WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

|outfit

Connie doskonale wiedziała, że jej mąż nie przepada za zwierzętami i właśnie dlatego żadnego nie posiadali, mimo że od dawien dawna jej i Vittorii marzył się jakiś mały, uroczy piesek. To nie tak, że Constance zamierzała za plecami Enzo kupić szczeniaczka – czworonóg sam się przypałętał pod jej samochód, a w zimie nie miała serca go zostawić. Pewnie zabrała malucha do weterynarza, ale nie był zachipowany, więc szukanie właściciela było jak szukanie igły w stogu siana. Dlatego też wróciła do domu i żeby wynagrodzić mężowi nowego lokatora, ubrała się w jakąś ultra seksowną kieckę i zamówiła jedzenie z jego ulubionej restauracji. Teraz powoli wypakowywała je na talerze, wyciągnęła też wino. Vi akurat nocowała u koleżanki, więc mieli czas dla siebie, chociaż zupełnie szczerze, obecnie to właśnie takiego czasu najbardziej obawiała się Connie. Coraz rzadziej mieli o czym rozmawiać. Z oczywistych względów, nie mogła mu zdradzać tego, nad czym pracowała i vice versa. Tak więc głównym tematem rozmów przy stole była nauka młodej i tak dalej. Chyba dlatego się tak stresowała, a chyba nie tak powinno to wyglądać. Odetchnęła ciężko, gdy usłyszała trzaśnięcie drzwi.
– Enzo? – uniosła jedną brew, wychylając się z kuchni i zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek jeszcze, to pewnie pies rzucił się mężczyźnie do nóg. – Nie, Churchill, zostaw – westchnęła cicho, kucając przy psie i odsuwając go stanowczo od męża, chociaż czworonóg nie był zbyt zadowolony i dostał pewnie jeszcze większego pierdolca. :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie przepadał? On jak tylko widział psa albo kota to aż go trzęsło, bo zwierząt NIE ZNOSIŁ i sądził, że Connie to wie, chociaż od dawna podejrzewał ją o to, że próbuje zrobić wszystko żeby go sprowokować. Nie sądził jednak, że armagedon zacznie się dzisiaj. Wrócił całkowicie wyczerpany z pracy, bo siedział w banku od rana, potem zajechał jeszcze do Little Darlings pomóc w ogarnięciu faktur bo odejściu Alexa, więc gdy wszedł do domu to już na wejściu zrzucił z ramion marynarkę na jakiś mały stoliczek i zaczął od poluzowywania krawata gdy nagle zobaczył... psa. Kurwa, psa.
– Mówiłem Vittorii, że pies nie ma racji bytu w domu – warknął niemal od wejścia, nogą psa delikatnie od siebie odsuwając bo chociaz zwierząt nie lubił to krzywdy robić też nie zamierzał. Nie widział jednak w czworonogu nic słodkiego, a gdy usłyszał jakie imię ma... posłał Constance spojrzenie pełne politowania. – Churchill? Nie ma bardziej pojebanych imion? – pokręcił głową, nadal próbując odepchnąć psa od nogawki spodni od garnituru i właściwie początkowo nawet nie zauważył w co była ubrana. Przeszedł do salonu, powyciągał z kieszeni telefony – służbowy i prywatny – i miał już usiąść na kanapie gdy nagle dostrzegł pięknie zastawiony stół.
– Jakaś specjalna okazja? Mamy mieć gości? – zapytał spokojnie, marszcząc czoło i do widoku stołu dokładając jeszcze jej czerwoną suknię. Podparł się więc pod biodra, bo skoro goście mieli przyjść to znaczy że musi się pójść ogarnąć a jedyne na co miał ochotę to na szybkiego szota i spanko, serio. Miał co prawda dziś poruszyć temat rozwodu, ale chyba był zbyt zmęczony na to, a co dopiero na spędzanie czasu z jakimiś ludźmi!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Doskonale wiedziała, jaka przeprawa ją czeka z Enzo, dlatego słysząc słowa męża, odetchnęła głęboko. Nigdy nie rozumiała, dlaczego właściwie nie lubi zwierząt, ale nigdy też nie wnikała głębiej w temat. Może to był pierwszy sygnał, by nie ufać człowiekowi, który nie lubi zwierzaków? Chyba trochę na to za późno o jakieś piętnaście lat.
