WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po zbiórce rzeczy dla potrzebujących w bibliotece, wrócił do domu dużo później, niż planował. Kawa czekała na niego (nie)cierpliwie, co zrekompensował jej długim spacerem po plaży. Spacerowali jeszcze z godzinę po zapadnięciu zmroku. Mimo, że Skyler co jakiś czas rzucał psiakowi patyk, to myślami był gdzieś daleko stąd. Rozstał się z Kaylee w sposób, którego sam nie do końca rozumiał. Z jednej strony miał wrażenie, że było im dobrze i relacja stała się nieco cieplejsza niż przedtem, gdzie w zasadzie nie miało być jakiejkolwiek relacji. Wyczuł jednak niezręczność. Może sam też czuł się odrobinę nieswojo. Nie miewał podobnych doświadczeń od czasu studiów, nie jako odpowiedzialny facet. Zerkał co chwilę na Kawę, myśląc że ta ma wyjątkowe szczęście, nie posiadając tego typu problemów. Wiodła spokojne, pozbawione zmartwień życie, może nawet beztroskie i miał nadzieję, że w miarę szczęśliwe. Mimo, że Skyler dużo pracował, to Kawa nie wyglądała na skrajnie nieszczęśliwą. Przynajmniej nie wtedy, kiedy z nią był.
Kolejne dni mijały dosyć szybko, zważając na ilość pracy, która na niego spadła. Pacjentów było stosunkowo dużo, więc siedział w szpitalu do późna. Sobota nadeszła wręcz niespodziewanie, ale przynajmniej w końcu mógł się wyspać. Wolny weekend nie zdarza się często, a nawet jeśli wkradał się gdzieś w grafik, to często przepadał pokonany nagłymi wypadkami. Tym razem być może nikt mu nie przeszkodzi. Na kolację miała przyjść Kaylee, co uważał za dość duże, znaczące wydarzenie w jego życiu, dlatego chciał się odpowiednio przygotować. Najpierw zrobił zakupy, tym razem zabierając Kawę ze sobą. Zazwyczaj niezbyt często jeździła z nim na wycieczki, więc była to miła odmiana zarówno dla niej, jak i dla niego. Lodówkę miał w zasadzie pustą, więc wrócił z reklamówkami pełnymi jedzenia i różnymi napojami. Uznał, że najlepszym pomysłem będzie grill, bo można na nim podgrzać w zasadzie wszystko. Wolał niczego nie narzucać, nie znając preferencji żywieniowych swojego gościa. Może nie jadła mięsa albo była na coś uczulona?
Chyba za bardzo się przejmował.
Po południu wziął prysznic, przebrał się, po czym wyszedł na taras za domem, aby przygotować grilla. Lubił mieszkać na wodzie. Nie trzeba było zbytnio oddalać się od domu, aby popływać, widok był całkiem przyjemny i w razie gdyby coś się zapaliło, nie było problemów z dojściem do wody. Ewentualnie można było paląca się rzecz do wody wrzucić. żyć nie umierać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie wiedziała, jak się ubrać – problem numer jeden. Czy to była randka? Boże, jak była ubrana ostatnio? Czemu on, cholera, musiał mieszkać na wodzie? Kto normalny mieszka na wodzie? Poszła na łatwiznę i włączyła synowi bajki, by mieć chwilę spokoju; przymierzyła ze cztery sukienki – nah, za poważnie i chyba zbyt elegancko, ze dwie pary spodni – nah, za luźno. Ubrawszy którąś z kolei spódniczkę stwierdziła, że jest okej, a przy okazji mentalnie popukała się w głowę, bo jezu, przecież ostatnio nie przejmowała, ani nie stresowała się tak mocno jak dziś. Chociaż wtedy nie wiedziała, że będzie u kogoś, a przynajmniej nie do pewnego momentu… Pozwoliła sobie jeszcze na kilka minut lenistwa z synem na kanapie, który z rozszalałbym entuzjazmem opowiadał jej właśnie, co przez te kilka minut wydarzyło się w bajce. Jakiś czas później, kiedy zbliżała się do tego miejsca, którego wciąż nie rozumiała, NO BO WHY, obiecała sobie, że tym razem, to spotkanie nie zakończy się tak, jak dwa poprzednie. Chociaż w sumie… przecież miał to być tylko i wyłącznie seks, więc może jednak? Zwariuje. Upchnęła w torebkę mocniej prezent, który kupiła, nie wiedząc, co ją podkusiło by to kupić, ale… ale to BARDZO, BARDZO na potem, heh. Usłyszawszy szczekanie psa, ścisnęła mocniej butelkę wina, a kiedy ujrzała jego sylwetkę, zapomniała o uciskającym stresie w dole żołądka, zapomniała o wszelkich za i przeciw – po prostu posłała mu uśmiech szeroki, kiedy przeciskała się do środka. Próbując opanować uśmiech, wcisnęła w jego dłonie butelkę wina. – Dla ciebie. Albo dla mnie? Myślałam, żeby wziąć piwo, bo stwierdziłam, że pewnie pójdziesz na łatwiznę i zamówisz pizzę, ale… jezu, pijesz piwo, prawda? Na pewno pijesz tylko piwo – zmarszczyła brwi, bo chyba właśnie tak pił