WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

kawiarnia

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiadomość od Nate'a to ostatnia rzecz jakiej się spodziewała. Nie mogła się przyzwyczaić do tego, że znów jest w mieście, że żyje, że teraz powinna do niego mówić Seth. Tak wiele rzeczy się zmieniło, minęło tyle czasu, a ona ledwo zdążyła się pozbierać. Nie przyznała mu się do tego, że jej życie niewiele się zmieniło od kiedy z dnia na dzień zniknął z jej życia. Nie umiała się przyznać do tego, że prawdziwie go kochała, a to co zrobił złamało jej serce, które ciężko było posklejać. Bała się, że kolejni będą znikać jak on, każdego z nim porównywała i kiedy już udało jej się przełamać barierę w mieście pojawił się on. Zupełnie jakby to wyczuł i postanowił powiedzieć, że nie będzie tak łatwo. Skłamała kiedy pierwszy raz spotkali się po tej przerwie. W jej opowieści życie, które obecnie wiodła usłane było różami. Nie chciała jego współczucia czy przeprosin i nie chciała też być w jego oczach kimś kto był od niego tak uzależniony, że po jego odejściu wciąż tkwił w tym samym miejscu. Nie spodziewała się, że się do niej odezwie ale nie potrafiła mu odmówić, nie umiała usunąć wiadomości czy jej pominąć. Właśnie dlatego wchodziła właśnie do kawiarni oddalonej kilka przecznic od jej pracy. Wszędzie by go poznała.
-Jeszcze ciepła czy zdążyłam tylko na pogawędkę bez ulubionej herbaty?- zapytała przysiadając się do stolika. Uśmiechnęła się do niego lekko odkładając telefon na blat. Wciąż była w pracy, musiała od czasu do czasu zerkać na maile. -Dawno tu nie byłam, jestem w szoku, że to miejsce wciąż działa i że je pamiętasz- przyznała. To drugie było chyba nawet bardziej zaskakujące niż to, że ta kawiarnia, przy tak małej ilości klientów, jeszcze się trzyma.
  • you are my lobster

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dziwnie było usłyszeć swoje prawdziwe imię, ale z jej ust nie było to aż takie trudne. Musiała tylko po prostu się powstrzymywać publicznie przed tym, by jednak nie palnąć na głos "Nate" czy "Nathaniel". Wciąż nie wiedział co go tu może spotkać. Pięć lat to spory czas na ucieczkę, zrobił wszystko, by go nie rozpoznali, by go nikt nie znalazł, bo przez swój nałóg i głupoty narobił tylko bagna. Indy nie zasługiwała na to, nie mógł jej z tym zostawić wszystkim, wolał więc uciec, dać jej wolność, wiedząc, że bez niego też sobie poradzi i ułoży sobie życie. Były dni, gdy tęsknił za nią, gdy chciał usłyszeć jej głos. Musiał usunąć wszystkie sociale, wszystkie portale, gdziekolwiek ją miał, by po prostu się odciąć. Także zdjęcia z prywatnego albumu, z chmury ostatecznie też rezygnując. Aż dziwne, jak wielkim kawałkiem jego życia, elementem, którego najwyraźniej nie mógł się pozbyć, skoro wpadł na nią w Seattle niedługo po powrocie.
Byłby więc głupi, gdyby nie poprosił o numer, byłby głupi, gdyby nie pisał, nie dawał o sobie znaku życia. Bo chciał ją jeszcze spotkać, chciał wiedzieć co u niej słychać, jak życie, czy po prostu jeszcze.... o nim myśli. I było to egoistyczne, dlatego w sumie cieszył się, że miała świetne życie bez niego, że wszystko się układało, bowiem nie miał jak tego spieprzyć, włażąc jej do życia buciorami i robiąc z tego katastrofę. - Wystygła - westchnął i przygryzł policzek od środka, bo wyrwała go kompletnie z myśli. Choć sam ją tu zaprosił i ściągnął, nie musiała uciekać ze spotkania tylko po to, by się z nim zobaczyć. Mógł poczekać, herbata tak czy siak nadawała się do wyrzucenia. Swojej nawet nie dopił. Postanowił więc zamówić im coś, co można było wypić i nikt nie ucierpiał. - Cóż, mam dobrą pamięć do miejsc i ludzi - posłał jej lekki uśmiech. - Nie musiałaś się tak spieszyć, wiesz? Ostatecznie bym poczekał - ona czekała pięć lat na jakieś wieści od niego, a może wcale nie czekała i wyobrażał sobie za dużo? - Co u Ciebie w ogóle, ostatnio... zamieniliśmy kilka zdań, to nie była poprawna rozmowa, a jestem ciekaw jak Ci się układa - spojrzał uważnie na kobietę. Była wciąż piękna, dojrzalsza, ale piękna. Nie zdziwiłby się, gdyby miała chmarę adoratorów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

~8~ "Przerwa w pracy" w jego wypadku znaczyła coś całkowicie odmiennego niż ten kwadrans ledwo starczający na dokończenie kanapki w biurowej stołówce. Tutaj mowa była o kilku tygodniach oderwania od internetu i gier wideo, moment na złapanie oddechu, odzyskanie motywacji na uśmiechanie się do kamery przez kilka godzin bez przerwy, na zebranie nowych pomysłów i zrobienie wszelkich małych remontów, na które nigdy nie miał dość czasu. Gdzieś z tyłu głowy pamiętał o tym, że miał skontaktować się z Santino w sprawie tego malowidła na ścianie, czy cokolwiek chciał mu tam stworzyć. I wciąż jeszcze nie powiesił obrazu, który od niego dostał. Ostatecznie padło na sypialnię, musiał tylko wybrać konkretne miejsce i wbić gwoździa tak, by wszystko było symetrycznie, a nie ufał samemu sobie dość, aby beztrosko wybijać dziury w ścianach. Tak więc odkładał to na później, korzystając z czasu wolnego na swoje sposoby, to jest wylegując się na kanapie w salonie, spędzając całe dnie na nadrabianiu seriali Netflixa i sporadycznie uzupełniając kalendarz na ten rok wszystkim co zatwierdziła jego "agentka", to jest znajoma ze studiów, której płacił za ogarnianie tych bardziej skomplikowanych spraw, jak kontakt ze sponsorami czy potwierdzanie uczestnictwa w konwentach. Kolejnym jego zajęciem było wychodzenie z domu i korzystanie z faktu, że nie musi wracać na konkretna godzinę. Tym razem zdecydował się wypić coś ciepłego w miejscu bardziej cywilizowanym niż na stercie głazów pod mostem.
Pchnął drzwi do kawiarni i potarł zaróżowione od mrozu policzki, kierując się prosto do kolejki formującej się przez ladą, za którą kręcili się zawaleni robotą bariści. Powoli odwinął z szyi szalik i rozpiął kurtkę, wyjmując z uszu słuchawki. Zdążył wpakować je do kieszeni spodni i wygrzebać portfel, zanim serce nie stanęło mu w gardle na głos klienta znajdującego się przed nim. Znalazł w sobie przynajmniej dość taktu, aby dać mu dokończyć składanie zamówienia.
- Nico? - spytał, nieszczególnie dumny z faktu, że jego własny głos załamał się w połowie tak krótkiego słowa, co najchętniej zrzuciłby na fakt oddychania zimnym powietrzem przez ostatnie kilkanaście minut. Przesunął się w bok i do przodu, aby stanąć przy ladzie obok swojego... no. Znajomego? Tak, na ten moment to brzmiało jak dobre określenie. Bezpieczne, dopóki nie usiądzie. Przez chwilę wpatrywał się w niego w milczeniu, z nieznacznie otwartymi ustami, i pewnie stałby tak dalej gdyby zniecierpliwiona kasjerka nie postanowiła przypomnieć o swojej obecności niezbyt subtelnym chrząknięciem. - Oh, um. Karmelowe latte. Ja płacę - poinformował kobietę i spojrzał przelotnie na Nico, jakby niewerbalnie pytał o pozwolenie na postawienie mu napoju, czy cokolwiek tam sobie wybrał. Wypadało tak? Sam nie wiedział, ale szybko przyłożył do terminala swoją kartę, zanim ktokolwiek zdążył zaprotestować. - Jesteś tu z kimś? - zagaił, podczas czekania na kawę, raz po raz zawieszając wzrok na jego twarzy i zaraz uciekając nim na wiszące pod sufitem menu, jakby musiał sobie dawkować ten widok. Co tu dużo mówić, wciąż miał słabość do tych oczu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2

