WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2020-12-03, 16:43 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#3

Spacery sprawiały jej przyjemność, chociaż rzadko chciało jej się zapuszczać poza Fremont. Lubiła czasem wyściubić nos z ulubionej kawiarni i poszukać odprężenia na romantycznym skwerku nad zalewem, powłóczyć się po kolorowym moście albo stanąć oko w oko z olbrzymią rzeźbą trolla... a dziś? Zaskoczenie - przy pomniku Lenina jej jeszcze nie widzieli! Oglądanie wykutych w zimnym kamieniu facjat bolszewików nie sprawiało jej przyjemności, ale dzisiaj wyjątkowo to nie ona decydowała o kierunku spaceru! W okolicy jej miejsca zamieszkania kryło się tyle całkiem spokojnym miejscówek dla spacerowiczów, że kiedyś połączyła przyjemne z pożytecznym - ze sporą radością poświęciła kilka miesięcy na nauczenie swojego kota noszenia szelek oraz spacerków na smyczy. Obecnie starała się wyprowadzić go choć raz w tygodniu - w tym i dzisiaj.
Wyjścia z kotem okazały się całkiem fascynującym doświadczeniem, bardzo odmiennym od nabywanego przez właścicieli psów, którzy raczej szybko popadają w rutynę, skazani na powtarzalne zachowania swojego pupila poza domem. A kot? Aż chciało się oddać mu dowodzenie, zawsze czymś zaskoczył! Zawsze próbował chadzać własnymi ścieżkami, zaś Annalee podążała za nim jak cień i cierpliwie czekała, aż kocur zwiedzi wszystkie trawniki i krzaczki, zapoluje na muchę albo umyje się koniecznie na środku zatłoczonego chodnika. Dla osób postronnych to mogło wyglądać, jakby to kot wyprowadzał ją, a nie odwrotnie, a ona była gotowa się z tą opinią zgodzić. Cóż poradzić, że na kota proste "do nogi" jakoś nie chciało zadziałać? Dreptała więc za nim posłusznie, aż dotarła do pomnika Lenina i z rozbawieniem pokręciła głową na widok tego miejsca. Stanęla przed podobizną radzieckiego przywódcy jak turysta, mając na sobie prosty szary dresik i adidasy, jakby wybrała się na jogging i trzymając na smyczy ogromnego, kudłatego Ragdolla. Do tego mógł doprowadzić tylko koci gust.
- Co, Nikita, imię zobowiązuje? - zagadnęła, jakby spodziewała się, że futrzak odpowie na to pasjonującym monologiem o mentalnym połączeniu z radziecką myślą polityczną, wywołanym przez jego imię, ale ten oczywiście tylko obejrzał się na dźwięk swojego imienia i wrócił do obwąchiwania pomnika. Pociągnęła delikatnie smycz od szelek, żywiąc nadzieję, że kocur znudzi się betonowym podnóżkiem pomnika i skręci w jakąś ciekawszą zieleń, ale ten najpierw wcale nie zareagował, a po chwili... bęc! Legł na bok u kamiennych stóp Towarzysza Włodzimierza i poderwał na właścicielkę swoje błękitne oczy. Z cichym "rrru!" powiercił się i zmrużył leniwie powieki. Tak, zwierzaku, to idealne miejsce na kocią drzemkę! - I co, ja mam tak stać tu nad tobą, aż się wyśpisz?
Mogłam go zabrać nad ten skwerek, pomyślała, przynajmniej bym z nim gdzieś usiadła.. Jeszcze raz delikatnie pociągnęła smycz, choć nie spodziewała się żadnej reakcji.
- Chodź, buło. Żyj. Poluj. Rób to, co normalny kot na spacerze - mruknęła. - Ludzie będą się z nas śmiać.
Chyba nie miała talentu do przekonywania, bo zwierzak nadal mrużył z zadowoleniem oczy i tylko końcówka jego puchatego ogona poruszała się, zdradzając kocią zadumę.
Ostatnio zmieniony 2021-07-11, 21:47 przez Annalee Kugimiya, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4
Pogoda w końcu dopisywała, więc spędzanie czasu na wolnym powietrzu było coraz przyjemniejsze i James coraz chętniej korzystał z dobrodziejstw natury. Jak choćby teraz. Wciąż miał przejściowe chwilowe z pracą, więc chcąc przyoszczędzić ostatnie zaskórniaki postanowił porzucić mury siłowni i klubów fitness na rzecz ćwiczeń na łonie natury. Bo znowu zaczął o siebie dbać i powoli wracał do regularnych ćwiczeń. Rok przerwy jednak dawał mu się we znaki, bo kondycja spadła mu do zera. Gdy postanowił przebiec się pierwszy raz po tak długiej przerwie o mało nie wylądował na pogotowiu. Dziś po kilku już regularnych sesyjkach truchtał bez większych komplikacji. Zatrzymywał się tylko co jakiś czas przy drzewie albo jakiejś ławce, żeby wykonać kilka pozycji jogi i trochę się porozciągać. Właściwie to kończył już dzisiejsza porcję aktywności i truchtał już sobie powoli do domu, gdy na jego drodze pojawił się przepiękny, prześliczny, przepuchaty koteł z dziewczyną na drugim końcu smyczy. No nie byłby sobą, gdyby nie zatrzymał się pomiziać. Co z tego, że był spocony, zdyszany i ogólnie najchętniej wskoczyłby teraz pod prysznic, ale chęć dotknięcia kitku była silniejsza.
Zatrzymał się w niewielkiej odległości niby to pod pretekstem napicia się wody z butelki, którą trzymał cały czas w ręce, a gdy się już napił kot ewidentnie legł szykując się do drzemki
-Chyba koniec spaceru - zagadnął dziewczynę i wyszczerzył ząbki w uśmiechu, a potem przykucnął i wyciągnął rękę licząc na to, że kot nie będzie chujkiem i ruszy swoje szlachetne cztery litery.
- Puchatości przepiękne - zaszczebiotał do zwierza. No nie przepuściłby. Nawet w największej depresji, gdy będąc u matki jakiś wiejski kot poświęcał mu swoją uwagę, wszystkie troski na chwilę odchodziły w zapomnienie i przez moment był najszczęśliwszy na świecie, bo głaskał kota. Naprawdę potrzebował jednego na wyłączność.

