WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ach, no tak, to ma sens – przyznała entuzjastycznie, nawet jeśli absolutnie NIE MIAŁO. Judah jednak posiadał ten dziwny dar przekonywania i Darby bardzo często łapała się na tym, że ślepo mu wierzyła. Może chodziło o tę różnicę wieku? Niby nie była AŻ TAK DUŻA, ale jakby nie patrzeć, Walmsley nadal bywała strasznym dzieciakiem, więc kolega po rozwodzie, z tróją dzieci, w dodatku wytrzymujący towarzystwo Chandlera bez większego ale, mógł w dziwny sposób budzić jej respekt. W każdym razie kwestia pracy cały czas siedziała gdzieś z tyłu jej głowy i doskonale wiedziała, że mus coś z tym zrobić … kiedy, jak i gdzie, to już absolutnie inna kwestia. Zdecydowanie nieodpowiednia na ten (pseudo-urodzinowy) dzień. – No … tak, wiem, jasne – skomentowała jego słowa naburmuszonym tonem. Oczywiście, że o tym wiedziała. Oczywiście, że nie żyła w przeświadczeniu, że jest inaczej. Chociaż Darby bywała oderwana od rzeczywistości, jej zagubienie miało pewne granice. – To chyba zależy od tego, jak bardzo się do tego poczuwasz, co? Jeśli uznałbyś, że tak, jest to twój wnuk i jesteś w stanie naprowadzić go na dobrą drogę to śmiało, możesz robić za dziadka, a jeśli nie … niech radzi sobie sam – wzruszyła ramionami. Starała się wykazać, dając mu dobrą radę, aczkolwiek, jak można się domyślać, nie do końca rozumiała problem. – Ja? Hm, moja matka jest złym człowiekiem. Mój ojciec jest natomiast … nie wiem. Po prostu ich nie przypominam. WCALE. Przynajmniej z charakteru, bo wizualnie jesteśmy z moją matką jak dwie krople wody – przyznała, automatycznie burząc swoją wcześniejszą teorię. Była córką Walmsleyów – czy jej się to podobało, czy też nie.
Napili się jeszcze kilka kolejek, podczas których Darby, nieudolnie, próbowała rzucić jakąkolwiek radą. Nie wiedziała, co powiedzieć. Jej było raczej daleko od małżeństwa, dzieci, a co dopiero wnuków. Ona planowała swoje życie z dnia na dzień, nie przejmując się specjalnie konsekwencjami. – Wiem, że nie jest lekko, aczkolwiek ja chyba próbowałabym się dogadać, wiesz? To twój syn, który zapewne potrzebuje twojej pomocy i jest zagubiony – odpowiedziała, na jego wcześniejsze pytanie, chociaż … nie wiedziała. Naprawdę nie potrafiła postawić się w jego sytuacji. Rozmawiając o przemijających latach, potencjalnym zostaniu przez Judaszka dziadkiem oraz wielu innych, głupich rzeczach przesiedzieli w klubie jeszcze trochę czasu, po czym rozjechali się do domów. Darby, przed pójściem spać, zwinęła z lodówki zimnego kebaba i położyła się z nim do łóżka, po czym padła, gdzieś w połowie jedzenia, rozwiązując tym samym swój dylemat: sen vs żarcie.

/ zt x2 <3
<center></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

VII W tym momencie można by się zastanawiać, czy w swoim życiu nie minął się z profesją i powinien był zostać detektywem. Wszakże znajdowanie ludzi szło mu całkiem nieźle. W obecnych czasach było to prostsze jak nigdy, lecz on posiadał zasoby i dar przekonywania, by odnaleźć nawet tych, którzy woleli pozostać bardziej anonimowi. Mało kto potrafił całkowicie zniknąć bez śladu.
Siedział w swoim białym Astonie Martinie obserwując z bezpiecznej odległości młodą kobietę, która właśnie opuściła swój budynek mieszkalny. Nie musiał nawet uważnie jej się przyglądać, by wiedzieć, że to ta sama osoba ze zdjęcia, które wyświetlało się mu właśnie w tej chwili na telefonie. To właśnie tak odnalazł Maeve. Wystarczyło umiejętnie popytać oraz przejrzeć konta społecznościowe by dowiedzieć się jak wygląda, gdzie pracuje, co robi. Dzięki jej paru nieostrożnym znajomym i wyrafinowanemu kłamstwu udało mu się zdobyć jej adres. Nie miał zamiaru jednak nachodzić swojej ofiary ani tym bardziej stosować przemoc, co też zdarzyło mu się nie raz. Była mu jednak potrzebna do pilnej sprawy, w jaką został uwikłany.
Odnalezienie jej siostry było dla niego priorytetem. Była ona jego jedynym tropem, jaki posiadał, by oczyścić swoje imię, które nagle i z niewiadomych dla niego znalazło się na celowniku służb mundurowych i agentów. Nie pierwszy, zapewne nie ostatni raz. W Seattle miał znaleźć chwilowy azyl i ucieczkę od swoich grzeszków, a tymczasem historia lubiła się powtarzać. Półtora roku aresztu domowego wciąż było w nim żywe. Wszystko przez zmowę dilerów, którzy postanowili zarzucić mu swoje czyny i podłożyć dowody. Nie miał jednak zamiaru ani trafić do więzienia, ani zostawić tak po prostu tej sprawy.
Dojście do Gabrielli prowadziło właśnie przez Maeve. Potrzebował jakiegoś adresu, nazwy miejsca, pod którym zastanie przemytniczkę. Jak dotąd nikt nie potrafił się wygadać. Do tego ciężej było wyszukać jakiś konkretnych informacji na jej temat. Z jej siostrą miało być inaczej. Okazja przyszła sama. Oznaczenie się w wydarzeniu organizowanym przez klub jasno sugerowało, gdzie dziewczyna spędzi wieczór. Nie musiał nawet jej śledzić po drodze, doskonale wiedząc, gdzie się udać.
Będąc już w środku potrzebował tylko cierpliwości i dobrej okazji. Przy okazji nie straci już niemal swojej rutyny, spędzając w klubie każdy wieczór. Wszystko spowodowane tym, że dla własnej zachcianki, po przeprowadzce do Seattle sam taki sobie sprawił. Sącząc whisky obserwował Thompson, trzymającą się na razie z innymi osobami. Zastanawiał się czy go pozna, wszakże był całkiem medialną postacią, ale może nie tak bardzo na tym wybrzeżu. A może kompletnie nie interesowała się życiem takich osób. Nie przejmował się tym wcale. Jeżeli będzie wiedzieć, kim jest, może to mu tylko pomóc.