Zima. Najbardziej przeklęta pora roku, podczas której Nico przeklinał wyjątkowo często. Zdecydowanie najwięcej niecenzuralnych słów padało z jego ust w momencie, kiedy musiał wyjść na dwór. Tego dnia również został do tego zmuszony. Dlatego korzystając z okazji, że przechodził koło pewnej, całkiem dobrej kawiarni, postanowił do niej wstąpić, aby kupić sobie gorącą kawę, co już bardzo mocno uderzyło w jego gejowską duszę. W końcu zasady bycia homoseksualnym chłopcem mówiły całkiem jasno, że powinien zamówić jedynie kawę mrożoną najlepiej z jakimś słodkim syropem, na przykład karmelowym lub malinowym. Skończył z kolei na zwykłej kawie z mlekiem... i cukrem. Za nic w świecie nie przekonałby się do czarnej, a już tym bardziej gorzkiej.

Pewnie wizyta tutaj skończyłaby się tak, że dostałby tą kawę, zapłacił, a później poszedł sobie w sobie tylko znanym kierunku. Tak się jednak nie stało, ponieważ los miał wobec niego zupełnie inne plany. Przekonał się o tym, kiedy za swoimi plecami usłyszał znajomy głos pewnego chłopaka, którego filmiki na YouTube namiętnie oglądał, chociaż doskonale pamiętał ich ostatnie chwile, kiedy się spotkali. Przełknął ślinę. Serce nieco mocniej zabiło mu w piersi. W myślach kotłowało się tysiące myśli i nie potrafił wyłuskać ani jednej, która kopnęłaby go mentalnie do ogarnięcia się w tej wyjątkowo niekomfortowej sytuacji. Gdyby nie ta odrobina samozachowawczości to pewnie uciekłby z kawiarni, gdzie pieprz rośnie albo do swojego domu... lub domu swojego chłopaka. Ostatecznie postanowił stanąć na przeciwko postawionego mu wyzwania.

- Jesse? - Udało mu się powiedzieć jego imię bez zająknięcia, chociaż jego gardło już chciało odmówić mu posłuszeństwa. Wsadził dłonie w kieszenie spodni i nieco spuścił wzrok, co i tak dziwnie wyglądało biorąc pod uwagę, że od swojego chłopaka był nieco wyższy. W zasadzie od każdego dotychczasowego chłopaka był wyższy. - Dawno się nie widzieliśmy - dodał. Było to oczywiste stwierdzenie sam jednak nie wiedział, co mógłby powiedzieć, żeby przerwać niezręczne sekundy ciszy, które jeszcze bardziej wprawiały go w ten mało komfortowy stan. Nie chcąc pokazywać swojej słabości, w końcu spojrzał w oczy Jessemu, który wydawać by się mogło, że nie zmienił się nic a nic od czasu ich rozstania, a jednocześnie momentu, kiedy widzieli się ostatni raz.

Odebrał swoją kawę i już miał za nią zapłacić, kiedy Jesse złożył swoje zamówienie i postanowił zapłacić za oba zamówienia. Nic jednak nie powiedział, pozwolił mu na to. Z uśmiechem odebrał od baristki swoją kawę, w której umoczył praktycznie od razu usta dając sobie tym samym wymówkę do nieodzywania się. Niestety proces picia kawy był zdecydowanie zbyt krótki, aby nacieszyć się tą możliwością.

- Tutaj nie - odpowiedział. Widocznie słowo "tutaj" wydawało się być ważne. Inaczej nie podkreśliłby go tak bardzo odpowiadając na pytanie swojego chłopaka. To mogło brzmieć dwuznacznie, a jednym ze znaczeń było podkreślenie, że Nico był już jednak przez kogoś zajęty, nie był singlem i raczej to, co było między nimi, nie wróci. Blondyn, chociaż względnie krótko był w związku z Sonnym, to jednak czuł do niego na tyle dużo, że nie mógłby go zranić odejściem. Przynajmniej nie tak samo jak niektórzy jego byli, którzy zranili go swoim odejściem, jakkolwiek słuszne to rozstanie by nie było. Po długim czasie zdołał wyjść z rozpaczy, jednakże twarz Jessego, chociaż wyjątkowo przystojna, sprawiła, że we wspomnieniach wróciły łzy wypłakane w poduszkę, a które ukrywał przed rodzicami udając tego wiecznie radosnego łobuza.

