WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Obrazek
Ostatnio zmieniony 2022-11-27, 20:42 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 4 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeśli mężczyzna miałby być szczery chociażby w stosunku do samego siebie, bo przecież otwarcie nigdy nikomu by czegoś takiego nie powiedział, to musiał przyznać szczerze, że nie pamiętał, czy kiedykolwiek w swoim życiu, prowadził tak długą i przyjemną swoją drogą, rozmowę telefoniczną? Każdy, absolutnie każdy, kto znał Owena doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że on wręcz nienawidził rozmów telefonicznych. Tatuażysta nigdy nie potrafił zrozumieć zachowania osób, które godzinami wręcz "wisiały" na telefonie. Dla niego samego taki stan rzeczy, był zwyczajnym idiotyzmem, oraz przejawem marnowania czasu. On zdecydowanie wolał komunikować się drogą esemesową, a jeśli już sytuacja wymagała wykonania telefonu, robił to w trybie wręcz ekspresowym.
Co więc się zmieniło? W ostatnim czasie zbyt wiele, aby się nad tym teraz zastanawiać, ale jedno było pewne. Coś ewidentnie było na rzeczy, nawet jeżeli tatuażysta jeszcze nie do końca zdawał sobie z tego sprawę.
Kończąc rozmowę z Kirą, mężczyzna jeszcze przez chwilę siedział na swoim miejscu, obracając w dłoni aparat komórkowy, jednocześnie zastanawiał się, czy aby na pewno potrzebował on dzisiaj pomocy? Czy sytuacja na zapleczu, była naprawdę aż tak opłakana? Owszem, od kilku tygodni, panował tam rozgardiasz, jakich mało, ale nikomu jakoś szczególnie to nie wadziło. Pomimo bałaganu, Brown zawsze potrafił znaleźć to, czego w danej chwili potrzebował. Dlaczego więc akurat teraz zapragnął zrobić z tym wszystkim porządek i to jeszcze w towarzystwie wcześniej wspomnianej barmanki? Owen pewnie nadal głowiłby się nad tym ogromem pytań, które wciąż ku jego niezadowoleniu, pozostawały bez odpowiedzi, ale jego rozmyślania przerwało głośne pukanie do drzwi. Podnosząc wzrok, zauważył gościa z jedzeniem, które zamówił do studia kilkanaście minut temu.
Nie myśląc wiele, odebrał owe zamówienie, a następnie udał się na zaplecze, aby tam wszystko rozłożyć. Na całe szczęście nie musiał długo mierzyć się ze swoim ogromnym głodem, ponieważ jego towarzyszka tak, jak obiecała, wkrótce dołączyła do niego w Darkshadow. - No w końcu! Bo już myślałem, że będę musiał wszamać to wszystko sam...- Mruknął zabawnie, prowadząc kobietę do "miejsca dzisiejszej zbrodni" - Chodzi o to, że potrzebuję tu... posprzątać. - Przyznał w końcu, licząc jednocześnie na to, że przekupstwo w postaci dobrego, czekającego na stole żarcia, zatrzyma Kirę w studiu.
<div class="sCont"><img src="https://64.media.tumblr.com/41cbab313a8 ... 1_400.gifv" class="sImg"><div class="sChild">Owen Brown </span ></div></div><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sCont {margin: 0 auto;width:250px;position:relative;}.sChild {text-align:center;position:absolute;left:3px;right:0;bottom:20px;background-color:rgba(0, 0, 0, 0.4);color:#f0f0f0;text-shadow:0 1px 1px black;line-height:1.5;font-size:7px;font-family: 'Roboto Mono', monospace;width:250px;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;}.sImg {width:250px;border-style: double;border-width: 3px;border-color: rgba(0, 0, 0, 0.4);}.sFont {font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:14px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kira należała do tego typu osób, co wolały wykonać szybki telefon niż rozdrabniać się na tysiąc smsów. Chociaż jeśli była w pracy, to jednak smsy górowały. Nie miała zwykle czasu na to, by wyłazić na zaplecze, a telefon ustawiony odpowiednio na barowej ladzie dawał możliwość szybkiego kontaktu w razie takowej potrzeby. Powracając jednak do dzwonienia, to choć wolała załatwiać większość spraw po przez rozmowę telefoniczną, to jednak chodziło o szybką wymianę zdań a nie godzinną czy też dwugodzinną paplaninę od rzeczy. Na takie plotkowanie wolała umówić się z kimś na piwo czy kawę, a nie czekać aż ręka jej zdrętwieje.
Owen jednak był dziwnym wyjątkiem, gdzie nie przeszkadzało jej ani to, że tak długo rozmawiali, ani nawet to, że wyrwał ją ze snu. Lubiła z nim rozmawiać, Lubiła jego głos. Jednak nie zastanawiała się już nad tym, dlaczego właśnie tak jest. Lubiła i koniec.
Po rozłączeniu się schowała telefon do kieszeni. Przymknęła na chwilę swoje oczy i wzięła głębszy wdech. Przetarła oczy. Jeszcze mogła póki nie zrobiła jakiegokolwiek makijażu. Chociaż jeszcze nie wiedziała, czy w ogóle będzie robiła. To w sumie zależało od tego, jak będzie czuła później. Jeśli mieli teraz coś do zrobienia, to nie będzie się w żaden sposób stroić. Jeśli później będzie wracać prosto do domu, to tym bardziej nie będzie sensu. No bo jak wróci już do domciu, to pierwsze co spotka się ze swoim łóżkiem i tyle jej będzie na ten dzień.
Kierowca zawiózł ją pod salon. Zapłaciła i wysiadła dziękując za podróż. Weszła do środka uśmiechając się delikatnie do znajomego. W salonie czuć było zapach jedzenia. Musiało nie tak dawno przybyć na miejsce. Od razu poczuła się jeszcze bardziej głodna, niż była przed kilkoma minutami. To musiało jeszcze jednak poczekać, bo Owen zaprowadziła na zaplecze. Spojrzała na to, co tam się działo. Zagwizdała cichutko.