Pojawił się nagle przy barze, gdy Maeve siedziała przy nim przez dłuższy czas samotnie. Przystanął bokiem przy ladzie, podpierając się łokciem i zwrócił się w stronę barmana, by podało mu to co jej. Swoim zamówieniem zwrócił uwagę szatynki, przez co ich spojrzenia spotykały się po raz pierwszy. Posłał w jej stronę lekki uśmiech, unosząc kąt ust, za czym kryła się nawet nuta flirtu.
- Wygląda na godny polecenia. – wytłumaczył się z zamówionego drinka, który był identyczny do tego, co piła. Teraz miał okazję przypatrzyć się jej twarzy z bliska i na żywo. Poczuł nawet lekkie ukłucie żalu, że napotkał ją w takich okolicznościach i jest tutaj, by wykorzystać ją do własnych celów. W innym razie, wyraził by nią zainteresowanie będąc sobą, a nie, grając rolę, tak jak teraz. W tym momencie miał jednak na głowie ważniejsze sprawy. – Czyżby towarzystwo rozmyło się już tak wcześnie? – zapytał kontynuując rozmowę, wskazując na jej samotne picie przy barze, udając przy tym, jakoby w ogóle wcześniej nie obserwował jej z daleka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- 13 -


Maeve nigdy nie stroniła od dzielenia się swoim życiem prywatnym w mediach społecznościowych. Chętnie udostępniała zdjęcia z wyjazdów, wyjść ze znajomymi, czy nawet samotnych wieczorów spędzonych w towarzystwie gorącej herbaty i dobrego filmu. Nie widziała w tym nic złego, ani tym bardziej potencjalnie niebezpiecznego. W końcu informacja o tym, że w sobotni wieczór wybiera się na imprezę organizowaną w Kremwerk nie była czymś poufnym. Z chęcią wzięła udział w wydarzeniu na Facebooku i przejrzała listę znajomych twarzy, które również miały się pojawić. Dostrzegła nawet własną siostrę, co dość bardzo ją ucieszyło. Ostatnimi czasy nie spędzały ze sobą zbyt dużo czasu, a skoro miała nadarzyć się ku temu okazja, to czemu by jej nie wykorzystać? Czym prędzej napisała do Gabi informując ją o tym, że w sobotę zamierza na parę chwil oderwać ją od grona znajomych i spędzić trochę czasu w siostrzanym duecie. Otrzymała nawet pozytywną odpowiedź, więc wszystko wskazywało na to, że się uda.
Do klubu przyszła wraz z dobrymi koleżankami jeszcze z czasów studiów. Wciąż utrzymywała z nimi kontakt, choć teraz ze względu na obowiązki w szpitalu nie było to najłatwiejsze. Męczące kilkugodzinne dyżury potrafiły sprawić, że jedyne o czym myślała w chwili wolnego czasu to sen. Nie dało się ukryć, że z tego właśnie powodu jej życie towarzyskie ostatnimi czasy nie było zbyt barwne. Praca, dom, odpoczynek. I tak w kółko. Nic więc dziwnego, że raz na jakiś czas potrzebowała chwili oderwania od tej monotonni i wyjścia gdzieś poza cztery kąty pokoju, czy szpitala. Impreza w klubie była wręcz doskonałą ku temu okazją. Taniec, kolorowe drinki i ciekawe towarzystwo zdawały się być wręcz perfekcyjną receptą na udany wieczór.
Z początku wszystko szło dobrze i nic nie wskazywało na to, że jej humor może ulec nagłemu pogorszeniu. Zaczęło się od krótkiej wiadomości ze strony starszej Thompson, że się spóźni. Mae nie przejęła się tym zbyt bardzo. W końcu bawiła się wręcz doskonale w aktualnym towarzystwie, więc mogła na nią poczekać chwilę dłużej. Problem był w tym, że spóźnienie coraz to bardziej się przeciągało. Z dwudziestu minut zrobiła się nagle godzina, która i tak wydłużyła się do dwóch, aby ostatecznie skończyło się na krótkiej wiadomości informującej o nagłym poważnym problemie w firmie i braku możliwości pojawienia się na imprezie. Po prostu cudownie. Cały dobry nastrój wręcz z niej wyparował. Liczyła na obecność starszej siostry ze względu na to, że przez swoje postanowienie urwania kontaktu z rodzicami również z Gabi nie widywała się już tak często, a naprawdę brakowało jej obecności starszej siostry w życiu. Trudno. Nie zamierzała zamartwiać się tą kwestią cały wieczór, a już na pewno nie zamierzała przez to niszczyć nastroju innym. Przeprosiła, więc na chwilę koleżanki i udała się w stronę baru, aby za sprawą alkoholu poprawić sobie humor.
Jej wybór padł na daiquiri. Słodko-kwaśny smak z wyraźną nutą alkoholu zdawał się być tym, czego właśnie potrzebowała. Z dość ponurą miną obracała w dłoniach kieliszek licząc na to, że dobry humor nagle magicznie powróci. W pewnym momencie jej uwagę przykuł mężczyzna proszący przy barze o to samo co ona. Z lekkim zdziwieniem uniosła na niego spojrzenie, aby następnie w komentarzu na ten ruch z jego strony przewrócić teatralnie oczami. - Rum, limonka i syrop cukrowy. Powiedziałabym, że nie jest to zbyt wyszukane połączenie - wzruszyła ramionami i instynktownie zerknęła ponownie na telefon leżący na blacie, aby upewnić się, co do tego, że Gabi nie zmieniła nagle zdania i nie postanowiła się jednak pojawić - Osoba na którą czekałam postanowiła nawet się tu nie zjawiać - westchnęła chowając telefon do torebki i przynosząc ponownie spojrzenie na swojego nowego rozmówce. Nie dopasowała jego twarzy do tej kiedyś widzianej w artykułach na portalach plotkarskich. Nigdy nie przykładała do tego typu tekstów zbyt dużej wagi, a również półmrok panujący w klubie mógł utrudnić zidentyfikowanie jego osoby. - A ty? Nieudana randka, czy może samotny wieczór z nadzieją na poderwanie kogoś? - zapytała, a kąciki jej ust uniosły się w zadziornym uśmiechu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Czasem prostota bywa najlepsza. – odrzekł jako koneser czystych trunków. Wypicie drinka samo w sobie więc miało być dla niego urozmaiceniem. Nie czekał nawet długo, gdyż za moment barman podsunął mu wysoki kieliszek o trójkątnym kształcie z mieszaniną o mętnie białym kolorze. Nie sięgnął po niego od razu, robiąc sobie na wstrzymanie. Zwykły alkohol po latach codziennej degustacji niczym już doświadczeni nestorzy tego świata pochłaniał całkiem sprawnie. Drink był dla niego jak sok. Do tego był tylko pretekstem, by nawiązać z nią interakcję.
