WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

❧ 36 ❧
Tottie skończyła dziś później zajęcia i w obawie, że nie zdąży zrobić zakupów w osiedlowym sklepiku, postanowiła zahaczyć o spożywczak znajdujący się na trasie. Jak na złość przy markecie nie było stojaka na rowery, więc Tottie przypięła swój żółty jednoślad do pobliskiego słupka, ustawiając go tak, by mogła mieć na niego oko podczas planowanych szybkich zakupów.
Była już przy kasie, pakując do plecaka policzone produkty, gdy zobaczyła, jak ktoś kręci się koło jej własności i to bynajmniej nie jako obserwator, który podziwiał odcień żółci zdobiącej ramę jej mikołajkowego prezentu (poza tym było już na tyle ciemno, że pewnie niewiele mógłby dostrzec), ale raczej chciałby pożyczyć go sobie na przejażdżkę, niekoniecznie za zgodą Whitbread.
- O nie, nie, nie! To nie dzieje się naprawdę! - jęknęła Tottie, wygrzebując z portfela kilka banknotów, by jak najszybciej zapłacić za zakupy i wyjść ze sklepu, by zainterweniować, nim będzie za późno. Gdzieś za plecami kasjerka informowała, że rudowłosa dała jej za dużo, ale dziewczyna była już głucha na tę uwagę, skupiając się na rowerze - jakby nie liczyło się nic poza nim. Fakt, był to jej ulubiony środek lokomocji, a do tego był prezentem od siostry, więc tym bardziej zyskiwał na cenie.
Pech chciał, że pierwszym utrudnieniem w dotarciu do jednośladu okazały się drzwi spożywczaka, które się przyblokowały, więc Tottie musiała użyć trochę więcej siły by te się otworzyły… I chyba trochę przesadziła, bo gdy na nie naparła, to z impetem odskoczyły i może nawet wyleciałyby z zawiasów, gdyby nie natrafiły na przeszkodę i to nie byle jaką - młodego mężczyznę, który akurat znalazł się w ich zasięgu i oberwał, aż echo niosło!
W normalnych warunkach Whitbread od razu podeszłaby do poszkodowanego, ale teraz była w prawdziwej rozterce: ktoś bowiem kradł jej rower i była szansa, że go złapie, jak pobiegnie szybko. Tylko czy mogła zostawić nieznajomego, któremu - jakby nie patrzeć - przywaliła?
- Kurczę, to mój rower! - Krzyknęła, widząc jak jej żółta strzała mknie napędzana nie jej siłą mięśni. - Żyjesz? - spytała, tylko kątem oka zerkając na nieznajomego, licząc, że ten potwierdzi, więc będzie mogła puścić się w pogoń za złodziejem, mając przy tym mniejsze wyrzuty sumienia...
Ostatnio zmieniony 2021-04-26, 21:40 przez Tottie Whitbread, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

17.

Kilka nocek zarwanych na pracy, albo przygotowywaniu projektów na studia odbiły się na stanie jego lodówki. Kiedy większość ludzi mówiła, że nie ma w domu już nic do jedzenia, byli w stanie jeszcze przez dobry tydzień gotować bardziej zróżnicowane obiady niż Finn w całej swojej kulinarnej karierze, ale w tym momencie na jego zapasy składała się pomarszczona już cytryna i pół butelki ketchupu, którego akurat mógłby dodać do tostów, gdyby tylko miał do nich jakiekolwiek inne składniki.
Zanim więc wrócił do domu, postanowił wpaść do sklepu, żeby chociaż trochę podreperować stan jedzeniowy, jakby na przykład miał mieć jakiegokolwiek gościa, albo może postanowiłby jednak nie umrzeć z głodu, bo kawa i papierosy były mało odżywczą dietą. Wyrzuciwszy niedopałek po fajce do pobliskiego kosza, sięgnął do drzwi wejściowych, ale w tym samym momencie one same otworzyły się z impetem, serwując Winchesterowi solidny cios w sam środek czoła, a przy tym zahaczyły o nos chłopaka, na moment niemalże całkowicie odcinając go od świadomości. Przed oczami zatańczyły mu białe kropki, a on sam zatoczył się do tyłu, plecami trafiając na ścianę budynku, kiedy ze środka wypadła rudowłosa dziewczyna, sprawczyni całego wypadku.
