WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dziwnym wydawało mu się, że z rodzoną siostrą potrzebował skontaktować się SMSowo, aby umówić się na spotkanie. Mało tego, chyba sam do końca nie zdawał sobie sprawy z tego gdzie dziewczyna w zasadzie mieszkała. Podczas zalania przeniosła się przecież do matki i choć mignęła mu parę razy w ich apartamencie, to jednak nie miał pewności czy już do niego wróciła na stałe. To tylko dodatkowo wpędziło go w wyrzuty sumienia, nie wspominając o tym, że nie miał pojęcia o żadnym Paryżu. Czy Taylor również nie wiedział o tych wszystkich rzeczach? A może choć raz okazał się być lepszym bratem? Grunt, że Laurence się zreflektował i choć wciąż było to z inicjatywy Laurki, udało im się ustawić na wieczór w salonie.
Wrócił z pracy wcześniej niż zwykle. Naprawdę robił postępy jeśli chodzi o ujarzmienie swojego pracoholizmu i choć nie było mu łatwo odpuścić, to też coraz bardziej ufał swojej załodze. Miał nadzieję, że przyjdzie mu to z czasem, chociaż szkoda, że aż tyle trzeba było czekać na najmniejsze efekty. Wziął szybki prysznic i od razu przeszedł do kuchni, aby przygotować jedzenie dla siebie i siostry, która albo jeszcze nie dotarła, albo siedziała w swoim pokoju. - Laura?! - zawołał, zerkając na drzwi do pomieszczenia, które być może zamieszkiwała. Cholera, naprawdę wstyd, że nie wiedział takich rzeczy.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

#36
outfit
Ostatnie tygodnie były dla wszystkich bardzo trudne, przez co mijali się i każde zajmowało się sobą i swoimi problemami. Laurence miał na głowie firmę, która była ogromnym obowiązkiem i z pewnością wielkim wyzwaniem. Laura natomiast miała szkołę, rozmowę rekrutacyjną na studia, podjęcie decyzji, którą uczelnię wybierze, a także masę innych rzeczy związanych z życiem towarzyskim i rodzinnym. Krążyła między szkołą, mieszkaniem ojca i matki, osiemnastkowymi imprezami, których teraz był wysyp, spotkaniami z Lily i Stellą, a także od niedawna z Finnem. Dlatego też próba spotkania się z bratem, na spokojnie, by porozmawiać i nieco siebie nawzajem wesprzeć, była dla niej bardzo ważna.
- Jestem! – krzyknęła ze swojego pokoju, w którym czekając na brata odrabiała zadania na jutrzejsze lekcje. Zamknęła więc szybko książkę i z kubkiem herbaty w ręku udała się do salonu, gdzie zobaczyła Laurenca. Uśmiechnęła się do niego blado i podeszła, by go przytulić. – Cześć. – wymamrotała cicho. – Cieszę się, że oboje znaleźliśmy w końcu czas, by spotkać się we własnym mieszkaniu. – zażartowała, chociaż nastoju do żartów nie miała. – Jak ci minął dzień? Zrobimy herbatę? Zjemy coś? – spojrzała na niego pytająco, zastanawiając się, czy usiąść już na kanapie, czy najpierw udać się do kuchni.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Hej - odwzajemnił jej blady uśmiech i objął ją niepewnie w pasie. Było to dla niego dziwne z dwóch powodów - dawno nie miał tak bliskiej styczności z Laura, a do tego dawno też nie dotykał czule drugiego człowieka. Całymi dniami przebywał wśród ludzi, a jednak pod tym względem bardzo się odzwyczaił od kontaktów. Na pewno miło było poczuć bliskość kogoś pokroju siostry, chociaż zgadywał i tak, że ona potrzebowała tego o wiele bardziej niż on. W końcu to nie on stracił swojego najlepszego przyjaciela. Nawet jeśli jego crush wyjechał z miasta, to nadal żył i gdzieś tam sobie egzystował, a Cosmo... Cosmo po prostu zakończył swój byt, tak definitywnie.
