WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/H93UDhd.jpg"></div></div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<img src=https://i.imgur.com/NU4R2tP.png>

Powiedzenie, że zrobił się z niej straszny leń, niewątpliwie mijałoby się z prawdą – leniem była od zawsze; nawet sama potrafiła się do tego przyznać, raz za razem przybierając na twarz nieco zażenowany, może tez przepraszający uśmiech. Ostatnimi czasy nie miała jednak ochoty wychodzić do ludzi i raz za razem wymyślała idiotyczne wymówki, by tylko móc zostać w domu; by uniknąć strojenia się, układania włosów, malowania i robienia tych wszystkich rzeczy, które na co dzień uwielbiała. Człowiek dojrzewa? Nie, raczej nie – to nadal wiązało się poniekąd z kebabową (czyt. chandlerową) tragedią, do której zwyczajnie nie miała siły. Z okazji obchodów Św. Patryka postanowiła jednak zaszaleć. Włożyła na siebie zieloną sukienkę i z drugim zestawem ubrań w tym kolorze, pojechała do Marianne, która miała stać się jej towarzystwem na dzisiejszy wieczór. W międzyczasie napisała smsa, uprzedzając ją o swoim przybyciu. Bała się, że będzie musiała długo namawiać koleżankę, ale ostatecznie …
Znalazły się w irlandzkim barze, a Darby obserwowała lokal z szerokim uśmiechem na twarzy. Na temat irlandzkiej kultury nie wiedziała absolutnie nic, aczkolwiek uwielbiała takie wydarzenia. Wręcz kochała! Zwłaszcza w Seattle, które zamieszkiwała tak długo, a nadal wydawało jej się … mocno nieodkryte i momentami nawet nudne.
- Zielone piwo Marianne, czy ty to widzisz? – zapytała, po tym, jak dobiły się wreszcie do lady i dostały swoje zamówienie. – Zdecydowanie kocham to święto, chociaż wcześniej nawet o tym nie wiedziałam – powiedziała, kiwając delikatnie głową, - Ale nie możemy wyjść stąd dzisiaj na trzeźwo, więc … która pierwsza? – zagaiła i nie czekając na odpowiedź ze strony Chambers, podniosła kufel to ust. Zdrowie!

zadanie: załóż się z partnerem o to, kto szybciej wypije swoje piwo
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- pięćdziesiąta - Dawno nie miała możliwości do wyjścia na miasto, w celu poimprezowania. Ostatnimi czasy swoje dni dzieliła głównie na pracę, Jonę i jakieś durne badania, więc chyba naprawdę potrzebowała się wyszaleć. Zaproszenie Darby uznała za znak od niebios, że rzeczywiście należy jej się nieco zabawy, więc niewiele myśląc ubrała się w zielony zestaw, który przygotowała dla niej przyjaciółka i opuściła mieszkanie, gotowa na podbój miejskich barów. Sama też niewiele wiedziała o tym święcie, ale nie oszukujmy się, było wesoło, był alkohol, muzyka, więc czego chcieć więcej?
- Widzę, ale oczom nie wierzę... trzeba przyznać, że mają rozmach przez ten st patrick's day - pokręciła głową na boki, a uśmiech nie schodził jej z ust, bo co tu dużo mówić, była dziewczyną znikąd, więc nie przywykła do takich imprez okolicznościowych. W Asotin mieli festyny, ale na całkiem innym poziomie. - Miałam nie wypić za dużo, ale już wiem, że nic z tego - parsknęła śmiechem, spoglądając na zamówienia innych osób, bo jej wzrok nie wiedział na czym się zatrzymać. - Ten kac będzie tego warty - kontynuowała, zapominając o wszystkich troskach, bo chyba nikt z gości baru teraz o nich nie myślał. Zgadzała się w pełni z Darby, co do tego, że na trzeźwo tego miejsca nie opuszczą i ani myślała odmawiać małego zakładu. - Spoko... gotowa? Start! - na sygnał zbliżyła kufel do ust i zaczęła pociągać kolejne łyki, kompletnie nie myśląc o jakichkolwiek konsekwencjach. Pewnie nie należało to do zbyt dojrzałego zachowania, ale no nie oszukujmy się, były młode i miały prawo nieco zaszaleć. - Jezzzzu, która była pierwsza? - zapytała odstawiając kufel, ale w zasadzie nie martwiła się tym, bo to było bez większego znaczenia. - W ogóle super, że przyniosłaś mi te ubrania, czuję, że dzięki temu lepiej wtapiamy się w tło - wyszczerzyła się szeroko, chociaż na dobrą sprawę uśmiech po prostu nie schodził jej z ust, a jak będą tak szarżować, to pewnie ten stan się nie zmieni. Ostatnio kiedy dość poważnie się upiła, zadzwoniła przypadkiem po pomoc do Jonathana... i chyba całkiem nieźle jej to wyszło, więc cóż, miała same pozytywne rezultaty takich pijackich eskapad, chociaż istnieje ryzyko, że ta teoria była dość naciągana.