- Co? - wymamrotał, czując, jak krew z nosa powoli ścieka mu po brodzie i wsiąka w materiał bluzy. Nie był to to intensywny krwotok, ale z całą pewnością potrzebował chusteczek, których przy sobie nigdy nie nosił. - To znowu ty? - zamrugał kilka razy, rozpoznając pod czupryną znajomą twarz Aury, której od ich pokracznej próby walki z pijanym facetem nie widział ani razu. - Boję się pomyśleć co się stanie przy następnym spotkaniu. Masz jakieś chusteczki? - zapytał, nie zauważając nawet, że rower dziewczyny już zniknął za zakrętem, ani, że w ogóle jakikolwiek rower miała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Stój! - krzyknęła jeszcze rozpaczliwie, licząc, że może jej błagalny ton przemówi do rowerokrada, który dokonując szybkiego rachunku sumienia, dopatrzy się tam nieprawości swojego zachowania. Nic z tego, a Tottie miała nawet wrażenie, że słyszy jak typek się śmieje z jej bezradności i braku jakiegokolwiek ruchu, by odzyskać jednoślad sprzątnięty jej sprzed nosa.
Nieco zdezorientowana spojrzała na chłopaka, który najwyraźniej skądś ją znał. Lekko się skrzywiła widząc krew, bo już kiedyś była w podobnej sytuacji (facet stracił zęba i podobnie krwawił) i bynajmniej przyjemnie nie było…
- To znowu… ty? - powtórzyła chcąc tym samym dopytać, co ma na myśli. Cały czas jednak była na tyle rozproszona, że nie skupiała całej uwagi na nieznajomym. Dopiero kolejne jego słowa na dłużej zatrzymały spojrzenie Whitbread, która już wcześniej rozpoczęła oklepywanie kieszeni w poszukiwaniu materiału, który mógłby posłużyć za prowizoryczny opatrunek - miała nadzieję, że tylko - obitego nosa. - Tańczyliśmy razem? Kurs przedmałżeński? - strzeliła, uznając, że to pierwsze prawdopodobne miejsce, gdzie mogła go spotkać i tego nie pamiętać, gdyby okazał się kursantem, który zaliczył jedynie pierwsze zajęcia, zaciągnięty do Swing’a przez jakąś, napaloną na wygibasy w rytm muzyki i wiele sobie po nich wyobrażającą, koleżankę.
I już miała w rękach dopiero otwartą paczkę chusteczek, ale pech chciał, że chwyciła je tak niezręcznie, że wypadły jej z dłoni, lądując wprost w kałuży.
- Kurczę! Jeszcze to! - mruknęła z niezadowoleniem marszcząc brwi, nie przypominając sobie, by miała w zanadrzu jeszcze jedną paczkę. Może gdyby nie sprawa z rowerem ręce mniej by się jej trzęsły i chwyt były pewniejszy? A może nie na darmo mówi się: spiesz się powoli?
Westchnęła, sięgając do torby, w którą byle jak porzucała niedawno zakupione produkty. Wyjęła stamtąd paczkę tamponów i podała chłopakowi.