– To nie Vittoria go tu przyprowadziła tylko ja. Prawie wpadł mi pod samochód, nie był zachipowany, więc wzięłam go do nas. Znajdę mu jakiś dom – powiedziała spokojnie, wzruszając ramionami. – Póki co musisz się chwilowo do niego przyzwyczaić – rzuciła, głaszcząc delikatnie lśniącą sierść czworonoga, który pewnie został już wykąpany i w ogóle. Uniosła jedną brew, zerkając na mężczyznę z lekką dezaprobatą.
– Mnie się podoba – wzruszyła ramionami, odsuwając się od psa i przechodząc do kuchni. Wiedziała, że wybór imienia nie był najbardziej oczywisty, ale z drugiej strony sądziła, że całkiem pasowało. Pokręciła gości.
– Wiem, że nie znosisz zwierząt, więc w ramach rekompensaty za psa, myślałam, że możemy zjeść jakąś fajną kolację, spędzić razem czas i w ogóle? Vittoria jest u koleżanki – uniosła jedną brew i odetchnęła ciężko, z rezygnacją. Po co w ogóle się starała? – Ale jeśli jesteś zmęczony, to rozumiem, zjem sama – wzruszyła ramionami. Przywykła do samotnych posiłków, bo od dawna się mijali – głównie przez pracę, chociaż łapała się na tym, że czasami wolała zostać po godzinach i poczekać, aż będzie po prostu spał, gdy wróci.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak już miał i to wcale nie jest argument, że jest złym człowiekiem, bo takowym przecież nie był, a że czasem robił złe rzeczy – kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem czy coś. Niektórzy nie lubią szpinaku, a Enzo nie lubił zwierząt. Cóż.
– Mało jest schronisk i innych przytułków? Dobrze wiesz, że nie lubię psów. Lepiej znajdź mu dom do jutra bo jak nie, to osobiście go zawiozę do jakiegoś schroniska czy coś – powiedział z lekko srogą miną, bo nie lubił się powtarzać, szczególnie w tak banalnym temacie który – jak mu się do tej pory wydawało – przedyskutowali dawno temu. – To weź sobie jeszcze kota do kolekcji i nazwij go Winston. Będzie parka – prychnął, podążając za nią do kuchni i zaraz oparł się dłońmi o jedno z drewnianych krzeseł, lustrując wzrokiem małżonkę. Była piękna, nie mógł zaprzeczyć i chyba zamiast kolacji wolałby dobry, spontaniczny seks, ale nie chciał w tym momencie wyjść na kutasa, więc westchnął jedynie.
– Nie, w porządku. Zjedzmy razem, dużo pracy chyba włożyłaś w tą kolację – oczywiście wiedział, że Connie nie gotuje, a wiedział to, bo gotowanie zwykle było w jego rękach a gdy to Constance miała przygotować posiłek, kończyło się na pudełkach ale mimo wszystko uznał to za całkiem miły gest – poza tym nie chciał się chyba kłócić. Zajął więc miejsce przy stole (nie kłopocząc się w odsuwanie krzesła dla szatynki bo przecież nie byli ze sobą od tygodnia, nie?).
– W ogóle czy Churchill nie nazywał się ten kot-zombie z tego filmu... – zamyślił się na moment. Smętarz dla zwierzaków? – dodał po chwili, sięgając po kieliszek z winem. – Gdzie Vi? Nie za dużo ostatnio tego wychodzenia na noc? – martwił się, bo o ile do Constance miał podejście ostatnio dość luźne, tak córka nadal była jego oczkiem w głowie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Nie chciałam, żeby się szwendał po schroniskach. Chryste, mógłbyś chociaż od czasu do czasu znaleźć w sobie minimum empatii. Powiedziałam, że znajdę mu dom i to zrobię, ale daj mi na to chociaż tydzień. Mam jutro pracę do późna – rzuciła zdawkowo, wywracając oczyma, bo zaczynała być szczerze zmęczona jego podejściem do tematu. – Dobrze wiesz, że nie przepadam za kotami – mruknęła pod nosem, oddychając głęboko. Zupełnie szczerze ostatnio przypominali parę przyjaciół bardziej aniżeli małżeństwo, chociaż i tak Connie zastanawiała się, czy Enzo w ogóle jeszcze ją chociaż trochę lubi. Słysząc jego ton, uniosła jedną brew.
– No wybacz, że nie ugotowałam jej sama. Naprawdę nie musisz być ironiczny – stwierdziła, bo zrobiło jej się najzwyczajniej w świecie przykro. Żadnego komplementu, żadnego ładnie wyglądasz ani nic w tym rodzaju. Inna sprawa, że oczywiście jego słowa nadinterpretowała, bo sama była koszmarnie rozdrażniona sytuacją. Kiedy stali się jedną z tych par, która zamiast uprawiać seks, wolała spędzać czas osobno? Kiedy zaczęła szukać zaczepki i pretekstu do awantury? Zacisnęła usta i usiadła naprzeciw niego.