- Może Ty zrobisz herbatę, a ja nam zrobię wegański pad-thai? Chyba, że wolisz pizzę, bo widziałem drożdże - spojrzał na nią pytająco. Odkąd wyrwał się z Pagliacci, to jego umiejętności mocno się poszerzyły. Głównie przez wzgląd nad ambicje, które miał w sobie będąc kelnerem. Każdą wolną chwilę poświęcał wtedy na naukę gotowania, więc jego asortyment uległ polepszeniu. - A mój dzień? No co ja Ci będę dużo mówić, praca praca praca, ale było bardzo sympatycznie. Sprzedałem wszystkie ciasta przed szesnastą - zauważył, że miejsce coraz częściej zrzeszało fanów jego kuchennych rewolucji i ogromnie mu to schlebiało. Nie sądził, że wyrobienie sobie stałych klientów może być tak proste czy przyjemne. - A Twój? - odbił pytanie i znów się jej przyjrzał. Nie sądził, aby miała się tak od razu przed nim otworzyć, więc odpowiedzi zamierzał szukać w jej mimice.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Był to dla niej czas, kiedy zdecydowanie potrzebowała wsparcia bliskich. O tej stracie mogła mówić, każdy doskonale wiedział, że Cosmo był jej przyjacielem i że jego odejście było dla niej bardzo bolesne. Chorował, ale miała nadzieję, że w końcu z tego wyjdzie, w pewnym momencie widziała światełko w tunelu, wydawało się jej, że wszystko wraca do normy, jednak prawda była taka, że Fletcher okłamywał wszystkich, również siebie. Uścisk brata był pokrzepiający.
– Dobrze. Może wegański pad-thai? Wiesz, odkąd próbujesz w kuchni nowych rzeczy, to bardzo chcę ich próbować. Ile już twoich pizz jadłam? Czas na nowości. – odpowiedziała z bladym uśmiechem, próbując wykrzesać z siebie nieco entuzjazmu. Laurence chyba odziedziczył talent po ojcu (o ile tak można to ująć), czego nie chciałby usłyszeć, bo ostatnio nie był z nim chyba w najlepszych relacjach, ale… Laura uwielbiała jego kuchnię oraz to, że się rozwijał.
– Bardzo się cieszę, że odnalazłeś się w roli właściciela Liberte. – zaczęła spoglądając na brata. Była z niego dumna, naprawdę. – I cieszę się, że interes się kręci. Ostatnio nawet słyszałam, jak ktoś wychodząc od was mówił, że te ciasta są świetne. – dodała z uśmiechem. Sama lubiła tam wcześniej zaglądać, ale teraz było tam jeszcze lepiej.
– Szkoła, esej, dzień jak co dzień. – wzruszyła lekko ramionami i westchnęła cicho, przyglądając się bratu, z podobną intensywnością z jaką on przyglądał się jej. – Co tak patrzysz, mam coś na twarzy? – zmarszczyła czoło. Pewnie widać było po niej zmęczenie i smutek, ale lekko opuchnięte i zaczerwienione oczy podkreślały tylko jej stan.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mówisz masz - wzruszył lekko ramionami i uśmiechnął się nieco cwaniacki sposób, że to niby taka prościzna i że z zamkniętymi oczami mógłby jej przygotować jedzenie. Pizzę pewnie dałby radę, bo jego ciało nauczyło się już całej choreografii którą wykonywał podczas jej przygotowania w ich kuchni. - Słuchaj, wolałem dać Ci dwie opcje, coś nowego i coś znanego - zakładał, że znany smak mógłby posłużyć jej za comfort food. Zasługiwała w tym momencie na wszystko to, co jakkolwiek mogłoby podnieść jej nastrój w tym ciężkim okresie. Może to okropne, ale poniekąd cieszył się, że znosiła to tak dzielnie, bo nie wiedział jakby miał się zachować w innej, bardziej emocjonalnej sytuacji.
