WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek


Trzydzieste urodziny świętuje się tylko raz w życiu, prawda? No prawda! A skoro nie musiała świętować tych urodzin na pustyni – jak było z kilkoma ostatnimi rocznicami w jej życiu – to zamierzała spędzić ten czas z przyjaciółkami. No… prawie ten czas, bo zebrać kilka dorosłych osób, które będą mieć wolne w tym samym momencie to wcale nie takie łatwe! Dlatego zorganizowanie tego wyjazdu wymagało trochę dyplomu z logistyki, ale… udało się! Wreszcie nadszedł dzień, w którym wpakowała przyjaciółki do swojego auta, każdej wręczyła czerwoną czapkę – takie nawiązanie do świątecznych czerwonych sukienek, które teraz już zdecydowanie się nie przydadzą – i wywiozła je za miasto. W góry. Do lasu. Generalnie w głuszę… porwanie jak nic!
- Ja wiem, że miało być SPA, naprawdę wiem… ale stwierdziłam, że w jakimś fancy hotelu nie byłoby tak fajnie. Do tego byłoby dużo ludzi, trzeba byłoby się pilnować i bez sensu uważać, co się robi. A tak? Będziemy same. Mamy zapas tequili jakbyśmy jechały tam na miesiąc, a nie weekend – zareklamowała swój wybór i nawet nie chciała słuchać protestów, gdy zamiast zbliżać się do jakiegokolwiek cywilizowanego hotelu to wjechała w jakąś leśną drogę i generalnie wyglądało to trochę jakby świat się tutaj właśnie kończył. Czy to źle? Nie! – Podobno są tu problemy z zasięgiem, więc mam nadzieję, że uprzedziłyście swoje drugie połówki albo nianie, że będziecie… niedostępne. Ale wybaczcie. Dawno nie świętowałam urodzin w Seattle. Dawno nie świętowałam urodzin z wami. No i cholera… to trzydziestka, tak? Teraz już tylko zmarszczki, reumatyzm i coraz bliżej piachu. – zaśmiała się, szczerząc kły w szerokim uśmiechu, ale no cóż… grabiła sobie, tak? Bo wszystkie panny zdążyły już zmienić liczbę z przodu, tylko ona została na szarym końcu.
- No i jesteśmy! – zaparkowała przed śmiesznym, nowoczesnym i mocno oszklonym domkiem z jacuzzi przed wejściem. Czy to nie wyglądało lepiej niż jakiś tam nudny hotel ze spa? W środku było wystarczająco dużo miejscy by się wszystkie pomieściły, był kominek i kuchnia ze zrobionymi już wcześniej zapasami. Jedynie alkohol czekał w bagażniku Josephine – I jak? – spojrzała na całą ekipę, gdy już wpakowały swoje bagaże do środka i mogły się rozgościć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słowem wstępu - nie zamierzała wyprowadzać Posy z błędu. Jeśli myślała, że tylko trzydzieste urodziny ma się raz w życiu - w porządku. Kiedy przyjdzie im świętować trzydzieste pierwsze też powiedzą, że świętuje je się raz. I każde następne i wszystkie poprzednie. A będąc już całkowicie poważną, to Aviana nie potrzebowała kolejnego zaproszenia. Po pierwsze - była fanką wszelakich wypadów za miasto, czy to tych na jeden dzień, czy tych na weekend, czy nawet dłuższych (nie licząc feralnej przeprowadzki do Nowego Jorku, o której wolała zapomnieć). Po drugie przyjaciółki były dla niej jak siostry, kochała je tą samą miłością, jaką darzyła Elodie i kiedy prosiły - o cokolwiek - nie odmawiała. Mogła to być największa bzdura na świecie, a i tak gotowa była obudzić się w środku nocy i spełnić widzimisię którejkolwiek z nich. Tym bardziej nie należało ignorować tak ważnego dnia.
