WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-07-17, 12:59 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- 1 -

To w tym hotelu wylądowali dwa tygodnie temu, zbyt zachłyśnięci przyjemnością, by zdać sobie sprawę, że przecież nie po to w ogóle się spotkali, a raczej: nie po to ją znalazł.
Była pod wrażeniem i nie ukrywała dziwacznej ekscytacji - pogoń zawsze była jej konikiem. Uwielbiała grać w kotka i myszkę, uwielbiała łapać króliczka i czy to prywatnie, czy w biznesie - doceniała starania i wyrzeczenia, po które sięgali mężczyźni, by w końcu ją zdobyć.
Czy była łatwym celem? Na pewno nie. W końcu uśmiechnięta, zawsze wesoła i młodziutka dziewczyna, od czasu do czasu naprawiająca samochody mieszkańców Seattle, nie miała prawa komukolwiek kojarzyć się z działaniami podejmowanymi przez owianą złą sławą Huntress. Była dumna z maski, którą stworzyła i dumna z królestwa, które zaczęła budować po śmierci brata. A jednak, jakby miała ochotę w końcu stracić głowę, narażała się, czasem mniej, czasem bardziej, bo zawsze brakowało jej... ekscytacji. Adrenaliny. Działania. Właśnie dlatego noc spędzona z Jasperem była tak cholernie przyjemna.
Przez cały tydzień rozmyślała nad swoim kolejnym krokiem. Doszła do wniosku, że nierozsądnie będzie udawać, że do niczego nie doszło: w końcu nie była głupia. Skoro raz ją znalazł, to bez większego problemu będzie mógł w stanie to powtórzyć. Dlatego zamiast schować głowę w piasek i tym samym uszczęśliwić część konkurencyjnych przemytników, zdecydowała się urządzić własne polowanie.
W ramach ostrzeżenia i słodkiego przypomnienia przesłała na adres Jaspera czerwoną różę, spryskaną białą farbą i perfumami, których używała tamtego wieczora. Chciała, żeby zdał sobie sprawę, że ona też jest w stanie go znaleźć. I, czy mu się to podoba, czy nie, na razie jest remis.
Dwa dni temu zaprosiła go na spotkanie. Nie osobiście, a przez wysłanników, głównie dla własnego komfortu i bezpieczeństwa. Miejscem następującej randki okazał się ten sam hotel, w którym wylądowali dwa tygodnie wcześniej. Może Ramona, mimo wszystko, ma w sobie coś z romantyczki?
- Wybacz. - Kiedy Jasper wszedł do pokoju, uśmiechnęła się w sposób, który faktycznie sugerował, że może jej być przykro. - Drobna kobieta w wielkim mieście potrzebuje ochrony. Mam nadzieję, że nie przetrzepali cię zbyt boleśnie? - Wstała, okrążyła gościa i nacisnęła dłońmi na powierzchnię ciężkich drewnianych drzwi, by w końcu je zamknąć. Ogromny osiłek, ten sam, który od czasu do czasu wlókł się za Ramoną po różnych częściach Seattle, a zaledwie chwilę temu sprawdził, czy Jasper nie próbuje wnieść do środka niebezpiecznych narzędzi, został po drugiej stronie, by pilnować nie tylko tego pokoju, ale i całego piętra. Panna Garza nade wszystko ceniła sobie prywatność. Dlatego fakt, że zdecydowała się ponownie zobaczyć Jaspera, był naruszeniem wszystkich dotychczas przestrzeganych przez nią reguł.
- Napijesz się? - Ruchem dłoni wskazała na elegancką wystawkę najróżniejszych alkoholi. Sięgnęła po białe wino, nalała sobie obfitą porcję i, nie czekając na decyzję gościa, przechyliła szkło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie planował tego, by z nią sypiać. Wręcz przeciwnie. Miał ochotę wpakować jej kulkę w łeb i pozbyć się problemu raz na zawsze, bo wyjątkowo działała mu na nerwy i nawet zabawa w kotka i myszkę musiała się kiedyś skończyć. Była problemami, bo kłopoty to mało powiedziane i robiła co chciała, wykorzystując głównie swoją urodę. Niestety i on w późniejszym rozrachunku się na to złapał, ale gdy szedł na każde możliwe spotkanie czy konfrontacje z nią myślał dość trzeźwo i szacował szanse. Nie miała skillsów, nie miała niczego, co by z niej robiło lepszego biznesmena czy też mordercę od niego, ale przez fakt, że była kobietą i wiele mężczyzn dawało się złapać w jej sidła - no cóż. Miała jakąś przewagę. I to wkurzało Jaspera niemiłosiernie, bo uważał, że zdobywała wszystko niczym - parą cycków i długich nóg, odurzającymi perfumami i dłuższymi rzęsami, nie więcej. Wysyłając mu różę mówiła tylko, że za nim tęskni i że o nim pamięta. On na jej miejscu nie zwracałby na to uwagi, ignorowałby ją póki mógł, póki znów nie pojawiłaby się przed jego lufą na tyle, by tym razem strzelił i się nie zawahał.
