WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

43
Dzwonił. Wysłał jej tonę smsów. Dwa razy przyszedł pod jej drzwi i za każdym razem odpowiadała mu cisza. Wymieniła się na dyżury, odrzucała połączenia i wyraźnie dawała do zrozumienia, że nie zamierza z nim rozmawiać. Ale Hirsch tego potrzebował. Fakt, że Posy się go b r z y d z i, spędzał mu sen z powiek. Rozumiał jej punkt widzenia, ale nie do końca czuł się jednak… winny. Różnica wieku nie była kwestią dyskusyjną. Cosmo i Jacoba dzieliły ponad dwie dekady i nie dało się temu zaprzeczyć. Jednak czy naprawdę, naprawdę Josie nie wymieszała swojego podejścia z zazdrością? O to, że coś działo się w tym samym czasie, co początki ich romansu? Kto mógł wtedy wiedzieć, w jakim kierunku ewoluuje ta relacja.
Po dyżurze, widząc, że ponownie wykreśliła się z grafika tak, żeby nie spotkać się z nim w szpitalu, przyjechał prosto do jej mieszkania. W samochodzie miał też rzeczy, które wcisnęła do jego szafki. Czy miał to odbierać tak, jak postanowiła mu to zakomunikować? Był już zły. Próbowała go ukarać, czy próbowała z nim zerwać? Potrzebował odpowiedzi i nie zamierzał się dać więcej już zbyć. Zacisnął dłoń w pięść i zapukał do jej mieszkania.
Wiem, że tam jesteś i przysięgam, że nie pozbędziesz się mnie stąd, dopóki nie otworzysz. M u s i m y porozmawiać. Nawet jeśli chcesz ze mną skończyć, to musisz wykrzesać z siebie odrobinę więcej i spojrzeć mi w twarz. Trudno, MOŻE jakoś opanujesz mdłości – jest zły i słychać to w jego głosie. Zamierza robić jej wstyd tak długo, aż to będzie konieczne. Chociażby miał tu spędzić czas do rana, kiedy będzie musiała wyjść do pracy. Porozmawiają raz i najwyżej dadzą sobie spokój na zawsze, jeśli to jest to, czego Josephine Alderidge sobie życzy.
Ostatnio zmieniony 2021-03-24, 23:03 przez Jacob Hirsch, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie było jej łatwo. Właściwie było jej cholernie trudno to wszystko ogarnąć – po pierwsze własne uczucia. Do tej pory, gdy coś ją tak wyprowadziło z równowagi odreagowywała w sposób odbiegający od normy. Teraz nie chciała. Nie chciała złości na niego odreagowywać imprezami, prochami i seksem z przypadkowymi ludźmi, bo co by to zmieniło? Kogo by tym ukarała? Siebie? Niszcząc wszystko to, co zaczynała wypracowywać podczas cotygodniowych spotkań z terapeutą, na które regularnie chodziła od kilku tygodni. Ale oprócz własnych emocji musiała też ogarnąć pracę i unikanie Jacoba na wszystkich innych płaszczyznach życia. Nie chciała odbierać jego telefonów, nie chciała z nim rozmawiać. Nie potrafiła. Bo co miała powiedzieć? Miała udawać, że to jej nie ruszyło? Nie, nie złość… gdyby powiedział jej, że bzyknął dawnego chłopaka, albo rezydentkę z innego oddziału – byłaby zła, oczywiście, ale nie w ten sposób. Teraz miała żal do siebie, że pozwoliła sobie poczuć coś do człowieka, którego rzeczywisty obraz znacząco różnił się od tego, co urodziło się w jej głowie.
Znowu chciała go zignorować. Kiedy jednak kolejne krzyki niosły się po klatce schodowej – westchnęła, wstała i podeszła do drzwi.
Otworzyła je i stanęła twarzą w twarz z Jaacobem Hirschem.
