WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
dreamy seattle
dreamy seattle
-
-
Była zła, bo Falcon "zostawił ją" tak praktycznie z dnia na dzień. Nie wiedziała co jest grane, co się stało, czy wszystko było okej, po prostu przestał się odzywać i zniknął na cały tydzień. Ich relacja nigdy nie była kolorowa i jasna, zwłaszcza dla całej paczki znajomych. Ukrywali przed nimi, że się spotykają, coraz trudniej było jej ukrywać też maślany wzrok i to, że rumieniła się, gdy dotknął jej dłoni czy przytulił o trzy sekundy za długo. Jedyną osobą, która cokolwiek podejrzewała była Madonna, jej przyjaciółka. Nigdy nie mówiła wprost jej o tym, co łączy ją z blondynem, poza przyjaźnią oczywiście, ale nie było to dla niej nie do odgadnięcia, jak dla chłopaków. Oni to wydawało się, że nawet jakby ktoś im podstawił pod nos odpowiedzi, to dalej nie wiedzieliby co jest białe a co czarne. Dla Princii całkiem dobrze. Do czasu. Ostatnią rozmowę z Orlando wspomina nie najlepiej, gdy musiała się przyznać, że czuła coś do kogoś, ale jednocześnie była zlewana, jej połączenia były zrzucane i nie znała kompletnie przyczyny. Przecież nikt nie wiedział, przecież im się dobrze ze sobą żyło... dlaczego więc postanowił wystawić ją na tyle pytań bez odpowiedzi i jednocześnie, by cierpiała?
Potrzebowała odpowiedzi. I choć dała mu przestrzeń, musiała też pojawić się w jego okolicy, zapukać do mieszkania, które chyba stało puste tego dnia i gdy miała już odchodzić - przeszła ulicą obok i dostrzegła Falcona. Zmrużyła oczy, automatycznie przyspieszyła i kilka kroków później zagrodziła mu drogę. - Hola, stop, gnojku - zatrzymała go ręką, wyczuwając pod opuszkami znajome mięśnie klatki piersiowej i powstrzymała się przed cichym westchnięciem - co.. jest... grane? - Zapytała patrząc na niego zaskoczona, że po siedmiu dniach widzi go całego. - Możesz mi powiedzieć co się stało i dlaczego unikałeś mnie przez tydzień? - Zapytała ciszej, jakby bała się rozmawiać o tym, co czuła do niego, o tęsknocie, która ewidentnie była uczuciem towarzyszącym przez te dni, która sprawiała, że stawała się słabsza. A Viper nigdy nie była słabsza i on o tym powinien wiedzieć, jak nikt. Wzięła głębszy oddech, odsuwając się o krok i zerkając na o wiele wyższego chłopaka, przygryzając dolną wargę. Może to tylko było fizyczne zauroczenie, może znacznie coś więcej, ale zawsze działał na nią podobnie i chyba nawet nie potrafiła na niego być długo zła. Potrzebowała jednak odpowiedzi, bo poza złością, po prostu się martwiła o niego. Czy to zbrodnia?
