WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://moolo.pl/wp-content/uploads/201 ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="tm0"><div class="tm1"><div class="tm-tytul">EVENT
<b>WEST SEATTLE SUMMER FEST</b></div></div><div class="tm2"><div class="tm3">
<center>Najbliższy post MG: poniedziałek, 17.08.2020.</center>

</div> </div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Griffith gdzieś w połowie drogi zwątpił, czy aby na pewno branie udziału w festiwalu jest dobrym pomysłem, a przed samym wejściem, rezygnacja była jawnie widoczna na jego twarzy. Oczywiście, wiedział, jak rozmowa przeszła na temat dzisiejszych gwiazd i ich występów - zaczęło się od krótkiej, niepotrzebnej wzmianki na temat przeszłości. Jego planów, które przecież miał dopracowane i tylko czekały na realizację - miał zaledwie do końca miesiąca zajmować pracować w zarządzie firmy ojca, by w sierpniu, wraz z Ivory, przenieść się do słonecznej Kalifornii. Wydawało mu się, że Dolina Krzemowa jest czymś, gdzie jego szanse - zarówno w muzyce, jak i start-upach, którymi zaraził go Wayne - zdecydowanie wzrosną w porównaniu do Szmaragdowego miasta. Rzeczywistość napisała inny scenariusz; taki, którego nikt nie mógł się spodziewać.
- Ryan - rzucił, odwracając się do przyjaciela. - Całkowicie na trzeźwo, to ja tego, kurwa, nie przeżyję - mruknął, bezradnie wzruszając ramionami. I wtedy też dostrzegł kolejną wymianę spojrzeń między dwiema kobietami, które szybkim krokiem oddaliły się od nich i skierowały się w kierunku sceny. Właśnie tam początkowo chciał iść, ale dostrzegł coś ciekawszego, bardziej pasującego do jego humoru, który aktualnie miał.
- Mówiłem, że ja nie przeżyję, a nie oni - dodał, wywracając oczami i kręcąc z politowaniem głową, by następnie ruszyć w stronę strefy alkoholowej. Liczył, że Mitchell nie będzie miał nic przeciwko, by przed zmieszaniem się z tłumie przy scenie, uda im (albo mu, gdy ten nie będzie chciał pić) się trochę znieczulić.
- Na czyj występ czekasz? - zapytał po chwili, w międzyczasie zamawiając dla siebie piwo, a jemu posyłając pytające spojrzenie, najprawdopodobniej odnośnie obu kwestii - muzyki, jak i alkoholu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- 6 -
Fanką festiwali przestała być w momencie, w którym ludzie zaczęli je odwiedzać nie ze względu na dobrą muzykę i nietuzinkowe towarzystwo, a jedynie możliwość pokazania się w najmodniejszych ubraniach sezonu. Zdjęcia na tle zachodzącego słońca w kolorowych warkoczykach i ciuchach w stylu boho w pewnym momencie zaczęły zasypywać social media, co sprawiało, że Nora miała duży problem z poczuciem festiwalowego klimatu. Postanowiła jednak spróbować jeszcze raz – zakręcić się wokół strefy alkoholowej i z cierpliwością wyczekiwać koncertu, którego zapewne wysłuchałaby siedząc na trawie nieopodal sceny, bo nigdy nie miała zwyczaju pchać się między ludzi.
Na Alki Beach zebrał się pokaźny tłum grup przyjaciół czy par, które z uśmiechem na twarzy kierowały się w stronę scen. Nora przyszła sama. Nie dlatego, że nie miała z kim się umówić, po prostu zupełnie nie przeszkadzało jej spędzanie czasu w swoim towarzystwie. Dość szybko znalazła strefę Jagermeistera i stanęła w kolejce, co rusz ignorując agresywne przepychanki między osobami, dla których najwyraźniej wartością dodaną był fakt, że dostaną drinka te kilka sekund wcześniej. Finalnie zamówiła Jagera z Red Bullem i gdy próbowała zgrabnie wycofać się na trawnik, kilka centymetrów przed nią wyrósł wysoki brunet. Kennedy zatrzymała się gwałtownie, ale było już za późno – niewielka część jej drinka wylądowała na plecach mężczyzny.
– Cholera – gdy udało im się wydostać na luźniejszą przestrzeń, od razu wyjęła chusteczkę z torebki i przyłożyła ją do mokrego ubrania. – Kompletnie cię nie zauważyłam, przepraszam – pokręciła głową i finalnie zabrała drobną dłoń z chustką, bo bezsprzecznie zaburzała jego strefę komfortu. – Zaraz wyschnie – nie wiadomo było, czy bardziej próbuje przekonać jego, czy samą siebie.
