WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Choć nadszedł już styczeń, a wraz z nim nowy rok i nowe szanse, Lily wciąż odczuwała zmęczenie okresem świątecznym. Od rozwodu rodziców to zawsze był dla niej trudny czas. Musiała dokładnie planować, z kim spędzi który dzień i kombinować, by każdemu odpowiadało, a i tak zawsze ktoś narzekał. Jako mała dziewczynka uwielbiała święta i upajała się ich magią, jednak teraz wolałaby chyba przesypiać te kilka dni, by uniknąć pretensji i przepychanek. W tym roku na przykład miała spędzić Wigilię z mamą i rodziną z jej strony, ale zanim zdążyły w ogóle wyjść z domu, pokłóciły się. Jak zwykle poszło o jakąś totalną głupotę, jednak to wystarczyło, by Lily puściły nerwy – nie zważając na krzyki matki, wyszła z domu, trzaskając drzwiami. Udała się oczywiście do taty i to z nim spędziła święta, ale wisielczy humor utrzymał się przez kolejne dni. Naprawdę nie chciała być z mamą na wojennej ścieżce, ale nie mogła oprzeć się wrażeniu, że z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc coraz trudniej było im się porozumieć nawet w totalnie prozaicznych kwestiach.
W Sylwestra też nie było lepiej, bo pokłóciła się z mamą o imprezę u Chloe, na którą chciała iść z Laurą i Stellą. Dopięła swego, ale rodzicielka zdawała się być naburmuszona po dziś dzień, choć konsekwentnie temu zaprzeczała. Li nie przejmowała się tym jakoś szczególnie, jednak, co tu dużo mówić, atmosfera w domu była po prostu kiepska. Z ochotą przyjęła więc propozycję nocowania u Stelli, choć i to musiała porządnie przedyskutować z mamą. Wreszcie jednak wyszła z domu, wiedząc już, że się spóźni i ruszyła w drogę, zahaczając o sklep, by kupić dwie czekolady, wafelki i jakieś ciastka. W międzyczasie dała dziewczynom znać, że będzie nieco później niż miała być, żeby przypadkiem się o nią nie martwiły.
Dotarła wreszcie do domu wujka Harrisona i jego partnerki, a także Stelli – przyszywanej kuzynki, z którą może nie znała się jeszcze zbyt długo, ale od razu znalazły nić porozumienia. Czasem tak już jest: od razu wiesz, że będziesz z kimś nadawać na tych samych falach lub nie. One zdecydowanie nadawały, razem z Laurą, a ich znajomość zapowiadała się obiecująco. Zdjęła kurtkę oraz buty, przywitała się z dorosłymi, jeśli byli akurat w domu, po czym pomknęła do pokoju Stelli.
– Hejka! Przepraszam za spóźnienie, mama – powiedziała, przewracając oczami. Położyła na szafce przyniesione przez siebie słodycze i przysiadła na brzegu łóżka. Przyjrzała się raz jeszcze niebieskim włosom Stelli, a na jej twarzy natychmiast pojawił się uśmiech.
– Ten kolor jest super! Jakbym miała krótsze włosy, to zrobiłabym sobie różowe albo fioletowe, ale na takich długich to słabo wygląda – uznała, po czym przeniosła wzrok na Laurę. – Zapomniałam pomyśleć nad filmem. Nadal niczego nie wybrałyście?
Usiadła po turecku i zdjęła z nadgarstka gumkę do włosów, by związać je w totalnie luźny kok – grunt, by jej nie przeszkadzały w jedzeniu i oglądaniu. Sięgnęła po przyniesioną przez siebie jedną z czekolad, z dużymi orzechami i otworzyła ją, kładąc tak, by każda mogła sobie sięgnąć.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
dresiara
O tym, co działo się na świętach dziewczyny mniej więcej poinformowały się na wspólnej konwersacji, a Stella z Laurą nadrobiły podczas szykowania się na wspólnego sylwestra, na którym oczywiście nie zabrakło też Lily. Bardzo ją bawił fakt, że Stella i Lily dopiero na świętach zorientowały się, że gdy Claribel weźmie ślub z Harrisonem, to zostaną rodziną. Dzięki temu jednak kolejną nicią ich życia się pojawiły, doprowadzając do momentu, w którym były teraz, czyli do spędzania czasu we trójkę.
