WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po rozmowie w kinie Wyatt postanowił przyjąć zaproszenie Conora, bo tak się mu mężczyzna przedstawił, i udać się z nim coś zjeść. Miał ogromną ochotę na jakieś niezdrowe żarcie, więc wstąpili do Wendy’s. W początkowych ustaleń mieli co prawda pójść na spacer, ale o tej porze było już naprawdę zimno, więc po prostu zostali w restauracji. Nawet jeśli Wyatt uznał, że nastrój jest zbyt oficjalny jak na pierwsze spotkanie, to nie dał tego po sobie poznać. W końcu chyba nie ma w tym nic dziwnego, że dwóch znajomych idzie na późną kolację? Z drugiej strony Leicester wyczuwał zagrożenie tylko wtedy, kiedy było już stanowczo za późno, więc nie można było ufać jego odczuciom. Był trochę jak ta żaba siedząca w wodzie, która podgrzewana jest w taki sposób, że ta żaba tego nie odczuwa i nie odbiera jako zagrożenie, aż do momentu, w którym w końcu się ugotuje.
Nie zaprzeczał też, że Conor trochę mu imponował. Był starszy od niego, pewny siebie i chyba atrakcyjny. W końcu przyciągał spojrzenia dziewczyn, które mijali.
Przy kasie Wyatt ani trochę nie krępował się, wybierając górę żarcia. Po całym dniu podjadania resztek popcornu miał ochotę na duży posiłek i właściwie jadł oczami. Być może nie zje wszystkiego, ale i tak się nie zmarnuje, bo w kawalerce czekała cała reszta jego dużej rodziny i jak przyniesie resztki, to pewnie znikną w ciągu kilku minut. Hamburgery, frytki, krążki cebulowe, paluszki serowe i cała masa przeróżnych sosów i duży napój gazowany. Od samego patrzenia na to można się było przekręcić. Coś wspaniałego. Jeżeli Conor dbał o dietę, to pewnie obejdzie się smakiem. Wyatt i tak tego nie zauważy, przynajmniej dopóki się nie naje. Później być może będzie mu głupio, że wcześniej się nie zorientował, ale i tak będzie już za późno. Jak zwykle.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie mógł się doczekać tego spotkania. Po tygodniach podchodów i prób flirtu nareszcie namówił uroczego kasjera z kina na wyjście. Szkoda, że nie trafili na cieplejsze dni, bo mogłoby być bardziej romantycznie, ale byle fast food nie odbierze Hudghesowi motywacji. Następnym razem wymyśli coś ekstra, by "ofiara" mogła poczuć się naprawdę wyjątkowo w jego towarzystwie. W ogóle nie zwracał uwagi na mijające go kobiety, wręcz świdrujące wzrokiem każdy centymetr jego działa. Płeć żeńska czasem go naprawdę zadziwiała, szczególnie tak zwanym obczajaniem, gdy nikt nie patrzy.
- Wyatt, piękności moje...jak ty zmieścisz tyle jedzenia? Masz dwa żołądki? - spytał, gdy usiedli przy stoliku czekając na przygotowanie całej góry różnych przysmaków. Conor zdecydował się na jeden zestaw z frytkami, bo niestety, ale musiał dbać o figurę. Dwadzieścia pięć lat na karku, a to oznaczało powolny proces niszczenia idealnego metabolizmu. Odczuwał to między innymi na treningach, zmuszony do podwójnego spędzania czasu na ćwiczeniach cardio. Ech, starość.
- Gdybym był kucharzem, prawdopodobnie byłbym wniebowzięty mogąc dla ciebie gotować. Aż szkoda, że nie poszedłem do jakiejś szkoły gastronomicznej tylko na pieprzonego architekta - westchnął smutno, żałując wybranej drogi kariery. Cóż, rodzice nigdy nie dawali mu większego pola do popisu. Kto wie, może pełen wolności nie skończyłby jak ćpun a drugi Gordon Ramsey i dzięki temu szybciej zdobyłby serce Leicestera. Tak niezdarny, jednocześnie niezwykle pociągający chłopak wydawał się wciąż nie ogarniać dlaczego wyszli gdzieś razem. Conora nie interesowała przyjaźń, pieprzyć przyjaźń. Chciał go całego, tylko dla siebie, zauroczenie było tak silne, że nie potrafił myśleć o nikim innym.
- Jeśli będziesz chciał jakiś deser, to chętnie dokupię resztę menu - odparł z szerokim uśmiechem, gdy już odebrali zamówione jedzenie. Nawet nie komentował góry, którą ułożono na tacy towarzysza, po prostu ugryzł pierwszą frytkę, na moment kompletnie milknąc.