- To koniec. – rzuciła w ramach powitania. Chciał to usłyszeć prosto w twarz? Proszę bardzo! Założyła ręce na piersi i nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby wpuścić go do środka – Zadowolony? Już możesz skończyć? O czym mielibyśmy jeszcze rozmawiać? – nie oczekiwała przeprosin, bo jak sam zauważył – nie byli wtedy razem, technicznie rzecz biorąc jej nie zdradził, więc nie chciała żadnych przeprosin i zapewnień, że to nic nie znaczyło. Dziecko. Niezależnie od tego jak bardzo się starała nie mogła pozbyć się tej myśli. Jacob miał romans z dzieckiem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przygląda się jej z uwagą, nawet jeśli doskonale zdaje sobie sprawę z wagi słów, jakie rzuciła w niego na przywitanie. Mierzy ją spojrzeniem i nawet się nie odzywa. Po chwili mruży jednak oczy i kręci przecząco głową.
Posy ja naprawdę chciałbym zrozumieć twój punkt widzenia, ale nie mogę. Nie potrafię. Przecież ja nikogo nie z m u s i ł e m do tego, żeby ze mną sypiał. Nikomu za to nie zapłaciłem, nie wywierałem żadnej presji, nie zrobiłem nawet niczego nielegalnego. Cosmo jest rok starszy od Laury, jest pełnoletni i w pełni świadomy podejmowanych decyzji – Hirsch mówi spokojnie, nie robiąc nawet kroku w jej kierunku. Dystans. Zrozumiał, że musi utrzymywać dystans. – Przecież to nie jest nawet jakiś ewenement na skalę światową, że partnerów łączy 10, 15 czy NAWET 20 lat różnicy. Jesteś ode mnie młodsza jedenaście lat. Jeśli dorzucilibyśmy do tego pięć, tak że teoretycznie mógłbym być twoim ojcem to co by to zmieniło? Ten kraj pozwala osiemnastolatkom prowadzić samochód i wybrać prezydenta, ale nie wolno im się pieprzyć ze starszymi, bo to obrzydliwe? – pyta jej z niedowierzaniem, robiąc krok do tyłu. Skoro zadecydowała, nie będzie kłócił się z nią w progu.
Już bardziej niemoralne jest chyba posiadanie dziecka z przyjaciółką żony, co zaakceptowałaś. Albo zdradzanie narzeczonego z jego przyjacielem, co zrobiłaś sama – stąpa po grząskim gruncie, ale próbuje jej tym samym przekazać swoją perspektywę. Nie chce niczego kończyć. Nie chce z nią kończyć. Nie wyobraża sobie, że mogłoby jej nie być w jego życiu. Nie do końca też to teraz do niego dociera. Wciąż liczy na to, że kiedy minie jej złość, będą w stanie wrócić do tego, co było. Do tego, co udało im się stworzyć przez ostatnie tygodnie i w czym chciałby zostać, możliwie do końca życia. Czy naprawdę, czy naprawdę krótki i nieznaczący epizod z tym chłopcem miałby to wszystko przekreślić? – Czasem emocje to tylko emocje, a seks to seks. Tutaj nikt nie był przynajmniej skrzywdzony… – waha się przed dodaniem końcówki do tego zdania, ale w końcu to robi – Poza tobą…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeśli walczył o to, żeby dostać drzwiami w nos to był na bardzo dobrej drodze. A jeśli nie drzwiami to może jej dłonią? Świerzbiło ją. Gdy wyrzucił z siebie, że w całej tej chorej sytuacji tylko ona była skrzywdzona. Nie, niebyła… nie skrzywdziło ją to, że kogoś bzykał. Skrzywdziło ją to, że nie był człowiekiem, za którego go miała. Jego próba usprawiedliwienia się i racjonalizowania tej całej chorej sytuacji obrzydzała ją tak samo mocno, jak to czego się dowiedziała. Właśnie!