- Zapewniam, że dobrze chłoną - skomentowała, otwierając paczkę, by szybciej mógł się poczęstować. W końcu wciąż istniała nadzieja, że ruszy w pogoń za złodziejem...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Kurs przedmałżeński? - tym razem to on powtórzył po niej, ale może to tylko on nie wyrzucał tak łatwo z pamięci twarzy kogoś, przy kim on sam dostał w mordę? Wyglądała jakby szczerze go nie pamiętała, ale żeby zaraz miała go posądzać o uczestniczenie w takim kursie? Poza tym, jak w takim miejscu poznaje się nowych ludzi? Zawsze myślał, że to coś, co robi się ze swoim partnerem, ale w gruncie rzeczy skąd mógł wiedzieć, skoro jemu samemu daleko było do tak poważnego związku, żeby jeszcze przy tym myśleć o wzięciu ślubu. - Serio? - mruknął trochę niecierpliwie, bo może niekoniecznie chciał być niegrzeczny, ale to ona nawinęła mu się na nos była sprawczynią tego całego krwawienia, więc chociaż niekoniecznie chciał dziewczynę popędzać i być niegrzecznym, to ona tutaj niejako do takich należała, rzucając chusteczkami w jakieś błoto, kiedy Winchester ocierał nos rękawem bluzy i już wiedział, że to będzie jakiś cud, jeśli uda mu się ją kiedykolwiek wyprać.
- Co to jest? - odruchowo wyciągnął rękę i zapytał, jakby nigdy w życiu nie widział na oczy tamponów, ale ten etap poznawczy miał już dawno za sobą, bo przez dłuższy związek z Alt, zdążył zagłębić się w tajniki wszelkich babskich bibelotów i środków kosmetycznych.
Z braku alternatywy rozpakował swój jedyny w tym momencie opatrunek i wetknął go w jedną z dziurek od nosa, wycierając brodę tym samym rękawem co wcześniej. - Tak często wpadasz w tarapaty, że zapominasz kto był twoim wybawcą? - rzucił trochę prześmiewczo, bo chociaż niezaprzeczalnie w jakiś sposób pomógł dziewczynie uwolnić się od obrzydliwego i pijanego typa w ciemnej uliczce, ona sama musiała w pewnym momencie go ratować, a potem nawet odprowadziła Finna w stronę domu, żeby się upewnić, że tam dotrze w miarę cały, bo jednak lekko poobijany. - No, jak tak bardzo ci się spieszy, to możesz iść - wzruszył ramionami, nie chcąc zatrzymywać dziewczyny, kiedy ewidentnie za rogiem wyglądała kogoś lub czegoś, albo może szukała tylko pretekstu, żeby uciec, ale czyżby chłopak był aż tak odrzucający, żeby mu zwiewać?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Widząc, że mężczyzna nie potwierdził wysnutych na chybił-trafił przypuszczeń, Tottie zaczęła zastanawiać się w jakim innym miejscu mogłaby go spotkać. Dom Kultury, gdzie mógł odprowadzać swoje rodzeństwo albo dziecko? Może to był dobry trop?
- Czyli nie chodziłeś na zajęcia dla grupy, którą uczę pierwszego tańca. Sporo osób z tego korzysta, bo jest promocja na zajęcia w kilka par. Ale okej, rozumiem - pudło. Może więc masz dziecko? I stąd możemy się znać? - zasugerowała, nie zdając sobie sprawy, że kolejny raz trafiła jak kulą w płot. W tym całym zamieszaniu nie przyszło jej do głowy najprostsze rozwiązanie - by wprost zapytać skąd się znają, co mogłoby by być bardziej pomocne niż marnujące czas bezowocne zgadywanki.
Uniosła brew, gdy chłopak zapytał o tampon.
- Tampon? To taki środek higieniczny, który kobieta podczas miesiączki wsuwa sobie… - przerwała, patrząc jak nieznajomy uporał się z osłonką i wepchnął sobie tampon do nosa. - No, dokładnie tak, ale nie do końca do tej dziurki. Dobrze rozkminiłeś jak na kogoś, kto ma pierwszy raz do czynienia z tym ustrojstwem - szczerze go pochwaliła, posyłając w stronę chłopaka przelotny, ale przyjazny uśmiech. - Pewnie meble też składasz bez instrukcji! - wywnioskowała po tym pokazie.
Szybko jednak mina jej zrzedła, gdy okazało się, że ma przed sobą wybawcę. Otworzyła szerzej oczy i przez kilka sekund trwała w całkowitym milczeniu, w skupieniu studiując rysy gościa, którego chyba nie powinna zapomnieć, skoro wyciągnął ją z kłopotów. Obserwacja z pewnej odległości nie przyniosła spodziewanych efektów, więc Whitbread podeszła do nieznajomego bardzo blisko, bo może nie dostrzegała jakiegoś szczegółu jego fizjonomii, który zapamiętałaby, bo czymś się wyróżniał. Może jakaś blizna? Pieprzyk? Tatuaż? Nic, co by pomogło. Chyba, że...