autor

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Nie da się ukryć, że Alice i Jayden byli do siebie podobni, czego ich rodzice z pewnością się nie spodziewali, patrząc na nich przez pryzmat tego, co mogliby wspólnie otrzymać - prestiż, koneksje, pieniądze. Oboje byli jeszcze zbyt młodzi na poważne zobowiązania. Lubili się bawić i robić na złość swoim rodzicielom, choć dziewczyna zwykle działała w ukryciu, pewne sytuacje niekiedy pozorując. W oczach Carterów chciała wyglądać na porządną i godną zaufania, napawać ich dumą, choć serce dość często się przeciw temu buntowało. Z Jaydenem osiągnięcie tych celów wydawało się prostsze, a przy tym doświadczała wszystkiego tego, czego przed typowym kandydatem rodziców z kołkiem w tyłku nie mogłaby. Pociągała ją niesubordynacja, którą Hemsworth wręcz emanował.
I wcale nie była lepsza od niego. Mimo kilku związków, jakie od tamtego czasu miała, do tej pory z nikim nie związała się tak poważnie, by zacząć snuć jakiekolwiek plany na przyszłość. Z perspektywy czasu nie była w stanie powiedzieć, czy gdyby Jayden postąpił inaczej, to ona ostatecznie nie pękłaby gdzieś po drodze. Stawiała czoła różnym wyzwaniom, ale kiedy w grę wchodziły relacje z innymi osobami, traciła swoją pewność. Ale na tym etapie jeszcze nie mogła sobie tego uświadomić.
Przez chwilę wpatrywała się w stojącego przy niej mężczyznę, w zastanowieniu mimowolnie przygryzając dolną wargę. Po tych paru latach wcale nie stracił na swoim uroku i nadal doskonale wiedział, co robił, by podejść kobietę.
- W obecnym przypadku przydałyby się dwie, może trzy - odparła w końcu swobodnie, z nutą tajemniczości, tym samym obdarzając go dłuższym spojrzeniem, które wskazywało na wysoką pewność siebie i dopiero po chwili powróciło na pejzaż miasta. Nie chciała dać po sobie poznać, że w danym momencie wzbudził w niej zaintrygowanie, choć błysk w jej oku zapewne powiedział mu coś innego. Jayden nie należał do osobników, którym wystarczyło kilka sekund, by poznać jego prawdziwe zamiary. To za sprawą aroganckiego, ale w pewnym sensie również uwodzicielskiego zachowania, które sprawiało, że przy nim dziewczyny przestawały myśleć rozsądnie. Alice jednak wiedziała, do czego zmierzało jego zainteresowanie daną kobietą, więc pod jakim względem relacja z nim mogłaby być wartościowa? Jedyne, co nasunęło się jej na myśl i co pozytywnego wyniosła z ich znajomości, to pożądanie, które prowadziło do kilku niesamowitych chwil, dwóch, trzech czy kto by to liczył.
Nie podejrzewała, że ich rozmowa przybierze taki zwrot akcji. Propozycja Jaydena, złożona niepostrzeżenie, skrzętnie ukryta gdzieś między słowami, mimowolnie przyprawiła ją o dreszcz. Przypomniało jej to adrenalinę, którą czuła za każdym razem, kiedy wymykali się gdzieś razem. I ten nagły skok adrenaliny sprawił, że podała mu dłoń, by po chwili wtopić się w tłum i zniknąć za drzwiami winnicy.