Ostatnio zmieniony 2020-08-17, 11:31 przez Nora Kennedy, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pisarz był wielkim fanem festynów, koncertów i innych imprez masowych. Byle coś się działo, byle działo się dużo. Ubrał się niby od niechcenia, ale nic bardziej mylnego. Nad doborem garderoby i dodatków spędził prawie godzinę, przebierając się i oglądają w lustrze ze wszystkim stron. Ekscytował się jak nastolatek, idący na swoją pierwsza imprezę. Zwichnięta kostka wydawała się być w lepszym stanie, więc nie potrzebował już kul. Na ranę nad uchem nakleił niewielki plaster, bardziej ze względów estetycznych, niż z faktycznej potrzeby. Dobrze, że nie dostał w czoło, więc skaleczenie nie rzucało się tak w oczy. Wyszedł, a właściwie prawie wyskoczył, z budynku, w którym mieszkał i ruszył dziarsko w kierunku metra. Nie chciał brać auta, bo zamierzał pić. Taksówkę też sobie odpuścił, bo zwyczajnie miał ochotę przejechać się publicznym środkiem transportu wraz z wieloma kolorowo ubranymi osobami, jadącymi tam gdzie on. Po drodze poznał nawet kilka ciekawych osób i podróż umilały mu rozmowy na przeróżne tematy. Ktoś poczęstował go piwem, a piwa się nie odmawia, więc zanim dotarł uraczył się kilkoma procentami, co tylko wzmożyło jego dobry humor i zapał do zabawy. Oprócz tego, jeżeli jakimś cudem wpadnie na wstępie na Mae z dziećmi, to wymiga się od pomocy informacją, że pił. Idealnie.
Po drodze do stoiska z alkoholami minął kilkoro znajomych, z którymi przywitał się, chwilę pogadał i entuzjastycznie umówił na później. Kto wie, może faktycznie jeszcze na siebie wpadną? Już z daleka widział kolejkę po piwo, ale wcale go to nie zraziło. W pewnym momencie pod nogi wbiegł mu średniej wielkości pies, więc zrobił unik, odchodząc w bok i wtedy to poczuł. Ktoś coś na niego wylał. Koszulka przykleiła mu się częściowo do pleców. Miał tylko nadzieję, że to nie ptak na niego narobił. Byłoby niezręcznie, a nie miał nic na przebranie. Usłyszał kobiecy głos i dotyk, jakby ktoś chciał go wytrzeć. Odwrócił głowę i ujrzał ładną, drobną blondynkę, sprawcę całego zamieszania.
Nic się nie stało, w porządku — zapewnił, odwracając się do niej przodem z lekkim uśmiechem. Naprawdę mu to nie przeszkadzało, z resztą pewnie niedługo wyschnie, tak jak powiedziała nieznajoma. — Czym dostałem? — spytał z ciekawości.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na terenie festiwalu, a głównie w strefie alkoholowej, gromadziło się coraz więcej ludzi. Zbliżała się godzina rozpoczęcia koncertu ABBY, na który Kennedy bardzo chciała iść. Tak, szwedzki zespół, ku niezadowoleniu jej braci, zawsze był guilty pleasure blondynki, dlatego bardzo zadowolona, że po wieloletniej przerwie postanowili zagrać koncert akurat w Seattle. Teraz jednak skupiła się na mężczyźnie, bo choć nie miała w zwyczaju przesadnie przejmować się nieznanymi jej osobami, teraz czuła się zwyczajnie głupio. Sama nie chciałaby zostać oblana czymkolwiek i istnieje duża możliwość, że nie zareagowałaby aż tak spokojnie, jak on.
Zabrała chusteczkę, przy okazji wycierając również swoją dłoń i wrzuciła ją do śmietnika stojącego tuż obok, aby finalnie skupić spojrzenie na brunecie. Był przystojny. Przede wszystkim – jego włosy zawijały się w idealne loki, na których widok kąciki ust Nory zawsze wędrowały ku górze. Mocno zarysowana żuchwa porośnięta ciemną szczeciną dodawała mu uroku, podobnie jak czekoladowe tęczówki.
– Jager z Red Bullem – twarz blondynki wykrzywiła się w niezręcznym uśmiechu. – Zazwyczaj nie oblewam nieznajomych ludzi alkoholem, po prostu dzisiaj zrobiłam wyjątek – pozwoliła sobie na niewinny żart, po czym przeczesała palcami blond pukle. – Nora – wyciągnąwszy rękę w kierunku Roberta, podeszła krok bliżej, aby zniwelować dzielącą ich odległość. – Może… Mogę postawić ci piwo lub drinka w ramach rekompensaty? – zapytała i nie spuszczając wzroku z nowego znajomego, upiła kilka łyków z plastikowego kubka. Była stanowczo za trzeźwa i choć wiedziała, że jutro na pewno będzie żałowała swojego festiwalowego szaleństwa, dzisiaj postanowiła się tym nie przejmować.
Tak czy siak, jeżeli Robbie wybierał się na ten sam koncert, mogliby podejść skierować się w stronę sceny razem i po drodze zahaczyć o kolejną strefę alkoholową.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="tm0"><div class="tm1"><div class="tm-tytul">EVENT
<b>WEST SEATTLE SUMMER FEST</b></div></div><div class="tm2"><div class="tm3">
Nie da się ukryć, że strefa alkoholowa stała się jedną z najpopularniejszych na terenie całego festiwalu. Masa ludzi schodziła się do kas, aby kupić piwo czy drinka jeszcze przed koncertem ABBY, który zbliżał się wielkimi krokami.