- Nie mam nic przeciwko - uśmiechnęła się, godząc zarówno na porwanie, jak i na całkowitą zmianę planów. Właściwie dla niej lepiej, nie przepadała na szumnymi hotelami, pełnymi przepychu i bogactwa rzucającego się w oczy na każdym kroku. Domek w lesie przywoływał miłe wspomnienia, głównie zahaczające o osobę Rykera. - Powiedz tylko, że jesteś pewna tego dokąd jedziemy i że ten domek do którego zmierzamy jest gdzieś za.... za tymi wszystkimi drzewami, krzakami i zaspami śniegu, Posy - wyglądała z tylnego siedzenia przez szybę, rzucając ku siedzącej obok niej Kaylee sugestywne spojrzenia. Wątpiła w orientacje w terenie Alderidge, chociaż biorąc pod uwagę czym trudniła się przez jakiś czas, nie powinna mieć z tym problemu. - Tylko dlatego, że to TWOJE urodziny, młoda damo, nie zabiję cię kiedy pójdziesz spać - pochylając się do przodu, cmoknęła Posy w policzek, a gdy wreszcie na horyzoncie pojawiło się szumnie zapowiadane lokum, kiwnęła głową z uznaniem. Absolutnie urokliwe miejsce. - W ten weekend możemy nawet udawać, że drugie połówki nie istnieją. Albo dzieci - szturchnęła w ramię Kaylee, wyskakując na zewnątrz i otworzyła drzwi pasażera, ponaglając Adore, aby do niej dołączyła. - Jest pięknie - kiwnęła głową z uznaniem i pierwszym co uczyniła... a jakże, było otwarcie butelki z winem i rozlanie go do kieliszków. - Toast - zawołała głośno.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie chciało jej się. Nie była w nastroju i najchętniej zakopałaby się w pościeli na cały weekend, odpalając dzieciakowi bajki na 24 godziny. Zrobiłaby to, przysięgam. O ile ze zwykłego SPA byłaby w stanie zrezygnować, tak urodzin Posy nie mogła odpuścić, szczególnie że nie często razem je świętowały. Zostawiła więc dzieciaka z ukochaną siostrą Hazel, która obecnie chyba nie istnieje, i wpakowała tyłek do samochodu przyjaciółki. Zdecydowanie przyda się im to wszystkim, a co najważniejsze – nie będą musiały martwić się tym, że trzeba jak najszybciej wrócić do gości. Teraz jak już wszystkie siedziały w samochodzie, dostały czerwone czapki, a ona zdążyła wysłać ostatniego esemesa do siostry, nim faktycznie zasięg zaczął szwankować, postanowiła sobie w duchu, że to będzie jeden z najlepszych weekendów, jakie było im dane przeżyć.
Poczuła na sobie wzrok Aviany, więc schowała telefon na dno torebki, bo przecież i tak już będzie raczej bezużyteczny, i w końcu rozglądnęła się dookoła.
- Posy… zdecydowanie nie byłyśmy tak wyszczekane, kiedy byłyśmy w twoim wieku – rzuciła ŻARTEM, kiedy usłyszała jej słowa. Wszystkie cztery były młode, piękne, a trzy z nich to i nawet mądre, heh. – Łoooo… – wymsknęło jej się, kiedy dojechały na miejsce, bo miejsce naprawdę robiło wrażenie. Pamietała czasy, kiedy robiła sesje ślubne i inne, w miejsach podobnych temu, ale to naprawdę było... no urocze! Dlaczego ona nie wzięła aparatu? W końcu miałyby piękne zdjęcie we cztery, a tak to nigdy kurcze nic. Obeszła samochód, stając by Avianie, do której zaraz dołączyła Adore, a nawet i pomysłodawca całej przygody. – Jezu, to się nie skończy dobrze – zaśmiała się, kiedy wzięła w łapkę napełniony kieliszek i, jako że nie miała jutro na głowie dzieciaka, upiła od razu dość duży łyk. Dziś mogła, nie? Rozglądnęła się po wnętrzu, kiedy ich bagaże faktycznie wylądowały już w kącie, a podchodząc do kominka, ściągnęła czapkę z głowy Adore. – Nawet nie wiedziałam, że o tym marzyłam – rzuciła. – Mam nadzieję, że któraś potrafi to rozpalać – dodała, ale może kominek nie będzie im potrzebny, skoro mają alkoholu jak dla armii?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<img src="https://i.imgur.com/atNWOGg.png">

Nie mogła się doczekać spotkania z przyjaciółkami. Ostatnio w jej życiu nie działo się zbyt wiele pozytywnych rzeczy, dlatego każde, nawet najmniejsze oderwanie od rutyny uznawała za coś dobrego. Zwłaszcza, że zazwyczaj nie posiadała lepszych planów, nadal balansując pomiędzy etapem bezrobocia i wykonywania kolejnych działań, by cokolwiek zmienić, i wyrwać się z uporczywego zawieszenia. Być może była to ostatnia okazja, by korzystając z braku jakichkolwiek obowiązków, bez najmniejszych wyrzutów sumienia ruszyć się z miejsca? Poza tym już dawno nie obchodziły wspólnie urodzin Posy, a biorąc pod uwagę, że w tym roku wypadał dość istotny jubileusz, niewątpliwie należało go świętować w odpowiedni sposób – czyli, w tym wypadku, wycieczką w sam środek … niczego. – Tą tequilą mnie przekonałaś – stwierdziła, chociaż prawdę powiedziawszy, nie miała nic przeciwko delikatnej zmianie planów. Owszem, spa było całkiem niezłą opcją, by nieco się wyluzować, aczkolwiek domek, który został zarezerwowany tylko i wyłącznie dla nich, wydawał się trafniejszą alternatywą. Problemy z zasięgiem również nie zrobiły na niej większego wrażenia; chyba jako jedyna nie posiadała nikogo, z kim potrzebowała być w stałym kontakcie. – Tak, jest pięknie – zawtórowała Avianie, rozglądając się po okolicy, która naprawdę robiła wrażenie. Ostatnim razem w podobnym miejscu była chyba … z Walterem? Więc przyszła najwyższa pora, by zacząć budować nowe wspomnienia. – Za Posy, po raz pierwszy – rzuciła, po chwili przechylając napełniony kieliszek, Słysząc słowa Kaylee, spojrzała na kominek. Nie, ona zdecydowanie nie potrafiła czegoś takiego rozpalić. Może Posy? Wydawała się zdecydowanie bardziej zaradna! Zresztą, były inne sposoby, żeby się rozgrzać – takie jak jacuzzi oraz alkohol. Po tym, jak zostawiły swoje rzeczy w jednym miejscu, Adore zrobiła krótką wycieczkę po niewielkim domku. Wydawało się, że nic tam nie brakuje, chociaż jedna kwestia przeszła jej przez myśl … - Posy? A czy oprócz alkoholu, pomyślałaś również o jedzeniu? – zapytała, bo wiadomo, priorytety miały konkretne, aczkolwiek zmieniając opcję z cywilizowanej, na taką nieco mniej cywilizowaną, można było o czymś zapomnieć.