- Noooo dooobra. Ale daj mi wpierw zjeść. Padam na pysk. Moja kawa też jest? Muszę jakoś żyć jeśli nie mam wpaść w to, co tam się znajduje i zrobić sobie z teko łóżka na kolejne kilka godzin - powiedziała rozbawiona. Niejednemu pewnie by przywaliła za to, że ściąga ją do tak błahej roboty. Jemu jakoś umiała to wybaczyć i nie była nawet odrobinę zła, że ściągnął ją z wyra o tak barbarzyńskiej porze. Zdjęła łaszcz i odłożyła go wraz z resztą klamotów gdzieś z boku.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Brown choć nie przypuszczał, to miał jednak cichą nadzieję na to, że dobre, ciepłe jeszcze żarełko, skusi blondynkę na tyle, że ta podejmie się przygotowanego przez niego zadania, a przede wszystkim, pozostanie w jego studiu odrobinę dłużej. Bo taki był przecież początkowy zamysł, prawda? Szczerze powiedziawszy, to Owen czuł się prawdziwą fajtłapą w kwestii spraw damsko męskich. Po prostu, najzwyczajniej w świecie, mężczyzna wyszedł już troszkę z wprawy. Co swoją drogą, wcale nie było jakimś dziwnym zjawiskiem, biorąc pod uwagę to, że w ciągu ostatnich przeszło dwudziestu dobrych lat, nie zabiegał o względy żadnej innej kobiety, z wyjątkiem Kirsten.
Owszem, tatuażysta miewał przebłyski, kiedy to obdarowywał bez żadnej szczególnej okazji swoją żonę np. kwiatami, czy jakimiś innymi drobiazgami. Zawsze też pamiętał o tych ważniejszych datach, jak rocznica ślubu, czy chociażby jej urodziny. Pielęgnował to uczucie i starał się na tyle, na ile potrafił. Niestety tej kobiecie to nie wystarczało, przez co dzisiaj ich małżeństwo praktycznie nie istnieje. Nie, żeby Owen jakoś szczególnie nad tym ubolewał, mając w planach nieco jaśniejszą przyszłość u boku, kogoś kto będzie potrafił zaakceptować go takim, jakim w rzeczywistości był.
Czy tą wspomnianą wyżej osobą, była Kira? Cóż, tego Brown nie potrafił jednoznacznie określić. Przynajmniej nie w tej chwili, lecz jedno było pewne. A mianowicie to, że coś tam ewidentnie było na rzeczy i mężczyzna zamierzał prędzej, czy później dowiedzieć się co to takiego...
- Emmm...kawa już się robi, więc siadaj i czekaj! - Mruknął rozbawiony, krzątając się nieco po tym przeklętym, zapleczu, tak aby wszystko jednak dobrze ogarnąć. - Co do jedzenia, to mamy tam jakiegoś hambuksa i kebab z frytkami. - (Owen celowo nie wspomniał Kirze, że on osobiście wolałby wszamać hamburgera. Po prostu pozostawił możliwość wyboru swojej przyjaciółce). - Także wybieraj, bo jest z czego. Zamówiłem tam jeszcze o ile mnie pamięć nie myli, jakieś ciacho z czekoladą. Lubisz, prawda? - Zapytał z nadzieją, że jednak nie popełnił jakiejś gafy. Przy okazji, po chwili postawił także na niewielkim stole dwa kubki ze świeżo zaparzoną kawą.
<div class="sCont"><img src="https://64.media.tumblr.com/41cbab313a8 ... 1_400.gifv" class="sImg"><div class="sChild">Owen Brown </span ></div></div><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sCont {margin: 0 auto;width:250px;position:relative;}.sChild {text-align:center;position:absolute;left:3px;right:0;bottom:20px;background-color:rgba(0, 0, 0, 0.4);color:#f0f0f0;text-shadow:0 1px 1px black;line-height:1.5;font-size:7px;font-family: 'Roboto Mono', monospace;width:250px;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;}.sImg {width:250px;border-style: double;border-width: 3px;border-color: rgba(0, 0, 0, 0.4);}.sFont {font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:14px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On może i był nieco zardzewiały w tych tematach, ale przynajmniej cokolwiek wiedział. Kira zaś była całkowicie zielona w te klocki, więc na nią było ciężko liczyć, aby szybko zorientowała się, że coś jest na rzeczy. Chociaż może to, iż wielokrotnie widziała podrywy takie czy inne w barze może pozwoli jej nieco szybciej załapać. Chociaż ta dziecina mimo wszystko i tak płochliwa. Jedno dla Owena było na plus, ufała mu. Chociażby to, że właściwie widział niemalże całe jej ciało robiąc tatuaże pokazywało, iż mu ufa i się go nie wstydzi. W końcu widział nawet jej plecy, które były pokryte licznymi, drobnymi i starymi bliznami, które to sprawiały, iż zwykle nie odkrywała tej części ciała. A jednak on miał na to wgląd, znał powód, dla którego skrywa plecy, a zarazem nie drżała pod wpływem jego dotyku. Nawet blondynce zdarzało się pomyśleć, iż przyjemne było czuć ciepło jego dłoni na własnej skórze. Jeszcze póki jego małżeństwo się trzymało jako tako, to zaraz karciła się za to w myślach.
Kobieta przysiadła przy stole i spojrzała na jedzonko, które już na nich czekało i powoli stygło. O matko, cóż za dobrocie. Co prawda może nie najlepsze śniadanko, bo dość ciężkie, ale mniejsza o to. Byłą głodna jak wilk.
- Siadam i czekam, a mój wybór pada na kebaba. Raz, więcej mięsa, dwa frytki. - zaśmiała się od razu jedną podjadając. Zimne nie były już takie dobre, więc chciała zjeść je ciepłe. Spojrzała na niego nieco zaskoczona słysząc o cieście czekoladowym.
- Pamięć stanowczo cię nie myli. Uwielbiam ciasto czekoladowe. Świetnie się łączy z gorzką, czarną kawą - zrobiła błogą miną już na samą myśl o tym cudnym połączeniu. Och, to będzie wyśmienity deser. Masa kalorii ale co tam. raz kiedyś można przymknąć oko na to, aby mieć zrównoważone posiłki. Odchudzać się nie odchudzała, ale starała się jeść zdrowo. Dzisiaj jednak mogła machnąć ręką, nawet jeśli przez większość dnia jadłaby fastfoody. Spojrzała na kawę, idealna jak zawsze. Uśmiechnęła się do niego.
