WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Nie taki powrót do Stanów wyobrażała sobie blondynka, kiedy jej PJ wylądował na płytach lotniska w Seattle. Właściwie to nawet nie planowała przylotu do Szmaragdowego Miasta, ale po przemyśleniu kilku kwestii przyjęła zlecenie sesji zdjęciowej właśnie tutaj, widząc w tym okazje do odwiedzenia starszego brata i próby naprawienia prawie nie istniejącej relacji.
Była tutaj całe dwa dni, kiedy skontaktowała się ze stara przyjaciółka, ale jak można się domyśleć, nie odezwała się do nikogo innego. Tęskniła za Nowym Jorkiem, brakowało jej włoskiej pogody, którą kosztowała się ostatnie tygodnie, a przede wszystkim martwiła się o swojego męża. Rozstali się tak nagle, w pośpiechu i kiedy tamtego wieczora Giovanni oznajmił jej, ze musi natychmiast wracać do Stanów Zjednoczonych, wiedziała, że coś jest nie tak.
Złe przeczucia miała już od kilku tygodni; Gio chodził spięty i poddenerwowany, zatrudnił więcej ludzi do ochrony, a na wspólnych wyjściach zauważyła, ze był czujny bardziej niż zwykle. Miał oczy dookoła głowy, dlatego kiedy padły słowa „wracaj, ale nie do domu”, nawet nie pytała o co chodziło. Po raz pierwszy się nie stawiała i od razu go posłuchała, chociaż w rzeczywistości chciała tam z nim zostać, pomóc; ale wiedziała, że z nią u boku, był słabszy. W końcu wiedział co się stało prawie rok temu.
Także w chwili, gdy wsiadła na pokład samolotu jej serce pękło na milion kawałeczków, obawiając się, ze był to ostatni raz kiedy widzi swojego męża całego i zdrowego.
Żeby odciągnąć umysł od zamartwiania się wróciła do pracy. Wprowadziła się do hotelu, nie planując długiego pobytu w Seattle, następnym przystankiem będzie prawdopodobnie Los Angeles, a może nawet powrót do jej męża i znowu wspólne podróże. Miała na koncie przecież tyle pieniędzy, ze nie musiała się niczym martwić; udziały w rodzinnej firmie wciąż przynosiły jej dochody, spadek po dziadkach „leżał” nietknięty, a Jainaba miała wystarczająco oszczędności by jeszcze długo taki stan pozostał. W tej chwili jednak nie potrafiła cieszyć się swoim przywilejem, a jedyne co mogła zrobić to zająć głowę czymś innym.
Cieszyła się, ze w tym mieście miała chociaż Minnie. Znajomą twarz, która poznała jeszcze w Los Angeles, gdy ta druga zaczynała dopiero przypominać dzisiejszą siebie. Ufała jej i wiedziała, ze to co powie zostanie tylko między nimi. Jain starała się nie rzucać w oczy, okulary były nieodłączna częścią jej codziennych stylówek, jeździła aktualnie wypożyczonym samochodem, którego zdążyła drugi raz zmienić.
Zanim wyszła z samochodu sprawdziła w lusterku makijaż, po czym wolnym krokiem ruszyła do budynku nakładając okulary na nos.
Po wjeździe winda na odpowiednie piętro zapukała do drzwi oczekując aż przyjaciółka otworzy jej drzwi. W rękach trzymała papierowe torby; w jednej mieściła się zabawka dla dzieci w wieku Nefi - wychwalana przez panią w sklepie - oraz ozdobne spineczki i gumeczkami do włosów dla małej damy. Nie była pewna czy trafiła z prezentem, ale uznała, ze lepsze to niż nie trafiona rozmiarem sukienka czy inna cześć ubrania. W drugiej była butelka dobrego, różowego wina oraz koniak z wyższej półki - w razie, gdyby minęła się z Asmo. Na palcu serdecznym lewej ręki błyszczał ogromny kamień pierścionka zaręczynowego oraz ozdobna obrączka.
Kiedy ujrzała przyjaciółkę od razu rzuciła jej się na szyje, nie zdając sobie sprawy jak bardzo za nią tęskniła przez ostatnie miesiące. Przez chwile nawet poczuła się głupio z tym, ze przestała odzywać się do ludzi, ale z drugiej strony miała wrażenie, ze żyła w innym świecie i czas płynął tam zdecydowanie inaczej niż po drugiej stronie oceanu.
To dla Nefi. Mam nadzieje, ze trafiłam. – podała jej torbę, po czym zdjęła z siebie płaszcz i powiesiła na wieszaku w korytarzu. Weszła do mieszkania pokierowana przez blondynkę i usiadła na kanapie, zakładając nogę na nogę. Obejrzała się tez po wnętrzu mieszkania, a uśmiech nie schodził jej z ust. – Jak ci się tu mieszka? W Seattle, mieście Greya i Chirurgów. – 50 SoG nigdy nie oglądała ani tym bardziej nie czytała książki, ale wiedziała, ze akcja była w Seattle - był przecież wielki szum wokół tego „dzieła”. Oprócz tego wiedziała, ze pierwotnie był to fanfic „Zmierzchu” a ten obejrzała jako małolata dla Cedrica aktora grającego Edwarda. Nie dotrwała jednak do wszystkich części, bo nie pasował jej wizerunek wampira błyszczącego w słońcu, jakby używał balsamu z brokatem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

16.

