WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • #26
Nosz japjerdolekurwajegomać. Butler walnęła pięścią w kierownicę, mimo że wiedziała, że absolutnie nic tym nie zdziała. Co się tam, do cholery, stało i dlaczego którąś minutę z kolei nie przejechała ani metra na tej cholernej autostradzie? Trzeba było się tu nie pchać, trzeba, boże, było. I dlaczego Maddie nie odbierała? Dlaczego Alba była poza zasięgiem? Dlaczego akurat dziś. – Kurwa mać – żachnęła sama do siebie, bo przecież do siebie mogła, rzucając telefon gdzieś na siedzenie pasażera. Wdech i wydech. Nie mogła prosić dziewczyn o pomoc w nieskończoność, zresztą nie lubiła o to prosić w ogóle, bo miała wrażenie, że jedynie pokazuje, jak bardzo beznadziejną mamą jest. Musiała poszukać nowej niani, m u s i a ł a. Przeklinając pod nosem, sięgnęła zrezygnowała ponownie po telefon, przeglądając zaś listę kontaktów i kiedy jej wzrok utknął na tym jednym konkretnym… może? Może tak właśnie powinna zrobić? Kiedy spotkali się kilka dni temu w parku było przecież nawet lepiej niżeli ostatnio. Keylen zadziwiająco szybko upodobał sobie tego starszego faceta jako swojego kumpla. Może po prostu ten gość wiedział jak obchodzić się z małolatami by nie naciskać i był super kompanem do zabaw? Mimo, że wiedział, że KeyKey wie? Wytłumaczyła mu to w najbardziej głupi, a jednocześnie najbardziej prosty sposób, bo przecież i tak nie było sposobności by pamiętał Kaila. Lepiej teraz, niżeli za pięć kolejnych lat, kiedy mógłby zadawać miliony pytań, bo jak to się stało, mamo? – Jake? – odezwała się, kiedy w końcu odebrał. – Powiedz, że masz wolne, albo właśnie kończysz dyżur, proszę – nie pozwoliła mu nawet dość do słowa. – Masz odrobinę czasu?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To piątek, który miał spędzić z Josie. Miał, jeśli nie wybrałaby na weekend towarzystwa pewnego przerośniętego żołnierza. Postanowił więc jej tego nie utrudniać. Został w domu. Miał nie odbierać telefonów i dać sobie od wszystkiego spokój, ale kiedy zwlekł się w końcu z łóżka, po dyżurze, z którego wrócił nad ranem, wciągnął na siebie dres i parzył właśnie kawę… Na jego telefonie pojawiło się imię, którego zupełnie się nie spodziewał. Kaylee? Boże czy on o czymś zapomniał? Umówili się na spacer po parku w niedzielę, specjalnie po to kupił dla chłopca kolorową piłkę, był przygotowany. Ale dzisiaj? Może coś się stało? Spanikowany od razu chwyta za telefon i ma już pytać w przerażeniu, czy coś się stało, ale Butler jest szybsza.
Butler! – wypowiada od razu, kiedy pada z jej strony seria pytań – Chcesz, żebym dostał zawału? To nie byłoby takie trudne. Coś się stało? Wszystko w porządku? – sam wyrzuca z siebie serię zdań pytających, nadal w lekkiej panice. Ściąga kubek z kawą z ekspresu, ale na wszelki wypadek nie przykłada go do ust. W obawie, gdyby coś, co usłyszy, spowodowałoby, że mógłby oblać się tym gorącym napojem.
Mam wolne, przez cały weekend. Mogę zrobić, co zechcesz, o ile to nic nielegalnego. Nad tym musielibyśmy się zastanowić – żartuje głupkowato z poddenerwowania, jak to Jacob.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jezu, odpieprz się!! – warknęła może zbyt głośno i może powinna odsunąć słuchawkę od ucha, ale nie zrobiła tego. Ogłuchł? Byłoby dobrze, hehe. – Przepraszam, to nie do ciebie, boooooże – siedząc za kierownicą przejechała dłońmi przez ciemne włosy, bo miała dość, naaaaprawdę. Po co trąbili, skoro żadne auto przed nią nie przesunęło się nawet o centymetr? Była zła. Zła, sfrustrowana i załamana tym, że musiała prosić o pomoc jego. Może miała jeszcze możliwość by się wycofać? Oczywiście, że miała… powinna? W niedzielę będą pierwszy raz sam na sam. Przerażało ją to wystarczająco mocno, może więc… Przełknęła głośno ślinę.