Wysłane zaproszenie było o tyle dobre, że zaciekawiło go pod względem - interesów. Zwłaszcza, że wysyłała je przez kogoś, już nie tak bardzo osobiście, jak pamiątkę ich nocy. Zastanawiał się, czy ma się pojawić, czy w ogóle powinien się w to bawić, ale ciekawość wygrała i tym samym pojawił się pod hotelowym pokojem. Zmrużył oczy, gdy został przeszukany, ale nawet nie drgnął. - Gdybym Cię nie znał, pewnie uwierzyłbym - zaśmiał się krótko, ironia przez niego przemawiała, jak samo zirytowanie, że w ten sposób chciała grać. - O mnie się nie martw ślicznotko - tak, klasyczne zagranie sprowadzenia jej tylko do wyglądu przez tak chamski komentarz. Rzadko która lubiła być tak nazywana. - Myślałem, że przychodzę tutaj czysto w biznesie, a nie w sprawdzaniu, który trunek ma dziś truciznę - uśmiechnął się do niej uroczo, podchodząc do kobiety i chwytając ją za nadgarstek. Spojrzał na niego, a potem w jej oczy i mruknął cicho. - Następnym razem, zamiast róży prześlij mi bieliznę, bo bardziej się nie dało powiedzieć, jak mocno tęskniłaś za mną między swoimi nogami - nie przerywał kontaktu wzrokowego, zniżając głos i barwę. Nawet gdyby nie byli sami, nikt prócz niej nie mógł tego usłyszeć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Boże, ostatnim, co Ramona miała zamiar zrobić, było ponowne wskoczenie mu do łóżka. Bez względu na to, co Jasper o niej sądził, była całkiem porządną kobietą. Na co dzień naprawiała samochody, dla wtajemniczonych była tą damą, która może pomachać pistoletem i z bezpiecznej pozycji wydawała rozkazy. Nie bawiła się w brudną gangsterkę, nie brała bezpośredniego udziału we wszystkich podejmowanych działaniach i nigdy nie narażała własnej głowy. Trudno nazwać to głupotą, jeśli ludzie wciąż, bardzo wiernie, stali u jej boku. Potrafiła się urządzić, potrafiła rozruszać to miasto i wszystko byłoby dobrze, gdyby Davenport nie zaczął jej przeszkadzać.
Nie miał teraz prawa powiedzieć jej, że doszła do wszystkiego tylko dlatego, że jest kobietą. Albo że osiągnęła to z łatwością, dzięki długim nogom, sprawnym biodrom i cyckom. Wręcz przeciwnie: czasem jej płeć bardzo przeszkadzała. Tak jak w tym wypadku, kiedy Jasperowi wydawało się, że w jako posiadacz penisa jest na uprzywilejowanej pozycji. Jasne, może trochę go polubiła, głównie przez całą tę bucowatość i pewność siebie, którymi emanował. Bawił ją - zabawiał - i wreszcie okazał się przeciwnikiem, którego może wziąć na poważnie. Dotychczas każdy facet, który odważył się wejść jej w drogę, kończył albo z kulką w głowie, albo za kratami. Nie wiedziała jeszcze, czy z tym delikwentem postąpi inaczej. Jedyne, co udało jej się ustalić, to że chwilowo... chwilowo całkiem go lubi. Ale za grosz mu nie ufa.
- Uważasz, że mnie znasz? - podłapała temat, opierając biodro o brzeg drewnianego blatu. Obróciła w palcach nóżkę kieliszka, nim znów upije kilka łyków. Dobre sobie. Gdyby tylko podzielił się z nią swoimi przypuszczeniami: tym, że róża miała symbolizować tęsknotę, a chęć spotkania wynikała z pragnienia, pewnie by go wyśmiała. Tak zwyczajnie, prosto w twarz, na chwilę przed pokazaniem mu drzwi. Nie jest głupi, pewnie trafiłby sam.
- Trucizna to taki babski sposób na zabójstwo, nie uważasz? Zawsze preferowałam trochę ostrzejsze zabawy. - W momencie, gdy Jasper chwycił jej nadgarstek, szarpnęła drugą rękę, wyciągnęła zza paska mały nożyk i objęła mężczyznę, przyciskając końcówkę ostrza do miejsca tuż pod żebrami. Zacmokała cicho, z dezaprobatą, jak matka strofująca niegrzeczne dziecko. - Mam cię - szepnęła, posyłając mu przeuroczy uśmiech. W końcu odsunęła broń od jego pleców, wyrwała nadgarstek z uścisku, ale nie odsunęła się. Wciąż napierała biodrami na blat, wciąż patrzyła mu w oczy. Niby od niechcenia skierowała nożyk w stronę ust, przesunęła wzdłuż zimnego ostrza językiem i ponownie schowała za pas, dając ujście swojemu meksykańskiemu temperamentowi.