- Jeśli właśnie próbujesz mi wmówić, że seks z nastolatkami jest normalny tylko dlatego, że nie jest prawnie zabroniony to jednak nie zrobiłeś tego, co mówiłam. Nie zastanowiłeś się nad tym jak bardzo to chore i jak bardzo powinieneś się leczyć. – wycedziła przez zęby – Nie oczekuję, że będziesz mi się tłumaczył, Jake. Nie musisz tego robić. Jeśli uważasz, że to w porządku… to twój problem. Ale nie zmusisz mnie, żebym to zaakceptowała. – bo no cóż… dla niej zdrada żony, czy narzeczonego była okropna (i ciągle odczuwała z tego powodu wyrzuty sumienia), ale była po prostu skurwysyństwem, a nie zboczeniem. Jeśli pociąga cię seksualnie dziecko, ktoś kto bez problemu mógłby być twoim dzieckiem – to był problem. Jego tłumaczenie i zrobienie z niej wariatki, która wścieka się bez powodu, tylko bardziej ją irytowały. Nie po to robiła wszystko, żeby go unikać, żeby teraz musieć tego wysłuchiwać na korytarzu przed swoim mieszkaniem – Zresztą następnym razem… – zaczęła, ale dość szybko urwała, dała mu znać, żeby moment poczekał, a sama zniknęła na chwilę w mieszkaniu. Trzy kartki – wróciła z nimi do Jacoba – …jak jakiś dzieciak będzie ci opierdalał w miejscu publicznym to sprawdź, czy ktoś nie robi ci przy tym zdjęć. – wycedziła przez zęby, a kartki z wydrukowanymi zdjęciami (tak, tak… domyślała się, że ta rozmowa kiedyś nadejdzie, więc się przygotowała) wyciągnęła w jego stronę, niech się częstuje – Zdjęcie z jarmarku jest nawet urocze. Pomyśl nad oprawieniem go w ramkę. – rzuciła złośliwie, ale akurat świąteczne zdjęcie zabolało podwójnie mocno. Oprócz niezrozumienia dla samej sytuacji to zastanawiała się, czy to przed tym jak spędzili razem święta, czy po… czy to wyglądało tak samo? Świąteczny klimat, prezenty, chińszczyzna i seks?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podnosi kartkę, która spadła na podłogę i kiedy tylko dociera do niego, co na nim widnieje, zgniata je w nierównomierną, papierową kulę. Zaciska zęby i usta, starając się nie wygłosić właśnie sposobu, w jaki tym razem z premedytacją i skutecznie zamorduje swoją żonę.
Poważnie… poważnie Josie? Chcesz mi wmówić, że jesteś zła tylko o to, że on był o tyle młodszy? Bo jakoś nie sądzę, że gdyby ten chłopak był o dwa lata starszy, to zareagowałabyś inaczej… – Jacob jest cały czerwony na twarzy. Może to zawstydzenie? W końcu nigdy nie życzyłby sobie, żeby oglądała takie rzeczy. Zgniecione zdjęcie, które wciąż trzyma w ręku niebywale mu ciąży, a nawet, ma wrażenie, że wypala wnętrze jego ręki. Wzdycha głęboko i ciężko.
Posy ja naprawdę nie uważam, że to wszystko to jest coś chlubnego. Przecież sam zakończyłem z nim tę relację. Ale… Ja nigdy nie pytałem cię, z kim sypiałaś równolegle ze mną. Ani nie oceniałem. I nie chciałbym tego robić. Przecież widzisz… Widzisz przecież, że ona robi to z premedytacją. Że chce zranić i ciebie i mnie. Zdjęcia? – Hirsch macha tym, co z nich zostało. – Zdjęcia?! Przecież musiała wysłać kogoś, kto za mną łaził... – urywa zdania, nie może się skupić, jest naprawdę zestresowany tym, co sobie właśnie za jej sprawą uświadomił. Nie spodziewał się. Nade wszystko nie spodziewał się po Rebecce aż takiego umiłowania do psychozy.