- Spójrz na mnie - poleciła, robiąc ruch koło swojej twarzy, bo w końcu istniała jeszcze jedna możliwość: pomyłka. - Jesteś pewny, że to mnie wybawiłeś? Może jednak mocno dostałeś w głowę i coś tam ci się… wiesz, pokręciło i zaszło nieporozumienie? - zapytała, uciekając wzrokiem, bo już i tak długo wpatrywała się w mężczyznę.
- Iść? - powtórzyła, po czym pokręciła głową. - O nie, nie. Pójdziesz ze mną - poinformowała, oglądając się przez ramię. - Widzę, że jesteś w całkiem dobrej formie, to pomożesz mi szukać roweru - dodała, uznając, że w końcu co dwie głowy, to nie jedna!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Zapamiętam sobie na przyszłość, jakbym szykował się do pierwszego tańca. Albo do dziecka - daleko mu było do zwinnego podrygiwania w rytm muzyki, nie miał więc nigdy nic wspólnego z jego nauką. Nie dlatego, że uważał się za aż tak beznadziejny przypadek, ale tuptanie nogą w zupełności mu wystarczało, za to zajęcia z tańca kojarzyły mu się z zasadami, trzymaniem ramy, a miały być chyba bardziej wyzwalające? Miał tylko nadzieję, że nigdy nie znajdzie się w sytuacji, w której jego życie będzie zależało od umiejętności, których nie nabył. Był szczerze zaskoczony, że wymyślała jakieś niestworzone historie na temat ich poznania się, ale może po prostu wyparła nieprzyjemne zdarzenie z pamięci? Dla niego też było nieszczególnie przyjemne i interesujące, więc nie powinien się jej tak bardzo dziwić.
- Lata praktyki - mruknął, chociaż niekoniecznie używał tamponów, ale widział je u siostry, u dziewczyny, czy u koleżanek, a moment, w którym rozmawianie o środkach higienicznych było tematem tabu, albo żartów, już dawno minął dla Winchestera. W końcu nie był już dzieciakiem, żeby wstydzić się widoku podpaski w łazience, a z ciekawości nawet kiedyś rozłożył na czynniki pierwsze, żeby wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, bo krew z nosa leciała mu na tyle rzadko, że nawet tutaj niespecjalnie przydałoby się tamowanie.
- Owszem, jestem całkiem pewien. Nieczęsto mi się zdarzają takie sytuacje, powiedziałbym nawet, że bardzo rzadko - mruknął nieco poirytowany, bo chociaż nie spodziewał się wielkich podziękowań, ta zabawa w udawanie, że dziewczyna nic nie pamięta, w połączeniu z cieknącą z nosa krwią niespecjalnie go bawiła. - Gdzie z toba? - on miał do zrobienia zakupy, więc niekoniecznie uśmiechało mu się łazić gdzieś z dziewczyną i szukać... jej roweru? - Aura, daj już sobie spokój - głośno westchnął, wstając jednak i wypatrując w kierunku, w którym wcześniej ona patrzyła, jakby miał ten rower, którego nawet nie widział, zauważyć. - Jak chcesz znaleźć teraz swój rower? - o ile nie miała zamontowanego nadajnika, mogło być ciężko, złodziej przecież pewnie nie zostawił skradzionego pojazdu w kolejnej uliczce, o ile tylko był sprawny, prawda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnęła się przelotnie, że chcąc nie chcąc udało jej się zareklamować szkołę tańca, która dawała jej zatrudnienie. Niestety to nie przybliżyło jej do rozwiązania, a czas, podobnie jak złodziej, uciekał…
Już otwierała usta, by podać kolejne propozycje, ale po zasłyszanym tekście o latach praktyki, na krótki moment zmarszczyła brwi i jakoś odruchowo zlustrowała sylwetkę nieznajomego, zastanawiając się, czy może zbyt pochopnie nie założyła, że ma do czynienia z mężczyzną, a może warto było być bardziej ostrożnym w dobieraniu końcówek.