- Jakie biznesy, uważasz, że moglibyśmy prowadzić? Ostatnio byłeś całkiem otwarty: "zabiję cię, panienko, bo zaczęłaś drażnić moje męskie ego". Jakoś tak to szło. - Ewidentnie się z nim bawiła i zamiast badać teren, przeciągała każdą możliwą strunę. Może chciała, żeby był zły. Albo żeby pokazał jej tę prawdziwą, chłodną twarz. Na razie jedyne, co była w stanie zobaczyć, to prawie czterdziestoletni brodacz, który zgubił się na cudzym terytorium.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jesteś całkiem przewidywalna - wywrócił oczami - nie żeby coś, ale idąc tu, wiedziałem, że czeka mnie przeszukanie, że będziesz się posiłkować jakimś dryblasem, bo sama sobie nie dasz rady - wzruszył ramionami beznamiętnie. - Tak jak Ty uważasz, że ja nie znam Ciebie, Ty nie znasz mnie - westchnął cicho, bo on w przeciwieństwie do Ramony nie potrzebował wsparcia. Gdyby tylko chciał w tym momencie pociągnąłby za spust, bo niestety jej ochrona gówno robiła. Nie przyszedł jednak z bronią palną do tego pokoju, bo nie miał dzisiaj humoru na zabijanie i tylko ciekawość w stosunku do jej działań byłą w stanie ją uchronić. Nie miejsce między nogami, które ostatnio chętnie mu dawała. Jeśli więc wciskać chciała mu kit i śmiać się, że wcale nie tęskniła, że wcale nie chciała tego powtórzyć - proszę bardzo. Niech to robi, on za cholerę w to nie uwierzy, a ona jedynie się ośmieszy za trzy minuty, znów lądując z nim na miękkiej pościeli.
Wprowadzała go w dziwny stan. Irytowała tym, że myślała, że może. A gówno mogła. To nie było jej miasto. Hell, to nie był nawet jej skwer, by myślała, że może sobie działać na własną rękę, podczas, gdy jego ludzie działali w "jej" sektorach. Miała złudne wrażenie, że jest panią własnego losu. Może pociągnęła za kilka sznurków i kilka osób straciło głowę, ale cóż, robiła to z czystej zemsty. Takie interesy nigdy nie wychodziły, bo silne emocje potrafiły wszystko zmienić. - Czyli całkiem, jak Ty. Babski, przewidywalny, mało zabawny. Jedyne w czym jesteś dobra to rozkładanie nóg, Mona - zaśmiał się cicho i wywrócił ponownie oczami. - Tak naprawdę to nie masz - naprawdę próbowała tego na nim? No to na pewno się zdziwiła, gdy wysunął z rękawa marynarki niewielki sztylet, cienki jak nóż do listów, praktycznie niewykrywalny, jeśli miało się wprawę w ukrywaniu broni. - Naprawdę myślisz, że gdybym chciał, to nie byłabyś martwa już teraz? - Zaczął być po prostu zirytowany jej dziecinną postawą. On się bawił, a ona co? Urządzała mu show z tego jaka sprytna była? Nudy.
Odszedł od niej sam, przechadzając się po pokoju. Skierował wzrok na kilka elementów, by ostatecznie spojrzeć na okno hotelowe. - W takim razie po co to? Wiesz, mój czas jest dość cenny. Było miło, nie powtórzy się, przejdźmy do tego co chcesz osiągnąć i co możesz mi dać w zamian za to. A jeśli nie masz nic do zaoferowania - to skończmy to i wróćmy do swoich zajęć - nie miał ewidentnie dzisiaj humoru na te jej gierki. Niech zwali to na wstanie lewą nogą, męski okres czy humorki. Jasper po prostu stawał się zimny i obojętny w sprawach, które kompletnie go nie kręciły, a jej dzisiejsze cwaniarstwo wyjątkowo mu ciążyło. Taki urok, nie zawsze będzie czarującym mężczyzną. To w końcu nie bajeczka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może była przewidywalna, a może trochę szalona. Bo nawet ona zdawała sobie sprawę, że pomimo przeszukania nie było możliwości, by Jasper wszedł do pomieszczenia bez broni. Byłaby zawiedziona, gdyby pojawił się z pustymi rękami. Dlaczego? Cóż, wszyscy, którzy faktycznie się liczyli, zdawali sobie sprawę, że Ramona, od czasu do czasu grająca słodką idiotkę, która ma niewielkie zrozumienie dla działalności przestępczej, w głębi serca była taka sama, jak jej zmarły brat. Chuck, który umarł za sprawę, w którą wierzył, zostawiając siostrze swoje małe królestwo, stał się dla kobiety nie tylko inspiracją, ale i głównym powodem wkroczenia na ciemną stronę mocy. Jego śmierć pchnęła ją do czynów, o które nigdy by siebie nie posądziła. Jeszcze kilka lat temu nie uważała się za silną, władczą, niezłomną. Myślała, że jest przeciętną nastolatką z przeciętnym życiem, której nigdy nie będzie dane przeżyć czegoś niesamowitego. Nie spodziewała się co prawda, że ceną za odrobinę adrenaliny będzie utrata jedynej osoby, na jakiej kiedykolwiek jej zależało, ale - wbrew przekonaniom Jaspera - właśnie to dodawało jej sił.