- To musi być duży zawód. Tyle szykowania się i nastawienie na przyjemną noc i wszystko po to, by skończyć samej przy barze. – powiedział ten, co nigdy nikogo nie wystawił z nutą współczucia w głosie, chociaż tak naprawdę sytuacja układała się dla niego jeszcze lepiej, chociaż nie można było wykluczyć, że jej towarzystwo jeszcze się zjawi. Zastanawiał się nawet o kim była mowa. Przyjaciółki? Facet? A może siostra, o której zamierzał między wierszami wypytać? Cholera, nie sprawdził tego. Przewidzieć też nie mógł. Musiał dalej płynąć z prądem.
- Aż tak po mnie widać, że była nieudana? – zerknął na nią kątem oczu, odpowiadając żartobliwie. – A może uznałem, że pojawił się ktoś, z kim wieczór będzie jeszcze lepszy? – zrobił już przytyk bezpośrednio w jej kierunku unosząc pierwszy raz kieliszek i upijając parę łyków słodkiego drinka. Dla niego aż nazbyt, ale nie miał zamiaru narzekać. – To drugie jest jednak bliższe prawdy. Staram się po prostu wypełnić czymś wolny czas. Przy okazji zwiedzam miasto, odkrywam nowe miejsca, gdyż jestem tutaj od niedawna. Nowych ludzi także. I na razie wszystko wypada przekonująco. – odpowiedział na jej pytanie zwrotne, okręcając się na barowym stołku, będąc teraz bardziej przodem w jej stronę. – Theodore. – przedstawił się jej swoim drugim imieniem, którego w niektórych okolicznościach używał jako pierwszego. W jego dalekosiężnym planie, łączącym obie siostry Thompson wolał, by po tym, co zamierzał zrobić nie odbiło się na nim to, że Meave poznała jakiegoś Alexandra, chociaż to pod tym imieniem był głównie znany. Uścisnąwszy rękę szatynki był jednak coraz bardziej pewien, że w ogóle nie kojarzy tego, kim był. Przynajmniej na ten moment nie został zdemaskowany.
- Myślę więc, że możemy sobie nawzajem pomóc. Ja dotrzymam ci towarzystwa w oczekiwaniu na twoje własne, a ty urozmaicisz mi mój wieczór. Z resztą, już zaczęłaś to robić, więc chyba nie masz wyboru. – wzruszył ramionami na znak, że niby to samo po prostu się stało. – Więc za wieczór, który może jeszcze nie być stracony. – odrzekł unosząc kieliszek do góry a potem wypił kolejną porcję. Nagle zaczął czuć, że może mu nie pójść wcale tak łatwo, jak początkowo zakładał. Interakcja, jaka między nimi się wytworzyła sprawiała, że zapominał się, w jakim celu się tutaj znajdował. W końcu jak można było oprzeć się samotnie siedzącej kobiecie, ubranej w elegancką czerń oraz srebrne szpilki? Może uda mu się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? Raczej straci w jej oczach po tym, co zamierzał zrobić Gabrielli.
- Czy my się przypadkiem nie spotkaliśmy nigdzie wcześniej? – zapytał, gdyż znienacka uderzyło to w niego, kiedy miał okazję przyjrzeć się jej nieco dłużej. Dużo osób przewijało się przez jego życie, więc siłą rzeczy nie był w stanie zapamiętać wszystkich osób, którym się przedstawiał. Miał jednak to nieodparte wrażenie, że nie widzi jej urody pierwszy raz. To mocno wytrąciło go z równowagi i mogło spalić całą jego osobę. Popełnił błąd, że w ogóle w tym momencie o to zapytał, ale liczył, że sytuacja obróci się mimo wszystko na jego korzyść.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skrzywiła się lekko. Musiała zapewne wyglądać, jak desperatka. Siedziała sama od dłuższego czasu i jeszcze co chwilę zerkała na telefon. Łatwy cel. Czy właśnie dlatego do niej podszedł, czy może zrobiło mu się jej zwyczajnie żal? Jedna i druga opcja zdecydowanie jej się nie podobała. Nie chciała wyglądać w ten sposób. Przecież wcale nie zapijała smutków przy barze i nie zamierzała leczyć złamanego serca za pomocą nowego adoratora. W tym momencie naprawdę żałowała, że oddaliła się od przyjaciółek - Nie aż tak duża - wzruszyła ramionami starając się wyglądać obojętnie i zaraz dodała - Przyszłam tu z koleżankami i przy okazji chciałam się spotkać z siostrą, ale napotkała na problem w pracy i nie mogła się pojawić - wcale nie musiała się mu tłumaczyć. Usprawiedliwiać przyczyny samotnego spożywania alkoholu przy barze, jednak chciała. Może opinia nieznajomego mężczyzny z klubu powinna być jej obojętna, jednak wcale nie była. Od zawsze dużą uwagę przykładała do tego, co powiedzą o niej inni, a dodatkowo on wydawał się być całkiem interesującym rozmówcą. Zarówno pod względem wyglądu, jak i usposobienia.
- Hm, no cóż.. - odwróciła się w jego kierunki i lekko przekrzywiła głowę, jakby starając się poddać jego osobę dokładnej analizie - Odrobinę. W końcu podrywasz desperatki w klubie, więc można by uznać, że sam jesteś zdesperowany perspektywą spędzenia samotnego wieczoru - zażartowała również z samej siebie i oderwała od niego wzrok, aby zerknąć w kierunku miejsca, gdzie wcześniej bawiły się jej znajome. Wciąż tam były. Mogłaby do nich wrócić, jednak na razie nie zamierzała tego robić. Zresztą sądząc po ich zachowaniu i nowym towarzystwie obok, to całkiem nieźle sobie bez niej radziły - Przeprowadzka z jakichś konkretnych powodów? - zapytała unosząc brwi ku górze. Może nowa praca, chęć wyrwania się z mniejszego miasta, czy też ucieczka przed czymś. Powodów mogłoby być mnóstwo. Sama czasem myślała o zmienieniu miejsca zamieszkania, jednak była zbyt bardzo przywiązana do Seattle, a konkretniej do ludzi, którzy tu mieszkali. - Maeve - podała mu rękę z lekkim uśmiechem na ustach. - Całkiem rozsądna propozycja - zgodziła się lekkim kiwnięciem głowy, a następnie podniosła swój kieliszek i upiła łyk kolorowego drinka. Oblizała usta z alkoholu i delikatnie przegryzła przy tym dolną wargę. Może ten wieczór faktycznie nie będzie taki kiepski, a nagła zmiana planów siostry okaże się być miłym zbiegiem okoliczności.
