WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tym bardziej ciężko jest przyznać się, że tej pozytywnej energii jest coraz mniej, jeśli inni dalej postrzegają kogoś jako źródło szczęścia i optymizmu. Pola w dalszym ciągu była dla Roberta wiecznie uśmiechniętą kulą energii, zawsze z różowymi okularami na piegowatym nosie.
Moje książki są głównie dla osób, które lubią się bać i to właśnie strach ich jednoczy. Dreszczyki emocji, gęsia skórka i fascynujące zwroty akcji.
Przynajmniej starał się pisać tak, aby wywoływać w ludziach te wszystkie ekscytujące uczucia, dla który w ogóle sięgali po horrory.
Zaśmiał się krótko na jej kolejne słowa. — Zapamiętam i jak tylko zabraknie mi sloganów, to go użyję — odparł z łobuzerskim uśmiechem, popijając w najlepsze drinka. Jak już zdecydowali się iść na całość, to niech tak będzie. Obecnie nie myślał o konsekwencjach nadużywania alkoholu w połączeniu ze słodyczami, bo zwyczajnie mu smakowało. Procenty zaczynały przyjemnie szumieć w głowie, a fotel, w którym siedział nigdy chyba nie był wygodniejszy.
Naprawdę? — zainteresował się jeszcze bardziej, nieco pochylając w stronę Poli. Trudno powiedzieć czemu ten pomysł wydawał mu się coraz bardziej pociągający. Naturalnie wpływał na to wypity alkohol, ale wspomnienie grzechu rzuciło na to prawie magiczną otoczkę. Powoli czuł się, jakby ten pomysł był nie tylko ekscytujący, ale i rozsądny. Skoro nie chcą im sprzedać swoich cudownych dodatków do domu, cokolwiek to było, to oni sami je sobie sprzedadzą. To ma sens. — Można później zerknąć na ten ich sklep, może mają tylko remont… — mruknął niby od niechcenia.
Toasty i drinki dudniły mu w głowie. Nie był już pewien czy piją, żeby wznosić toasty, czy wznoszą toasty, żeby pić. Czy to w ogóle było ważne?
Uśmiechnął się szeroko, słysząc jej propozycje, odstawił opróżnioną szklankę na stół, po czym wstał. Czuł się lekki, jakby mógł zrobić dosłownie wszystko. — Gdzie tylko sobie Panienka życzy — odparł, wyciągając do niej dłoń, by pomóc jej wstać. Zjechali windą na sam dół budynku, po czym wyszli na ulicę, a podmuch świeżego, chłodnego powietrza owiał ich twarze, jakby chciał ich poprowadzić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tęskniła za tymi pudrowo-różowymi okularami, aparatem na zębach i czasami, kiedy wszystko wydawało się takie banalnie proste. Beztroska młodzieńczych lat pozwalała na to, by uśmiechać się bez końca i brać garściami to co życie oferowało. Jak wtedy, kiedy nagle zostali okrzyknięci parą z Robertem i nieszczególnie dążyli do wytłumaczenia znajomym, że w sumie jako tako parą nie są. Reszta sama się działa i była taka prosta, odpowiednia.
Ja dobrze o tym wiem, ale zawsze cicho się łudzę, że tym razem nie będę się bała spać samotnie w mieszkaniu, kiedy sięgam po coś twojego przed snem. Teraz wiem, że muszę czekać do rana — bo teraz jeszcze nie wiedziała, że wieczorem może nie być w stanie jej przeczytać (po pierwsze), a po drugie to pomimo świadomości i tak wielokrotnie skusiła się na jego historie wieczorową porą, bo prawda była taka, że lubiła się niekiedy bać, nawet jeśli często kończyło się to telefonem do Roberta, że ma przyjść ją teraz uspokoić.
Nie no żartuję — odparła na jego pytanie chyba z trochę przesadzona powagą, jakby chciała ukryć nawet przed samą sobą, że ta myśl przez chwilę wydawała się nawet kusząca. Każdy kto znał Apolonnię wiedział, że była kiepska w przekrętach od najmłodszych lat i zawsze kalkulowała plusy i minusy, nie decydując się na zbyt ryzykowne manewry, a niewątpliwie odwiedzanie zamkniętego sklepu w dodatku nocą niósł ze sobą spore ryzyko. Pomimo wcześniejszego zaprzeczenia nagle po jego słowach dodała od niechcenia. — Możemy się przespacerować później w tamtym kierunku — próbując w myślach sobie wmówić, że powzdycha do wyposażenia przez szybę, choć dobrze wiedziała, że są one zaklejone papierami i nie wiadomo czy cokolwiek jeszcze się w środku znajduje.
Zachwiała się lekko, kiedy wyszła z windy - to pewnie wina zmiany wysokości, a nie alkoholu jaki przed chwilą w siebie wlali. Z resztą uderzenie świeżego powietrza też robiło swoje. Poczuła nagły zew wolności i siłę, która napędzała jej kroki, kiedy Hudson prowadziła w dobrze znanym kierunku. — Poprowadzę — oznajmiła pewnie, bo o ile ją pamięć nie myliła to nawet było w pobliżu tej dzielnicy. — Tutaj chyba był jakiś skrót — odparła zerkając w wąską uliczkę, która nocą nie była zachęcająca. Jakieś krople swobodnie opadały uderzając o posadzkę i wydawały przerażający dźwięk w ciszy jaka pochłonęła ten odcinek. Już chciała tam skręcić, kiedy w ostatniej chwili wycofała się. — Wiesz co, nie… lepiej chodźmy tędy — oznajmiła i pociągnęła Roberta za rękę, a przez zawyżony poziom stresu nawet nie próbowała jej puścić, bo czuła się bezpieczniej przemierzając z nim okrężną drogę. W końcu to tylko kilka budynków więcej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Robert też tęsknił za młodzieńczymi latami, kiedy to wszystko było naturalne i przychodziło łatwo. Czuł się wtedy lekki i bezpieczny. Jakby nikt i nic nie mogło go skrzywdzić. Był niewinny i nie miał pojęcia, że dorosłe życie wcale nie jest usłane różami. Dorośli zawsze pytają dzieci “Kim chcesz zostać, gdy dorośniesz” i prawie wszyscy mówią o zawodach, które ich w jakiś sposób fascynują. Nie myślą o tym, że w rzeczywistości praca nie wygląda tak, jak w ich wyobrażeniach. Zderzenie z rzeczywistością jest bolesne, są nawet tacy, którzy nie dają temu rady. Pisarz nie raz zastanawiał się co by było, gdyby nie udało mu się spełnić swojego marzenia, tak jak wielu innym ludziom, których znał lub mijał na ulicy czy w sklepie. Dałby radę robić coś, co nie sprawia mu radości, w najgorszym przypadku coś, czego szczerze nienawidzi? Czy wola przetrwania byłaby silniejsza, niż uczucia towarzyszące nieszczęśliwemu życiu? Nie umiał na to odpowiedź i prawdopodobnie nie chciał tej odpowiedzi dostać.