Nigdy, nie sądziła, że jej życie zmieni się tak diametralnie i to w zaledwie pół roku. Jeszcze nie tak dawno, mieszkała w Nowym Jorku, była zaręczona, powoli planowała swój własny ślub, miała życie jak z bajki, o którym inni mogli tylko marzyć i wszystko skończyło się jednego wieczora. Rozstanie, sprzedanie domu i nagły przyjazd do Seattle, który miał być tylko krótką chwilą. Miała zostać tutaj tylko dwa tygodnie, aby następnie wrócić do rodzinnego miasta i tam, postarać się zapomnieć o swoim byłym narzeczonym. Do dziś, pamiętała jak niechętnie kupowała bilety właśnie na ten rejs, uważając, że będzie to jej największa pomyłka w życiu i tylko później, ciężej będzie jej się pozbierać po tym wszystkim. Przecież nie wyłączyła uczuć z dnia na dzień ani w przeciągu wtedy, pięciu miesięcy.
Jednak tutaj czekała ją kolejna niespodzianka. Najpierw, miała zostać tylko na święta, podczas których postanowili do siebie wrócić i już nawet przez moment, nie myślała o powrocie do Los Angeles. Pomimo wielu przeciwności losu i bez planu, została w mieście, w którym oprócz córki i ukochanego, nie miała, ani nie znała nikogo. Ryzyko było duże, ale postanowiła je podjąć i teraz? Wiedziała, że nie mogła podjąć lepszej decyzji. Powoli, starała się ułożyć swoje życie, przyzwyczaić się do nowej codzienności i do wielu zmian, które ją czekały, a czekało ją bardzo wiele. Chwilami było ciężko i wcale nie tak kolorowo, jak mogło się wydawać z kilku przypadków, ale postanowiła się nie poddawać. W końcu była szczęśliwa, miała to, o czym tak długo marzyła i nie chciała znów tego stracić.
Po kilku wiadomościach, które wymieniła z Jain, nie mogła się doczekać, aż zobaczy przyjaciółkę. Nie widziały się tak długo, a każda z nich pochłonięta była własnymi sprawami. Minnie, nawet nie myślała, aby się odezwać, nie chciała, była za bardzo zrozpaczona i chwilami, nie chciała się z nikim widzieć, ani zadręczać swoimi problemami. Miały na pewno, bardzo wiele do nadrobienia i cieszyła się, że to właśnie ona postanowiła wpaść w odwiedziny do Seattle. Nastolatka, raczej nie byłaby skoro do powrotu do NY, za dużo się tam działo, aby mogła znów tam polecieć i przeżywać to wszystko od nowa. Najchętniej? Zapomniałaby o całym tym czasie i żyła, jakby nie miało to miejsca. Wiedziała, że u starszej z blondynki, na pewno wiele się zmieniło, a brak czasu, wcale nie ułatwiał im naprawienia kontaktu.
Właśnie zdążyła wrócić z kolejnego szkolenia przed przybyciem Jain i poświęciła trochę czasu córce, z którą nie będzie się widziała, przez najbliższy czas. Wszystko było już ustalone, a kiedy Asmo wróci z pracy, zabierze Nefi, aby obie blondynki, mogły spędzić ze sobą w końcu trochę więcej czasu na spokojnie, bez płaczu dziecka za ścianą. Zdążyli nawet zjeść wspólnie obiad i pożegnała, dwójkę najważniejszych dla siebie osób, zostając sama w domu. Doprowadziła salon, do względnego porządku, zanosząc wszystkie zabawki do pokoju córeczki, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Prawie biegła, aby je otworzyć, a widząc w nich Jain, pisnęła ze szczęścia i wtuliła się w kobietę.
- Jak dobrze w końcu Cię widzieć, nawet nie wiesz, jak się stęskniłam - odezwała się, kiedy w końcu się od niej odsunęła i pozwoliła jej się rozebrać z płaszcza i butów. Znały się już tyle czasu, miały tyle przerw w swojej znajomości, a za każdym razem Minnie, cieszyła się tak samo, kiedy ją widziała.
- Dziękuję w jej imieniu, ale naprawdę nie musiałaś. Rozpieszczacie wszyscy tego małego łobuza - uśmiechnęła się, przyjmując od niej torbę i zerknęła z ciekawości do środka. Jain, zawsze wiedziała co kupić, to się nigdy nie zmieniło. Po drodze odstawiła pewnie to na jakąś szafkę w salonie, kiedy do niego weszły.