(przepraszam, zdechl mi komp, a pisanie na telefonie po długiej przerwie nie pisa is postów na telefonie joto dla mnie udręk)

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście spodziewała się, że leniwy sierściuch zwróci czyjąś uwagę. Gdy regularnie wychodziła ze swoim pupilem na spacery, często zauważała zainteresowanie przechodniów, dla których zapewne wyprowadzanie kota na szelkach i smyczy był niemałą egzotyką... zwykle w takich okolicznościach widziało się jedynie psy, a Annalee pewnie powoli dorabiała się w sąsiedztwie łatki "ta od kota", ale nie przeszkadzało jej to. Bardzo prawdopodobne, że widok dziewczyny włóczącej się po kłujących krzakach za kotem, który akurat musiał nieporadnie zapolować na jakiegoś biednego ptaszka czy muszkę, parę razy już rozbawił przypadkowe osoby, ale dzisiejszy numer z drzemką u stóp Lenina to było już o krok za daleko w tolerancji dziewczyny na osobliwe kocie wybory. Co miała zrobić, usiąść obok niego albo stać obok i gapić się na ten pomnik, jakby zamierzała się modlić do radzieckiego dyktatora? Pozostawało jej wkroczyć z buciorami w koci indywidualizm i wynieść stąd na rękach kudłatego przyjaciela.
I pewnie by to zrobiła od razu, gdyby nie zagadnął jej mężczyzna, którego wcześniej w ogóle nie zauważyła, zbyt skupiona na mizernych próbach odwiedzenia swojego pupila od drzemki. Dość gwałtownie podniosła wzrok z rozleniwionego kota na nieznajomego, ale kąciki jej ust wygięły się zaraz w rozbawionym uśmiechu. Jeszcze raz zerknęła na swojego kota i rozłożyła ręce w poddańczym geście.
- Jak widać, kudłaty koleżka ma trochę niepokojące upodobania - odrzekła w nawiązaniu do pomnika, pod który dziś ją przyprowadził, pozwalając, by w melodię jej głosu wplotły się słyszalne nutki rozbawienia. - A ja z kimś takim muszę żyć pod jednym dachem...
Kocisko zainteresowało się mężczyzną, który przykucnął blisko. Cóż... James okazał się obiektem dużo bardziej godnym zainteresowania od właścicielki! Zwierzak łaskawie podniósł się z betonu, żeby ostrożnie powąchać jego dłoń, a po tym bezceremonialnie wpakował mu łebek pod rękę, próbując wymusić głaskanie.
- Nie polecam głaskać go po szyi i drapać za uchem. On się od tego robi okropnie trujący i nie daje spokoju z głaskaniem. Szturcha łapą, gdy się przerwie - dodała, wciąż pogodnie i z odrobinką rozbawienia. Nikita był szalenie ufnym stworzonkiem, co Annalee uważała za sporą zaletę. Miał charakter typowy dla łagodnego i dupowatego Ragdolla, a ona przynajmniej nie musiała się martwić, że ludzie będą kończyć z krwawymi autografami po kocich pazurkach za każdym razem, gdy spróbują się do niego zbliżyć.