- Nic nielegalnego? Fatalnie, właśnie chciałam cię prosić… jezu, nie, dobra, nie będę w to brnęła, nie mam na to czasu – naprawdę włączał się jej słowotok, szczególnie wtedy, kiedy była mocno zdenerwowana. Nie wiedziała jak się zamknąć i jak streścić to, czego chciała, do jednego prostego pytania. – Powinnam odebrać Keylena za czterdzieści minut. Utknęłam na cholernej autostradzie, Jacob. Mogę tam być najszybciej za półtorej godziny. Nie mogę się dodzwonić do moich sióstr, nie mam pojęcia… - wdech i wydech. – Nie chcę żebyś sobie pomyślał… – właściwie to co? Sama nie była pewna. Po prostu chyba oddalała jak najbardziej w czasie to głupie pytanie. – Dasz radę? – jak plasterek. – Jeśli nie to wymyślę coś innego, zapytam dziewczyn, ale zadzwonię do niani, choć chyba ma zajęcia, coś ogarnę – przymknęła oczy, bo naprawdę, chyba już żałowała, że wybrała jego numer.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Hirschowi nie drga nawet powieka. Wykrzyknienie, które wyrzuca z siebie Kaylee zdecydowanie mogłaby powiedzieć do niego. Specjalnie nawet by się nie zdziwił, po prostu zaczął to ignorować. Cichym mruknięciem więc tylko sygnalizuje, że zarejestrował, że tym razem został ocalony, a brzydkie słowa zostały skierowane do innego nieszczęśnika.
Nie pomyślę sobie. Ani dawanie prezentów ani jednorazowe odebranie dzieciaka z przedszkola nie robi ze mnie ojca – wytresowany, odpowiada słowami, jakie jego zdaniem chciałaby do niego skierować. Bez zająknięcia. Jeśli ktoś potrzebowałby rady, jak wychowuje się płodzicieli swoich dzieci, proszę kierować swoje uwagi do pani Kaylee Butler, najlepszy ekspert w mieście.
Jacob przez chwilę się waha. Boi się. Nie jest przekonany, że sobie poradzi.
Chcesz, żeby wywiesili go w worku na ogrodzeniu, jak zgubione i nieodebrane kapcie? Daj spokój biednej niani. Odbiorę go. Jestem akurat w domu. Odbiorę i… podrzucę do ciebie, jak już wrócisz do domu? Muszę wstąpić do Judaha, jak już odebrałbym Keylena, ale to tylko na moment. Mój brat ma troje dzieci i antyalergicznego, bezsierściowego kota, nic złego mu się tam nie stanie… – zadaje jej pytanie i snuje plan, kupując sobie tym czas na przemyślenie, co zrobi z nim przez te dwie, trzy godziny. Boże tyle czasu. Może odbierze go i w aucie poczeka po prostu pod domem Butler? Trudno, Judah zrozumie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie, zupełnie nie chodziło mi o to… – zresztą, czy to było ważne? Czy powinna mówić, że po prostu, po ludzku nie chciała go wykorzystywać? Butler miała bardzo wysoką dumę, więc schowanie wszystkiego do kieszeni, każdego słowa i złowieszczego spojrzenia, a zaś po prostu zwykła prośba o pomoc, wydawała jej się teraz mocno nie na miejscu.