- Seattle, chyba bardziej kojarzy mi się z przystojnym Greyem, niż z Chirurgami - zaśmiała się cicho, patrząc na przyjaciółkę. Serialu nie oglądała, ale 50 twarzy Greya, kiedyś przeczytała. Zapewne, byla na to jeszcze wtedy za młoda, ale przeczytała wszystkie trzy części, chcąc pewnie w życiu trafić kiedyś na takiego Christiana. W końcu trafiła i to dużo lepiej, nie zamieniłaby Asmodeusa na nikogo innego. - Powoli jeszcze się przyzwyczajam do wszystkiego, powód pozostania tutaj, nie był planowany. Wszystko Ci dzisiaj opowiem - podeszła do jednej z szafek, wyciągając dwa kieliszki do wina i korkociąg, z czym wróciła ponownie do salonu, stawiając to na stoliku. Przecież, przy alkoholu rozmowa, zawsze była dużo lepsza, nieważne, że Minnie nie powinna go nawet pić. - Asmo zabrał Nefi, więc mamy ten czas tylko dla siebie. Na długo zostajesz w mieście? - zaczęłą i na moment przeniosła spojrzenie z twarzy przyjaciółki na jej lewą dłoń. - Czy, Ty chcesz mi się czymś pochwalić? - teraz, to nie odpuści! Najpierw, chce się dowiedzieć. co takiego zdarzyło się w jej życiu i dlaczego, ominął ją tak ważny moment w życiu Jain, jak jej ślub!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Każdy przed czymś uciekał, każdy szukał swojego miejsca i zmiany na lepsze. Nie inaczej było z Rosjanką, która znalazła się w tym mieście z powodu dwóch osób. Pierwszą z nich była Minnie, którą poznała jeszcze w NY przez Blaise. Nastolatka okazała się nie tylko bratnią duszą do wlewania w siebie wina (i nie tylko) ale również umiała wysłuchać i sensownie ocenić sytuację. Mimo różnicy wieku Nat dogadywała się z nią bardzo dobrze a o fakcie dziwnego spotkania z Asmo w parku nawet nie wspominała. Sprawa z perspektywy czasu wydawała się zabawna bo spacer, na który miała się wybrać z mężczyzną i z jego psem okazał się idealną okazją do żartu – standardowo zamiast niej poszła Zoya. Standardowa zagrywka sióstr Ivanow.
Osobą numer dwa, dla której podjęła taką a nie inną decyzję był nikt inny jak degenerat Hamilton, na którego patrząc miała w oczach serca zamiast źrenic. To głupie, beznadziejne i złe – tak, wiedziała o tym doskonale i to najbardziej ją irytowało. Zakochała się jak szczenię i musiała coś z tym zrobić. Na razie było dobrze. Na jak długo? Jak zawsze – okaże się.
Minnie okazała się również niezastąpionym informatorem. Zwłaszcza po tym jak blondynka przyznała się, że nie może wypędzić Alexandra z głowy mimo tego, że bardzo chce. Wystarczyła wymiana kilku wiadomości a Rosjanka miała już pełen pakiet informacji o tym gdzie mieszka i pracuje wydziedziczony Hamilton. Wszystko wskazywało na to, że mężczyzna powoli odbijał się od dna i stawał na nogi. Nie było więc lepszego momentu jak ten, zwłaszcza, że sytuacja wręcz zmusiła ją do wyjazdu z NY. Ta jedna rzecz stanowiła zadrę na jej samopoczuciu. Co innego gdyby spakowała ubrania i przyjechała tu w czysto turystycznych celach, a tak? Ciągle z tyłu głowy miała niepokój – bardzo niekomfortowe uczucie jak dla kogoś tak pozytywnie nastawionego do życia.
Trzeba to jakoś przeczekać.
Po rozpakowaniu swoich rzeczy w mieszkaniu Alexandra i zajęciu szafy w jednej z sypialni, szybko wzięła prysznic i ponownie nałożyła świeży makijaż. Przebrała się w to co było najmniej wygniecione – bo serio… nie miała chęci chodzić i szukać u Alexa żelazka. O ile w ogóle jakieś miał a podejrzewała, że raczej tak. Z komody przy wejściu zabrała torebki z upominkami i chwilę myślała nad tym czy może przejść przez klatkę w swoich futrzastych papciach. Doszła jednak do wniosku, że cholera wie kto i z czym pod butami tamtędy łazi więc i ona założyła butki.
Ding dong.
Rozległ się dzwonek do drzwi a gdy te tylko się uchyliły Nat dostrzegła dawno nie widzianą dziewczynę. – Nareszcie! – uśmiechnęła się szeroko ściskając ją wcale nie delikatnie. Niemal natychmiast wcisnęła jej dwie torebki. Jedna z whisky w bardzo ładnej butelce – tak, to na nią poleciała Natasha… a druga zaś z kompletem ubranek na rozmiar 74. W jednym rogu leżało złożone body w czarnym kolorze, zaś w drugim sukieneczka o panterkowym wzorze z opaską w zestawie. Wiadomo – opaska musi być. To takie słodkie…
– Nie mogłam się doczekać – piszczała pod nosem zatrzymując się gwałtownie na progu salonu. Po prostu to co zobaczyła, a właściwie kogo… zamurowało ją i to był ten moment kiedy Natasha Ivanow nie wiedziała co powiedzieć. Zamiast lawiny pytań wyciągnęła rękę w stronę Minnie – Uszczypnij – Jain? Serio? Blaise tez tu jest?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiedziała, ze nie musiała nic przynosić dla małej, ale chciała! Kiedy przechodzisz obok sklepu dla dzieci i widzisz wszystkie te urocze rzeczy aż musisz coś kupić.
Jain musiała przyznać, ze tez za nią tęskniła; co prawda czas spędzony w Europie był cudowny, nie narzekała tez na nudę, ale musiała przyznać, ze brakowało jej „amerykańskich” przyjaciółek, z którymi mogłaby się napić (nieważne, ze jedna z nich była niepełnoletnia), porozmawiać o głupotach, może nawet pójść na zakupy. Brakowało jej beztroski, której pewnie już nie zazna, ale wiązać się z Gio wiedziała na co się pisze. Miłość bywa ślepa!