- Przekupiłeś mnie w stu procentach. Porządne śniadanie w doborowym towarzystwie. To koty lubią najbardziej - zamruczała, zaśmiała się lekko - No to smacznego - powiedziała pogodnie zabierając się od razu za kebaba. Zamruczała znów zadowolona, bo był pyszny, a i żołądek w końcu będzie zadowolony, że nie jest już pusty.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Brown doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co w przeszłości przeszła Kira, przynajmniej w jakiejś części. Widział niejednokrotnie blizny, które naznaczyły jej ciało już na zawsze, choć jako tatuażysta, robił w jej przypadku co tylko mógł, aby swoimi malunkami w jak największym stopniu zakryć to, czego kobieta wstydziła się najbardziej, bo taka była jej wola. On osobiście, akceprował ją taką, jaka była. Z bliznami, czy bez nich. Być może Panna Hale nie miała o tym pojęcia, ale Owen czasami widział więcej, niż mówił. Nawet w jej oczach i smutnym spojrzeniu, dostrzegał to, co kryła gdzieś głęboko w odmętach swojej duszy. Nigdy nie chciał jednak na nią naciskać, więc nie dopytywał, nie dociekał. Po prostu spokojnie czekał na to, aż blondynka sama poczuje się gotowa na tyle, aby się przed nim otworzyć.
Mimo posiadanej przez niego wiedzy, nawet on nie przypuszczał, że kobieta nigdy nie miała styczności z jakimkolwiek mężczyzną na płaszczyźnie intymnej relacji. Owszem, wydawalo mu się, że związki Kiry nie były trwałymi relacjami i nie było ich też nie wiadomo jak wiele, ale że nic, a nic? To raczej nawet przez mysl by mu nie przeszło. Tym bardziej, że osobiście uważał, swoją przyjaciółkę za taką delikatną kokietkę. Nie była w swoich poczynaniach tak perfidna i pewna siebie, jak na przykład jego już prawie ex żona, która w owej kwestii była wręcz ekspertką, ale zdarzało jej się stąpać przy nim po kruchym lodzie, nawet jeśli robiła to nieświadomie.
Oczywiście tatuażysta za każdym razem odpowiadał na jej zaczepki. W końcu nie byłby sobą, gdyby tego nie robił. Ale szczerze mówiąc, jeśli o tą konkretną kobietę chodziło, to raczej w kwestiach damsko męskich, obchodził się z nią, jak z jajkiem. A mianowicie, zawsze zastanawiał się dwa razy, zanim cokolwiek odpowiedział, aby przypadkiem jej do siebie nie zrazić. - Dobrze, że wybrałaś kebaba, bo ja mam ochotę na hamburgera! - Zaśmiał się, ciesząc jednocześnie z jej wyboru. Brown usiadł naprzeciko swojej towarzyszki i wziął pierwszego soczystego kęsa swojego dzisiejszego, niezbyt zdrowego śniadania. - Mruczysz, jak taki kociak...- Zauważył, po czym odchrząknał cicho i począł dalej zajadać się hamburgerem, aby nie wprowadzać żadnej niezręczności. - Tak w ogóle to mamy tu masę rzeczy do ogarnięcia. Dawno nie sprzatąłem zaplecza, choć spędzam tu praktycznie wszystkie swoje wieczory...- Przyznał z rozbrajającą jak na niego szczerością, po czym wziął łyk aromatycznej kawy, którą uwielbiał. - Muszę też zacząć mysleć nad jakimś mieszkaniem i teraz to już tak całkiem na poważnie. - Dodał, rozsiadając się wygodniej na sofie.
<div class="sCont"><img src="https://64.media.tumblr.com/41cbab313a8 ... 1_400.gifv" class="sImg"><div class="sChild">Owen Brown </span ></div></div><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sCont {margin: 0 auto;width:250px;position:relative;}.sChild {text-align:center;position:absolute;left:3px;right:0;bottom:20px;background-color:rgba(0, 0, 0, 0.4);color:#f0f0f0;text-shadow:0 1px 1px black;line-height:1.5;font-size:7px;font-family: 'Roboto Mono', monospace;width:250px;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;}.sImg {width:250px;border-style: double;border-width: 3px;border-color: rgba(0, 0, 0, 0.4);}.sFont {font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:14px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wbrew pozorom wiele osób akceptowało ją taką, jaka byłą. Problem jednak leżał głównie po stronie samej blondynki. To ona nie akceptowałą siebie. Wewnętrznie nie przeszła nadal do życia codziennego. Nie pozwalała sobie zapomnieć o tym, co się wydarzyło. CHoć wiadome było, że przeszłości się nie wymażę, to jednak powinna byłą już dawno postawić krok na przód i bardziej otworzyć się na innych. Nie raz się przekonała, że nie wszyscy są tacy sami. Widziała to chociażby pracując za barek. Mimo wszystko jej wewnętrzne bariery stały niewzruszone niczym najtwardsze mury. Ciężko pracowała nad sobą, aby jednak to zmienić. Chodziła już na kilka terapii. Teraz, po kilku latach przerwy znów poszła na terapię licząc, iż tym razem jednak coś się zmieni. Może tym razem się uda.
Z tą właśnie myślą spoglądała na Owena jedząc przez pewien czas w milczeniu. Jak to powiedziała u terapeuty? Ach, tak. Chciałaby ufać innym tak, jak swojemu tatuażyście. Tak jak Owenowi. Ufała mu. Zastanawiała się, czy może powinna jakoś okazać mu to, że mu ufa jakoś bardziej, niż tylko fakt, iż tatuował jej plecy. Lubiła z nim żartować, choć czasem czuła się zakłopotana, to jednak te ich wspólne zaczepki ani trochę jej nie przeszkadzały. Uśmiechnęła się pod nosem słysząc jego zadowolenie z faktu, że wybrała kebaba. Pokiwała głową rozbawiona i zaczęła dalej jeść śniadanie.
- No widzisz, jak masz ze mną dobrze - zaśmiała się lekko. Przygryzła delikatnie wargę słysząc jego komentarz. Chrząknęła cichutko i założyła opadający kosmyk włosów za ucho. Złapała za frytkę i pomachała mu przed nosem jakby nią groziła. Przybrała poważną minę.
- Nikomu ani słowa o moim mruczeniu. Normalnie tego nie robię - burknęła cichutko i zjadła frytkę, którą przed sekundą wymachiwała przed twarzą. Złapała za kolejną frytkę. Uniosła dłoń, jednak nim ją zjadła rozejrzała się po zapleczu.