Ostatnio zmieniony 2021-04-16, 12:52 przez adore marquez, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Te kobiety były naprawdę małej wiary. Po pierwsze jak mogłaby nie wiedzieć, gdzie jadą? Zwłaszcza w dwudziestym pierwszym wieku, gdy działają te wszystkie lokalizacje, gpsy i tym podobne. A do tego Josephine Alderidge była zaskakująco dobrym kierowcą… kolejny element życia, z którego przeszła porządną szkołę życia! Była pewna, że z kominkiem też sobie jakoś poradzą, bo w końcu to tylko kominek… co mogłoby być w tym skomplikowanego? Ale nie powiedziała tego na głos – Bo ja lepiej wiem o czym marzycie. – skwitowała słowa Kaylee i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, gdy odebrała od Aviany kieliszek z winem. Dużo wina. Generalnie planowała przez ten weekend stosować dietę głównie płynną, chociaż… - Oczywiście, że tak – przez ułamek sekundy była skłonna obrazić się na Adore za to, że w ogóle zasugerowała, że mogłaby być kiepska organizatorką tego typu przedsięwzięć – Znaczy właściwie to nie tyle ja, co właściciele tego miejsca. Zgodnie z ofertą powinnyśmy mieć pełną lodówkę. Jeśli nie… zarówno margarita jak i wino mają wystarczającą ilość kalorii, żeby udało nam się to wszystko przetrwać. – pocieszyła przyjaciółkę, raczej robiąc sobie żarty, chociaż… może wcale nie? Ciężko stwierdzić. Niemniej odstawiła kieliszek na blat, a sama podeszła do aneksu kuchennego, żeby to wszystko sprawdzić. Kilka trzaśnięć szafkami, kontrolne spojrzenie do lodówki i było pewne, że nie zginą – Są nawet przekąski! – zareklamowała, wyciągając też miskę, do której je przesypała i wróciła do salonu – Perfekcyjna gospodyni, prawda? – zaśmiała się, sięgnęła po swój kieliszek i uniosła go lekko do góry, żeby wznieść toast – Za was. I za to, że wreszcie mogę spędzić urodziny z przyjaciółkami inaczej niż przerywaną wideorozmową z drugiego końca świata. I dziękuję, że zgodziłyście się wyjechać. Naprawdę potrzebowałam się wyrwać z miasta, chociaż na chwilę. – dodała, uśmiechnęła się i przesunęła wzrokiem po nich wszystkich i prawie, prawie się wzruszyła – Po trzydziestce człowiek robi się miękki? – zaśmiała się, otarła policzek, bo głupiutka… nie miała co się rozklejać! Za to mogła utopić wszystkie smutki w alkoholu i to właśnie zrobiła, przykładając usta do kieliszka z winem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jak powszechnie wiadomo Aviana była kiepska w zajęciach, które wymagały męskiej ręki i dla niej bez wątpienia do tej grupy zaliczało się palenie we wspomnianym przez Adore kominku. Miała okazję zrobić to dwa razy i dwa razy poległa. Nie ufała sobie, nie ufała też im z prostej przyczyny - były niemal swoimi kopiami, może nie pod względem wizualnym, ale tym charakteru już zdecydowanie. Umiejętności też! Cała reszta planu brzmiała już na przemyślaną - picie, jedzenie albo picie i niejedzenie oraz cała gama przyjemności na jakie raz na jakiś czas powinna pozwolić sobie każda kobieta.