Nie miała nikogo, kogo mogłaby stracić. Żadnego rodzeństwa, matki ani ojca. Żadnych przyjaciół, których mogłaby narazić na niebezpieczeństwo. Nie miała nawet psa, kota ani chomika, którym nie mogłaby zagwarantować wystarczająco dużo czasu. Była samotna i wściekła na ludzi, którzy maczali palce w przedwczesnej śmierci Chucka.
Jeśli Davenport uważał, że niedocenianie osoby, która nie jest do niczego przywiązana, to dobra zagrywka - w porządku. Nie miała zamiaru wyprowadzać go z błędu. Czas pokaże.
- Zaczynam myśleć, że ten nożyk to najciekawsza rzecz, jaką mi do tej pory pokazałeś - prychnęła w odpowiedzi na bezczelny tekst o rozkładaniu nóg. Mężczyźni. Nawet on nie potrafił skoncentrować się na niczym innym. Aż tak bardzo namieszała mu w głowie? Aż tak głęboko zasiała ziarno ciekawości, które miało prowadzić go do niej za każdym razem, gdy wpadał na kolejną zagadkę?
- W porządku - zdecydowała, całkowicie opuszczając maskę słodkiej, niewinnej Ramony. Spoważniała, odstawiła na bok wypełniony szampanem kieliszek i skierowała kroki do stojącego na środku pomieszczenia stołu. Podniosła jedną z leżących na blacie teczek i rzuciła ją Jasperowi, krzyżując ręce na piersi. - Wydawało mi się, że ostatnio byłeś bardziej rozrywkowy. W tym biznesie trzeba umieć się zabawić, słoneczko, bo nigdy nie wiesz, kiedy ktoś załaduje ci kulkę w tę piękną główkę.
Chwyciła kolejną teczkę i otworzyła ją na pierwszej stronie. Opracowany profil jednego z meksykańskich mafiozów, który ostatnimi czasy handlują dziećmi na terenach Seattle. Z tego, co zamieszczono w teczce jasno wynikało, że kartel zamieszany jest w tego rodzaju przestępstwa od przynajmniej dwudziestu lat, ale nigdy wcześniej nie udało się złapać któregokolwiek z członków.
- Tyle informacji znaleźli moi ludzie. Oprócz tego - miejsce i czas przekazania kolejnej przesyłki. - Przez jej twarz przebiegł brzydki grymas. - Nie działam charytatywnie i nie leży to w kręgu moich zainteresowań, ale ten facet - uderzyła palcem w zdjęcie, które trzymał Jasper - dokonuje niebezpiecznych transakcji na naszym - moim i twoim - terenie.
Czyżby to była prośba o... współpracę?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miała jednak za mało doświadczenia, by mierzyć się z ludźmi jego pokroju. Mogła straszyć, mogła wsadzać jakichś chłystków, czy zabijać pokątne osoby związane ze śmiercią jej brata, ale tak? Gdy wchodziła na głęboką wodę - gubiła się. A żyła tylko dlatego, że dziwnym trafem on po prostu miał kaprys zostawienia jej przy życiu, zabawy, nie tylko jej głową, ale i ciałem. Wykorzystała ten atut, którego nikt nie mógł podważyć. Mogła mieć siłę, ale kierowała się zemstą i to mogło ją w końcu zabić, szybciej niż myślała, wystarczyło źle nacisnąć strunę, wejść w zły akord i zagrać nie z tymi, co trzeba było. Gdyby miała u niego lepszą pozycję, gdyby szanował ją, a nie grała z nim w jakieś chore gierki, może nawet by jej pomógł. W końcu nic bardziej go nie ciekawiło, jak rozszerzanie swoich wpływów, choć na ten moment wolał przystopować. Posiadanie kogoś na karku - kompletnie go nie rajcowało. Przynajmniej nie od czasu Nory, która szybko się go wystraszyła i tyle było z miłych konotacji z biurem prokuratora.