Uśmiechnął się na jej słowa, chociaż nie odpowiedział. Uświadomił sobie coś, co zrodziło kilka pytań, ale zatrzyma je na odpowiedniejszy moment.
Po wyjściu z budynku, zmrużył oczy i odetchnął głęboko. Czuł błogie, póki co, działanie alkoholu i mógł pójść za Polą dosłownie wszędzie i to z uśmiechem na ustach.
Prowadź — zgodził się więc Uwierzył w pewność siebie kobiety i zaufał jej bezwarunkowo. Uwierzyłby jej teraz nawet, gdyby powiedziała mu, że jest z tajnego stowarzyszenia i chce zwerbowac go do walki z cywilizacją pozaziemską, która chce opanować planetę ziemię.
Dobra, tutaj — zgodził się potulnie i zajrzał w ciemną uliczkę, która przywoływała na myśl ukrytych w cieniach ludzi lub inne istoty, które czyhają na takich niewinnych ludzi, jak oni, żeby urzeczywistnić swoje przerażające, na pewno krwawe, plany. Może nawet gdzieś tam czyhał na nich duch. Nie taki prawdziwy, jakkolwiek duchy mogą być prawdziwe, ale ten z wiadomości. Seryjny morderca, który upodobał sobie mordowanie kobiet i cała policja go szuka. Nie zważając na zagrożenia, prawdziwe czy wyimaginowane, Robert z uśmiechem na ustach zamierzał naprawdę wpakować się w uliczkę i gdyby nie szarpnięcie Poli, to pewnie zaraz zniknąłby jej z oczu.
Co? Nie tutaj? — mruknął, posłusznie się cofając i ruszając tam, gdzie dziewczyna, dziarskim krokiem, trzymając się z nią za ręce. Przyszło mu to naturalnie i według niego był to całkowicie niewinny, ale i bardzo miły, gest.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ostatnio Poli trudno mówiło się o szczęściu, bo choć miała pracę marzeń i spełniała się zawodowo robiąc to co kocha, reszta jej życia pozostawiała wiele do życzenia. Prawdopodobnie zaprzepaściła miłość swojego życia i wymarzony dalszy ciąg jaki mogła sobie ułożyć u boku ukochanego. Pomijając liczne błędne decyzje i śmierć bliskiej osoby nie zapominała o tym, że ma cudownych przyjaciół, rodzinę i pracę którą kocha, a to pozwoliło jej przetrwać tą brutalną rzeczywistość, w którą wdepnęła po wyrwaniu z dziecięcej beztroski. Jakoś sobie poradzi. Musi, w końcu to Apollonia Hudson, której pogoda ducha jest mocno zakorzeniona tylko musi wypuścić nowe pędy, bo te wcześniejsze trochę obumarły.
— Nie, zdecydowanie nie tutaj — zaprzeczyła i przyspieszyła kroku, by oddalić się jak najprędzej od tej ponurej uliczki. Jej bujna wyobraźnia w ekstremalnym tempie podsunęła jej wiele strasznych scenariuszy tego, co mogło ich czekać, gdyby się tam zapędzili. Może i miała kilka grzeszków na swoim koncie, przez co oddaliła się od wizerunku dobrej i przykładnej Apolloni, ale to nie oznaczało jednocześnie, że należy się jej tak sroga kara jak koniec żywota w strasznym i ciemnym zakamarku Seattle.
— To powinno być gdzieś tutaj — odparła niepewnie rozglądając się i przemierzając jeszcze kilka kroków w przód, aż w końcu jej oczom ukazała się witryna sklepowa oklejona nieporadnie gazetami i pozdzieranymi ogłoszeniami, z których łatwo można było się domyślić o minionej wyprzedaży. Gdyby wiedziała o niej wcześniej z pewnością by się pojawiła tocząc ciężkie boje o ostatnie sztuki hitowej kolekcji.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że wciąż trzyma się kurczowo jego dłoni. Rozluźniła lekko uścisk, by ostatecznie zwolnić jego rękę i sięgnąć po telefon. Zapaliła latarkę i przyświecała nią w miejsca, w których można było zerknąć do środka, bo chciała wybadać czy cokolwiek tam jeszcze zostało, a ku jej zaskoczeniu jakieś pudła tam były. Równie dobrze mogły być zapełnione śmieciami lub starym umeblowaniem, a nie asortymentem, ale i tak poczuła dziwną ekscytację i chęć, by jak najszybciej je przejrzeć. — Boziuu, powinniśmy stąd iść jak najszybciej — odparła, jakby zobaczyła w środku jakiegoś trupa i nie chciała zostać przyłapana na miejscu zbrodni. — Serio. Im dłużej tutaj tkwimy tym bardziej chce wejść do środka — zdradziła konspiracyjnym szeptem tak na wypadek, gdyby ktoś wpadł na szalony pomysł kręcić się nocą wokół sklepu nieczynnego już od dłuższego czasu i miał ich wydać na policję.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mimo przeciwności losu, nie trudno było o przetrwanie, jeśli zostawało coś, co trzymało nas w ryzach i dawało nadzieję na lepsze jutro. Oprócz tego fakt, że coś straciliśmy nie zawsze oznacza, że nie możemy tego odzyskać lub znaleźć czegoś, co być okaże się dla nas dobrym, a nawet lepszym wyborem.