Judah nie miał problemu z puszczaniem Laury do Stelli, znał przecież Claribel i Harrisona, wiec mógł liczyć na to, że jego córka będzie tam bezpieczna. Nawet ją podwiózł. No tata na medal, bez dwóch zdań. Dzięki temu Laura mogła do Stelli udać się od razu w swoim wyjściowym dresie, w który wygodnie siedziało się na łóżku przyjaciółki.
W związku z tym, że Laura była na czas, a Lily miała się spóźnić, to dziewczyny już złapały jakiś temat.
- Ten kolor nadal jest bardzo intensywny. – oceniła swoim fachowym okiem kolor włosów Stelli, które farbowały szamponetką na sylwestra.
– Mama była bardzo zła? – dopytała, pewnie Stella zdała im od razu relację z reakcji mamy na konfie, ale na żywo to zupełnie inaczej! W międzyczasie wyciągnęła z torby paczkę chipsów, jakieś ciastka i butelkę smoothie, które zrobiła sama. Musiała być jakaś równowaga w tym, co jadły.
- Nie ma problemu. Grzecznie czekałyśmy. – uśmiechnęła się szeroko do Lily. Pewnie się nawet ładnie przywitały! Rozsiadła się na łóżku i przeniosła spojrzenie na włosy Stelli, o których kilka chwil wcześniej rozmawiały.
- Tak! Call me by your name. Podobno świetne. – poinformowała Lily, bo w drodze do domu Stelli zdążyła to znaleźć i sprawdzić, czy uda im się to online obejrzeć.
szukam pracy, będę
pracownikiem roku
sunset hill
Nowy rok zaczął się spokojnie, czyli dokładnie tak, jak życzyła sobie tego Stella. Wystarczająco wiele przeżyła w ciągu ostatnich dwóch miesięcy - teraz marzyła tylko o normalnych spotkaniach ze znajomymi, bez żadnych ekscesów. Zupełnie jak nie ona! Wcześniej tylko czekała, żeby czmychnąć z domu i zrobić coś szalonego. Pewnie ten spokój wkrótce zacznie ją nudzić i wróci do bycia sobą, ale na chwilę obecną zupełnie wystarczało jej szaleństwo na włosach.
- Bo się nie chce zmyć - myła włosy już ze trzy razy, a kolor na głowie pozostawał dokładnie taki sam. Stella wiedziała, że na jej jasnych włosach może mocniej chwycić, ale nawet spływająca woda nie była zafarbowana. - To chyba nie była szamponetka - podzieliła się z Laurą swoimi przypuszczeniami, chociaż już sama mogła to wywnioskować. - Hmm... Nie, w sumie nie. Bardziej zdziwiona - Stella miała trochę inne podejście do złości swojej mamy, widywała ją w naprawdę rozwścieczonej wersji, więc takie farbowanie włosów to naprawdę był pikuś. Nie rozwinęła jednak tego tematu, bo wtedy dołączyła do nich Lily, a za nią do pokoju wskoczył Moody, ich stosunkowo nowy psi nabytek, który najczęściej nie odstępował Stelli na krok. - Cześć! Nie szkodzi, siadaj - poklepała miejsce obok siebie na łóżku. Pokój był utrzymany w stonowanych kolorach; pastelowe ściany i drewniana podłoga z miękkim beżowym dywanem wokół łóżka, które stało w centralnej części pomieszczenia. Z lewej strony obok okna stało zawalone gratami biurko, a po przeciwległej stronie duża szafa z lustrem. Jedna ściana była dedykowana zdjęciom, na której Laura na pewno mogła gdzieś siebie odnaleźć, choć pewnie w dziecięcym wydaniu, a Lily mogła zauważyć na niektórych Harrisona i Camerona, ale pewnie niedługo i ją kopnie ten zaszczyt. Z kolei nad biurkiem wisiała tablica korkowa ze zdjęciami i rysunkami ładnych miejsc, które zamierzała kiedyś zobaczyć z Oscarem. - Dzięki! Co prawda miał się zmyć po kilku myciach, ale w sumie może zostać - zaśmiała się, lekceważąco machnąwszy ręką. Na razie wszyscy chwalili jej nowy look, więc nie zamierzała wracać do starego. - Laura, wsadź Moody'ego na łóżko, bo ma za krótkie łapy i sam nie wskoczy - poprosiła przyjaciółkę, no nie mogła zostawić pieska tak samego na podłodze, przecież był prze-u-ro-czy.