- A ty? Jesteś z kimś? - spytał. Trudno powiedzieć czego dotyczyło to pytanie. Czy Jesse był singlem? A może czy miał jakiegoś towarzysza na kawie? Oczywiście poza Nico, który mimowolnie stał się tym towarzyszem. Po tym pytaniu ponownie uniósł do ust swoją kawę i upił jeden łyk chcąc napawać się napojem bogów najdłużej jak tylko mógł. Wcale nie chciał mieć znowu wytłumaczenia co do ciszy, która między nimi nastawała co chwilę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podświadomie zawsze wiedział, że kiedyś znowu na siebie wpadną. Seattle nie było małym miastem, ale uczęszczali na jedną uczelnię i najwidoczniej gustowali w tych samych kawiarniach. Wiedział, a jednak nie spodziewał się tego tak szybko, kiedy teoretycznie się z niego wyleczył, ale jakoś tak... nie do końca. Nie potrafiłby jednoznacznie określić kiedy byłby na to spotkanie gotowy, ale na pewno nie w najbliższym czasie. Sądził, że ma swoje uczucia pod kontrolą, w końcu tak było lepiej dla nich obu, ale potrafił to sobie powtarzać wyłącznie do momentu zobaczenia go tuż przed sobą. Żołądek ścisnął mu się na myśl, że ta sama twarz, której widok wcześniej wywoływał u niego niepohamowaną radość, teraz przynosiła wyłącznie żal. Czy naprawdę było im ze sobą tak źle? Nie dało się tego naprawić inaczej niż ucieczką od problemu? Przełknął ślinę i uśmiechnął się blado, po czym skinął głową na stwierdzenie faktu.
- Tak, hm... dawno. Dobrze wyglądasz. Znaczy... zdrowo - palnął, beznadziejnie gubiąc się w tym, co powinien powiedzieć, a co chciał powiedzieć. Chociaż w tej chwili nie potrafił złożyć sensownej myśli, a już na ten uciekający niekontrolowanie komplement oblał się rumieńcem, który na szczęście wtopił się w czerwień pogryzionych przez chłód policzków.
- Oh - rzucił niekontrolowanie, kiedy pojął sens jego odpowiedzi. A przynajmniej zdawało mu się, że rozumie. Skoro tylko tutaj był sam, to kogoś miał. Albo ktoś czekał na niego w innym miejscu. Nie życzył mu źle, był też świadomy, że Nico prędzej czy później wyląduje w kolejnym związku, ale mimo wszystko ukuło go to w serce. Może dlatego, że sam nie miał tyle szczęścia? Albo gdzieś w głębi duszy liczył na to, że jednak kiedyś spróbują raz jeszcze? Odepchnął od siebie te rozważania, wracając do żywych, aby ponownie się do niego uśmiechnąć.
- Tu? Nie. W sumie ogólnie też nie - odparł i lekko przygryzł policzek od środka, momentalnie czując się głupio przez swój status singla. Zwykle nie było to dla niego problemem. - Powiedzmy, że stawiam na samorozwój - dodał, siląc się na żartobliwy ton, aby trochę rozluźnić atmosferę. Chwilę później odebrał swoją kawę, korzystając z okazji na głębszy oddech, podziękował baristce i rozejrzał po kawiarni. - Masz czas? Chętnie posłucham co się u ciebie działo od... no wiesz - zaproponował, próbując brzmieć nonszalancko, po czym wskazał głową pusty stolik w rogu pomieszczenia, w którego stronę za chwilę się skierował. Już zaczynał żałować, że nie wziął sobie żadnego ciasta. W końcu powszechnie wiadomo, że zajadanie to najlepsza metoda pozbywania się problemów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Historia związków Nico kreowała się bardzo interesująco. Jesse, z którym przecież był w związku, to osoba dość sławna w internecie, w końcu jest streamerem, a jemu łatwo było się wybić, w końcu był całkiem ładny, co Nico musiał mu przyznać, w końcu miał całkiem dobry gust co do facetów. Jego obecny facet z kolei nagrywał covery piosenek na YouTube. Dawno nie słyszał, co u jego pierwszego chłopaka, ale nie zdziwiłby się gdyby nagrywał vlogi lub pisał poczytnego bloga. Nico GIlmore całkiem dobrze potrafił się w życiu ustawić, chociaż specjalnie się nie starał.

Biorąc pod uwagę fakt, że miał już chłopaka, nie było takiej możliwości, żeby wrócili do siebie z Jessem. Pomimo tego, że rozstanie przeżył dość... boleśnie, w powrocie do normalności pomógł mu Liam, to jednak obecnie sądził, że wyszło im to na dobre. Zwyczajnie nie pasowali do siebie jako para, może inaczej by było, gdyby pozostali przyjaciółmi, tak jak przed tym zanim zdecydowali się zostać parą. Może gdyby pozostali na tej stopie, ich kontakt nie urwałby się na tak długo. Jakby nie patrzeć minęło ile? Rok? Dwa lata. Na pewno coś koło tego. Ten czas był wystarczający, aby zakochany umysł Nico zajmowała inna osoba o jakże wdzięcznym i... słonecznym imieniu - Sonny.

Od czasu ich spotkania Nico faktycznie trochę się zmienił. W czasie ich związku miał nieco krótsze włosy, teraz sięgały mu mniej więcej do połowy szyi, były bardziej złociste, a zarazem układy się w fale, które przypominały fryzurę disneyowskiego księcia... oczywiście w gejowskiej wersji biorąc pod uwagę jego orientację. Może też nieco przybrał w ramionach, chociaż trudno było powiedzieć, czy to ze względu na jego treningi, czy może zwykła genetyka. Co jak co ale jego ojciec też był postawnym mężczyzną, pewnie dlatego jego dotychczasowi chłopacy nieco bali się pana Gilmore, który nie musiał nawet mówić, że złamanie serca Nico skończyłby się prawdopodobnie złamaniem żebra, ręki i wstrząsem głowy u jego potencjalnego chłopaka.

- Em... dzięki. Ty też dobrze wyglądasz... zdrowo - odparł. Uśmiechnął się przy tym chociaż sam nie wiedział czy przez dość dziwne stwierdzenie Jessego, czy raczej przez to, że spotkał go w kawiarni, w której nie spodziewał się go spotkać. - Nowa dieta? - dodał. W końcu zdrowie i nowa dieta na pewno jakoś ze sobą można było połączyć, prawda? Z drugiej strony Jesse mógł stosować suplementację za pomocą jakiś drogich specyfików, brać witaminy i inne składniki odżywcze, a jeść jakiegoś fast foody. Jakby nie patrzeć kawa nie była zbyt zdrowa, aczkolwiek Nico codziennie się w niej smakował.

- Jasne, mam czas. Ale pod warunkiem, że to ty zaczniesz opowiadać co u ciebie słychać - odparł ponownie z tym swoim uroczym uśmiechem. Wraz ze swoim zamówieniem, a także byłym chłopakiem, udał się do wybranego stolika. Będzie musiał Sonnyemu opowiedzieć o tym spotkaniu, w końcu nie mieli przed sobą żadnych tajemnic, a nie chciałby żeby jego chłopak coś sobie pomyślał, gdyby jakiś znajomy zobaczył Nico z innym facetem w kawiarni, co nasuwało na myśl tylko jedną, oczywistą myśl.