Kiedy wyszli z taksówki i Alice dostrzegła znany szyld, zdała sobie sprawę, jak dawno nie zaglądała w te okolice. Mimo to uśmiechnęła się pod nosem, rzucając go również wtedy, kiedy Jayden przepuścił ją w drzwiach.
- Mam wrażenie, że nic się tu nie zmieniło - westchnęła, rozglądając się po pomieszczeniu. Ten sam wystrój przez tyle lat wywoływał wspomnienia, które kreowali kiedyś wspólnie. Odkąd Jayden wyjechał z miasta, nigdy nie dane było jej tu przychodzić. Nie zmienił się również widok zaskoczonych twarzy, przebywających właśnie w lokalu, którzy z zaciekawieniem przyglądali się nowo przybyłej parze, urwanej z zupełnie innej bajki. Ubrani na galowo, w zwykłym fast foodzie budzili tę samą sensację, co kiedyś. I tak, jak wtedy, zupełnie się tym nie przejmowali. Bycie w centrum uwagi zupełnie Alice nie przeszkadzało. Po złożeniu zamówienia usiedli przy jednym ze stolików. Jasnowłosa oparła się wygodnie o krzesełko i przechyliła głowę na bok, kierując wzrok na mężczyznę.
- To ile kobiet udało Ci się tutaj porwać? W Australii pewnie też takie miejsce istniało? - zapytała z zaciekawieniem, zdobywając się na swobodę, choć to pytanie cisnęło się jej na usta, odkąd tylko wspomniał o Wendy’s.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Spotkanie z Alice, po długoletniej przerwie, kiedy nie mieli ze sobą kontaktu lub był on bardzo ograniczony, Hemsworth'owi jawiło się jako coś koszmarnego. Wciąż uważał, że nie jest gotów stanąć twarzą w twarz z dziewczyną, z którą obszedł się w okropny, a przede wszystkim okrutny sposób, chociaż na tamten moment uważał, że postąpił właściwie (co miał w głowie?!). Z perspektywy czasu i doświadczeń, jakim poddało go życie, nie miał wątpliwości co do tego, że był dupkiem. Szatynka zapewne była tego świadoma, choć nie dostrzegł w jej jasnych tęczówkach, aby obarczała go winą za cokolwiek. Było to dla niego zaskoczeniem. Podobnemu uległ, kiedy zdecydowała się przyjąć jego zaproszenie, co skwitował szerokim, zawadiackim uśmiechem, zanim opuścili towarzystwo.
Podróż do miejsca docelowego minęła niezwykle szybko, bo już po niecałych dziesięciu minutach przekraczali próg dobrze znanej knajpy. W powietrzu unosił się zapach smażonych frytek oraz kakao, którego dodawali do szejków. Jak przystało na dżentelmena, Jayden otworzył przed Alice drzwi, puszczając ją przodem, a tym samym pozwalając, aby wybrała dla nich stolik, chwilę po tym, jak złożyli zamówienie.
- Wiesz, gdzieniegdzie czas się jednak zatrzymał - pozwolił sobie na komentarz do słów dziewczyny, jednocześnie nieświadomie sugerując, że wiele innych miejsc uległo znacznym przemianom - podobnie, jak oni. W teraźniejszym Seattle nie było mu ciężko się odnaleźć, choć niewątpliwie miasto uległo przekształceniom. Pojawiło się kilka nowych budynków, w niepamięć odeszły małe biznesy, które, gdy byli w liceum, przeżywały najlepszy okres.
- I wciąż uważam, że zawsze to ty wzbudzasz największe zainteresowanie - dodał, również dostrzegając zaskoczone spojrzenia, którymi zaszczycili ich pozostali goście restauracji. Na ich tle, postaci ubrane w formalne stroje mocno się wyróżniały, wzbudzając powszechnych rumor rozmów.
- Interesuje cię to? - odpowiedział pytaniem na pytanie, chociaż przecież gdyby było inaczej, rozmowę zaczęliby od innego tematu. - W Australii nie ma Wendy's, i chyba dlatego było to pierwsze miejsce do jakiego się udałem po powrocie do Seattle. I w zasadzie żadnej nie porwałem, chociaż spotkałem przyjaciółkę Urusuli - wytłumaczył, chociaż wcale nie musiał tego robić. Na wspomnienie imienia siostry najlepszego przyjaciela uśmiechał się smutno, zaraz wracając do poprzedniego stanu, bo przecież nie zwykł ulegać melancholii.
- Dlaczego nie zdradziłaś się od razu? - zapytał, unosząc do góry prawą brew - Na tym głupim bankiecie. Przecież wiem, że mnie poznałaś - doprecyzował, jednak zanim usłyszał odpowiedź wstał od stolika, bo ich zamówienie było już gotowe; wrócił do niego po dwóch minutach.
- Dobrałem dla ciebie nuggetsy, chyba nadal je lubisz co? - usiadł, biorąc tubkę z keczupem w dłonie.