Przytaknął w odpowiedzi na jej decyzję. Może wiedziała lepiej, która uliczka jest dla nich dobra, a która niekoniecznie. Pomijając oczywiście, że wiedziała gdzie jest sklep, do którego zmierzają, a on nie. Poza tym był w takim nastroju, że zrobiłby wszystko, cokolwiek by mu nie powiedziała.
Gdzie? — spytał, również się rozglądając, co w jego przypadku nie miało większego sensu, bo nie miał pojęcia, o który sklep chodzi i nawet gdyby stał przed nim, z nosem w szybie, to dalej by nie wiedział, dopóki ona by mu nie powiedziała.
Skorzystał z chwili, gdy Pola puściła jego dłoń, aby podciągnąć spodnie. Prawdopodobnie za luźno zapiął pasek i podczas marszu jeansy zaczęły zsuwać mu się z pupy. Podszedł bliżej, gdy dziewczyna rozpoznała budynek, o który im chodziło. gdy zaświeciła latarką, też starał się zobaczyć co jest w środku. Objęła go jakaś niewypowiedziana ekscytacja i im dłużej tkwił tam, zaglądając do środka, tym bardziej miał ochotę tam wejść i sprawdzić co jest w pudłach. Nagle Pola wypowiedziała na głos jego myśli, co sprawiło że spojrzał na nią jak na jakieś medium i rozchylił lekko usta, jakby zastanawiając się, czy ona czyta mu w głowie. Miał nadzieję, że nie, bo grzebanie w jego umyśle mogło skończyć się tragedią. Otrząsnął się, a na jego twarzy pojawiła się uparta mina.
Nigdzie nie idziemy. Mamy misję i nie spocznę, dopóki jej nie ukończymy — powiedział pewny swego, ale po chwili zdał sobie sprawę, że nie bardzo wie jak tą misję wykonać. W końcu nie był zawodowym złodziejem i nigdy jeszcze się nigdzie nie włamał. — Umiesz otwierać drzwi? — spytał niepewnie i uśmiechnął się delikatnie. — A może gdzieś na tyłach jest jakieś okno?
Sam nie wiedział czy zostały im jakieś inne opcje, ale skoro nie mieli kluczy i nie potrafili otwierać drzwi wsuwką do włosów, to może dadzą chociaż radę wczołgać się przez okno?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Musiała przyznać, że ta wyprawa była sama w sobie ekscytująca, a plan włamania chociaż nierealistyczny dodawał smaku. Ostatecznie przecież wiedziała, że żadne z nich złodziejaszki i pakowanie się do budynku, który być może jest jeszcze pod ochroną i skrywa w sobie alarm było nieodpowiedzialne, ale chociaż lekki dreszczyk samego pomysłu był miłą odskocznią od jej poukładanego życia. W pewnym momencie jednak zdała sobie sprawę, że za bardzo jej na tym zależy i lepiej wycofać się w porę, aż tu nagle słowa Roberta wbiły ja w ziemię. Nie potrafiła się ruszyć, ani w jedną ani w drugą stronę.
— Ale ja… — pomachała rękoma jakby chciała zaprzeczyć i nawet głową próbowała poruszać na stanowcze nie, nie ma mowy, a jednocześnie wbijała w niego spojrzenie pełne niedowierzania, bo jakoś sorry - wierzyć się jej nie chciało, że on zamierza tak naprawdę włamać się do budynku. — ...żartowałam przecież — a pewności w jej głosie to nie było za grosz, może dlatego, że w głębi siebie bardzo, ale to bardzo chciała tam wejść, tylko jej system moralności pielęgnowany od najmłodszych lat nie pozwalał złamać prawa. Nie czarujmy się ona nawet na egzaminach w szkole kłamać nie potrafiła i kiedyś z presji podczas klasówki wykrzyczała na pół klasy okej, okej. tak mam ściągę! bo wydawało się jej, że profesor zaraz wywierci jej dziurę w głowie swoim uważnym spojrzeniem. Jak się później okazało patrzył jedynie z niepokojem na nią bo cała pobladła ze zdenerwowania, że ma przygotowaną ściągę i tylko zastanawiał się czy nie wysłać jej do pielęgniarki. Robert może nie powinien jej w to wciągać, bo jeszcze sama zadzwoni po policję by ich zgarnęli. Była pijana, wszystko było możliwe. — Umiem, jak każdy człowiek. Trzeba nacisnąć klamkę — jaka to była błyskotliwa odpowiedź panny Hudson. — Aaaaa takich na klucz to nie umiem nie mając klucza — trybiki lekko opóźnione alkoholem musiały gonić szaleństwo przyjaciela. — Mam wsuwkę, ale może zostawimy ją na trudne czasy jak nas zamkną w pierdlu i trzeba będzie uciekać — zażartowała ręką przeszukując swoje włosy. — Możesz spróbować — podała mu, bo ona z nerwów to by pewnie nawet do dziurki nie trafiła jak wielka by nie była.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jak to żartowała? Byli już prawie w środku, a ona mówi, że żartowała? Robert zmarszczył brwi. Może Pola żartuje dopiero teraz i to o tym, że żartuje. Na pewno go nabiera, żeby się zdezorientował. Być może nawet go tak podpuszcza i sprawdza czy aby na pewno ma tyle animuszu, jak mówi że ma. Zaśmiał się więc, kiwając niby z dezaprobatą, głową.