- Przepraszam. Zmylił mnie twój głos, trochę też rysy… Wybacz. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe! - Tottie posłała nieznajomemu pełen skruchy uśmiech, bo chyba ostatnią rzeczą była chęć urażenia czyichś uczuć, nieważne czy religijnych, czy tych dotyczących płci i tego z jaką płcią się kto identyfikuje.
To zapewnienie mężczyzny bynajmniej jej nie pomagało.
- Kurczę, kończę w tym roku dwadzieścia siedem lat. Myślisz, że to już mogą być objawy sklerozy? - zapytała bardziej siebie, niż jego. Jakiś czas temu miała problemy z nerkami, ale udało się wszystko naprawić. A jak ta strata pamięci do twarzy to jakiś efekt uboczny przyjmowanych przez kilka tygodni leków? Czy po pierwszym przypadku powinna zacząć się martwić, czy może jeszcze poczekać aż zacznie zapominać więcej?
- Po rower. Nie mam czym wrócić do domu, a poza tym to był prezent. Chcę go odzyskać, a ty wydajesz się całkiem na chodzie albo chociaż porobisz za świadka, bo nie zostawię tak tej sprawy - powiedziała na jednym wydechu, by gościu nie mógł wtrącić między jej słowa swoich kolejnych protestów. - Poza tym… - urwała, bo nagle usłyszała imię, znane jej imię, którego jednak nie była właścicielką. - Tottie. Nie Aura. Aura to moja siostra… Ach! - sprostowała od razu i wtedy dopiero zaskoczyła, że to od początku była pomyłka. Uśmiechnęła się i westchnęła, że znów ktoś się na to nabrał. - Jesteśmy niemal identyczne. Bliźniaczki. Pewnie stąd ta twoja pewność. Ale czekaj… Pomogłeś Aurze? No to fantastycznie! Czyli pewnie i to ćwiczyłeś przez lata, więc nie możesz wyjść z wprawy. Praktyka czyni mistrza i tak dalej - kontynuowała, licząc, że przekona chłopaka do działania także i w jej sprawie.
Mruknęła, bo to było dobre pytanie.
- Pójdziemy po śladach. Jest też szansa, że daleko nie odjechał, bo chyba nie zauważył kapcia w tylnym kole. Miałam je po zakupach podpompować - stwierdziła, łudząc się, że jednak tak łatwo nie pójdzie typkowi z tą kradzieżą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Czego nie mam ci za...? A, nieważne - zupełnie nie potrafił się dogadać z rudowłosą, a miał wrażenie, że ostatnim razem była jakoś bardziej rozgarnięta. Może to tylko alkohol tak na nią wpływał, odcinając szum informacyjny, który pojawiał się teraz w jej myślach, dlatego nie mogła sobie zupełnie przypomnieć skąd się znali, a może po tym wydarzeniu, które, w pewnym sensie, było dla niej traumatyczne, wyparła je po prostu z pamięci, dlatego tez nie była w stanie zrozumieć w ogóle co on do niej mówi, a on nie potrafił zrozumieć jej.