Usiadł na wybranym miejscu stawiając kubek z kawą i upił kilka, dość pokaźnych łyków.
- No więc? Jak tam kariera streamera dzieciaku? - spytał. Zawsze tak nazywał Jessego, kiedy się przyjaźnili, kiedy byli razem. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Jesse był jednak od Nico nieco starszy...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To wszystko było absurdalne, nie znał na ten moment lepszego słowa. Los, czy jakikolwiek inny lalkarz pociągający za sznurki swoich marionetek, musiał się teraz świetnie bawić, zabijając nudę nad ich nieplanowanym spotkaniem. Jeszcze samo wpadnięcie na siebie dałoby się jakoś przetrwać, jeśli oboje nie wybrali trybu niezręczności i zachowania, jakby znacznie bardziej woleli wpakować się po szyję do wanny pełnej robali niż prowadzić tę rozmowę chociaż sekundę dłużej. A jednak Jesse zdawał się chcieć sobie coś udowodnić. To, że potrafi przebywać z nim w jednym pomieszczeniu jak cywilizowany człowiek, a nie przerażona surykatka, w każdej chwili gotowa wskoczyć do swojej norki, aby kopać większy tunel samotności i więcej nie wyściubić z niego ryjka. Chociaż nie, surykatki były stworzeniami stadnymi, jemu bliżej było do chomika budującego sobie gniazdko w bezpiecznej klatce pod okiem tej samej wyższej siły, która teraz robiła sobie z niego jaja. I jemu także udzielił się ten humor, kiedy padło całkowicie niespodziewane pytanie o jego dietę, w tej sytuacji brzmiące dla niego po prostu komicznie, co skwitował parsknięciem śmiechem.
- Wybacz, ja... nie. Nie wydaje mi się, abym wiele zmienił. Wciąż jestem stałym klientem w tej fajnej pizzerii i nie sypiam do czwartej. Potem kawa po południu i wiesz, błędne koło - przyznał, kiedy opanował swoje rozbawienie i posłał chłopakowi trochę krzywy uśmiech. Głównie przez to, że wciąż chciało mu się śmiać, po części z nerwów. Czym się denerwował? To nie był jakiś nieznajomy, tylko Nico. Mieli swoją historię, może i nie wyszło im najlepiej, ale przecież mieszkali razem, swego czasu mogli spędzać obok siebie całą dobę, nawet w całkowitym milczeniu, czując się w pełni komfortowo. Tak ciężko było to teraz powtórzyć?
- U mnie? - mruknął, zaskoczony tym odbiciem piłeczki. Spodziewał się go, ale później, kiedy mieliby już omówione życie tego drugiego, więc teraz zatrzymał się w trakcie ściągania kurtki, którą zamierzał powiesić na oparciu krzesła. Uśmiechnął się mimowolnie na jego nietrafioną "ksywkę" i wywrócił oczami.
- Idzie nieźle, ludzie wciąż z jakiegoś niepojętego powodu chcą mnie oglądać. Teraz mam przerwę na zebranie pomysłów i wiesz, to całe ładowanie baterii na nowy rok. Nie chcę narzekać na tak wygodną pracę, ale jednak gadanie godzinami do kamerki z tym samym entuzjazmem potrafi wyssać energię życiową - podsumował, wzruszając ramionami i bawiąc się kubkiem z kawą. Przestał, kiedy trącił go pod dziwnym kątem i ledwo zdążył postawić go w pionie zanim zawartość wylądowała na stoliku. - I doszedłem do wniosku, że chcę coś zmienić. Nie, że pracę, ale ogólnie. Spróbować czegoś nowego, poznać nowych ludzi, odnowić... stare znajomości - przyznał, spoglądając niepewnie na towarzysza i podnosząc do ust swoje latte. - Twoja kolej. I koniecznie opowiedz o tym, z kim jesteś, ale nie tutaj - polecił, trochę go przedrzeźniając, zanim wziął pierwszego łyka i poparzył sobie język.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdecydowanie Nico nie chciałby trafić do wanny wypełnionej po brzegi robalami. Już wolał tortury psychiczne i emocjonalne związane z ponownym spotkaniem swojego byłego chłopaka, z którego długo się leczył, aż w końcu mu się udało. Może dlatego dość łatwo mu się z nim teraz rozmawiało, jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej mógłby mieć z tym pewien problem. Chociaż wiedział, że to rozstanie musiało w końcu nastąpić, bo inaczej byliby sobą jeszcze bardziej zmęczeni, to jednak trudno mu się było z tym pogodzić. Chociaż tak naprawdę o rozstaniu zadecydowali wspólnie. To był jeden z niewielu momentów w życiu Nico, kiedy chłopak postanowił użyć rozumu.

- W sensie, nie żebym lepiej funkcjonował, za bardzo kocham spanie żeby nie spać do czwartej rano. Aczkolwiek czasami się zdarza, szczególnie kiedy chłopak u mnie nocuje i oglądamy filmy i seriale do późna. Albo kiedy ćwiczę ze swoim zespołem - odparł. Dopiero po chwili do niego dotarło, że tak naprawdę to kiedy się rozstali, zespół dopiero był w powijakach, a raczej tworzył z Liamem plany co do jego powstania. Później poznał swojego obecnego chłopaka, który pomógł swoją obecnością wyleczyć mu się z byłego faceta.

- No właśnie, założyliśmy z Liamem zespół. W skrócie 404, polecam. Gramy punk rock. Głównie na domówkach czy lokalnych imprezach ale za niedługo podbijemy światowe sceny. Może w końcu dorównam ci sławą - zaśmiał się. Co jak co ale Nico całkiem dobrze potrafił się ustawić. Najpierw chodził ze streamerem a teraz youtuberem, który nagrywa covery znanych piosenek. Sm jednak nie był sławny, no może fani jego chłopaków mogliby go kojarzyć ze zdjęć na Instagramach. W zasadzie dawno nie odwiedzał Instagrama Jessego, ciekawe czy ich wspólne zdjęcia nadal tam wisiały czy jednak nie.

- E tam, jesteś dobry. Przecież fajnie nagrywasz no i jesteś charyzmatyczny. Poza tym patrz, futbol też ludzie oglądają i się nie nudzą. Czemu więc by mieli nie oglądać ciebie, skoro po prostu ogrywasz gry, tak jak zawodowy siatkarz, piłkarz czy koszykarz - odpowiedział mając nadzieję, że poprawi trochę humor Jessego. Nachylił się nad stolikiem i poklepał go w ramię jakby chciał mu dodać trochę energii.

- No to wpadaj kiedyś do nas na próbę zespołu. Przy okazji poznasz mojego chłopaka. Wiesz, wiem że teoretycznie są taki głupie zasady, że powinno się swoich byłych nienawidzić. Ale przecież możemy być przyjaciółmi i zachowywać się jak dorośli ludzie... no przynajmniej względnie jak dorośli ludzie - zaśmiał się. Cóż, Nico za nic w świecie nie pozwoliłby sobie na to, żeby dorosnąć psychicznie. Jego wewnętrzne dziecko było motorem jego poczucia estetyki, zarówno pod względem muzycznym, jak i tworzenia grafik. Tak więc dorośnięcie nigdy nie było w planach młodego Gilmore'a.

- No i Liam pewnie się będzie cieszył, jak ciebie zobaczy.... o i poznasz też Alt, też jest w naszym zespole. Poznaliśmy się wszyscy na studiach w sumie - odparł. I wtedy też przyszło pytanie od Jedssego. Nico musiał opowiedzieć o swoim chłopaku, o którym łatwiej się mówiło przy byłym, kiedy był anonimowy. Musiał go jednak przedstawić, powiedzieć jego imię. A jakby nie patrzeć, powiedzenie samego imienia czyniło już daną osobę pozbawioną anonimowości. W imieniu kryła się cała istota osoby. Kiedy tylko powie to jedno słowo, wiedział, że będzie mu o wiele trudniej mówić o Sonnym.