Blake – niestety, nie jesteś anonimowy. Bo głośnej sprawie o potrójne morderstwo, pięciu latach spędzonych w więzieniu i uniewinnieniu, o którym nie omieszkały wspomnieć wszystkie lokalne media z social media na czele, ludzie często rozpoznają Cię na ulicy. Dziś nie jest inaczej. Podczas spokojnej rozmowy z Ryanem nieznajomy mężczyzna podchodzi do Was i z alkoholowymi wypiekami na twarzy krzyczy:

– Powinieneś zdychać w więzieniu, śmieciu. To one powinny się bawić się na festiwalach, nie ty – chwilę później jego dłoń zaciśnięta w pięść kieruje się w stronę twojej twarzy, jednak w ostatnim momencie chłopak traci równowagę i ląduje na ziemi. Niestety, jego słowa usłyszała większość festiwalowiczów stojąca w bliskiej odległości od Was. Co z tym robicie?

Nora, Robert – Waszą rozmowę zakłócają krzyki tuż obok. Każde z Was słyszało o sprawie Griffitha, więc gdy odwracacie się w jego stronę, szybko łączycie przysłoniętą okularami przeciwsłonecznymi twarz z historią morderstw. Pytanie tylko, w co Wy wierzycie? Czy jesteście skłonni stanąć w obronie domniemanego mordercy? A może podzielacie opinię agresywnego mężczyzny i odchodzicie jak najdalej od Blake'a?

Następny post MG pojawi się 19.08.2020 o godzinie 20:00.