autor

-

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Dlaczego zgodziła się przyjść z nim do Wendy’s? Przede wszystkim chciała upewnić się w przekonaniu, że Jayden wcale się nie zmienił i nadal pozostawał tym samym ambitnym, aroganckim dupkiem, który porzucił ją wtedy, na balu. Do tej pory wydawało jej się, że już dawno wymazała go ze swojej pamięci, pozostawiając zabliźnioną ranę. Ponownie krzyżowanie swoich dróg uznawała za całkowicie zbędne, bo w jej przekonaniu nie miałoby to niczego zmienić w jej życiu. Poszła dalej, nie oglądając się za siebie, a on mógł robić, co chciał i z kim chciał. A jednak spotkanie z nim nieoczekiwanie wzbudziło w niej uczucia, które chowała w najdalszym zakamarku duszy.
Na słowa Jaydena przytaknęła delikatnym skinieniem głowy, jeszcze raz z zaintrygowaniem rzucając spojrzeniem na otoczenie. Nie sposób było się z nim nie zgodzić. Wendy’s było niczym podróż w czasie, przywołująca wspomnienia chwil, które mimowolnie wyzwoliły uśmiech na twarzy. Mimo tylu lat, odkąd była tu po raz ostatni, nadal czuła się tu, jak dawniej. Jakby nigdy tego miejsca nie opuszczała. Było to miłą odmianą od wszystkim zmiennych, których doświadczyła w życiu.
- Wiesz, w końcu z nas dwojga to na mnie mówią płeć piękna - zauważyła, posyłając mu na moment zawadiacki uśmiech. To wiele tłumaczyło. A ona nie zamierzała udawać skromnej. Znała własną wartość, a każdy jej krok i gest wskazywał na pewność siebie, która przyciągała spojrzenia.
Na jego pytanie wzruszyła beztrosko ramieniem, chcąc pokazać, że cokolwiek by powiedział, i tak jej to nie ruszało. A przynajmniej przekonywała siebie, że mimo całej niechęci i innych emocji, jakie wzbudził w niej widok Jaydena w winnicy, była na tyle dojrzała, by potrafić zostawić przeszłość za sobą. Chciała wierzyć, że po dzisiejszym wieczorze jej zdanie w kwestii mężczyzny nie ulegnie zmianie. Przecież o wiele łatwiej było żywić względem swojego byłego negatywne uczucia niż… jakiekolwiek inne. Tymczasem odpowiedź Hemswortha i następujący po niej wyraz twarzy wcale niczego nie ułatwiły. Czyżby w Jaydenie obudził się sentyment? Nie tego spodziewała się po nim, co ją nieco zbiło z tropu.
- Co u Siriusa? - zapytała więc, postanawiając darować sobie uszczypliwość. Kiedy byli razem, Sirius i jego siostra stali się również i jej znajomymi, z którymi często spędzali czas. Odkąd jednak Jayden wyjechał, wspólne kontakty z innymi także się urwały. I choć jakoś szczególnie z Ursulą się nie kolegowały to nie była pewna, czy byłaby mile widziana na pogrzebie dziewczyny. Znając życie, cokolwiek Jay by nie zrobił to Sirius stał za nim murem.