- No więc, mój chłopak to Sonny. Gra na basie w zespole. Poznałem go przez Liama. W zasadzie od razy coś między nami się zaczęło. Nawet trudno mi powiedzieć, kiedy tak właściwie weszliśmy w związek, to zaczęło się bardzo, bardzo, bardzo naturalnie. Jesteśmy już ze sobą prawie rok - powiedział Nico nieco się rumieniąc przy tym. No cóż, mówienie o Sonnym, kiedy już go przedstawił, faktycznie sprawiało mu trudność. Mimo wszystko starał się przełamać i nawet mu się to udawało. Nie powiedział, że go kocha. Oczywiście tak coraz częściej czuł, ale było zdecydowanie zbyt wcześnie na to wyznanie. Nico sam przyznawał, że do miłości musi jeszcze dojrzeć. Wiedział jednak, że pewnie niedługo minie , jak powie te dwa magiczne słowa do swojego chłopaka. Tak, ich związek był całkiem niewinny i czysty, tak jakby byli ledwie nastolatkami.

- A tak właściwie to Sonny też jest trochę medialny, tak jak ty. Nagrywa na YouTube covery piosenek - dodał jeszcze na koniec i w końcu chwycił w rękę kubek z kawą, której odrobinę upił uważając, aby się nie poparzyć. Po tym jak za dziecka poparzył sobie podniebienie, teraz był bardzo ale to bardzo ostrożny co do gorących napojów i gorącego jedzenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sława. Nie spodziewał się usłyszeć tego słowa, brzmiało po prostu dziwacznie w odniesieniu do swojej osoby. Robił w tym biznesie już kilka lat, a kiedy ostatnio się widzieli jego kariera także dopiero nabierała tempa. Nie potrafił wyliczyć konkretnego momentu, w którym zaczął osiągać sukcesy, ale zaledwie od roku mógł pozwolić sobie na porzucenie kelnerskiego fartuszka na rzecz bardziej profesjonalnej kamery.
- 404? Od czego to skrót? - spytał, unosząc brwi z rozbawioną miną, bo jedyne co przychodziło mu na myśl to oczywiście kod błędu przeglądarkowego, ogłaszający wszem i wobec, że użytkownik kopnął się w przepisywaniu linku, albo szukana strona zginęła na wieki. - Szykuje wam się jakiś występ? - zainteresował się, chętny do wsparcia tego przedsięwzięcia. - I czekaj. Ćwiczycie do czwartej nad ranem? Nie macie żadnej litości dla sąsiadów? - mruknął, nie potrafiąc wyobrazić sobie grania na gitarze w środku nocy, a co dopiero jak doda się do zestawu więcej instrumentów. Mógłby, teoretycznie, ale po zmroku obawiał się wydawać z siebie jakiekolwiek dźwięki, byle tylko nie obudzić nikogo w bloku. W tych godzinach nawet stukanie w klawiaturę wydaje się największym możliwym przestępstwem. Kiedy Nico zaczął wyjaśniać mu dlaczego jego praca ma sens, spojrzał na niego z rozbawieniem, ale dał mu dokończyć myśl, nie wchodząc mu w słowo. Chociaż bardzo miał na to ochotę.
- Czy ty właśnie porównałeś mnie do sportowców? - upewnił się, jakby ten opowiedział mu właśnie najlepszy żart. Bo właściwie tak było. - O panie, tego jeszcze nie grali. Słuchaj, to nie tak, że nie widzę sensu w streamingu, ale nie zapędzałbym się w porównania do grupy osiłków biegających za piłką, bo oni przynajmniej mają faktyczne zdolności - zaczął, nie zamierzając nikogo okłamywać co do swoich umiejętności. Nie był speedrunnerem, nie trenował godzinami, szlifując do perfekcji jedną i tę samą grę, a zwyczajnie przechodził wszystko we własnym tempie. - Chodziło mi tylko o to, że miałem farta i wciąż czasem do mnie nie dociera, że mogę się z tego utrzymywać, a na świecie stale rozrasta się ta... ta pokręcona grupa ludzi, która cieszy się na widok mojej twarzy na ekranie - przyznał, zwijając w rulonik serwetkę, którą wyjął ze stojaka w trakcie wypowiedzi. Nieczęsto o tym mówił. Zwykle wychodząc z domu zostawiał swoją internetową tożsamość w tyle, dzieląc się wyłącznie suchymi faktami jeśli ktoś akurat spytał o życie zawodowe. Tak naprawdę miał wiele przemyśleń, a najwidoczniej Nico naruszył tę tamę, która je podtrzymywała.
- Chętnie wpadnę, o ile nie będę wam przeszkadzać. I wiem, też nie chcę... No, nie chcę cię nie lubić. Mimo wszystko - mruknął, zostawiając tu wiele niedopowiedzeń, ale sądził, że Nico wie o co mu chodzi. O to, co poszło między nimi nie tak, o te błędy w komunikacji, o sprzeczki dotykające głębiej niż wymagał tego omawiany problem, o brak zaufania. Teoretycznie rozeszli się w zgodzie, ale nie bez żalu, a po wszystkim pozostał gorzki posmak w ustach na wspomnienie tego, co nie powinno zostać wypowiedziane. Podczas opisu Sonny'ego powoli popijał kawę, aby uniknąć wszelkich niekontrolowanych grymasów, do których był zdolny. Szczególnie na wspomnienie o tym jak bardzo naturalnie zaczęli ze sobą chodzić. Uciszył tego małego, zazdrosnego gremlina w swojej głowie i zebrał się na lekki uśmiech.
- Serio? Wyślesz mi jego kanał? - podpytał ze szczerym zainteresowaniem, przede wszystkim chcąc posłuchać tworzonej przez niego muzyki, to przecież nie tak, że miał zamiar się do niego porównywać... czy coś. Ledwo ugryzł się język przed sugestią nagrania czegoś wspólnie i ponownie schował się za kubkiem z kawą, aby przełknąć ten okropny pomysł. Jak każdy będzie robić swoje to wyjdą na tym znacznie lepiej. Mogli się poznać i porozmawiać, ale nie było sensu mieszać się w kolaboracje. - Rok brzmi już dość poważnie, życzę szczęścia - odparł zamiast tego i wrócił do maltretowania kawałka papieru, który wybrał sobie na dzisiejszą ofiarę.
- Masz jakieś poważne postanowienia noworoczne? Poza światową trasą, znaczy się - zagaił, już nie na temat, ale nie był do końca pewny, czy wie co jeszcze powinien powiedzieć na temat Sonny'ego. Nie dostał o nim zbyt wielu informacji i na ten moment nie sądził, aby chciał dowiedzieć się więcej. Już spotkanie Nico było samo w sobie wymagające, upewnianie się w swojej własnej beznadziejnej samotności nie było mu potrzebne do szczęścia.
Ostatnio zmieniony 2021-02-02, 00:14 przez Jesse Fletcher, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No dobrze, może Jesse nie był gwiazdą na miarę tych, które spacerowały po czerwonym dywanie i pozowały na ściankach do zdjęć milionom fotografom. Nie można jednak przeceniać siły internetu, w końcu to streamerzy, youtuberzy i vlogerzy oraz blogerzy zaczynali wieść prym. Brano ich coraz częściej do reklam, a nawet jako epizodyczne postacie do wielu seriali. Kto wie? Może Jesse też w którymś kiedyś zagości? A wtedy Nico pewnie zawoła do telewizora "o spójrz! chodziłem z nim!". Będzie musiał tylko uważać na to przy swoim chłopaku.