</div> </div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[3] Żyje się raz, spróbuj więc sam, jak najlepiej wykorzystać swój czas, a więc kochaj szalej ile się da, bo żyje się raz.
Jak nie teraz, to kiedy?
Ich obecność tutaj mogła wydawać się irracjonalna, a jednak była przemyślała. Przynajmniej przez samego Mitchell. Bo Griffith z każdym kolejnym krokiem w kierunku festiwalu zaczynał niemal wariować. Niemal, bo dopiero przy końcu, jak już się znaleźli przy bramie, jakby otrzeźwiał i rzucił z tym alkoholem. Czy mu ten zbędny?
I jaka Kalifornia?
Nic z tego – nawet Ryan potrzebował się napić. Zaśmiał się pod nosem odrobinę, by zbliżyć do niego rękę, którą poklepał przyjaciela po plecach. Takie wsparcie go, może go jakoś ocuci, zanim dobierze się do butelki.
- Przeżyjesz Blake. Zatankujesz ile potrzeba. Nie sam, oczywiście – rzucił rozbawiony, sam nie dostrzegając spojrzeń jakichś kobiet, bo akurat skupił się bardziej na nim. Niecodziennie widziało się kumpla w takiej desperacji. Co nie znaczy, że chciał, żeby ten się źle dziś czuł. Nic z tych rzeczy. To wszystko było dla jego dobra!
Na kogo czekał? Z pewnością nie na kogoś innego, oprócz Bon Yovi, czy całej tej śmietanki grających. Już miał pewnie odpowiadać, ale ktoś wszedł mu w paradę.
Niespodziewanie zrobiło się nieprzyjemnie, kiedy jeden z mężczyzn tylko zaczął mówić słowa skierowane do jego przyjaciela, przerywając im spokojną rozmowę.
A właśnie się mieli kurna napić. Gdyby nie to, że byli tutaj w pobliżu ludzie, rozprawiłby się z nim jak trzeba bez zastanowienia. Polałaby się krew...
- Tylko spokojnie, koleś – wysyczał przez zęby, jak tylko ten zaczął się zbliżać niebezpiecznie do Griffina, nawet próbując mu przerwać to co właśnie mówił. Ale jak widać się nie udało, bo skończył tą swoją przeklętą gadkę. Całe szczęście nie musiał nic robić, kiedy ten popapraniec padł jak długi u ich stóp.
Obrazek
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kalifornia w tym momencie była odległa jeszcze bardziej, niżeli sugerowały mile, które trzeba było pokonać do jej granicy, prosto ze Szmaragdowego Miasta. Została porzucona w planach, jakie aktualnie pokrywał kurz, który zdążył nazbierać się przez pięć długich lat. Sam już nie pamiętał, czy to było bardziej jego marzenie, czy Ivory - a może wspólne? Aktualnie żaden z ich planów nie miał znaczenia, a Blake wolał o tym nie myśleć. Wystarczy, że zbyt wiele wspomnień wracało, kiedy mijał miejsca, jakie dawniej odwiedzali we dwoje. Próbował żyć tu i teraz, niezależnie jak bardzo los (czyt. inni ludzie) próbowali mu to utrudnić, bo ucieczką mogliby się zadowolić tylko tchórze, a on zdecydowanie do nich nie należał. Nie chciał też popadać w skrajność i obnosić się ze swoją osobą (poza sianiem postrachu, gdy jeździł karawanem, ale z tego czerpał dziwną satysfakcję), szczególnie, kiedy miejsca były aż tak oblegane.
- Uhm - rzucił bez entuzjazmu, bo - nie oszukujmy się - widział te spojrzenia innych ludzi. Pozorne incognito jakie dawały mu ciemne okulary, wcale nie było takie mylące, a tatuaże paliły prawie jak mroczny znak, jednoznacznie sugerując: winny. Potarł kark w nerwowym geście, kiedy kolejka przy alkoholach zrobiła się dłuższa, a bynajmniej pewnym osobom nie chodziło o zakup procentów, jakie już wystarczająco szumiały im w głowie i buzowały w żyłach.
- Powinny - powtórzył ze spokojem, choć trochę szorstko; nie mógł przecież temu zaprzeczyć; cała ich trójka powinna się tu bawić, a nie leżeć parę metrów pod ziemią. Nie spodziewał się jednak ataku - te słowne były niemalże codziennością, aczkolwiek rzadko kiedy spotykał się z fizycznymi aktami agresji wymierzonymi w jego kierunku. Dzięki temu, że ponownie dość regularnie starał się trenować boks, automatycznie uniósł lewe przedramię, chcąc uchronić się przed ewentualnym ciosem. Nie musiał; przeciwnik znokautował siebie sam.
- Ryan, nie... -
Pokręcił głową, aby czasami nie próbował bić się z jakimś pijaczkiem. W międzyczasie finalnie nie doczekał się swojego piwa (albo kobieta uznała, że go nie obsłuży, co było równie prawdopodobne), więc ze zrezygnowaniem spojrzał na nieznajomego leżącego na ziemi.
- To poniżej poziomu, by napieprzać pijanego, który nie potrafi się ponieść. Nawet jeśli sam zaczął - stwierdził, przy okazji krzywiąc się z nieskrywaną odrazą. Plus sytuacji był jednak taki, że wokół nich zrobiło się więcej miejsca. Cóż, wiedział z jakiego powodu, ale trzeba szukać pozytywów. Jeden z takich pozytywów dostrzegł właśnie dzięki rozproszeniu się tłumu, więc kiwnął subtelnie głową do Nory, przy tym lekko unosząc kącik ust. Nie chciał podchodzić, witać się, by nie sprawić jej problemów, tym bardziej, że nie była sama.
- Poza tym, wyobrażasz sobie te nagłówki? Pełno tu pismaków, pewnie i tak na dniach okaże się, że go pobiłem z twoją pomocą -