-
Ostatni tydzień bardzo dobrze mu szło unikanie Princii. Po męsku wolał podkulić ogon niż mierzyć się z tym, co naprawdę czuje. Nie było to wobec niej w porządku, no ale co miał zrobić? Nie chciał niszczyć ich przyjaźni, a tym bardziej wkręcać w to resztę paczki, uczucia zawsze wszystko komplikowały. Krew go zalewała, gdy musiał patrzeć, jak jakiś inny chłopak do niej podbijał. Co z tego, że Princia potrafiła sobie radzić, jak on miał ochotę, wysłać typka na tamten świat. Uznał, że lepiej jak przez jakiś czas nie będzie się wychylał i pozwoli uczuciom się wypalić. Niestety tydzień to za mało, a do głowy mu nie przyszło, że ta mała cwaniara posunie się tak daleko. -Viper? Co ty tu robisz? - Założył ręce za głowę, w geście bezradności. Nie wiedział czy dalej udawać zaskoczonego, czy może próbować zmierzyć się z prawdą. Ta pierwsza opcja wydawała się mniej bolesna. Po tysiącach nieodebranych połączeń i sms'ów myślał, że sobie odpuści, ale jak widać, nadepnął na minę i teraz musi jakimś cudem z niej zejść. -Miałem dużo pracy, okej? Nie bądź wredna. - Z pewnością nie była to jego najlepsza wymówka w życiu, tym bardziej że cały tydzień leżał w łóżku oglądając Netflixa. A teraz sam się wkopał, stojąc przed nią z siatką pełną browarów. Od razu poczuł, że tego nie łyknęła, przecież nie była głupia. Musiał załagodzić sytuację, dlatego dłoń położył na jej włosach i dość mocno poczochrał. Lubił to robić i patrzeć jak się wścieka, co prawda często dostawał za to po pysku, ale to było czysto kumpelskie. Tak robią przyjaciele, co nie? -Czyli mam rozumieć, że nie mogłaś beze mnie żyć i postanowiłaś trochę poszpiegować? Sprytne Viper, nie doceniłem Cię. -Przecież nie mógł jej powiedzieć, że przez ten tydzień stalkował jej instagrama 24/7, a znając jej zdolności, to pewnie już o tym wiedziała. Musiał się zachowywać naturalnie i nie dać po sobie poznać, że jedynie czego by chciał, to spędzić z nią kolejną cudowną noc.
-
Już miała dodać, że wcale nie jest wredna, że może zacząć, jeśli tak bardzo mu tego brakuje, ale wtedy jej włosy musiały zmierzyć się z atakiem jego dłoni. Fuknęła aż, potrząsając głową, by je trochę przygładzić. Nie była dzieckiem, nie znosiła, gdy to robił i doskonale o tym wiedział, więc było to tylko zagranie na złość. - Nie pomagasz sobie, Falcon - naprawdę, grabił sobie, kopał jeszcze większy grób, mimo tego jaką miała do niego słabość i gdy wspomniał o tym, aż zgrzytnęła zębami. Zacisnęła usta w wąską linię na kilka sekund. - Może zacznij doceniać - wzruszyła ramionami, wypuszczając powietrze. Policzyła do trzech, wzięła głębszy oddech i pokręciła głową z niedowierzaniem. - Myślałam, że jesteśmy lepsi niż to, F. - zrobiła krok w jego stronę i spojrzała mu w oczy, zadzierając głowę do góry. Skoro nie mogła przemówić do jego serca, mogła wykorzystać fakt, że nie widzieli się tydzień i że pewnie jego ciało tęskniło podobnie do jej... dlatego wsunęła palce pod jego koszulkę i wytyczała szlaczki po jego umięśnionym brzuchu, uśmiechając się zadziornie.
-
-
- Może byłam, może nie - wywróciła oczami i skrzywiła się, przygryzając policzek od środka, może nawet trochę język. Od razu sięgnęła do kieszeni po gumę i wpakowała sobie jedną, żując ją ostentacyjnie. Wkurzał ją, niesamowicie ją wkurzał. Zawsze był pewny siebie i bezczelny, zawsze leciała na takich dupków i doskonale sobie dawał radę z Viper, a przez to - ona lgnęła do niego bardziej, bo potrzebowała kogoś, kto ją ujarzmi, kto ją stonuje, zapanuje nad Princią i jej charakterkiem. - Sorry not sorry? - Uśmiechnęła się uroczo, wzruszając ramionami, bo co złego to nie Princia, prawda? Nadmuchała balona z gumy i zgarnęła go płynnym ruchem języka sprzed twarzy Falcona. - Oh, czyżby ktoś się stęsknił jednak? - Skoro tak na nią reagował, no to chyba było jasne, że to spotkanie powinni przenieść do sypialni. Choć na ulicy było całkiem fajnie i nie obawiała się, że ktoś ich zobaczy w takiej jednoznacznej syuacji, to jednak wolałaby się do niego dobierać w zaciszu mieszkania, okej? Prychnęła cicho, gdy mówił, że nie mogła mieć wszystkiego. Chciał się przekonać? Chciał ją sprowokować? Skoro piwo i tak już leżało na ziemi, ona popchnęła go na ścianę budynku i uśmiechnęła się zadziornie kącikiem ust. Stanęła na palcach, zerkając mu ponownie w oczy i przesunęła po dolnej wardze językiem, zlizując smak owocowej gumy do żucia. - Więc, może mi powiesz.. co się takiego stało, że nawet nie napisałeś głupiego smsa? - Chwyciła jego brodę w dwa palce, chcąc, by patrzył jej w oczy, gdy będzie się gorzko tłumaczył z tego.