- Tak, to skrót o którym myślisz. Czyli błąd z wyświetleniem strony. Może dlatego, że jako zespół faktycznie jesteśmy jednym wielkim błędem - zaśmiał się drapiąc się przy okazji z tyłu głowy nieco zakłopotany. Po chwili jednak odzyskał rezon i upił kilka łyków swojej kawy.

- Oj czasami wiesz, zdarza się. Szczególnie kiedy za dużo wypijemy i tracimy poczucie czasu. Ale jeszcze nigdy nikt nie wezwał na nas policji! Chyba ludzie lubią kiedy gramy, nawet jeśli nie mogą spać. W końcu nic dziwnego, Liam pisze zajebiste piosenki. Nie żeby coś, mi tez się udaje coś tam naskrobać, Sonny też lubi. W zasadzie nie wiem tylko jak z Alt, ale też jest świetna - odparł. Gra po nocach na pewno nie podobała się sąsiadom, jednakże bardzo bardzo rzadko się im zdarzało ćwiczyć o takich późno-wczesnych godzinach. Pewnie dlatego zwykle przymykano na nich oko. Zresztą to był dom jednorodzinny, nastolatkowie często w takich domach urządzali imprezy i nierzadko było wtedy bardzo głośno. Poza tym tak długo siedzieli tylko w weekendy, a wiadomo, że wtedy można sobie pozwolić na nieco więcej niż w trakcie tygodnia.

- Postanowienia? Ta, przeżyć i nie zmienić się w człowieka kawę lub człowieka energetyka. A tak serio to całkiem dobrze by było osiągnąć jakiś sukces jako muzyk i faktycznie wyruszyć w trasę po całym świecie - odparł. Po tym zrobił wyjątkowo rozmarzoną minę wpatrując się na moment gdzieś w dal, jakby szukał w przyszłości tego momentu, kiedy wraz ze swoimi przyjaciółmi stoją na światowej sławy scenie i kłaniają się publiczności skąpani w reflektorach oraz dźwięku wiwatów. Szybko wrócił myślami do tego momentu, kiedy siedział z Jessem w kawiarni i pił kawę kupioną za grosze przez jego byłego chłopaka. Czasami życie było pierwotne.

- Jasne, że ci wyślę ale to jak wrócę do domu. Wiesz, nie znoszę korzystać z YouTube na komórce, apka się przycina i muli, cholery idzie dostać czasami. Jednak jestem zwolennikiem korzystania z komputerów w tych sprawach - odparł. Zresztą, nie musiał tłumaczyć tego Jessemu, przecież chłopak doskonale o tym wiedział. Jak jeszcze byli razem i mieszkali ze sobą, często narzekał na korzystanie z internetu na komódce i zawsze, kiedy tylko mógł, włączał laptopa, aby coś sprawdzić. Postanowił nie pytać, czy to też wtedy irytowało jego byłego chłopaka. Zresztą rozmyślanie i przeszłości nic by teraz nie dało, szczególnie od kiedy Nico poznał swojego obecnego chłopaka. Od tego momentu z optymizmem patrzył w przeszłość starając się zapomnieć o tych złych sprawach, które ostatecznie poróżniły go i Jessego.

Jesse nadal zajmował pewne szczególne miejsce w sercu Nico. Podobno było tak z każdym byłym chłopakiem, każdego się w jakiś sposób zapamiętywało. W tej chwili to jednak Sonny królował, a i Nico wolał, żeby tak pozostało. Upił kolejny, dość spory, łyk kawy.

- A ty jakie masz plany? Kiedy już naładujesz baterie szykujesz jakiś szczególny projekt, który przyniesie ci sławę, kasę oraz rzesze fanek i fanów? - Szturchnął lekko Jessego. Uśmiechnął się przy tym w ten swój uroczy sposób starając się jednocześnie nieco rozwiać ciut zgęstniałą atmosferę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oh, czyli jednak chodziło błąd? Jego wargi rozciągnęły się w uśmiechu i pokręcił głową z niedowierzaniem. Chociaż nie, nadanie zespołowi takiej nazwy właściwie idealnie pasowało mu do Nico. I nie mógł zaprzeczyć, że był to nietypowy pomysł - a takie zaszywały się w podświadomości, aby wrócić w najmniej oczekiwanym momencie. Z taką nazwą mogli mieć pewność, że informacja o ich zespole rozniesie się dalej, nawet jeśli w formie żartu.
- Pozwól ocenić mi to osobiście. Nie myśl, że zapomniałem o twoim stukaniu we wszystko co popadnie, musiało się to w jakiś sposób opłacić - zauważył, podnosząc kawę do ust z lekkim rozbawieniem. Swego czasu nawet grało mu to na nerwach, podobnie jak znajdowanie pałeczek w niespodziewanych miejscach w ich wspólnym pokoju w akademiku, chociaż nie robił mu z tego powodu awantur, nie widział ku temu powodu. To jest, dopóki nie zaczął się okres awantur o wszystko, zbliżający ich do końca. Dalsze zachęcanie go do przyjścia ich posłuchać nie było potrzebne, już zdecydował się zrobić dla niego miejsce w grafiku jak tylko Nico postanowi go zaprosić.
- Niezły plan, ale chyba już coś nie do końca ci to idzie - wytknął mu, wskazując ruchem głowy na trzymany przez niego kubek. Nie mógł go oceniać, sam także żył na kofeinie, zarywając przed komputerem więcej nocek niż powinien uczęszczając na studia dzienne. Ograniczenie spożycia brzmiało jak dobry pomysł dla nich obu. - I wiesz, mogę... Mogę wam z tym trochę pomóc. Wstawiacie piosenki na soundclouda czy coś? Mógłbym coś puścić podczas przerwy w streamie, zrobić wam małą promocję - zaoferował z niepewnym uśmiechem, bo nie miał zielonego pojęcia czy taka oferta była dobrym pomysłem. Podobnie jak z kupieniem mu kawy, nie wiedział do końca jak wyglądała etykieta w kontaktach z exami. Dla przyjaciół robił takie małe przysługi, a Nico swego czasu był kimś znacznie ważniejszym.
- Ta, wiem. I wciąż sądzę, że to nie wina aplikacji tylko telefonu, albo masz coś nakręcone w ustawieniach. U mnie wszystko działa jak powinno - powtórzył to, co zwykł mu odpowiadać na to narzekanie, wywracając oczami. Co prawda nigdy nie pokusiłby się o wstawianie filmików z użyciem komórki, jeszcze nie był tak szalony, ale stale nie pojmował jego niechęci do technologii mobilnej. Może chodziło o to samo, co on miał z laptopami? Nie trawił ich od kiedy załatwił sobie peceta.
- Właściwie... właściwie to można tak powiedzieć. Mam mieć sesję za jakoś... dwa tygodnie? Znajoma zaoferowała się udzielić swoich zdolności i porobi mi kilka ładniejszych zdjęć, aby ruszyć mojego insta, bo trochę umarł. No i więcej muzyki, na "niespodziankę" do powrotu nagrywam cover, bo z tym też trochę stanęło. Nie, że nie gram w ogóle, ale pisałem jedną rzecz dla... Znaczy nie dla kogoś, tylko... uh, dzięki komuś? Męczyłem ten kawałek jakoś pół roku i nic, ale w końcu ruszyło i skończyłem przed świętami, więc mogę zabrać się za nagranie czegoś lżejszego. Chyba To the moon and back, wiesz, od Savage Garden. Tylko nie wiem czy chcę śpiewać, czy tylko gitara - wyrzucił z siebie ten mały potok słów i zaśmiał się nerwowo, kiedy zorientował się ile czasu mówił bez przerwy. - A co do reszty roku... zobaczymy. Chcę brać każdą okazję, zrobić coś ciekawego - przyznał, teraz ciśnięty tym pomysłem coraz bardziej. Owszem, Nico zdecydowanie nieświadomie maczał w tym palce. Pokazał mu, że podczas tego roku mógł rozwinąć się bardziej niż tylko w temacie kariery. - Chcesz jakieś ciastko? Chyba po coś skoczę - przyznał, spoglądając w stronę lady w przypływie ciągoty na cukier. Albo to z nerwów? Kto wie, zamierzał wciągnąć coś bardzo kalorycznego i był święcie przekonany, że mu się należało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wprawdzie pomysłodawcą nazwy tego zespołu nie był sam Nico, bo jednak w procesie twórczym uczestniczył bardziej aktywnie Liam, którego blondyn cały czas dźgał pałeczkami w plecy, narzekając przy tym, że mu się nudzi. No dobra, jakiś tam swój udział miał, bo faktycznie wtedy Liam powiedział mu, że jest jak strona internetowa wywalająca cały czas ten sam błąd. Innymi słowy, porównał Nico do błędu. Co w sumie nie było takie wielce dalekie od prawdy. Nico zresztą i tak go kochał, oczywiście jako swojego przyjaciela, niemalże brata.