Jesteś i byłaś dla mnie wyjątkowa. Od początku. Tylko nie od zawsze rozumiałem dlaczego. Chodziliśmy wokół siebie jak żuraw i czapla, krok do przodu i trzy do tyłu. To nie był tylko Cosmo. Przez ostatnie miesiące spałem też z innymi osobami. Ale nic, nic nie zmienia tego… Tego, że… – jego głos jest pełen bólu i nie wypowiada tych zdań zbyt pewnie. Na pewno jednak mówi szczerze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nawet jej powieka nie drgnęła, gdy wspomniał, że sypiał z kimś jeszcze poza Cosmo. Wbrew temu, co jej sugerował – Tego, że co, Jake? Że się zakochałeś? Oh daj spokój. – w tym momencie uznała to tylko za formę rozmiękczenia jej serduszka i przekonania, żeby jednak się nie gniewała – Broniłam cię… gdy ze mną rozmawiała, gdy opowiadała, że jesteś najgorszym złem, które ja spotkało. Stałam po twojej stronie. – nie kłamała, naprawdę trzymała jego stronę, starając się usprawiedliwić wszystko, co jej mówiła, pamiętając jednocześnie, że to wariatka. Ale jak mogła handlować z tymi zdjęciami. Pytała go o Kalifornię… powiedział, że z nim tam nie spał, ale jak przy takich obrazkach mogła w to uwierzyć? Że skończyło się tylko na tym? – I chcesz wyciągać to, że pieprzyłam co wieczór kogoś innego? Dobrze, możesz mi to wytknąć. Ale żaden z nich nie był dzieckiem, Jake, a ty naprawdę nie widzisz w tym żadnego problemu. Mógł być pełnoletni i świadomy tego, co robił, ale to ty powinieneś być mądrzejszy. Ty powinieneś wiedzieć, że to jest zwyczajnie złe i najprawdopodobniej go skrzywdzi. Jeśli nie teraz, to za pięć albo dziesięć lat. Jesteś czterdziestoletnim facetem i lekarzem, a ten chłopiec przyjacielem twojej bratanicy… powinieneś go chronić, powinieneś myśleć za was oboje. Osiemnastka nie sprawia, że nagle stajesz się dorosły i nagle wszystkie twoje decyzje są słuszne. Możesz tylko liczyć, że trafisz na ludzi, którzy nie pozwolą ci robić głupot. Wykorzystałeś go. I nie będziemy się w tej kwestii zgadzać. Nie przyznam ci racji, że to nic takiego, że to żaden problem… że seks to seks, niezależnie z kim. – była pewna, że ich sąsiedzi będą mieli z tego używanie, ale no cóż… sam zaczął wykrzykując, że nie odejdzie póki mu nie otworzy. Otworzyła. Wpuszczać do środka nie zamierzała – Możesz mi zarzucać zazdrość jeśli ci z tym lepiej. Jasne. Fakt, że go pieprzyłeś i pozwoliłeś mi w nieświadomości siedzieć obok niego przy świątecznym stole, że spacerowaliście za ręce po mieście i tak dalej… to może i uderza w moją babską dumę, gdyby zamiast niego była wysoka blondynka pewnie też by uderzało. Może byłoby łatwiejsze do przełknięcia, ale tu naprawdę nie chodzi o zazdrość, Hirsch. Po prostu myślałam, że jesteś kimś innym.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ma dość. Mogą nawzajem przerzucać się argumentami, ale ani jedno, ani drugie nie chce zrozumieć perspektywy drugiego. Poza tym jest mu wstyd. Jego twarz nie jest już lekko zaróżowiona. Policzki przybrały kolor purpury i palą go żywym ogniem. Spełniła się też jego największa obawa. Nie dość, że nigdy mu nie odpowiedziała, nigdy nie wypowiedziała tego trudnego i ciężkiego słowa na k, to teraz jeszcze wyśmiała jego uczucia z taką łatwością. Ma flashbacki do młodzieńczości i tych wszystkich rozczarowań, które go wtedy spotykały i wydawały się końcem świata. To teraz też tak brzmi. I tak samo rozszarpuje jego serce, jak koniec świata.
Poza tym, może tak będzie lepiej? Może tak będzie bezpieczniejsza? Może na Josephine Alderdige czeka lepsze życie, w którym nie powinno być j e g o.
Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że w układzie z Cosmo, to on nieustająco był górą. To on decydował czy i kiedy się spotkają. On miał władzę nad tą relacją. On pozwalał mu się angażować emocjonalnie, udając, że tego nie widzi. Pozwolił mu być zazdrosnym o Josie, pozwolił mu być złym o brak kontaktu, o nieodpisywanie na wiadomości. Wiedział, że to wszystko jego wina. I on ponosił za to pełną odpowiedzialność, chociaż tak intensywnie próbował to od siebie odepchnąć.
Nie zależało mi. Kiedy go poznałem, było mi wszystko jedno. Niedługo potem poznałem też ciebie. Wiesz gdzie. To nie jest miejsce dla ludzi, którzy odpowiedzialnie podchodzą do życia. Funkcjonowałem wtedy z dnia na dzień w przekonaniu, że zamordowałem własną żonę. Myślisz, że wtedy tak dogłębnie analizujesz to, z kim się pieprzysz? Ja nie chcę się tłumaczyć Josie. Zrobiłem to. Nie raz. Uporządkowałem to wszystko, kiedy przywróciłaś mi chęć do życia. Poza tym pojawił się jeszcze… – urywa. Nie, nie jest w stanie wymienić imienia swojego syna w tej rozmowie. Gryzie się w język i przymyka powieki.
Nie mów Kaylee, proszę – dodaje więc, kończąc ten cały, bezsensowny wywód. Teraz to dla niego najważniejsze. Nie przekona Josie i nie zamierza tego dłużej robić. Nieustające upokarzanie się nie należy to ulubionych czynności Jacoba. Tyle czasu zajęło mu przekonanie Butler, że może zbliżyć się do Keylena. Rozstanie z Posy może zburzyć wszystko, co udało się do tej pory wypracować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie zdeptała tylko jego uczuć. Zdeptała przede wszystkim własne. Odepchnęła je od siebie, nie pozwoliła im brać góry, już nie. Może to był błąd? Zakochiwanie się w swoim przełożonym. Ona miała problemy, ale on też. Ona wychodziła z nich na prostą i oczywiście była to jego zasługa, ale ostatecznie poszła po pomoc. Profesjonalną pomoc.
Bo… nie zależało mu. Pokręciła głową, trochę z niedowierzaniem, trochę jakby nie mogła uwierzyć, że naprawdę to wszystko mówił – I właśnie dlatego jestem rozczarowana, Jake. Bo każdy z nas był w mrocznym miejscu… ale myślałam, że jesteś inny. Zakochałam się w kimś innym. Ale nawet nie jestem zaskoczona. To właściwie było do przewidzenia, że nie mogę być za długo szczęśliwa. Zrobiłam w życiu za dużo złych rzeczy, żeby to po prostu zostało mi wybaczone. – mruknęła, kręcąc dalej lekko głową. I tak powiedziała to. Swobodnie i naturalnie, ani nie kłamała ani nie próbowała zagrać na jego uczuciach, ani tym bardziej nie chciała niczego ugrać. Stwierdziła fakt. Zakochała się. I teraz musiała za to płacić…
- I nie zamierzam nic mówić Kaylee. Ale jeśli chcesz to przed nią ukrywać to jednak wiesz, że to było złe. – zauważyła wzruszając lekko ramionami – Jestem zmęczona, Jake. Nie ma sensu ciągnąć dalej tej rozmowy. Zgadzamy się w tym, że tłumaczenie tu nie ma sensu. Ja po prostu chyba nie jestem w stanie tego zaakceptować. Na razie nie. Może kiedyś. – może teraz to on musiał czekać na nią, teraz nie była w stanie mu po prostu wybaczyć. To było za dużo – Jeśli taki był cel Rebecci to… jeden zero dla niej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jake zbiera z podłogi resztę swojej godności osobistej i próbuje się wyprostować. Na razie chociażby fizycznie, chociaż wcale nie jest to łatwe. Tyle wysiłku kosztuje go też, by finalnie otworzyć powieki i na nią spojrzeć. To trudne. To takie trudne. Nie spodziewał się tego.