powiedział kpiąco, wyciągając z kieszeni paczkę fajek, aczkolwiek zanim odpalił jedną z nich, podsunął przyjacielowi, gdyby miał ochotę zajarać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zespół ABBA był mu dobrze znany. Jego matka bardzo często słuchała tych przebojów, kiedy był dzieckiem, później nastolatkiem i ma w związku z ich muzyka naprawdę dobre wspomnienia. Bardzo pozytywnie nastawił się na wszystkie koncerty, bo właściwie nie było wśród występujących grup takiej, której jakoś specjalnie by nie lubił. Miał w planach pojawić się to pod jedną, to pod drugą sceną. Chciał się też przejść po stoiskach z jedzeniem i pamiątkami oraz skorzystać z kilku gier i wylosować jakiś fant w loterii. Uwielbiał niespodzianki i kochał być dosłownie wszędzie. Przeżył już wiele imprez, wesołych miasteczek, festynów czy koncertów, a mimo wszystko nie miał dosyć.
Robert był z natury łagodnym facetem. Nie czepiał się o szczegóły i zawsze próbował znajdować w trudnych sytuacjach coś pozytywnego. W końcu co cię nie zabije, to cię wzmocni. Poza tym przeżył już tyle wypadków i wpadek, że nauczył się znosić je jako coś naturalnego. Bywały naturalnie wydarzenia, które go irytowały, stresowały czy wywoływały w nim uczucie strachu, na co reagował negatywnie, nawet gwałtownie. W końcu był tylko człowiekiem. Wszystko zależało od miejsca, czasu i jego kondycji. W tej chwili był we wspaniałym nastroju, więc mała kąpiel w drinku ani trochę mu nie przeszkadzała.
Uśmiechnął się szerzej, widząc jej niezręczny uśmiech. Wyglądała naprawdę uroczo, z lekko kręconymi blond włosami i dużymi, niebieskimi oczami, o których niejedna kobieta mogłaby tylko pomarzyć. Przez dłuższą chwile nie mógł oderwać od nich wzroku. Z ulgą przyjął też fakt, że nie będzie śmierdział piwem, a Jagerbombą, która jednak miała przyjemniejszy zapach.
W takim razie mogę poczuć się dzisiaj wyjątkowo — zauważył, wymieniając z nową znajomą uścisk dłoni. — Robert.
Na propozycje Nory zareagował entuzjastycznie, bo wydawała się być miłym dla oka i duszy towarzystwem. Poza tym, czując zapach jej drinka, sam nabrał na niego ochoty. Kolejny plus tego, że powstrzymała go od zakupu piwa. — Tak się składa, że bardzo chętnie spróbuję tego, co tam masz — oznajmił, zerkając znacząco na jej drinka. W pewnym momencie usłyszał agresywny, napastliwy ton i kilka bardzo nieprzyjemnych słów. Odwrócił się w samą porę, aby dostrzec uniesioną przez podpitego mężczyznę pięść. W pierwszym odruchu nieco się spiął, jakby przygotowując do obrony, chociaż jakaś jego część miała wielką ochotę zwiać gdzie pieprz rośnie. Taki z niego chojrak. Sytuacja jednak nie eskalowała i została opanowana dzięki grawitacji. Rozpoznał mężczyznę w przeciwsłonecznych okularach. Brown miał mieszane uczucia co do jego osoby, bo z jednej strony nie słyszał o nim najlepszych rzeczy, ale z drugiej w końcu został uniewinniony. Poza tym nie znał go osobiście, żeby wyrobić sobie mocną opinie. Nie przeoczył też gestu skierowanego do Nory. Nie komentował więc niezręcznej sytuacji, za to postanowił nieco rozluźnić atmosferę.
Wszyscy powinniśmy się dziś dobrze zabawić, a niedługo zaczyna się koncert ABBY — rzucił do swojej rozmówczyni, może odrobinę głośniej niż wcześniej, chociaż pogodnie. Prawdopodobnie przypomnienie tłumowi o rozpoczynającym się lada chwila koncercie, odwróci ich uwagę od agresywnej sceny sprzed kilku sekund.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Cieszę się, że stawiasz sprawę w ten sposób – cóż, mogła trafić na buca, który zacznie się na nią wydzierać czy podchmielonego amatora letnich podrywów. Zdecydowanie bardziej wolała towarzystwo Roberta. Choć nie miała nic przeciwko spędzaniu czasu samej, poznawanie nowych osób miało swoje plusy. Dlatego też uściskowi dłoni bruneta wtórował uśmiech Nory. – To chodźmy do… – miała powiedzieć kolejki, skoro zainteresował się Jagerem, ale zakończeniu myśli przeszkodził krzyk dobiegający zza jej pleców. Odwróciła się powoli, szukając źródła podniesionych głosów i wtedy go zobaczyła. Blake Griffith – w całej swojej okazałości – był atakowany przez podpitego mężczyznę w średnim wieku, który finalnie skończył z twarzą w piachu. Kennedy kiwnęła głową i uniosła jedną brew ku górze, nadając swojej minie dość ironiczny wygląd, tak jakby właśnie poczuła się bardzo usatysfakcjonowana. Był jednym z niewielu klientów kancelarii, w których niewinność autentycznie wierzyła. Długo zbierała dowody przeciwko śledczym, którzy idąc najprostszą drogą dedukcji uznali go winnym i wsadzili na kilka lat do więzienia. Przy okazji, jak mniemała, zniszczyli mu życie. Nie rozmawiali ze sobą od czasu procesu, generalnie nawet w trakcie widywali się raczej rzadko. Może powinna się do niego odezwać?
– To Blake – rzuciła mimochodem w stronę Robba, bo zdawkowe przywitanie z pewnością nie uszło jego uwadze. Griffithowi odpowiedziała zaś machnięciem ręki i współczującym spojrzeniem. – Kancelaria, w której pracuję, broniła go podczas ostatniego procesu – przeniósłszy wzrok na pisarza, próbowała wyczytać z jego twarzy, jakie ma nastawienie do całej sprawy. – Bo słyszałeś o tym, prawda? – wolnym krokiem ponownie ruszyła w stronę kas. Ludzie zaczynali kierować się w stronę scen, toteż kolejka trochę się rozluźniła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="tm0"><div class="tm1"><div class="tm-tytul">EVENT
<b>WEST SEATTLE SUMMER FEST</b></div></div><div class="tm2"><div class="tm3">
Blake, Ryan - pierwsze zainteresowanie Wami opadło.