- No, a w ogóle to taki mały fun fact. Wiesz, że ten słynny błąd 404, wziął się od legendarnego istniejącego pokoju 404, który miał niby być... albo nie być, w siedzibie CERN. I ogółem w tym pokoju miało powstać World Wide Web... no ale w siedzibie CERNu nie ma tego pokoju - dodał od siebie. Było to oczywiście zgodne z prawdą, taka legenda krążyła po internecie, a dowiedział się od Liama, który był przecież informatycznym nerdem i zawsze mu sprzedawał takie ciekawostki. Później oczywiście Nico się nimi dzielił, tak jakby była to jego wiedza, chociaż przecież Jesse doskonale wiedział, jak GIlmore radził sobie z naukowymi rzeczami. Co innego z artystycznymi, czasami pod tym względem wydawał się być złotym dzieckiem. Oczywiście dopóki nie dotknął się matematyki.

- A co? Tak cię pobudzam? - odparował poruszając zawadiacko brwiami. Zaraz po tym jednak się roześmiał. Faktycznie postanowił zrobić sobie detoks od kawy, ale przecież kiedy tylko przyjdzie lato, znowu będzie codziennie kupował mrożoną, a później dziwił się, że jakoś mało ma pieniędzy na koncie. Nico bowiem był człowiekiem, który nigdy nie płacił bilonem, chyba że na serio musiał. Zamiast tego częściej wybierał płatności telefonem bądź kartą, częściej telefonem. Chociaż mało znał się na nowoczesnych technologiach, to jednak kochał ich używać. W końcu były całkiem wygodne. No, może poza tym przeklętym YouTubem.

Wracając jednakże do relacji, która łącza tą dwójkę. O dziwo Nico zaczynał się czuć przy Jessem dość komfortowo i swobodnie. Pewnie wynikało to z tego, że już dawno odchorował miniony związek, tym bardziej, że względnie niedawno po tym, jak się rozstali, związał się z Sonnym, który bardzo pomógł mu przejść trudne chwile w życiu, a Nico z kolei odpłacił mu to swoim zauroczeniem, później zakochaniem.
- Nie, ale może zaczniemy. Wiesz, nie mamy profesjonalnego studia nagraniowego, a bardziej miejsce gdzie sobie tylko ćwiczymy i się wygłupiamy. Ale jak coś to rzucę taki pomysł moim kochanym zjebom, może im się spodoba pomysł nagrania czegoś bardziej profesjonalnie. W ogóle jezu, Liam ma taki zajebisty głos. No ale nie mów mu, że ci to mówiłem, nie chcę żeby wpadł w samozachwyt - powiedział Nico śmiejąc się. Upił kolejny łyk swojej kawy i przez chwilę wpatrywał się w kubek, który wypełniony był do połowy.

