WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Alki Elementary School

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

/początek

Jak ona uwielbiała tu przychodzić. Podstawówka była dla niej miejscem gdzie potrafiła odciąć się od całego świata, gdzie największymi dramatami był ból brzucha czy otarcie na kolanach - problemy, z którymi świetnie radziła sobie już jako 10-latka i które, w większości, można było załatwić tiktakiem. Była to miła odmiana od urwanych kończyn, basenów, czy stukilowych, wytatuowanych facetów piszczących na widok igły.
I tego dnia uśmiech nie schodził jej z twarzy. Trwał właśnie tydzień zdrowia, a wychowawczyni jej ulubionej klasy, przemiła Pani Jones, w podeszłym już wieku, zaprosiła ją do na prowadzone przez siebie warsztaty. Maya miała opowiedzieć drugoklasistom o podstawach pierwszej pomocy, a oprócz niej, na zajęciach miał pojawić się również przedstawiciel policji i straży pożarnej. Sami superbohaterowie, jakby nie patrzył. Blondynka przytachała ze sobą do sali wiekowego już fantoma i sporych rozmiarów apteczkę i popijając poranną kawusię, wraz z kilkoma dzielnymi pomocnikami rozkładała się gdzieś w rogu sali. Gdzieś w brzuchu czuła lekki uścisk, rano nie zdążyła nic w siebie wcisnąć, bo jeden z jej psiaków postanowił wytarzać się w kupie i połowę poranka siłowała się z nim pod prysznicem. Na szczęście z ratunkiem pospieszyła jej jenna z uczennic, częstująca ją kapanką z nutellą, którą, znając jej możliwości, cała się już usmarowała. Trochę obawiała się tych zajęć, bo nigdy nie była jakąś wybitną mówczynią. Dzieciaki nie były wymagającą widownią, a i nie zwykły oceniać tak surowo jak robili to dorośli, ale i tak obawiała się żeby nie palnąć przy nich jakiejś głupoty.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="tel0"> <div class="tel1"><div class="cname">003.</div></div> </div> </div></table>

Wizytacje w szkołach i przedszkolach były chyba ulubioną częścią jego pracy, jednak nie odbywały się często. Pomiędzy wskakiwaniem do płonących budynków i ratowaniem ludzi, Poe wraz z resztą ekipy strażackiej remizy 61 uwielbiali dzielić się z najmłodszymi, ciekawymi świata i jego zagrożeń dzieciakami, które poświęcały im podczas takich spotkań masę uwagi. Było dużo śmiechu ale także masa przydatnych informacji odnośnie tego jak radzić sobie w sytuacjach zagrożenia pożarem oraz innymi wypadkami choćby w drodze powrotnej do domu, w domu czy nawet w budynku szkolnym. Pierwsza pomoc oraz prawidłowa ewakuacja to podstawowa wiedza, którą człowiek powinien posiadać już od najmłodszych lat! Po ostatnich instrukcjach, przyszedł także czas na pytania oraz demonstrowanie sprzętu, to zawsze wywoływało uśmiech na twarzach uczniów. Gaśnica strażacka, halligan, strój strażacki, kask oraz maska. Na końcu można było z bliska przyjrzeć się ogromnej, czerwonej machinie stojącej pod budynkiem i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Właśnie wtedy zawiesił na niej wzrok po raz kolejny i przełknął ciążącą mu na gardle gulę. Wspomnienia sprzed roku wróciły do niego jak boomerang, który uderzał go w klatkę piersiowa i uniemożliwiał oddychanie. Wiedział, że pojawienie się ekipy strażackiej przywołało w niej masę nieprzyjemnych wspomnień i żalu. Najprawdopodobniej powinien wsiąść z resztą chłopaków do wozu i odjechać ale coś podkusiło go by do niej podejść i sprawdzić jak sobie radzi. Strata bliskiej osoby bolała niezależnie od czasu który upłynął, jednak miał wrażenie, że rok to zdecydowanie za krótko..<br>