Koniecznie! Jak ci się układa z Asmo? – zapytała z ciekawości, chociaż po jej minie i nastawieniu widziała, ze między ta dwójka wszystko w jak najlepszym kierunku. Jain jednak zdawała sobie sprawę z tego jak wielka różnica wieku między nimi była, sama swego czasu była z mężczyzna starszym od niej o 25 lat, wiec wiedziała, ze chociaż bardzo się kogoś kocha, nie zawsze było wszystko tak proste, jakby się chciało by było. A może to tylko było w jej wypadku? W końcu jej daddy był w rzeczywistości gangsterem, ukrywającym przez większość związku prawdziwe zajęcie.
Na pytanie o pierścionek nie zdążyła odpowiedzieć, chociaz otworzyła usta by zacząć jej opowiadać. Mimowolnie na usta wskoczył jej jeden z tych rozmarzonych uśmiechów i kiedy Minnie poszła otworzyć drzwi, Hamilton spojrzała na dłoń z tęsknotą i nadzieją, ze z jej mężem wszystko w porządku i wkrótce dołączy do niej w Stanach.
Z zamysłem wyrwał ją kolejny znajomy głos, należący do Natashy, której za cholerę się tutaj nie spodziewała. Natychmiast wstała z kanapy, by uściskać [kolejna] blondynkę, zaskoczona jej obecnością równie mocno co ona jej.
Co ty tu robisz, Nat? – co prawda mogła się domyśleć, ze chodzi - między innymi - o Alexandra, ale nie spodziewała się, ze jej tata pozwoliłby na jej wyjazd z Nowego Jorku.
Do tej pory pamietała, ze ten dał szlaban dorosłej kobiecie.
Jeszcze jacyś niespodziewanie goście cię odwiedza, Minnie? – zaśmiała się rzucając aluzje o Blaise, bo skoro była Nat, to kto wie? Co prawda wątpiła w to, żeby Walton (a może już Laozi?) była tutaj, bo przecież ta w życiu by nie zostawiła Noah i Liama, ale dopytać można, nie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej związek, to był osobny, dość długi temat, ale przytaknęła delikatnie głową na pytanie Jain.
- Jest wszystko dobrze... Chyba nawet lepiej, niż przed naszym rozstaniem, mieliśmy jeden, mały problem - w sumie ten problem był dość duży, miał osiemnaście lat i była to córka mężczyzny, ale do tego na pewno jeszcze dzisiaj dojdzie. W końcu, miały sporo wolnego czasu tylko dla siebie i musiały nadrobić wszystkie wiadomości i zmiany w życiu tej drugiej. - Mam nadzieję, że już będzie tylko lepiej - delikatnie się uśmiechnęła, odgarniając włosy za ucho, bo naprawdę, chciała, aby tak było. Był to pierwszy, na dodatek tak poważny związek nastolatki i pierwszy raz, gdy uwierzyła, że istnieje coś takiego jak miłość, a nie jest to tylko wymysł i przywiązanie. Naprawdę była zakochana, a gdy mówiła o Asmo, prawie od razu widać było zmianę na jej twarzy, cała promieniała i była szczęśliwa.
- Zaraz wrócę, przepraszam - podniosła się z kanapy, aby pójść zobaczyć, kto dzwoni do drzwi. Pamiętała, że miała wpaść też Natasha, ale w biegu tych wszystkich wydarzeń, zapomniała, czy ma przyjść dzisiaj, czy jutro. Otworzyła drzwi i od razu uśmiechnęła się do następnej blondynki. - Tak dobrze, mieć Cię w końcu obok! - kolejny raz dzisiejszego dnia pisnęła, mocno obejmując dziewczynę. W końcu nie widziały się tyle czasu, a Minnie, gdy tylko się dowiedziała, że przylatuje do Seattle i zostaje na dłużej, nie mogła się doczekać tego spotkania. Odebrała od niej torebki i tylko pokręciła z rozbawieniem głową. Te ciotki, rozpieszczą jeszcze bardziej jej małego szkraba, którego na szczęście, nie było teraz w domu. Zamknęła za nią drzwi, wchodząc ponownie do salonu, gdzie czekała już na nie Jain.
Zaśmiała się i uszczypnęła rękę blondynki, aby przekonać ją, że to wcale nie jest sen. A one wszystkie, mogły spotkać się w mieście, po tak długim czasie. Gdyby chciały się tak umówić, zapewne każdej z nich coś by wypadło, bądź nie mogłyby się zgrać z terminami. Takie niespodzianki, były zawsze najlepsze. Zwłaszcza w mieście, w którym żadna z nich nie planowała wcześniej swojej przyszłości.
- Nie, koniec niespodzianek na dzisiaj. Chociaż, żałuję, że zaraz przez któreś drzwi nie wpadnie nam Blaise z okrzykiem, że też tutaj jest - tylko jej tutaj teraz brakowało. Chyba jako jedyna, ułożyła sobie życie, zostając w Nowym Jorku, a gdy Minnie wylatywała, zdążyła tylko dowiedzieć się, że urodziła, nie miała nawet czasu, aby wpaść i poznać małego Liama. Odstawiła torebki z prezentami od Nat, na komodzie i zniknęła na moment, aby sięgnąć kolejny kieliszek do wina. Jak dobrze, że przynajmniej alkoholu im nie zabraknie.