Zmarszczyła brwi słysząc jego pytanie. Wcześniej w ogóle nie przyszło jej do głowy, że mogą się znać. Do głowy nie przychodził jej żaden mężczyzna o imieniu Theodore, który pasowałby do jego rysopisu - Ciężko mi powiedzieć -mruknęła wciąż mu się przyglądając i powoli zaczęło jej coś świtać. Nie znali się, jednak kojarzyła go z głównych stron gazet na których znalazł się przez skandale w których brał udział. Nie pasowało tylko imię. Tamte brzmiało jakoś inaczej.. - Może kiedyś minęliśmy się na jakimś bankiecie, ale wydaje mi się, że nie mieliśmy okazji się poznać. Nie wiem, czy dobrze kojarzę, jednak wydaje mi się, że byłeś prezesem w firmie farmaceutycznej, a później coś się popsuło? - zapytała dość delikatnie. Nie wiedziała w końcu w jaki sposób do tego podchodzi. Nie chciała go urazić i rzucać oskarżeniami skoro nic nie wiedziała o jego sytuacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rozumowanie Meave lekko go rozbawiło, kiedy rozprawiała nad tym, jak wygląda, siedząc samotnie przy barze. Zauważył nawet, jak trochę bardziej się spięła, próbując przybrać bardziej odpowiednią postawę, by wcale tak nie wypaść. Zupełnie, jakby szykowała się na swoją pierwszą randkę w życiu albo przynajmniej spotkanie z mężczyzną. Była zabawna w ten sposób, ale zupełnie nie straciła w jego oczach. Wciąż żałował, że Gabriella ma tak seksowną siostrę.
- Bardziej niż desperat, czuję się jak starsza osoba, która ma zamiar powiedzieć, że jej czasów ludzie w ten sposób właśnie się poznawali i nawiązywali relację. Niemniej, prawdą jest, że bez koleżanek zagadać jest po prostu prościej. – odparł, próbując żartobliwie przypisać i sobie jakąś nieprawdziwą cechę, w tym przypadku starszej osoby. Co do dużego grona osób, to akurat nie miał z tym problemu i bez problemu wbiłby się w otoczenie, chcąc osiągnąć to, co chce. Teraz dalej może nieco bardziej onieśmielonego, tudzież po prostu normalnego mężczyznę w klubowym środowisku. Liczył, że niepostrzeżenie uda mu się zajechać na tym jak najdłużej.
- Myślę, że po prostu chwilowa zmiana otoczenia. Do tego może jakiś nowy biznes. Raczej nikt by mi nie uwierzył, że na ucieczkę wybrałem właśnie Seattle i to w taką porę roku. Sporo jednak podróżuję, więc nie chciałem miejsca, gdzie mnie wszędzie pełno. Seattle było całkiem rozsądnym wyborem. I na razie, jest nie najgorzej. – skłamał ponownie, bo gdyby tylko mógł, wróciłby do Nowego Jorku pierwszym samolotem. Z różnych powodów nie wybrał również miasta typu Los Angeles czy Londyn, które byłyby następne na liście. – Byłaś kiedyś w Nowym Jorku? – zapytał, unosząc wzrok znad szklanki na kobietę, rysując palcem kółka wzdłuż górnej krawędzi szklanki, nie wiedząc czemu wybiegając myślami o tym, by móc ją tam właśnie zabrać. Musiał je szybko pozbierać, bo przecież nie po to tutaj się zjawił, nie po to śledził Meave od jakiegoś czasu. Sam ten fakt powinien pogrzebać mu takie pomysły, które miały czelność roić się w jego głowie.
W momencie, w którym próbował wydedukować, czy wcześniej się spotkali szybko myślał nad jakąś wersją, by się jednak z tego wycofać i nie podrzucając Meave kolejnych takich wspomnień. Samo podanie drugiego imienia mogło nie wystarczyć, by utrzymać anonimowość. Zaklął w myślach, gdy okazało się całkiem trafnie rozpoznaje jego osobę, chociaż mina, którą miała właśnie na twarzy sugerowała, że nie jest jeszcze do końca pewna własnych przypuszczeń. Musiał jednak to przyznać, umiała uderzyć w czuły punkt. Zwłaszcza prezesura wypowiedziana z jej ust w czasie przeszłym sugerowała, że wieści się rozniosły.
- Cóż mogę rzec, z rodziną tylko na zdjęciu. – przyznał jej rację po raz pierwszy bez większego entuzjazmu w głosie i dopił swojego drinka do końca, musząc przełknąć raz jeszcze tą gorzką pigułę. Nawet narażając swój nieskazitelny wizerunek dżentelmena, jaki próbował przy niej przyswoić. – Nie polecam pracy z rodziną. Zwłaszcza, jeżeli ma się szóstkę rodzeństwa, plus przyrodnie i wielką korporację do podziału. Prędzej czy później, zarówno relacje zawodowe i rodzinne zostają nadszarpnięte. – uniósł od niechcenia kąt ust, trochę się przed nią odsłaniając, ale nie było sensu wodzić ją za nos w tym temacie. Z resztą, nie wydała mu się aż tak wielce zainteresowana jego życiem, tym prawdziwym, więc mogła ją obchodzić jego historia ze zwykłej kurtuazji.