- Cóż, uwierzyłbym w to, gdybyś ostatnio nie jęczała głośno pod wpływem innych rzeczy - wywrócił oczami beznamiętnie. - Nie graj w coś, w czym nie masz szans wygrać, to tylko strata czasu, Mona - zauważył, bo przecież, kompletnie nie wiedziała na co się porywa. Odczytywała go błędnie, bo on chciał, by tak go odczytywała. Chciała, by miała jak najmniejsze pojęcie, popełniała błędy i lubił przy okazji jej to wytykać. Zaskoczyła go, za pierwszym razem naprawdę dał się podejść i uległ zabawie, ale dziś? Cóż, te struny nie były już tak mocne. - Cóż, jeśli to Twój sposób na groźby, chyba powinnaś sama zastanowić się nad swoimi słowami - naprawdę próbowała go teraz zastraszyć? Nawet nie drgnął, gdy wzięła teczkę. Nic nie zrobił, bo nie czuł takiej potrzeby, a poza tym, ani trochę się jej nie obawiał. Co tam mogła mieć? Zlecenie na niego? Bo to pierwszy raz jego głowa lata po czarnym rynku z niebotyczną sumą. Nikt nie dokonał tego i niestety, nie dokona, przynajmniej nie póki on jest panem własnego życia i śmierci. I póki nie znajduje tych gnojków, którzy wzięli zlecenie. Spojrzał jednak na drugą teczkę, gdy zaczęła mówić kogo chętnie by się pozbyła. - To zwyczajny gnojek - mruknął - nie mieszam się w jego sprawy, ale jeśli bardzo się chcesz go pozbyć... czyżbyś potrzebowała pomocy? Na dobrą sprawę - zaczął, zastanawiając się nad czymś - mógłbym się go pozbyć. Działa mi na nerwy jego morda i te dzieciaki - urwał, prychając i wywracając oczami - czasem zastanawiam się, czy chłop nie jest pedofilem, a takich ścierw powinno być jak najmniej - skrzyżował ręce na klatce piersiowej, przyglądając się Ramonie. Niech powie wprost, że go potrzebuje. Czekał na to.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

#10 /już w nowym roku
pokój, bo nie ma zdjęcia, ale tak mi się podoba i chyba pasuje do hotelu
outfit
Jak wielka była jej radość, kiedy Cosmo poinformował ją o tym, że wygrał w świątecznej loterii weekend dla dwojga w SPA. Po pierwsze czuła, że potrzebuje takiego luźnego weekendy, podczas którego mogłaby wyrwać się z domu, odsunąć wszystkie natrętne myśli, skupić się na samej sobie. Po drugie, bardzo chciała spędzić weekend ze swoim przyjacielem, bo nadal czuła się jakoś nieswojo z tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Odwyk Fletchera cały czas ją martwił, a gdzieś w głowie nadal miał obraz jego podbitego przez Taylora oka.
Stawiła się punktualnie w holu całkiem wypasionego hotelu i czekała na przyjaciela. Z małą walizką, która stała obok niej, w którą wepchnęła kilka najważniejszych i najpotrzebniejszych rzeczy na weekend. Spakowała też kilka innych rzeczy, o których pisał Cosmo, nie wnikając po co jej najlepsza piżama, jaką ma w szafie. Może planował robić jakąś potężną relację na instagram? Już nie mogła się doczekać, aż wskoczą na super wielkie i miękkie łóżko, wypakują miękkie kapcie i pójdą na masaż albo maseczki. Wyciągnęła z kieszeni wibrujący telefon i przeczytała sms od przyjaciela z instrukcją, co ma robić i jakie informacje podać w recepcji, bo ten się spóźni, więc ma na niego nie czekać.
Po kilku minutach dostała kartę do pokoju oraz wskazówki jak się do niego dostać, jakieś instrukcje obsługi oraz rozpiskę z pakietem usług, który przysługiwał im w ten weekend. Nie było źle! Trzy posiłki, basen, jacuzzi, dwa masaże na każdy dzień, jakiś zabieg z maseczkami i innymi wymyślimy rzeczami na twarz oraz jakieś kosmetyczne sprawy. Dotarła w końcu do pokoju i czekając na przyjaciela zaczęła się po nim spacerować, przyglądając się meblom i dodatkom, a potem wyglądając przez okno, z którego widok był naprawdę niezły. Z zamyślenia o tym, jaki fajny kadr mógłby wyjść z popołudniowym światłem wyrwało ją kliknięcie drzwi, które otworzyły się, ale zamiast Cosmo znalazł się w nich Finn. – Finn? – spojrzała na niego zaskoczona. – Chyba pomyliłeś pokoje. – oznajmiła od razu, nie zastanawiając się nad tym zbiegiem okoliczności. Oraz nad tym, skąd niby ktoś w recepcji miał dać mu kartę do tego konkretnego pokoju, skoro powinien być w innym? Dopiero sms, który dotarł niemal w tym samym momencie od Cosmo, o treści Bawcie się dobrze, kocham cię, buziaki! Nie próbuj się nawet z tego wykręcić. rozjaśnił się całą sprawę. – Cosmo… – wymamrotała i cichym westchnieniem usiadła na łóżku.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

8. Szykował się kosmiczny weekend. Finn nigdy wcześniej nie był w żadnym hotelu w Seattle, a patrząc na renomę Kimpton Palladian, w podobnym nie był chyba nigdy. Zupełnie nie rozumiał, czemu Cosmo nie chce się z nim spotkać wcześniej, ale myśl o tym, że zostawia swoje (trochę) ponure mieszkanie na cały weekend sprawiła, że niewiele myśląc, ze sportową torbą na siłownię, której chyba nigdy nie wykorzystał w tym właśnie celu, pojawił się w recepcji i z telefonu przeczytał wszystkie informacje od przyjaciela, słysząc, że ten jest już na miejscu.