ostatnio? Nie mogło by się jednocześnie odbyć bez maleńkiego przytyku w jego stronę, no ale halo… nie przeszło jej przez myśl, że potrafił gotować. Z tego co mówił wydawał się zabiegany, czasami zbyt mocno pochłonięty szpitalem, skąd miałby mieć czas? Przeszła kilka kroków dalej, bardziej w głąb. – Dlaczego mieszkasz na wodzie? – prosto z mostu, ale niech zaspokoi w końcu jej ciekawość, proszę. Jezu, czemu ona tak mocno z początku się rozgadała, zamiast podejść i zamiast tych wszystkich słów, posmakować jego ust? Dystans Kaylee, mimo że cholernie za tymi ustami się stęskniłaś. Nie po to tu przyszłaś. Nie była jednak pewna, czy nie wolałaby jednak tego, niżeli tak umiejętne i miarowe przekazywane informacje o sobie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miał problemów z ubraniem się, bo w zasadzie nie posiadał wielu ubrań, które by się jakoś bardzo od siebie różniły. Jego garderoba podzielona była na trzy części, nie licząc rzecz jasna bielizny. Posiadał ubrania eleganckie, czyli kilka koszul i kilka kompletów garniturów, wciśniętych gdzieś w głąb szafy, ciuchy wygodne, czyli sportowe oraz rzeczy “na co dzień”, czyli kilka par długich spodni, głównie jeansów i kilka par spodni do kolan. Jednego czego nie można było się doszukać w szafie Skylera to swetry. Nie znosił ich i nigdy nie nosił, a te które dostał kilka razy w prezencie oddawał na zbiórkach, takich jak ta, na której spotkał drugi raz Kaylee. Dziś, po krótkiej chwili zastanowienia, stwierdził, że to nie jest okazja ani na eleganckie ciuchy, ani paradowanie w dresach. Założył więc czarne jeansy do kolan, czarną koszulkę z jakimś białym wzorem i granatową bluzę z kapturem. Większą uwagę zwracał na to, aby być czysty, pachnący i mieć porządek z włosami, zamiast gniazda na głowie.
Usłyszał szczekanie Kawy, które brzmiało bardziej jak ponaglenie, niż ostrzeżenie, jakby nie mogła się doczekać, kiedy pozna nową osobę, bo to oznaczało więcej rąk do głaskania i więcej resztek z jedzenia, których Skyler jej nie odmawiał. Kawa była dopiero odrobinę wyrośniętym szczeniakiem, więc zapału jej nie brakowało i w zasadzie kochała wszystkich, co oznajmiała zamiataniem ogonem.
Prawie nazwał kobietę “Lee”, wychodząc przed dom. Powstrzymał się w ostatniej chwili. — Kaylee — zawołał więc, przywołując na twarzy prawie tak samo szeroki uśmiech, jak jej.
Słysząc jej słowa, powstrzymał się od głośnego śmiechu, chociaż ledwo.
Złapał wino i zerknął na etykietę, a później przeniósł wzrok na Kay. — Wino jest w sam raz. Lubisz pizzę? Mogę ją jeszcze zamówić jeśli chcesz — oznajmił, unosząc jedną z brwii. Zaprosił ją gestem do środka, po czym ruszył za nią. Kawa plątała się pod nogami, węsząc.
Jestem morskim typem — rzucił żartobliwie — Znalazłem ofertę kupna, przyjechałem i po prostu się tu dobrze poczułem. Jakbym będąc tu nie musiał stąpać twardo po ziemi — dodał, już nieco bardziej poważnie i wzruszył ramionami. Nie był pewien czy Kaylee załapie, ale może kiedyś lepiej jej to wytłumaczy albo jej pokaże. Może nawet dziś, o ile będzie okazja przy zachodzie słońca. Poprowadził ją na tyły, a później na taras za domem, gdzie stał grill z rozpalonym w środku węglem, a na stole leżały przygotowane do grillowania przekąski.
Cicho gwizdnął, a gdy szczeniak do niego podbiegł, wziął go na ręce. — To jest Kawa, mieszka tu od niedawna, ale całkiem dobrze się rozumiemy — przedstawił Kaylee swojego zwierzaka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Szanowała mocno, że w końcu się nauczył wypowiadać jej pełne imię. Pewnie ze śmiechem zdzieliłaby go w ramię raz, albo i cztery razy, gdyby musiała ponownie poprosić o zaprzestanie używania powyższego skrótu. Przytaknęła głową, mając nadzieję, że i jemu jej ulubione wino przypadknie do gustu, które swoją drogą, miała nadzieję, że rozleje do kieliszków jak najprędzej. Jak już nie przyjechała samochodem, to mogła sobie na to pozwolić. – Lubię pizzę. Zazwyczaj jadam ją w czwartki - odpowiedziała, zawierając w tych kilku słowach małą ciekawostkę. – Ale dziś jestem gotowa by sprawdzić twoje umiejętności kulinarskie. Jeśli sobie wymyśliłeś owoce morza, to był to pierwszy strzał w kolano – dodała z żartem, ale mówiła całkiem serio. Owoce morze to pierwsza rzecz, która przyszłaby jej na myśl, gdyby została zapytana o najmniej lubiane jedzenie. Przeszła