- Mówiąc o rodzinie, jesteście z siostrą blisko? – sprawnie pozostał w temacie, przerzucając jednak piłeczkę na jej stronie, tym samym podprowadzając temat, którym był żywo zainteresowany. Liczył na to, że pod niewinnym pytaniem Meave trochę mu się wygada, a on zacznie dowiadywać się różnych rzeczy, a potem odsieje te przydatne od reszty. Sam coś tam już wiedział na jej temat, ale wolał wszystko zweryfikować, by nie wyszło tak, że porywa się z motyką na słońce. – Zamówię nam jeszcze po jednym. – wtrącił w międzyczasie, po czym zwrócił się do barmana z szybką prośbą o przygotowanie dwóch drinków Caiprinha. Cały czas był jednak skupiony na Thompson, by miała niesłabnące poczucie, że trzyma całą jego atencję przy sobie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy się spięła? Odrobinę. Niestety posiadała dość uciążliwą cechę zbytniego analizowania własnych poczynań. Nie lubiła popełniać błędów, chociażby tych mało istotnych i z pozoru niezauważalnych. Nie wzięło się to znikąd. Owy nawyk nabyła już w dzieciństwie, kiedy to notorycznie słyszała od rodziców, że może być jeszcze lepiej. Może ładniej się uśmiechać, częściej zdobywać dobre oceny i rzadziej wdawać się w konflikty z rówieśnikami. Multum spraw, które mogła poprawić i nareszcie stać się kimś, kogo szczerze będą mogli pochwalić. Zawsze starała się być idealna w ich oczach, a po czasie w oczach każdego. Nie raz próbowała przestać. Wyluzować i zrezygnować z gonitwy za perfekcją. W towarzystwie najbliższych przyjaciół było to łatwe, ale gdy spotykała kogoś po raz pierwszy - nie bardzo. Zapewne, więc komicznie wyglądały jej próby usprawiedliwiania samotnego siedzenia przy barze, bo w końcu nie było to nic nadzwyczajnego, jednak ona od razu zastanawiała się w jaki sposób może to odebrać ktoś inny i czy przypadkiem nie będzie miało to negatywnego wydźwięku.
- W moich czasach natomiast relacje nawiązywane w klubach są raczej.. - przerwała usiłując dobrać odpowiednie określenie. Nie chciała, aby jej wypowiedź zabrzmiała zbyt wulgarnie, jednak pragnęła podkreślić również swoją ostrożność względem jego osoby- .. nietrwałe i nawiązywane w konkretnym celu - dokończyła uśmiechając się przy tym sugestywnie. Nie zamierzała tłumaczyć mu swojej wypowiedzi w sposób dosadny, gdyż bez problemu powinien zrozumieć jej sens. Raczej mało kto wybierał się do miejsc takich, jak to w celu zawarcia bliższych znajomości. Zwykle głównym celem były te intensywne i kończące się tuż po poranku.
- Gwarantuje Cię, że nie pożałujesz wyboru. Seattle potrafi być naprawdę urzekające - stwierdziła, bo choć niejednokrotnie w jej głowie pojawiał się pomysł ucieczki z miasta, to ostatecznie szybko z niej wyparowywał. Nie widziała siebie nigdzie indziej. Zbyt bardzo tęskniłaby za uliczkami, którymi podążała do pracy, uśmiechem witającej jej sąsiadki o poranku i widokiem Space Needle na tle zachodzącego Słońca - Wstyd przyznać, ale nie - Nowy Jork był jednym z bardziej znanych miast w Stanach. Statua Wolności zdawała się być wręcz ich znakiem rozpoznawczym, a ona nigdy nie widziała jej na własne oczy. Może to dlatego, że zwykle jej urlopowym celem podróży były mniej zatłoczone miejsca, a może spowodowane było to tym, że praca pochłonęła ją do tego stopnia, że nie rozmyślała nawet o odpoczynku i turystyce. - Kończę rezydenturę i ostatnie lata spędziłam raczej na nauce, niż podróżach - mruknęła z lekkim żalem. Kochała pracę w szpitalu. Pomaganie ludziom sprawiało jej satysfakcje, jednak miała wrażenie, że zamiast wykorzystywać najlepsze lata swojego życia, traci je bezpowrotnie.
- Z rodziną tylko na zdjęciu - powtórzyła jego słowa opierając palce na szkle. Zdawała się, jakby je analizować. Rodzina od zawsze stanowiła ważną część jej życia, jednak ostatnio coraz częściej dochodziło do niej, że radzi sobie o wiele lepiej, kiedy jest od nich oddalona. Nie musiała wysłuchiwać krytyki z ich strony i nareszcie mogła podejmować własne i niewymuszone przez nikogo decyzje - Może masz rację - odparła w końcu po paru sekundach milczenia i z lekkim grymasem na twarzy uniosła kieliszek do góry, aby upić z niego parę łyków.
- Kiedyś tak, ale teraz.. nasza relacja odrobinę się popsuła - przyznała niechętnie cicho przy tym wzdychając. - Gabi pracuje w rodzinnej firmie i często spędza czas w towarzystwie ojca, a przez mój drobny konflikt z nim i chęć unikania go na każdym kroku, to również i z nią nie widuje się ostatnio zbyt często - tego akurat żałowała najbardziej. Gabriella nigdy nie starała się ingerować w jej życie, a nawet pokazywała, że posiadanie odmiennego zdania, niż rodzice to nic złego i nie zawsze trzeba podążać wyznaczoną przez nich ścieżką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnął się, trochę może sztucznie na jej słowa o tym mieście. Gdyby to od niego zależało, wyjechałby już zaraz. Niestety nie było na razie dla niego dobrego miejsca. Przynajmniej tak mu się wydawało. Seattle przynajmniej było duże i usytuowane gdzieś na drugim końcu kraju. Powiedzmy, że na ten moment mu to wystarczało, ale nie myślał, by ostatecznie nie wrócić do Nowego Jorku. To z tym miastem był związany. Tak jak i cała rodzina sięgając jego sławnego przodka, imiennika w dodatku, którego był potomkiem.
- Jesteś na rezydenturze. Gratuluję. Jaka specjalizacja? – zapytał, kiwając lekko głową z uznaniem. Dobrze było wiedzieć takie informacje. Zawsze uważał, że warto było mieć przy sobie kogoś, kto zna się na medycynie i potrafi uratować życie. Na razie niczego nie zakładał z góry, ale kto wie, może ich na razie krótka znajomość nie zakończy się na jednym drinku. Nie wiedział jeszcze tylko, jakby to niby miało wyglądać, gdyby Meave dowiedziała się, co planuje zrobić w związku z jej siostrą i sprawą, w którą go bez powodu wciągnęła. A akurat on bardzo nie lubił babrać się w cudzych problemach, które na dodatek bezczelnie były zwalane na niego. – Ja ukończyłem chemię. - rzucił bez jakiegokolwiek pytania o jego przeszłość, pyszniąc się tym odrobinę. Dziewczyna nie znała go tak dobrze, ale dla części ludzi był po prostu głupim celebrytą, który żyje z bogactwa swoich rodziców i może robić co chce. Prawda była jednak taka, że nie był wcale głupi. Ukończył wcale nie łatwe kierunki chemii i inżynierii chemicznej. Można by rzec, że nawet mieli coś ze sobą wspólnego, w końcu jego rodzina prowadziła jeden z największych koncernów farmaceutycznych na świecie. Do tego wszystkiego, znał się na biznesie.