Dobra, dobra. Już mnie tak nie nabieraj, Ty… Żartownisiu — mruknął.
Swoją drogą doskonale pamiętał ten dzień, w którym Pola w szkole średniej krzyknęła na całe gardło, że ma ściągę. Sam miał wtedy okienko i przechodził akurat obok klasy, w której pisała test. Śmiał się sam do siebie, czekając aż skończy zajęcia, aby wypytać ją o to zdarzenie. Nie umiał powstrzymać rozbawienia, przez co dziewczynka nieco się na niego obraziła, bo jej wcale do śmiechu nie było. W końcu musiała zostać po lekcjach w kozie, ale na szczęście tylko na tym się skończyło. W końcu przyznała się zanim zdążyła ściągnąć, co było zarówno wysoce uczciwe, ale i bez końca zabawne.
Gdy poradziła mu, żeby po prostu nacisnął klamkę, to to zrobił. — No nie działa — wytłumaczył, ale na wszelki wypadek nacisnął klamkę jeszcze raz. — Są zamknięte na klucz — dodał, a słysząc że dziewczyna bez klucza nie umie takich drzwi otworzyć, tylko spochmurniał.
Zerknął na nią uważnie, gdy mówiła, że mogą potrzebować wsuwki jak zamkną ich w pierdlu. — Masz tylko jedną wsuwkę? — zapytał kontrolnie. — To nie szkodzi. Zatrzymamy ją po robocie — dodał zara z uśmiechem, po czym wziął od niej spinkę i po kilku próbach, podczas których na głos próbował się przekonać, że da radę, w końcu wsunął narzędzie zbrodni do dziurki w drzwiach wejściowych do zamkniętego na cztery spusty sklepu. Ciekawe czy tam w środku jeszcze cokolwiek zostało. Byłoby smutno, gdyby udało im się wejść, a wnętrze okazałoby się puste.
Wysunął końcówkę języka i w skupieniu pogmerał wsuwaką w zamku. Wyglądał jak człowiek ciężko myślący, próbujący zrozumieć bardzo prostą rzecz. Nagle coś kliknęło, a gdy nacisnął klamkę, drzwi się otworzyły. Z jakiegoś powodu alarm się nie włączył. Być może ktoś zapomniał go włączyć, wychodząc. Była możliwość też taka, że alarm już nie był potrzebny, bo nie było czego pilnować.
Otworzyło się — szepnął ze zdziwieniem. Tak naprawde nie spodziewał się, że mu się uda. Wyjął wsuwkę, schował do kieszeni, po czym ostrożnie, garbiąc się, wszedł do środka. Panował tam mrok i czuć było kurzem. Wyglądało na to, że większośc rzeczy została wywieziona.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przecież ja nie żartuję, że żartowałam! Ja mówię śmierdząco poważnie… znaczy się śmiertelnie — poprawiła się od razu jak tylko zrozumiała, że to już ten poziom upodlenia alkoholem, w którym zamienia pojedyncze słowa. Czuła przyjemne szumienie w głowie, które koiło ten potok obaw jaki narastał z każdą chwilą zbliżającą ich do włamania. W głowie miała już plan w jaki sposób będzie tłumaczyła się w razie przyłapania: myśleliśmy, że to jakiś pustostan… - na pewno to kupią, prawda? Dobra, to dość abstrakcyjna wizja panny Hudson, która nie umiała ściemniać na poczekaniu i pewnie wyrzuciłaby z siebie wszystko nim jeszcze ktokolwiek zdążyłby ich przyłapać - najpewniej dzwoniąc sama na posterunek. Naprawdę powinien mieć ją na uwadze, tym bardziej, że znał wspomnienie z przeszłości i zdawał sobie sprawę z tego jak sama wybitnie podkłada sobie nogi. Może po wszystkim przyjdzie się im śmiać z tego zdarzenia albo będzie go wspominać za “najbardziej szaloną rzecz jaką w życiu zrobiła” ale teraz poziom stresu wzrósł tak wysoko, że nie myślała o najbliższej przyszłości lecz o tym, by nie paść tu przed budynkiem z powodu zawału lub stresu przed-włamaniowego.
By ła w takim szoku, że naprawdę to robią, że nawet nie była pewna kiedy podała mu tą wsuwkę. — Okej, ale jak nas przymkną to ty będziesz dzwonił do Dextera by nas po znajomości wyciągnął z pierdla i zrobisz wszystko, bym tam nie utknęła na zawsze — bo skąd miała wiedzieć, że nie skończyłaby jako ofiara słodkiej zemsty. W końcu spierdzieliła sprzed ołtarza, więc to byłaby idealna okazja by się odegrać. — Musisz złożyć obietnicę — powiedziała śmiertelnie poważnie wyciągając w jego stronę mały palec, czekając aż postąpi podobnie. Od dziecka w ten sam sposób przypieczętowali obietnicę, nie ma opcji by i teraz mu odpuściła.