- Nat Ci mówiła? Gdybyś spotkała jej ojca, zatrzymała się u mnie i najlepiej tego się trzymajmy - odezwała się, wracając ponownie do salonu, gdzie usiadła wygodnie na kanapie. Nie wiedziała, co najstarsza z blondynek widzi w Hamiltonie, jej wystarczało, że raz na jakiś czas, musiała minąć go na korytarzu, czy w wejściu i na tym, najchętniej by zakończyła ich znajomość. Jednak, była ostatnią osobą, która powinna oceniać, czyjeś związki. - Nawet nie wiecie, jak mi was brakowało przez ten czas. Nigdy więcej, żadna z nas, nie przestanie się odzywać przez tyle miesięcy. Nieważne z jakiego powodu! - spojrzała najpierw na jedną, a później na drugą z dziewczyn, starając się to mówić jak najbardziej poważnym tonem głosu. Bardzo odczuła brak bliskich osób, a zwłaszcza przyjaciółek, które jak sądziła, zostawiła w NY. Nawet ich szaleństw jej brakowało.
Dość zwinnie, poradziła sobie z otwarciem wina, nieważne, że była z nich najmłodsza i w razie niemiłej niespodzianki, to one by odpowiadały za upijanie nieletniej, na szczęście nikt, już więcej miał ich nie odwiedzić, a drzwi były zamknięte. Rozlała różowe wino do trzech kieliszków, które stały na stoliku przed dziewczynami i wzięła jeden w dłoń, unosząc go delikatnie do góry.
- Za niespodziewane spotkanie i za czas spędzony dzisiaj w najlepszym towarzystwie - nie była najlepsza we wznoszeniu toastów, ale to było tutaj mało ważne. Najważniejsze? Było to, że były tutaj wszystkie we trzy, znów razem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeśli gdzieś kogoś przytulali to Natasha była tam pierwsza. Jako totalny pieszczoch mimo chwilowej niedyspozycji spowodowanej szokiem rozłożyła ramiona i sama otoczyła nimi szczupłą osobę Jain. Zaciskając powieki przyciągnęła ją do siebie czując niezmiennie zapach pięknych perfum, którymi była skropiona jej szyja. Od zawsze lubiła zadbane kobiety, lubiła z nimi przebywać i na nie patrzeć bo sprawiało jej to przyjemność choć wcale nie miało to żadnego związku z orientacją Bo o tym, że kiedyś pocałowała Hamiltonową prosto w usta zupełnie nie wiedziała. Powód? Była wtedy bardzo pijana a ta nie raczyła jej poinformować o wybryku. Może to i dobrze bo Rosjanka najpierw obróciłaby wszystko w żart a później poprosiłaby o łopatę żeby zagrzebać się pod ziemię. To jedna z tych sytuacji, które przypominasz sobie 4 lata później leżąc w łóżku i czujesz takie zażenowanie, że nie możesz spać – każdy przeżył coś podobnego.
– Ja przyjechałam… - urwała wskazując palcem na drzwi wejściowe mając w zamiarze wskazać mieszkanie Alexandra ale nie była pewna, że Jain złapie przekaz. Dopiero gdy Minnie chwyciła w dwa palce jej fragment skóry blondynka gwałtownie podskoczyła śmiejąc się przy tym. Nawet zapomniała, że kazała się uszczypnąć. – Bolesne ale jakie skuteczne – odrzuciła włosy do tyłu szybko przytakując gospodyni apartamentu – To bardzo ważne Jain. Jakby co… mieszkam tutaj. A tak naprawdę zatrzymałam się u Alexandra – tego nie dało się ukryć ani przemilczeć więc lepiej wyrzucić na samym wstępie pierwszą winę i grzech jednocześnie. Nawet sama Jain nie była za tym żeby któraś z jej znajomych miała kontakt z Alexem a co dopiero przyjaciółka ale Natasha dobrze wiedziała, że w tym towarzystwie nie będzie musiała wysłuchiwać morałów. I to było cudowne/ Nikt jej nie oceniał, nikt nie mówił co powinna a co nie.
– Teraz powiedz co Ty tu robisz – oskarżycielski palec został skierowany wprost na najwyższą z kobiet w całym tym zlocie czarownic. W międzyczasie nat zajęła miejsce na kanapie rozglądając się po wnętrzu. – Gdzie masz gwiazdę? Z tatuśkiem na spacerze? – zapytała Minnie bo z chęcią mogłaby chwilę pobawić się ze szkrabem. Oczywiście do tego momentu, w którym byłaby zadowolona z czystą pieluszką bo cała reszta już zdecydowanie nie była dla niej. Dzieci są fajne ale szczególnie wtedy gdy śpią. W sumie Nat miała swoją Selfie a to też takie trochę dziecko tyle, że bardziej samodzielne…
– Taaak maluchu, masz rację. Nie wyobrażam sobie życia bez przyjaciół a telefony to nie to samo. – westchnęła doskonale wiedząc jak bardzo społecznym jest zwierzęciem i jak trudno przetrwać jej czas rozłąki. Pierwszą porządną lekcją izolacji była kara od ojca niespełna kilka miesięcy temu kiedy nie dość, że mogła poruszać się wyłącznie po obrębie własnego domu i podwórka to jeszcze dostała ochroniarza, który chodził za nią krok w krok – prawdziwy horror, nigdy więcej.