Uśmiechała się do dziewcząt, bo każda z nich zdawała się mieć całkiem dobry powód, aby wyrwać się z miasta. Jeden wspólny i po jednym różnym. - Później proponuję jacuzzi. Z alkoholem i przekąskami, obowiązkowo - wtrąciła gdzieś pomiędzy jednym a drugim łykiem, wzrokiem błądząc za Posy przeprowadzającą śledztwo w kuchni. - Raj na ziemi. Czasami myślę, że dla tego spokoju mogłabym porzucić Seattle, ale... później sobie przypominam jak szalenie kocham miasto - przytaknęła własnym słowom, a kiedy Alderidge PRAWIE, PRAWIE się wzruszyła ona pewnie uroniła zbłąkaną łzę. Była miękka, była typową kobietą. - Wystarczy tego mazania. Czas na prezenty - klasnęła w dłonie i ze śmiechem, który coraz trudniej było jej ukryć, pomaszerowała do swoich toreb i pokrowca w jakim zazwyczaj przechowywało się suknie. - Mi się nie przyda... więc to mój prezent dla ciebie, Posy - do końca nie było jasne co się tam znajduje, ale kiedy brunetka rozpięła suwak oczom całej czwórki ukazało się TO, A TAKŻE TO. - Na samotne wieczory. Ciało uniwersalne, więc w razie czego możemy dokleić inną głowę - wykrzywiając usta zadarła kąciki ust ku górze kolejny już raz. - Poza tym... już nie będzie wątpliwości do kogo Hirsch należy - bo nie powinno, ok?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była pewna, że sobie poradzą. Nawet jeśli teraz nie miały zielonego pojęcia, jak zabrać się za rozpalanie w kominku (choć Kaylee była przekonana, że Posy doskonale sobie z tym poradzi) to zdecydowanie po butelce tequilli albo pięciu… nawet nie będą o tym myśleć. Alkohol nie tylko nawodni i nasyci, ale przecież doskonale rozgrzeje. Szczerze powiedziawszy nie mogła się doczekać, aż z drinkami w dłoniach wskoczą do jacuzzi, które mijały, kiedy tarmosiły się do środka. Wykrzywiła się do Josephine, ostatecznie posyłając jej uśmiech i unosząc kieliszek w górę. Wszystko było normalnie, zdecydowanie. – Pomóc ci? – rzuciła, choć hej, nie chciało jej się, chciała być po prostu miła. Klapnęła na jednym z foteli, obserwując każdą po kolei i z uśmiechem stwierdziła w myślach, że byłaby w stanie zabić za każdą z tych tutaj kobiet. Wszystkie absolutnie inne, a jednocześnie tak mocno do siebie podobne. Uniosła kieliszek w górę, kiedy dziewczęta były w trakcie toastu numer któryśzkolei. – Jezu, przestańcie – trzeba było skończyć te wzruszenia, bo była pewna, że zaraz i ona się rozklei. – Ty też? – zerknęła na Adore, mając nadzieję, że ta będzie nieco większą twardzielką, ale kogo ona oszukiwała? Dlatego zerwała się na równe nogi, kiedy Aviana przystąpiła do wręczania prezentów. Kręciła z rozbawieniem głową, bo to zdecydowanie NIE był jej pomysł, ale co ona mogła? Przeciwstawienie się dwóm pozostałym brunetkom było co najmniej bez sensu, ale takie były, prawda? Czasami robiły głupie rzeczy. Nie opadły jeszcze wrażenia po prezencie numer jeden, kiedy Butler wyciągnęła w kierunku Posy czarną kopertę, okraszoną złotym napisem VIP. Subtelność - pierwsze imię tych oto tutaj dojrzałych kobiet. Kiedy zaś Josephine otwierała kartkę z życzeniami, mogła usłyszeć wgraną w nią melodyjkę, a jej oczom ukazało się coś, z czego cała pozostała trójka była dumna – prezent nr 2. Co z tego, że pomyliły miasta? Kraje? Naprawi się, zamieni. To przecież nie było najważniejsze. Zerknęła sugestywnie na Adore, bo chyba czas na prezent nr 3? Co do reszty... czy ktoś miał nawet najmniejsze wątpliwości?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zaśmiała się, słysząc wzmiankę o kaloriach w alkoholu – w zasadzie taki układ również jej odpowiadał, czemu by nie? Aczkolwiek fakt, że jednak posiadały wyposażoną lodówkę oraz, dodatkowo, przekąski, zdecydowanie ją cieszył. Obiecała sobie, że już nigdy nie będzie wątpić w Posy! – która w zasadzie, samodzielnie przygotowała swoje własne urodziny, co … w sumie one mogły zrobić. Być może nawet powinny? Czy przy takich okazjach nie stawia się zazwyczaj na wielkie niespodzianki? Nieważne. Przyjaciółki mogły się zreflektować, siadając za kierownicę w drodze powrotnej; tak, żeby Alderidge (niewiemczydobrzenapisałam) nie musiała się przejmować ilością wypitego alkoholu. – Próbowałam, nie warto – skomentowała, odnośnie ucieczki ze Seattle. Ona wyjechała i co? Nigdzie indziej nie czuła się