WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.josephjewelry.com/blog/imag ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— 27 — Dlaczego, kurwa, miałbym to zrobić?
Dokładnie takie słowa jako pierwsze Judah wypowiedział do swojego kolegi, który chwilę przed tym poprosił go, żeby rozejrzał się za obrączkami, których w dalszym ciągu nie załatwił, a bez których niecałe dwa tygodnie później nie stanąłby przed ślubnym ołtarzem, do którego wcale, ale to wcale nie został przez swoją narzeczoną zmuszony. W przeciwieństwie do Hirscha, który mimo tych słów (i mimo wielu innych, które wtedy do niego skierował) zaledwie kilka dni później w nawigację wstukiwał co rusz hasło jubiler, jeżdżąc od jednego punktu do drugiego, w których do perfekcji wręcz odgrywał rolę najlepszego na świecie świadka - zaczynając od tego, że sprawdzał każde pojawiające się na liście miejsce, przeglądał te cholerne obrączki, dopytywał o czas realizacji, próby złota czy wszystkie inne dla niego nieistotne, a dla jego przyjaciela najważniejsze na świecie rzeczy, by finalnie podziękować i znaleźć kolejny punkt, w którym być może spełnią te nierealne w tak krótkim czasie wymagania. Zwykle w dokładnie takiej kolejności, choć czasem, kiedy zaczynał kręcić nosem szybciej niż panie ekspedientki zdążyły powiedzieć co najmniej z dwa zdania więcej, zmuszony był przejść do ostatniego punktu od razu. I podziękować.
Dokładnie tak, jak zrobił tym razem. I miał już dość. Miał cholernie dość uganiania się za czymś, czego zdobyć w Seattle nie mógł, a czego bardzo potrzebował, skoro postanowił już bawić się w bycie świadkiem, przyjacielem i jednocześnie nadwornym, który zrobi za Ciebie wszystko. Ze zrezygnowaniem wybrał na mapie ostatni punkt, który miał zamiar tego dnia odwiedzić, i gdy wysiadał już z auta, myślami będąc daleko od sklepów jubilerskich, obrączek i wszystkiego co w jakikolwiek sposób mogło być związane ze ślubem, przez chwilę nieuwagi wpadł na... – Posy? – z lekkim zawahaniem w głosie zapytał, jak gdyby nie był pewien czy tak właśnie nazywa się brunetka, a jego pamięć nie płata mu figli. W rzeczywistości doskonale wiedział jak ma na imię, bo Jakub na potrzeby tego posta opowiadał mu o niej trochę, czy to przed świętami, czy już po świętach, a jednak po raz kolejny zdecydował się wejść w jakąś dziwną rolę, tym razem być może ratując dupę młodszego brata, o ile wcale nie powinien o doktor Alderidge wiedzieć tyle, ile na ten moment wiedział. – Nic Ci nie jest? – może i w wyniku tego starcia żadne z nich nie skończyło na ziemi, ale wypadało zapytać, prawda? Nawet jeśli trochę się śpieszył, szukanie obrączek chciał mieć już za sobą i... – Hej, dziwnie to zabrzmi, ale... które byś wybrała? – wypalił nagle, wskazując na wystawę za nimi, na którą kątem oka zdążył wcześniej zerknąć, odnajdując to, czego szukał. Zresztą... dziwnie? Naprawdę? Przecież to prawie najbardziej normalne pytanie świata, zwłaszcza gdy skierowane do osoby, z którą coś łączy twojego brata. I nie, nie chodzi tu tylko o pracę. Lepiej nie pytaj – wyprzedził ją, nim pytające spojrzenie zmieniło się w wypowiedziane na głos słowa, na które musiałby jakoś odpowiedzieć. To ostatnie na co miał teraz ochotę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie była najbardziej uważną osobą w Seattle. Nie patrzyła pod nogi. Nie patrzyła przed siebie. Gdyby nie zawiesiła wzroku na telefonie może udałoby jej się uniknąć zarówno zderzenia jak i samego spotkania. Lekko odbiła się od przeszkody, którą w tym przypadku był sporo wyższy od niej mężczyzna i spojrzała na niego zaskoczona, gdy wypowiedział jej imię. Kilka sekund na połączenie wątków i już zdała sobie sprawę, że stoi przed bratem Jacoba. Tym jednym, który nie pracował w szpitalu – Judah… – chyba? Nie pomyliła się? Obserwowała go jednocześnie, a nie widząc żadnego skrzywienia albo wymownego przewrócenia oczami, wiedziała że trafiła – Wszystko w porządku. I no… cześć, tak, cześć. – dziwnie. Ostatni raz – a właściwie to pierwszy i ostatni – widzieli się na świątecznym przyjęciu jego matki. Przyjęciu, które nie zakończyło się tak jak powinno. Przyjęciu, które okazało się być jedną wielką katastrofą. Na którym ona sama czuła się jak skończona idiotka i bardzo żałowała, że tam była – głównie dlatego, że wzbudzała zainteresowanie, którego wzbudzać nie chciała. Zwłaszcza, że w tamtym momencie z Hirschem nie łączyło ich nic poza wspólną pracą i łóżkiem od czasu do czasu. Spotkanie z Judahem też momentalnie sprawiło, że wróciła wspomnieniami do tamtego wieczoru i dopiero jego głos ściągnął ją na ziemię.