– Dziękuję – odebrała kieliszek z winem uderzając nim o pozostałe szkła. – Amen – wykończyła toast Minnie przechylając trunek, który łagodnie obmył jej gardło. O mamo… jakie to było dobre. – Co u Was słuchać? – rozejrzała się po dziewczynach i już wiedziała, że musi wprowadzić małe zmiany. Rosjanka lubiła mięc wszystkich na oku więc niezbędne było małe przemeblowanie. – Minnie przysunę sobie ten fotel, okej? – wstała z kanapy i dosunęła mebel po drugiej stronie stolika. Usiadła na nim i zerknęła raz na jedną pannę, raz na drugą (NIEpannę). Cudownie!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jain miała nadzieje, ze jednak nie będzie jej dane spotkać Dimitriego, bo jednak niesmak pozostał. Wciąż pamietała tamten dzień jakby to było wczoraj i choćby się starał to go nie polubi - tak jak i swojego teścia zresztą. Dlatego tylko przytaknęła kiwnięciem głowy, bo nawet jakby go spotkała to nie zamierzała mu mówić prawdy. Co jak co, Jainaba potrafi trzymać język za zębami, gdyby było inaczej pewnie by nie wiedziała ani o interesach Tony’ego ani tym bardziej jej męża.
Wspomnienie Alexandra wywołało u niej ścisku żołądka, bo szykowała się by do niego napisać już kilka dni, ale nie wiedziała jak zacząć, co w ogóle mu przekazać i przede wszystkim czy będzie chciał z nią rozmawiać. Ich relacje były napięte, a wszystko przez - zmarłych już - seniorów rodu, którzy niezłe manipulowali cała rodziną. W każdym razie przewróciła oczami i machnęła ręką, bo nadal uważała, ze Alex nie jest dobrym materiałem na chłopaka - jakoś nie wyobrażała sobie, żeby starszy brat miał się ustatkować, zwyczajnie jej to do niego nie pasowało, chociaż miała oczywiście nadzieje, ze Hamilton nie zrani Nat vel „miłość nie istnieje”.
Gio ma dużo pracy. – miała nadzieje, ze Ivanow zrozumie o jakim rodzaju pracy mówiła nie-Hamilton, w końcu sama wychowywała się w środowisku takim, a nie innym. – Poza tym miałam tutaj sesję zdjęciową. – to nie była tylko wymówka, a naprawdę wróciła do pracy, chociaż nawet nie musiała.
Razem z pozostała dwójka wróciła do salonu, zgadzając się z najmłodsza z towarzystwa, ze nigdy więcej nie mogą dopuścić do takiego zaniedbania siebie nawzajem. W końcu w ich środowisku ciężko znaleźć prawdziwą przyjaźń, dlatego warto dbać o te, które mają.
No ja... – uśmiechnęła się promiennie, a wszelkie smutki i zmartwienia zniknęły natychmiastowo z jej głowy, kiedy wróciła do wspomnień z dnia, kiedy powiedziała najważniejsze tak w jej życiu. Uniosła wiec dłoń z bajecznie drogim pierścionkiem, który został zauważony przez Minnie już wcześniej, jeszcze zanim Natasha zapukała do drzwi – Wyszłam za mąż. Za tego Włocha, o którym rozmawiałyśmy na festiwalu Brooklyńskim. – tutaj już zwracała się bezpośrednio do nastolatki, bo Ivanow o wszystkim wiedziała, miała tez okazje poznać jej męża osobiście, a Minnie chyba nie zdążyła przez jej spontaniczny wyjazd ze Stanów.
Wyciągnęła telefon, w którym zaczęła poszukiwać zdjęć ze ślubu, by pokazać Minnie swoją sukienkę - skromną, w stylu boho, ale prawda była taka, ze cała ceremonia taka była; w końcu podała urządzenie przyjaciółce, informując ją ile dokładnie zdjęć może obejrzeć.
A u was? U ciebie, Minnie? Wspominałaś, ze w końcu się układa, wiec? Coś było nie tak? I przede wszystkim, jak to jest być mamą. Naprawdę jest tak strasznie? – Jain dzieci nie planowała, chociaż zdawała sobie sprawę, ze odmienne zdanie ma Gio, który kiedyś chciałby zostać tatą, jednak na szczęście, w tej chwili nie musiała się tym przejmować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z boku, musiał być to dość interesujący widok. Trzy blondynki, w końcu mogły się spotkać w Seattle, po takiej długiej rozłące. Zapewne, gdyby były to inne okoliczności i całą trójką chodziłby jeszcze do liceum, tworzyłyby grupkę mean girls. Wystarczyło na nie spojrzeć, aby dojść do takiego wniosku, chociaż wobec siebie, były naprawdę przekochane. Minnie, tak bardzo się cieszyła, że w końcu ma je obok siebie, nawet jeśli Jain, miała być tutaj najkrócej. 
Odnośnie rodziny Natashy, wiedziała bardzo mało, wystarczył jej fakt, że ma być jej alibi, gdyby ktoś jej szukał. A z drugą blondynką… Niechętnie przyznawała się, że zna jej starszego brata i co gorsza, musi mieć go za sąsiada. Nie można mieć wszystkiego, dzięki niemu Nat, będzie jej sąsiadką. Jakiś plus z przeprowadzki Hamiltona do Seattle. W przeciwieństwie do nich nastolatka miała naprawdę bardzo spokojną i aż nudną rodzinę, z którą i tak, nie utrzymywała już żadnego kontaktu.