— Maya Fairwood? Siostra Mary, prawda? — zapytał niepewnie, przepychając się przez przebiegające dzieciaki i zbliżając się do niej powoli (na wypadek gdyby chciała rzucić się na niego i pobić go na oczach tych wszystkich dzieciaków). Były identyczne, to wcale nie pomagało. Ostatni raz widział Mary z poważnymi poparzeniami ciała, gdy wyciągał ją z płonącego budynku ale wciąż dostrzegał jej urodę w bliźniaczce, którą finalnie pozostawiła na tym brutalnym świecie. — Przepraszam, ja.. ja nie powinienem zawracać Pani głowy. Nie wiedziałem, że tu Panią spotkam ale skoro tak się stało to chciałem zapytać o to jak sobie Pani radzi i czy moglibyśmy jakoś pomóc? — dodał, drżącym głosem, nie mając pewności jak zareaguje. Strasznie przeżył ten pożar i śmierć dziewczyny i winił się do dziś, łykając te wszystkie antydepresanty jak landrynki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chociaż jej część już dawno się skończyła, dzieciaki poprosiły, żeby jeszcze z nimi została. - Może będzie potrzebna asysta medyka? - Mrugała do niej porozumiewawczo Pani Jones, częstując ją anyżowymi landrynkami. Prawda była jednak taka, że już od jakiegoś czasu starała się ją wyswatać ze swoim bratankiem, który, zupełnie przypadkowo, reprezentował tego dnia Komisariat Policji. Nie kryła się z tym specjalnie wypychając Mayę jako modelą do wszystkich prezentowanych przez policjanta chwytów samoobronnych. I tak naprawdę Fairwood nie mogła specjalnie na nic narzekać, dawno się tak nie uśmiała.
Wszystko było okej do czasu pojawienia się na zajęciach strażaków. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że tak zareaguje na widok ich uniformów. Kanapka, którą chwilę wcześniej zjadła, stała jej już u samego ujścia gardła, a ją samą wryło w ziemię. Wspomnienia z najgorszego dnia jej życia, które nawiedzały jej sny prawie każdej nocy, stały się jeszcze bardziej żywe i wyraziste. Telefon matki, samolot, szpital, pogrzeb. Chociaż z całych sił chciała uciec gdzie pieprz rośnie, nie oglądając się za siebie, za nic nie mogła się ruszyć. Blada jak ściana wlepiała wzrok w jednego z mężczyzn, bruneta na którym wyładowała całą swoją niemoc, złość i żal.
Ta godzina dłużyła się jej niemiłosiernie. Z tego koszmaru na jawie wybudziła się dopiero kiedy jeden z drugoklasistów począł ciągnąć ją za rękaw swetra w kierunku wyjścia, upraszając ją żeby stanęła z nimi do zdjęcia klasowego przy wozie strażackim. Niczego tak teraz nie pragnęła jak zwrócić całą zawartość żołądka do papierowej torebki, a potem wziąć nogi za pas.
Dosłownie kilka sekund po tym jak mignął flash aparatu spełniła drugą część swojego marzenia, już w drodze pozbywając się pielęgniarskiego uniformu. Kiedy usłyszała imię swoje i swojej bliźniaczki wbiła pięty w ziemię i obróciła się przez ramię, patrząc na podążającego za nią mężczyznę oczami wielkimi jak pięć złoty. Dotychczasowe emocje uzupełniło zażenowanie. Fajnie, miała już chyba cały komplet. Może niespecjalnie pamiętała co wykrzyczała mu tamtego dnia w złości, ale wciąż było jej wstyd, a to co miało przynieść jej ulgę, wpędziło ją w jeszcze głębszy dołek. Gdyby wiedziała jak tamto wydarzenie odbiło się na nim samym, czułaby się chyba tylko gorzej. Stanęła z nim twarzą w twarz i skinęła głową na przywitanie patrząc wszędzie tylko nie na niego samego. Słysząc jego kolejne słowa skrzywiła się nieznacznie w końcu skupiając wzrok na stojącym przed nią mężczyzną. - Jest w porządku. Jest naprawdę okej. - Odpowiedziała mechanicznie, przekonując bardziej siebie niż Poe. Propozycje pomocy i wsparcia dostawała po śmierci siostry tak często, że już straciła rachubę. No bo niby w czym ci wszyscy ludzie mogliby jej pomóc? Kolejna lazania? Babeczki na pocieszenie? Niech dadzą znać jak uda im się skołować kamień wskrzeszenia, wtedy Maya chętnie wysłucha co mają do powiedzenia. Nie trzeba było jednak długo czekać. Widząc skruszoną minę strażaka napłynęła na nią fala wyrzutów sumienia. Chociaż sama nie czuła się obecnie najlepiej, to zrobiło się jej szkoda faceta, który stresował się chyba tym spotkaniem prawie tak bardzo jak ona. - Jak kiedyś nie będę mogła zejść z drzewa - dam Wam znać.