie poza jej zasięgiem.
- Z tym to nie ma się co spieszyć. - rzuciła tylko. Odpowiednie przygotowanie się zajmowało czas, tym bardziej na taką wyprawę. - To co, jeszcze po jednym? - spytała patrząc na pustą szklankę po alkoholu, oczywiście retorycznie, bo nie czekając na odpowiedź Brennana zamówiła drugą kolejkę. Dawno go nie widziała, nic dziwnego, że nie chciała, by to spotkanie skończyło się zbyt krótko. Dopiero po którymś z kolei drinku, gdy poczuła, jak zaczęło jej za bardzo szumieć w głowie, pożegnała się z nim, tłumacząc się pracą - bo przecież nie tym, że ma na dzisiaj dosyć.

/zt <3

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Victor czuł, że musi się zrelaksować. To, że w sumie nie było już weekendu i raczej powinien spędzać czas mniej intensywnie niż na imprezowaniu nie miało większego znaczenia. Praca w FBI - choć zaczął niedawno i był świeżaczkiem w tym temacie - wydawała się już od samego początku znacznie przyjemniejsza niż wykładanie na uczelni, niemniej jednak na brak roboty nie mógł narzekać i musiał znaleźć miejsce, w którym będzie w stanie trochę oczyścić myśli. Bar wybrał tak naprawdę czystym przypadkiem - ogólnie rzecz biorąc po prostu pojechał w pobliże wody, chcąc pójść na jakiś wieczorny spacer brzegiem morza, jednak zmierzając w tamtym kierunku dostrzegł jeden z czynnych lokali i postanowił, że jedno piwko przed spacerem nie może być złym pomysłem, więc po chwili bicia się z myślami i wewnętrzną walką wszedł do środka.
Od razu ruszył do baru i zamówił piwo, rozsiadając się wygodnie na stołku barowym i rozejrzał się dookoła. Pomacał się też po kieszeniach i udało mu się wygrzebać z jednej z nich paczkę fajek, ale po otwarciu jej okazało się, że nie ma w środku zapalniczki. To było niespotykane dla niego, bo zapalniczkę zwykle wkładał do opakowania z fajkami, ale postanowił nie panikować i pomacał kieszenie jeszcze raz, jednak bezskutecznie. W końcu, łapiąc się ostatniej - i całkiem niezłej zresztą - deski ratunku, zagadał do nieznajomej siedzącej samotnie przy stoliku w pobliżu.
- Przepraszam, masz może ognia?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

6.

Myślało jej się lepiej przy alkoholu, w jakimś w miarę przyjemnym miejscu, które sprzyjać będzie do rozwoju nowych pomysłów. Obserwowała ludzi i otoczenie, czasem długopisem kreśląc jako tako na serwetce zamysł nowego stroju. Próbowała stworzyć coś, cokolwiek, co odstręczy jej myśli od faktów jakie zastała po przyjeździe. Czuła, że wszyscy coś przed nią ukrywają, są inni. Nie pomagało jej również mieszkanie z mężczyzną, który podobał jej się od lat. Narzeczony – właściwie były narzeczony - również nie wyraził chęci powrotu do związku. Może już nie była sama, ale tak właśnie się czuła w tej chwili. Mimo to, nie czuła zupełnie żadnej potrzeby na znalezienie towarzystwa w tym momencie. Sączyła drinka, którego uwielbiała przed wyjazdem stąd. Na Maderze wybierała raczej wino niż drinki, więc musiała teraz nadrobić.
Wypiła dwa drinki, rozmyślając jak urządzić mieszkanie i swoje nowe życie. Wszystko pokomplikowało się rok temu, do dziś nie mając pojęcia jak może naprawić to. Jak pogodzić się z tragedią, jaka miała wtedy miejsce? I z tajemnicami, którymi jest obsypywana z każdej strony. Na pierwszy rzut planowała wykończyć mieszkanie, by jak najszybciej przejść na swoje. Nie wyobrażała sobie zwalać się na głowę siostrom; prościej było pomieszkać u przyjaciela rodziny, bo nie zamierzał skakać wokół niej i siać wyrazów współczucia. To się liczyło dla niej najbardziej. A jeśli tak się stanie, pójdzie do hotelu, albo i lepiej: do byłego narzeczonego.
Z zamyślenia wyrwał ją męski głos. Rozejrzała się wokół, by go zlokalizować, aż ujrzała mężczyznę, siedzącego przy barze. Westchnęła zirytowana, unosząc lekko brew.
- A wyglądam jakbym miała? – odparła sucho, odwracając się do niego znów bardziej bokiem. Miała jednak zaczynać wszystko od początku, więc musiała panować nad swoimi emocjami. Chwilę pogrzebała w torebce, po czym wstała i podeszła do baru, o który oparła się łokciami. Podsunęła zapalniczkę mężczyźnie. – Jeszcze raz to samo, poproszę i rachunek – zwróciła się tylko do barmana, zerkając na nieznajomego kątem oka. Pilnowała tylko swojej zapalniczki, bo nie była nim zainteresowana. Nie była wciąż do końca gotowa na tworzenie jakichkolwiek relacji, nie do końca wyleczona z miłości do byłego narzeczonego.
Gdy barman podał jej drinka, wyciągnęła dłoń wyczekująco do mężczyzny od zapalniczki, chcąc odzyskać swój cenny obiekt.