- Nim zaczniemy tu ogarniać, to trzeba ustalić jak chcesz mieć rzeczy ułożone, by przeglądając je można było segregować, a potem dopiero odkładać na miejsce - stwierdziła powracając wzrokiem do mężczyzny. Pokiwała głową ze zrozumieniem. - Koniecznie. Nie da się tak żyć Owen. Wykończysz się....- zjadła frytkę. Upiła łyk kawy z kubka i wróciła do jedzenia swojego kebaba. Myślami wróciła do momentu, gdy spontanicznie zaproponowała mu zamieszkanie na ten czas u siebie. Zastanawiała się, dlaczego w ogóle to zrobiła. Co prawda w większości by się w ogóle mijali, bo pracują w różnym trybie, ale od dawna mieszkała sama. Od rodziców dość szybko się wyprowadziła dla świętego spokoju, a teraz zaproponowała jemu aby u niej zamieszkał. Popukałaby się w głowę gdyby nie to, że Owen siedział na przeciwko niej i wspólnie jedli bardzo niezdrowe śniadanie. Było jednak po niej widać, że się mocno zamyśliła.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prawdę powiedziawszy, jeśli Owen miałby być szczery chociażby w stosunku do samego siebie, bo przecież otwarcie nigdy nikomu by się to tego nie przyznał, to zmuszony był stwierdzić, że czasami naprawdę martwił się o długowłosą blondynkę. Uwielbiał pić przygotowane przez nią drinki, które swoją drogą były czystą poezją dla podniebienia, lecz praca w takim miejscu, jak Dragon Club już znacznie mniej mu się podobała. Nie chodziło o samą pracę, bo Kira barmanką mogłaby być w wielu innych klubach, czy mniejszych, znacznie spokojniejszych knajpach. Chodziło tylko i wyłącznie o to jedno, przeklęte miejsce.
Owy, wcześniej wspomniany klub nie podobał się Owenowi praktycznie wcale. Będąc tam, wiele razy zauważył podejrzanych typków, kręcących się po salach. Nie trudno było domyślić się co tak naprawdę robili. Tatuażysta doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Panna Hale jest twardą babką. To co przeżyła przed laty i jak z tego wyszła, było idealnym na to przykładem, ale niestety życie bywa okrutne, a niebezpieczeństw nie brakuje. Tym bardziej w takim miejscu jak DC. Mężczyzna nigdy nie wybaczyłby sobie, gdyby Kirę znów spotkało coś podobnego. Niejednokrotnie przeszło mu nawet przez myśl, aby zaproponować kobiecie zmianę miejsca pracy, ale nigdy tego nie zaproponował, bo dobrze wiedział, że czekałaby na niego tylko i wyłącznie kategoryczna odmowa. Z drugiej strony, jakby na to nie patrzeć Brown nie miał prawa ingerować w życie barmanki. Niezależnie od tego, jak cholernie się o nią martwił, był tylko dobrym znajomym, a to zbyt mało, aby mógł zrobić cokolwiek z tym cholernym fantem, który tak go męczył...
Wracając jednak do wydarzeń chwili obecnej, tatuażysta choć od wielu, wielu lat nie flirtował z żadną inną kobietą poza swoją żoną, nie był głupi i potrafił dostrzec pewne zależności, czy zachowania. A skoro o nich mowa, to właśnie dotarło do niego, że chyba nieco zawstydził swoją towarzyszkę. Normalnie, pewnie nadal drążyłby dany temat, lecz jeśli sprawa dotyczyła tej konkretnej osoby, wolał odpuścić, aby nie wprowadzać jej w jeszcze większe zakłopotanie. Kiedy kobieta tak machała mu tą frytką przed nosem, rozbawiony zaistniałą sytuacją, po prostu jej ją ukradł i sam wszamał.
- Dobrze byłoby ogarnąć najpierw walające się wszędzie projekty. - Stwierdził, również rozglądając się nieco po pomieszczeniu. - Chciałbym, żebyśmy ułożyli je tak, że na danych stosach znajdowałyby się tatuaże zajmujące konkretne części ciała. Rozumiesz o co mi chodzi? - Zapytał, zerkając już bezpośrednio na Kirę. - Tatuaże znajdujące się np. na dłoni - jeden stos. Tatuaże znajdujące się na przedramionach - drugi stos. I tak dalej i tak dalej...- Mężczyzna zaczął tłumaczyć blondynce powstałą w jego głowie wizję. - O czym tak myślisz? - Zagaił w końcu, gdy zauważył, że Hale gdzieś w trakcie jego paplaniny po prostu mu dopłynęła.
<div class="sCont"><img src="https://64.media.tumblr.com/41cbab313a8 ... 1_400.gifv" class="sImg"><div class="sChild">Owen Brown </span ></div></div><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sCont {margin: 0 auto;width:250px;position:relative;}.sChild {text-align:center;position:absolute;left:3px;right:0;bottom:20px;background-color:rgba(0, 0, 0, 0.4);color:#f0f0f0;text-shadow:0 1px 1px black;line-height:1.5;font-size:7px;font-family: 'Roboto Mono', monospace;width:250px;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;}.sImg {width:250px;border-style: double;border-width: 3px;border-color: rgba(0, 0, 0, 0.4);}.sFont {font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:14px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby Owen by jej teraz zaproponował zmianę miejsca pracy grubo zaczęłaby się zastanawiać nad powodem. Znaczy domyśliłaby się, że uważa to miejsce za niebezpieczne. Nie on jeden z resztą. Ona zdawała sobie z tego doskonale sprawę. Wiedziała co tam się dzieje, że klub ma drugie dno. Widziała i słyszała nie jedną ciekawostkę, jaka padała z ust pijanych klientów. Przychodziło tam masa ludzi spod ciemnej gwiazdy. Dilerzy, handlarze, a nawet jeden z ochroniarzy był kimś, komu wolałaby na prawdę nie podpaść. Wciąż miała otrzymaną od niego złotą monetę Hotelu Continental. Mimo wszystko lubiła tam pracować. Napiwki były na prawdę wysokie, pensja również niczemu sobie. Brat właściciela był niejako jej przyjacielem. Dziwnie by jej było teraz odejść z klubu.
Przy tym od razu przyszła by jej myśl o drugim klubie, Rapture. Tam również mogła by mieć niezłą pensję i napiwki. Właściciela już poznała. Jednak gdyby tam przeszła to by było z deszczu pod rynnę. Jeszcze by sobie kłopotów narobiła jedynie. W pomniejszych barach czy klubach, choć może nieco bezpieczniej, to jednak już gotówka nie ta. Tu już miała swoje kontakty, znajomości, dodatkowy zarobek w postaci wydawania niektórych informacji - oczywiście zawsze wszystko miała przemyślane i przy największej dozie ostrożności. Niektórych informacji nawet za Chiny Ludowe by nie sprzedała. Szanowała mimo wszystko własne życie. Wolała mieć głowę na karku. Poza tym powiadają, że najciemniej pod latarnią.