- wysiliła się na żart, próbując odsunąć od siebie wszystkie niemiłe wspomnienia. - Dziękuję...- Powtórzyła raz jeszcze, tym razem rzucając mu całkiem szczery uśmiech. - ... i przepraszam. Tamtego dnia zachowałam się jak... jak jakaś chora, opętana wariatka. - zaczęła z siebie szybko wyrzucać tak, jakby bała się, że za chwilę nie będzie wiedziała już co ma powiedzieć.. - Jeśli poprawi Panu to humor - wcale nie poczułam się lepiej. - Wyznała całkiem szczerze.- A Wy zawalczyliście o nią i daliście jej szansę. Naprawdę jestem za to bardzo, bardzo wdzięczna.- Skończyła wywód ocierając mokre policzki rękawem swetra, nawet nie zorientowała się kiedy pojawiły się na nich łzy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Brunet strasznie przeżywał każde wezwanie, które kończyło się ofiarami śmiertelnymi czy choćby ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu. Przyglądał się temu wszystkiemu siedząc w pierwszym rzędzie i starał za wszelką cenę nie spoufalać się z rodzinami tych ofiar, których cierpienie przechodziło wszelkie pojęcie. Nigdy nie stracił nikogo bliskiego i nie potrafił wyobrazić sobie przez co przechodzili ci wszyscy ludzie, którym świat walił się zaledwie w ułamku sekundy. Czuł też pieprzoną bezsilność i niemoc, bo przecież nie potrafił zrobić więcej by te życia uratować i choć zdawał sobie sprawę, że nie był wszechmocny to mimo wszystko towarzyszyło mu poczucie winy, które spędzało mu sen z powiek za każdym razem gdy padał przemęczony na poduszkę.
Przy ich ostatnim spotkaniu, blondynka wyładowała na strażakach zaledwie zalążek tego co odczuwała w związku ze stratą siostry, nie mógł mieć jej tego za złe, bo przecież każdy przechodził przez to na swój sposób i przecież do niego należało wyciągnięcie jej siostry z płonącego budynku na czas. Wcale nie wierzył w jej słowa, jednak kamień spadł mu z serca gdy nie rzuciła się na niego i nie wykrzyczała mu kolejnych, gorzkich słów. Bał się stawić czoła demonom przeszłości i spojrzeć jej w oczy po wszystkim tym co się wydarzyło ale czuł, że potrzebował tej konfrontacji jak niczego innego na świecie. Teraz kiedy miał ku temu okazje trząsł się jak galaretka.
— Minął prawie rok.. — urwał i westchnął, nie wiedząc co właściwie powinien jej powiedzieć. Nie było odpowiednich słów na takowe okazje i wiedział, że czego by nie zrobił to i tak nie zwróci życia jej siostrze i nie sprawi, że jej życie wróci do normy. Jej żart wcale nie sprawił, że poczuł się lepiej bo poczuł jedynie wstyd. Nie wierzyła w straż pożarną; nie wierzyła, że byli w stanie ratować ludzkie życia. Nadawali się tylko do ściągania kotków z drzew.. — Nikogo nie powinnaś przepraszać, to ja zawiodłem i nie dotarłem.. do niej na czas — głos delikatnie zadrżał, gdy głośno przywołał wspomnienie tego co się stało. Nie chciał rozdrapywać ran, które nawet nie zdążyły się jeszcze zabliźnić, jednak ciężko było składać słowa tak by w żaden sposób nie sprawić jej przykrości. Uspokoił się dopiero kiedy usłyszał jej pokrzepiające wyrazy wdzięczności, które z całą pewnością mu się nie należały ale nie pomagała mu też świadomość tego, że dziewczyna darzyła go nienawiścią.