- Tak, podobno spoko, i przystojni aktorzy grają, więc może być - odparła, niedbale wycierając dłonie o swoje dresowe spodnie, żeby je trochę wyczyścić z czipsowych okruszków. - Ale poproszę o update z waszego życia zanim zaczniemy, coś się działo ciekawego? - Nie żeby widziały się zaledwie tydzień temu... dwa tygodnie? w każdym razie niedawno, ale przecież życie bywało zaskakujące, a nóż-widelec zaraz dowie się od nich czegoś ciekawego.
-
Zacmokała na psa, który przydreptał za nią do pokoju. Szkoda, że jej mama nie chciała mieć w domu zwierząt, ale za to u taty mogła nacieszyć się psem i kotami. Zdecydowanie kochała zwierzęta i pewnie była jedną z tych, którzy uważali je za lepszych kompanów niż większość ludzi – serio, w niektórych przypadkach trudno było polemizować z tym faktem.
– Ciekawe, ile jeszcze się utrzyma, skoro nie płowieje – zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się. Nie znała się zbytnio na tajnikach farbowania włosów, ale rzeczywiście, kolor był tak samo intensywny, jak w sylwestrową noc, a od tej pory nastolatka na pewno zdążyła już umyć włosy kilka razy. Skoro jednak Stella była zadowolona, to w sumie całkiem dobrze się składało.
Rozejrzała się – choć dyskretnie i nie niegrzecznie ani ciekawsko – po pokoju Stelli. Był ładny i jasny, wpasowywał się w gusta lubiącej minimalizm Lily. Zmrużyła oczy, żeby popatrzeć na zdjęcia na tablicy korkowej, ale chyba lepiej będzie, jeśli później po prostu do niej podejdzie i poogląda je z bliska. Może powinna wybrać się do okulisty, ale gdyby poinformowała o tym matkę, musiałaby wysłuchiwać lamentów o tym, że za dużo czasu spędza z nosem w telefonie. Serio, niektóre teksty jej mama brała chyba z podręcznika dla typowych rodziców.
– O, może być, bo dużo słyszałam o tym filmie, ale w sumie nie miałam go kiedy obejrzeć – zgodziła się ochoczo. I tak nie zamierzała grymasić, skoro sama niczego nie wymyśliła. Miała co prawda ochotę na jakiś horror, ale skoro nie towarzyszył im żaden przystojny chłopiec, to chyba nie był to najrozsądniejszy pomysł. Nie rzuciła więc taką propozycją i odłamała sobie kawałek czekolady.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
- Chodź Moody. Jakim ty jesteś słodziakiem. – wymamrotała do psiaka, który machał ogonkiem i czekał, aż ktoś go łaskawie wciągnie na łóżko, bo wyraźnie miał ochotę spędzać w z dziewczynami czas. Od razu przełożyła też słodycze na bok, maluch już wyniuchał i zainteresował się jedzonkiem, które zdecydowanie nie było dla niego.
- No widzicie, idealnie się składa! I Stella ma dobry pomysł. Najpierw update, potem film, bo założę się, że będzie gadać podczas filmu, a nie można! – zgodziła się z niebieskowłosą, bo ta miała doby plan. Z uśmiechem na ustach drapała Moodiego po brzuszku, przez chwilę przyglądając się Lily, która rozglądała się po pokoju Stelli. Cóż, Laura już tu była, od listopada na pewno! Spojrzała na dziewczyny wyczekująco, ale żadna nie miała chyba ochoty zaczynać zdawania relacji z ich życia i tego, co się działo u nich w ostatnim czasie. W sumie w szkole też miały zawsze chwilę na jakiejś przerwie, by coś ogadać, ale to nie było to samo!