Chyba odrobinę liczyła, że plan z wsuwką szlag trafi. Pewnie dlatego dźwięk otwierającego się zamka wprawił ją w potężny szok. — Udało się?! — zapytała z niedowierzaniem w efekcie mrugając kilkakrotnie i przecierając oczy ze zdziwienia, gdy drzwi otwarły się. Przez moment zapomniała po co tu są i dlaczego je otwarli, bo zrobili to wsuwką i to liczyło się w tej chwili najbardziej. Już oczami wyobraźni widziała jak opowiada wnukom te szalone (jedne z niewielu) historyjki w życia wzięte i mierzy się z surowym spojrzeniem swoich dzieci, które wolałyby z nimi poczekać jeszcze dekadę. No, ale nie ma to jak babcia Apollonia i jej słynne a za moich czasów to się działo…
— I co teraz? — zapytała zerkając przez próg bojąc się zrobić pierwszy krok, bo skoro ni weszli do środka to włamanie jeszcze się nie liczy, prawda? Alarm jednak się nie włączył - może to ten cichy i nim się obejrzą zapną ich w kajdanki, a może uruchomi się za 3...2...1…? Cisza. Problem w tym, że Pola nagle poczuła się jak w sklepie z zabawkami i nie przeszkadzało jej to, że jest opustoszały. Były kartony, a ona nie była Hanką Mostowiak - nie bała się! Ciekawiło ją czy w środku nie znajdują się skarby i pozostałości po sklepie, który się tu znajdował dlatego zapominając na moment o tym, że właściwie się włamali wtargnęła do środka jakby nigdy nic, oświetlając sobie drogę swoją latarką. Uchyliła jedno pudło i… — Bielizna?! — jej mina była w tym momencie bardzo niepocieszona. — Kiedy zdążyli tu zrobić jakąś bieliźniarkę?! — zapytała odwracając do Roberta trzymając przed sobą jakieś fikuśne koronkowe body. — Ja pierdziele to kosztowało siedemdziesiąt dolców — a, że ona sama ubierała się w sieciówkach ta cena wydawała się jej wzięta z jakiegoś kosmosu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zaśmiał się z jej śmierdzącej powagi. Znaczy śmiertelnej? W każdym razie w ogóle, jakiejkolwiek powagi. Rozbawiła go ta zmienność, która przyszła jej tak łatwo. Chociaż z drugiej strony sam nie był lepszy. Skoro bawiły go już takie rzeczy, to znaczy że sam był nieźle pijany.
Spojrzał na nią, gdy zaczęła odrobinę panikować. Ona sam za to przeginał w druga stronę, bo uważał, że na pewno kompletnie nic im się nie stanie, że zrobią napad stulecia, a potem zniknął niczym pierwszorzędni czarodzieje i słuch po nich zaginie. Postanowił, że złoży jej obietnicę, zanim dziewczyna ucieknie stąd, nim w ogóle zdążą się porządnie włamać i ukraść co trzeba.
Uroczyście przyrzekam, że jak nas przymkną, chociaż na pewno tego nie zrobią, to zadzwonię do Dexa, aby wyciągnął nas z pierdla zanim w nim zgnijesz — odparł z całkowitą powagą, po czym złapał swoim małym palcem, jakkolwiek to brzmi, jej mały palec, pieczętując przysięgę.
Sam był w niezłym szoku, gdy faktycznie udało mu się otworzyć drzwi, ale czy nie tego chciał? Uśmiechnął się do siebie dumny ze swych poczynań, chociaż gdyby spojrzał na to trzeźwym okiem, to raczej nie uznałby tych działań za prawidłowe. Na szczęście nie myślał teraz w ten sposób i świetnie się bawił.
Ze zdziwieniem obserwował jak Pola wyjmuje z kartonu koszulkę połączoną z majtkami. On nawet nie wiedział jak to się nazywa. Głównie kojarzyło mu się z tym strojem kąpielowym Borata, czy co to tam było. Widział, że te kobiece rzeczy podobają się Poli, więc postanowił zrobić coś, co zrobiłby każdy mężczyzna w takiej sytuacji - zwinąć karton z majtkami, specjalnie dla niej. Kątem oka zobaczył lampkę. Raczej nie był to asortyment sklepu, tylko prywatna własność pracowników, którzy pakowali towar do kartonów, ale skoro Hudson chciała lampkę, to będzie ją mieć . Musieli działać szybko. Kto wie czy ktoś ich nie widział.
Robert złapał lampkę i wrzucił ją do kartonu z bielizną, który następnie zamknął, podniósł i wraz z nim uciekł. Lampka była podłączona do kontaktu, więc w momencie, w którym wybiegał przez drzwi, wyrwał kabel, który niczym wąż zaczął sunąć za nim po ziemi.
W nogi! — krzyknął jeszcze do Poli, aby pobiegła za nim, a nie stała zdezorientowana. Jeszcze musiałby po nią wrócić, co tylko wydłużyłoby ewakuację. W ten oto sposób obydwoje uciekli w mrok, kradnąć karton gaci i używaną lampkę. A wszystko, żeby dogodzić kobiecie, czyli jak zwykle. /zt

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- 8 -
wygląd
Wymusiła od niego pomoc. Tak, wtedy na ulicy. A przynajmniej tak czuła, po czasie. Bo wcześniej podczas akcji ratowania tego staruszka nie liczyło się nic innego, jak tylko uratowanie go. Kogo obchodził jakiś drogi pasek, o ile był w ogóle drogi? Z historią, czy też i bez niej – wtedy o tym nie myślała. Dopiero po wszystkim, jak obydwoje mieli na sobie ślady krwi (kto wie, czy koszula mężczyzny też ważna nie była), dotarło do niej, że wciągnęła go w to wszystko. Nawet nie było mowy o odmowie, bo tylko on miał ten pasek, który miał pomóc w opatrzeniu rannego. Pomógł jej jednak, pomimo wszystko, za co była mu naprawdę wdzięczna.
Zyskał w jej oczach? Chyba właśnie tak było.
Skoro odezwała się do niego i chciała jeszcze się z nim napić. A to nie byle co. Być może potrzebowała więcej takich wyjść. Z nadzieją, że ten wieczór przebiegnie dobrze. Nie znała go. Jednak pomimo swojej chorej nieco nieufności, co do innych, mogła nieco wyluzować. A przynajmniej postara się. Wiele w życiu przeszła, ale ciągle walczy o lepsze jutro. Nie tyle co o zapomnienie (chociaż to mogłoby być prostsze), co ruszenie do przodu, bez oglądania się wstecz. Ludzie jednak dziwnie reagowali na to, kim była jej rodzina. Najlepiej jakby wcale jej nie miała i była z bidula, ale nie – musiała mieć ojca mordercę, który pozbawił życia i jej matce. Ta z kolei była przez niego alkoholiczką przed śmiercią, przez co miała ją za złą matkę, kiedy w rzeczywistości to ukochany ojcec, nim był. Tym złym… kiepska ta komedia.