/ partner nieaktywny, temat do przejęcia

autor

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

~4~
Jeśli na początku wydawało jej się, że pracowała w nudnym wydziale, to po kilku tygodniach pracy w terenie musiała zmienić zdanie. Zdecydowanie się nie nudziła. Interwencji było sporo i chociaż spodziewała się, że w większości będą one dotyczyły zakłócania ciszy nocnej czy szczekania psa, który zostawał sam w domu, gdy domownicy szli do pracy, to rzeczywistość okazała się nieco inna. W ostatnim czasie większość spraw dotyczyła awantur domowych, przez co musieli zwiedzać naprawdę różne okolice — od wystawnych domów ze starannie przystrzyżonymi trawnikami, po obskurne kamienice, gdzie Lily czuła się niepewnie, nawet posiadając broń. Umiała wziąć się w garść, dzień za dniem jakoś dawała sobie radę (choć nie wyrywała się już tak, żeby grać pierwsze skrzypce). Ale dzisiejszy dzień zdecydowanie ją przerósł.
Nie była wrażliwa na przemoc — współczuła ofiarom, ale zdecydowanie nie należała do osób, które płakały razem z nimi. Prędzej by się wściekła, niż rozpłakała, dlatego wobec takich sprawców była na tyle bezwzględna, w jakim stopniu pozwalało jej na to prawo. A jednak, kiedy dzisiaj dotarli na kolejne miejsce i w całym tym nieciekawym otoczeniu zobaczyła dzieci, coś w niej pękło. Nigdy nie przepadała za dzieciakami i raczej unikała ich towarzystwa, a rodzinne spędy z młodszym kuzynostwem powodowały u niej palpitacje serca, ale wiadomo, że przecież nie życzyła im źle. Uważała, że żadne dziecko nie powinno wychowywać się w takich trudnych warunkach.
Zdołowała ją nie tylko ta sytuacja, ale i fakt, że prawo nie pozwalało im realnie pomóc. Wiedziała, że kiedy wyjdą, życie w tym domu wróci do smutnej normy, dopóki nie stanie się coś, co naprawdę wstrząśnie otoczeniem. Przez resztę dnia była przygaszona i niechętna do rozmów, a kiedy wreszcie mogła skończyć pracę, chyba po raz pierwszy odetchnęła z ulgą, choć do tej pory nie miała problemu z zostawaniem po godzinach; lubiła swoją pracę. Nie skierowała się wprawdzie prosto do domu, tylko do pobliskiego komisariatowi baru, ale cieszyła się, że może się z tego wszystkiego wyłączyć — przynajmniej w teorii, bo w praktyce trudno jest zostawić taką pracę za zamkniętymi drzwiami.
Usiadła przy barze, rozglądając się po wnętrzu lokalu. Był piątek, dlatego robiło się z chwili na chwilę coraz tłumniej, ale nie przeszkadzało jej to. Nie planowała spędzać tu całego wieczoru, ot, szybkie piwo przed powrotem do domu.