Kobieta spojrzała zaskoczona na niego, gdy to Owen postanowił zjeść frytkę, którą tak uporczywie wymachiwała. Prychnęła cichutko niczym niezadowolony kociak i złapała za kolejną zaraz ją zjadając.
- Jeśli chciałeś, bym Cię karmiła mogłeś od razu powiedzieć - stwierdziła by zaraz lekko się zaśmiać. Pokręciła przy tym delikatnie głową w rozbawieniu. Nadal konsumując swój posiłek słuchała uważnie słów mężczyzny. Pokiwała delikatnie głową w zrozumieniu.
- Jasne, kumam. To nie będzie problem - uśmiechnęła się lekko. Spojrzała na niego niepewnie zatrzymując się w połowie gryzienia kebaba. Przełknęła to co miała w ustach i oblizała delikatnie wargi z sosu.
- Myślałam.... Em... Myślałam nad tym co mówiłam przez telefon... - zaczęła niepewnie. - To z zamieszkaniem u mnie - przyznała w końcu.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właśnie dlatego Owen, ani myślał proponować tej upartej kobiecie zmienę pracy. W końcu, jakby na to nie patrzeć, znał ją już na tyle dobrze, aby wiedzieć, jakiej ewentualnej odpowiedzi mógłby się spodziewać. A takową, byłaby oczywiście odmowa. "Szkoda zachodu..." - wmawiał sobie zbyt wiele razy w ostatnim czasie. Mężczyzna łapał sam siebie na tym, że jego myśli, zamiast skupiać się na własnej pracy, bądź dzieciach, czy nieuchronnym rozwodzie, który zbliżał sie wielkimi korokami, on owszem myślał, ale o niej. O tym, jak w rzeczywistości wygląda jej praca. O tym, jak wiele niebezpieczeństw ze sobą niesie. Praca za barem, to jedno, ale znajomości które zdobywała, lojalność, jakiej być może oczekiwali od niej pracodawcy, a przede wszystkim kontakty z policją, oraz sprzedaż informacji, to już coś zupełnie innego...
Nawet jeśli wszyscy dookoła uważali blondynkę za przysłowiową silną babkę, która jest w stanie poradzić sobie absolutnie ze wszystkim, on sam zaczynał powątpiewać w słuszność tych stwierdzeń. Co więcej, jeśli miałby być szczery, chociażby w stosunku do samego siebie, to musiał przyznać, że niekiedy takie balansowanie na krawędzi przynajmniej w jego mniemaniu, było czystym idiotyzmem. Kira być może nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że takim, a nie innym zachowaniem sama sobie zaciskała pętlę na szyi.
Niestety Owen nie miał na to żadnego wpływu. Nie był też nikim ważnym w życiu tej kobiety, aby czegokolwiek oczekiwać, bądź nawet sugerować. Panna Hale była dorosłą kobietą, podejmującą własne, świadome decyzje. Jemu w takim wypadku, pozostało tylko liczyć na to, że cały ten powstały wokół niej bajzel nie będzie mieć tragicznego w skutkach finału...
- Spokojnie maleńka, jestem dużym chłopcem i od wielu lat, potrafię jeść sam...- Odparł rozbawiony, na jawną zaczepkę barmanki. Brown nadzwyczaj dobrze czuł się w towarzystwie tej blondynki, a skoro mógł przy tym upiec tak zwane dwie pieczenie na jednym ogniu, to dlaczego nie miałby z tego skorzystać? Tatuażyta chciał, aby zaplecze w jego salonie, wyglądało zupełnie inaczej, by panował tam względny porządek. Niestety obecnie był tam prawdziwy chaos, w którym główną rolę odgrywały jego własne, prywatne walające się wszędzie rzeczy. To musiało się skończyć i to szybko.
- Ale o czym konkretnie? - Dopytał z zaciekawieniem, przyglądając sie przy tym dość uważnie swojej towarzyszce. - Ty naprawdę mówiłaś serio? - Teraz to już pytał bardziej sam siebie, niż Kirę. Prawdę mówiąc, mężczyzna nie sądził, aby barmanka wychodziła na poważnie z daną propozycją. Dlatego nie brał jej nawet pod uwagę. A może powinien? - Słuchaj.... Zaczął dosyć niepewnie. - Dla mnie nie byłby to problem, ale jak z Tobą? Jak Ty byś się czuła, mieszkając ze mną? - Zapytał szczerze, popijając przy tym swoją kawę.
<div class="sCont"><img src="https://64.media.tumblr.com/41cbab313a8 ... 1_400.gifv" class="sImg"><div class="sChild">Owen Brown </span ></div></div><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sCont {margin: 0 auto;width:250px;position:relative;}.sChild {text-align:center;position:absolute;left:3px;right:0;bottom:20px;background-color:rgba(0, 0, 0, 0.4);color:#f0f0f0;text-shadow:0 1px 1px black;line-height:1.5;font-size:7px;font-family: 'Roboto Mono', monospace;width:250px;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;}.sImg {width:250px;border-style: double;border-width: 3px;border-color: rgba(0, 0, 0, 0.4);}.sFont {font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:14px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cały myk w tym wszystkim był taki, że Owen nawet nie wiedział ile znaczy faktycznie jego zdanie dla samej Kiry. Co prawda na pewno uraczyłaby go piękną wiązanką cudnych wytłumaczeń, jednak na pewno rozmyślałaby nad potencjalną zmianą fuchy na coś, co nie przyprawiałoby go o siwe włosy. Tym nawet sama Kira zapewne byłaby zaskoczona, aczkolwiek faktycznie liczyła się z jego zdaniem. Ufała mu, lubiła go i to nawet bardziej niż oboje by przypuszczali. No ale to wszystko musiało wyjść po prostu w praniu, aby oboje się o tym przekonali. Oboje łapali się na tym, iż więcej myśleli o sobie na wzajem, jednak każde na swój sposób wypierało ten fakt z własnej głowy.