Teraz nie miało jednak to znaczenia. Wiedziała, że nie wszyscy patrzą na nią przez pryzmat rodziny źle. Wiedzą, że to nie od niej zależało i każdy jednak decyduje o sobie. Dlatego była jednak nadzieja, że znajdzie kogoś, kto nie będzie żył jej przeszłością, nie mogąc z nią być przez to, a będzie tworzyć z nią teraźniejszość. Może. Kiedyś.
Nie tak, że zamierzała go ostrzegać jednak o tym wszystkim. Na to przyjdzie jeszcze czas, o ile w ogóle będzie kolejne spotkanie. Podchodziła do tego jednak na luzie. Chociaż nie sądziła, że ubieranie zajmie jej trochę dłużej jak zazwyczaj.
Była chyba pierwsza. Napisała mu pewnie jeszcze adres, dwie godziny przed umówionym czasem. Mieli tutaj naprawdę świetny widok na miasto i wodę, jak i dobry alkohol. Zobaczyła go jednak, tuż przed wejściem. Tak jakby sam dopiero co przyszedł.
- Cześć - przywitała się, podchodząc do niego. Musieli obydwoje zupełnie inaczej wyglądać, jak wtedy na ulicy. Ale raczej sie poznali. Nie było w końcu już żadnej stresowej sytuacji. Uśmiechnęła się w jego kierunku. W torebce miała włożony jego pasek, który zamierzała mu potem oddać.
Obrazek
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Szczerze to wcale nie myslał o tym pieprzonym pasku do spodni, bo i po co mu on? Spełnił swoją funkcję miał inne i nie widziało mu się to jakoś, żeby się o nie domagać. Zwrot czy nie, ale i tak prędzej czy pózniej wywaliłby go do kosza, bo no nie ma co to takie dziwne nosić coś, na czym była czyjaś krew i w ogóle. Jeszcze jakby to była jego to tam idzie zrozumieć, ale obcy człowiek, obca sprawa, nawet jeśli sam pasek już lśnił i błyszczał jak nowy. Ale jak już się odezwała do niego Miki, to nie miał zamiaru odmawiać spotkania, nawet już nie chodziło o zwrót przedmiotu. Od tak, chciał chętnie ją poznać bo wydawała mu się być spoko kobietą, przede wszystkim wyglądała na taką mocną i pewną siebie. No a co się kryło dalej? Chętny był to rozgryźć przy jakims piwku i pizzy, to już zależy jak leży. Nie żeby coś ale miał już pewne relacje z kobietami za sobą i nie które tylko na początku zdawały się być całkiem znośne. Na przyklad ta walona sąsiadka jego co to się darła wtedy o to zalane mieszkanie, innym razem znajoma co gadała jak naćpana, ale to malarka więc można jej wybaczyć. Inny świat i inne kredki miała, to pewnie przez to. Matt potrzebował więc dla równowagi kogoś normalnego, z kim mógłby nawiązac może nową ciekawą znajomość i tak dalej i tak dalej. Nie żeby liczył na coś więcej, w końcu to tylko początek znajomości, nikt nie wie czy się spotkają moze i następny raz? Tak czy inaczej rzucił luzną propozycje miejsca, ona też, więc po jakiejś chwili uwzględnili miejsce i czas. Nie nastawiał się na nie wiadomo co ale na pewno wyglądał dobrze w luznej ciemnej koszuli i kurtce. Wchodząc do środka lokalu, oczywiscie rozglądał się za nią, choćby ze względu na to, ze chciał się upewnić że ją rozpozna i tak dalej. Nie żeby cos ale czasami miał problem z zapamiętywaniem twarz i imion, ale po takiej akcji co oni przeszli, chyba trudno byłoby zapomnieć, prawda?
- No hej. - odpowiedział, podchodząc bliżej z uśmiechem na twarzy. Przysiadł się pewnie do niej i chyba
pierwsze co od razu zrobili to zamówili jakiś trunek. Nawet to zwykłe piwo było dobre na początek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Racja. Powinni go wywalić.
Jednak ten pasek poniekąd – ich połączył. Pozwolił im na to, by mogli się zapoznać w takiej stresującej, ale jednak sytuacji, która umożliwiła im właśnie to dzisiejsze spotkanie. W innej sytuacji, czy byliby tu i teraz? Wpadliby na siebie na ulicy i pewnie minęliby siebie, jedynie przechodząc po sobie wzrokiem, niczym po samolocie odlatującym na niebie. Bo nawet mogłaby się Layne za nim obejrzeć. Przystojny był, to normalne. Jednak wygląd to nie wszystko, by od razu się chcieć z kimś spotykać. Chyba, że wchodzi tutaj ciekawość. A jednak byli tutaj teraz. A pasek? Odda go, ale co z nim zrobi, to jego wola. Nie obraziłaby się nawet, gdyby otwarcie by go wywalił, nawet przy niej. Może z wyjaśnieniem dlaczego to robi, by nie odebrała tego jakoś niezrozumiale. Ona pewnie na jego miejscu by tak właśnie zrobiła. Nie mogłaby nosić czegoś, co było naznaczone przez czyjąś inną krew. Ale jednak wypadało go oddać.
Samo to, że zgodził się na spotkanie i wymienił się tym numerem było już samo w sobie interesujące. Skoro nie zraziła go do siebie tym, co tam wyprawiała na ulicy i w jakim stanie była, to warto było się spotkać. Jego pomoc okazała się wtedy naprawdę pomocna. Czuła, że powinna mu się jakoś odwdzięczyć przez to. Nawet jeśli każdy powinien pomóc temu człowiekowi w takiej sytuacji, nie tylko ona. Chociaż lepiej, żeby robił to jednak ratownik medyczny, jak jedynie osoba po jednym kursie, nie wiedząc czy dobrze faktycznie robi. Miała nadzieję jednak, że dzisiaj to nie będzie jedynym tematem przewodnim.