Na kolejne pytanie mężczyzny przygryzła na chwilę wargę, nie będąc pewną, czy powinna postawić na bycie miłą, czy szczerą. Na szczęście gotowe zamówienie dało jej dodatkowy czas na ubranie w słowa tego, co nią kierowało. Obserwowała mężczyznę w zamyśleniu, nim wrócił z powrotem na miejsce.
- Dzięki - mruknęła, znów nieco zaskoczona faktem, że pamiętał, jaki zestaw lubiła tu zamawiać. Odnotowawszy to w myślach, nie dała jednak tego po sobie poznać i sięgnęła po shake’a. - Podszedłbyś do mnie, gdybyś wiedział, kim jestem? - zapytała przewrotnie wracając do tematu, po czym jakby nigdy nic upiła łyk napoju i na moment skupiła się na smaku, którego formuła również nie uległa zmianie. To powstrzymało ją od dodania: czy zwiałbyś tak, jak zrobiłeś to na balu? Znała odpowiedź na oba pytania, dlatego pospiesznie dodała: - Wolałam uniknąć zbędnego szumu wokół nas. Są ciekawsze tematy do rozmów. - Tym razem. Już i tak wystarczająco zwracali na siebie uwagę towarzystwa, będąc osobno, a co dopiero gdyby ujrzeni razem po latach od rozstania mieli rozegrać jakąś kłótnię. Wystarczyła jej dramatyczna scena na balu, po której wszyscy widzieli łzy spływające po jej policzkach, gdy wybiegła z sali. Nie chciała powtórki z rozrywki, choć tym razem nie zamierzała płakać. Czuła się wtedy jak skończona idiotka. I choć od tamtego czasu nienawidziła Jaydena za to, co jej zrobił, to dziś okazało się, że nie potrafiła zrobić jemu tego samego. Właściwie teraz nie była nawet pewna, czy nie dobrze się stało. Aczkolwiek wdzięczna mu za to na pewno nie będzie.
- Dziwne, że dopóki cię nie naprowadziłam to w ogóle mnie nie poznałeś. To najwyraźniej wróży mi wielkie bogactwo - stwierdziła mimochodem, zdobywając się na gorzki żart. Tak naprawdę pieniądze dawały jej odpowiedni poziom, ale nie pragnęła ich więcej. - A jeszcze dziwniejszy jest fakt, że ze mną wyszedłeś. I znaleźliśmy się właśnie tutaj - uniosła na moment wolną dłoń, wskazując na lokal. Teraz to od niego chciała usłyszeć wyjaśnienia.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Jayden również nie rozumiał pobudek, które kierowały szatynką, bo był wręcz pewny, że nie tylko mu odmówi, ale ostatecznie skończy się to jakąś kłótnią. Ta zapewne zwróciłaby uwagę pozostałych gości winnicy, chociaż czy podobnego efektu nie osiągnęli znikając razem z imprezy, zanim dobiegła ona końca? Niemniej panna Carter nie mogła wiedzieć, że w chłopaku zaszło wiele zmian, nie tylko w sposobie bycia, ale także stosunku do innych ludzi. Nauczył się jasno stawiać granicę, nie tworzył iluzji własnej osoby i od razu pokazywał, jak okropny z charakteru potrafi być. Być może los ponownie skrzyżował ich ścieżki właśnie po to, aby mogła przekonać się o tych zmianach, a on miał szansę na przeprosiny. Może.