– Macie, częstujcie się – młodziutka szatynka wysunęła w Waszym kierunku kubeczki z piwem. – Nie przejmujcie się tym palantem. Kojarzę go, jest taki sam jak… eee… no, wszyscy. Najlepiej w ogóle dajcie z nim sobie spokój i chodźcie się z nami napić. Stawiamy! – wyszczebiotała wesoło, wskazując na grupkę stojących nieopodal dzieciaków. Zdecydowanie nie wyglądali na takich, którzy przekroczyliby magiczną barierę 21 lat.

Mężczyzna, który jeszcze chwilę temu nie szczędził inwektyw kierowanych w Waszą stronę, teraz – leżąc na ziemi – zaczął natomiast widocznie krzywić się w grymasie bólu. Wygląda na to, że nawet uśmierzający efekty niefortunnego wypadku alkohol nie pozwolił mu zatracić resztek świadomości. Zwijając się w niepokojący kłębek zdecydowanie wyglądał tak, jakby potrzebował pilnej pomocy; ale zdaje się, że nikomu nawet nie przeszło przez myśl, by się do Was zbliżyć.

Przez pijacki odór, jakim zanosiło się powietrze wokół kontuzjowanego mężczyzny, czy może przez krążące wokół plotki na temat Blake’a?

Pomożecie mężczyźnie, czy zgodnie z radą dziewczyny zajmiecie się swoimi sprawami? Dołączycie do niej, a może zdecydujecie się podkreślić, że większość z jej towarzystwa nie powinna być widziana z piwem w ręce?

W międzyczasie z pomiędzy tłumu wyłoniły się niewpasowane w otoczenie, dziecięce twarze. Robercie – jeśli tylko uważnie obserwowałeś okolicę – rozpoznać mogłeś w nich buźkę trzyletniego Charliego, prowadzonego przez trzynastoletniego, najstarszego syna Mae Coleman. Ten drugi z widocznym niesmakiem zerknął w twoim kierunku; zupełnie tak, jakby coś nie poszło zgodnie z jego planem. Po chwili zawahania skręcił jednak w waszą stronę, jeszcze z odległości kilku metrów rzucając:

Cześć wujku. Mama poszła z tym swoim fagasem na jakieś durne karuzele i kazała mi się opiekować młodym, ale w sumie to ja muszę już się zawijać, więc powiedziała, że mam zadzwonić po któregoś z was i go wcisnąć. No ale skoro już tu jesteś, to nie muszę dzwonić, nie? To ja lecę, dzięki, cześć! – krzyknął, nie czekając nawet na reakcję mężczyzny (wszakże Coleman robiła tak za każdym razem).

Robert, Nora, jaka jest wasza reakcja? Czy w pierwszej kolejności zdecydujecie się odnaleźć matkę grzecznie wyciszonego Charliego, czy może przymkniecie oko na towarzystwo dziecka, zabierając go ze sobą?

Najbliższy post MG pojawi się 21.08.2020 o godzinie 20:00.