- Mam dla Ciebie ten pasek. O ile w ogóle go chcesz jeszcze – rzuciła luźno, kiedy siedzieli i mieli już przed sobą pierwsze zamówione piwo. Przysunęła po blacie w jego kierunku torebkę z nim, oddając jego własność. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Jestem Ci wdzięczna za pomoc wtedy. Ciężko było ogarnąć wtedy wszystko samej. Dla mnie takie rzeczy to codzienność, jednak dla Ciebie? Mam nadzieję, że nie przymusiłam Cię do tego, byś się później źle z tym czuł – powiedziała, zastanawiając się trochę, czy nie powinna go czasem za to także przepraszać, a nie tylko dziękować. Sięgnęła po butelkę z piwem i upiła z niego kilka łyków. Toasty przy piwie jakoś nie bardzo jej leżały. Plus picia piwa z butelki był jeszcze taki, że nie musiała oblizywać teraz piany ze swoich ust.
Obrazek
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdy wspomniała o pasku, to pewnie chciał wybuchnąć tym głośnym śmiechem, jednak w porę się powstrzymał i tylko na jego ustach zatańczył szeroki uśmiech. Pamiętała, że coś o nim gadał w tym całym szale, ale przecież to nie musiało być na poważnie, z resztą kto by chciał takie coś na pamiątkę. Czy wyszedłby na jakiegoś głupiego czy psychicznego? Może trochę tak. - Nie trzeba było w sumie. Znaczy się no, wiadomo człowiek ma jakiś sentyment do rzeczy, ale no bez przesady. Nie musiałaś go mi zwracać. - rzucil ale to chyba za pózno takie deklaracje, bo o to wyciągnęła pasek i już go przesuwała w jego stronę, na co on pewnie kręcił głową rozbawiony. Ale okej, wziął tą torebkę i wcisnął ją do kieszeni pewnie kurtki, czy coś, chowajac go aby nie przypominał i nie obrzydzał mu wieczoru. Może i ona nie miała z tym problemu, ale on sobie od razu wyobraził wszystko z powrotem i no kurcze, nie żeby coś ale te obrazy były takie średnie. - Nie no spokojnie, ktoś musiał się ruszyć a wiesz jacy są ludzie. Prędzej telefon wyjmie niż się ruszy. Co jak co nie jestem jakimś typem co często reaguje ale czasami dobro wraca, albo coś takiego może spotkać mnie i co wtedy? - powiedział, pewnie w międzyczasie dziękując za to piwo. W sumie z butelki ponoć też inaczej smakuje piwo, ale to też zależy. Mówią, że puszka, butelka czy nalewana z dystrybutora to jakieś różnice są w smaku. Jemu to szczerze było obojotnę, piwo to piwo. - Więc jesteś ratownikiem, tak? Czemu nie doktorem albo pięlegniarką? Kręci Cię akcja w terenie? - spytał, popijając kilka łyków, no i pewnie jak znam życie to mieli i orzeszki to zagryzania, więc jako typowa wiewiorka, korzystał z tych dobroci.
- Ja wykonuje równie popularny zawód co policjant albo lekarz. Jestem prawnikiem. I w sumie jak tak myślę, to nie mam żadnego kursu ani nie wiem jak pomagać w takich sytuacjach. Więc poniekąd dałaś mi małą lekcję, dzięki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ah, ten pasek.
Wydawał się jednak ważny, bo w innym wypadku po cóż byłoby go zakładać? Mógł mieć jednak takich od grona – o ile lubił chodzić w paskach i był ich zbieraczem. Jednym wystarczy coś jednego, co można zakładać ciągle, a inni mają po paręnaście sztuk czegoś, jakby założenie jednej rzeczy więcej, jak raz na tydzień to jakieś przestępstwo? Bywa różnie. Ona zdecydowanie kimś takim nie była. Zdarzało się jej nie raz zakładać to samo i nawet tego nie ogarniać, że w tym była wtedy. Nie mówiąc już o zakładaniu paska, skoro sama wtedy jakiegoś przy sobie nie miała, przy wypadku! Nie miała chyba po prostu na to czasu, by myśleć o paskach i dobieraniu ubrań. Chociaż nie można byłoby jej też zarzucić, że źle wyglądała. Ładnie też zawsze pachniała. Ot, chyba, że w pracy był taki młyn, że nie było czasu na szybki prysznic nawet. Ale to już naprawdę przy rzadkich wypadkach. Teraz jednak była na – randce? Tak, niekoniecznie sama chciała tak to nazywać, bo niczego nie zakładała, ale jednak umówiła się z nim po zaledwie jednym spotkaniu. Wystrojona jeszcze do tego. Także można i tak to nawet odebrać.
Niemal podrapała się po głowie, robiąc minę niewiniątka. Rozbawiona jednak lekko, odetchnęła cicho, powstrzymując się od jakiegoś większego śmiechu.
- Przynajmniej zawsze to był jakiś powód do spotkania – zauważyła otwarcie. Tak, pasek spowodował, że się spotkali teraz. Chociaż kto wie, czy nie byłoby im też dane spotkać się w innej sytuacji. Wzruszyła niezgrabnie swoimi ramionami i obrzuciła spojrzeniem po raz ostatni opakowanie z jego własnością. Tak, teraz na spokojnie może sobie go nawet wyrzucić jeśli chce, nie obrazi się.
- Tak, dobro wraca. A przynajmniej sama chciałabym wierzyć, że tak właśnie jest. Karma wraca – dodała jeszcze istotnie, bo zło też wraca. Nasze działania mogą przyczynić się do tego.
Niby to samo piwo, a jednak dla niej naczynia i sposób podania ma jakieś znaczenie. Z puszki nie przepada za bardzo pić. Butelka jednak już mogła być. Ale to już każdy miał inny gust. Przynajmniej obydwoje mogli pić to piwo i nie musieli pić innych trunków.