za nim przez salon, nie wiedząc właściwie, gdzie idą, ale kiedy znaleźli się na zewnątrz, rozejrzała się dookoła i… łał. Podobało jej się. Mimo, że nie była wielkim fanem wody, gapiła się w nią przez dłuższy czas, dopiero później przenosząc wzrok na bruneta. – Wszędzie indziej stąpasz twardo po ziemi? Wszędzie indziej rzucasz takim poważnym spojrzeniem? – zapytała z zainteresowaniem, bo nie wiedziała jak to jest możliwe, by miał tak wesoły blask w oczach, a jednocześnie mógł spoglądać nimi tak, że przez jej ciało przechodziły ciarki? Z jej obiecanek wychodziło całe i wielkie nic, bo wszelkie narzucone sobie zasady łamała szybciej, niżeli właściwie je wymyśliła. Jak teraz, kiedy zupełnie zapomniała o zachowaniu dystansu i podeszła bliżej, by przejechać dłonią po mięciutkim szczeniaku, którego trzymał na rękach. Chyba powinna ogarniać, że ma psa? Czy ten pies pałętał się między jej nogami, kiedy zbierała swoje manatki? Czy uciszała go, by nie obudził Skylera? Nie mogła odnaleźć tych sytuacji w głowie, więc może go tutaj nie było? – Nie widziałam jej ostatnio – ale może się myliła, bo: - Choć może nie zwracałam na nią uwagi, bo byłam zajęta czymś innym? – zmarszczyła brwi, ale kącik ust drgnął jej leciutko w górę. Czuła się wyjątkowo swobodnie, a jej roześmiana buzia na pewno to przedstawiała. Lekkie nerwy odeszły daleko, daaaleko w zapomnienie. - Pomóc ci? - zapytała zaś, hardo podnosząc rękawy luźnego swetra w górę, ale wcale to nie znaczyło, że nie wierzyła w jego umiejętności!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czwartki z pizzą brzmiały jak systematyczność i konsekwentność, o ile takie czwartki nie odbywały się również w inne dni tygodnia, jak na przykład u niego. Uśmiechnął się pod nosem, starając się, aby zapamiętać ten ciekawy fakt z życia Kaylee. Może kiedyś ta wiedza mu się przyda, kto wie?
Zero owoców morza, odznaczone — odparł z uśmiechem, czując jednocześnie ulgę w związku z tym, że nie pomyślał w ogóle o rybach, z drugiej strony trochę się dziwiąc, że o tym nie pomyślał. Normalnie uznałby pewnie ryby za wspaniały pomysł, szczególnie na kolacji odbywającej się w zasadzie na wodzie. To pewnie zrządzenie losu, w co niby nie wierzył, a i tak o tym pomyślał. Jeżeli chodziło preferencje rybne Skylera, to w zasadzie ryby czy owoce morza mu nie przeszkadzały, jeżeli były dobrze przyrządzone, ale nieczęsto miał z takimi potrawami do czynienia.
Obserwował kobietę, gdy ta podziwiała widoki, a na jej pytanie uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami. — W szpitalu, tak. Przez większość czasu nie ma tam miejsca na bujanie w obłokach — odpowiedział w taki sposób, jakby praca była jego smutnym obowiązkiem, ciężarem, chociaż w rzeczywistości kochał to, co robił. Być może ostatnio się jednak odrobinę wypalił albo był przemęczony, sam nie do końca wiedział.
A ty? Zawsze jesteś taka ciekawska na drugiej randce? Wyglądasz mi na dziennikarkę.
Żartował, chociaż wcale by się nie zdziwił, gdyby faktycznie pracowała dla jakiejś gazety czy stacji telewizyjnej, przedstawiając opinii publicznej najnowsze informacje, soczyste plotki czy niecodzienne fakty.
Zerknął na Kawę, gdy o nią spytała i podrapał suczkę za uchem. — Nie było jej. Zamieszkała tu krótko po twojej wizycie, chociaż faktycznie pewnie byś jej nawet nie zuawazyła, gdyby tu wtedy była — odparł, stawiając szczeniaka na ziemi. Zbliżył się do Kaylee, po czym wskazał na stół, znajdujący się na tarasie. — W zasadzie wszystko jest przygotowanego do grillowania, wystarczy że wybierzesz sobie na co masz ochotę.
Miała do wyboru szaszłyki warzywne lub mięsne, ser, ziemniaki i kiełbaski.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zawsze podziwiała ludzi, którzy pracowali w szpitalu. Nie była pewna, czym konkretnie zajmuje się Skyler, ale praca przy ratowaniu życia ludzkiego zawsze budziła respekt. Miała teraz ochotę by przyłożyć dłoń do jego policzka, by przesunąć kciukiem po jego skórze, ale posłała mu jedynie lekki uśmiech. Mimo że znali się zadziwiająco krótko, była z tego faceta dumna, jakkolwiek to nie brzmi. Z tym samym uśmiechem otworzyła szerzej usta, a w swojej główce pewnie właśnie pokazywała mu swój pięknie wyeksponowany środkowy palec. Wcale nie była ciekawska. W c a l e. I to wcale nie była randka. Tym bardziej druga. – Po prostu staram