Balansowanie na krawędzi bezpieczeństwa, życia i śmierci, wynikające z potencjalnie ze zbyt dużej pewności siebie i sprzedania o jedną informację za dużo. Tak, tak właśnie żyła aktualnie Kira. Czy było to idiotyzmem? Właściwie tak. Kira nie musiała przecież nikomu udowadniać, jak silną i niezależną kobietą jest. Nie musiała niczego pokazywać, mogła byc zwykłą barmanką, w zwykłym klubie, o zwyczajnym wyglądzie, nie rzucającym się w oczach. Była jednak taka, jaka była. Pierwotnie została barmanką dla przełamywania własnych barier społecznych oraz do obserwacji zachowań ludzkich. Chciała poznać życie takie, jak powinno wyglądać, a którego ona właściwie nie znała. To, jak każdy zajmować się własnymi troskami i aktualną sytuacją życiową, a nie żył tylko przeszłością tak jak ona. Później nieco wszystko się skomplikowało, gdy zaczęła wyłapywać różne ciekawostki i ważniejsze informacje. Szybko nauczyła się to wykorzystywać do własnych celów. Nie chodziło tu jedynie o potencjalną sprzedaż informacji, ale również wykorzystywanie tych umiejętności do odgrywania scen, dzięki którym mogła wykaraskać się z potencjalnych kłopotów lub wykręcić od niechcianej randki.
Czy Kira zdawała sobie sprawę, iż wciąż stoi w ten sposób na stryczku w oczekiwaniu na ostateczny werdykt jej poczynań? Tak, zdawała sobie sprawę, ciągnęła jednak tą niebezpieczną grę, bo aktualnie uważała, iż nie ma powodu, dla którego mogłaby zaprzestać tego procederu.
Uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła delikatnie głową. Może i małym chłopcem nie był, jednak zważając na fakt zamieszkiwania w Chinatown, a i jego salon tam się znajdował, gdzie i on aktualnie pomieszkiwał, to powinni oboje już zauważyć, że Azjaci mają tendencję do karmienia swoich lubych. Chociaż z drugiej strony oni aktualnie nie patrzyli na siebie pod względem potencjalnej pary.
Blondynka nieco się zawahała. Przygryzła delikatnie dolną wargę. Złapała kubek obiema dłońmi i upiła łyk czarnego naparu. Spoglądał na niego zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Przyznam... Że sama nie wiem. Ja... Nie chcę byś spał tutaj. Jednak patrząc logicznie, to nie wiem, czy dla Ciebie byłoby najlepszym pomysłem spanie u mnie. Formalności nie stało się za dość, a nie chciałabym narobić Tobie w ten sposób problemów... Jak czułabym się z tym, gdybyś u mnie nocował? Em.... Sama nie wiem. Znaczy wiesz... Ja i tak pracuję w nocy. Przychodzę o trzeciej, czwartej nad ranem. Nie chciałabym Cię obudzić o świcie. Ty musisz z rana wstać, ja kładę się wtedy spać. Właściwie to dla Ciebie najwięcej sprawiałoby problemu nocowanie u mnie tak jak nad tym się zastanawiam. - westchnęła cicho i spojrzała do swojego kubka. Sama nie wiedziała, dlaczego mu w ogóle to zaproponowała. Czym więcej o tym myślała, tym bardziej uważała, że sprawiłaby mu więcej tym problemów niż dało by to korzyści. - Twój brat mieszka dwa piętra nade mną. Mogło by się zrobić niezręcznie. Byłoby tysiąc pytań do, jak i dlaczego i w ogóle. - Upiła kolejny łyk kawę. Spojrzała na niedokończonego kebaba, ale jakoś ode chciało się jej jeść przez to, jak zaczęła myśleć o tym, co mogłaby nabroić w życiu Owena zapraszając go aktualnie do swojego mieszkania na dłużej niż kilka godzin. - Wybacz, to była spontaniczna i nieprzemyślana propozycja z mojej strony.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Faktycznie mężczyzna nie miał zielonego pojęcia o tym, ile znaczy dla niej jego zdanie. W sumie, dlaczego miałby to wiedzieć, skoro oboje uparcie ignorowali to, co ewidentnie się pomiędzy nimi rodziło i to od jakiegoś już czasu? To wcale nie było tak, że Owen miał głęboko w swym poważaniu uczucia Kiry, czy chociażby swoje. On po prostu, najzwyczajniej w świecie, nie potrafił okazać ich w odpowiedni sposób. Zresztą każdy, kto go znał, wiedział że ten praktycznie od zawsze miewał z tym nie małe problemy. I szczerze? Na przestrzeni mijających lat, praktycznie nic w owym temacie się nie zmieniło. Jakby na to nie patrzeć, Brown wciąż pozostawał uczuciową amebą. Jego obecna sytuacja życiowa, wcale niczego mu nie ułatwiała, lecz o tym barmanka wiedziała i to nawet lepiej, niż jego rodzeni bracia, czy reszta rodziny.
On pragnął uzyskać rozwód i to w trybie wręcz na wczoraj, ale jego ex miała chyba zupełnie inne plany, gdyż wciąż uparcie odmawiała podpisania papierów rozwodowych, odprawiając przy tym prawnika reprezentującego Owena z kwitkiem, co doprowadzało tatuażystę do szewskiej pasji. Swoją postawę kobieta tłumaczyła dobrem dzieci, lecz Brown znał ją na tyle dobrze, aby wiedzieć, że tutaj chodziło tylko i wyłącznie o to, aby wyciągnąć od niego jak największą ilość gotówki. Ta pieprzona pijawka nigdy mu przecież nie odpuści...
Mężczyzna, po skończonym posiłku, wstał i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, jednocześnie zastanawiając w co by tu najpierw włożyć swe ręce? Jak widać na załączonym właśnie obrazku, na brak roboty w ciągu najbliższych godzin żadne z nich na pewno narzekać nie będzie. Słysząc odpowiedź Kiry, Owen zmarszczył wyrażnie brwi, lecz tego kobieta dostrzec już nie mogła, gdyż ten w tym czasie, stał obócony do niej tyłem, przeglądając przy tym papierzyska piętrzące się na półkach. - Szczerze? Mi to zupełnie nie przeszkadza, bo mam wyjebane na to, co pomyśleliby Twoi sąsiedzi, czy nawet mój starszy braciszek, ale u niego to nigdy w życiu nie zamieszkam! - Zaznaczył niemalże od razu, śmiejąc się przy tym otwarcie. - Co, jak co, ale moja psychika nie poradziłaby sobie z jego pedalskimi sweterkami...- I Tutaj już wybuchł śmiechem, wspominając ich ostatnie braterskie spotkanie. - Jeżeli Tobie naprawdę to nie przeszkadza, to mogę przenieść się do Ciebie na kilka dni. Przynajmniej dopóki nie znajdę czegoś nowego. Co Ty na to? - Zaproponował ugodowo, chcąc przy tym dojść z nią do jakiegoś porozumienia, tak aby każda ze stron była zadowolona z proponowanego przez niego, tymczasowego rozwiązania.