zadanie: ubierz się cały na zielono

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Absolutnie nie spodziewała się tak pozytywnego zaskoczenia, dlatego też uśmiech ani przez chwilę nie schodził z jej twarzy. Towarzystwo Marianne niewątpliwie było tutaj dodatkowym plusem; cieszyła się, że w końcu mogły gdzieś razem wyskoczyć, jako że takie okazje nie zdarzały się zbyt często – a przynajmniej nie w ostatnim czasie. Chociaż Darby, w przeciwieństwie do przyjaciółki, pochodziła w większego miasta, tak nigdy wcześniej nie miała okazji obchodzić tego święta. Od samego początku wiedziała natomiast, że to pierwszy, ale zdecydowanie nie ostatni raz. – A co myślałaś? Że będziemy pić bezalkoholowe drinki? – zapytała, nieco pobłażliwym tonem. – Grunt to dobra zabawa – dodała, jeszcze zanim zdążyła napić się swojego piwa. Doskonale wiedziała, że nie jest to zbyt odpowiedzialny pomysł, aczkolwiek nic sobie z tego nie robiła; ostatnimi czasy miała zdecydowanie zbyt dużo problemów, by przejmować się i tym. Wieczór, w którym mogła nieco poluzować, popuścić hamulce i skupić się tylko i wyłącznie na sobie, Marianne oraz ilości wypitego przez nie alkoholu, brzmiał jak coś, czego zdecydowanie potrzebowała; nawet jeśli wcześniej niekoniecznie zdawała sobie z tego sprawę. - Nie ma problemu. Nie wiedziałam, czy znajdziesz u siebie coś odpowiedniego - powiedziała. W zasadzie nie każdy posiadał w garderobie coś zielonego, prawda? Darby, na całe szczęście, całkiem lubiła ten kolor. Plus, miała też sporo ubrań. Gdy odbiło jej się, przez wypite piwo, tylko się zaśmiała. – Która, co? – zapytała, wyszczerzając zęby. Nie miała pojęcia, nie zwróciła na to uwagi. No i nie zastanawiała się zbyt długo, jako że jej uwagę przykuło coś innego. – Patrz! Ciasteczka w kształcie koniczyny – pisnęła, po czym z tacki zgarnęła dwa i podała jedno przyjaciółce. Nie zauważyła nic podejrzanego w wyrazie twarzy osoby, która je roznosiła, więc bez zastanowienia ugryzła kawałek. – Smakują jakoś dziwnie, nie sądzisz? – zapytała, krzywiąc się przy tym lekko. Może jej się tylko wydawało?