się prowadzić rozmowę, okej? Ale dobrze, teraz wszystko w twoich rękach – wzruszyła ramionami, no bo skoro tak, no to tak. Nie żeby się obrażała, w żadnym wypadku – była osobą, która może i szybko panikowała, ale żeby się zezłościć potrzebowała napraaaawdę dużo. Teraz raczej się drażniła. Może testowała na ile może sobie pozwolić? – Nie jestem dziennikarką – halo! Musiała się odezwać mimo wszystko. – JUŻ nie pracuję dla gazety. Już baardzo długo – już cały długi tydzień, ale już nie musiała tego zaznaczać, prawda? Może i miał rację, może zbyt wiele od razu chciała wiedzieć, mimo że samą siebie stopowała w myślach, by nie dopytywać, nie zapoznawać się, nie pogłębiać relacji, nie cokolwiek. Pytania wręcz eskalowały w jej głowie – bo czy kiedy pada lub wieje, czy tą jego łajbą buja? Czy jest tu miejsce, z którego może moczyć nogi w wodzie? Czy to ma normalne fundamenty? Niby wiedziała i widziała, że ludzie mają domy na wodach, ale nigdy się nad tym nie zastanawiała. Uniosła wzrok, zerkając chwilowo w jego twarz, gdy się zbliżył, ale przypominając sobie co chwila pojawiające się w jej głowie słowo DYSTANS, stwierdziła, że to odpowiedni moment, by faktycznie położyć coś na tego grilla, skoro wszystko było gotowe. Podeszła bliżej stołu, nie będąc pewną, jak mocno może się porządzić. – Bardzo długo pracowałam dla The Times – mówić niestety lubiła, więc odezwała się, zastanawiając się, czy mogła spróbować wszystkiego po trochu. – Nie jako dziennikarka – wytknęła z uśmiechem. – Fotograf – uściśliła. – Póki podróżowałam za ujęciami i historiami chyba sprawiało mi to większą satysfakcję. Więc zrezygnowałam, a teraz pracuję nad wystawą – rzuciła, odwracając się w jego stronę, a w kilku słowach streszczając to, czym się zajmowała. – A ty? – lekkie pytanie, w zasadzie mógł teraz odpowiedzieć cokolwiek. Ja lubię zielony kolor. Ja mam długie włosy. Ja nie lubię nosić rękawiczek. Cokolwiek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdawał sobie sprawę, że powszechnie uznawano pracę w szpitalu za szlachetną. Można się nią było chwalić. Wiedział to, ale mimo wszystko brakowało u jego boku kogoś, z kim mógłby dzielić się swoim dniem i komu mógłby się chwalić, kto byłby z niego dumny. Może zobaczył coś w spojrzeniu lub uśmiechu Kaylee, bo z jakiegoś powodu pomyślał, że może jest jeszcze na to szansa.
Uśmiechnął się, słysząc jej przytyk. Tak naprawdę nie przeszkadzały mu jej pytania. Mogła spytać o co tylko chciała. Po prostu lubił się drażnić, szczególnie z nią, przynajmniej w ostatnim czasie.
Zainteresowały go jej kolejne słowa. Czyżby trafił? Przez chwilę trudno było mu w to uwierzyć, bo dziennikarstwo było strzałem. Posada w The Times brzmiała dosyć imponująco, a gdy w końcu rozwiała jego wątpliwości odnośnie jej zawodu, pokiwał krótko głową. — Czyli jednak nie dziennikarka, ale byłem blisko — zauważył z zawadiackim uśmiechem, przeprosił ją na momencik, po czym skoczył do kuchni, aby po chwili zwrócić z kieliszkami na wino i otwieraczem.
Nie mogłaś dłużej podróżować? — zapytał, bo skoro tak to lubiła, to czemu dalej tego nie robiła?
Ruszył się i również podszedł do stołu, z którego wziął kilka kiełbasek i szaszłyków, po czym odwrócił się, by położyć je na grillu. Mięso cicho zaskwierczało i po chwili można było poczuć zapach przypieczonej skórki. Następnie zajął się otwieraniem butelki wina i rozlewaniem jej zawartości do kieliszków.
A ja nie — odpowiedział, próbując ukryć rozbawienie, może odrobinę nieskutecznie. — Nie pracuję nad wystawą. Chyba, że weźmiemy pod uwagę galerie w moim telefonie, w której głównie można zobaczyć kilkadziesiąt ujęć mojej skromnej twarzy, które robiłem na tindera lub odrobinę zdjęć Kawy.
Odrobinę, czyli większość, również po kilka praktycznie takich samych ujęć. Fotograf raczej z niego nie będzie, ale czasami lubił popstrykać fotki, tylko bardziej jak chiński turysta, nie artysta. Podał jej kielich wina.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Widząc po raz kolejny uśmiech na jego twarzy – ten pewny siebie, ten łobuzerski, ten kącikowy, ten pięęęęękny, ten, który powodował, że świeciły mu się oczy i marszczył nos – pacnęła go piąstką w ramię. – Jezu, jesteś okropny. Ciągle się ze mnie nabijasz – chyba już wiedziała, że się drażnił, bo przecież sama robiła podobnie. Trafił swój, na kurde swego.