Nastawiony na darmowe drinki i dwa dni nic nie robienia w doborowym towarzystwie, otworzył drzwi na oścież. - Co... - urwał w porę, orientując się, że to nie Fletcher stoi przy oknie, przekonany więc, że pomylił pokoje, już miał się wycofać, ale postać jednak go zauważyła, a co więcej, odwróciła się i wymówiła jego imię. Zaskoczony przez chwilę musiał się zastanowić, zanim nie wymamrotał - Laura - nigdy przecież nie miał pamięci do imion, a już z pewnością nie z zaskoczenia. - Ja właśnie miałem być tu z Cosmo, ale... - odwrócił się, żeby ponownie spojrzeć na numer pokoju, zgadzał się jednak z kartą, ale dziewczyna dziwnie nie próbowała rozwiązać sytuacji klucza, otwierającego więcej niż jedne hotelowe drzwi, jakby wiedziała coś więcej niż on. - Co Cosmo? - zmarszczył brwi, nie do końca wiedząc, czy powinien tak stać w wejściu, a jakiś głos na korytarzu skłonił go do wejścia do środka i zamknięcia ich z cichym trzaśnięciem. - Bo zaprosił mnie na weekend, miał jakiś wygrany voucher, coś w tym stylu, ale to miał być dla dwojga - cały czas nie przejrzał jeszcze planu kumpla i próbował zrozumieć co tu robi Laura. Może po prostu mu coś podrzucała? Miał nadzieję, że nie próbowała się wprosić, ale walizka mówiła trochę co innego.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Też liczyła na fantastyczny weekend, spędzony z przyjacielem, a nie typem, którego widziała może dwa razy na oczy. Gdyby nie to, że trzymała telefon w dłoni, być może tak szybko nie zauważyłby smsa od Cosmo i nie połączyła w głowie wszystkich faktów. Mogła się tego jednak domyślić, w końcu nie raz już od niego słyszała powinnaś zaszaleć, znajdę ci kogoś fajnego, Rocky to dobra partia, ale słuchaj, ten Finn to chyba jeszcze lepszy, no i wolny! Ale naprawdę musiał ją podstępem zwabić do SPA i skazać na spędzenie nocy z chłopakiem, którego w zasadzie nie znała?
- Też miałam być tu właśnie z Cosmo.– odpowiedziała z bladym uśmiechem, gdzieś tam w sobie mając nadzieję, że to może jakiś żart albo spędzą ten weekend we trójkę? – Cosmo właśnie wysłał mi smsa. Mamy się dobrze bawić i nie myśleć o ucieczce. – wytłumaczyła Finnowi i nawet podeszła do niego z telefonem i pokazała mu tego wcześniej wspomnianego smsa, który w pewien sposób rozjaśniał całe to nieporozumienie. – Taak, weekend w spa, wygrał voucher na loterii świątecznej. – przytaknęła, bo taką samą informację przekazał jej Fletcher. Już jakiś czas temu przesłał jej maila z niezbędnymi informacjami i umówił się z nią w tym hotelu na konkretną godzinę. – Tylko chyba wygląda na to, że Cosmo nie planuje się tu wcale pojawić. – westchnęła cicho i wywróciła oczami.
- Zadzwonię do niego. – poinformowała Finna i weszła w głąb pokoju, przy okazji wybierając numer przyjaciela, który niemal od razu odrzucił połączenie. Spróbowała więc ponownie, ale i kolejne rozłączył. A po chwili na jej ekranie wyświetliła się kolejna wiadomość. Macie RAZEM spędzić miły weekend w spa. Buziaczki! Tylko wiadomo, sms od Cosmo zawierał jeszcze jakieś błędy w niemal każdym słowie. Na szczęście Laura już dawno do nich przywykła. Pokazała i tę wiadomość Finnowi i spojrzała na niego wyczekująco, bo chyba liczyła, że on coś powie, podejmie jakąś decyzję? Chyba też liczyła na to, że ją tu po prostu zostawi samą, nie?

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jakiego smsa? - wyciągnął rękę, może nieco zbyt gwałtownie, żeby zobaczyć na własne oczy wiadomość od chłopaka, jakby nie wierzył w jej słowa. Ale czarno na białym, a przynajmniej wyraźnie, widział na ekranie telefonu co napisał i nie do końca jeszcze wiedział co o tym myśleć. Nie był przyzwyczajony do takich żartów, które niekoniecznie miały być śmiesznymi, ani do wkręcania go w różne rzeczy, a fakt, że miał teraz spędzić fakt z prawie nieznajomą i chyba niezbyt chętną dziewczyną, nie wyglądał jak coś, co miało go bawić. - Ale... - urwał, nie do końca mogąc pojąć jak to się stało, że został wkręcony. Wkręcony. I to w jaki dziwny sposób. Powinien się domyślić, że Cosmo nie proponowałby mu weekendu w spa, bo nie spędzili chyba jeszcze tyle czasu razem grając w gry na kanapie Finnowego mieszkania, a co dopiero w miejscu, które nie do końca odpowiada chłopakowi jeśli chodzi o formę spędzania czasu. Wiadomo było, że Winchester prędzej czy później zacznie narzekać!