Które by wybrała?
Obróciła się, żeby spojrzeć na wystawę i uśmiechnęła się pod nosem. Mało tego… podeszła bliżej i prawie szurając nosem o witrynę przyglądała się błyskotkom – I nie pytanie to moja specjalność… – zerknęła na mężczyznę, uśmiechnęła się pod nosem i wskazała na jedne z obrączek. Ale nie zdążyła się nawet odezwać, gdy ze sklepu wychyliła się młoda pracownica by z firmowym uśmiechem stwierdzić, że skoro szukają obrączek to w środku mają zdecydowanie większy wybór i chętnie pomogą. Tylko jej uśmiech wyraźnie zbledł, gdy spojrzeniem trafiła na Judaha. Czyżby urażona damska duma? Nie dało się ukryć, że atmosfera nagle zgęstniała.
- Chętnie obejrzymy, prawda? – spojrzała wymownie na mężczyznę, a kącik jej ust drgnął w lekkim rozbawieniu, naprawdę nie chciała pytać!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pytając o to, które obrączki by wybrała, jeszcze nie wiedział co go czeka.
Nie wiedział, że jedną z pracownic ostatniego sklepu jubilerskiego, którego adres wrzucił do nawigacji po prawie trzech godzinach bezcelowej jazdy między jednym a drugim punktem, jest jego była - o ile byłą można nazwać osobę, z którą spotkał się... raz. Może dwa. Nie wiedział też, że na pytanie, czy nie chcą wejść do środka Posy zareaguje tak entuzjastycznie, wcielając się w jego pomocnika nieco bardziej niż wynikało to z jednego, krótkiego pytania, jakie zdołał jej zadać. I, można powiedzieć, że przede wszystkim - nie wiedział, że oprócz odgrywania roli przyjaciela i świadka w jednym, przyjdzie mu oscarowo wcielać się w postać narzeczonego, który planuje swój własny ślub. Z kobietą, której niemal nie znał.
A jednak niczym skończony głupiec (ale czego można się spodziewać po mężczyźnie, któremu głupie decyzje nie były obce szczególnie w ostatnim czasie?) zachęcony szybką decyzją Posy brnął w to dalej, przybierając na twarz najszerszy uśmiech na jaki potrafił się zdobyć. Przytrzymał przed Alderidge drzwi, zamknął je tuż za sobą, gdy oboje znaleźli się już w środku i niczym zwyczajny klient, którego najważniejszy dzień w życiu zbliżał się wielkimi krokami, do pozostałych pracownic rzucił dzień dobry, wyjątkowo mocno ignorując tę jedną, którą znał lepiej niż brunetkę, jaka w jej oczach miała niedługo zostać panią Hirsch. Na dobrą sprawę zapytany później nie potrafiłby wskazać jednoznacznie tego momentu, w którym pomysł udawania, że to jego ślub i jego wesele są za niecałe dwa tygodnie pojawił się w jego głowie i zaczął być brany przez Hirscha na poważnie - a już tym bardziej nie przywołałby tego momentu, w którym poprowadzony przez ekspedientkę w stronę gabloty z obrączkami, dłoń śmiało ułożył na plecach Posy, na dobre wcielając go w życie. – Skoro niepytanie to twoja specjalność... teraz tym bardziej tego nie rób – rzucił najciszej jak potrafił, licząc, że poza kobietą nikt inny tych słów nie usłyszał, bardziej skupiony na szerokim uśmiechu Judaha, od jakiego niedługo boleć go będzie cała szczęka. Zdecydowanie nie uśmiechał się szczerze.
Tylko... problem w tym, że mamy dosyć mało czasu – nim dokładnie przyjrzał się pierwszej parze obrączek, zwrócił się do jednej z pracownic, kątem oka mimowolnie obserwując, czy ma zamiar dołączyć do nich jego była. – Ślub jest za niecałe dwa tygodnie i jeśli czas realizacji jest dłuższy... – będą musieli wyjść? Och, co to by była za ulga! – Będziemy musieli poszukać gdzieś indziej, prawda, Posy?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdy wychodziła z domu nie przypuszczała, że spotka ją tyle atrakcji. O ile spotkanie – pierwszego stopnia – ze starszym bratem Jacoba wcale nie było takie zaskakujące, ani tym bardziej w jakikolwiek sposób warte zapamiętania – tak wszystko to, co działo się dalej już było ciekawe. I wzbudzało jej szczere rozbawienie. Bo jak to się stało? Jak do tego doszło? Oglądanie błyskotek to jedno, nawet pomoc zupełnie obcemu mężczyźnie to w sumie nic zaskakującego… mężczyźni w takich sprawach jak biżuteria potrafili być zagubieni! Ale udawanie przyszłej panny młodej? To już przeszło jej najśmielsze oczekiwania.