<div class="sCont"><img src="https://64.media.tumblr.com/41cbab313a8 ... 1_400.gifv" class="sImg"><div class="sChild">Owen Brown </span ></div></div><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sCont {margin: 0 auto;width:250px;position:relative;}.sChild {text-align:center;position:absolute;left:3px;right:0;bottom:20px;background-color:rgba(0, 0, 0, 0.4);color:#f0f0f0;text-shadow:0 1px 1px black;line-height:1.5;font-size:7px;font-family: 'Roboto Mono', monospace;width:250px;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;}.sImg {width:250px;border-style: double;border-width: 3px;border-color: rgba(0, 0, 0, 0.4);}.sFont {font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:14px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oboje mieli problem z okazywaniem uczuć. Można więc spokojnie uznać, że ta dwójka to emocjonalne ameby. Każde z nich miało problem z okazywaniem uczuć. Powody, dla którego tak było były inne, aczkolwiek w ostatecznym rozrachunku i tak wychodziło na to samo. Mieli problem z tym i koniec. Może więc z tego względu też ich do siebie przyciągało. Niektóre sprawy było im po prostu łatwiej zrozumieć, a i jedno na drugie nie naciskało w żaden sposób. Potrzebowali po prostu swojego czasu na to, aby do siebie dotrzeć.
Kira martwiła się o Owena. Wiedziała, ile faktycznie problemów sprawia mu ten rozwód. Jego żona była pod tym względem okropna. Mogli już to dawno załatwić. Blondynka w myślach nie raz wyzywała od najróżniejszych tą kobietę. Jednak przy samym Owenie starała się tego nie robić. Nie każdy w końcu lubił, aby ktoś szkalował jego drugą połówkę, nawet jeśli dany związek nie wypalił. Niektórzy powiadali "Tobie nic nie zrobiła więc nie waż się jej wyzywać. Ja mam ku temu powód". No albo coś w ten deseń. Wolała więc nie przekroczyć przypadkiem jakiejś granicy w tej kwestii. Po prostu chciała zachować ostrożność, aby nie urazić niczym tatuażysty.
Kobieta skończyła swoje jakże niezdrowe śniadanie. Pozostałą jednak na swoim miejscu chcąc dopić kawę na spokojnie. Nie rozglądała się jednak po pomieszczeniu. Patrzyła na plecy Owena zastanawiając się, co może mu chodzić teraz po głowie. Nie widziała jego mimiki, czego trochę żałowała. Łatwiej by jej było rozeznać się w sytuacji. Miała wrażenie, że mimo wszystko zrobiło się nieco niezręcznie. Zaśmiała się lekko słysząc o sweterkach Lahlana.
- Nie zaglądałam do jego szafy. Ale mógłby zrzucać na Ciebie wyprowadzanie psów. I wszędzie byłaby sierść. Na wszystkich twoich ciuchach - powiedziała lekko rozbawiona. Wstała z kubkiem w dłoni i podeszła do niego. Stanęła tuż obok i odwróciła się w jego stronę.
- A... Em... Owen. Może to dziwnie zabrzmi ale... Tak się zastanawiam... Jeśli twoja żona by się o tym dowiedziała, to mogłaby sprawić więcej problemów niż aktualnie. Ogólnie uważam, że nie powinieneś tutaj mieszkać. Lepiej by było, abyś na ten czas zamieszkał u mnie, nim coś znajdziesz. Wyjdzie to z korzyścią dla twojego zdrowia... Martwię się jednak.... Martwię się, ze jednak przeze mnie możesz mieć tylko większe problemy, a tego bym nie chciała. Chociaż z drugiej strony... Skoro twój brat mieszka dwa piętra wyżej... To... Można to wykorzystać jako przykrywkę. Ale wtedy chyba by było trzeba z nim pogadać, aby się w razie potrzeby pokrywały zeznania. Znaczy... Eh... Chodzi mi o to, że nie chciała bym, aby wezwała o rozwód z orzeczeniem twojej winy. - przygryzła niepewnie dolną wargę. dopiła kawę i rozejrzała się po pomieszczeniu. Zastanawiała się czy aby dobrze robiła wyciągając ten temat. Z drugiej strony, skoro już mu to zaproponowała, to trzeba było to poruszyć i rozpatrzeć tą kwestię na różne sposoby, aby nie wpaść niczym śliwka w kompot.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chęci to jedno, jednak mobilizacja to druga niezbędna rzecz do tego, by wywiązać się z obowiązków i o ile Rhys miał chęci ogromne, tak ciężej było mu się zmobilizować do tego, żeby z samego rana zwlec swój tyłek z łóżka i zajechać do lokalu, który czekał aż brunet weźmie się porządnie za robotę. Spędzanie tam całych dni przez czas bliżej nieokreślony było tym, co z miejsca wpędzało go w rozleniwienie. Lottie miała swoje obowiązki związane z pracą, od których nie mógł jej odciągać, na rodzinkę nie miał co liczyć, a grono jego znajomych w przeciągu ostatnich miesięcy skurczyło się do opłakanych rozmiarów. Praca z kimś była jednak dużo lepsza, niż samotne wymachiwanie szpachlą, kiedy kładł kolejne placki gładzi na podniszczone ściany. Zawsze można było się do kogoś odezwać, pośmiać i głośno gdybać nad tym czy nie zmienić czegoś w pierwotnych założeniach dotyczących remontu, no i rzecz jasna czas w towarzystwie leciał dużo szybciej.
Ostatnią deską ratunku był więc Blake. Jedyny kumpel, z którym Rhys utrzymywał kontakt od wielu lat, nie martwiąc się tym, że zostanie wciągnięty w jakieś gówno za sprawą tej znajomości Dzwoniąc do niego, Rhys miał nadzieję, że liczba zgonów w mieście drastycznie spadła, a ziomek nie miał w planach odwieźć swoim karawanem martwego klienta do celu, jakim był głęboki dołek albo kostnica.