- Mówiłam wam ostatnio, że poznałam nową sąsiadkę, nie? Ma dziewiętnaście lat i roczne dziecko, więc byłam przekonana, że jej w czymś pomogę, gdy będzie potrzebować, tak jak ostatnio w windzie, ale okazało się, że super nam się rozmawia. Musicie ją koniecznie poznać. – odpowiedziała z uśmiechem, bo znajomość z Minnie rozwijała się zaskakująco dobrze. Zastanawiała się tylko, czy nie jest jakimś wyjątkiem w jej regule spotykania się ze starszymi osobami i czy nie będzie miała nic przeciwko poznaniu Stelli i Lily. Musiała jej o tym wspomnieć.
- A poza tym, Cosmo zaprosił mnie na weekend w spa wygrał bilety w konkursie na jarmarku świątecznym. I wyobraźcie sobie, że mnie wykiwał. Zaprosił na to Finna, swojego kumpla. Stwierdził, że to świetny pomysł, że nas zeswatać. Więc ten geniusz… nas wrobił… - dodała po chwili, bo w zasadzie ta historia wydawała się być ciekawsza.
szukam pracy, będę
pracownikiem roku
sunset hill
- Co, że ja będę gadać podczas filmu? Nie będę gadać - obruszyła się, chociaż kogo chciała oszukać - zawsze gadała w czasie filmu, ale po prostu lubiła na świeżo przedyskutować poruszane w nim kwestie, dopóki czuła te emocje i nastrój oglądanej opowieści.
- U mnie nic się nie działo - wzruszyła ramionami, bo taka była prawda, i całe szczęście. Nowy rok, nowa Stella - spokojna i rozważna, taki miała plan. Tym chętniej wsłuchała się w słowa Laury, co i rusz zerkając ze zdziwieniem na Lily, bo to wszystko brzmiało szalenie!
- Dziewiętnaście lat i roczne dziecko? - Powtórzyła zaskoczona, nie mogąc powstrzymać lekkiego dreszczu, który przeszedł przez jej ciało. Masakra. D z i e c i. - To jeszcze lepiej niż Taylor - pokręciła głową z niedowierzaniem. - Laura będzie ciocią, nie wiem czy ci się chwaliła - wytłumaczyła pokrótce Lily, bo nie wiedziała czy jest na bieżąco z sytuacją w rodzinie Hirsch, a że ta zmieniała się jak w kalejdoskopie, to bardzo możliwe, że jednak na bieżąco nie była. - Ale jak mówisz, że jest spoko - wzruszyła ramionami, bo nie pozostawało jej nic innego jak zaufać Laurze w jej ocenie. Za to kolejny news był totalnie niespodziewany. - Coooo - Aż przestała głaskać Moody'ego i wrzuciła sobie do ust parę czipsów. - Co to za Finn, gdzie to spa, jak długo, jakie zabiegi, mów - no teraz to musiała wiedzieć wszystko, Laura za bardzo ją zaciekawiła tą niespodziewaną randką. - Ale nie zazdroszczę, chyba-randki wcale nie są takie fajne - westchnęła, na moment wracając myślami do Wyatta i ich spotkania na jarmarku. Gdyby próbowała zrozumieć zadania domowe tak jak tamto popołudnie, to byłaby najlepszym uczniem w klasie.
-
Uśmiechnęła się, gdy Moody usadowił się gdzieś pomiędzy nimi, ale uznała, że trzy ręce do głaskania jednego, małego pieska to trochę za dużo, więc na razie (podkreślam, na razie!) nie włączyła się do zespołu miziającego. Zamiast tego wsłuchała się w opowieści Laury, raz po raz unosząc i marszcząc brwi.
– Wow, nie wyobrażam sobie, żebym za rok mogła urodzić dziecko. Fajnie posiedzieć z cudzym przez godzinę, ale tak na co dzień… Podziwiam. – Aż wzdrygnęła się mimowolnie, bo jednak ten temat mocno ją przerażał. Wiele słyszało się o nastoletnich matkach, nierzadko samotnych, ale za każdym razem podchodziła do tego dość personalnie. Sama mogła przecież znaleźć się na miejscu tych dziewcząt.