— Niestety nie posiadam zdolności manipulujących czasem i nie zwrócę Pani siostry ale wiem, że mogłem zrobić więcej. Mogłem szybciej ją znaleźć i.. — znów urwał w połowie zdania, kiedy zobaczył łzy spływające po jej policzku. Poczuł się okropnie, nie powinien zawracać jej głowy i sprawiać jej przykrości, jedynie wszystko spierdolił. — Pani Fairwood, ja.. ja przepraszam.. — zrobił krok do przpdu i wyciągnął w jej stronę dłoń, która zawisła przez moment w powietrzu. W pierwszej chwili chciał otrzeć jej łzy, bądź pogłaskać ją po ramieniu, jednak nie zdobył się na taki gest. Nie miał prawa, nie powinien jej dotykać. — Nie powinienem był podchodzić i zaczynać tego tematu. Jest mi cholernie przykro i zrobiłbym wszystko by zwrócić życie Mary. Przepraszam.. — odparł i nerwowo przeczesał palcami włosy. To było dla niego zbyt wiele, nie potrafił stawić temu czoła i nie wiedział czy kiedykolwiek będzie w stanie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Złapała jego wyciągniętą dłoń w obie ręce. - Jest okej. - Ścisnęła ją odrobinę mocniej. - Jestem naprawdę wdzięczna, za wszystko co zrobiliście... co Pan zrobił. - Wiedziała przecież, że to on po nią wrócił, że zaryzykował własne życie i że stróżował w szpitalu, czekając na wieści. Czuła się paskudnie widząc jak bardzo winny się czuje mimo, że przecież udało mu się wyciągnąć Mary z płonącego budynku i zrobił ile mógł. Sprawę pogarszało tylko wspomnienie awantury, którą kilka dni po śmierci siostry mu urządziła. Wyrzuty sumienia level pizdyliard. Wystarczyło przecież, że ona sama zmagała się z widmem śmierci Mary i naprawdę nie życzyła tego nikomu innemu, a przecież dziewczyna była duszą towarzystwa i zostawiła pustkę w życiu tak wielu osób. Żeby poradzić sobie ze stratą Maya dwa razy w tygodniu okupowała gabinet psychoterapeutki. W niektóre dni było lepiej, w inne czuła się jakby przejechała ją ciężarówka. Ale ten długotrwały proces pozwalał jej powoli wygrzebywać się z dołka, w którym tkwiła i z dnia na dzień naprawdę radziła sobie coraz lepiej. Starała się też chwytać życie na tyle na ile miała odwagę, tak jak robiła to kiedyś jej siostra, ciągnąc ją za sobą. - Gdyby tu była, pewnie zaproponowałaby, że może sprzedać któremuś z Pana kolegów strzała w nos - w ramach zadośćuczynienia rzecz jasna. - Zaśmiała się całkiem szczerze, pociągając jeszcze nosem. Pominęła fakt, że nie uderzyłaby jego samego, mówiąc, że szkoda jego przystojnej twarzy. Serio, Mary zakochiwała się średnio kilka razy w miesiącu i żadnemu facetowi nie odpuszczała, nie zastanawiałaby się więc długo nad tym czy wystartować do niego w konkury, czy też nie. - A potem znokautowałaby też nas obojga, za to, że wylewamy gorzkie żale na środku parkingu... była cholernie silna. - Dodała jeszcze, w końcu puszczając jego dłonie. - Ona naprawdę nie chciałaby, żeby ktokolwiek czuł się winny... albo się smucił. Polubiłby ją Pan. - Zapewniła go. - Za jakiś czas, wraz z jej przyjaciółmi, będziemy urządzać mini memoriał na jej cześć. Nic wielkiego. Chcemy iść na karaoke, Mary kochała karaoke, zjeść jej ulubioną pizzę, a na koniec odwiedzić ją samą. Gdyby chciał Pan do nas dołączyć... - Z kieszeni wyciągnęła mały notatnik, w którym wypisywała dzieciakom fake'owe recepty na landrynki i ołówkiem nakreśliła swój numer telefonu. - Jeśli będzie miał Pan ochotę, proszę się odezwać. Podeślę więcej informacji. - Oderwała karteczkę i wepchnęła mu ją w dłonie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy zamknęła jego dłonie w swoich, poczuł jakby wszystkie troski spadły z jego barków. Potrzebował jej dobrego słowa oraz pewności, że nie darzyła go nienawiścią po wszystkim tym co wydarzyło się rok temu. Nie rozumiał jednak jak potrafiła mu wybaczyć, skoro on sam nie potrafił tego zrobić? Okazywała mu łaskę na którą wcale nie zasługiwał.