Roderick Walker

autor

-

Awatar użytkownika
35
184

Policjant

Seattle PD

columbia city

Post

Lily Langley

outfit

Praca w policji miała nudne momenty. Czasem trzeba było posiedzieć za biurkiem, często podczas patroli nic się nie działo i najwięcej emocji wzbudzało zamawianie kawy podczas przerwy na kawę. A reszta dnia? Snucie się po okolicy, reagowanie na jakieś wezwania, które czasem okazywały się fałszywe i… znowu snucie się. Potem jakieś jedzenie, żartobliwy pączek, odprawa, papierkowa robota – której ostatecznie trochę było, bo jednak biurokracji trochę mieli – i… tak dni mijały. Oczywiście nie było tak zawsze, reagowali na najróżniejsze wezwania, chociaż nie mieli jakichś okazji, żeby uczestniczyć w obławach, czy innych filmowych scenariuszach taniego kina akcji. Czyli takiego, w którym było pełno wybuchów, strzelanin, gonitw i źle nakręconych ujęć. Czasem reagowali na jakąś przemoc domową, na sprzeczki sąsiadów, kradzieże, zdarzyło się jakieś pobicie… różnie to bywa i nie ma reguły na to, co danego dnia będą robili.
Mimo upływu czasu nie zmieniała się też odległość, która była pomiędzy nim i Lily. Dobrze im się współpracowało, ale… na tym się kończyło. Ich relacja była czysto zawodowa, partnerska, ale zawodowa. Nie zbliżał się do niej i nie zachęcał do tego, by ona się zainteresowała bardziej jego osobą.
W życiu… no, nadal było bez szału. Z Sarah w zasadzie się nie dogadywał i częściej był poza domem, niż w domu i nie próbował nawet starać się tego zmienić. Nie wiedział co ma robić i czasem też zaglądał po służbie do baru, który był nieopodal ich komisariatu. Miał już renomę policyjnego i barmani kojarzyli którzy z bywalców to policjanci.
Dzisiejszy dzień był sam w sobie dość specyficzny, bo na akcji mieli sposobność zobaczenia dzieciaków, które wychowywały się w naprawdę złych warunkach i wtedy nawet sam myślał o tym, że… on by swojemu dziecku zapewnił lepsze warunki. Nie wyobrażał sobie, by sprowadzić się do stanu, w którym jego dziecko musiałoby się wychowywać w takiej okolicy i w pobliżu takich problemów. Dlatego dzisiaj ten wcześniej wspomniany bar miał mu posłużyć jako miejsce, w którym mógł sobie posiedzieć w spokoju i pokontemplować. Na najróżniejsze tematy.
Wszedł do lokalu i skierował swoje kroki od razu do jednego z hookerów przy barze, nie rozglądał się, nie dostrzegł postaci swojej partnerki, usiadł na jednym z hookerów gdzieś blisko wyjścia, co by nie musiał przejmować się tłokiem ludzi, który się tutaj powoli zbierał. Barman szybko zaserwował mu to samo, co Rudy zamawiał zawsze: czyli szklankę dobrej whisky bez lodu. Uniósł szklankę do ust, by zamoczyć w usta w jej zawartości myśląc o tym, że... to wszystko jakieś takie bez sensu.

autor

-

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Z całą pewnością ich praca nie była na tyle fascynująca, żeby mogli choć przez chwilę poczuć się, jak Scully i Mulder. Ale teoretycznie im mniej pracy dla policji, tym lepiej, więc nie ma tego złego. Za jakiś czas Lily pewnie też to doceni, po prostu na razie była jeszcze pełna gorliwości i chciała działać. Czuła zatem niejako rozczarowanie, ale i tak nie chciałaby zamienić tej pracy na żadną inną… No, chyba że w FBI właśnie, to mogłaby rozważyć, ale na razie jeszcze nie miała okazji za bardzo wykazać się jako zwykła policjantka. Była dopiero na początku swojej kariery i na razie nie myślała, jak się ona dalej potoczy i jaki kierunek mogłaby obrać.
Wydawało jej się, że Roderick jakoś już przyzwyczaił się do tego, że pracowali razem. Nie mieli zażyłych relacji, nie widywali się poza pracą, ale nie było jej to potrzebne do szczęścia. Miałaby problem, gdyby w jakiś sposób podważał jej kompetencje, jednak nie odczuła, żeby to robił. Czuła natomiast, że uczy się przy nim nowych rzeczy i przejmuje od niego pewne schematy, co w sumie uważała za plus, bo na pewno nie mogła mu odmówić doświadczenia; widziała też, że był ceniony na komendzie.
Choć kilka razy słyszała o tym barze, nigdy wcześniej do niego nie zawitała. Dzisiaj jednak potrzebowała czegoś innego, nowego, co pomoże jej się odstresować po niełatwym dniu. Alkohol pewnie nie jest najwłaściwszą opcją, ale nie popadajmy w paranoję! Gdy weszła do środka, w sumie nie mignęła jej żadna znajoma twarz — może to i lepiej, bo raczej nie była w nastroju do rozmów. Zajęła miejsce gdzieś z boku baru i powiodła wzrokiem po lokalu… by zaraz dostrzec Walkera. Zastanawiała się przez chwilę, czy był tu już wcześniej i go nie zauważyła, czy może jednak dopiero się pojawił. Nie miało to większego znaczenia, bo i tak na samą myśl o tym, że miałaby się do niego przysiąść, napawała ją jakimś… stresem? Okej, tolerowali się w pracy, ale mogła się założyć, że poza nią Walker nie chciał spędzać w jej towarzystwie wolnego czasu. A z drugiej strony… Wydawało jej się, że w jakiś sposób zacieśnienie relacji może pozytywnie wpłynąć na ich dalszą współpracę. Nie miała, rzecz jasna, na myśli zapraszania się na wspólne obiadki w weekendy, nic z tych rzeczy, ale piwo raz na jakiś czas było chyba odpowiednim sposobem na integrację. Zanim w jej głowie pojawiło się kolejne „ale”, chwyciła szklankę ze swoim piwem i podeszła do Rodericka.
Przeszkadzam? — zapytała na wstępie, dając mu wybór, żeby nie było, że go nagabuje albo się narzuca!

Roderick Walker

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Sunset Hill”