jak w domu; musiała wrócić. Nawet jeśli nie chodziło zapewne o miejsce samo w sobie, a tych wszystkich ludzi, z którymi przez dwa lata nie utrzymywała kontaktu. – Daj spokój – mruknęła w kierunku Kaylee, płaczliwym tonem. Oczywiście, że ONA TEŻ. Najwyraźniej wszystkie bardzo łatwo się wzruszały. – Prezenty, zdecydowanie – poparła pomysł Aviany, która szybko powędrowała w kierunku pokrowca z pierwszym podarunkiem. Potem kolejny, z biletem na koncert. Adore natomiast wręczyła przyjaciółce trzecią część – w postaci karnetu na kurs tańca. Od dłuższego czasu było widać w Posy zadatki na gwiazdę i to nie byle jaką. Ostatecznie wszystkie były świadkami, jak podczas którejś, halloweenowej imprezy, wywijała biodrami do muzyki z popularnego filmu Czasem słońce, czasem deszcz. Totalnie mogłaby wyjechać i zrobić karierę w Bollywood! A przy okazji, najlepiej, zabrać je ze sobą, ponieważ Adore nie zniosłaby kolejnego rozstania, okej? – Napijmy się, co? – nie, żeby robiły to od samego początku, ACZKOLWIEK wręczanie prezentów stanowiło swego rodzaju przerywnik, podczas gdy jacuzzi już na nie czekało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prezenty! Kto nie lubi prezentów, prawda? Co prawda niczego nie oczekiwała i równie zadowolona byłaby tylko z pijackiego sto lat to sam fakt, że dziewczyny się przygotowały trochę ją rozczulił. Zwłaszcza, że prezenty nie były przypadkowe… były bardziej personalne niż mogłoby się wydawać. Dlatego szczęka opadła jej do samej ziemi, patrzyła na te wariatki i kręciła głową z niedowierzaniem, ciągle co chwilę mocniej się z tego wszystkiego zaśmiewając. Ostatecznie też zarzucając łapska na szyję każdej z przyjaciółek, dziękując i zapewniając, że są najlepsze na świecie. Bo były! Nawet jeśli chwilowo z twarzą Hirscha nie trafiły, bo no cóż… mieli przerwę. Po bardzo burzliwej szpitalnej awanturze, po tym jak wzięła pierwszy urlop w pracy w swojej historii. upodliła się korzystając z nocnego życia Seattle i zignorowała jakieś sto tysięcy połączeń od Jacoba – były teraz tutaj! Pośrodku lasu i bez zasięgu, idealnie!
- Jesteście najlepsze! Nie mam, co prawda zielonego pojęcia, gdzie jest Bengaluru… czy to jakiś podejrzany klub w Seattle, czy miasto na drugim końcu świata… jedziemy tam razem. Kocham was. – zapewniła i aż wstała po mocniejszy alkohol niż zaledwie to wino, które wcześniej rozlała im Aviana. Zdecydowanie przyda im się coś mocniejszego – Co prawda temu, tam temu… – machnęła w kierunku kartonowej sylwetki z twarzą Jacoba Hirscha – Na pewno będzie trzeba zmienić twarz, bo aktualnie nie chcę nawet na niego patrzeć. Głównie dlatego tutaj teraz jesteśmy… wzięłam wolne od pracy. Zaskakująco dużo wolnego. Wiecie, że właściwie nigdy go nie miałam? Mam trzydziestkę i wzięłam pierwsze wolne. Zaraz po szkole wyjechałam, zostałam tam na bite pięć lat… czy dłużej? No w każdym razie mnóstwo czasu. Wróciłam do Seatttle i praca też była mi potrzebna. A teraz jesteśmy tutaj… pośrodku lasu. A mi nie grozi wezwanie na dyżur, bo pokłóciłam się z pieprzonym Hirschem. – wtajemniczyła je, trochę jej się może nawet ulało, ale jednocześnie wróciła do przyjaciółek z kieliszkami, butelką tequili i cytryną pokrojoną w ćwiartki – Jeszcze raz za was. Za najlepsze przyjaciółki o jakich można sobie tylko zamarzyć – może i powtórzyła toast, ale nie miało to dla niej najmniejszego znaczenia! Wzniosła kieliszek, a po chwili jego zawartość wlała do gardła i lekko się przy tym skrzywiła. Paliło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiech nie znikał z twarzy Aviany nawet przez moment, bo czy było coś lepszego niż obdarowywanie bliskich - tych najbliższych, bo niewątpliwie w ten sposób traktowała swoje dziewczyny, prezentami? Nawet jeśli te były absurdalne, komiczne, ani trochę poważne, a jednocześnie wydały na nie tyle pieniędzy, że ze spokojem mogłyby sobie zażyczyć morsowania na ciepłym Zanzibarze. Było W A R T O! Widząc radość Posy, która spodziewać mogła się wszystkiego, ale nie tego. - Nie mam ZIELONEGO pojęcia gdzie to jest. Nie wydaje mi się jednak, żeby jakiekolwiek miejsce na ziemi było dla nas niedostępne, zbyt odlegle albo niebezpieczne. Pojedziemy - uśmiechnęła się szeroko, obserwując jak Józefina sięga po cięższy