- Awwww, weź, bo się zawstydzę - dźgnął ją zaczepnie w bok, uśmiechając się przy tym szczerze. Miło było słyszeć słowa uznania, a już w szczególności od najbliższych. Chyba tylko Taylor jeszcze nie powiedział dobrego słowa na temat knajpy brata, ale skoro w niej nie był, to ciężko się dziwić. Nie zaskoczyło go to jakoś mocno, ale czul przez to, że jeszcze bardziej się od siebie oddalali. Może naiwnie z jego strony, ale tym razem winą obarczał w całości Maysa. - Staram się jak mogę - szkoda, że Milah tego nie widzi. Bardzo rzadko łapał się już na rozmyślaniu o nim, ale jego słowa pochwały również wzniosłyby go na wyżyny. Niestety nie było go w mieście i chyba nawet w kraju, więc nie mógł na to liczyć.
- Nie. Po prostu wiedziałem, że powiesz coś w stylu "okej" i chciałem wiedzieć czy to taka ściema - zaskakująco bezpośrednie słowa jak na niego. Nie znosił gadać o uczuciach i starał się zawsze wszystko obracać w żart, ale tym razem pozwolił sobie na bardziej dojrzałe podejście. Cholera, on naprawdę dorastał. - Czasem mam wrażenie, że wiem więcej o moich klientach niż o was ostatnimi czasy - przyznał, spuszczając z lekkim skrępowaniem wzrok. Sam był sobie winien, ale każdy w rodzinie był mocno pochłonięty własnym niezależnym życiem.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Doskonale rozumiem i doceniam. Niemniej jednak z chęcią spróbuję czegoś nowego. – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Sama już nie wiedziała, co może sprawić, że poczuje się lepiej. Ból musiał minąć, doskonale o tym wiedziała. To była jednak strata, z którą nie potrafiła się pogodzić.
– O to chodziło. Chciałam zobaczyć, jak się rumienisz. – odparła nieco radośniej, zginając się w pół, gdy dźgnął ją zaczepnie. Ojciec nigdy nie nauczył ich mówienia komplementów, czy poczucia dumy z osiągnięć bliskich. A może tak się jej tylko wydawało? Mama jednak w tej kwestii jakoś to nadrobiła, ucząc Laurę, że dobrze jest czasem mówić miłe rzeczy. A przychodziły one łatwiej, gdy były prawdziwe.
– Wiem. To duże wyzwanie, ale świetnie się spisujesz w nowej roli. – pokiwała powoli głową. Najzwyczajniej w świecie była z Laurenca dumna. Pewnie wolałby to wszystko usłyszeć od ojca, bo miała wrażenie, że cała trójka czekała na jego uznanie, ale miała nadzieję, że ciepłe słowa od niej naprawdę zostaną przez niego docenione.
– A co mam powiedzieć? – spojrzała na niego ze zrezygnowaniem. – Że nie przespałam jeszcze ani jednej nocy odkąd… no wiesz… bez płakania? Że niemal wszystko mi go przypomina? Że nie potrafię zrozumieć dlaczego to zrobił? Nie radzę sobie z tym, Lance. – mówiła wbijając wzrok w swoje dłonie, jednak uniosła spojrzenie, gdy z jej ust padło imię brata. W jej oczach momentalnie pojawiły się łzy. To było dla niej cholernie trudne. Jeszcze nigdy nie straciła kogoś tak sobie bliskiego.
– Obcy nie powiedzą ci tego, co naprawdę czują. – stwierdziła, nawet chwilę nie zastanawiając się nad tą odpowiedzią. – Każde z nas ma coś na głowie. Chociaż zawsze myślałam, że będziemy się wspierać mimo wszystko. – wzruszyła lekko ramionami. To była szczera rozmowa, która w tej rodzinie nie była częstym zjawiskiem. Jednak Laura tej dorastała i potrzebowała kogoś, komu mogła zaufać, kto ją znał i kto mógł ją zrozumieć, a przede wszystkim kogoś, z kim porozmawiać chciała.