/ja mogę czekać, nie ma problemu ^.^

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może ze dwadzieścia lat temu kot na smyczy był egzotycznym widokiem, ale dziś w dobie wszechobecnego Internetu opanowanego przez koty nie było to już coś niezwykłego. Ale fakt, ze smyczą jeszcze długo będą kojarzyć się psy. Łażenie za kotem po krzakach nie było jeszcze niczym nadzwyczajnym. Jakiś czas temu widział gościa na motorze z kotem w małym kasku na plecach. No tego nie przebije! Gdyby tylko miał kota i motor też by tak chciał. Ale na rowerze też się tak da, więc jeszcze nic straconego. Potrzebny mu tylko futrzak. I rower. I malutki kask.
- Jeśli chcesz się go pozbyć, to chętnie Cię wybawię od problemu - wyszczerzył ząbki w odpowiedzi na uwagę dziewczyny o mieszkaniu z takim wyrodnym kotem. Naprawdę chciał mieć kota. Albo nawet dwa. Przed wypadkiem był bliski podjęcia tej ważnej decyzji. Nawet przeglądał stronę adopcyjną schroniska i media społecznościowe w poszukiwaniu tego wymarzonego. No ale potem życie legło mu w gruzach. Teraz prędko nie spełni swojego marzenia. Najpierw musiał stanąć na nogi i wrócić na swoje. Nie mógł obciążać siostry jeszcze kotem. Już i tak dużo dla niego poświęciła.
- Ooooh -rozczulił się przeogromnie, gdy kocisko podeszło do niego i ubodło go łebkiem w dłoń.
- Naprawdę? - zapytał niewinnie zerkając na chwilę na kobietę, a potem... podrapał delikatnie kota palcem po szyi. No po takim ostrzeżeniu nie mógł odpuścić. Mógłby zagłaskać futrzaka na śmierć! A skoro kot sam tak chętnie oddawał się pieszczotom, to będą mieć mały problem - bo skoro żadne nie odpuści, to Annalee będzie musiała wyrwać mu zwierzaka siłą, bo tak łatwo go nie wypuści.
- Uwielbiam koty - przyznał miziając kocura za uchem i. klapnął na dupę na środku alejki. No trafił swój na swego

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lubiła sobie czasem ponarzekać na swojego czworonożnego towarzysza. Gdy o nim mówiła, zdarzało jej się wkomponować między słowa ćwierćnutki ironii, ale to nie zmniejszało ciepłych uczuć, którymi darzyła błękitnookiego mruczka. Bywała przewrażliwiona na jego punkcie i nawet w trakcie spacerów - zwłaszcza gdy maszerował w zarośla i ciągnął niemiłosiernie tą swoją wcale niemałą ragdollową siłą - jej serce potrafiło podskoczyć do gardła, kiedy nieznośna wyobraźnia podsuwała obrazy kocura zrywającego się z szelek i gnającego gdzieś w siną dal lub prosto pod koła samochodu. Kocia mamusia pełną gębą! Delikatnie cierpki humor, którym zabarwiała czasem wypowiedzi o swoim zwierzaku (czy o kotach ogólnie!) stanowiły barierę ochronną przed zrobieniem z siebie idiotki w oczach innych ludzi. Nie każdy był kociarzem, psiarzem czy pasjonatem innych futrzaków, by zrozumieć czasem nadmierne skupienie Tajki na pupilu, a ona nie chciała odstraszać rozmówców takim ćwierkaniem nad kotem, jakie czasem słyszy się w wykonaniu młodych mamuś, co przez pół dnia wiszą nad niemowlęcym wózkiem. Pewnie Annalee była trochę nienormalna, ale wolała zostawiać pozory zrównoważonej właścicielki.
Zaśmiała się pogodnie w odpowiedzi.
- I weźmiesz na barki spacery pod pomnik towarzysza Włodzimierza i nocne arie wokalne nad pustką miską? Ściągasz na siebie ciężki los kociego niewolnika! - odrzekła, nie szczędząc w tonie rozbawienia, które nadało jej słowom przyjemnie melodyjnego kolorytu. Zwierzak nie pozostawił jej wyboru, gdy tak ufnie podreptał do mężczyzny, więc posadziła cztery litery na chłodnym podnóżu pomnika. Zresztą nie miała nic przeciwko pogawędce z nieznajomym, jakby jakiś wewnętrzny radar kociarzy odebrał informację, że może trafić się ciekawa rozmowa!
- A one to odwzajemniają, jak widać - stwierdziła, wciąż pogodnie, choć teraz bez zbędnego śmiechu. Niki był towarzyskim zwierzakiem, ale jak każde inne myślące na swój sposób stworzenie - nie z każdym zapoznawał się równie chętnie. James zdawał się wzbudzać zaufanie kota... albo miał szczęście i trafił na jego dobru humor! Dodała. - Też jestem kociarą, więc możemy podać sobie ręce, także... jestem Annalee, chora na koty od dziecka, ale nie podejmuję terapii!
Nikła była szansa, że Annalee pochwyci choćby strzępki informacji na temat stanu psychicznego swego przypadkowego rozmówcy, ale gdyby się tak stało - zapewne by się przejęła i na swoim kocim podwórku zaczęła poszukiwać pomysłów, jak mu pomóc. Felinoterapia istniała i ponoć miała pozytywny wpływ na stan psychiczny, może mogła okazać się wsparciem również dla osób borykających się z depresją?

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Fremont”