- Tak, to jest dobry pomysł - przytaknął, siadając po swojej, czyli przeciwnej stronie łóżka od tej, gdzie przed chwilą przycupnęła ona i z niecierpliwością nasłuchiwał rozmowy, mrużąc przy tym oczy, jakby miały pomóc mu ze słuchem. - Okej, dobra, serio? - mruknął z powątpiewaniem, patrząc to na nią, to na jej walizkę, to na swoją torbę, mimowolnie coraz bardziej zapadając się w miękkim materacu, bo trzeba było przyznać, że jest dużo wygodniejszy niż ten, którym chłopak dysponował w domu. - Nie wiem, jak dla mnie to trochę bez sens... - urwał, słysząc odgłos pukania do drzwi. Pytająco spojrzał na pannę Hirsch, a potem podszedł, żeby je otworzyć. Dzień dobry, obsługa hotelowa, gdzie postawić państwa obiad? I zanim się obejrzał, mały jeżdżący stoliczek z dwoma przykrywkami wylądował już wewnątrz pokoju, a jedynym odgłosem, jaki dało się słyszeć oprócz zatrzaskujących się za kelnerem (?) drzwi, było burczenie w brzuchu chłopaka. - To ja nie wiem, nie powinno się chyba zmarnować - bo może i wspólny weekend nie był najlepszym pomysłem, ale co złego mogło się stać przy wspólnym obiedzie?

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Niestety Laura zdążyła już Fletchera bardzo dobrze poznać. Nie raz ją już wyprosił na jakieś wyjście, do którego nie była przekonana, nie raz informował ją, że idą do kina, a trafiali na imprezę u jego znajomych. Nigdy na to bardzo nie narzekała, bo wiedział, że nigdy by się nie zgodziła, a też nie raz rozmawiali o tym, że powinna się bardziej socjalizować i powoli przekraczać niektóre dziwne granice, które sama tworzyła. Także zawsze sobie to tłumaczyła dziwną troską Cosmo i próbą pomocy Laurze i jej towarzyskim skillom. Teraz jednak nie miała pojęcia, co o tym myśleć. Nie znała Finna na tyle, by miała z nim spędzić noc w hotelowym pokoju. Gdyby umówił ich po prosty na kawę, to byłoby o wiele lepiej!
Już miała przytaknąć, zgodzić się z Finnem, że to nawet nie trochę bez sensu, ale nawet bardzo, ale przeszkodziła im obsługa hotelowa. Posłała mężczyźnie uśmiech, kiedy przyglądał się im, jakby chciał rozkminić, co dwójka tak młodych ludzi robi w takim miejscu, ale dość szybko się zmył, zostawiając ich z obiadem i tym całym problemem. No w sumie Laura mogła wyjść, ale jakoś tak… no nie chciała! Chciała iść na masaż i maseczki, a nie wrócić do domu, gdzie siedział ojciec z wiecznie krzywą miną i przeglądający się w lustrze oraz zbyt głośno słuchający muzyki Laurence.
- Masz rację. Myślę, że możemy to zjeść. A przy okazji ustalić, co z tą sytuacją zrobimy. – zgodziła się z nim. Usiadła przy stoliku i zaczęła przeglądać, co jest na talerzach – To wege wersja, jest dla mnie. – oznajmiła widząc, że przed nią pojawił się talerz z mięsem, a przed Finnem bez. Zamieniła je więc szybko i zaczęła jeść. I dopiero po chwili, kiedy już nie mogła wytrzymać tego nieco niezręcznego obiadu, spojrzała na niego i zmarszczyła czoło. – Głupio by było, gdyby ten cały weekend w spa się zmarnował, nie…? – wymamrotała, szukając trochę sposobu, by to wyjaśnić. – Może wykorzystamy wszystkie dodatki, tylko na zmianę? Bo z tego co wiem, to dla par, więc chyba odbywają się… no wspólnie. – taki jakiś miała dziwny pomysł na to, sama nie wiedziała, o co jej dokładnie chodzi.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Pachnie dobrze - zanim zdał sobie z tego sprawę, jego organizm już produkował wszystkie możliwe substancje, które ułatwiały trawienie, więc Winchester wprost nie mógł się doczekać upragnionej wyżerki. - Nie jesz mięsa? - zapytał, jakby od niechcenia, patrząc jak sprzed jego nosa znika coś, co wyglądało równie apetycznie jak polany sosem... cóż, coś, co w wyglądzie mogło przypominać kotleta, ale że chłopak nie za często miał do czynienia z czymś bardziej skomplikowanym w gotowaniu, zupełnie się na tym nie znał. - No głupio, jak już jest opłacony i w ogóle - przytaknął, w zamyśleniu wpatrując się w jakiś punkt za oknem. Niby nie był wcale pazerny na pieniądze i różne dobrodziejstwa materialne, ale nie należał też do ludzi, którzy potrafili marnować i wyrzucać. Tu co prawda oprócz jedzenia pewnie niewiele by się zmarnowało, hotel by się ucieszył, że chociaż pobyt opłacony, nie mają wcale pracy, ale jakoś nie do końca mu to pasowało. - Ale jak na zmianę? - zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć szczegóły maila od Fletchera i rodzaje aktywności. - A to nie tak, że jak jest masaż dla par, to przepadnie dla jednej osoby? - nie miał absolutnie żadnego doświadczenia w masażach i tylko wyobrażał sobie jak bardzo mogło to być przyjemne uczucie, ale jeśli z założenia miały być dwie osoby w jednym czasie, na zmianę pewnie nie do końca wchodziło w grę, prawda? - Poza tym, no nie wiem, nie rozmawia się chyba wtedy, ani nie widzi, więc to powinien być najmniejszy problem? - dorzucił pytająco, bo nieznajomość tego rodzaju zabiegów i dosyć słaba pamieć, jeśli chodzi o wszystko, co znajdowało się w ofercie, nie pozwalały mu na podjęcie jakiejkolwiek decyzji, więc jeśli Laura nie chciała być z nim w jednym pomieszczeniu podczas masażu, to co dopiero będzie z łóżkiem? - Próbowałaś w ogóle tego łóżka, jest taaak wygodne, świetnie mi się będzie na nim spało - skoro już miał korzystać z zabiegów spa, nie mógł sobie odpuścić miękkiego materaca, bo w tym momencie był przekonany, że nic lepszego nie może go czekać. Cóż, może oprócz darmowych drinków. Tylko gdzie był ich open bar?