- Ale to co ja ci zrobię z tym rowerem? Przecież nie będę za nim biegł! - może i był na chodzie, bo tampon w nosie zatamował już krwawienie, a ten był zaledwie obity, więc nie było co płakać nad obrażeniem - poboli przez kilka dni i przestanie, taka kolej rzeczy, ale nie do końca miał w planach na dziś akcję poszukiwawczą zaginionego jednośladu, jak bardzo ważnym prezentem by dla niej nie był. - Jaka znowu siostra?! - tracił już cierpliwość z tą dziewczyną! Przecież dokładnie pamiętał jej twarz, nawet głos taki sam był, jak mógłby ją pomylić z jakąś siostrą? - Co? Serio? - nigdy, przenigdy w swoim dwudziestotrzyletnim życiu nie spotkał jeszcze bliźniaczek jednojajowych. No, może gdzieś na ekranie, jak ta, Lindsay Lohan (bo całe życie myślał, że to dwie aktorki w filmach o bliźniaczkach), ale nie tak namacalnie, prawdziwie, z tym, że nagle wszystko złożyło się do kupy, poza tym czemu niby miałaby go wkręcać? Na to nie mógł znaleźć żadnego racjonalnego powodu, więc postanowił jej uwierzyć w zapewnienia i chociaż jeden z dziwacznych problemów ich spotkania mieć już za sobą. - Śladach? Chyba nie rozrzucał okruszków chleba, ani kamyczków za sobą, żeby zostawić jakieś ślady - a na płytach chodnika nie odcisnął się żaden charakterystyczny wzór z opon. - Czyli co, chcesz się rozejrzeć po okolicznych śmietnikach, żeby zobaczyć, czy gdzieś tam nie leży? - szanse, że złodziej jednak był na tyle zaradnym, żeby zwinąć rower i użyć pompki były całkiem spore, ale nie chciał może do końca psuć nadziei dziewczynie, w końcu utrata czegokolwiek nie była czymś najprzyjemniejszym, a co dopiero roweru! - Ale niech ci będzie, pomogę, tylko nie jakoś długo - bo przecież mogli mu zamknąć ten przeklęty sklep, przez który dostał w twarz!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To wbrew pozorom, było wcale niegłupie pytanie i Tottie nie od razu odpowiedziała, próbując pierw w swojej głowie zdefiniować: co nieznajomy miałby z tym jej rowerem zrobić. Choć odpowiedź, że: odnaleźć wydawała się oczywista, Whitbread jakoś nie była przekonana, czy faktycznie o to jej chodzi. Zdawała sobie sprawę, że stoi przed nią ktoś obcy, któremu na dodatek zrobiła krzywdę, więc dlaczego miałby być jej coś winien? Sam się prosił o obrażenia? No chyba nie bardzo, więc odpadało by wymagać spłaty długu za tę przysługę.
- Uszkodziłam ci nogi? - zapytała tknięta drugą częścią wypowiedzi chłopaka, od razu wlepiając wzrok w nogawki jego spodni, by odnaleźć jakąś plamę, która świadczyłaby, że oberwał także i w dolne kończyny. - Hmmm, nie wygląda jakby coś ci się stało…? - odparła z zawahaniem, bo mało to było wypadków, gdzie wydawało się, że poszkodowanemu nic nie jest, a to było tylko złudzenie podbite przez krążącą w żyłach adrenalinę, która skutecznie uśmierzała różne bóle, często dodając wręcz nadludzkiej siły…
- Możesz osłaniać moje tyły. Być moimi oczami z tyłu głowy - zaproponowała, w myślach układając sobie scenariusz, w którym dogania złodzieja, a ten robi unik i zawraca tą samą drogą, a tam czeka na nią nie kto inny jak Finn. - A gdyby biegł w twoim kierunku, to na przykład podstawisz mu nogę albo chociaż staniesz na drodze. To zawsze coś i może trochę go opóźni? - Rudowłosa nakreśliła kolejne punkty tego naprędce skonstruowanego planu, przy okazji dłużej patrząc na nieznajomego, tak jakby czekała na jego aprobatę. Wydawało się jednak, że jest gotowa puścić się pędem w każdej chwili - bez, czy razem z nieznajomym, więc niekoniecznie musiał jakkolwiek odnosić się do jej pomysłu.
Uśmiechnęła się, lekko rozkładając ręce.
- Mam też brata. Nie bliźniaka. Ale jemu raczej nie mogłeś pomóc, no i przede wszystkim mnie z nim pomylić - stwierdziła, przez ułamek sekundy zastanawiając się, czy przypadkiem się nie myli? Może i Carla kiedyś spotkał? Szybko pokręciła głową na tę niedorzeczność. Idąc tym tokiem myślowym musiałaby każdego w Seattle pytać, czy przypadkiem nie miał kontaktu z zaginionym dekadę temu najstarszym rudzielcem z ich trójki.