- Coś w tym jest - zaśmiał się w odpowiedzi na komentarz dziewczyny, chociaż był przekonany, że bardziej chodziło o urok, jaki niewątpliwie posiadała i roztaczała wokół siebie, przyciągając uwagę innych.
Nie czuł potrzeby, by tłumaczyć się przed byłą dziewczyną, z którą obecnie nic go nie łączyło, poza przeszłością, bo przecież nigdy nie odznaczał się sentymentem i nie popadał w melancholię, a mimo to postanowił wyjaśnić przed nią, wydawałoby się, banalną kwestię. A może dla Alice była ona istotna? Tylko dlaczego? Czy w jakiś sposób nadal jej zależało na Hemsworth'ie? Gdy o tym pomyślał, od razu zaprzeczył, kręcąc przy tym głową, bo myśl ta była niedorzeczną.
- Wszystko w najlepszym porządku, otwiera galerię, ożenił się, chyba dorósł i dojrzał - mimochodem uśmiechnął się na wspomnienie o przyjacielu. Jego życie w końcu zaczęło obfitować w dobre rzeczy, a on czuł się szczęśliwym, co widoczna było nie tylko w jego szerokim uśmiechu czy czekoladowych tęczówkach, ale również tym, jak się zachowywał, jak obnosił ze swoją miłością i jak zachowywał wobec Melusine. Wszystko to, co przyszło obserwować Jayden'owi napadało go ogromną radością, nie wiedział jeszcze, że za niespełna miesiąc wszystko ulegnie diametralnej przemianie.
Odruchowo, kiedy Alice przygryzła dolną wargę, przeniósł spojrzenie na jej usta, jednocześnie zauważając zdenerwowanie, jakim się odznaczała. Nie rozumiał tego, ale nie miał w sobie jeszcze tyle odwagi, aby zapytać czym jest ono spowodowane.
Otworzył saszetkę z keczupem wyciskając jego niewielką ilość na frytkę, która sekundę później zniknęła w ustach Hemsworth'a.
- Myślę, że tak. - przyznał po chwili namysłu, rozważając za i przeciw, bo te automatycznie pojawiły się w jego umyśle. - Wiem, że w przeszłości potraktowałem cię okropnie i tak naprawdę nic mnie nie usprawiedliwia, ale sądzę, że to już jest przeszłość. I chociaż mogę to obecnie nazwać jednym z większych błędów życia, to nie będę się tym zadręczał, bo to niczego nie zmieni. Jednocześnie nie chciałbym mieć w tobie wroga - przyznał, w kilku prostych zdaniach zwierając natłok myśli, jaki towarzyszył mu od momentu, kiedy poznał tożsamość dziewczyny.
- Tego już nie unikniesz. Znowu razem uciekliśmy, chociaż teraz raczej nie grozi nam żaden szlaban - zaśmiał się, przypominając sobie, jak za każdy taki wybryk zabraniano mu przez jakiś czas spotykać się z Alice. Owe zakazy i tak nie powstrzymały go przed tym i bardzo często zakradał się do dziewczyny po zmroku.
- Dlaczego dziwniejsze? - zapytał, ściągając brwi, co było jawną manifestacją jego zaskoczenia. Nie wiedział, co dziewczyna ma na myśli, chciał aby mu to wyjaśniła. Czekając na to, wgryzł się w burgera, brudząc przy tym prawdy kącik ust.