- Dobrze, zaraz prześlę ci adres. Posłuchaj, Jacob. Jego nauczycielka to Annie. Pokój numer cztery, zielone drzwi, zaraz za schodkami. Zazwyczaj już czeka z dzieciakami przy wyjściu. Musisz się podpisać, dobrze? Pozwolenie mają tylko moje siostry, ale zadzwonię i powiem, że ty go odbierzesz, musisz wziąć swój dowód, inaczej nie pozwolą ci go wziąć – powiedziała na jednym wydechu, zastanawiając się, czy powiedziała wszystko, co konieczne. Wiedziała, że to tylko głupie odebranie dziecka z przedkoszla, ale czuła się okropnie, wręcz fatalnie. Znowu zawalała. Znowu. – Jake… myślę, że będzie okej, nawet z twoim bratem, bo najwyraźniej mocno cię polubił, ale jeśli nie będzie chciał z tobą iść, albo będzie robił jakieś inne problemy… nie zmuszaj go, dobrze? Po prostu z nim tam poczekaj i powiedz, że już po niego jadę – naprawdę miała nadzieję, że Keylen przywita go z uśmiecham, co tak naprawdę wydawało się bardzo prawdopodobne. Już sama nie wiedziała, co byłoby gorsze, a co lepsze. – Zazwyczaj go uprzedzam rano, jeśli ma go odebrać ktoś inny. Nie lubi nie wiedzieć. Jest przygotowany, że będę to ja – westchnęła, siedząc za kierownicą i poruszając się jedynie na siedzeniu ze zdenerwowania, bo samochód nie poruszył się, kurwa, nawet o metr. Co jeszcze powinien wiedzieć? - Nie ma żadnych alergii. Przynajmniej nie takie, o których wiem - fak, chyba poradzi sobie z czterolatkiem?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jest trochę poddenerwowany. Nie zły – zestresowany. Bardzo, bardzo zależy mu na tym, żeby nie zawieść Kaylee. Ma wrażenie, że jest w trakcie nieustającego testu. Akceptuje te zasady, bo chce być blisko własnego dziecka. Ten kontakt, który mieli do tej pory, był w porządku, ale (chociaż te powiedziałby tego Butler nawet łamany kołem) potrzebował więcej. C h c i a ł więcej. Mógł być ojcem. Mógł być kimś więcej, niż tylko dorosłym znajomym na cenzurowanych wizytach. Dlatego, ta pojawiająca się przed nim szansa wywołała tak nagły stres. Musiał natychmiast wziąć się w garść.
Dobrze. Wezmę dokumenty. I przecież nie zamierzam go do niczego zmuszać Kaylee. Nie wsadzę go do auta na siłę. Przecież on czasem potrafi wydrzeć się tak, że odbierałabyś wtedy dziecko, ale z komisariatu – prycha cicho, ale z uznaniem dla siły głosu pierworodnego. – Jeśli nie będzie chciał wsiąść do mojego samochodu, to poczekamy na ciebie pod przedszkolem. Nie zafunduję własnemu dziecku traumy. Aaaa jeśli będzie w dobrym humorze, zabiorę go do siebie, nakarmię i odwiozę do domu, jak dasz znać, że już dotarłaś, tak? Zgoda? Nie martw się. Poradzę sobie. Nawet na studiach miałem obowiązkowy blok pediatrii do zaliczenia. Keylen jest bezpieczny, ok? I ty też przestań wydzierać się na innych kierowców. Włącz przyjemną muzykę i jedź ostrożnie. Ewentualnie, możesz mi powiedzieć, czy jest coś, czego on nie je?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Całkiem możliwe, że był to maleńki test, ale nie oszukujmy się – ledwo co zgodziła się na tę feralną niedzielę, więc gdyby nie ten korek, albo cokolwiek co działo się w tej chwili na tej cholernej autostradzie, najpewniej w życiu nie poprosiłaby o taką pomoc. Lub gdyby chociaż jedna z jej okropnych sióstr raczyła odebrać. Może miały jej dość? Nieważne. Może rozsądnym posunięciem będzie schowanie głowy w piasek i faktycznie pozwolenie mu, by był bardziej zaangażowany? Jezu, nie, przecież zgodziła się na niedzielę. Wystarrrrczzzyy.
- Okej, w porządku – nah, nie było. Zapomniała o najważniejszym. – Potrzebuje fotelika do samochodu, albo chociaż podkładkę na tak krótką drogę. Boże, nie masz fotelika – przymknęła oczy, nie wierząc, że to mówi, bo przecież ona była w stanie wozić go w tym foteliku do śmierci, byle był bezpieczny. Jaka podkładka? Był w stanie to ogarnąć w te już nawet nie czterdzieści minut? – Okej, włączę muzykę, dzięki – nie wiedziała co się dzieje, ale była pewna, że jeszcze kilka takich pogawędek, a naprawdę będzie w stanie w miarę normalnie rozmawiać z tym człowiekiem. Z tym człowiekiem. – Je prawie wszystko, prócz owoców. Warzywa lubi. I makaron. Jeśli dasz mu jakikolwiek makaron, nawet sam, to go zje, przysięgam. Nie daję mu gazowanych napojów – była święcie przekonana, że w trakcie tej krótkiej rozmowy dowiedział się więcej, niżeli przez cały ten czas. – Dasz sobie radę – czuła, że warto to powiedzieć. Mimo, że troszkę, NAPRAWDĘ TYLKO ODROBINĘ miała nadzieję, że to dziecko zrobi dziś z siebie małego diabełka.

autor

Zablokowany

Wróć do „Telefony”