– Ale to jest pies i bynajmniej nie wygląda na zombie. Zresztą naprawdę? Będziemy teraz rozmawiać o kotach-zombie? – spojrzała na niego sceptycznie i sama sięgnęła po kieliszek, bo w tym momencie czuła, że się w niej trochę gotuje.
– Ma projekt z biologii z Kate. Mają przygotować coś na targi naukowe. Widziałam nawet ich plany, muszę przyznać, że ma do tego smykałkę – uśmiechnęła się pod nosem, bo faktycznie Vittoria uwielbiała naukę i pewnie była prymuską, co przepełniało Connie dumą. W końcu w jej wieku była taka sama. Nawet jeszcze nie wiedziała jak bardzo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Constance – powiedział, próbując zachować spokój chociaż jej podejście w dniu dzisiejszym zaczęło go irytować. A może po prostu szukał argumentu? – Wszyscy mają pracę, wyobraź sobie, że ja też, ale to nie oznacza, że jakiś sikający wszędzie szczeniak może zostać w naszym apartamencie. Ta podłoga kosztuje zbyt dużo, żeby mógł srać i szczać gdzie chce dlatego proszę Cię o to, żebyś zadbała, aby pieska do jutro nie było. Proszę. – choć do prośby było daleko w jego słowach, to próbował się wysilić na tyle, by nie wyglądało to aż tak bardzo jak rozkaz. W tym temacie nie zamierzał pójść na ustępstwo szczególnie że odbierał to tak, jakby przyniosła zwierzę celowo.
– Nie jestem ironiczny, mówiłem poważnie, wiem, że praktycznie nie masz na nic czasu – wzruszył ramionami. Lubił ją, oczywiście, że lubił. Ba! Kochał też, ale zupełnie inaczej niż mogłaby tego chcieć a przynajmniej tak mu się wydawało. Nadal była dla niego piękna – wewnętrznie i zewnętrznie – i nadal traktował ją jak kogoś ważnego, ale nie koniecznie jako kobietę, z którą mógł dalej być. Może to kryzys wieku średniego?
– A o czym chciałabyś rozmawiać w takim razie? – zapytał nieco idiotycznie, ale w gruncie rzeczy miał w głowie tylko jeden temat, który nie do końca umiał zacząć. O, Vittoria. W sumie to bezpieczny temat, prawda? – Nie podoba mi się to, że ciągle śpi poza domem. Ma dopiero piętnaście lat, Connie. Dlaczego te jej koleżanki nie przychodzą spać do nas? – zmarszczył czoło. Nie dopuszczał do siebie myśli, ze koleżanki mogą być kolegami, albo że zamiast nauki jest coś innego, ale mimo wszystko wolał mieć rękę na pulsie – nawet jeśli z reguły i tak wszystko zrzucał pewnie na Connie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skrzywiła się ledwo dostrzegalnie, gdy usłyszała pełną formę swojego imienia. Wiedział, jak bardzo tego nie lubiła. Zwykle zwracano się w ten sposób do niej w pracy i to w dodatku wtedy, gdy miała jakieś kłopoty. Odetchnęła ciężko i wywróciła teatralnie oczyma. – Bez przesady, dopilnuję, żeby nie zasikał twojej cennej podłogi, Enzo – westchnęła mimowolnie, bo oczywistym było to, że nie chciała na razie się pozbywać czworonoga. – Po prostu jutro muszę zostać po godzinach, mam ważną sprawę do załatwienia – powiedziała cicho, wzruszając ramionami, bo w FBI „ważna sprawa” oznaczało, że coś miało być zrobione na wczoraj albo przedwczoraj. – Zobaczę co da się zrobić – stwierdziła, gmerając w talerzu, bo nie podobał jej się ton mężczyzny. Nigdy nie lubiła, gdy ktoś jej rozkazywał.
– Och. To nic takiego – machnęła dłonią, bardziej przyglądając się talerzowi niż własnemu mężowi. Zupełnie szczerze, nawet nie miała apetytu, upiła więc trochę wina. Uniosła w końcu na niego wzrok i westchnęła ciężko.