Westchnęła ciężko.
- No... nie rozrzucałam niczego. Ale będę polegać na intuicji! Nie mógł odjechać zbyt daleko. A jak przestaniemy gadać, tylko pobiegniemy, to tym bardziej. Chodź! - Tottie nie dała się dłużej wahać Winchesterowi i po tym jak tylko postawiła zakupy na ziemi, opierając torbę o ścianę marketu, chwyciła chłopaka za rękę, zdecydowanie pociągając za sobą.
- Masz jakieś plany na resztę wieczoru? - zapytała bez ogródek, rejestrując po czasie to, co powiedział. - Jak tylko znajdę rower, to cię podrzucę gdzie tylko zechcesz, obiecuję!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Oprócz nosa tylko kruchą męską dumę, nogi są w porządku - a przynajmniej miał nadzieje, że szok powypadkowy nie dorzucił mu do krwi takiego poziomu adrenaliny, żeby mógł teraz czuć swoje wszystkie kończyny, pomimo tego, że były połamane. Czytał takie historie o niebywałej sile, czy wytrzymałości w krytycznych sytuacjach, tylko czy uderzenie drzwiami rzeczywiście było aż tak przełomowym wydarzeniem w jego życiu, żeby myśleć o nadzwyczajnych reakcjach organizmu?
- I co, ja go zatrzymam, a ty...? - był to jakiś plan. Może nie najlepszy, ani najbardziej przemyślany (w końcu nie mieli za dużo czasu od samego zajścia, żeby na coś wpaść), ale z całą pewnością był to plan i Finn wiedział jak się podstawia nogę, więc nie powinien mieć z jego wykonaniem żadnego problemu. O ile oczywiście nie była to kwestia powypadkowej adrenaliny, która swoją drogą mogłaby znów napłynąć do jego krwi w przypadku próby schwytania złodzieja, w końcu to kolejna niecodzienna sytuacja!
- O nie, nie, brata bym chyba poznał - odpowiedział pewnie. - Chociaż... - dodał po chwili, nie rozwijając myśli. Jego ojciec przecież do pewnego momentu był dla niego tylko i wyłącznie oznaką męskości, ale ten obraz runął w gruzach, kiedy, jeszcze przed rozwodem rodziców, znalazł sobie nowe hobby, przez które koledzy w szkole Finna lubili z niego żartować, a już nawet kabaretowy chłop przebrany za babę był dla chłopaka wtedy bardziej zabawny niż ojciec jako drag queen.
- No dobra, idę! - glośno i teatralnie westchnął, posłusznie podążając za rudowłosą, bo chyba niespecjalnie miał w tym momencie jakiś wybór. - A zakupy? - odwrócił głowę i tęsknym wzorkiem odprowadził reklamówki z jedzeniem, które przecież sam chciał dla siebie zdobyć. - Moim planem był ten sklep i siedzenie na kanapie w domu, ale chyba nie bedzie mi dane go zrealizować? - w końcu to całe szukanie i podstawianie nóg mogło im zająć całe mnóstwo czasu, dużo po zmierzchu, więc nie miał się co nastawiać na spokojny wieczór. - Ukradli ci już coś kiedyś? - rzucił, trochę z ciekawości, czy dziewczyna ma doświadczenie w poszukiwaniu zgubionych rowerów, czy raczej polega na filmowo-serialowych bohaterach, a trochę dla zagajenia, bo trzeba było wiedzieć, że Winchester nie był najlepszym kompanem do small talku, nie miał więc zbytniego doświadczenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ojojoj, to może znajdę i plaster na tę ukruszoną męską dumę. Albo jakoś ją zahartujemy na przyszłość, co? Skoro już nie pierwszy raz nadziałeś się na nieszczęście zwane Whitbread… - skomentowała żartobliwie Tottie. - To nasze nazwisko - dorzuciła po krótkim namyśle, bo nie wiedziała jak bardzo chłopak znał jej siostrę, a może kiedyś te dane mu się przydadzą, choćby po to, by na samo Whitbread zawczasu brać nogi za pas, nim wydarzy się kolejna, niekoniecznie miła i bezbolesna niespodzianka.
