my story
Urodziła się pewnego jesiennego, październikowego wieczoru w szpitalu w Seattle, po dość długim porodzie, który na pewno wymęczył jej mamę. Jednak gdy pani Hepburn ujrzała tylko tę małą, pulchną twarzyczkę, ubrudzoną jeszcze nieco krwią, to od razu pokochała swoją córeczkę, która niestety została szybko zabrana mamie przez to, że zaszły pewne komplikacje z nie odrywającym się łożyskiem. Na szczęście ostatecznie historia zakończyła się dobrze i malutka Rose nie straciła mamy, jednak wtedy też jej rodzice dowiedzieli się że ich różyczka będzie ich jedynym dzieckiem. Skąd to imię? Otóż jak to w pewnym żarcie mówiono, "moja mama lubiła róże, więc nazwała mnie Róża, a ty Wacek dlaczego tak masz na imię?", więc owszem, mama Rosalie uwielbiała róże, zwłaszcza te herbaciane, stąd jej córka otrzymała to imię. U Rose od dziecka w życiu był taniec, a także mnóstwo fotografów. Otóż jest to córka znanego reżysera Tony'ego Hepburna i jego żony, aktorki teatralnej Diane Hepburn. Oprócz zawodu, z którego słynęli jej rodzice, byli oni również tancerzami, jej matka kiedyś tancerką zawodową, później jednak porzuciła je na rzecz aktorstwa. Ci sławni ludzie mieli też ogromne serce dla zwierząt, dlatego ich córka wychowywała się w towarzystwie golden retrivera, kota norweskiego leśnego, miała swojego ulubionego chomika syryjskiego, a także posiadali konia w stadninie, prezent na 45 urodziny pana Hepburna. Od dziecka towarzyszyli im również paparazzi, więc czego nauczyła się od małego Rose? Że trzeba ładnie wyglądać zawsze, bo inaczej obsmarują cię w gazetach, przede wszystkim w brukowcach, gdzie zawsze szukają jakiejś sensacji. Oprócz wcześniej wymienionych zwierzątek w domu państwa Hepburn pojawił się również żółw Stefan, porzucony przez znajomych rodziców, którzy kompletnie nie wiedzieli jak zajmować się gadem. Później okazało się, że owy żółw był już nieco stary i jego dni były już właściwie policzone, a tamci najwidoczniej nie wiedzieli jak sobie poradzić ze śmiercią pupila. To właśnie wtedy Rosalie miała pierwszą styczność ze śmiercią. To było bardzo dziwne, przykre uczucie, ta bezradność, że nie mogła pomóc biednemu żółwikowi. Niestety dziewczynka pochowała w swoim życiu wszystkie zwierzęta, przy których się wychowywała i każdego śmierć przeżyła równie mocno, co śmierć swoich dziadków. W wieku 3 lat mama zapisała ją na balet, to była bardzo dobra decyzja, bo dziewczyna pokochała ten rodzaj aktywności od pierwszej lekcji. Wyrosła zaś z niego gdy zaczęła chodzić do szkoły, oczywiście prywatnej, w końcu na coś musieli wydawać te pieniądze, prawda? Wtedy zaczęła uczęszczać na zajęcia z tańca towarzyskiego, co zostało jej miłością już na zawsze. Okazało się że młoda dama ma prawdziwy talent, odziedziczony zapewne po rodzicach i dlatego zaczęła uczęszczać na zawody taneczne, najpierw dla dzieci, później już dla młodzieży, to z tym wiązała swoją przyszłość. Dopiero w wieku 10 lat pozwolono jej pierwszy raz wsiąść na konia, a więc mogła też uprawiać jazdę konną. Próbowała również gry na pianinie, jednak to zajęcie nieco ją przerosło, wolała zatem taniec i jazdę konną. Wtedy młoda Hepburn wiązała swoją przyszłość tylko i wyłącznie z tańcem, jednak wiedziała też, że w życiu potrzebny jest plan B. Dlatego też uczyła się dobrze i miała świetne oceny, by móc w przyszłości dostać się na studia. Na pewno nie planowała szkoły teatralnej, ani kariery aktorskiej, bo uważała się za aktorkę dosyć marną. Okazało się jednak, że w Neptune Theatre szukają tancerki do spektakli i to była naprawdę niepowtarzalna okazja by pokazać swoje performace większej publiczności. Zaczęło się wtedy marzenie o wystąpieniu na deskach teatru, gdzie stawiała pierwsze kroki również jej mama. Niestety jej taneczne plany zostały zniszczone w wieku 18 lat, gdy podczas turnieju nabawiła się kontuzji i wylądowała w szpitalu. Chciała wierzyć, że to nic takiego, niestety zerwane więzadło nie było niczym dobrym dla tancerki, wręcz zniszczyło jej dalszą karierę w tańcu. Przez długi czas po operacji miała rehabilitację, na nowo uczyła się chodzić, wiedziała też że musi zapomnieć o swojej pasji. Wtedy też przyszedł czas podjęcia decyzji co dalej, jaką ścieżkę życiową obierze? Zdecydowała się więc na weterynarię, w końcu kocha zwierzęta równie mocno jak taniec i może dzięki temu nie będzie już bezradna wobec ich cierpienia. Oprócz studiów podjęła również pracę w Columbia City Veterinary Hospital jako pomoc weterynaryjna, bo jak wiadomo w takiej dużej klinice na pewno potrzebują wiele rąk do pomocy, poza tym tak można szybciej nabyć doświadczenia w zawodzie. Z racji zaś tego że miała sporo zajęć to nigdy nie miała czasu na jakieś poważne związki bądź romanse, a jej pierwszy chłopak, z którym spotykała się przez kilka lat opuścił ją gdy dowiedział się, że będzie musiała na nowo uczyć się chodzić. Jednak teraz zaczęła nowe życie, może i to się w nim zmieni i znajdzie w swoim sercu miejsce na jeszcze miłość do jakiegoś mężczyzny? Na pewno marzyłby się jej dom pełen dzieci i bardzo romantyczna relacja z mężczyzną pokroju rycerza, prawdziwym dżentelmenem. Niestety póki co takowego jeszcze nie znalazła, poza tym bałaby się przed jakimkolwiek się rozebrać, by nie zobaczył i nie dopytywał o jej bliznę na nodze po operacji, która przypominała jej ciągle o niespełnionych marzeniach. Jako że wraz z podjęciem studiów podjęła pracę, uznała że nie chce dłużej żyć na garnuszku rodziców, dlatego też przeniosła się do akademika, by mieszkając wśród studentów odkładać na swoje pierwsze mieszkanie.