– Nie wiem, jak ci minął dzień? – uniosła brwi i przygryzła dolną wargę, bo w tym momencie zdała sobie sprawę z tego, że nie mają już nawet o czym rozmawiać. I było to równie bolesne, co koszmarnie dziwne. Jak do tego doszło, przecież byli kiedyś tacy zakochani?
– Dlatego, że oświadczyła, że nie przyprowadzi tu swoich koleżanek od czasu wielkiego nocowania rok temu, kiedy wyszedłeś bez koszuli z łazienki i potem jej koleżanki zachwycały się twoimi mięśniami, Enzo – rzuciła z lekkim rozbawieniem, bo faktycznie tak było. – Spokojnie, sama ją odwiozłam, po prostu ostatnio ma sporo projektów w szkole – stwierdziła, wzruszając ramionami, bo mimo wszystko zawsze angażowała się w szkolne życie córki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiedział i jako, ze sam czuł się celowo denerwowany, to postanowił tak samo zagrać z nią. Kto mu zabroni? Na pewno nie ona.
Naszej podłodze – zaznaczył, bo przecież apartament był wspólny. Wszystko było wspólne i Enzo miał ostatnio tendencje żeby to zaznaczać. Odetchnął. – Rozumiem – odparł chłodnym tonem. Doskonale wiedział, że wolała być w pracy niż przy nim, ale miał podobnie. Jak miał do wyboru siedzieć i udawać, że ich małżeństwo miał sens, to wolał pójść pomęczyć się w pracy nad papierkami a do tego zarobić więcej kasy. Upił łyk wina krzywiąc się przy tym lekko bo znowu wybrała słodkie, a on go przecież nie znosił. Nie mogli pójść na kompromis i pić chociaż pół słodkiego? Odstawiwszy kieliszek, sięgnął po widelec i nawinął na niego trochę makaronu. No jasne, włoska kuchnia.
– Tak czy siak, dziękuję – nie wiedział czy dziękuje za kolacje czy za wspólny czas, ale tak czy siak doceniał. Tak jakby. Powoli przeżuł jedzenie, wzruszając ramionami słysząc jej pytanie.
– Dobrze – odpowiedział zdawkowo, ale zaraz odchrząknął. – Alex wyjechał i w Little Darlings jest finansowa miazga. Zamknął też swoje konta, więc trochę zawirowań miałem, ale ogólnie dobrze – dodał, skupiając na moment na niej wzrok. – Ładna sukienka. Nowa? – zapytał retorycznie, a kiedy powiedziała o tym, dlaczego dziewczynki nie przychodzą do nich, zaśmał się cicho.
– Zalety bycia młodym tatą – przewrócił oczami. Wiedział, że nadal wygląda świetnie. Może dlatego tak bardzo go denerwowało to, że musiał z własną żoną umawiać się niemal na seks? – Okej, jesteś matką, na pewno rozumiesz ją lepiej niż ja – wzruszył ramionami. Z synem na bank umiałby się więcej dogadać. Odłożył widelec i wziął głęboki oddech. Pora zacząć.
– Connie, myślę, że oboje widzimy jak bardzo komicznie to wszystko między nami wygląda – zaczął ostrożnie, nieustannie się jej przyglądając.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Connie robiła to zupełnie mimowolnie. Może po prostu chciała zobaczyć, czy może wzbudzić w nim tę iskrę? A może liczyła na spontaniczny angry sex? Ciężko określić. Kąciki ust szatynki drgnęły delikatnie, gdy ją poprawił. Doskonale wiedziała, że wszystko było wspólne, chociaż ostatnimi czasy w apartamencie czuła się zupełnie obco, a praca stała się jej drugim domem. Gdyby nie córka, pewnie praktycznie w ogóle by się nie widywali.
– Dlatego daj mi tydzień – rzuciła spokojnie, nie zdając sobie sprawy z tego, że za parę dni pies sikający na podłogę będzie ostatni na liście zmartwień. Skinęła głową i uśmiechnęła się smutno. Nadal gmerała widelcem niedbale w swoim daniu, by w końcu nawinąć kilka nitek makaronu na widelec i wsunąć go do ust.
– Nigdy nie rozumiałam, czemu zajmujesz się klubem ze striptizem – wzruszyła ramionami, chociaż Alexa pewnie całkiem lubiła, jego żonę również, chociaż podobieństwo między nimi było wręcz nieprawdopodobne. :lol: Tak czy siak, skinęła głową. – Uznałam, że mogę założyć coś bardziej… No wiesz, ładnego na kolację z mężem – uśmiechnęła się niezręcznie, sięgając po kieliszek wina i mając w głowie to, że sytuacja po prostu jest cholernie dziwna.