- Tak, zabrał ją na cały dzień, aby nam nie przeszkadzała. Wiedział, jak brakuje mi waszego towarzystwa - teraz, mówiła już w liczbie mnogiej, chociaż na początku, wiedziała tylko o odwiedzinach Jain. Nefi, była kochana, ale jednak nie chciała, aby im przeszkadzała, skoro mogła wykorzystać Asmo do opieki nad nią, na cały jeden dzień. Rozsiadły się wygodnie w salonie, a już po chwili, zaraz po toaście, blondynka napiła się dość małego łyka wina i kolejny raz się nie zawiodła, było przepyszne. 
- Czuj się jak u siebie, Nat - posłała w jej stronę delikatny uśmiech, kiedy przestawiała fotel. Usiadła troszkę wygodniej, zakładając nogę na nogę i poprawiła materiał spódnicy na swoich udach, zanim przeniosła swoje spojrzenie na blondynkę siedzącą obok niej na kanapie. Aż pisnęła podekscytowana patrząc na jej pierścionek i zasłoniła usta dłonią. Musiała powrócić do wspomnień, kiedy były na festiwalu. To było tak dawno, nie wiedziała, nawet kiedy ten czas tak minął, a czuła się, jakby było to wczoraj. Wtedy? Jeszcze nic nie zapowiadało, że za kilka miesięcy idealne życie Minnie się posypie.
- Pamiętam, że o nim mówiłaś, jednak nie sądziłam, że przez ten czas zrobiło się tak bardzo poważnie! Musisz być z nim bardzo szczęśliwa. Jesteś, prawda Jain? Dobrze Cię traktuje? - była najmłodsza, ale musiała się dopytać. O ile, uważana była za egoistkę, tak o najbliższe osoby bardzo się martwiła. - Jak pięknie wyglądaliście! - odezwała się po chwili, zachwycając się nad zdjęciami ze ślubu przyjaciółki. - Ta Twoja suknia, była przepiękna! - oddała telefon blondynce i odgarnęła kosmyk włosów za ucho. Suknia, może nie była w stylu Minnie, ale Hamilton wyglądała w niej bezbłędnie! I w końcu, mogła dobrze przyjrzeć się jej mężowi. Nawet na zdjęciach, wyglądali na takich szczęśliwych i zakochanych w sobie. Szkoda, że nie miała okazji poznać go osobiście, ale może jeszcze wszystko przed nią.
Słysząc kolejne pytanie, napiła się kolejnego łyka wina, odstawiając kieliszek na stolik, zanim się odezwała.
- Pół roku temu rozstaliśmy się z Asmo, wtedy też przestałam się do was odzywać, bo nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Planowaliśmy przecież ślub i nagle z dnia na dzień, wszystko się skończyło. Później zostałam sama w NY, nie odzywał się przez dwa miesiące, sprzedałam nasz dom i chciałam wrócić do Los Angeles, do rodziców. A znalazłam się w Seattle, po prośbach Asmo, że chce spotkać się z Nefi. Od miesiąca tutaj jesteśmy, przeprowadziłam się znów do niego i staramy się jakoś wszystko sobie poukładać i wrócić do tego, co było. Bycie matką chwilami bywa ciężkie, zwłaszcza gdy Twoja córka do istny diabeł, ale szukam dla niej opiekunki - roześmiała się wesoło i pokręciła głową. -Wszystko, byłoby dobrze… Gdyby nie wprowadziła się do nas jego osiemnastoletnia córka. Rozumiecie?! Ma córkę, rok młodszą ode mnie, która z nami mieszka i muszę ją spotykać prawie codziennie! - spojrzała raz na jedną, a po chwili na drugą blondynkę, licząc, że chociaż one ją zrozumieją, przez co biedna musi przechodzić i jakie męczarnie znosić! Musiała podzielić się z nimi tak ważną informacją, gdyby przez przypadek, Ivy próbowała zakłócić im spotkanie. Zapewne, Minnie mogłaby mówić sporo, bo wiele się od niej zmieniło, poprzez ponowny związek, bycie macochą, a niedługo miała zacząć pracę.
- A u Ciebie Nat? Mam nadzieję, że zostajesz na dłużej w Seattle? - nie miały czasu spotkać się wcześniej, jedynie wymieniły kilka smsów, ale to byłoby na tyle. Teraz dopiero, mogły porozmawiać na żywo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Historia Jainaby i Dimitriego niewątpliwie powinna uzyskać status „to skomplikowane” bowiem incydent, który miał miejsce ponad rok temu rzucił długi cień na znajomość, która nigdy nie będzie miała możliwości przerodzenia się w przyjaźń. Ba! Oni się nawet nie będą nigdy lubić więc jeśli kiedykolwiek dojdzie do ślubu Ivanow tą dwójkę należy rozsadzić bardzo daleko od siebie. Ale to wybiegając w przyszłość bo na razie życie blondynki było jednym wielkim kotłem, w którym brak stabilizacji sprawiał, że wolała uciekać w przyjemności niż rozwiązywać problemy własnej rodziny. Tak nie powinno być… zasadniczo dobrze byłoby wziąć sprawy w swoje ręce i jakoś zacząć pomagać staremu Dimitriemu ale jej możliwości były tak mocno ograniczone, że na dobrą sprawę więcej by zaszkodziła niż zadziałała na plus. Po gruntownej analizie sytuacji familii doszła do wniosku, że siedzenie na tyłku wyjdzie wszystkich na korzyść a ojczulek już wyszedł z niejednej opresji więc i tym razem wszystko ogarnie.