Przyglądał się przez moment Meave, która popadła w lekką zadumę, potęgowaną pewnego rodzaju niechęcią, kiedy pojawił się temat rodziny. Widać było, że zmagała się z różnymi kwestiami w swojej rodzinie, tak samo jak on, chociaż stawiali czoła zupełnie różnym problemom. Na pewno miałby o czym jej opowiedzieć, jak to duże rodzeństwo walczy między sobą o jak największe udziały i wpływy w rodzinnej firmie. Wszyscy się kochali, ale jak było trzeba wykopać pod kimś dołek, to bez wahania to robili. On sam doprawdy w tym brylował, choć na razie skończył na bocznicy. Do czasu…
- Przykro mi to słyszeć, aczkolwiek sam wiem coś o tym. Sam posiadam sam siostry, pomijając przyrodniego brata. I ostatnio nasze relacje zostały lekko mówiąc… mocno nadwyrężone. Nawet nie jestem pewien, czy następne duże święta w ogóle to naprawią. – dopił swojego drinka do końca, zrzucając już tą kwestię ze swojej głowy prosto do żołądka w postaci alkoholu.
Jej konflikt z Gabriellą nie był mu zbytnio na rękę. Chociaż Meave miała być tylko nieświadomym dostarczycielem informacji byłby głupi, gdyby w przypadku potencjalnego problemu przy spotkaniu z jej siostrą nie użył jej osoby jako swojej karty przetargowej. W końcu i tak odkrył gdzie pracuje [lub przynajmniej wie, gdzie szukać] oraz gdzie mieszka. Nigdy nie posunął się do takiego stopnia, by krzywdzić czy porywać ludzi dla osiągnięcia korzyści. Zawsze był ten pierwszy raz. Dlatego miał nadzieję, że mimo wszystko, siostry darzą siebie rodzinną miłością.
- Przykro mi słyszeć o waszym konflikcie. Myślisz, że dlatego do tej pory się nie zjawiła? Dlatego, że nie miała ochoty o tym porozmawiać? Dla mnie wygląda to jak świetna okazja, by to uczynić. – odparł nieszczerze, ale raczej całkiem przekonująco. – Rozumiem, że ciebie nigdy nie ciągnęło by zaangażować się w rodzinny biznes, skoro wybrałaś medycynę? Mogę zapytać, czym zajmuje się twój ojciec oraz siostra? – zapytał, nie dając kompletnie powodów do domysłów, iż za tym pytaniem kryje się coś więcej, niż bezinteresowna chęć lepszego poznania dziewczyny, co było raczej bardzo typowe, jak na wieczorne spotkanie w klubie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Kardiologia. - odparła unosząc lekko brodę ku górze. Nie ukrywając była z siebie dumna. Zresztą nie bez powodu. Ukończenie studiów oraz późniejsza rezydentura w szpitalu kosztowały ją sporo wysiłku. Wiele godzin spędziła na wertowaniu książek, a jeszcze więcej na męczących dyżurach przez które jej życie towarzyskie wyglądało raczej marnie. Pocieszała ją, jednak myśl, że po uzyskaniu tytułu może być tylko lepiej - W razie problemów sercowych zapraszam na konsultacje - dodała po chwili ze śmiechem i włożyła za ucho niesforny kosmyk włosów. Lekka sugestia chęci kontynuowania znajomości? Może. Nie przypuszczała bowiem. że jest jedynie pionkiem w jego grze. Nie przeszło jej przez myśl, że mężczyzna może mieć na celu skrzywdzenie jej siostry, czy też zastraszenie. Zapewne, gdyby prawda wyszła na jaw, to ton rozmowy uległby drastycznej zmianie, ale jaka była szansa na to, że Gabi jej o tym powie? I w jaki sposób miałaby to zrobić bez ujawniania powodów przez które weszła w zatarg z Hamiltonem?
- Chemię? - uniosła brwi ze zdziwieniem. Cóż, zdecydowanie nie pasowało to do profilu osoby znanej z portali plotkarskich. Prędzej spodziewałaby się lekkiego kierunku potrzebnego jedynie do uzyskania tytułu lub takiego związanego bezpośrednio z biznesem. No właśnie.. dopiero teraz przypomniała sobie o jego powiązaniach z koncernem farmaceutycznym. - Ze względu na rodzinny biznes, czy własne zainteresowania? - zapytała z autentycznym zaciekawieniem. Czyżby również za niego kierunek studiów postanowili wybrać rodzice? Wcale by się nie zdziwiła. W końcu zapewne od dziecka miał wyznaczoną ścieżkę, którą był zmuszony podążać z własnej woli lub też nie. Zupełnie tak, jak ona.
Temat na który zeszła ich rozmowa nie był dla niej łatwy. Była mocno związana z rodziną, jednak ostatnimi czasy coraz częściej dostrzegała skazy na relacjach z nimi. Z czasem coraz mocniej się od nich oddalała, bo wtedy nagle wszystko okazywało się o wiele prostsze. Bolało ją to. Zwłaszcza ze względu na rodzeństwo z którymi kontakt pogorszył jej się przez sam fakt, że przestała bywać na rodzinnych spotkaniach ze względu na ojca do którego pałała największą niechęcią.
- Moje ostatnie święta skończyły się awanturą i moim przedwczesnym wyjściem - mruknęła z niesmakiem wspominając bożonarodzeniową kolacje. Gabi próbowała wtedy załagodzić sytuacje, jednak ciężko było walczyć z ojcem, który nie potrafił ugryźć się w język i zaprzestać swoich zgryźliwych komentarzy - Powiedziałabym więc, że akurat w moim przypadku rodzinne spotkania niczego nie naprawiają, a często są wręcz zapalnikiem do kolejnych kłótni - nie rozumiała nawet skąd wziął się mit o świątecznych pojednaniach. Może przez kilka minut dało się wytrwać w zgodzie, jednak jedno słowo w przypadku skłóconych osób potrafiło wywołać istną burzę, którą ciężko było zatrzymać.