</div> </div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Było to takie odległe, że zaczął już o tym nie pamiętać. Nie tak, że był kiepskim kumplem. Po prostu sam miał dużo na głowie, by ogarniać wszystko. A więc ta pamiętna Kalifornia? Nie ważne jak odbierali Griffitha inni. Wiedział co przeżył. Znał uczucie straty, jak nikt inny – równie dotkliwej i na swój sposób także makabrycznej, bo śmierć w obu przypadkach wzięła swoje okrutne żniwa. Niestety tamten miał bardziej pod górkę jak sam Mitchell. Starał się jak tylko mógł by mu pomóc, chociaż różnie to wychodziło. Co by się nie działo, zawsze jednak go wspierał. I dobrze, że go ten nie posłał w cholerę. Nawet jeśli przez jakiś czas, dwóch ostatnich lat i z nim nie było dobrze.
To - czym ten się zajmował aktualnie było w jakiś sposób nieprawdopodobne, ale nie tak, że wolał by zmienił tą fuchę. Może to mu jakoś pomaga? Możliwe, że już poruszyli ten temat i wyszło, że niech sobie jeździ tą karawaną i robi co robi.
Ciemne okulary raczej nic nie dają, jeśli chodzi o kamuflaż z zewnątrz. Bardziej kryją to, co aktualnie w nas siedzi. Może można oszukać kogoś stoickim spokojem, kiedy w środku aż w nas buzuje, ale oczy? Nie bez powodu te są odzwierciedleniem duszy. Podobno.
Poruszenie tego wszystkiego przez pijanego natręta było niczym grom z jasnego nieba. Zaskakujące i nieprzyjemne. Szczególnie, że pierdyknęło na całego. Nie tak, że Ryan miał mord w oczach. Z tym polaniem się krwi to tak na spokojnie. Na froncie już nie był i jednak odróżniał niebezpiecznych ludzi od tych, którzy po prostu zbłądzili i dali się ponieść. Tutaj w mieście Seattle wszystko toczyło się innymi prawami, jak jego obecność w Armii i brania udziału w misjach na froncie. Chociaż przynajmniej jednego mógł być Blake pewny – Ryan mógł być bardziej niebezpieczny od tego zaliczającego samemu glebę. Jednak opanowany też potrafi być. Szczególnie, że nic jeszcze dzisiaj nie wypił. Po alkoholu mogło już być różnie. Także dobrze, że wyszło jak wyszło. Westchnął ciężko, czując, że ciało mu się spięło na moment. Czoło zmarszczyło się, a zęby jakby zacisnęły się przez krótką chwilę bardziej. Gdzieś tam spojrzeniem przeszedł na otoczenie. Blondyna wydawała się znać jego przyjaciela. Był też obok niej jakiś mężczyzna. Niekoniecznie kojarzył. Wolał się jednak skupić bardziej na samym Griffith. To wszystko najbardziej, jakby nie było, uderzało w niego.
- Spokojnie, to też nie mój poziom by tak robić. Chociaż należałaby się mu nauczka. Widać jednak, że to nie odpowiedni czas i miejsce– zaznaczył, nie mówiąc już o jego zwijaniu się pod ich nogami, kiedy Mitchell nawet ręką nie kiwnął, by się ku temu przyczynić. Niechętnie przeszedł spojrzeniem na młodą szatynkę, która przyniosła kubki z piwem, których nawet nie dotykał. Jedynie pewnie pokręcił głową na boki. Nie był od tego by pouczać małolaty co do picia (od tego byli jednak rodzice).
- Robimy coś z nim? – zapytał odbierając od niego fajkę bez namysłu i kiwając na zwijającego się z bólu delikwenta.
Obrazek
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Blake wiedział, jak trudną i bogatą w przeróżne emocje oraz doświadczenia przeszłość miał za sobą przyjaciel - zarówno jeśli chodziło o pobyt w armii, który jednak niekiedy potrafił bezpowrotnie zmienić człowieka, jak w późniejszym czasie śmierć Kate, co bez wątpienia było olbrzymim ciosem dla mężczyzny. Griffith nie chciał porównywać ich życiorysów i oceniać, który może być trudniejszy; pobyt w więzieniu wydawał mu się niczym , gdy myślał o niebezpieczeństwach czyhających na żołnierzy na froncie, którzy narażali swoje życie, aby - o ironio - zawalczyć o pokój. Nie było jednak niczym, gdy patrzył na te pięć lat w kontekście całego swojego życia: zarówno stosunkowo beztroskiej młodości, jak i przyszłości, na którą niezależnie od jego położenia i ustawienia słońca, będzie padał cień. Wyniósł z zakładu karnego swojego rodzaju naukę, stał się bardziej zdyscyplinowany, ale też przy tym zdystansowany i zamknięty - ale bynajmniej nie miał zamiaru nikomu skarżyć się na swój los, to nie było w jego stylu. Nie chciał niczyjej litości, dyplomatycznie dobranych słów, które swoją subtelnością miały ominąć drażliwe sfery i kwestie. Za skrajnościami - z wiadomych względów - również nie przepadał, bo miał wrażenie, iż stoi w samym epicentrum wydarzeń; dookoła jest widownia, a on ma bez zająknięcia przyjąć ciosy, a gdy tylko spróbuje się obronić - przypieczętuje wszelkie swoje wcześniejsze winy, z których niedawno został oczyszczony.