– Co? Taylor? Dziecko? Twój brat, Taylor, będzie miał dziecko? – Brzmiała na znacznie bardziej zaaferowaną tym tematem niż by chciała. Nie było tajemnicą, że od zawsze za nim nie przepadała, bo był starszy, irytujący, psuł wszystkie zabawy, a jak jeszcze byli dzieciakami, to powiedział Lily, że jej rysunek jest brzydki, no i to przelało czarę goryczy. O tym, że ich relacja ewoluowała, nie wiedział nikt i z całą pewnością Crane nie chciała się tym dzielić z dziewczynami, więc ochoczo podłapała kolejny temat.
Znała jednego Finna, ale oczywiście nie wpadła na to, że to ten sam, z którym randkowała Hirsch. Zainteresowała się więc, podchwytując dopytywania Stelli i tym samym maskując swój szok dotyczący wieści o Taylorze.
– No właśnie, pokaż go – rzuciła, starając się skoncentrować na tym, co tu i teraz, jednak to wcale nie było takie proste w obliczu rewelacji, których się dowiedziała.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
Spojrzała na Stellę z pojrzeniem pytającym „serio?!” Wiedziała, że będzie gadać!
- Mhmm. – przyznała. Nie dziwiła jej reakcja Stelli, reakcja Laury była dość podoba. Jednak nie wpływało na fakt, że i tak świetnie dogadała się z Minnie.
– Też sobie nie wyobrażam. Brat Cosmo ma malucha, byłam z nim go odwiedzić, Leon się nazywa. Ale wiecie, ja to się chyba trochę boję tych dzieci. W sensie, że coś im mogę zrobić albo im się coś może stać. Albo na mnie zwymiotują. – skrzywiła się. Nie chciała mieć dzieci, już teraz to postanowiła.
Pokiwała głową w odpowiedzi na pytanie Lily. – No w zasadzie jeszcze nie do końca miałam okazję. No i Taylor mi ostatnio powiedział, że to miała być tajemnica. – odpowiedziała i wzruszyła lekko ramionami.
– Będę ciocią. – wyszczerzyła się do dziewczyn. – Chciałabym powiedzieć, że najlepszą, ale na pewno znajdą się lepsze. – dodała rozbawiona. Cóż, nawet nie chciała być najlepszą ciocią, żeby Taylor nie wpadał na głupie pomysły zostawiania jej swojego dziecka pod opieką.
- Eeem, no byliśmy w Hotelu Kimpton Palladian. Dwa dni. No i tam był nocleg jako nagroda, jedzenie, drineczki i spa. W sensie basen, masaże, maseczki. – zaczęła, bo faktycznie powinna dziewczynom przybliżyć więcej szczegółów.
– A Finn to kumpel Cosmo. Ja go widziałam raz, może dwa wcześniej, ale no nie mieliśmy nawet jakoś okazji się poznać lepiej. No to Cosmo nam okazję zafundował. Bo podobno Finn się ostatnio rozstał ze swoją dziewczyną, ale Cosmo ma ogromną potrzebę mnie z kimś zeswatać. – wytłumaczyła. Miała nadzieję, że ta informacja zbije z tropu Stellę, która na jej urodzinach widziała, jak Laura się z kimś całuje.
– No dobra, już! – zaśmiała się i wyszukała na Instagramie profil Finna. , żeby pokazać go dziewczynom. To akurat nie było żadną tajemnicą.