zadanie: ktoś zaczyna wszystkich częstować ciastkami w kształcie koniczyny, ale trochę podejrzanie się przy tym uśmiecha, ciastko z wkładką?
Ostatnio zmieniony 2021-04-10, 14:47 przez darby walmsley, łącznie zmieniany 1 raz.
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Odkąd pojawiła się w Seattle, dosłownie wszystko ją tutaj zachwycało, ale tak naprawdę niewiele miała okazji, aby upić się w barze, bo nie znała tu zbyt wielu osób, a te które znała... miały ważniejsze rzeczy do roboty. Większość była sporo od niej starsza i chyba po prostu głupio byłoby jej zaprosić kogoś na popijawę. No, o Jonathanie nie wspominając, bo to on jej kilka razy powtarzał, żeby dziś na siebie uważała i nie przesadzała. Naprawdę planowała zastosować się do tych rad, ale też odkąd znalazła się w samym centrum zabawy, jakoś tak trudniej było o rozsądek.
- Nie no, w życiu, bezalkoholowe drinki to dla mnie strata pieniędzy - zaśmiała się, bo co tu dużo mówić, nie była zbyt bogata, więc wydawanie kasy na coś tak bezsensownego mijało się dla niej z celem. O wiele bardziej wolała procentowe napoje, tym bardziej, że nigdy od nich nie stroniła. Niby nie miała słabej głowy, ale wybite na raz piwo szybko zaczęło delikatnie szumieć, a przecież był to dopiero początek. Zaśmiała się też wesoło, nie mając problemu z tym, że Darby, podobnie jak ona, nie wie kto wygrał ich mały wyścig, bo przecież nie było to kompletnie istotne. - Nie znalazłabym, mam za mało ubrań w Seattle, a dzięki tobie wyglądam jak zielony skrzat - zachichotała, prezentując swój struj, jakby przyjaciółka zapomniała, co Marianne miała na sobie. Zaraz jednak większą uwagę skupiła na ciasteczkach, w apetycznym kształcie. - Uuuu, to na szczęście - zauważyła, zaraz łapiąc na ciastko, które faktycznie dziwnie smakowało. Nie, żeby jej to przeszkadzało, jeśli chodzi o jedzenie nigdy nie była wybredna. Chrupała sobie wesoło, dłonią dając znać barmanowi, żeby przygotował kolejne piwa. - No takie... takie nienajlepsze, albo jadłam gorsze - skwitowała, chichrając się wesoło, a kiedy ich piwa były już gotowe, nieco zbyt entuzjastycznie chciała złapać za kufel, bo ten chlusnął zamaszyście, oblewając tym samym bogu ducha winnego barmana, który podał ich zamówienie. - O mój boże! Przepraszam! - wrzasnęła, ale zamiast się przejąć, wybuchła śmiechem, bo facet wyglądał przekomicznie. Dlatego też złapała przyjaciółkę za rękę. - Darby, czy to czas ukryć się w tłumie? - zapytała, pół żartem, pół serio, zgarniając jeszcze jedno ciasteczko.



zadanie: wylej piwo na obcą osobę,

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Darby należała do tej dziwnej grupy osób, które chociaż nie miały zbyt wiele na głowie, niekoniecznie potrafiły odpowiednio zagospodarować swój czas. Większość czasu przesiadywała w domu, ale tak czy inaczej, raczej ciężko było się z nią umówić na jakiekolwiek wyjście, takie jak, na przykład, ta wizyta w barze. Znacznie bardziej ceniła sobie zwykłą spontaniczność, która skutecznie przywiodła je do tego baru.
- Zdecydowanie. Jeśli drink to tylko z procentami – pokiwała głową. Piwo, wino, wódka? Nie miało to większego znaczenia. Potocznie mówiąc: byleby kopało. Ona również nie posiadała słabej głowy, aczkolwiek tego wieczoru nie zamierzała jakkolwiek się oszczędzać, skoro już umówiły się na samym początku, że będą szaleć. – Za mało ubrań w Seattle? – zapytała, marszcząc przy tym brwi. – Marianne? Zostawiłaś część w Aostin, jakbyś miała tam wrócić? – zapytała. W zasadzie była przekonana, że jej przyjaciółka mieszka w Seattle na stałe; ostatecznie jej życie było w tym momencie chyba zdecydowanie bardziej ogarnięte, niż u Drabi. Po pierwsze, miała pracę, po drugie, z tego co blondynka zdążyła wyłapać, coś działo się pomiędzy nią, a tym gburowatym Jonathanem. Być może nie było to jeszcze aż tak rozwinięte, żeby planować wspólną przyszłość, ale było nieźle, prawda? Chyba powinna podpytać i nieco zaktualizować informacje – ale to na trzeźwo, żeby przypadkiem nie zapomniała wszystkiego następnego dnia! – Och – mruknęła, gdy Marianne oblała piwem barmana. – Przepraszam – pisnęła, a gdy Marianne rzuciła propozycją, żeby wbić się w tłum, zareagowała entuzjastycznie, ciągnąć ją w sam środek podrygującej do irlandzkiej muzyki, grupy ludzi. Coraz to bardziej kręciło jej się w głowie i czuła się trochę … nie na miejscu? Jakby odleciała? Nie przyszło jej do głowy, że być może to wina ciasteczka. – Patrz! Ten krasnal gra na dudach – rzuciła wesoło, wskazując mężczyznę, przebranego prawdopodobnie za … ogrodowego krasnala? Tak jej się przynajmniej wydawało. – Musimy dołączyć się do tej grupy, musimy – powiedziała, obserwując uważnie ludzi, wykonujących irlandzki taniec i nieco nieudolnie próbując odwzorować kolejne kroki. Z kuflem piwa było naprawdę ciężko to zrobić, dlatego też upiła spory łyk, by zrobiło jej się nieco lżej – to miało sens, prawda?