– Dla Vittorii to był koszmar. To tak, jakby ktoś powiedział ci, że twoja mama jest sexy, kiedy byłeś nastolatkiem – wywróciła oczyma, śmiejąc się cicho. Nie przeczyła, że był przystojny. Nadal miał ten łobuzerski błysk w oku, ale jednocześnie Connie wiedziała, że nie był już tym samym człowiekiem co kiedyś. Ona też nie była już zakochaną na zabój nastolatką. Kiedyś skoczyłaby za nim w ogień, teraz… Pewnie też, ale przede wszystkim dlatego, że był ojcem jej dziecka. W dalszym ciągu pozostawał miłością jej życia, była przeświadczona, że zawsze będzie go kochać, ale nie była już w nim zakochana.
– Targi naukowe są w piątek. Może pójdziesz z nami? Vi na pewno się ucieszy – wzruszyła ramionami, a gdy zaczął temat małżeństwa, odetchnęła ciężko i skinęła głową. – Chcesz rozwodu czy terapii dla par? – spytała prosto z mostu, nie widząc sensu, by owijać w bawełnę. Nie była pewna, czy terapia w ogóle miała sens w ich przypadku. Czasami chyba trzeba było zaakceptować, że coś się wypala.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Dobrze, niech będzie tydzień – powiedział w końcu, kiwając powoli głową, chociaż nadal nie był do tego pomysłu przekonany. Pies był głupi, młody i nawet teraz go irytował gdy latał od jego nóg do nóg Connie prosząc o jedzenie. – Nie chcę go widzieć na żadnej kanapie ani łóżku i żadnego dokarmiania przy stole. Nie będę z nim też wychodził, bo to twój pomysł – wzruszył ramionami. Gdy rozmawiali zazwyczaj się nie uśmiechał, właściwie wyglądał na cholernie pustego emocjonalnie bo mimo wszystko ich relacja go przytłaczała – nie chciał odchodzić, chciałby to naprawić ale z każdym miesiącem widział, że to wszystko nie miało sensu. Mogłby powiedzieć o swoim skoku w bok, Connie sama zarządałaby rozwodu ale jednocześnie... nie chciał jej aż tak zranić z powodu jednego wyskoku.
– Lokują wszystkie pieniądze w naszym banku, to dlatego – stwierdził jakby sam nie do końca rozumiejąc, choć oczywiście wiedział dlaczego. Pewne przelewy musiały być autoryzowane przez dyrektora żeby nikt tak łatwo nie dopatrzył się bubla. – Po za tym wiesz, że ojciec przyjaźnił się z Clarence'ami. Nie mogłem po jego śmierci kazać im wypierdalać, poza tym są dobrym klientami. Od lat – czasem chciałby móc opowiedzieć jej o wszystkim. Może to właśnie te niedopowiedzenia były gwoździkiem do trumny w ich małżeństwie? – Wyglądasz bardzo ładnie – powiedział z delikatnym uśmiechem, zaraz odwracając wzrok. Coś zabawnego – dwoje młodych jeszcze ludzi, oboje wyglądający wspaniale jak na swoje lata a jednocześnie nie robiących nic w kierunku tego by celebrować to połączenie oprócz głupiej kolacji i udawania, ze jest dobrze.
– Moja mama była seksowna – mruknał z lekkim rozbawieniem, bo nie raz jego koledzy mu o tym przypominali. – Nie mogę w piątek. Mówiłem Ci, że wyjeżdżam od piątku do wtorku do Waszyngtonu. – delegacja mniej bankowa, bardziej związana z klubami, ale nie musiała tego wiedzieć, right? Im mniej wie tym lepiej śpi.
– Myślałem o rozwodzie – zagryzł lekko policzki od środka. – Zostawię Ci mieszkanie, założymy też małej konto w banku na które będę przelewać co miesiąc znaczną kwotę żeby miała coś na studia. Mogę też wysyłać coś dla Ciebie jeśli chcesz – zmarszczył lekko czoło. Oczywiście lepiej rozmawiać o pieniądzach niż o powodach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Świetnie – skinęła głową, zadowolona, że tyle czasu udało jej się ugrać, a słysząc te wszystkie bezsensowne zasady po prostu skinęła głową, nie zamierzając się kłócić. Pies nie musiał wcale wskakiwać na kanapę, łóżko czy cokolwiek innego. Co zaś się tyczyło dokarmiania, to chyba nie zamierzała niczego obiecywać, ale czego Enzo nie widział, o to się nie musiał wkurwiać, right? Skinęła głową, woląc nie drążyć tematu. Doskonale wiedziała, że policja dość bacznie obserwowała zarówno Dragona jak i Little Darlings, ale nie mogła przecież nic o tym powiedzieć. Zwalczała przestępstwa i nie zamierzała się dawać wciągnąć w jakieś dziwne układy. Nie była oczywiście świadoma, że jej mąż już od dawna w takowych siedział.
