WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

- - - W rzeczywistości stacja benzynowa „zmieniła” swoją lokalizację; w nowym sezonie wykorzystano całkowicie inny obiekt, który obecnie, w przeciwieństwie do oryginalnego, nie został przeznaczony do częściowej rozbiórki.
Tuż obok stacji znajduje się dom, w którym mieszkali „Big” Ed Hurley ze swoją małżonką – Nadine.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Naprawdę dziwiła się, że już wcześniej nie postanowiła odwiedzić właśnie tego miejsca - w dodatku oddalonego tylko pół godziny drogi od miasta. Czasami więcej czasu poświęcała na przedostanie się spod szpitala przez zakorkowane ulice do własnego mieszkania. Wtedy nocne zmiany mocno szybowały w osobistym rankingu Esther, z której cierpliwość prędko umykała, gdy malował się przed nią rząd samochodów aż po sam horyzont. Dlatego Jay "padł ofiarą" niespodziewanego pomysłu oderwania się od monotonni wkradającej się w jej dni wypełniane głównie przez pracę.
Spacerem przemieszczali się między kolejnymi punktami znanymi z serialu i dość długo nic nie wskazywało na niespodziankę zafundowaną im przez pogodę. A może jednak? Czy Hirsch była po prostu ślepa na wszystkie widoczne gołym okiem przesłanki; wiatr szalejący w koronach drzew, ciemne chmury wędrujące nieboskłonie. Dopiero gdy wiatr wezbrał na sile, uniosła powoli spojrzenie, nie przerywając przy tym wędrówki. - Powinniśmy martwić się deszczem? - pytanie praktycznie zadane o parę godzin za późno, bo co takie przyjaciel mógł zaradzić na jej nagłe obawy? Opuściła z powrotem głowę, gdyż w oddali widoczna już była słynna - przynajmniej dla Esther - stacja benzynowa. W dodatku jej słowa okazały się niefortunną przepowiednią, ponieważ po paru chwilach poczuła pojedyncze krople spadające z nieba między innymi na jej twarz. O nie. Spojrzała za siebie, oceniając przebytą przez nich odległość - zdecydowanie dalej znajdował się samochód, który pozostawili na jednym z tutejszych parkingów. I obojętnie jak nieracjonalny był pomysł brunetki, to nie widziała w danym momencie lepszego schronienia od deszczu. Szturchnęła go lekko w ramię, rzucając porozumiewawcze spojrzenie; przemokniemy jeśli teraz tam nie pobiegniemy.
I tak się prawie stało, gdyż ledwo dotarli stacji benzynowej... i rozpadało się na dobre, choć niż deszcz przypominało to bardziej ścianę wody spływającą z chmur. Przycisnęła się całym ciałem do zamkniętych drzwi, nieświadomie opierając się łokciem o klamkę. Jakież to było jej zdziwienie, kiedy nagle się otworzyły, a ona ledwo utrzymała równowagę po takiej niespodziance. Najwidoczniej ktoś zapomniał dokładnie pozamykać dawno nieużywane już miejsce, co okazało się wybawieniem w taką pogodę. - Nie zarzucisz mnie przepisami, jakie złamałam, wchodząc tutaj bez pozwolenia? Szczerze wolę zapłacić karę niż przemoknąć do suchej nitki... - rzuciła przez ramię, gdy zdała sobie sprawę przy kim właśnie dopuściła się... włamania? I wcale nie podpuszczała właśnie prokuratora z ustami wykrzywionymi w wyzywający uśmiech.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

004.
Zycie Jaydena od dłuższego czasu po prostu ograniczało się tylko do pracy. Jakoś nie miał ochoty na towarzyskie spotkania, na których padają teksty „z nami się nie napijesz?” i inne takie o wiadomym znaczeniu, ale on nie miał ochoty i nawet nie mógł pić, tylko nie chciał się tłumaczyć przed kolegami co mu tak naprawdę jest. Przypuszczam, że Esther wie o tym, że King od pięciu lat walczy z białaczką, która nie ustępuje. Choroba trochę ograniczyła jego życie, jednak on się nie poddaje. Dlatego tak bardzo ucieszyła go perspektywa spędzenia czasu z Hirsh i to jeszcze w takich okolicznościach! Więc nie „padł ofiarą” a otrzymał urozmaicenia swojego nudnego dnia!