— Ale to za mało — odpowiedział, ostatecznie siląc się na skrzywiony uśmiech. Przed nim wciąż długa droga i niestety sam musiał się zmierzyć z demonami przeszłości. Musiał nauczyć się mierzyć z rzeczywistością, która była szorstka i nieprzyjemna. Tylko on mógł sobie odpuścić i wybaczyć, nikt nie zrobi tego przecież za niego.
Wcale nie powinna się tak czuć! Miała prawo tak zareagować, targały nią skrajne emocje - żal, złość, rozpacz. To całkowicie zrozumiałe i normalne. Nie miał jej tego za złe i na dobrą sprawę nie miał pojęcia przez co przechodziła. Ich cierpienie różniło się od siebie - ona straciła ukochaną siostrę, a on zawiódł jako strażak, który winien starać się uratować ludzie życie za wszelką cenę i na czas. — To na pewno by pomogło. Żałuje, że to nie jest takie proste — uśmiechnął się, lecz tym razem nieco szerzej. Zdecydowanie bardziej wolałby dostać od zmarłej dziewczyny po twarzy aniżeli patrzeć na krzywdę jej rodziny i wspominać na okrągło dzień w którym nie zdołał jej uratować. Wydawała się być naprawdę silną dziewczyną z charakterem i żałował, że nie miał okazji jej poznać ale chętnie słuchał za to jej siostry, która nieco bardziej przybliżała mu postać jej postać.
— Fakt, to kiepskie miejsce ale nie sądziłem, że tu Panią spotkam. Kilka miesięcy po pożarze , chciałem odwiedzić dom rodzinny Mary ale nie miałem odwagi i czułem, że nie byłbym mile widziany — to nie był czas ani miejsce na tego typu rozmowy ale naprawdę tego potrzebował i wiedział, że lepszej okazji nie będzie. Ostatecznie cieszył się, że zdecydował się na ten krok i poczuł przyjemną ulgę, gdy nie rzuciła się na niego ze wściekłością. Po ich ostatnim spotkaniu spodziewał się wszystkiego i po części był na to przygotowany. — Na pewno. Była naprawdę świetną dziewczyną i żałuje, że straciła szanse na ułożenie sobie życia, które stało przed nią utworem. Zasługiwała na to — westchnął i spuścił wzrok — Dzięki ale chyba nie powinienem. Spotykacie się w gronie przyjaciół Mary, a ja właściwie jej nie znałem. Kilka razy do roku jeżdżę na jej grób ale nie czuł bym się dobrze będąc wśród ludzi, których kochała — skrzywił się i wzruszył ramionami, nie wiedząc czy przyjęcie zaproszenia byłoby dobrym wyjściem. Blondynka wcisnęła mu jednak skrawek papieru z numerem telefonu, który po chwili schował do kieszeni obszernej, strażackiej kurtki i uśmiechnął się. — Dzięki, to naprawdę wiele dla mnie znaczyło — podziękował w końcu i wyciągnął w jej kierunku dłoń na pożegnanie. Chłopacy chcieli się zbierać do remizy, więc wymienił z nią ostatnie uśmiechy, po czym ruszył w stronę wozu. — Gdybyś czegoś potrzebowała, to wiesz gdzie mnie szukać — krzyknął i wskoczył do wozu, gdzie czekała ekipa, zasypująca bruneta masą pytań w drodze do remizy.
  • zt.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Alki”