- Nie nazwałabym tego konfliktem z nią. Na dobrą sprawę nie mam nic do niej. Jedynie fakt, że często przesiaduje z ojcem przyczynił się do tego, że nie mamy czasu dla siebie - efekt uboczny, którego wolałaby uniknąć. Nie zamierzała angażować w swoją kłótnię innych członków rodziny. Nie miało to sensu. Nie miała, jednak na to wpływu. Gabi mimowolnie musiała obrać którąś ze stron, a skoro ojciec był jej pracodawcą, to jej wybór był raczej jasny. - Tak jak teraz. Zamiast przyjść tutaj przesiaduje zapewne z nim i rozwiązuje drobny problem z transportem - wywróciła teatralnie oczami. Nie mogła powiedzieć, że jej to nie irytowało. Był już wieczór. Już dawno powinna być po pracy, a nie przesiadywać za biurkiem ze stosem papierów i telefonem w ręce. Wykorzystywał ją, a ona nic z tym nie robiła.
- Jedynie Gabi jest zaangażowana w rodzinny biznes. Zapewne dlatego, że jako jedyna jest w stanie wytrzymać z ojcem dłużej, niż pięć minut - prychnęła. Cóż, opinię Brando w tym temacie znała. Jo może byłaby bardziej skłonna do współpracy z nim, ale była zbyt zaangażowana w spełnianiu się w roli prawnika. Ona sama nawet nie miała żadnego wyboru. W jej przypadku od razu powiedziane było, że ma iść na studia medyczne. Nawet, jeśli kiedyś bardziej fascynowało ją dziennikarstwo, to ostatecznie wybrała tą ścieżkę kariery, którą jej kazano.
- Transportem towarów. - nie widziała żadnych przeszkód w ujawnieniu tejże informacji. W końcu nie było to żadną tajemnicą. Nie przyszło jej nawet do głowy, że przez zbytnie gadulstwo może zaszkodzić siostrze - Rozumiem, że ty miałeś dość pracy z rodziną, więc postanowiłeś otworzyć klub? - zapytała przypominając sobie o nowo otwartym lokalu o którym rozpisywały się różne lokale, a którego właścicielem był siedzący przed nią mężczyzna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kąt ust uniósł mu się nieznacznie, gdy wspomniała o konsultacjach. Jeśli o niego chodziło, mógłby dać jej się przebadać bardzo dokładnie. Kardiologią wzbudziła u niego całkiem spory respekt. Lekarze, jako grupa zawodowa, byli dla niego w porządku. A to było już coś. Wszystko dlatego, iż w jakiś na pewno tłumaczalny sposób studiując chemię napotykał ludzi studiujących medycynę i im też nie było łatwo.
- Tak, myślę, że właśnie ze względu na rodzinny biznes. Już tak mam, że wolę wiedzieć o rzeczach, którymi się zajmuje. Medycyna też była w kręgu moich zainteresowań, ale zdałem sobie sprawę przed wyborem kierunku, że zupełnie mi się to nie opłaca, bo i tak nie zamierzałem być lekarzem. Spróbowałem więc od innej strony. Co prawda, chemia to zbyt szerokie zagadnienie, by dotyczył tylko farmakologii, ale na pewno pomogło mi opanować niektóre rzeczy. O stronę biznesową się nie martwiłem. Dziadkowie, którzy kierowali firmą uczyli mnie wszystkiego, czego powinienem był wiedzieć. – wytłumaczył się ze swoich wyborów z przeszłości, dostrzegając zdziwienie Meave na wiadomość o jego studiach. Nie ona jedyna tak zareagowała, więc zupełnie się tym nie przejął. Jednocześnie z niesmakiem wspomniał o starszych z jego rodu, których nie było już na świecie od jakiegoś czasu. Chociaż zawdzięczał im po części to, kim teraz był [o ile był to powód do podziękowań], to jednak po ich śmierci sprawiła, że gardził nimi, jak nikim innym w tej rodzinie.
Przysłuchiwał się z nieudawaną szczerością opisowi sytuacji, panującej w jej domu. Bardzo ją rozumiał. Chyba dlatego, że jej opowieść przekładał poniekąd na swoje losy, który doprowadziły go mniej więcej do tego samego miejsca jeśli chodzi o rodzinne relacje, co młodą szatynkę.
- Ja wspólnych świąt nie przeżywałem od czasów szkolnych. A do takich z choinką, śniegiem i prezentami musiałbym wracać do swojego dzieciństwa. Śmiem postawić tezę, że być może nie będzie mi już dane tego doświadczyć. – oznajmił, popijając kolejnego drinka, zupełnie jednak nie przejmując się tym, co nie nastąpi, bo i tak w tym wieku, po tylu perypetiach o to nie dbał. Dla innych pewnie było to niezrozumiałe, ale mało kto zapewne zrozumiałby jego rodzinę. – Po ostatnim zebraniu w firmie, gdzie każdy ma udziały nastąpił rozłam i każdy poszedł w swoją stronę. Dlatego wylądowałem tutaj. Potrzebowałem zaszyć się w jakimś nieznanym mi miejscu, by odpocząć od tego cyrku. – dodał dość oględnie, nie wciągając Meave we wszystkie szczegóły. Zresztą, to było ich pierwsze spotkanie i nie chciał jej obarczać już taką wiedząc, podczas gdy sama miała wiele nieporozumień na głowie. Był gotów odpowiadać na pytania, ale liczył, że nie pociągnie daleko tematu, bo nie chciał się kolejny raz niepotrzebnie wkurzać.
Drobny problem z transportem. Miał aż ochotę wykrzyczeć, by przekazała siostrze, że wybrała najgorszy możliwy na to sposób. Powstrzymał się, tłumiąc niemy krzyk za pomocą kolejnych pociągnięć alkoholu. Sam musiał to załatwić. Miał swój plan i był już bliski jej realizacji.
- Czyli wieści się rozchodzą. – wyprostował się na stołku, kiedy zapytała go o jego klub, o którym wcale nie wspominał. – To nie tak, że miałem dość pracy z rodziną. Pewne różne czynniki sprawiły, że współpraca stała się po prostu niemożliwa. A pomimo moich przerośniętej ambicji i dużego ego chęci, musiałem ustąpić. To jednak opowieść na inną okazję. – uciął szybko temat, nie chcąc za wszelką cenę przyznać się przed nią do swojej porażki. Przynajmniej tak sam to traktował. – Klub jest tylko zachcianką. Dzięki niemu nie nudzę się tutaj. I mam miejsce, w którym mogę przesiadywać. – mimo wszystko, jak już otwierał swój fancy lokal, to chciał za wszelką cenę, by było o nim głośno. Tak też chyba się powoli stawało.