– To twój świat, nigdy nie wnikałam w wasze układy – uśmiechnęła się smutnawo i spojrzała na niego. Już od dawna ich światy dzieliły się na „jego” i „jej”. Kiedyś jeszcze był „ich” świat, ale ten już chyba dawno trzymała w ryzach jedynie Vittoria. Skinęła głową jakby w podziękowaniu za komplement. Nie wiedziała już nawet, w jaki sposób się zachowywać i jak reagować. Normalnie pewnie usiadła by mu na kolanach, zabrała do sypialni, ale teraz… Teraz patrzyła w swój talerz, niedbale dźgając widelcem sos i starając się nie wyglądać na osobę, którą sytuacja trochę przerasta.
– Ale wtedy cię to jednak trochę stawiało w niezręcznej sytuacji. Poza tym to stwierdzenie jest złe na wielu poziomach – zaśmiała się cicho, machnąwszy dłonią, a gdy stwierdził, że musi wyjechać, pokiwała głową. – Vi będzie rozczarowana, ale wyślę ci zdjęcia – wzruszyła ramionami, bo domyślała się, że chciałby zobaczyć. – Masz delegację od piątku? Nie możesz odpuścić weekendu? – zmarszczyła brwi, bo pewnie trochę jej się to nie zgadzalo, ale zaraz machnęła dłonią, na znak, żeby się nie przejmował tym pytaniem. Serce kobiety zaczęło bić nieco szybciej, gdy usłyszała słowo rozwód. Nie było to nic niespodziewanego ani zaskakującego, jednak po tylu latach u boku jednej osoby… Cóż, nie wyobrażała sobie życia u jego boku, ale nie wyobrażała sobie życia bez niego.
– Cóż, w takim razie pies może zostać, skoro się rozwodzimy – powiedziała z bladym uśmiechem, zupełnie jakby do niej nie docierało, że to naprawdę koniec. – Nie potrzebuję twoich pieniędzy, Enzo. Poradzę sobie – nieco uraził tutaj jej dumę, przez co uniosła podbródek i odrzuciła włosy na plecy. – Proponuję porozmawiać z Vi po targach, nie chcę jej teraz rozpraszać. Jest już duża, ale na pewno się to trochę na niej odbije – stwierdziła spokojnie, wzrok zawieszając na kieliszku z winem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dla niego te zasady nie były bezsensowne, a całkiem sensowne w gruncie rzeczy bo w końcu tego szczeniaka nie akceptował i nie lubił, więc mógł wymagać chociaż takich rzeczy skoro łaskawie zgodził się na tydzień w tym domu tego włochatego szczyla, czyż nie? A co do obserwacji LD i Dragona, to zdawał sobie z tego sprawę, podobnie jak reszta wesołej gromadki - ten drugi nie cieszył się przecież dobrą opinią od wielu lat ale że nie mogli znaleźć na niego haczyka... nie wina Jacksona, nie?
– Dobrze, że się oficjalnie umiesz przyznać, że mamy oddzielne światy – rzucił z lekką niechęcią, tez trochę prowokując ewentualny wybuch z jej strony. Wolałby z jednej strony, żeby to ona pierwsza wyszła z propozycją rozwodu, czułby się mniej winny, ale z drugiej strony... tak chociaż nie cierpiała zbyt mocno jego męska duma.