- Ej, omg to świetny pomysł! - Rzucił, a w jego oczach pojawiły się iskierki. - Dla kogoś? Hmm? Okej, kawę mamy, skocz po to ciastko i masz mi wszystko opowiedzieć od początku do końca - zaśmiał się. No teraz zachowywał się jak typowa biała kobieta, która spotkała swoją najlepszą przyjaciółkę i po prostu musi z nią poplotkować. W przypadku Nico zgadzał się jedynie kolor skóry no i w tym przypadku skłonność do plotek. Jednakże wiadomość, że Jesse napisał piosenkę dla kogoś, bardzo zainteresowała młodego Gilmore'a. Przy okazji był to dla niego test, czy może słuchać o miłosnym zainteresowaniu swojego byłego chłopaka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przyjął ciekawostkę, kiwając głową z zaciekawieniem, ale nie wiedział co mógłby na to odpowiedzieć poza bezosobowym "wow, ciekawa sprawa", więc wybrał milczenie. Nigdy nie kwestionował pochodzenia nazwy tego błędu, ale codziennie człowiek uczy się czegoś nowego. Przy tym nie miał zielonego pojęcia czym jest ten cały "CERN", ale zdecydował się nie przyznawać do swoich niedociągnięć wiedzy. Z kolei słysząc kolejne pytanie zmarszczył z niezadowoleniem nos, jakby ten żart uraził jego całą rodzinę i wszystkich przodków. Za karę lekko kopnął go w łydkę pod stołem i wrócił do powolnego popijania swojej kawy, nie racząc go faktyczną odpowiedzią. Chętnie odparłby "nie, mam to za sobą od ponad roku", ale nie był do końca pewny czy da radę bez wyraźnych znaków wskazujących na to, że sam w to tak właściwie nie wierzy. Nie potrafił się w pełni wyleczyć, każde swoje zauroczenie i zakochanie pamiętał dość żywo, aby brać je za aktualne odczucia. Nie umiał tego tak właściwie oddzielić i zapomnieć.
- Będę trzymał buzię na kłódkę - obiecał ze śmiechem na informację o głosie Liama, chociaż kto wie, może sam dojdzie do takiego wniosku, kiedy faktycznie usłyszy jak ten śpiewa na żywo. - I wiele da się zrobić bez profesjonalnego studia. Praktycznie każdy zaczyna od gry w garażu i filmików nagrywanych tosterem - zauważył, teraz odnosząc się do własnego doświadczenia. Swoje pierwsze streamy prowadził na ledwo zipiącym laptopie, pokazując się przed tą wbudowaną kamerką, w której jego rysy twarzy zlewały się bezkształtną plamę jak tylko zbyt szybko się poruszał. Wszystko po kolei. - Skoro Liam się nagrywa to pewnie ma jakąś kamerę. Wyłóżcie dywany czy gąbkę do wygłuszenia echa i jakoś pójdzie. Mam gdzieś skitrane stare mikrofony wygłuszające szumy, mogę wam podrzucić - przyznał, sam nie wiedząc dlaczego mu tak zależy. Miał wrażenie, że może się na coś przydać, pomóc staremu.... znajomemu w rozwijaniu kariery i to działało niemalże jak zapalnik do aktywacji jego entuzjazmu.
Wysunął się zza stolika i ruszył szybkim krokiem do kasy, aby sprawdzić jakie mają opcje i przy okazji odrobinę odetchnąć. Spotkanie ciągnęło się dłużej niż sądził, nawet udało im się dogadać i teraz co? Miał mu opowiadać o Santino? Dopiero co przerabiał to z Pinkie, ale wtedy to była całkowicie inna sytuacja. Przy niej mógł brzmieć jak zakochany szczeniaczek, przy nim... bał się, że będzie brzmiał jak desperat obsesyjnie łapiący się odrobiny uwagi, którą dostał od malarza. Wrócił do Nico z dwoma talerzykami ciasta czekoladowego - tak, wybrał najsłodszą opcję, jaką mieli - po czym opadł na swoje miejsce i postukał widelczykiem w talerzyk.
- No to... od początku? Hmm, zaczęło się kilka miesięcy temu, współpraca... artystyczna, no, można to tak nazwać. I nie wiem, spotkaliśmy się kilka razy i w pewnym momencie jakby... muzyka znowu zaczęła mi grać w głowie? Już byłem gotowy porzucić ten projekt, bo leżał rozgrzebany od jakoś połowy zeszłego roku i myślałem, że nic z tego nie będzie, a jednak samo poszło, lepiej niż na samym początku. Mam wrażenie, że wpadłem w monotonię i dopiero udało się z niej wyrwać. I bardzo możliwe, że Santino maczał w tym palce - podzielił się historyjką, próbując przekazać ją bez tych niezrozumiałych dla siebie emocji. Przemilczał fakt, że zaprosił faceta na rodzinne święta, że naprawdę nie mógł doczekać się następnego spotkania, że długo nie bawił się przy grach tak dobrze jak podczas gry z nim. To najpierw musiał sam sobie rozpracować. - Nie piszę słów, to sam instrumental, bo żaden ze mnie poeta - dodał jeszcze i uśmiechnął się z rozbawieniem przed spróbowaniem ciasta.
- Myślałem ostatnio nad znalezieniem sobie pracy. Takiej... zwykłej. Znowu zmywać naczynia w jakiejś restauracji czy coś. Nie potrzebuję, ale siedzenie w domu trochę mnie męczy. Myślisz, że dam radę to pogodzić ze studiami i streamingiem? - mruknął, podnosząc wzrok na Nico. Nie miał za swojego osobistego doradcę życiowego, ale potrzebował opinii, zwłaszcza osoby, która go znała. Zawsze lubił brać na siebie wiele i zwykle wyrabiał, ale wolał się upewnić czy nie był to całkowicie kiepski pomysł.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Jesień w Seattle powoli traciła swój urok, a wielobarwność okolicznych parków została wyparta przez deszcz i wszechobecną szarość. Coraz częstsze ulewy odbierały radość dnia już na samym jego początku, a panujący dookoła półmrok nie pozwalał na czerpanie z codzienności pełnymi garściami. Dużo wygodniejszą opcją niż spacer po mieście było zatem pozostanie w domu w towarzystwie ciepłego koca i kubka po brzegi wypełnionego ulubioną herbatą, a wszystkie aktywności sprowadzały się do kursowania między salonem a kuchnią, gdy w obecnym stanie Charlotte wykluczone było nawet wyjście do pracy.
Żałowała, że termin porodu zbliżał się wielkimi krokami akurat teraz - w porze, która nie miała nic wspólnego z radością. Choć niskie temperatury i deszczowa aura Szmaragdowego Miasta były czymś, do czego zdążyła się przyzwyczaić i co osobiście całkiem lubiła, to jednak pierwsze spacery z dzieckiem w wózku wolałaby odbyć w nieco bardziej sprzyjających warunkach.
Brak możliwości spełnienia tego dość pobożnego i wygórowanego jak na tę porę roku życzenia budził niekoniecznie zdrową frustrację oraz zniecierpliwienie.
Czekała.
Czekała na przeniesienie swoich rzeczy do domu Blake’a, na poród, którego tak bardzo się bała, na nową rolę, do której próbowała się jak najlepiej przygotować.
Rzadko korzystała z poradników i innych mądrości znajdujących się w podręcznikach czy gazetach, ale czasopisma dla przyszłych mam były dobrym punktem wyjścia i dawały możliwość zweryfikowania pewnych rzeczy z informacjami, które Lottie zdążyła znaleźć w internecie. Wiedziała przy tym, że to praktyka czyniła mistrza, ale chęć bycia przygotowaną na każdą ewentualność była dużo silniejsza.
Korzystając z chwilowej przerwy w deszczu, postanowiła wydostać się z domu na chociaż krótką chwilę.
Właśnie dlatego zajmowała jeden ze stolików w kawiarni znajdującej się niedaleko jej miejsca zamieszkania. Przeglądając kolejną książkę, co jakiś czas sięgała po filiżankę z herbatą. Nadmierne zaangażowanie w lekturę sprawiło, że napój nie był już tak gorący jak mogłaby sobie tego życzyć, ale nawet to nie zniechęciło jej do spędzenia w lokalu jeszcze kilku dodatkowych minut.
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że spodziewała się spotkać w nim akurat Williama - o ile przypadki mogły chodzić po ludziach, o tyle był to drugi raz w przeciągu zaledwie kilku dni.
Mimo początkowego wahania znalazła się przy zajmowanym przez mężczyznę stoliku, zaglądając znajomej przez ramię.
- Szukasz nowej żony? - zagaiła, kiedy jej oczom ukazała się znana z doświadczenia aplikacja randkowa. W jej przypadku korzystanie z tindera zakończyło się szybciej niż w ogóle się rozpoczęło, ale Lottie była niemal pewna, że nie pozbyła się jej ze swojego telefonu definitywnie.
Musiała to zmienić.
- Można? - dodała, wskazując na wolne krzesło. Wygodne usadowienie się na tym miejscu zajęło jej dłuższą chwilę, ale William nie sprawiał wrażenia niezadowolonego. - Jak tam twoje... śledztwo? - Nadanie tej wypowiedzi formy pytania wydawało się najrozsądniejszym wyjściem, choć i to Charlotte określiłaby mianem sporego nadużycia, skoro w jej opinii całe przedsięwzięcie było porywaniem się z motyką na słońce.
Ciekawość jednak zwyciężyła, dlatego jedna z brwi powędrowała ku górze, a zawadiacki uśmiech uniósł kąciki jej warg.

autor

lottie

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wedgwood”