WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
dreamy seattle
dreamy seattle
-
daddy long legs
twoje spotify
sunset hill
Kolory także miały być zresztą inne: najgłębsza możliwa czerń, chłodny, trupi błękit, żółć - odcień księżycowego światła (albo zjełczałego masła), i biel. Ponad-to, Dweller pragnął wyrazistych kontrastów, monochromatyki nie pozostawiającej zbyt wiele miejsca na subtelność wielu odcieni szarości, biały szum niewytrawiony barwą technikolorowy szmer. Miało być jak w Sin City, jak w mokrych snach Tarantino i Lyncha skondensowanych w jeden, rażący oczy swoją dosłownością, ciąg dobitnych scen.
A wyszło tak, jak wychodziło zawsze - czyli zupełnie inaczej, niż Dweller chciał.
- Gdzieś z półtora miesiąca temu - a więc któregoś spuchniętego ciepłym deszczem, późno-sierpniowego dnia, który zaczął się dla muzyka koło południa, a miał się skończyć za trzydzieści godzin - Eddie “Park” McParkinson, jego kreatywny, przesłuchał pierwszą wersję piosenki, zamknął oczy, klepnął dłońmi w blat wielgachnego studyjnego biurka i, nadal ślepy na potencjalny grymas sprzeciwu zdobiący twarz podopiecznego, powiedział: - Dobra, Dweller. To zrobimy tak…
- I, w efekcie tej konwersacji, robili teraz właśnie “tak”: w błękitno-biało-czerwonych korytarzach, i rozhuczanych metalicznym chrzęstem maszyn do gry salach galerii Pinballa w samym sercu Chinatown.
- - Symbolicznie - wyjaśnił mu, jak skończonemu idiocie, Park - ...tym głównym bohaterem oczywiście jesteś ty. Ale to nie jesteś ty. Czaisz, Dweller? Więc teraz potrzebujemy tylko znaleźć chłopaka z tą samą energią, co twoja... - kontynuował, podrygując neurotycznie nad szóstym espresso, zachłyśnięty kiełkowaniem artystycznych rojeń - ...tylko, żeby wyglądał bardziej jak model, a nie jak taki wyciupciany szczur, jak ty.
Czy raczej - po prawdzie - znalazł go Harper-Jack Dweller, w niszowym klubie w Chinatown, do którego zaczął chodzić, gdy dowiedział się od kogoś, że jego Charlie całkiem często pojawia się w jego ulubionym The Crocodile. Historia była prosta: przyszedł na jednego, a wyszedł z numerem Madsena w tylnej kieszeni jeansów, obiecując, że zadzwoni jeszcze tego samego dnia (jako, że było po północy).
I zadzwonił.
A teraz?
Teraz Madsen kręcił się po planie zdjęciowym, a Dweller mierzył krytycznym okiem wszystkie elementy wizji McParkinsona: światła, kostiumy, ustawienie automatów do gry, nawet, kurwa, symetrię stołów z przekąskami dla ekipy - choć to akurat miało zostać poza klatką teledysku.
Było nieźle. Nie - oczywiście, że nie - tak, jak chciał, ale mógł z tym jakoś pracować. Nawet teraz, gdy humor dopisywał mu średnio (liczba niezrealizowanych połączeń telefonicznych rosła, a wraz z nią - rósł jego głód, i gniew).
- Hej, Jimmy! - w próbie wybicia się z ponurych rozważań uniósł pooraną odciskami od gryfu i strun dłoń, mknąc spojrzeniem w stronę szczupłego chłopaka, któremu jedna z nad-aktywnych wizażystek pudrowała właśnie zgrabny (i należycie wyrazisty przy tym) nos - Jak ci się podoba, co? Mówiłem, że będzie spoko.
Poczekaj tylko, aż ktoś krzyknie "akcja!", i zaczniesz - na potrzeby produkcji - naprawdę być mną.