alkohol. Aviana była koneserką wina - tylko i wyłącznie - nie pijała raczej mocniejszych trunków ze względu na słabą tolerancję procentów, ale jeśli okazja tego wymagała - nawet nie pisnęła słowem, nawet nie pokręciła przecząco głową. - Moje życie to za to wieczny urlop - stwierdziła, wywracając oczami na samo wspomnienie zerwanego kontraktu w Nowym Jorku i tym jakie konsekwencje, przede wszystkim pieniężne, to za sobą pociągnęło. - W takim razie należy ci się, Alderidge. Ten wypad tutaj, koncert, nauka tańca i to wszystko pod rząd, bez oczekiwania - skinęła głową, słuchając mało przyjemnej informacji na temat Hirscha. Znała Jacoba, wiedziała jaki był, poza tym czy któraś z nich tutaj go nie znała? Niektóre AŻ ZA DOBRZE. - Możemy schować go do samochodu, do piwnicy albo pójść do lasu i przywiązać do drzewa, żeby go porzucić, jeśli tylko sprawi ci to przyjemność - zaproponowała, ściągając z siebie ubrania, bo nie zamierzała czekać dłużej z wejściem do pięknego dżakuzi. Zwłaszcza, że alkohol, który teraz piły niesamowicie uderzał do głowy. - Nie myślmy o facetach - biorąc w dłoń butelkę z winem, nie kłopocząc się przebieraniem w strój kąpielowy, a pozostając w samej bieliźnie, ruszyła na zewnątrz, by po chwili zanurzyć się w ciepłej wodzie. - No dalej! - ponagliła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Totalnie nie wiedziała jak się zachowywać, kiedy przyjaciółki rozmawiały o Jacobie. Chciała traktować to wszystko tak, jak robiłaby to, kiedy Posy wspominałaby o jakimkolwiek innym mężczyźnie, ale nie oszukujmy się, nie potrafiła. Śmiała się jednak z reakcji Alderidge na prezenty, ba, one same doskonale się przy tym bawiły i pewnie wciąż myślały, że spełniły absolutnie każde oczekiwanie Posy. – Mam wrażenie, że jest to w Indonezji, ale spokojnie, wszystko sprawdzimy nim ostatecznie gdziekolwiek polecimy – tak dokładnie jak wtedy, kiedy kupowały bilety, będąc pewnymi, że koncert odbędzie się pewnie w miasteczku obok Seattle. Była pewna, że na kolejny wyjazd nie będzie mogła sobie pozwolić, ale… mówi się trudno. Przynajmniej inne prezenty były trafione, a pomysł z przywiązaniem kartonowego Hirscha do drzewa nadzwyczajnie bardzo przypadł jej do gustu. Tak, boże tak. Nie powiedziała jednak tego głośno, uśmiechała się do każdej, oddalając się na moment, by faktycznie przejrzeć ich zapasy – jezu, alkoholu jak dla armii. Nie miała ochoty na rozmowy o dzieciach, facetach, ojcach, kochankach, którzy są ojcami – DOSĆ, naprawdę. Dlatego na ten jeden malutki moment wyłączyła się, szperając w kuchni. – Co teraz planujesz? – zapytała mimochodem Aviany, kiedy ta wspomniała o wiecznym urlopie, no bo heh, trochę zazdrościła, a trochę była ciekawa jak to rozwiąże, jako że Kaylee była na samym początku swojej samodzielnej ścieżki zawodowej. Ale nie o tym tu i teraz. Jak dobrze, że miały tu taką Thornton, która wytyczała kolejne kroki. Uśmiechnęła się za nimi, kiedy z tequilą w łapach i całym do niej oporządzeniem wychodziły na zewnątrz. Dołączyła do Adore, podając jej swoją szklankę, a sama próbowała wyswobodzić się ze swojej bluzy, a zaś koszulki. – Hej, co do świąt… przepraszam, ok? – zerknęła na nią, kiedy już w staniku wychodziła na mroźne powietrze. – Musiałam jak najszybciej wyjść i jakoś tak… jezu, sama nie wiem, alkohol i chyba głupota, przepraszam. Mam nadzieję, że wszystko jest okej? – zapytała jeszcze, marząc by w końcu zanurzyć się w tej bulgoczącej wodzie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Adore chyba jako jedyna nie znała Jacoba, więc kompletnie nie odnajdywała się w rozmowach na jego temat. Owszem, usłyszała historie opowiedziane podczas tej nieszczęsnej imprezy, ale nie potrafiła w jakikolwiek sensowny sposób ocenić mężczyzny, którego widziała zaledwie raz w życiu. Ponadto od czasu do czasu zerkała na Kaylee, która – jej zdaniem – czuła się lekko skrępowana. Gdzieś tam, w pewnym momencie, gdy dziewczyny na chwilę się odwróciły, uścisnęła nawet jej dłoń, posyłając przy tym pokrzepiający uśmiech. Poza kilkoma smsami, nie miała nawet okazji porozmawiać z nią i zapytać, jak się czuje. Zresztą … czy którakolwiek z nich znała w ogóle wyniki testu? – Indonezja brzmi jak miejsce, do którego zawsze chciałam pojechać, ale nigdy nie