WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#10

Wolf miał ostatnio dość ciężki czas. Remont mieszkania był prawdziwym utrapieniem, ale niestety, po ulewach i zalaniu mieszkania trzeba jakoś doprowadzić swoje m4 do stanu używalności. Przez co ciągle ogarniał kolory ścian, nową podłogę i wszystkie inne detale. Dobrze, że płacili mu całkiem nieźle i nie musiał się przejmować wydatkami, bo wtedy by pewnie spał razem z pleśnią i wilgocią, a dobrze wiedział że to nie są dobrzy współlokatorzy! Może i pleśń to grzybek, ale nie taki który człowiek chciałby zjeść na pizzy albo w zupie kremie. A wilgoć… no tu można rzucić kilka dwuznacznych żarcików, ale że życie uczuciowe Wolfa ostatnio umarło śmiercią naturalną, to nie chciał nawet o tym myśleć. Więc tak, skupiał się na remoncie, na wietrzeniu, suszeniu, wybieraniu paneli, kolorów ścian i odnawianiu swojego mieszkanka, tak żeby znowu nadawało się do życia w nim. To był akurat tydzień, kiedy udało mu się pomalować większość ścian, więc niemal codziennie chodził z jakąś farbą na twarzy lub włosach, których nie zauważył wychodząc z domu. A skoro malowanie i podłogi już miał, zamierzał się jakoś dopieścić. Dlatego wybrał się na targ rybny, żeby znaleźć dobrego homara i się trochę rozpieścić! Mógł oczywiście iść po prostu do restauracji, ale heh, co to byłaby za zabawa, jeśli nie przygotowałby go sam? Tak od serca? Więc przemierzał alejki, oceniając które najlepiej… nadadzą się do zjedzenia. - Czeeeść. Nazwę cię Edgar, wyglądasz jak Edgar. Albo Edmund. Rozkochał w sobie miliony nastolatek, nie masz się czego wstydzić z takim imieniem. No… raczej nie jesteś kobietą, co? Możesz być też Edwardą, ale nie będę ci przecież zerkać pod skorupę - przyznał, kiwając lekko głową i głaszcząc homara po głowie. - Ale jesteście biedni z tymi związanymi szczypczykami… - zauważył, a potem zauważył też, że obok jest jakaś kobieta, która słyszy jego wymianę zdań. Ale zdecydował się nie zawstydzić z tego powodu! - Czy byłoby bardzo źle, gdybym im uwolnił szczypce? Są takie pościskane w tych pudłach, a do tego to ograniczenie wolności… - zauważył, nie zastanawiając się nad tym co się stanie, jak te szczypce będą wolne…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie przepadała za weekendami, bo teoretycznie miały to być dni wolne od pracy, a ona była zawalona pracą codziennie, czyli dokładniej rzecz biorąc, pracą żyła. Tym razem postanowiła podarować sobie taki prawdziwy weekend, tylko dla niej. Bez pracy i bez kłopotów. Mogłoby się palić, walić, a ona i tak niewzruszenie kontynuowałaby wykorzystywanie wolnego czasu. Pewnie gdyby otrzymała telefon w sprawie, nad którą obecnie pracowała, to rzuciłaby wszystko i się tym zajęła, ale miała szczera nadzieję, że nic szczególnego się nie wydarzy, przynajmniej do poniedziałku.
Sobotę rozpoczęła od porannych ćwiczeń, prysznica i lekkiego śniadania. Wstała stosunkowo wcześnie, więc wybrała się na targ. Chciała zrobić porządne zakupy, z których mogłaby przyrządzić sobie coś pysznego, olewając w końcu jedzenie na mieście i dostawy gotowego żarcia do domu. Dawno nic nie ugotowała, nawet jeśli lubiła to robić, bo zwyczajnie nie miała na to czasu. Na to i wiele innych rzeczy.
Po zakupie warzyw udała się do działu rybnego, bo naszła ją ochota na owoce morza, przede wszystkim krewetki. Szła wolnym krokiem, wodząc wzrokiem po stoiskach. W pewnym momencie usłyszała mężczyznę, mówiącego do siebie. Wariatów nie brakowało, więc w pierwszym momencie postanowiła to zignorować. Dopóki nie nawiąże kontaktu wzrokowego nie powinien jej zaczepić. Chociaż kto wie. Zwariowani mężczyźni upaćkani farbą są chyba nieobliczalni? Dopiero, gdy nieco się zbliżyła, zauważyła że on rozmawia z homarami - chociaż nie była pewna czy to lepiej, czy gorzej. Zauważył ją, już za późno, wszystko stracone. Musiała jednak przyznać, że pomysł uwolnienia homoarom szczypiec był dosyć zabawny. Co się może stać? — Nie, ani trochę. Myślę, że powinieneś to zrobić — przyznała, wyginając lekko wargi, aby przyjąć minę znawcy, jednocześnie kiwając zachęcająco głową. Raz się żyje?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wolfeusz tam lubił weekendy, bo czemu nie! Nawet jeśli kochał swoją pracę, jest coś naprawdę przyjemnego w spaniu do południa, bez konieczności wczesnego wstania do pracy, a potem zabranie się za dobre śniadanie, spędzenie czasu z przyjaciółmi, albo ze swoją szynszylą i po prostu we własnym domu. Trzeba się czasami wyspać, naładować swoje akumulatory i tak po prostu się zrelaksować. Ale musiał przyznać, że ostatnimi czasy trochę doskwierała mu samotność, tak trochę, odrobinę. Ale wolał to oczywiście chować pod uśmiechem i wyżalać się co najwyżej raz w tygodniu swojemu zwierzakowi, bo więcej to byłoby zdecydowanie zbyt wiele. A co za dużo to niezbyt zdrowo, co wie każdy dzieciak, który kiedyś zjadł zbyt wiele słodyczy lub dokładek kotlecików babuni.
To nie był pierwszy raz kiedy mówił do siebie, bo generalnie nie lubił ciszy w swoim życiu. Zawsze wolał ją wypełniać muzyką, rozmowami z kimś, a jak nie było nikogo w zasięgu wzroku, to z samym sobą. Czasami trzeba pogadać z kimś na swoim poziomie, kto nie ocenia jak bardzo jest niski, hehs. No ale, teraz jednak nie był sam na sam z homarami, więc trzeba było jakoś z tym handlować!
- Sama zobacz jak mocno są ściśnięte, to na pewno nie może być wygodne. A nie dość, że ludzie je zjadają, to jeszcze w ten sposób ograniczają ich wolność - przyznał, mrużąc lekko oczy i grzebiąc po swoich kieszeniach. - Masz jakiś nożyk albo scyzoryk? - zapytał, bo niby w odmętach jego kieszeni powinien się jakiś scyzoryk znaleźć, no i w sumie po chwili mu się nawet udało - o, to nie wygląda jak coś mojego… ale niech będzie - mruknął, bo nie przypominał sobie żeby miał taki scyzoryk, ale że często bywał na wykopaliskach, gdzie się piło i czasem myliło kurtki, to aż tak go nie zaskoczył! A potem nachylił się żeby odciąć szczypce, najpierw jeden, a potem… drugich nie zdążył, bo szczęśliwy homar od razu skorzystał z wolności, łapiąc jego mały palec - ałaaaa!!! - rzucił od razu, próbując zrzucić z ręki homara, ale ten wcale nie puszczał! Co gorsza, ciągnięcie i machanie rozsypało homary dookoła, robiąc niemały bałagan!

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Beacon Hill”