Przygryzła lekko wargę, zastanawiając się co powinna odpowiedzieć. Czy ona mu mówiła, że jest rozwódką? Była pewna, że tak, ale może nie było czasu, albo i nawet takowego pytania? Nie do końca pamiętała. Początek ich spotkania zamazywał jej się za obrazami z jego końca, a nawet i z biblioteki. – Kiedy zaczęliśmy mieć z moim eks mężem problemy, pomyślałam, że może to przez to, że czasami wyjeżdżam na dość długo? – wzruszyła ramionami, starając się mówić tak, by było w tym jak najwięcej prawdy. – Więc skupiłam się bardziej na Stanach, na Waszyngtonie, a teraz… chyba po prostu za bardzo zagrzałam tyłek – uśmiechnęła się ostatecznie, bo poniekąd tak było. Poniekąd. Nie tylko ten jeden mężczyzna spowodował, że musiała dać na wstrzymanie i zmienić styl życia. Wzięła kieliszek w dłoń, chwilowo obracając go w palcach, nim spojrzała na niego ponownie. Na Skajo, nie na kieliszek. Przyjemnie było oglądać, jak krząta się przy barbekju. – Nadal robisz zdjęcia na tindera? – jedna z jej brwi powędrowała w górę, ale tego naprawdę była ciekawa. Nie otworzyła feralnej aplikacji od czasu spotkania ze Skylerem, nie miała więc bladego pojęcia. Uważając na pałętającą się między nogami Kawę, która pewnie usłyszała swoje imię, albo poczuła zapach kiełbachy, stanęła przy nim, a zaś dołożyła na grilla ser. Była głodna straaaasznie i nie zamierzała udawać wiecznie dietującej, jedzącej jedynie sałatę kobiety. Zerknąwszy w jego twarz, uśmiechnęła się lekko. Czy była zainteresowana jego reakcją? Oczywiście. – Bo mogłabym zrobić ci kilka sensownych zdjęć, wiesz? Kto wie, może któraś nawet by się skusiła? – i d i o t k a. – Później poprawiłabym to tu, to tam – machnęła dłonią przed jego twarzą. – Na pewno byłbyś rozchwytywany – skończona idiotka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zerknął na nią kątem oka, gdy poczuł filigranową pięść na swoim ramieniu. To ciekawe, że naprawdę miała stosunkowo drobne dłonie, nawet jak na kobietę. Lubił kobiece dłonie, a te należące do Kaylee szczególnie przypadły mu do gustu, zauważył ich piękno jeszcze przy pierwszym spotkaniu. Oczywiście nie tylko to docenił. Nie skupiał się jednak konkretnie nad kolorem jej oczu czy włosów, ale na tym, że jej spojrzenie ma w sobie coś tajemniczego, a włosy lśnią i wyjątkowo ładnie pachną. Uśmiech na przykład miała z jednej strony nieśmiały, a z drugiej kryjący w sobie coś wręcz nieprzyzwoitego. Czasami nie miał zielonego pojęcia co może sobie myśleć, a był tego ogromnie ciekawy. Niestety nie posiadł umiejętności wchodzenia innym do głów. — Uważaj, bo mi bark jeszcze wybijesz, a kontuzjowany nie będę już taki przystojny — zażartował.
Nie miał pojęcia, że Kaylee jest rozwódką, więc odrobinę spoważniał i przyjrzał się jej uważniej. Podejrzewał, że była pełna niespodzianek i nie mylił się. Ciekawe co jeszcze trzymała w zanadrzu. — Pewnie też nie przepadałbym za długą rozłąką — odpowiedział, z jakiegoś powodu nie chcąc pokazać, że jakkolwiek go informacja o mężu ruszyła. Zachowywał się tak, jakby o wszystkim wiedział i był z tym pogodzony, nawet jeśli tak naprawdę nie był. Z jakiegoś powodu nie spodobało mu się, że w życiu Kaylee jest mąż, nawet jeśli były - co było bez sensu, bo każdy ma jakąś przeszłość, w której zazwyczaj są jacyś byli partnerzy. Odchrząknął krótko, z ulgą przyjmując zmianę tematu.
Nie —odparł, przywołując znowu uśmiech na pokrytą kilkudniowym zarostem twarz. W zasadzie chciał dodać, że nie używał aplikacji od ich ostatniego spotkania, ale wtedy ona zaproponowała mu… Pomoc w zrobieniu i retuszowaniu zdjęć, aby leciało na niego więcej kobiet na tinderze? Czy on dobrze zrozumiał?
Stuknął kieliszkiem w jej kieliszek, po czym upił łyk wina i cicho cmoknął, jakby się nad tym zastanawiał. — Rozchwytywany, mówisz? To tu, to tam? — powtórzył zarówno pytania, jak i jej gest, czyli machnął sobie dłonią przed twarzą. — Z nieba mi spadłaś, myślałem, że już nic mi nie pomoże — przyznał z ulgą w głosie. — A czy ty sama jesteś tak bardzo rozchwytywana na Tinderze? — odbił piłeczkę.
Ostatnio zmieniony 2021-05-12, 16:49 przez Skyler Bernthal, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lubiła jego poczucie humoru. Czuła, że może właściwie powiedzieć cokolwiek, a tak luźno nie czuła się naprawdę dawno.