szukam pracy, będę
pracownikiem roku
sunset hill
– A to wy już byliście w tym spa! – Zszokowana położyła dłonie na swoich policzkach, trochę zła, że dowiaduje się o tym dopiero teraz, ale ostatecznie lepiej późno niż wcale. Przysunęła się bliżej Laury, żeby spojrzeć jej przez ramię na ekran telefonu. – Hm, przystojny – mruknęła, wkładając sobie do ust garść orzeszków. – Ale super! A jakie masaże? Był taki gorącymi kamieniami? – Rozmarzyła się, na moment zapominając o tym całym Finnie, ale po chwili synapsy w jej mózgu połączyły się z cichym trzaskiem; wyprostowała się, spoglądając na dziewczyny lekko zaskoczona. – Ej, ej, ej, pokaż jeszcze raz to zdjęcie! – No przecież, jak mogła od razu go nie rozpoznać? A więc Finn... – Ja go ostatnio widziałam! Przecież to taki buc, masakra! Słuchajcie, bo w sumie śmieszna historia. Miałam się spotkać z Lią, to córka znajomego mamy z pracy, nieważne, w każdym razie już studiuje, więc czekałam na nią na campusie, i tam jest taka ściana na graffiti. No i pod tą ścianą znalazłam taki czerwony spray, więc sobie zaczęłam mazać, i potem on przechodził, a mi się zacięła puszka i... – wzięła głęboki wdech. – ...i go wymazałam tą farbą przez przypadek, w sensie cały bok, taki przypał, no i się pokłóciliśmy, ale potem zaproponowałam mu, że nie wiem, mogę mu oddać pieniądze za to czy coś, ale on był, no – zaczęła kręcić dłońmi, bo nie potrafiła wyrazić swoich emocji samymi słowami. – ...no taki jakiś zgorzkniały, nie dało się z nim dogadać, i w końcu sobie po prostu poszłam. Czyli to był FINN. I co, dało się z nim dogadać? W ogóle jaki zbieg okoliczności, Seattle to jednak małe miasto – wywróciła oczami, wracając do pozycji półleżącej. Wyciągnęła rękę, drapiąc Moody'ego pod pachą.
-
– No wiesz, widywałam go u Laury i tyle. Zawsze wydawał się irytującym przygłupem, więc zaskoczył mnie fakt, że będzie ojcem – wyjaśniła Stelli, wzruszając ramionami. – Ale, serio, gratuluję, Laura! Będziesz fantastyczną ciocią. – Co do tego nie miała wątpliwości. Hirsch nie będzie przebywała z dzieckiem na co dzień, więc będzie ciotką od rozpieszczania raz na jakiś czas. Dobry deal.
Zasłuchała się na temat spotkania z tajemniczym Finnem, starając się w ten sposób odwrócić swoją uwagę od Taylora i jego dziecka. Nie było to łatwe, bo buzowały w niej różne, niekoniecznie pozytywne emocje. Wyrwała się z tego dopiero, gdy zobaczyła na ekranie telefonu Laury swojego kolegę, Finna. Otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale wyprzedziła ją Stella, więc po prostu poczekała grzecznie, aż dziewczyna skończy. Zmarszczyła lekko brwi, dziwiąc się lekko opinii niebieskowłosej na temat Winchestera, bo sama znała go jednak z całkiem innej, sympatyczniejszej strony.
– Dobra, słuchajcie, to brzmi szokująco i nieprawdopodobnie, ale ja też go znam. Poznałam go na maratonie filmów niezależnych i w sumie jest całkiem spoko. Nie przyjaźnię się z nim jakoś blisko, ale nie odczułam nigdy, żeby był bucem. No i jest bardzo przystojny, co nie, Laura? – zafalowała brwiami, bo hej, była przekonana, że brunetka musiała zauważyć jego urok osobisty. No, chyba że na wyjeździe miał kiepski humor, jak przy okazji spotkania ze Stellą.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
- Dziękuję. – zaśmiała się, słysząc gratulacje Lily. Nie było tu czego gratulować, ale zawsze miło. Skoro znała Taylora, to wiedziała jaki on jest, także mogła się domyślać, że to nie będzie łatwa przeprawa. Laura nie chciała się jednak zamartwiać na zaś.
- Ano, byliśmy. Chyba do końca życia będę to Cosmo wypominać. – stwierdzała. Ostatecznie było miło, ale nie można robić takich rzeczy! Przecież ona miała tylko siedemnaście lat, co on sobie wyobrażał? – Były maseczki, masaże, był basen i jacuzzi. Śniadanie do pokoju. Generalnie było super! – wymieniła z uśmiechem. Gdyby mogła, to chętnie powtórzyłaby ten weekend. Wspaniale byłoby wybrać się na takie zabiegi z dziewczynami.