-
-
- Oczywiście, że tak! I ciesz się, że nie włamałam Ci się zdalnie do komputera, rozpoczynając stalking, by wiedzieć to wszystko - pokręciła z niedowierzaniem głową, bo od kiedy ją znał. Była ciekawska, dociekliwa, musiała, bo inaczej ją ściskało od środka. Kompletnie. Ale nie spodziewała się usłyszeć tego z jego ust. Nie z ust Falcona, dupka, który bawił się laskami, nie umiał w związki i jeszcze który powtarzał jej, że to nie może być coś więcej, dla ich dobra. - Stchórzyłeś. Ty po prostu.. stchórzyłeś - odsunęła się na krok, wsuwając dłonie do kieszeń szortów, przyglądając mu się uważnie. - To nie jest tylko seks, ale nie musimy o tym gadać, F. Ja.. jakby.. jeśli będziesz na to gotowy to po prostu przegadamy, ale ja nie cisnę Cię do niczego innego, okej? W sensie - zmieszała się. Jasne, że nie chciała, by latał po innych panienkach, była na to zbyt zazdrosna, nie kontrolowała gniewu i pewnie użyłaby swoich kiepskich skillsów za kółkiem, by rozjechać każdą pannę, która dotknęłaby chociaż blondyna w klubie. - Czy możemy iść do Ciebie? - Zapytała cicho.
-
/zt, goł do domu
-
-
Zrobiła zakupy spożywcze w drodze powrotnej do domu, zaopatrując się również w dobre wino. Kolejnego dnia miała wolne, więc musiała skorzystać z ciszy w domu. Nie mogła jednak pozwolić sobie na żadnego kaca, absolutnie (a zanosiło się na niego, bo jednak z piciem alkoholu szło jej ostatnio słabiej), więc najważniejszym i ostatnim przystankiem była apteka.
Ciekawe czy Phin będzie jej to wypominał za kilkanaście lat. Nie powinien mieć jej tego za złe. A może wręcz przeciwnie? Teraz pewnie skwituje marny wygląd rodzicielki kolejnego dnia, że za duża piwa wypiła. Nie będzie to prawda, bo wyjątkowo postawiła na trunek z winogron: biały, półsłodki. Problem pojawia się, gdy zasiedzi się na schodach przeciwpożarowych z kieliszkiem i papierosem. Wtedy w głowie robi jej się coś absurdalnie przyjemnego dopóki nie zaśnie, bo kolejnego dnia cierpi. Wynalazła więc świetny sposób: pić aspirynę przed alkoholem i po, następnego ranka. Podobno się sprawdza i wyjątkowo pozwoliła sobie przetestować te czarodziejskie wróżby.
Wykupiła receptę na antykoncepcję i aspirynę. Cały czas modliła się w duchu, by farmaceuta nie krzyczał do koleżanki po fachu na drugim końcu apteki czy mają te niebieskie tabletki. Zdarzyło jej się to już cztery razy, więc latała po całym mieście w poszukiwaniu lepszej apteki. Wstydziła się, co tu dużo powiedzieć. Już kierowała się do wyjścia, gdy zaplątała się w swoje siatki i wpadła na kogoś. Bez impetu, po prostu wydawało jej się, że drzwi są tuż za mężczyzną.
- Przepraszam! – złapała równowagę, poprawiając torby z zakupami i dopiero wtedy podniosła wzrok na swoją ofiarę. Odetchnęła, uśmiechając się delikatnie. – Cedric? Cześć! – pozwoliła sobie na czuły gest, całując go w policzek (trochę dłużej niż się powinno, ale czy to już grzech?). Odgarnęła kosmyk włosów za ucho. – Coś się stało?
Zazwyczaj nie wpada na znajome sobie osoby w aptece. Teoretycznie to miejsce nie oznacza od razu poważnej choroby, ale jednak byli wciąż młodzi i tak niecodzienne spotkanie nieco zmartwiło Marcy.
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small