było okazji – stwierdziła, chociaż nie, absolutnie, nigdy w życiu o tym nie myślała. Co wcale nie oznaczało, ze w swojej głowie nie zaczęła pakować walizek! – Wieczny urlop nudzi się mniej więcej po trzech miesiącach – stwierdziła, w odpowiedzi na komentarz Aviany. Sama była na takim już zdecydowanie zbyt długo i w najbliższym (aczkolwiek bliżej nieokreślonym) czasie zamierzała coś zmienić. Potrzebowała wrócić do swojego życia; nawet jeśli było to tak cholernie ciężkie. – Jeśli chodzi o Hirscha, podbijam pomysł Aviany. Istnieje lepszy sposób na wyładowanie złości? – tak, no pewnie, nieograniczona ilość znacznie trafniejszych pomysłów, ale … co z tego? Idąc w stronę jacuzzi, Adore złapała na chwilę szklankę, która podała jej Kaylee. - Nic się nie stało, KayKay. W zasadzie zmusiłaś nas trochę do rozmowy … nie wtedy, później, bo sama również palnęłam coś głupiego, co nie do końca pamiętam. Nic nadal z tego nie wynika, aczkolwiek nie masz za co przepraszać. Plus, to nie jest najodpowiedniejszy moment, więc … zapomnijmy o tym, dobrze? – zapytała, posyłając przyjaciółce uśmiech. Była zła przez krótką chwilę, owszem. Inna sprawa, że tę złość w dużej mierze potęgował alkohol. Teraz natomiast nie myślała o niczym innym, jak o stojącym dwa kroki od nich jacuzzi, więc podała Kaylee wszystko, co trzymała w rękach (czyli zapewne jej oraz swoją szklaneczkę), by móc swobodnie rozebrać się do bielizny i dołączyć do Aviany.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powiedzieć, że oczy jej się zaświeciły na myśl o tym, żeby kartonowemu Hirschowi zrobić krzywdę to… jakby nie powiedzieć nic. I każda jedna z nich znała ją wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że tak się właśnie stanie. Za godzinę, dwie albo pięć, gdy tequili w butelce ubędzie, a im mocniej zacznie szumieć w głowach. Bo przecież taki był plan na ten weekend, prawda? Dużo pić, mało trzeźwieć i dobrze się bawić. Ale jednocześnie nie chciała, żeby jakiekolwiek związki… a już szczególności te z Hirschem stały się tu głównym tematem rozmowy. Zwłaszcza, że Kaylee. Zerknęła na nią kontrolnie, uśmiechnęła się porozumiewawczo. Przerażało ją trochę to w jak skomplikowaną emocjonalnie grę się wplątały z tym mężczyzną, ale jednocześnie miała nadzieję, że wszystko jest między nimi w porządku. Ostatnia rozmowa ją w tym utwierdziła, ale hej… chciałaby wiedzieć jeśli coś by się zmieniło.
- Jesteś zbyt bystra i zbyt dumna, żeby siedzieć na wiecznym urlopie dłużej niż kilka miesięcy, więc szybko sobie coś znajdziesz. Zwłaszcza, że no hej… niezależnie od tego jak wspaniały jest Ryker, musisz mieć jeszcze swoje życie! – i swoje pieniądze, nie wyobrażała sobie inaczej. Zdecydowanie nie była tradycjonalistką jeśli chodzi o związki, a raczej finanse w związkach. Uśmiechnęła się pod nosem i nie trzeba było jej dwa razy namawiać do tego, żeby ściągnąć z tyłka jeansy. Kilka sekund później siedziała w jacuzzi obok Aviany i reszty dziewczyn – Mówicie o Dallasie? Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnicie… to naprawdę fajny facet, Adore. I nie spałam z nim! Słowo honoru, że go nie tknęłam! Więc mam nadzieję, że wyjaśnicie sobie to wszystko z przeszłości… i jeszcze będzie dobrze. – naprawdę taką miała nadzieję. Uśmiechnęła się do przyjaciółki i wzniosła swoja szklaneczkę w ramach toastu. Za ich szczęście. Wszystkich. Nic więc dziwnego, że znowu spojrzała kontrolnie na Kaylee – Wszystko w porządku?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnęła się do Kaylee, która robiła przysłowiową dobrą minę do złej gry. Znały się doskonale, pewnie wzajemnie lepiej niż same siebie, więc trudno było cokolwiek tutaj ukryć, po prostu się nie udawało. Zwłaszcza, gdy przychodziło im spotkać się twarzą w twarz, a spotkaniom tym towarzyszyły zdecydowanie za duże ilości alkoholu. Jednak powiedzieć, że jej nie rozumiała to nadwyrężenie, bo rozumiała i nawet jeśli KayKay nie czuła względem Jacoba niczego większego, nawet jeśli to uczucie dawno się wypaliło albo - ba! - jeśli nawet nigdy nie istniało między nimi nic więcej niż pociąg fizyczny, to i tak trudno o komfort, gdy jedna z twoich przyjaciółek sypia z ojcem twojego dziecka. Nie, sypia to złe słowo - buduje z nim przyszłość, bo to chyba nie