– Tylko na służbowego e-maila najlepiej – machnął lekko ręką. – Bo prędzej zobaczę – dodał, lekko kiwając głową. Jasne, że obchodziły go te targi, ale najzwyczajniej w świecie miał pewne zobowiązania i chcąc nie chcąc nie mógł ich olać. Przekrzywił lekko głowę na bok. – Nie mogę, Connie. Wiesz jak jest – uśmiechnął się delikatnie, ledwie kącikami ust i zaraz wlepił wzrok w talerz, nabierając na widelec kolejną porcję makaronu. – Skąd zamawiałaś? – zapytał nagle, bo z tej restauracji jeszcze papardelle z łososiem nie jedli :lol:
– Tak, w takim razie może zostać – powiedział cicho, dość wolno i niespiesznie odkładając widelec. – Wiem, że sobie poradzisz i nie chodziło mi o to, żeby jakkolwiek Ci dokuczyć. Po prostu jeśli będziesz czegoś potrzebować, zawsze pomogę – powoli sięgnął przez długość stołu do jej dłoni którą przykrył swoją. – Jesteśmy jeszcze młodzi, nie ma sensu się dusić. Jeszcze oboje mamy szansę... no wiesz – posłał jej spojrzenie nastolatka, który szuka zrozumienia u rodzica, ale trochę tak było – chciała, żeby go rozumiała w tej chwili a nie się ewentualnie złościła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właściwie to, że nie lubił szczeniaka wcale nie było przesądzone – może jeszcze nie wiedział, że go polubi? To, że kiedyś sobie uwalił w głowie, że nie lubi zwierząt, nie znaczy, że nie skończyłby jak typowy stary z psem. A co do Dragona właśnie w tym chyba był problem – Jackson nie dawał się złapać i zacierał ślady, ale nie zamierzała teraz się nad tym zastanawiać.
– To normalne, ja mam swoją pracę, ty masz swoją. Zresztą sam wiesz, że o mojej nie mogę za dużo mówić, więc nie bardzo rozumiem, o co ci teraz chodzi? – odetchnęła mimowolnie, kręcąc głową. Nie zamierzała się dać sprowokować. Przygryzła delikatnie dolną wargę, kiwając głową. Właściwie to było okropnie przykre, patrzeć, jak bardzo się rozpadali.
– Oczywiście. Myślałam, żeby wysłać ci mmsa, ale na maila też mogę – odetchnęła mimowolnie, bo nie zamierzała się kłócić. Do tego już doszło, wysyłała mu zdjęcia córki na służbowego maila. Co miała innego zrobić? Nie było to przyjemne ani miłe, ale chyba się z tym pogodziła. – Wiem, oczywiście, że wiem – odetchnęła ciężko, spuszczając wzrok. – Z twojej ulubionej knajpy – wzruszyła ramionami nieznacznie, a kiedy usłyszała jego słowa, uśmiechnęła się dość smutno. Czy miała w tym momencie złamane serce? Prawdopodobnie tak, ale nie tylko. Zdawała sobie sprawę z tego, że na dobrą sprawę jej szanse na jakikolwiek szczęśliwy związek były niezwykle nikłe. Zmarnowała sobie życie i tyle.
– Wspaniale – powiedziała, dopijając resztę wina, nadal mówiąc spokojnym, dość chłodnym tonem, chociaż po zawartości kieliszka było widoczne, że dłoń drżała jej lekko z nerwów. – Nie ma takie potrzeby, spokojnie. Po prostu będziemy wychowywać Vittorię, bez względu na to czy założysz sobie nową rodzinę, my też zawsze nią będziemy, czy to ci się podoba czy nie – wzruszyła ramionami, a gdy sięgnął do jej dłoni, zadrżała lekko. Zabrała dłoń i wstała od stołu, by zaśmiać się odrobinę gorzko.
– Może chcesz się teraz sam poczuć lepiej, ale proszę, bądźmy realistami. Ty masz szansę. Ja mam piętnastoletnią córkę i trzydziestkę na karku, w najbliższym czasie raczej nie mam szans, żeby ułożyć sobie życie, Enzo – oświadczyła zupełnie spokojnie i spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem, który nijak nie pasował do smutku, który ktoś, kto znał ją tak dobrze jak on mógł bez problemu wychwycić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Normalne? Normalne jest rozmawianie ze sobą, ale co ja tam wiem. Jestem tylko facetem – dość mocno odstawił na stół kieliszek z winem. On był mężczyzną, nie do wszystkiego umiał podejść emocjonalnie, ale jednocześnie czasem go denerwowało że nie potrafiła zrobić pierwszego kroku i zacząć na przykład mówić o swojej pracy – może wtedy on umiałby się przemóc i powiedzieć coś o swojej? – Zresztą, nie ważne. Jebać to – rzucił, zaczynając rozpinać mankiety w koszuli, do których miał przypięte jakieś piękne spinki, prawdopodobnie właśnie od Connie, a które właśnie z impetem znalazły się na stole.