Zaskoczona reakcją Stelli, wpatrywała się w nią, gdy niebieskowłosa cała w emocjach opowiadała im o momencie, gdy poznała Finna. – Co ty mówisz… - wymamrotała, gdy Stella na chwilę przerwała. Była zaskoczona. – Naprawdę? Nie wydawał się tak, kiedy pierwszy raz poznałam i zdecydowanie nie był taki w weekend. – odpowiedziała marszcząc czoło. Dogadali się bardzo szybko, może nie od razu mieli masę wspólnych tematów, czuć było, że oboje nie czują się do końca pewnie, ale na pewno nie nazwałaby go bucem. Nie wydawał się zgorzkniały.
- Jaki numer. – zaśmiała się, gdy Lily wyznała, ż też Winchestera zna. Seattle było małe. Szok.
- Jest przystojny. – przyznała rozbawiona. To była prawda, poza tym nie chcąc wspominać o Leo, czasami musiała wykazać zainteresowanie jakimś chłopakiem. – Przyznam, że tego się nie spodziewałam. Ale tego, że spędzę z nim weekend też się nie spodziewałam. Lily, teraz twoja kolej na zdanie relacji. – pokręciła z niedowierzaniem głową i spojrzała na pannę Crane, czekając na jej opowieść, bo ona już te dwa, a w sumie trzy najważniejsze tematy poruszyła, musiała też dać dziewczynom dojść do słowa.
szukam pracy, będę
pracownikiem roku
sunset hill
- Właśnie, Lilka! Opowiadaj! Laura już zdążyła opowiedzieć o tym, że będzie ciocią, i że była na randce w super spa z gościem, którego zna całe miasto, i jeszcze poznała jakąś super sąsiadkę - wymieniła powoli, odstawiając szklankę na stolik nocny. To zazwyczaj Stella tyle opowiadała, ale nie miała nic przeciwko, że dzisiaj tę pałeczkę przejęła Laura. - Jak tam po świętach? Co tam w domu? A może też byłaś na randce, ale nie chcesz nam nic zdradzić? - Trochę ją podjudzała, ale przecież w ich towarzystwie Lily mogła powiedzieć absolutnie wszystko.
-
– Super, w sumie chciałabym kiedyś pojechać do SPA. I żeby przez cały weekend ktoś mnie masował i donosił drinki – westchnęła rozmarzona, bo mniej więcej tak wyglądało to we wszystkich filmach i serialach. No, może SPA słynęło bardziej z koktajli niż alkoholowych drinków, ale pomarzyć zawsze można, prawda?
Pokręciła przecząco głową, gdy Stella zaproponowała coś do picia, wcześniej przytakując żywo, że jak najbardziej chciałaby dowiedzieć się więcej o weekendzie Laury i Finna. Cała sytuacja brzmiała romantycznie, więc, kto wie, może nastolatka miała im do powiedzenia o wiele więcej?
Zamyśliła się na moment, gdy przyszła jej kolej na opowiadanie. Cóż, odkąd przestała spotykać się z jednym chłopakiem ze szkoły, nie było zbyt wielu rzeczy, którymi mogłaby dzielić się z koleżankami.
– Hm… Charlie i ja przestaliśmy się spotykać. Ale to nic wielkiego, powiedzmy, że to była dość płytka relacja – przewróciła oczami. Charlie był przystojny, sympatyczny i nawet mieli ze sobą o czym rozmawiać, ale fakty były takie, że spotykała się z nim po to, by zrobić na złość Maysowi. O tym nie powiedziała już jednak dziewczynom i usadowiła się wygodniej, sięgając po jakieś oblane czekoladą ciastko.
– No i nie wiem, na razie dam sobie spokój z chłopakami, bo szukanie na siłę nie ma sensu. W domu spoko, poza tym, że mama non stop się czepia, ale ostatnio byłam trochę u taty – zawiesiła się na moment, zastanawiając się, czy w ostatnim czasie w jej życiu wydarzyło się jeszcze coś wartego uwagi. – No dobra, Stella, ale TY nic jeszcze nie mówiłaś o sprawach sercowych.
Wycelowała w Martinez palcem, bo hej, były nastolatkami, coś w tym temacie na pewno miała do opowiedzenia!