A może czekałaś na to, aż znajdzie się argument, który pomoże ci się jednak z tego wyrwać? Przecież od początku tkwiłaś w przekonaniu, że to się niebawem skończy – mówi już spokojnie, chociaż bardzo cierpko. Rozumie, jak bardzo mogło to nią wstrząsnąć i sam nie chciałby przechodzić przez coś podobnego. Ale nadal nie do końca rozumie wagę, którą Josephine przypisuje do puzzli, z których składa sobie jego obraz.
Nadal nie rozumiem tego, że byłaś gotowa zaakceptować nieumyślne zabójstwo żony, ale przez romans z osiemnastolatkiem zrywasz ze mną po tygodniach cichego napięcia. Ja też nie mam siły Josie. I jedyne, co mogę zrobić to powiedzieć, że mi przykro. I że przepraszam cię za całe to rozczarowanie – wzrusza bardzo powoli ramionami. To pożegnanie, chociaż tylko słowami. Obydwoje nadal zachowują wobec siebie dystans. Jacob mierzy ją jeszcze przez chwilę spojrzeniem i wtedy przez głowę przemyka mu myśl – co dalej? Jest jej szefem. Oczywiście, że będzie zachowywał się profesjonalnie i nie zamierza urządzać żadnych scen, ale… Jak długa można samemu sobie rozrywać serce? Czy na pewno musiał to robić? Od dawna zastanawiał się w końcu co zrobić ze swoim życiem zawodowym, ale to… nie teraz.
Nie ufaj jej. I nie rozmawiaj z nią. Możesz mi obiecać, że nie będziesz się z nią kontaktować Josie? – martwi go to, że Rebecca może na tym nie poprzestać. W swojej chorej głowie ma najwyraźniej jasno nakreślony plan zrujnowania jego życia a on chciałby tylko, żeby zostawiła Posy w spokoju. Zwłaszcza teraz, skoro nie może liczyć na pozostanie w kontacie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To zabolało. Zagryzła policzek od środka, żeby nic nie powiedzieć, żeby jeszcze bardziej tego nie rozdrapywać. Bo wbrew temu, co twierdził Jacob – nie chciała tego. Nie chciała, żeby to się tak kończyło. Tak szybko i tak boleśnie. Było jej z nim dobrze, zaskakująco dobrze… i może powinna zagryźć zęby i udawać, że to w ogóle się nie stało, że to naprawdę nic takiego. Tylko, że za każdym razem, gdyby ją dotykał, całował i kochał się z nią… zawsze miałaby świadomość, że przed nią było dziecko. Nie potrafiła na tego chłopaka patrzeć jak na dorosłego. Miała przed oczami jego twarz, jego chorobliwie szczupłą sylwetkę i nie potrafiła… Odrzucało ją to. Na ten moment wydawało jej się to nie do przeskoczenia, niezależnie od tego jak bardzo chciała być z Jacobem i jak trudne będzie to rozstanie. Chociażby właśnie przez wspólną pracę.
- Obiecuję – zapewniła i załapała za krawędź drzwi. Wystarczyło je tylko zamknąć i zamknąć za sobą kolejny rozdział w jej życiu. Poczekała jednak aż odejdzie, jak zniknie na półpiętrze i dopiero wtedy to zrobiła. Zamknęła drzwi, przekręciła klucz i osunęła się na podłogę, po raz kolejny rozpadając się na tysiąc drobnych kawałków. Myślała, że jej serce było już wystarczająco popękane, że już bardziej się nie da… a jednak.
Dalej starała się przekładać grafik tak, żeby jak najrzadziej spotykać się z nim w pracy. Tak było łatwiej, oboje przecież potrzebowali czasu, żeby to przetrawić. Ale byli dorośli, musieli razem pracować… i jakoś im się to udawało. Codziennie spotykając się na izbie przyjęć i codziennie łamiąc sobie serce od nowa.
Cholerny Hirsch.


/koniec

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”