– Nie siedzę w pracy z telefonem w ręku, przynajmniej nie z prywatnym. – zasugerował jej, tak jakby zapomniała. Łatwiej będzie mu otworzyć drugą kartę na ekranie laptopa niż teraz szukać prywatnego telefonu... chociaż nie, to po prostu była kolejna wymówka by się odciąć jak najmocniej. – Serio? W takim razie się popsuli – odsunął od siebie talerz. Był dziś wyjątkowo niegrzeczny wobec niej, ale to chyba przez to że temat rozwodu okropnie go stresował i te nerwy musiały mieć w jakimś punkcie ujście – trafiło na nią.
– Nie mów tego w taki sposób, jakbym rozwodzą się z tobą zamierzał się jakoś odciąć od Vittorii. Nie chcę być z tobą, a to nie zmienia niczego w moim byciu ojcem. – odebrał jej słowa trochę jak formę ataku, dlatego teraz oparł łokcie na stole uważnie lustrując wzrokiem szatynkę. – Wydawało mi się, że piętnastolatka o której mówisz jest wspólna. Po za tym, jeśli będzie chciała to może równie dobrze mieszkać ze mną, to nie problem, Constance – jej imię wypowiedział z ogromnym chłodem, ale gdy wstała od stołu wziął głęboki oddech żeby się uspokoić i wstał za nią.
– Nie chcę kończyć naszego małżeństwa w kłótni. – powiedział już spokojniej, podchodząc do niej. – Ale dobrze wiesz, że to było nie nieuniknione. Zastanówmy się lepiej jak wyjaśnić to naszej córce. – zachowywali się trochę jakby byli koło pięćdziesiątki a tak naprawdę byli jeszcze tak cholernie młodzi...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Myślisz, że o tym nie wiem? Kiedy właściwie przestaliśmy to robić, huh? – spytała, patrząc na niego z lekkim żalem. To, w jaki sposób się irytował dawało jej znać, że chodzi o coś więcej i doskonale wiedziała, o co. Z drugiej strony nie mówiła o pracy, bo nie mogła. W FBI tak było. Gdyby pracowała gdziekolwiek indziej znacznie łatwiej by jej to przychodziło. Uniosła jedną brew. – Nie musisz tak się do mnie odnosić – stwierdziła, spokojnie obserwując, jak odpina spinki. Jego nosiło, a ona cały czas była chłodna, chociaż wewnętrznie pewnie się w niej gotowało i miała ochotę się rozpłakać. Nie zamierzała jednak być tą kobietą, która rozpacza po mężczyźnie, który ją zostawił. Enzo był miłością jej życia, ale nie chciała być tą załamaną biedulką, której policzki zdobią ślady tuszu do rzęs.
– Zdaję sobie z tego sprawę – wzruszyła ramionami. – Przykro mi, że ci nie smakuje, ale z drugiej strony to i tak lepsze niż cokolwiek ja bym ugotowała – wzruszyła ramionami, oddychając głęboko. Słysząc te słowa, uśmiechnęła się delikatnie. Nie chcę być z tobą. Zabolało, a jakże. Oczywiście, ona też nie wiedziała, dokąd ich związek zmierza, ale były to słowa, które dość mocno w nią ugodziły. W końcu przysięgali sobie na zawsze i na wieczność, nie?
– Mówię tylko, że nasz kontakt jest nieunikniony. Twój i mój. Nie zamierzam przecież cię od niej odcinać, ani nic w tym rodzaju. Stwierdzam po prostu fakt. Masz już kogoś? – pytała z czystej ciekawości, jej ton był neutralny. – Doskonale wiesz, że nie o to chodzi. Vittoria zostanie ze mną, oboje wiemy, że tak będzie mimo wszystko lepiej. Kocham naszą córkę i nie kwestionuję tego, że jest wspólna. Fakty są takie, że kobiecie z dzieckiem jest ciężko sobie ułożyć życie. Bez znaczenia czy dziecko ma piętnaście, dziesięć, czy dwa lata – uśmiechnęła się delikatnie, obejmując się ramionami. Gdy tylko jednak do niej podszedł, cofnęła się mimowolnie, trochę jak zranione zwierzę, bo mimo że spodziewała się końca, to chyba nie spodziewała się, że będzie aż tak ciężki.
– Ale przecież ja się nie kłócę – powiedziała spokojnie, zaciskając mocniej dłonie na nagich ramionach. – Normalnie. Powiemy jej, że bierzemy rozwód, bo już nie chcemy ze sobą być, ale że zawsze będziemy ją kochać i że zawsze może na nas liczyć – wyrecytowała regułkę rodem z kolorowych czasopism, gdy celebry ci się rozwodzili, nadal nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”