Pewnie wykazali się lekkim brakiem odpowiedzialności, gdyż alerty pogodowe dzwoniły niczym syreny alarmowe straży pożarnej, gdy gdzieś się paliło, ale jak widać oboje się tym nie przejęli a raczej powinno, bo zapowiadało się na lekki koniec świata, ale przecież odrobina deszczy czy wiatru jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda? No tak uważał Jayden podczas jakiejś chwilowej niedyspozycji umysłowej, ale halo! Co prawda jest inteligentnym człowiekiem, jednak nie zawsze trzeba zachowywać się odpowiednio do swojego wieku, choć w takiej sytuacji powinni. - Zapowiadali dzisiaj, ale kto wie. - odpowiedział wzruszając ramionami Jayden poprawiając swoją bluzę, w której było mu chyba trochę za ciepło, a może była lekko niewygodna? Nie potrafił się zdecydować. Rozejrzał się po niebie i trochę go zaniepokoił kolor nieba oraz ten wspomniany wiatr, może naprawdę powinni wracać do domu i wycieczkę zaplanować na inny dzień?
Ruszył do biegu razem z dziewczyną, gdy woda zaczęła się po prostu lać z nieba. No tego to się nie spodziewał! A powinien. Dobrze, że jego kondycja nadal jest prawie doskonała i mógł w miarę szybko zareagować, ale oczywiście nie pozwolił by ciemnowłosa została z tyłu, to on był na końcu ich dwuosobowego peletonu. - Drzwi były otwarte, więc się nie włamaliśmy tylko chronimy siebie przez tym prysznicem. - odparł ocierając swoja twarz z wody by poprawić sobie widoczność. - Wątpię, żeby ktoś tutaj teraz przyszedł i sprawdził. - mówiąc to wskazał na okno, w którym było widać co się dzieje na świecie. Nieźle.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Poniekąd doskonale poznała na własnej skórze ten zgrabny unik - nadgodziny brane garściami, by zamknąć życie w żelaznych ramach rutyny. Wtedy rzadziej zdarzało się rozbieganym myślom popłynąć w kierunku jednego najbardziej z bolesnych tematów. I tak oto w taki sposób żałoba podkręciła tempo pracoholizmu młodej lekarki. I och, oczywiście, że wiedziała... a myśl o chorobie przyjaciela ogromnie bolała. Wszakże nie tak dawno przecież pochowała narzeczonego właśnie po onkologicznych bataliach - okropnie niepocieszające. Oczywiście wierzyła, że w przypadku Jay'a będzie zupełnie inaczej - musiało, prawda? Nie zamierzała nawet wyobrażać sobie innej możliwości, nadal będąc w tych obezwładniających więzach strachu o chorującą bliską osobę. Dlatego również nie zamierzała narzucać się żadnymi męczącymi pytaniami o leczenie, postępy; w duchu wierząc, iż sam powiedziałby jej o tym, gdyby pojawiła się taka potrzeba.