Plan tworzył się na bieżąco, więc rudowłosa musiałaby chwilę się zastanowić nad każdym jego wciąż dopisywanym punktem, który pewnie wymagał jeszcze wielu poprawek i chociażby drobnej konsultacji z potencjalnym pomocnikiem tej akcji. Ale czas nie chciał stać w miejscu, więc Tottie odpowiadała to, co jej ślina na język przyniosła, bez wnikliwym analiz, czy to w ogóle ma sens i jest wykonalne.
- Jak padnie, to ja na niego wskoczę i wtedy… Hmm… wtedy oplotę go włosami. Podduszę? Ale tak tylko troszeczkę. W ostateczności! Nie jestem przecież mordercą! - żachnęła się, choć przecież nie było powodów by oburzać się na Finna, bo to nie on sugerował, że mogłaby mieć jakieś zabójcze skłonności...
- No nie wiem, czy byś poznał. Nie wiem, czy ja bym go poznała - mruknęła pod nosem. Szybko potrząsnęła głową. To nie był odpowiedni czas, ani tym bardziej miejsce do ciągnięcia wątku Carla. Niepotrzebnie go zaczęła i już żałowała, że dała się rozproszyć, kiedy powinna skupić się na celu: żółtym, dwukołowym, który oddalał się coraz bardziej.
Obejrzała się przez ramię na pozostawione pod sklepem torby.
- Tylko nas spowolnią. Może nikt ich nie weźmie. A jeśli się poczęstuje, ech… niech mu wyjdzie na zdrowie - zdecydowała Whitbread, starają się nie żałować zmarnowanych pieniędzy. Po tym jak dostały wraz z bliźniaczką spadek po rodzicach powodziło im się lepiej, ale nauczone przez lata by oszczędzać i nie wydawać kasy na głupoty, wciąż głupio nie trwoniły dolarów, byle tylko zaspokoić zachciankę.
Nabrała w płuca powietrza, by mieć wystarczający zapas, jak bardziej się rozpędzi. Kontrolnie zerkała, czy chłopak dotrzymuje jej tempa.
- Pomyśl z jaką radością klapniesz na tę kanapę, jak trochę razem pobiegamy. Jeszcze będziesz mi wdzięczny, że tak cię dziś wymęczyłam - stwierdziła z rozbawieniem, chichocząc pod nosem. - Przypomnij mi, żebym po wszystkim dała ci mój numer, gdybyś chciał to powtórzyć. Tylko może już bez obijania twarzy, co nie? - zagaiła jeszcze, utrzymując żartobliwy ton. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby od czasu do czasu trafił się jej kompan do joggingu.
Pytanie, które jej zadał, nie od razu doczekało się odpowiedzi. Tottie musiała chwilę pomyśleć, a to już było sygnałem, że raczej nie miała w jej życiu miejsca jakaś spektakularna kradzież, bo o tej by chyba nie zapomniała.
- Możliwe, że za dzieciaka ktoś podwędził mi długopis albo nie oddał pożyczonej linijki, ale tak poza tym… Chyba nie? Właściwie nie byłoby czego mi ukraść. Nie mam samochodu, mieszkam z siostrą w nie najbogatszej dzielnicy - zrobiła pauzę, wciąż przeszukując zakamarki pamięci. - W sumie szkoda, że nie miałam wcześniej do czynienia z kradzieżą. Pewnie teraz wiedziałabym co robić… Uważaj! - Tottie w ostatnim momencie odskoczyła, gdy z jednej z bram wyjechał rozpędzony skuter. Dzieciaki na nim siedzące śmiały się w głos, widząc, że prawie potrąciły biegnących. - Uch… Żyjesz? - Rudowłosa popatrzyła na towarzysza, mając nadzieję, że on, podobnie jak ona, jest w jednym kawałku.

Edit: 15.06.2021

zt.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Georgetown”