WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[1] + look

Na początku Ray był bardzo sceptycznie nastawiony do terapii grupowej. Uczestniczył - przez kilka pierwszych miesięcy - wyłącznie na terapię indywidualną, gdzie rozmawiał z terapeutą i raz na jakiś czas wpadał do psychiatry, który przepisywał mu leki uspokajające i nasenne. Często miewał koszmary od momentu śmierci żony, równie często w ogóle nie mógł zasnąć w nocy, więc te leki naprawdę wiele dla niego znaczyły. Nie wyobrażał sobie jak na razie, żeby mógł je odstawić i spokojnie spać bez ich zażywania. Co przekonało go do terapii grupowej...? Właściwie sam nie wiedział. Na pierwsze spotkanie poszedł w sumie przypadkiem, uznając, że właściwie może dać szansę takiej formie terapii, a jeśli się nie sprawdzi, to najwyżej tam nie wróci i tyle. Ale spodobało mu się - albo nie tyle spodobało, bo to chyba niewłaściwe słowo, co może po prostu szybko się zaaklimatyzował i wkrótce na terapie grupowe zaczął chodzić regularnie (co swoją drogą bardzo ucieszyło jego terapeutkę, która próbowała go do tego namówić od wielu miesięcy).
Dziś niewiele mówił, ale to głównie dlatego, że ostatnio dość często zabierał głos i chciał teraz dać możliwość opowiedzenia innym o sobie. Dzięki temu zauważył, że jedna z nowych osób, sporo młodszy od niego blondyn, postanowił się podzielić swoimi doświadczeniami z grupą i... no, siłą rzeczy Raymond musiał przyznać, że sporo ich łączyło, głównie właśnie przez wzgląd na bliskie ich sercu kobiety, których już na tym świecie nie było. Gdy wyszli z terapii Raymond pożegnał się z resztą uczestników i gdy już miał odwrócić się na pięcie i wrócić do domu nagle dostrzegł blondyna i tknięty jakimś dziwnym impulsem podszedł do niego, po czym bez żadnych wstępów wypalił:
- Masz ochotę na kawę?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[2]

James mógłby powiedzieć to samo. Odkąd wrócił do Seattle, chodził regularnie dwa razy w tygodniu na terapię indywidualną, w której i tak nie widział sensu. Chodził, bo musiał. Obiecał matce i nie mógł złamać danego słowa. Może gdyby chodziło o kogoś innego, ale matki nie mógł zawieść. Na początku nawet nie chciał współpracować ze swoim terapeutą. Jednym uchem słuchał, drugim wszystko wylatywało. Potem próbował podejść terapeutę jego własna bronią i bezczelnie zadawał mu głupie pytania. No ale w końcu się otworzył. W prawdzie odpowiadał półsłówkami, ale odpowiadał, a to już coś. Nawet dostał jakieś wesołe tabletki. Czy pomogły? Chyba za krótko je brał, by mówić o efektach. Z drugiej strony, na terapii grupowej, na którą miał chodzić, by posłuchać jak inni sobie radzą z podobnym problemem, dziś pierwszy raz z własnej woli zabrał głos. Nie mówił dużo, ale to i tak bardzo duży postęp, bo w końcu wyrzucił z siebie, co mu leży na serduchu.
Nie ociągał się, wyszedł z sali chyba jako pierwszy i tylko zepsuta zapaliczka zatrzymała go na dłużej przed budynkiem. Męczył się biedny, żeby odpalić fajka trzymanego w zębach, gdy ktoś zwrócił się ewidentnie do niego. Uniósł wzrok i rozejrzał się dookoła, żeby się upewnić, a potem pokręcił głową w odpowiedzi. Szybko jednak wyciągnął z ust papierosa
- W sumie... czemu nie. Nie odmawiam kawy - uśmiechnął się blado. Już dano nigdzie nie wychodził, może to dobra okazja, by wykonać kolejny krok.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „First Hill”