Bez dwóch zdań! Esther potrafiła naprawdę popisowo wpadać w podobne tarapaty, jakby porzucając nagle zawodową rozwagę. Czasami rzeczywiście powinna dwa razy się zastwnowić - czy wtedy nie zostaliby wystawieni na walkę z żywiołem? Choć dopiero zderzyli się z niepokojącą zapowiedzią, więc jeszcze do serca Hirsch nie wkradł się strach spowodowany sytuacją, w jakiej się znaleźli. - I akurat teraz musiało się sprawdzić... - bąknęła pod nosem, niezadowolona z takiego obrotu spraw. Po tylu mijających się z prawdą prognozach zaczęła patrzeć trochę przez palce na przeróżne zapowiedzi otrzymywane prosto ze studia telewizyjnego. Nie ukrywała, że jej postawa nie należała do najmądrzejszych i najpewniej pani Hirsch dostałaby zawału serca przez poczynania córki... gdyby tylko się dowiedziała! - I to w tobie uwielbiam, Jay! Będę mogła pójść spać z czystym sumieniem i brakiem pozwów na koncie - zażartowała radośnie, zastanawiając się przy tym, ile prawdy kryło się w jego słowach. Wymyślił to na poczekaniu czy naprawdę nie musieli martwić się łamaniem prawa w tym przypadku? Niemniej jednak była pod wrażeniem jak osoby kroczące po takiej ścieżce kariery potrafiły wyszukiwać nawet najmniejsze kruczki i odstępstwa od przepisów. Zebrała delikatnie już wilgotne włosy w kucyk z powodu irytującego uczucia przylegających do karku pasemek. - Mam nadzieję, że to przejściowe... chociaż mogliśmy utknąć w gorszym miejscu. - Oderwała wzrok od zacinającego deszczu, ruszając na spacer po pomieszczeniu. Przystanęła obok pierwszej alejki, lekko krzywiąc się na widok prawie centymetrowej warstwy kurzu znajdującej się na produktach. - Zdecydowanie nikt tu nie przyjdzie...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jayden nie chciał myśleć o swojej chorobie więcej niż jest to konieczne. Wiadomo, że to niczego dobrego mu się przyniesie. Nie chce użalać się nad sobą, bo to nie leży w jego charakterze. Co to da? Nic. Tylko podda się człowiek niewesołym myślą, które w ogromnej części są przyczyną tego, że choroba postępuje. Oczywiście organizm to również ważna kwestia. King chce żyć i miał nadzieje, iż jego przyjaciółka doskonale o tym wie. Nie zmienił, aż za nadto swojego trybu życia, wiadomo. Bywają momenty złego samopoczucia, ale to już inna kwestia. Cały czas jest aktywny w najważniejszych aspektach swojego życia – rodzina, praca i przyjaciele. Kolejność tutaj nie ma znaczenie, bo rudy jest dosłownie wszędzie! Esther jest dla niego ogromnym wsparciem mimo tego co przeszła w ostatnim czasie. Kocha ją ja siostrę i martwi się o nią jak jest smutna, bo to na tym wszystkim polega, prawda? Trzeba znaleźć ten złoty środek, który utrzyma przyjaźń nawet w ciężkich momentach.
Za takie zachowanie prawnik uwielbiał ciemnowłosą, bo z nią nie dało się nudzi i zamartwiać. Była chodzącą niespodzianką i nigdy nie było wiadomo czego można się po niej spodziewać.
