WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właśnie za to Owen cenił sobie przyjaźń z tym pokręconym gościem najbardziej. Niezaleznie od tego, jak wielką głupotę palnąłby ten pierwszy, Alderidge nigdy nie oceniał jego postępowania. Co więcej, choć był nieco młodszy od samego Browna, zawsze chętnie służył mu radą, czy pomocną dłonią. Do tego był świetnym tatuażystą. Miał niezaprzeczalny talent i dobrą rękę do tego interesu. Jakby na to nie patrzeć, przez kilka ostatnich lat, Rhys znacznie przyczynił się do utrzymania Darkshadow na przysłowiowej powierzchni i za to Owen z całą pewnością będzie mu dozgodnie wdzięczny. Owszem, obecnie nieco ubolewał nad odejściem najlepszego pracownika, jakiego do tej pory miał, lecz z drugiej strony, nie mógł nauczyć go już niczego więcej. Przez cały okres pracy przyjaciela, przekazał mu całą zdobywaną latami wiedzę. Rhys miał prawo do tego, aby spróbować swoich sił w tym wyboistym biznesie. Brown był ciekaw, jak Aldridge poradzi sobie na swoim własnym gruncie? Choć nie mówił tego głośno, cholernie mu kibicował, wiedząc o tym, jak trudna droga przed nim.
- W sumie z tą myślą nabazgrałem już część projektu. - Przyznał z uśmiechem, obracając w dłoni opróżnioną z alkoholu szklaneczkę. - Jak skończę, to wpadnę. Kto wie, może wciśniesz tam coś jeszcze od siebie? - Dodał, układając sobie jednocześnie w głowie obraz swojego nowego tatażu. - Tak wypowiedzenie dotarło na czas. I nie. Nie miało wpływu na mój wyjazd. - Przyznał szczerze, chcąc tym samym uspokoić nieco zaniepokojonego przyjaciela. - Wiesz przecież, że ja zawsze podejmuje decyzje z marszu. W tamtym czasie nie widziałem dla siebie innego rozwiązania...- Kontynuował, wzruszając przy tym nieznacznie swoimi muskularnymi ramionami. - Gdzieś tam czułem, że prędzej czy później, zechcesz wyfrunąć z mojego gniazda, więc Twoje wypowiedzenie, uważałem za kwestię czasu. - Dodał, żartując sobie przy tym. Owen naprawdę bardzo rzadko bywał absolutnie poważny. Niezaleznie od nawału problemów piętrzących się na jego głowie, był po prostu gościem z nieco luźniejszym podejściem do życia. - Ale że tak tylko po kumpelsku? Nic, a nic? - Zapytał pół żartem, pół serio, po czym poczekał, aż Rhys dopije do końca swoją whisky, zaraz polewając im następną kolejkę. - Z...Kirą? - Uniósł nieznacznie jedną ze swych brwi ku górze. W sumie nie dziwiło go zadane pytanie. W końcu każdy twierdził, że wkrótce będą parą. Nawet sam Owen myślał w pewnym momencie podobnie, lecz niestety rzeczywistość szybko zweryfikowała tor tej znajomości. - W zasadzie nie ma już o czym mówić. Kiedyś może faktycznie coś było na rzeczy, ale z czasem zrozumiałem, że Kira nie jest osobą, za jaką ją uważałem. Tak naprawdę dopiero wyjazd z Seattle pozwolił mi to zrozumieć. - Odparł z rozbrajającą szczerością, chociaż był to dla niego dosyć niewygodny temat. - Skąd w ogóle wziął się u Ciebie pomysł z otwarciem własnego studia? - Dopytał z wyraźnym zaciekawieniem, bo wcześniej jakoś nie mieli okazji do tego, aby poruszyć dany temat.