ulegało wątpliwościom, prawda? Jakub i Posy w końcu coś stworzą. Trwalszego lub mniej, ale stworzą. Dlatego zmiana tematu była wygodna i Aviana szybko ją podjęła, wywracając wymownie oczami. - Już raz popełniłam błąd i całkowicie podporządkowałam swoje życie jednemu mężczyźnie. Jakkolwiek bardzo kochałam Abrahama, to było złe i wszystkie wiemy jak się skończyło - pokręciła głową, niechętnie wracając wspomnieniami do czasów nieudanego małżeństwa, które miało też jakieś dobre chwile. Niestety te zostały wymazane przez obraz pięści rozcinającej łuk brwiowy Aviany. - Coś wymyślę. Ta blizna - wskazała na wielki ślad, pozostałość po szalonym halloween, ciągnący się przez cały jej prawy bok. - Na pewno nie będzie robić już szału na jakimkolwiek wybiegu. Ale może zaprojektuję jakąś własną kolekcję? Kto wie - uśmiechnęła się, rozkoszując się ciepłem jacuzzi, które cudownie kontrastowało z ujemną temperaturą powietrza na zewnątrz. - Jestem za tym co powiedziała Adore. Zapomnijmy, ok? Chociaż na tym wyjeździe zapomnijmy o facetach. I o tym, że Dallas jest niesamowicie seksowny i mógłby siedzieć z nami w tym jacuzzi też zapomnijmy - uśmiechnęła się szeroko w kierunku Markez (już chyba wszyscy przywykli, nigdy nie nauczę się tego pisać) upijając spory łyk wina, szampejna albo czegoś innego, co aktualnie znajdowało się w jej dłoni. Nie w kieliszku, a w butelce. - Skupmy się na Posy, bo to jej urodziny. I na sobie - ruchem ręki zachęciła je, aby dołączyły i przestały rozdrapywać zabliźnione rany. Albo chociaż poruszać wyraźnie niewygodne tematy. - Mogłabyś przespać się ze mną Posy. Jestem w stu procentach hetero, ale jeśli miałabym wybierać jakąś kobietę, to chciałabym ciebie. Głównie ze względu na doświadczenie...- żartowała oczywiście, ale nie odmówiła sobie sławnego już nawiązania do rozwiązłości przyjaciółki. -...ale na cycki też - tak żeby była jasność, to dodała gwoli ścisłości.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokonując tę krótką odległość do dżakuzi, idąc ramię w ramię z Adore i kiwając głową na to, że nie ma za co przepraszać, ściągnęła swoje ubrania, zabierając zaraz to co jej ponownie w swoje dłonie. – Zapomnijmy – zawtórowała słowom Marquez, choć nie była co do tego przekonana. Boże, wszystko było nie tak jak trzeba. Wszystko się sypało. Gdzie ten jej wszechobecny uśmiech się podział, halo. Z ulgą zanurzyła się w ciepłej wodzie nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak mocno potrzebowała takiej chwili relaksu. Rozsiadła się wygodnie, ramionami oparła o krawędź, ale jeszcze się zruszyła, by uzupełnić kieliszek swój jak i swoich kompanek. – W jak najlepszym – wyszczerzyła się do Posy i ten uśmiech naprawdę był naturalny! Cholernie się cieszyła, że tutaj są i robią to, co robią, choć te rozmowy o facetach faktycznie powinny odłożyć na inny dzień. Dlatego zwróciła się do Aviany, kiedy filozofowały na temat jej urlopu. – Zazdroszczę, to po pierwsze – szturchnęła ją w ramię. – A po drugie, myślę, że fantastycznie spisałabyś się w roli niani Keylena, co myślisz? – absolutnie nie mówiła poważnie, ustalmy to sobie. Wiedziała, że w wyjątkowych sytuacjach mogła liczyć na swoje dziewczyny, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę, że nie wszyscy byliby w stanie wytrzymać z gówniakiem cały dzień. Jej samej ledwo się to udawało. – Uwielbia cię, a już naprawdę zachowuje się jak normalny, dorosły człowiek. Nie byłoby tak źle. Nauczyłby cię jak grać w piłkę na swoim tablecie, albo zanudził o wpływie silnika samolotu na... nawet nie mam pojęcia na co – wcale nie zachowywał się jak dorosły, a ona w ogóle nie potrzebowała niani, bo przecież miała zarówno siostrę, jak i regularną nianie, która być może już nie istnieje. – Może powinnam ponownie zainstalować Tindera? – boże, nie, chyba za dużo alkoholu już w siebie wlała, a najgorsze było to, że wcale nie zamierzała przestać tego robić. – Może wszystkie powinnyśmy to zrobić? – zerknęła na Posy… ona to chyba nie. Zerknęła na Avianę… ta to chyba tym bardziej nie. Adore… nie była pewna. – Może jednak tylko ja – skwitowała, przysłuchując się zaś rozmowie Thornton i Alderidge. Roześmiała się, ale jezu, no szipowałaby bardzo.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”