autor

-

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Na bankiecie z pewnością nie umknęli uwadze bacznym obserwatorom, tudzież pannom i panom na wydaniu, którzy tylko czekali, by Alice lub Jayden pojawili się w zasięgu ich wzroku. A nawet jeśli nisko pochylone głowy, lawirowanie wśród stolików tuż przy ścianie, cichy szelest sukni i przyspieszone kroki w stronę drzwi jakimś cudem sprawiły, że nikt nie uchwycił momentu ich zniknięcia, to ich nieobecność prędzej czy później na pewno zostanie zauważona. I na pewno stanie się powodem do plotek. Jasnowłosa nigdy szczególnie się tym nie przejmowała. Łamanie zakazów przyprawiało ją o nutkę adrenaliny. I po tylu latach, mimo szepczącego w jej głowie instynktu samozachowawczego, znów postanowiła doświadczyć dreszczyku emocji, który odczuła w żyłach wraz z sięgnięciem po dłoń Jaydena.
Nadal nie do końca wierzyła w to, czego razem dokonali, a jej własna decyzja wydawała się szaloną i nasuwała wątpliwości, czy dobrze postąpiła. Dobrze więc było usłyszeć jego śmiech, dzięki któremu mimowolnie poczuła się odrobinę lepiej. Gdyby znała jego myśli w danej chwili to pewnie na jej twarzy nawet pojawiłby się rumieniec. W swojej pamięci pielęgnowała tylko te najgorsze cechy mężczyzny, kompletnie zapominając o tym, co ją kiedyś w nim urzekło. Chciała być na niego zła, szukała pretekstu, by wbić mu szpilę, ale coś ją od tego odwodziło.
- Coś mi się właśnie niedawno mignęło na instagramie - przytaknęła, ściągając przy tym odrobinę brwi, w pamięci odszukując foty, które od czasu do czasu pojawiały się na jej tablicy. - Cieszę się, że wszystko zaczęło mu się układać - dodała zaraz, ale myślami odpłynęła dalej. - Małżeństwo zwykle jest dowodem dojrzałości. Choć w przypadku niektórych to zwyczajnie czysta głupota - przyznała, przesuwając dłonią po materiale sukni, jakby zamierzała strzepnąć z siebie niewidzialny kurz. Aranżowanie małżeństw uważała za naprawdę okropną, przestarzałą tradycję. Jej zdanie w tej kwestii nie uległo zmianie. Małżeństwo odbierało swobodę, którą bardzo sobie ceniła. Jeszcze kilka lat temu Jayden doskonale to rozumiał. To i kilka innych czynników wzbudziło w niej wtedy poczucie, że z odpowiednią osobą ten układ mógłby się udać. Hemsworth jednak zupełnie się do tego nie nadawał, a ona zrozumiała, że dany jej czas musiała dobrze wykorzystać.
Wsłuchując się w jego następne słowa, które przypominały przeprosiny, zatrzymała nadgarstek na blacie i wpatrywała się w mężczyznę, w zamyśleniu muskając kciukiem opuszki palców. Przeprosiny, które nie zawierały najważniejszego słowa, a raczej stwierdzenie suchych faktów, między innymi tego, że bez problemu przeszedł z tym do codzienności i chciał zwyczajnie załagodzić sytuację. Podręczyć się trochę by mu nie zaszkodziło, przemknęło jej zgryźliwie przez głowę. Kiedy on wyruszył w świat, zostawiając przeszłość za sobą, ona musiała zmierzyć się z konsekwencjami na miejscu. Nie tak łatwo było od tego uciec, kiedy wszystko przypominało jej osobę, z którą do tej pory spędzała większość swojego czasu. Chyba kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego, co przeżyła.
- Czemu? - wydobyło się z jej ust ciche pytanie, które przerwało ciszę. - Nie mogłeś poczekać, aż wrócimy do domu? Albo powiedzieć przed balem, że wyjeżdżasz? Musiałeś dowiedzieć się o tym o wiele wcześniej - wzruszyła ramieniem, uznając własne stwierdzenie za oczywistość. - Niczego mi nie ułatwiłeś, a przecież można było rozwiązać to inaczej - westchnęła, kierując wzrok na swoją wyprostowaną rękę, a rejestrując na kciuku mocniejsze rysy paznokci pozostałych palców, rozluźniła dłoń i położyła ją swobodnie na stoliku. Tylko to mogło zdradzić jej emocje, gdyż sam ton jej wypowiedzi wyrażał opanowanie, w którym czaiła się jedynie nuta znużenia. Gdyby przemyślał sprawę, obyłoby się wtedy bez dramatów. Jakoś przełknęłaby to, zamiast przełykać łzy przy całej szkole.
- No tak - chcąc nie chcąc, parsknęła śmiechem na wspomnienie o szlabanie. Teraz ewentualnie mogło grozić im przepytywanie przez rodziców, co się na bankiecie wydarzyło. Miała tylko nadzieję, że nie wpadną znowu na genialny plan swatania. Sięgnęła po kolejnego nuggetsa.
- Myślałam, że nie będziesz chciał mieć ze mną do czynienia - wyznała. Łatwiej było siebie unikać niż stawić czoła rzeczywistości. Nie przypuszczała, że Jayden wykaże się jakąkolwiek odwagą w tej kwestii. A ich znajomość zdawała się być z góry negatywnie nacechowana.

autor

Lyn [ona]

ODPOWIEDZ

Wróć do „Delridge”