- Mam wrażenie, na twoje szczęście, że ani ja nie jestem tak silna, ani ty nie jesteś tak delikatny. Nie musisz się więc martwić, nawet byłoby szkoda – wyszczerzyła swoje ząbki w uśmiechu, mówiąc o uszkodzeniach jego ciała. Abstrahując od tak mało istotnej rzeczy, jaką była niemożność nazywania samej siebie mianem dziennikarki reportera, gdyby nie potrafiła wyłapać tego lekkiego zawahania w głosie i zmiany jego tonu, tak zdecydowanie nie przeszłoby jej przez gardło nazywanie się fotografem, gdyby dawała umknąć migawce aparatu zmianom mimiki twarzy i spojrzenia. Czy inaczej wiedziałaby na czym się skupić, gdzie patrzeć, co obserwować, by w tym idealnym momencie usłyszeć pstryk migawki? Najpewniej nie. Była pewna, że mu mówiła, że chociażby o tym wspomniała. Rozwódka, ot, przecież to nic wielkiego. Nie pierwsza i nie ostatnia. Nie było to absolutnie żadną tajemnicą. Jeśli przez moment myślała, by rzucić większą ilością szczegółów ze swojego życia, tak skutecznie to ją odstraszyło. Powinna brnąć w ten temat dalej, skoro on tego nie chciał robić? Wypadałoby teraz zapytać o niego, ale… nie potrafiła się skupić. – Mhm – przytaknęła jedynie. – Chyba nikt za tym nie przepada – ostatecznie lekko się uśmiechnęła, a łyk wina, zaraz po lekkim stuk w jego szkło, ogromnie pomógł. Okej, wcale nie był taki mały ten łyk, aż dziw, że się nie zakrztusiła. Pomógł mocno, a i umiejętna zmiana tematu też. Bardzo. – Rozchwytywany – przytaknęła sama sobie – idiotce. Zastanawiała się jak długo jeszcze będzie w stanie pozostać w tym głupim postanowieniu utrzymywania dystansu, któremu zdecydowanie powinna nadać miano zapoznawczego, nie zaś cielesnego. Tego chciała, prawda? Jezu, nawet się z nim nie przywitała, więc to całe to tu i to tam miała ochotę nawet dotknąć paluszkiem. Przejechać przez zadartą brew, musnąć ustami drgający w ciągłym uśmiechu kącik ust. – Oj, nie jest tak źle, już nie przesadzaj. Nie trzeba by nad tobą długo pracować – zaśmiała się, słysząc jego sarkastyczny ton. – Ciągle – machnęła ręką, a oczami wywróciła. – Mam tak zapchaną skrzynkę, że już mnie to przerasta. Każdy weekend wyjęty z życia, aż ciężko pogodzić te wszystkie spotkania, randki i rozczarowania – wszystko mówiła tonem głosu podobnym do tego jego, więc wiedział, że sobie żartowała? W końcu mówiła, że nie umawia się z przypadkowymi facetami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jemu za to podobało się, że jego poczucie humoru było przez nią rozumiane, a gry słowne ciekawe - gorzej, gdyby Kaylee nie odbijała piłeczki, jednak w tym była wyjątkowo dobra.
Widział jak łapczywie piła wino, więc bez żadnego komentarza sam wziął dwa duże łyki i krótko odchrząknął. Przynajmniej będzie jej raźniej, jeżeli dotrzyma tempa. Uśmiechnął się tylko pod nosem, bo z jakiegoś powodu wydawało mu się to zabawne. Jak powtarzanie po kimś gestów tylko żeby było zabawnie. Uniósł butelkę wina, po czym napełnił im kieliszki, nie siląc się na jakiekolwiek powściągliwości. W końcu im smakowało, tak?
On w zasadzie nigdy nie postanowił, że będzie trzymał jakikolwiek dystans, chociaż z reguły był odrobinę zdystansowany na początku, co chyba odznaczało większą część społeczeństwa. Dystans to w końcu ostrożność, a tej nigdy za wiele.
Nie powiedziałby jednak, że zarówno on, jak i ona, dystansują się od siebie jakoś wyjątkowo mocno. W końcu każde z ich spotkań, przynajmniej do tej pory, kończyło się zbliżeniem. Trochę gorzej szło im mówienie o sobie, ale nie znali się też na tyle długo, aby było to jakieś niecodzienne. W końcu ludzie nie mówią sobie wszystkiego od razu, niezależnie od tego czy ze sobą sypiają, czy nie.
Oczywiście, że znał się na żartach, a chyba miał z Kaylee podobne poczucie humoru.
Zapchana skrzynka pocztowa brzmi jak koszmar każdego, szanującego się internauty — odparł, zgrabnie omijając randki, a tym bardziej rozczarowania.
Głodna? — zapytał zaraz, zdejmując pospiesznie gotowe jedzenie z grilla. Mógłby godzinami opisywać przygotowywanie poszczególnych składników i robienie z nich wyszukanych potraw, ale w sumie to się nad tym nigdy nie rozwodził. Był trochę jak kucharz-jaskiniowiec. Tu wrzucił coś, tam dorzucił coś innego, ubijał wszystko razem, dosypywał przypadkowych przypraw na oko i gotowe. Zazwyczaj zamawiał potem prawdziwe żarcie przez neta. Dlatego tym razem postawił na grilla - no bo co może źle pójść? Może się przekonają.
Dawno nikt mnie nie odwiedził — wtrącił ni z tego, ni z owego. Być może chciał zasugerować, że Kaylee jest jakimś wyjątkiem i ich spotkanie wcale nie jest dla niego codziennością.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kto to wiedział, co sobie o niej pomyśli? Nie wiedziała po prostu co powiedzieć, a upicie wina wydawało się idealnym rozwiązaniem w tej chwili, w której nie wiedziała jak się zachować. Za dużo trunku wlało się w jej usta zupełnym przypadkiem, toteż, kiedy ponownie napełnił lampki… wow, Kaylee. Naprawdę potrafisz sobą zainteresować faceta – rozwódka, alkoholiczka. Wspaniale. Do drugiego rzutu napoju postanowiła podejść bardziej z głową – w końcu miała nie zostawać na śniadanie, o którym już dyskutowali, a mimo, że dzieciak już będzie spał, kiedy wróci do domu… no nie, nie mogła sobie na to pozwolić. Pokręciła głową na upór swoich myśli, bo trudno – będzie co miało być, a ona weźmie z tej relacji, czy czymkolwiek to jest, najwięcej jak będzie potrafiła.