Pozytywne myślenie to podstawa – nawet jeśli jest bardzo na wyrost.
– Gorący okres – odwzajemniła wymowne spojrzenie Jain nawet nie próbując tłumaczyć jak bardzo ciepło zrobiło się kilka dni temu przed jej domem kiedy po terenie podwórka latały kule. Na samo wspomnienie zacisnęła mocniej palce wokół kieliszka i upiła kolejny łyk czując, że musi się odprężyć i to natychmiast. W innym wypadku najpewniej by się rozkleiła bo mimo silnego charakteru jaki sądziła, że posiada, to tak naprawdę była miękką kluską, którą naprawdę łatwo zranić. Im mniej o tym wszystkim myślała tym lepiej dla jej głowy.
– Gdzie Cię tym razem zobaczymy? – zainteresowała się żywo sesją zdjęciową bo szczerze sama chciałaby wziąć udział w czymś takim ale raz, że była kurduplem, a dwa – nie powinna się zbytnio wychylać mając takie pochodzenie jakie ma. Z braku laku pozostawał jej instagram. Nie można mieć przecież wszystkiego.
– Za tego przystojnego Włocha – zakasłała cicho Natasha a na jej ustach pokazał się lisi uśmiech. Gio był naprawdę dobrą partią i jeśli nigdy nie przydarzy mu się wada postawy w postaci dupy na boku to razem z Jain będą tworzyć wspaniały i przyjemny dla oka związek. Młodzi, piękni, bogaci – czego chcieć więcej? – Ja też tam byłam – uniosła dumnie brodę bardzo dobrze wspominając to wesele. Pomimo dwóch światów, które spotkały się w jednym miejscu obeszło się bez scen, mordobicia i morderstw bo wiadomo, że w życiu Gio raczej nie przewijały się uczciwe osoby, które grzecznie odprowadzały podatki od uzyskanych dochodów. Mimo wszystko było naprawdę ok.
– Serio zaopiekuje się dzieckiem przez cały dzień… sam? – uniosła brew nie wiedząc do końca czy powinna się przyznawać, że nie umiałaby nawet zmienić pieluchy takiemu maluszkowi w obawie, że jakoś źle go ułoży, przekręci albo spadnie z przewijaka. W takim układzie Asmo zyskał właśnie u niej jednego dużego plusa (którego i tak zaraz straci).
– Dwa razy nie będziesz musiała tego powtarzać- puściła oczko Minnie pchając ogromnego uszaka. Jak ona lubiła te fotele. Nie dość, że człowiek się w tym zapadał to jeszcze były mega wygodne. Musi podsunąć podobny pomysł Alexandrowi chociaż Bóg jeden raczy wiedzieć ile zagrzeje tam miejsce. Jednak kto powiedział, że nie będzie mogła zabrać mebla ze sobą?
Podczas opowieści Owlsley Nat powoli sączyła wino spodziewając się, że zaraz opróżni pierwszy kieliszek do czasu aż najmłodsza nie podzieliła się informacją, że prócz nich mieszka tutaj dziecko Asmo. Wróć! Jakie dziecko? To dorosła kobieta! Ivanow odstawiła kieliszek kaszląc tak jakby miała walczyć o ostatni oddech. W końcu gdy już tylko odzyskała możliwość mówienia rzuciła jedno, krótkie pytanie. – Co?! – dla niej było to jakimś totalnym nieporozumieniem bo jakim prawem ona… tu…z nimi! – A Ty wiedziałaś o jej istnieniu? – z punktu widzenia tamtej panny pomieszkiwanie u ojca było czymś naturalnym ale dla osób związanych w Minnie to było zupełnie abstrakcyjne. Chociażby biorąc pod uwagę jakąś intymność czy nie wiem… Nat nie mogła tego przetrawić więc dopiła wino do końca rozglądając się za butelką żeby dolać sobie i dziewczynom. Tym sposobem skończyły pierwszą butelkę. – A to gdzie teraz przebywa ta gwiazda? – w głosie blondynki dało się wyczuć lekką nutkę pogardy bo już z założenia nie lubiła tej dziewczyny.
– U mnie niewiele się zmieniło. Musiałam szybko wiać z domu bo tata ma dużo spraw na głowie i lepiej mu się pracuje kiedy wie, że jesteśmy z sis bezpieczne – w wielkim skrócie z poradnika Nat „jak kryć paskudną prawdę o powodzie wyjazdu”. To nie chodzi o to, że miała problem ze szczerością ale nie miała sumienia obarczać swoimi problemami innych. – Na jakiś czas zatrzymałam się u Alexandra razem z Selfie ale nie wiem jak długo tu zostanę – wzruszyła ramieniem nie mając pojęcia jak potoczy się jej życie i jaka wiadomość obudzi ją kolejnego ranka.. Na razie było zgodnie z powiedzonkiem – chujowo ale stabilnie i na tym chyba należało poprzestać w wychwalaniu sytuacji życiowej blondynka. – Do tego żeby nie umrzeć z nudów pomagam mu w klubie i jakoś leci – nie był to szczyt marzeń ale wszystko traktowała jako sytuacje przejściową i punkt, z którego nie ma dobrego wyjścia. Czas to jedyne co pozostało jej jako nadzieja na coś lepszego.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”