- Czasem im się uda. -zaśmiał się zgadzając się z nią, ponieważ sam sceptycznie podchodził do przepowiadania prognozy pogody przez synoptyków, którzy co rusz mijali się z tym co tak naprawdę działo się na zewnątrz. - Mam sobie szkodzić we własnej rodzinie? - zapytał retorycznie, ale naprawdę miał to na myśli. A poza tym jak ktoś się pojawi to Jayden użyje swojego uroku osobistego, który działa w wielu przypadkach, więc może i w tym? Ale nie ma co myśleć na zapas, bo nic się nie dzieje. - Ważne, że nie pada nam na głowę, bo nie chce mieć potem przeziębienia, albo czegoś gorszego! - skrzywił się widząc kurz. Rozejrzał się za jakimś światłem, bo trochę było za ciemno. - To miejsce jest opuszczone od bardzo dawna i chyba nie ma tu nic wartościowego, dlatego jest otwarte. - tez się rozglądał za czymś by mógł włączyć światło i znalazł! Od razu lepiej się zrobiło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bezsprzecznie taka postawa była czasami wręcz wybawieniem i wielu sporo dałoby za podobne podejście do problemów. Och, nawet Esther zachowywała się niegdyś, jakby nic na świecie nie mogło jej ruszyć. Wszystko to jednak zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni wraz z pierwszą diagnozą, jaką otrzymał jej narzeczony. Czy jednak zamartwianie się oraz użalanie nad stanem bliskiej osoby kwalifikowało się pod tę samą kategorię? Niemniej jednak od tego czasu zrobiła się po stokroć bardziej nerwowa, gubiąc gdzieś w sobie lekko ducha, jakim była od dzieciństwa przez studia po wszelkie wyjazdy z lekarzami bez granic. - Nie, lepiej nie ryzykować - strzepała kurz z dłoni, powoli kierując się do lady, by położyć na nią wilgotną kurtkę. - Och, zdecydowanie ja też nie zamierzam chorować... chyba zwariowałabym w domu na zwolnieniu lekarskim. Nie daj Boże, jeszcze mama postanowi mi nagle matkować i padnę ofiarą jakiegoś ludowego leczenia kataru - roześmiała się, chociaż naprawdę nie widziało się Esther pić przedziwnych specyfików - tych z przepisów przekazywanych z pokolenia na pokolenie! Nie zrozumcie jej źle, kochała panią Hirsch całym sercem i najpewniej skoczyłaby za nią w ogień, ale takich atrakcji wolała po prostu uniknąć. Wystarczyło jej wrażeń po ostatnich rodzinnych świętach, na których otrzymała w prezencie matczyny czepiec ślubny i było to złe z dwóch powodów. Przyprowadziła wtedy w ramach otuchy swojego przyjaciela, co niewątpliwie wprowadzało lekki dyskomfort... a po drugie, czy nie tak dawno nie pochowała przecież Leviego? Czemu wcześniej nie pomyślała, by go podarować córce? I pomimo tych wszystkich spięć kobieta nadal była bliska jej sercu! - Och, nawet tak nie mów! Dla fanów serialów takie miejsca są czasem niczym zabytki... co z tego, że wygląda jak opuszczona stacja benzynowa - uśmiechnęła się szeroko, nadal rozglądając się w tych półciemnościach po pomieszczeniu. Ludzie bywali różni, więc nie zdziwiłaby się zbytnio, gdyby jakiś pasjonat Twin Peaks rozkradł cały asortyment... "na pamiątkę". Zamrugała kilkukrotnie, kiedy przyjaciel zapalił światło - na szczęście działało! - Jay, a co u Ciebie? - zapytała, utrzymując to w lekkim tonie, gdyż nie zamierzała zmuszać go do żadnych spowiedzi. Powie tyle, ile uzna za właściwe dla siebie!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pewne sytuacje zabijają w nas tego dobrego ducha, którego mieliśmy do czasy feralnych wydarzeń, on coś o tym wiedział, ale nie pogrążał się w złe myśli, a w każdym razie bardzo się starał, bo wiadomo, że w takiej sytuacji jest różnie, ale starał się, choć ostatnimi czasy bardzo źle się dzieje w jego życiu. Diagnoza chociaż była kilka lat temu nadal jest hm... jak to ująć? Czymś totalnie abstrakcyjnym dla niego.
- Dokładnie! - strzelił palcami z szerokim uśmiechem, ale po chwili drobinki kurzu dostały się do jego nosa i kichnął. Nie tak typowo po męsku głośno do takiego stopnia jakby to był jakiś wybuch bomby czy czegoś takiego. No wiadomo jak to jest u facetów, prawda?
Zaśmiał się.
- Jak można pracować w domu to jeszcze spoko, bo nie jest się uwięzionym w swoim własnym mieszkaniu, ale jak się jest chorym to już gorzej. Nienawidzę tego. - skrzywił się zabawnie choć. - Mama by się tobą na pewno dobrze zajęła. - tym razem puścił do niej oczko. Rodzice Jaydena nie żyją już od dobrych kilku lat i bywają momenty, że bardzo mu brakuje rodziców. Eh nie, źle to zabrzmiało. Cały czas za nimi tęskni, ale są takie sytuacje, że odczuwa to ogromnie. Może w tym momencie ich wtedy tylko wspominać.