- Marny ze mnie internauta – przyznała w końcu, przywdziewając na usta uśmiech, z którym w parze szły dołeczki w policzkach. – Nie otworzyłam tej aplikacji od naszego pierwszego spotkania. – mimo wszystko postanowiła powiedzieć jak było, no bo dlaczego nie? – A wcześniej nikt tak mocno… po prostu byłeś… – zapadający w pamięć? Zbyt mało detali w opisie, zbyt przystojny? Nie wiedziała, toteż z uśmiechem machnęła jednak ręką, ale niesona zarówno impulsem, jak i zwyczajną chęcią, zliżyła się by ledwie wyczuwalnie musnąć wargami jego policzek. Kilkanaście długich minut za późno powiedziane dobry wieczór. Dystans idealny. Odsunęła się z uśmiechem.
- Jak wilk – kiwnęła głową i uznając, że skoro sama mogła na grill dołożyć to, na co miała ochotę, tak i teraz pomogła mu, sprawnie nakładając samej sobie na talerz. Jezu, ależ to pachniało. Przeniosła na niego swój wzrok.
- Dlaczego? – zapytała jedynie, bo lubiła te wrzutki słowne, które raz na czas uskuteczniał, a które pozwalały jej się więcej o nim dowiedzieć. – Jestem tu już drugi raz, czy to oznacza, że będę otrzymywać specjalne traktowanie? – zaśmiała się, mimowolnie odrobinę się zbliżając, by ramieniem pchnąć to jego. Zaczepiała go specjalnie i specjalnie też się odsunęła, bo chyba zaburczało jej w brzuchu, więc czas usiąść i jak człowiek zjeść, bo wstyd, gdyby usłyszał. Naprawdę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Co myślał Skyler? W zasadzie nic specjalnego - a na pewno nic, co pomyślała o tej sytuacji ona. Nie uważał jej za alkoholiczkę, no może za rozwódkę już bardziej, skoro powiedziała mu wprost, że nią jest. Wierzył jej, bo nie miał powodów, żeby nie wierzyć. To prawda, że również jej nie znał, a nieznajomym podobno nie powinno się wierzyć w każde słowo, jednak on dał jej szansę, tak jak dałby ją każdemu. Zaufanie budują obydwie strony i dopóki się tego zaufania nie zawiedzie, to należy iść do przodu. Jedyne nad czym odrobinę się zastanawiał, to na ile były mąż jest dalej częścią jej życia.
Zawiesił wzrok na jej uroczym uśmiechu, a niepewność rozwiała się, jakby odjęła ją czarodziejską różdżką. — Hipnotyzujący? Zniewalający? Jedyny taki w swoim rodzaju?
Teraz był prawdopodobnie i smakowity, skoro zdecydowała się na jego usta i to przed kolacją. Zbliżył się i odwzajemnił krótki pocałunek, obejmujący jednak całe jej usta, nie tylko ich kącik. Kaylee też mu smakowała.
Z jedzeniem na talerzach przenieśli się na niewielki stolik, przy którym stała ławka z oparciem, ozdobiona wieloma poduszkami, aby siedzącym było w miarę wygodnie. Wbrew pozorom na tarasie za domem nie było dużo miejsca, ale jak widać dało się zrobić grilla dla kilku osób.
Zaśmiał się krótko, co zagłuszyło burczenie w brzuchu Kaylee, więc mogła być pewna, że tego nie usłyszał - nawet gdyby usłyszał, to nie dałby tego po sobie poznać. — To znaczy, że już jesteś traktowana specjalnie — odparł zgodnie z prawdą. Zdawałoby się, że nie odpowie na jej wcześniejsze pytanie, ale w końcu się odezwał:
Nie mam tu rodziny, tylko siostrę, z którą nie mam najlepszej relacji.
Prawdę mówiąc nie miał z nią żadnej relacji, bo ona prawdopodobnie nie wiedziała o jego istnieniu. Reszty rodziny w zasadzie nie posiadał, bo nie miał pojęcia kim jest jego ojciec, a matka nie żyła. — Ze znajomymi zazwyczaj spotykam się na mieście.
To nie był chyba czas na wchodzenie w szczegóły dotyczące trudnych relacji rodzinnych, pewnie tylko zepsułby randkę. Na to przyjdzie czas.