zadanie: wyjdź na środek baru i spróbuj zatańczyć tradycyjny, irlandzki taniec
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jako, że jestem lamą, pozwolę sobie już pisać bez tych słów, ale ty się nie krępuj <3

W głowie przyjemnie jej już szumiało, ale pewnie duży udział w takim stanie rzeczy miało to, jaka atmosfera panowała w barze. Nie myślała o żadnych problemach, chciała po prostu się bawić, niekoniecznie licząc sobie każdego drinka, czy raczej kufel piwa. Dobrze więc, że Darby miała podobne podejście.
- Nie no, nie chcę tam wracać - zapewniła od razu, bo co do tego nie było wątpliwości. Z resztą nawet, jakby między nią, a gburem Wainwrightem nic nie było, to nie chciałaby wynosić się ze Seattle, za bardzo kochała to miasto, darząc przy tym rodzinne strony niemałą niechęcią. - Tylko, że jechałam tutaj busem, za dużo nie mogłam zabrać - wyjaśniła. Inna sprawa, że w Asotin wcale wiele nie zostawiła. Zwyczajnie nie miała zbyt wielu rzeczy, bo mieszkając na wsi jej rodzina nie należała do najbogatszych, mówiąc delikatnie. Teraz też mimo pracy nie mogła szastać pieniędzmi, bo próbowała zarobić na spłatę rodzinnych długów, ale to na pewno nie był temat na teraz, kiedy tak świetnie się bawiły. Uciekły więc wspólnie od barmana, a kiedy Darby wskazała jakiegoś mężczyznę, Mari uśmiechnęła się głupio.
- Nie jest taki niski! - skwitowała, nieco pudłując tą wypowiedzią, ale to jej nie przeszkadzało w tym, aby się zaśmiać. - No mnie namawiać dwa razy nie musisz! - zapewniła, widząc grupę tancerzy i sama pociągnęła sporo piwa, nieelegancko ocierając przy tym usta. - Jezu, wyglądają jak małe wróżki... boje się, że skręcę nogę - śmiała się dalej w najlepsze, chociaż ta obawa była całkiem możliwym do zrealizowania scenariuszem. Całe szczęście nie była na tyle zawiana, ani na tyle skupiona na atrakcjach, by zapomnieć, że to przede wszystkim spotkanie towarzyskie. Dlatego też między jednym łykiem piwa, a drugim, przyjrzała się przyjaciółce uważniej. - Tak w ogóle, to jak tam u ciebie? Wszystko dobrze? - zagadnęła, bo nie miały okazji się ostatnio widywać, a była tym szczerze zainteresowana. Nie chciała wychodzić na wścibską, też dopiero uczyła się tego, jak takie typowo babskie wypady do baru wyglądają, ale jej źródła wiedzy wszelakiej, czytaj seriale i filmy, podpowiadały, że podobny wieczór nie może się obyć bez typowych plotek. Miała nadzieję, że Walmsley to nie przeszkadza. W sumie poza Rae w dużej mierze Marianne spotykała się raczej z mężczyznami, jakoś tak wyszło, że to ich więcej poznała w mieście, no, a Rae była jej kuzynką, więc to też coś innego. Starała się zatem jak mogła, by być dobrym kompanem, a przy tym sama świetnie się bawiła, nie wiedząc, że jutro będzie cierpieć z powodu kaca, bo kto by się tym aktualnie przejmował.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Box House”