Zakręciła w palcach butelką z piwem i uśmiechnęła się do niego odrobinę. Dlaczego?
- Tak mi dobrze. Może coś w tym jest, że znacznie lepiej pracuje mi się w terenie, jak w szpitalu. Ktoś musi pracować tam, a ktoś musi ratować ludzi z zewnątrz. Niczym na pierwszej lini frontu, najważniejsze momenty, które przesądzają o wszystkim zaczynają się właśnie na początku – odpowiedziała na jego pytanie w taki sposób. Nie będzie mu przecież wyjeżdżać z tym, że przez ojca nie pozwoliła sobie na więcej, jak tym, kim teraz była. Miała duże predyspozycje na zostanie dobrym chirurgiem, jednak to kim była aktualnie jej o dziwo wystarczało.
Prawnik? Napiła się piwa i posłała w jego kierunku pewny uśmiech. Chociaż w środku nie czuła się już tak pewnie, bo ogólnie ten świat prawa niezbyt jej sprzyjał. Sądy, prawnicy nie są jej obcy. Aczkolwiek nie wszystkich będzie wrzucać do jednego worka.
- Bronisz tylko tych dobrych, czy zdarza Ci się bronić też tych złych? – zapytała otwarcie pochylając się w jego kierunku trochę, wyciągając wszystkie karty na stół. Ostatnio miała do czynienia tylko z tymi, co nie dbają o sprawiedliwość, ale o wygraną sprawę, albo wierzą w coś, co nie powinni, jak w jej ojca mordercę. Stąd jej reakcja.
Obrazek
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niewątpliwie Melusine miała słabość do Siriusa, co jawnie, najczęściej, manifestowało jej ciało, niezależnie od tego czy pierwsze ich spotkanie miało miejsce na cmentarzu, czy przystanku autobusowym. Wręcz łaknęła bliskości chłopaka, czy to całując go, kiedy targały nim silne emocje czy nakładając czapkę na głowę, by nie zmarzł w uszy. Z czasem okazało się, że fizyczność nie jest na tyle wystarczająca, aby mogła się nią w pełni zadowolić, choć to za jej sprawą powoli, aczkolwiek sukcesywnie zaczęła się od niego uzależniać - najpierw straciła głowę, a później serce. I nawet jeśli zdarzało jej się od czasu do czasu analizować całą ich relację, to wciąż nie była w stanie określić, w którym jej momencie całkowicie zatraciła się w Bosworth'ie. To było irracjonalne.
Podobnie, jak sytuacja mająca miejsce w windzie, kiedy ponownie wdali się, w zdawałoby się zupełnie niepotrzebną, sprzeczkę, wydobywając na wierzch całą złość i żal, który odczuwali przez ostatni miesiąc, chociaż gdyby się nad tym zastanowić, czy nie było to zwykłe wołanie o uwagę tej drugiej osoby, próba pogodzenia się? Dojście do porozumienia, w ich przypadku, zawsze wyglądało zaskakująco, czasem był to impuls, innym razem walka między tym, czego się chce, a co należy zrobić, w oparciu o własne uczucia. Kochali się. Była to jedyne stałe i niezmienne stwierdzenie, opisujące ich relację, bo na każdym innym jej polu popełniali wiele błędów, gubili się i potykali. Było w nich dużo nieporadności, która dawała o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie.
Zupełnie, jak teraz, kiedy emocje wybuchy w nich, próbując znaleźć ujście w fizycznym kontakcie, żarliwych pocałunkach, czy rozbieganych dłoniach. Pragnęli siebie nawzajem, tracąc kontrolę, co zawsze prowadziło ich w jednym tylko kierunku. Tym razem to Melusine zmieniła jego bieg, pozwalając aby malinowe usta, zamiast otwartej zachęty do kontynuowania tego, co rozpoczęli, opuściło wyznanie. Dłoń Siriusa, która sprawnym, śmiałym ruchem, powoli kierowała się mu jej kobiecości zastygła w bezruchu, ostatecznie zaciskając się na biodrach brunetki. Wpatrywał się w nią przenikliwym spojrzeniem, jakby właśnie zaglądał wprost do jej duszy. Ponownie poczuła się obdarta z intymności, pozbawiona tajemnic i bezbronna. Początkowo bała się tego uczucia, jednak teraz budziło w niej jedynie poczucie, że należą do siebie nawzajem, bez krzty erotyzmu.
To był nieprawdopodobne.
W momencie, kiedy ich wargi ponownie połączyły się w pocałunku, winda ruszyła z łoskotem. I gdyby dla Melusine filmy romantyczne nie były jedynie stekiem bzdur, które nie miały swojego odzwierciedlenia w rzeczywistości, to bez wahania uznałaby, że właśnie stali się bohaterkami jednej z takich scen. Kiedy Sirius chwycił ją za rękę, zacisnęła mocniej palce na jego dłoni, jakby z obawą, że los ponownie postanowi ich rozłączyć, jednak kiedy brunet ruszył w stronę parkingu, zatrzymała się gwałtownie. Było to tak nagłe i niespodziewane zdarzenie, że chociaż miała znaczenie mniej siły niż Bosworth, to i tak udało jej się wyhamować jego kroki.
- Chodźmy się napić - zaproponowała, nawet jeśli słowa te brzmiały bardziej jak rozkaz niżeli propozycja. Zdając sobie sprawę z popełnionego błędu, nerwowo przygryzła dolną wargę. - To znaczy…masz ochotę się napić? Niedaleko jest świetny pub z jeszcze lepszym widokiem - zapytała, od razu wskazując na auty Sky View Observatory, niemniej ostatecznie i tak pociągnęła go w kierunku docelowego miejsca, zanim jeszcze wyraził swoją aprobatę dla jej pomysłu. Podświadomie czuła, że podobnie jak ona, gdy emocje powoli z nich ulatywały, potrzebował czegoś mocnego.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pioneer Square”