Ulżyło mu, gdy dostał zapewnienie, że mógł liczyć na wsparcie. Podał Blake'owi adres, doprowadził się do porządku i w drodze do lokalu, przystanął pod jedną z piekarni, by kupić sobie kilka gotowych kanapek, żeby w ciągu dnia nie przekręcić się z głodu. Na miejsce dotarł w okolicach dziesiątej. Wchodząc do środka, rozejrzał się po pomieszczeniu, które miało się docelowo stać poczekalnią i westchnął ciężko, bo ilość rzeczy do zrobienia od razu rzucała się w oczy. Plusem było jednak to, że ostatnie poświęcił generalnym porządkom, dzięki którym miał pewność, że nie będą im się pod nogami pałętać żadne karaluchy i inne żyjątka, które jak już wiedział w trakcie długich miesięcy zdążyły się tam nieco zadomowić.
Kiedy Blake pojawił się na miejscu, on kończył akurat przełykać pierwszą kanapkę, która robiła za jego śniadanie. Upijając łyk kawy, wdzięczny za to, że prąd docierał do chociaż jednego kontaktu, skinął głową na powitanie i wstał z wiadra z farbą, które służyło mu do siedzenia, gdy chciał chwilę odsapnąć.
Siema stary. Jesteś pewny, że możesz pomóc? Nie chcę, żeby kolidowało ci to z kursami do trupów — zagadał, nalewając do pustego czajnika wody mineralnej, którą postawił by zrobić jeszcze jedną kawę, tym razem dla dwóch osób — No co? Wiem, że nic nie mówiłem, ale nie było okazji — dodał, czując na sobie wzrok kumpla — Tylko nie mów o pożyczce. Jak widzisz, świetnie dałem sobie radę i co najważniejsze, nie mam u nikogo długu.
Rhys nie lubił być dłużny. Zwłaszcza jeśli chodziło o pieniądze. Życie toczyło się różnie, a on obawiał się tego, że wszelkie pożyczki mogłyby go wpędzić pod wpływem niespodziewanych wydarzeń w długi, z których nie zdołałby już wybrnąć. Wolał się więc pokusić o największe szaleństwo, by mieć pewność, że wykładał swoje pieniądze w ten interes, niż prosić czy to znajomych, czy banki o dość pokaźną sumkę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niestety nie mógł nazwać się idealnym przyjacielem.
Wymarzonym synem, kumplem, czy kuzynem - również nie. Często zawodził - głównie w czasie swojej absencji, co nie było bynajmniej od niego zależne, aczkolwiek zdawał sobie sprawę z tego, iż powinien być. Chciał, próbował - gdyby tylko była taka możliwość, to oczywistym było to, że bez mruknięcia okiem opuściłby więzienne mury i próbował wrócić do normalności prędzej, choć kolejne nieudane apelacje sprawnie studziły jego motywację. Cóż, rzeczywistość zweryfikowała jego plany dopiero w ubiegłym roku, kiedy to zamiast naprawiania relacji od samego początku, na kilka tygodni zaszył się w swoim nowym domu, a remont pochłonął jego czas i samego Griffitha bez reszty. To było dobre zajęcie; myśli nie krążyły wokół zbędnych tematów, a do tego działania przynosiły skutki - mógł wreszcie czuć się gdzieś jak u siebie.
...albo usilnie chciał się tak czuć; jak w domu, choć doskonale wiedział, że jeszcze przez długi czas (o ile było to możliwe) tak się nie poczuje. Wnętrza - nawet jeżeli stworzone przez niego - wydawały się obce. Chłodne, bo tego chciał, raczej minimalistyczne, aczkolwiek przestronne - w odróżnieniu od ciasnej, ciemnej celi. Tygodnie uciekały, a on próbował wyjść do ludzi i odnowić kontakty, które były dla niego istotne i nie chciał ich stracić. Jednym z nich była długoletnia znajomość z Rhysem. Był wdzięczny, że Alderidge pomimo tak zawiłej sytuacji, wielu oszczerstw i osądów posyłanych w jego stronę, nie odwrócił się, a nadal był. Można często powtarzać, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, ale dopiero sięgając dna można zrozumieć, że właśnie tak jest - jeśli dostrzeże się kogoś patrzącego z góry. Osobę, która zamiast zasypać ów dół (patrząc na jego pracę może nie brzmi to tak jak powinno, ale pomińmy), wyciągnie rękę.
I on chciał - a może raczej... próbował? - być taką osobą... w określonych przypadkach i wobec konkretnych ludzi, nie dla ogółu, bo za dużo zachodu. I w przypadku bliskich nie zawsze mu to wychodziło, aczkolwiek kiedy Rhys wspomniał w jednej z rozmów o odległych na tamten moment planach odnośnie otworzeniu studia, musiał wiedzieć, że Griffith będzie mu kibicował nie tylko biernie, ale i czynnie - jeśli będzie miał jak.
- Cześć - przywitał się z szerokim uśmiechem - myślę, że jakoś szczególnie im się nie spieszy. Kilka godzin w tą, czy tamtą... - Wzruszył ramionami obojętnie, choć obaj wiedzieli, że tak to nie wyglądało - jeśli pogrzeb był na konkretną godzinę, kierowca karawanu nie mógł ot tak przesunąć sobie terminu według własnego widzimisię.
- Raczej ich to nie zbawi - podsumował z rozbawieniem i rozejrzał się po pomieszczeniu. Sporo było pracy, to na pewno, ale jakieś doświadczenie w remontach miał. Czasu też mu nie żałował, zatem trzeba było brać się do pracy.
- Uhm, nie było okazji - powtórzył nieco posępnie. Sprawa z Sao i trupem, prędkie, kilkudniowe wakacje, na których poniekąd (mniej, niż bardziej, po nastrój wciąż nie dopisywał) uczcił swoje trzydzieste pierwsze urodziny, powrót do Szmaragdowego miasta. W ciągu miesiąca naprawdę dużo się działo.
- Mam pytać, jak udało ci się tak szybko zarobić, czy... raczej nie? -
Uniósł brew, finalnie kręcąc głową. Pytanie retoryczne, choć możliwe, że co nieco mógł się domyślać... - Tylko pamiętaj, że razie czego wolę cię gdzieś wyrzucić z miejsca pasażera, a nie skostniałego klienta na pace. - Rozłożył szeroko ręce, ale tuż po tym na jego twarzy po raz kolejny pojaśniał uśmiech. Adrenalina była fajna, on sam czekał na sezon motocyklowy, bo zdecydowanie wolał jeździć na dwóch kołach, niż swoją limuzyną.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Darkshadow”