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
- Z tego co się orientuję, to nie ma. – pokręciła głową w odpowiedzi. Poprosiła o sok, gdy Stella zaproponowała coś do picia. Nie miała w zasadzie nic więcej do powiedzenia odnośnie tego weekendu, dwa to było jednoczenie dużo, by spędzić z Finnem całkiem miło czas, a zarazem za mało, by jakoś lepiej go poznać.
- Koniecznie musimy się kiedyś wybrać razem! – stwierdziła radośnie. To był jej zdaniem świetny pomysł. Może powinny sobie z jakiejś okazji zrobić prezent?
- To jest niesamowite, że ostatnio tyle się u mnie dzieje. – była w lekkim szoku, zastanawiając się nad tym, co doprowadziło do takiego stanu rzeczy. Nie żeby narzekała, ale jednak lubiła to swoje spokojne życie, siedzenie przy książkach i świadomość, że mniej więcej wie, co ją czeka, bo powinno się to odbyć wedle planu.
Energicznie pokiwała głową, zgadzając się ze Stellą, która pogoniła Lily, by ta też coś opowiedziała. Zaraz jednak wróciła do głaskania psiaka, gdzieś tam w duchu marząc o takim towarzyszu w domu.
- O, a dlaczego? – spytała zaskoczona, gdy Crane poinformowała je o swoim rozstaniu. Chyba nie było to coś wielkiego, skoro nie dała znać wcześniej, nie płakała po Charliem, czy nie próbowała jakoś odreagować, ale chciała wiedzieć, co się stało. A pewnie dziewczyny go znały, także dobrze było wiedzieć! – Nie ma sensu. – pokręciła głową, zgadzając się z Lily. Tak, bo ona cokolwiek na ten temat wiedziała. – No popatrz, ty uciekasz do ojca, ja uciekam do mamy. – wywróciła oczami, bo ich sytuacja była w pewien sposób podobna. Laura musiała przyznać, że miło było mieć koleżanki, które rozumiały jej sytuację rodzinną, chociaż nikomu czegoś podobnego nie życzyła.
- Ha, Stella, faktycznie, twoja kolej! – przyklasnęła Lily. W Sylwestra słyszała przecież coś o Wyattcie, miała nadzieję, że coś się nim ruszyło.
szukam pracy, będę
pracownikiem roku
sunset hill
- Charlie? Co to za Charlie? Nie znam żadnego - podciągnęła nogi pod brodę, zawieszając zaciekawiony wzrok na Lily. Jeszcze nie znały się za dobrze, choć po dzisiejszym spotkaniu można by wysnuć inne wnioski; bardzo szybko złapały kontakt, ale nie znały całej swojej przeszłości. Stella nie miała pojęcia kim jest Charlie, a chciała to wiedzieć, lubiła być na czasie ze wszystkimi nowinkami.
- Moi rodzice już są spaleni, ja uciekam do wujków - westchnęła tak trochę ze smutkiem, bo chętnie by uciekała od mamy do ojca, ale nie miała z nim jakiegoś świetnego kontaktu, a poza tym już kilkukrotnie nadwyrężyła jego zaufanie. Uciekanie do wujków było prostsze, bo nie brali udziału w tym konflikcie.
- Nie mówiłam, bo nie ma co mówić - wzruszyła ramionami, upijając łyk soku. Och, jak ona by chciała mieć co opowiadać! Podnieconym głosem, z zaróżowionymi policzkami, pokazując zdjęcia swojego crusha na telefonie. Ale nic się nie działo i Stella sama nie wiedziała czy to ona jest taka nieinteresująca, czy może wszyscy wokół. - Jest u mnie w klasie taki jeden, nazywa się Kevin, na pewno wam o nim wspominałam, to znaczy tobie, Laura, ale nie potrafię nawet do niego zagadać. Ja! Wyobrażacie sobie? Masakra - wywróciła oczami, bo wcale nie była z siebie dumna. - A przed sylwestrem byłam na chyba-randce z Wyattem, ale nie wiem... Nie odzywaliśmy się potem za bardzo do siebie - znowu wzruszyła ramionami, bo o, takie to było jej smutne życie. - No nieważne, jak coś się zadzieje, to wam powiem, ok?