Dlatego uśmiech na twarzy Alderidge zdecydowanie był szczery. Wynikał z rozbawienia całą sytuacją, która koniec końców no… to nie ją stawiała w złym świetle, więc zamierzała ją wykorzystać i dobrze się bawić. Więc dlatego, gdy Judah wymamrotał prosto do jej ucha prośbę by nie pytała – Oj skarbie… – rzuciła i spojrzała wymownie jakby właśnie na ucho tłumaczył jej, że ma czasem nie szaleć z ceną, albo coś w podobnym klimacie. Niezadowolona narzeczona! I tylko ten błysk w oku… on nie znikał! Spojrzała na Hirscha, uśmiechnęła się do niego i strzepnęła z jego klatki piersiowej wyimaginowany paproch – kontakt fizyczny zwiększał ich autentyczność! Tym samym chciała dać mu do zrozumienia, że wszystko będzie dobrze! A zaraz po tym z tym samym promiennym uśmiechem zwróciła się do kobiety za ladą – Tak właśnie… cierpliwość nie jest naszą mocną stroną. Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu dłużej czekać, więc tak. Goni nas czas. Musi być pięknie i szybko. Idealnie! W końcu to jedyny taki dzień w życiu, prawda? – chociaż akurat w przypadku Judaha to wcale nie taki pierwszy, ale ci… nieistotne! – Coś prostego, prawda? Klasyczne i eleganckie. Ponadczasowe. – w końcu zamierzali je nosić do samego końca, prawda? No właśnie! Raz za razem zerkała na Judaha i coraz trudniej było jej zapanować nad rozbawieniem, ale jednocześnie grała swoją rolę wybitnie! – Zgadzamy się, prawda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby wystarczająco mu się przyjrzeć, bez trudu można było dostrzec, że wraz z dźwięcznym śmiechem i wypowiedzianym przez Posy oj skarbie na twarzy Hirscha wymalowała się wyraźna ulga. Tak, poczuł ulgę. Niewyobrażalną ulgę, że kiedy wpadł na tak absurdalny pomysł, znalazł się ktoś, kto go podłapał. Bez pytania! Świetnie wychodziło jej odgrywanie roli o której nic nie wiedziała, do czasu, aż Judah odezwał się do ekspedientki wspominając o terminie. To było przecież najważniejsze, prawda? Tylko i wyłącznie przez to jak mało czasu zostało do ślubu jego przyjaciela, jak głupi jeździł od jubilera do jubilera, szukając niemożliwego.
A teraz jak głupi sam wchodził w rolę, w której z taką łatwością odnalazł się najprawdopodobniej wyłącznie przez to, że miał już jakieś doświadczenie. Naprawdę po wszystkim powinni dostać za to Oscara - jeśli nie za role pierwszoplanowe, to przynajmniej w kategorii najlepszy scenariusz. Ten ich jak dotąd był całkiem niezły.
Prawda, kochanie – zgodził się ze słowami Posy, w ostatniej chwili zdając sobie sprawę, że mówienie do niej po imieniu ani trochę nie jest autentyczne. – Dlatego najpóźniej musielibyśmy odebrać obrączki w przyszły piątek lub... w sobotę? Najlepiej przed południem, przyjęcie jest pod wieczór – czy Alderidge zdawała sobie sprawę, że Judah nie wymyśla tych wszystkich rzeczy na poczekaniu? Naprawdę za niecałe dwa tygodnie ma ślub, naprawdę potrzebuje zamówić te obrączki i naprawdę sobota to ostateczny termin, w którym mógłby je odebrać, żeby na czas pojawić się obok pana młodego, czekającego na pannę młodą pod ołtarzem. I jeśli jeżdżąc między jubilerami jeszcze nie poprzysiągł sobie, że jest czyimś drużbą po raz ostatni, to właśnie teraz zrobił to w myślach. N i g d y w i ę c e j. – Tak. Proste i bez żadnych dodatków. Myśleliśmy o złotych, ale... – miały być złote, prawda? Czy ostatecznie brali pod uwagę też srebrne? Gratulacje Judah, a mówili Ci, żebyś wszystko sobie zapisał. Może obejrzymy też inne? Jak uważasz, najdroższa? – na sekundę odbił piłeczkę w stronę Posy, pozwalając jej zdecydować, nim sam w myślach odtworzył ostatnią rozmowę z przyjacielem. I z uśmiechem, takim najgorszym, wymuszonym uśmiechem, zwrócił się do pracownicy, której imię poznał w zupełnie innych okolicznościach i którego nie musiał odczytywać z przypiętej do koszuli plakietki, żeby wiedzieć z kim rozmawia. – Do kiedy najpóźniej musielibyśmy zdecydować, żeby zdążyć odebrać je na czas?

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wedgwood”