Ostatnio zmieniony 2021-04-22, 09:27 przez Laura May Hirsch, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przyjął do wiadomości jej decyzję i od razu zaczął się trochę krzątać w tą i we w tę, aby zgromadzić potrzebne mu składniki. Przez praktykę w gotowaniu był już w stanie wykrzesać z siebie tyle podzielności uwagi, aby móc z nią rozmawiać i nie robić tego bezmyślnie, przy jednoczesnym przygotowywaniu posiłku. - Osz Ty - zaśmiał się, kręcąc głową z udawaną dezaprobatą. Uważał, że była to właściwa za cena za taki komplement. Doceniał jej wysiłek i to, że nie sprawiała iż czuł się głupio w związku z własnym sukcesem czy dumą. - Jakbyś kiedyś potrzebowała pracy, to pamiętaj, że zapraszam. Możesz też czasem wpadać do pomocy, oczywiście za wynagrodzenie - może i nie spędzał z rodziną wiele czasu i znacznie się od siebie odsunęli, ale każdemu chętnie by pomógł gdyby tylko był w stanie. Nawet tego głupka, Taylora, przyjąłby do siebie do pracy. Na okres próbny, owszem, ale przynajmniej dałby mu szansę. Nie, żeby ten w ogóle pracy potrzebował.
Przełknął powoli ślinę, dostając swoją szczerość. Po co mu to było? Wpierw tak o tym właśnie pomyślał, ale to efekt lęku przed poważnymi tematami, a nie braku zainteresowania siostrą. Zmarszczył mocno brwi w wyrazie smutku i podszedł do Laury, ponownie ją przytulając. Tym razem znacznie mocniej i szczelniej, aby dać jej poczucie bezpieczeństwa, chociażby chwilowego. Na temat samego Cosmo wypowiadać się nie mógł, bo niestety za słabo go znał. Był fascynującym dzieciakiem, ale nic nie wiedział o jego problemach.
- Ja też tak myślałem - wymamrotał w jej włosy. Zrobił się bardzo cichutki, ale naprawdę nie wiedział co jej powiedzieć. Po części wydawało mu się też, że Laura potrzebowała się trochę wygadać, więc nie zamierzał jej przerywać. Miał jedynie nadzieję, że jakkolwiek w tym momencie pomagał. - Wiesz, że możesz na mnie liczyć, prawda? - miał to serio na myśli.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Świetnie, dziękuję. Niestety nie bardzo mam na to czas, ale będę, gdy tylko będziesz mnie potrzebował. Gdyby ktoś się rozchorował, czy gdyby z jakiejś okazji miał być większy ruch. Bo wiesz… Claribel zaproponowała mi posadę swojej asystentki. Dosłownie kilka godzin w tygodniu, ale to były już ostatnie moje wolne godziny.– odpowiedziała z uśmiechem. Nie musiała pracować, ich rodziców było stać na to, żeby ją utrzymywać, a wujkowie ją rozpieszczali, ale nie miała problemu z tym, by do jakiejś pracy pójść. Gdyby tylko miała na to czas… bo szkoła zajmowała znaczną część jej czasu, a zajęcia dodatkowe wypełniały niemal wszystkie luki. A przecież całkiem niedawno zaczęła spotykać się z Finnem, dla którego chciała mieć nieco czasu.
Laura nigdy nie miała problemu ze szczerością i mówieniem tego, co myśli. Problem był raczej z samym mówieniem. Wolała radzić sobie ze swoimi problemami sama, nie wciągając w to nikogo innego. To pewnie zasługa ojca, z którym rozmowy nie należały do najłatwiejszych. Powinno to jednak wyglądać nieco inaczej, jeśli chodziło o starszego brata, którego wsparcie zawsze czuła i nie musiał tego potwierdzać słowami.
Podniosła się z krzesła i oplotła rękoma tors Laurenca, wtulając twarz w jego klatkę piersiową. Czuła, jak po jej policzku zaczynają powoli płynąć łzy. Była zmęczona tymi przytłaczającymi emocjami, łzami, których nie potrafiła kontrolować i ciągłym poczuciem, że ona również gdzieś zawiniła.
– Wiem, dziękuję. – wymamrotała i pociągnęła nosem. Po chwili rozluźniła uścisk i uniosła głowę, by spojrzeć na brata. Dzieliło ich dosłownie kilka centymetrów.
– No dobrze… – westchnęła cicho. – Już w tym tygodniu się wystarczająco napłakałam, chciałabym się na chwilę uspokoić. – dodała, chcąc nieco rozluźnić atmosferę i sięgnęła po chusteczki, które leżały na kuchennej wyspie.

/ wątek przerwany

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „202”