- Na mnie powoli już czas. Niestety muszę załatwić jeszcze parę rzeczy. Nawet wieczorową porą. – oznajmił dziewczynie tuż po tym, jak opróżnił swoją szklankę do końca. Po przeanalizowaniu wszystkich danych stwierdził, że ma to, czego potrzebuje. Nie chciał drążyć głębiej, by Meave nie zaczęła czegoś podejrzewać. Zostało mu doprawdy zdobycie adresu zamieszkania siostry. Dla niego nie będzie to jednak takie trudne. On akurat był świadomy, jakim transportem zajmuje się Gabriella, dlatego na pewno znajdzie jakąś wtykę, która wyda takie informacje za odpowiednią gratyfikację. A Alexander potrafił się odwdzięczyć. – Jeśli będziesz miała czas, przyjdź do mojego miejsca. O każdej porze. Na pewno cię odnajdę. Gwarantuję, że również nie zbankrutujesz. – spojrzał prosto w jej oczy, jakby chcąc je zapamiętać na nieco dłużej. Nie spodziewał się przychodząc tutaj, że zaoferuje Meave drugie spotkanie. Miał jednak ochotę zbudować z nią własną, odrębną relację, licząc na to, że jego potyczka z Gabriellą nie wyjdzie na jaw.
Wyciągnął jeszcze z portfela parę banknotów płacąc za ich drinki oraz za te, które Thompson zamówi bądź nie ze swoimi koleżankami.
- Do zobaczenia, Meave. – spojrzał raz jeszcze, po czym zaczął zmierzać ku wyjściu, nie za bardzo już wiedząc, czy był bardziej zadowolony z tego, że dostał to, co chciał, czy to, że niespodziewanie spędził przyjemny wieczór. I chociaż normalnie ulotniłby się, powracając do swoich codziennych nawyków, jakim było picie, ‘okazjonalne’ branie narkotyków i przypadkowy seks, to jednak zatrzymał się i cofnął do tyłu, odwracając się w końcu, by na moment z powrotem dołączyć do dziewczyny.
- Zapomniałem czegoś. – zwrócił jej uwagę z powrotem na siebie, gdy przystanął ponownie przy barze i raz jeszcze się na nią obejrzał. – Twojego numeru telefonu. – co prawda zaprosił ją przed momentem do swojego klubu, lecz w ferworze wspólnego wieczoru, dziwnego flirtu i podrywu, których wcale nie uskuteczniał, spróbował zwieńczyć to w nieco starym stylu, prosząc o bezpośredni kontakt.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z uwagą przysłuchiwała się jego słowom mrużąc co jakiś czas powieki. Zdawał się być diametralnie inną osobą niż przypuszczała. Nie brzmiał, jak egocentryczny dupek, który sukces osiągnął jedynie dzięki wysoko postawionej rodzinie. Choć mogły to być jedynie pozory. Istniało prawdopodobieństwo, że odbierała go w zupełnie inny sposób przez to, że dała się wciągnąć w jego grę, za pomocą której chciał wydobyć z niej informacje. Właściwie było to bardziej, niż pewne, jednak nie była tego aktualnie świadoma.
Może trochę mu też współczuła. Po jego wypowiedziach śmiało wywnioskowała, że jego relacje z rodziną są dużo bardziej popaprane niż jej. W jego przypadku wchodziła również kwestia pieniędzy, a konkretniej przejęcia sterów w dobrze - choć może to zbyt małe słowo - prosperującej firmie. Nie od dziś wiadomo, że ludzie nawet dla pliku banknotów są w stanie robić różne, nie do końca moralne rzeczy. Nie mówiąc już o tym co działo się, kiedy pulą był rodzinny majątek oscylujący prawdopodobnie na parę miliardów. W takim przypadku nikt raczej nie przejmował się krewnymi i relacją z nimi.
- Cóż, chyba wcale się nie dziwię, że wolałeś zrezygnować - przyznała lekko się krzywiąc. Nawet nie chciała sobie wyobrażać co by było, gdyby nie tylko Gabriella postanowiła brać czynny udział w rozwoju rozwoju firmy i któreś z jej rodzeństwa również pragnęłoby przejęcia kierowniczego stanowiska w przyszłości. Istny chaos. Choć chyba wolałaby taki, niż ten który miał za chwilę nadejść. - Najważniejsze, że taki stan Ci pasuje - dodała po chwili i uśmiechnęła się nieśmiało. Nie była pewna czy tak właśnie jest i czy prowadzenie jedynie klubu może w pełni spełniać jego ambicje, które jak już zdążyła wywnioskować były niemałe.
- Jasne, rozumiem - pokiwała głową nie zamierzając go zatrzymywać. I tak już poprawił jej nieco humor po tym jak siostra postanowiła ją wystawić i nie pojawić się na umówionym spotkaniu. Zwłaszcza, że dzięki niemu nie musiała odurzać się alkoholem w samotności.
Odrobię zaskoczyła ją propozycja z jego strony. Nie spodziewała się, że będzie miał chęć na kontynuowanie znajomości i następne spotkanie, jednak nawet się ucieszyła. Znaczyło to w końcu, że nie wypadła przed nim aż tak źle żaląc się jedynie na rodzinę i kiepskie relacje z jej członkami. - Może kiedyś wpadnę - rzuciła jedynie i uniosła kąciki ust w uśmiechu przegryzając przy tym dolną wargę, kiedy ich spojrzenia się spotkały. Nie była tego pewna ze względu na brak czasu spowodowany nadmiarem obowiązków w szpitalu i to czy na pewno zdołałaby się odnaleźć w takim miejscu, choć swoją wypowiedzią dość znacznie zachęcił ją do podjęcia próby i wizyty w klubie.
- Do zobaczenia - odparła i po upływie chwili po jego odejściu, wstała z miejsca z zamiarem wrócenia do przyjaciółek. I tu pojawiło się kolejne zaskoczenie - wrócił. Nie mogła wręcz pohamować lekkiego rozbawienia spowodowanego jego wymówką - Całkiem niezły tekst - przyznała kręcąc głową z niedowierzaniem i wyciągnęła dłoń w jego kierunku, aby móc zapisać mu swój numer w jego telefonie, a kiedy już to zrobiła kolejny raz się pożegnali, a ona udała się do koleżanek i pewnie nawet coś tam wspomniała o swoim towarzyszu rozmowy, który poprawił jej nastrój.

//zt

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Kremwerk”