- Wiem - potwierdził, nawiązując do obu stwierdzeń Mitchella. - Za to ja, myślę, że nabyłem nową umiejętność - powiedział nagle, a lekki uśmiech zaplątał się na jego ustach. Zanim wyjaśnił co ma na myśli, zarejestrował grupkę nastolatków, która z zainteresowaniem przyglądała im się, ale wtedy jeszcze nie wiedział w jakim celu. Zdjął okulary, zawieszając je na koszulce i wrócił wzrokiem do kumpla.
- Najwyraźniej potrafię nokautować przeciwnika samym spojrzeniem - rzucił z rozbawieniem, ale prędko wywrócił oczami na znak, że się zgrywa. Nie zdążył dodać, że dobrze, że jeszcze nim nie zabija, ponieważ wtedy pojawiła się obok nich młoda dziewczyna. W ciszy wysłuchał tego, co miała do powiedzenia, otaksował grupkę, z której przybyła i pokręcił głową.
- Zostawcie je dla siebie - poradził, może trochę zbyt szorstko, więc dodał po chwili: - istnieje ryzyko, że później już nikt nie będzie chciał wam sprzedać alkoholu, a nie będę mógł pomóc. Mi też nie chcą sprzedać. - Rozłożył ręce na boki w geście bezradności, bo też nie należał do osób, które chcą umoralniać inne; żadnym autorytetem w tym nie był, a i sam sięgał niekiedy po procenty nie przekraczając magicznej bariery dwudziestego pierwszego roku życia.
- Kurwa, nie wiem, zostawmy go. Mam wrażenie, że po każdej próbie pomocy komukolwiek, karma łapie laga i chce mi dojebać dla zasady - poinformował, samemu ruszając wolnym krokiem do kolejnej miejscówki, gdzie sprzedawany był alkohol, przy okazji mijając Norę i jej znajomego. Ten, pomimo, że osobiście się nie znali, wydał mu się z jakiegoś powodu znajomy, ale jeszcze nie potrafił przypasować twarzy do nazwiska.
- Żaden ze mnie ostatni samarytanin - dodał pod nosem, ale... jak na ironię, obok pojawili się dwaj ochroniarze. Najwyraźniej wcześniej byli zaabsorbowani czymś innym i nie zarejestrowali inby, jaka rozgrywała się kawałek dalej.
- Powiem im, by go sprzątnęli, zanim ludzie do zadepczą. Pilnuj kolejki -
rzucił trochę niechętnie, chyba głównie motywując swoje odpowiedzialne podejście tym, że jeśli facet nie przeżyje tego festiwalu, to go wsadzą za inne morderstwo. Cudownie. I jak powiedział, tak pewnie zrobił, podchodząc do dwóch sporych typów z naszywkami: ochrona festiwalu, których próbował poinstruować gdzie leży sprawca zamieszania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#6 Jak tylko Shah usłyszał o festiwalu, stwierdził, że nie może go na nim zabraknąć. Mimo braku towarzystwa, odwalił się w jakąś hawajską koszulę i przyszedł na teren imprezy, rozglądając się za jakimiś znajomymi twarzami. Zdawało mu się, że Harry miał zamiar wybrać się na jakiś koncert razem z Hazel, więc rozglądał się w ich poszukiwaniu, ale dookoła było zbyt wiele ludzi, by mógł dostrzec ich twarze. Ostatecznie więc skierował się do stoiska z alkoholami, bo przecież takiej imprezki nie mógł spędzić na trzeźwo. To nie było w jego stylu.
Gniótł się w kolejce ludzi przez dobrych dziesięć minut, a kiedy w końcu nadeszła jego pora zamówienia, od razu poprosił o dwa kubki z piwem. Gdyby nie miał tylko dwóch rąk, kupiłby sobie więcej, co by nie musieć tutaj wracać, ale niestety natura obdarzyła go tylko dwoma górnymi kończynami. Chyba i tak nie powinien narzekać, skoro niektórzy nie mieli żadnych.
Całkiem nieźle sobie radził, lawirując ze swoimi skarbami pomiędzy tłumem ludzi. Przynajmniej do momentu, gdy pewien narąbany facet potrącił go, wymachując pięściami w kierunku jakichś dwóch typów. Na wskutek tego nagłego zdarzenia, przynajmniej połowa piwa, które dzierżył w prawej ręce, wylądowała na trawie, ale Hale nawet niespecjalnie się tym przejął, bo oto przed jego oczami rozpoczęła się niezbyt przyjemna akcja, która na szczęście skończyła się tak nagle jak się zaczęła. Hale zmarszczył brwi, patrząc na leżącego na ziemi typka. Albo mu się zdawało, albo skądś go kojarzył.
Dopiero po chwili namysłu, kiedy Blake już odszedł w kierunku ochroniarzy, w jego głowie zapaliła się lampka. Niewiele myśląc, podszedł do Ryana, starannie omijając leżącego na ziemi delikwenta.
- Hej, znasz go? - zapytał, bo tak naprawdę nigdy nie interesowały go krążące po mieście ploty i nie wiedział, o co w sumie chodziło z tym wcześniejszym tekstem poległego kolesia. - Bo to chyba mój sąsiad, mieszka na dole, trochę patus, ale mam numer do jego siorki, przedzwonić? - Czekając na decyzję nieznajomego, wziął łyka piwa z jednego kubka i skrzywił się lekko. - Chyba rozcieńczyli to z wodą - poskarżył się z niezadowoleniem. W sumie ciężko, żeby na takim festiwalu uraczyli go piwem kraftowym najlepszej jakości.
Ostatnio zmieniony 2020-08-31, 19:43 przez Shahruz Hale, łącznie zmieniany 2 razy.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „West Seattle Summer Fest”