Sięgnął po kawałek usmażonego mięsa i sos. — Też nie randkowałem z nikim oprócz ciebie — zmienił nagle temat, nawiązując do tindera i ogólnie rzecz biorąc kontaktów z kobietam.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może po prostu warto przestać myśleć? Bo akurat o to właściwie nie było ciężko – przyjęła jego odwzajemniony pocałunek z uśmiechem na ustach, a zaś czując, że wciąż jej mało, przytrzymała go przy sobie, oddając ten krótki gest.. W końcu. Nie tak jak wcześniejszymi razy, nie rzucała się bez opamiętania i z zachłannością, a leniwie, nie spiesznie, delikatnie delektowała się tym małym wczesnym deserem. Jezu, jak mocno pragnęła więcej. Z rozbawieniem na twarzy, zmarszczyła nos. – Nie chcę żebyś stracił tę swoją pewność siebie, więc uznajmy, że tak. Cokolwiek sobie nie powiesz, udawajmy, że właśnie taki byłeś – przytaknęła główką, kiedy siadali na ławce. Podobało jej się tutaj. Nie tylko krajobraz przed sobą, bo słońce schodziło coraz niżej, ale też ten siedzący obok niej. Chyba nawet bardziej. Kolejne dlaczego formowało się w jej głowie, a później kolejne i jeszcze jedno. Czy znowu wyjdzie z niej dziennikarka? Nie odzywała się więc przed dłuższy moment, zapełniając swój żołądek tym, co akurat miała na talerzu, ale kiedy odłożyła talerz na stół, a wzięła w dłoń lampkę wina, nie mogła się powstrzymać. Taka była, cóż mogła na to poradzić. Usiadła wygodniej, zwracając ciało bardziej w jego stronę. – Wiem, że mówiłam, że nie będę już ciekawska, ale jezu, Skyler, całkiem możliwe, że to było malutkie kłamstwo,. Mam tyle pytań w głowie, że pomyślisz, że jestem… ciekawska? – powtórzyła się, marszcząc przy tym brwi. – Dlaczego nie przychodzą do ciebie do domu? Dlaczego nikogo tu nie chcesz? – jej mieszkanie to chwilami istny dom wariatów i naprawdę bardzo to lubiła. Choć za taką ciszą i spokojem, jaki emanował z tego miejsca mocno tęskniła. – Dlaczego… – dobra, jeśli chodzi o rodzinę, to może nie wypadało? Najpewniej. Pokręciła głową. – Dlaczego to, że miałam męża, sprawiło, że... albo tak na ciebie… tak… dlaczego? Nie jestem mężatką już od prawie czterech lat – gwoli ścisłości, bo przecież zupełnie nie czuła potrzeby by opowiadać historię swojego życia. – Dlaczego nie zapytałeś, czemu wtedy wyszłam? – jezu, lepiej chyba nie, chyba się zapędziła, ale nic nie mogła poradzić na te chwile, kiedy atakowała ludźmi swoimi słowotokami. Słowo za słowem, jak karabin. – Nie masz pojęcia, ile razy zastanawiałam się, jakby wyglądał poranek, gdybym została i… uprawialibyśmy rano seks, prawda? Prawda, zdecydowanie – wywróciła oczami, ale nie dała mu zbytnio czasu na odpowiedź. – A skoro jesteś taki cholernie skromny... - jak dobrze, że miała dobrą pamięć do słów. - ...odrobinę hipnotyzujący, trochę zniewalający i taki… jedyny w swoim rodzaju… myślę, że byłoby mi nawet nieco przykro, gdybyś powiedział, że nadal randkujesz, wiesz? Choć to oczywiście byłoby zupełnie normalne – zakończyła swój wywód, zbierając się na odwagę. Nie miała czternastu lat, mogła chyba klarownie komunikować swoje myśli, prawda? – Od kiedy to… – wskazała paluchem na siebie i na niego, z uśmiechem pięknym. – ...jest randka? – hehe, to już było specjalnie, co by wiedział, że niczego nie zamierzała mu ułatwiać. – Kiedy nauczyłeś się tak przygotowywać grilla? – krótka wzmianka na znak, że baaaardzo jej samokowało. – Nie musisz… nie musisz odpowiadać na wszystko. Możesz sobie wybrać jedno pytanie? – po prostu ją poniosło, co zrobić. Dystans fizyczny, dystans poznawczy… pieprzyć to.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak, po co myśleć? Myślenie tylko wszystko psuło. Uśmiechnął się lekko. Jak w kilku zdaniach przyznać mężczyźnie rację i jednocześnie uznać, że tej racji nie ma i w dodatku zmyśla. Tylko kobieta tak potrafi.
Gdy usiedli, przez chwilę po prostu jedli. Posiłek był naprawdę smaczny i to prawdopodobnie zasługa kilku świetnych przypraw, po które jechał na drugi koniec miasta. Poza tym obydwoje byli głodni, co dodawało apetytu i sprawiało, że wszystko było jeszcze pyszniejsze. Nawet wino, a może szczególnie wino?
Uniósł brwi, zerkając na nią, gdy skończyła jeść i odłożyła talerz, a on dalej z pełną buzią siłował się ze sporym kawałkiem mięsa. Odchrząknął krótko, po czym połknął jedzenie, które o mało co nie stanęło mu w gardle. Otarł usta chusteczką i pospiesznie napił się łyka wina, aby się nie udusić. Znowu chrząknął i dopiero przemówił. — Możesz być ciekawska
Gdy zaczęła zasypywać go pytaniami zastanowił się czy aby na pewno może. Nie, zdecydowanie może. Ciekawość to ludzka rzecz, ale i pierwszy stopień do piekła, więc nawet jak teraz może zadawać milion pytań, to kiedyś za to odpowie przed sądem ostatecznym i męki Skylera nie pójdą na marne!
Musiał przyznać, że tych wszystkich pytań było za dużo na raz i co prawda mógłby na każde odpowiedzieć, ale gdyby zadawała je po kolei, każde kolejne dopiero po jego odpowiedzi, nie przed. Nie miał tak dobrej pamięci jak ona, więc nie wszystko zapamiętał. Postanowił więc odnieść się do tych ostatnich pytań, szczególnie tych o randkach.
W zasadzie nadal randkuję — przyznał, po czym rozejrzał się, odrobinę teatralnie dookoła. — Wyjaśnię to, odpowiadając na inne pytanie — dodał odrobinę tajemniczo, po czym sięgnął po telefon i zerknął na godzinę. — To jest randka dokładnie od godziny i szesnastu minut, więc randkuje z Tobą.
Uśmiechnął się szeroko, po czym odłożył telefon, dumny z siebie niczym paw.
Ponownie sięgnął po lampkę wina i upił łyk. — Czemu wtedy wyszłaś? — spytał, już odrobinę poważniej, rzucając jej pytające spojrzenie. Z pewną dozą ulgi przyjął informację, że rozwód Kaylee nie był taką świeżą sprawą, ale jego reakcja na tego newsa zginęła gdzieś pośród wcześniejszego słowotoku brunetki.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”