Rodzinne mikstury to jest temat, na który można napisać książkę czy nawet trylogię! Są przekazywane z pokolenia na pokolenie, czasami z niekompletnym przepisem i wychodzą różne kwiatki. Tez był królikiem eksperymentalnym, choć mleko z miodem i czosnkiem pomaga na przeziębienie! - Tak, ale to wartość sentymentalna, ale mnie chodzi o wartość finansową, chociaż pewnie przy sprzedaży można zgarnąć niezłą sumkę. - wzruszył ramionami zastanawiając sie nad tym.
Spojrzał na ciemnowłosą uważnie po czym westchnął.
- Raz lepiej, raz gorzej, sama wiesz. - po raz kolejny z jego ust padło ciężkie westchnięcie, ale nie spowodowane pytaniem, a jego sytuacją.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z tym nie sposób się nie zgodzić - nieszczęsliwe zdarzenia odciskały wieczne piętno na przeróżnych płaszczyznach życia. Czasami udawało się o nich zapomnieć... a innym razem? Cóż z trudem dawało się je zepchnąć z pierwszego planu, gdy powoli przejmowały władzę nad całym życiem.
I nawet jeśli przez pracę w szpitalu niejednokrotnie była świadkiem młodych osób zmagających się przeróżnymi chorobami, to cholernie Jaydenowi tego wszystkiego współczuła i nie potrafiła do końca tej sytuacji uzmysłowić. Tak jednak jest w przypadku bliskich osób, prawda? Wypieramy nieprzyjemne sytuacje, jakby za sprawą niepamięci miałby po prostu zniknąć.
- O matko, Jay! Chcesz, żebym dostała zawału? - Zawołała zza regału, który właśnie okrążała, kiedy mężczyzna kichnął przeraźliwie głośno. Rzuciła również dobrze znanym bless you, gdy ponownie znalazła się w jego pobliżu. - W moim przypadku praca w domu kompletnie odpada. Wyobrażasz sobie otwierać pacjenta na stole kuchennym? Już żaden obiad nie wyglądałby tak samo.... - Zaśmiała się na samą myśl o takich spartańskich warunkach pracy zdalnej. Czy już ocierała się o czarny humor? Mogła jednak się usprawiedliwić tym, że taka opcja zaliczała się do tych ogromnie nierealnych. Nie zakładała przecież tak wielkich budżetowych cięć w szpitalu, by została zmuszona do przyjmowania pacjentów we własnym mieszkaniu - kto to widział u chirurga? Taki urok tego zawodu, iż home office odpadał już na samym starcie. - Niewątpliwie, ale raczej wolę oszczędzić jej takiego trudu - wywróciła oczami, specjalnie akcentując ostatnie słowo. Przy maminych monologach ofiara tego trudu była jednak dość niepewna... ale trzeba oczywiście zaznaczyć, że rodzica zawsze zajmowali ważne miejsce w życiu Esther. Niekiedy po prostu dochodziło do spięć charakterów, ale przebiegało to raczej w granicach normy. - Niezłą? Na pewno jakiś fan dałby za takie rzeczy sporą część własnego majątku - I to czasami przerażało Hisrch - wydać tyle pieniędzy na rekwizyty lub inne rzeczy związane z ulubionym serialem? Ludzie bywali różni, więc raczej nie powinno jej to dziwić.
- Jeśli chcesz o czymś pogadać, to wiesz... możesz się nawet wygadać jak do ściany - Odparła w końcu, delikatnie się uśmiechając do przyjaciela. Kto wie? Czasami to pomogło, a ona przecież nie musiała zasypywać go złotymi radami... których pewnie nawet nie chciał. Z drugiej strony z autopsji wiedziała, jak ciężko mówi się o bolesnych tematach.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „North Bend”