<div class="sCont"><img src="https://64.media.tumblr.com/41cbab313a8 ... 1_400.gifv" class="sImg"><div class="sChild">Owen Brown </span ></div></div><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sCont {margin: 0 auto;width:250px;position:relative;}.sChild {text-align:center;position:absolute;left:3px;right:0;bottom:20px;background-color:rgba(0, 0, 0, 0.4);color:#f0f0f0;text-shadow:0 1px 1px black;line-height:1.5;font-size:7px;font-family: 'Roboto Mono', monospace;width:250px;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;}.sImg {width:250px;border-style: double;border-width: 3px;border-color: rgba(0, 0, 0, 0.4);}.sFont {font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:14px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rhys nigdy tego tak nie postrzegał. Praca była dla niego czymś na wzór hobby. Robił co musiał, ale również to, co kochał robić i nigdy nie zastanawiał się nad tym, jak jego działania przekładają się na cały interes. Wychodził z założenia, że obaj mieli w tym swój udział, ale był przekonany, że Owen równie dobrze poradziłby sobie sam, gdyby zaszła taka potrzeba. Talentu mu przecież nie brakowało, stałe grono klientów miał, a ci potencjalnie nowi chętnie oddawali swój kawałek ciała pod jego projekt. Pewne było dla Rhysa jednak to, że właśnie u Owena udało mu się wyciągnąć największą wiedzę w temacie tatuażu. Szkolenia, wsparcie jakie otrzymywał ilekroć zachodziła taka potrzeba... Doceniał to wszystko i wiedział, że zawsze będzie dobrze wspominać czas, jaki razem przepracowali.
Szybko działasz, ale jasne zerknę i zobaczymy, czy będzie co upychać — roześmiał się, ale szanował takie nastawienie. Do otwarcia swojego salonu miał jeszcze trochę czasu, ale wiedział doskonale, że robienie czegokolwiek w pośpiechu nie było dobre. Dotyczyło to również projektów, które na przestrzeni dni i tygodni można było jeszcze dopracować, gdy pierwszy zamysł okazywał się nie wystarczająco dobry. Owen miał więc czas na to, by swój projekt dokończyć, a Rhys w późniejszym czasie zamierzał rzucić okiem i zasugerować kumplowi ewentualne zmiany.
Wiem. Po prostu nikt się tego nie spodziewał. Jak Kira dała mi znać, że zniknąłeś, nie wiedziałem co myśleć — westchnął. Doskonale pamiętał ten dzień sprzed kilku tygodni, jak w barze dowiedział się, że Owen przepadł jak igła w stogu siana i wielogodzinne głowienie się nad tym, gdzie mógł być i jak się z nim skontaktować, gdy telefon pozostawał bez odpowiedzi i łączył go z pocztą głosową co najwyżej — Chyba taka kolej rzeczy. Prędzej czy później trzeba spróbować czegoś nowego — uśmiechnął się lekko. Własny biznes był wielkim krokiem dla Alderidge'a. Nie wiedział co z tego wyjdzie na dłuższą metę, ale na ten moment był dobrej myśli. Wszystko miał względnie dobrze rozplanowane, kolejne nowe pomysły nieustannie rodziły się w męskiej głowie. Miał nadzieję, że było to wystarczające, by za kilka miesięcy nie pożałował własnej decyzji, szukając studio, które przyjęłoby go, gdyby jego salon upadł.
Tylko po kumpelsku. Niestety, ale co zrobić — wzruszył ramionami. Jasne, gdyby mógł, przeobraziłby tę relację, ale do tanga trzeba było dwojga, a on był jeden. Rozumiał jednak nastawienie współlokatorki, która wciąż próbowała ułożyć sobie nową rzeczywistość po rozstaniu ze swoim byłym, który potraktował ją tak, a nie inaczej. Rhys zaś cieszył się tym, że przede wszystkim miał w kobiecie przyjaciółkę. Cała reszta nie miała znaczenia i uznał, że los powinien decydować. Pokiwał głową twierdzącą, gdy temat zszedł na Kirę.
Cóż. Co nie co mi o sobie powiedziała. Nie będę się wtrącał, wasza decyzja — wzruszył ramionami. Nie rozumiał co Owen miał na myśli, ale nie chciał dociekać. Kira miała ciężkie życie. Właściwie to Rhys uważał, że jak na taką dawkę przeżyć, trzymała się naprawdę dobrze. A, że trochę ją to zepsuło? Kamieniem powinien rzucić ten, którego by to nie złamało.
Zawsze to planowałem. Praca na własny rachunek, brak uzależnienia od innych. W końcu uznałem, że to ten moment. Trafił się dobry lokal, życie też stanęło w miejscu. Może takie rewolucje dobrze mi zrobią — odparł. To, że nowe studio było jego marzeniem, nie było nigdy tajemnicą. On lubił niezależność. Lubił decydować o wszystkim co tyczyło się tego co robił. Musiał jednak dobrnąć do pewnego etapu w swoim życiu, który zadecydował o tym, że był to ten moment, w którym mógł sobie pozwolić na takie zmiany.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Darkshadow”