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

- Nie jem. – przytaknęła. Czując zapach ich jedzenia i patrząc na apetycznie wyglądające warzywa też poczuła głód. – Chcesz spróbować? – spytała, kiedy zauważyła, że przygląda się temu, co sama miała na talerzu. Było niezłe, ostatnio tyle dobrych wege robili, że nawet czasem nie czuła różnicy. Podała mu na swoim widelcu kawałek kotleta, licząc na to, że mu zasmakuje. W tak drogim hotelu chyba musiało być dobre jedzenie.
Też nie była pazerna, w sumie gdyby bardzo chciała, to by sobie mogła pójść na masaż, ale brała pod uwagę, że miała siedemnaście lat i ojciec raczej by taki prędki nie był do płacenia za takie bajery. Poza tym miło było tak sobie czasem zaszaleć! Myślała, że poszaleją z Cosmo, ale ją wykiwał.
- Nie mam pojęcia. – wzruszyła lekko ramionami, bo nigdy nie była na masażu dla par. W zasadzie to może raz była na jakimś masażu, kiedy sobie z mamą zrobiły wypasiony spa day. Nie wiedziała jednak, co dokładnie znaczy masaż dla par. Czy to było tak, że leżeli na dwóch leżankach i byli w tym czasie masowani, czy może mieli w tym jakoś uczestniczyć? – Dobrze, w takim razie, jeśli nie wiemy, to się dowiemy. I pójdziemy, razem. Niech Cosmo nie myśli, że nas tu przechytrzył, ale taki masaż to nie przyjemność każdego dnia, więc zdecydowanie trzeba to wykorzystać. – stwierdzała z uśmiechem. Sama do końca nie wiedziała, co było dla niej problemem. Może to, że miała tam leżeć w samych majtkach? Może to, że ktoś ich uzna za parę? Albo ktoś się zapyta, ile ona w zasadzie ma lat?
- Nie. Tylko na chwilę na nim usiadłam. Przyszłam tu dosłownie jakieś cztery minuty przed tobą. – odpowiedziała na jego pytanie, zerkając na łóżko. No wydawało się być wygodne. I na szczęście było duże. – Chciałam zaproponować, że mogłabym wrócić na noc do domu, ale właśnie sobie przypomniałam, że nie za bardzo mogę… a ta kanapa nie wygląda na taką, na której można spać. – skrzywiła się nieco, bo była pewna, że Judah albo Lance zaproszą jakieś panny na noc, więc wrócić tam nie mogła, a nie była też tak okropna, by zmusić Finna do spania na tej drewnianej ławce, a sama też nie miała zamiaru na niej spać.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mhm - odparł jedynie w odpowiedzi, badawczo przyglądając się temu co dziewczyna wyciąga w jego stronę na widelcu, żeby chwilę później z miną wielkiego znawcy próbować się zdecydować czy w ogóle mu smakowało. Nie miał nic przeciwko wege jedzeniu, może oprócz nazewnictwa, bo zdecydowanie był w stanie rozróżnić prawdziwe mięso od takiego podrabianego, przynajmniej w większości przypadków. Pokiwał głową na znak, że było okej i zabrał się za swój talerz, nie proponując rewanżu, bo chyba nie do końca miałaby na to ochotę. - Właściwie dalej nie rozumiem czemu nas tu wysłał, zamiast... no nie wiem, samemu skorzystać - swatanie swataniem, może gdyby Finn i Laura byli ze sobą bliżej, a fakt, że są sobie pisani widziałby ktoś więcej niż Cosmo, Winchester mógłby zrozumieć, że próbuje ich zmusić do tego, żeby sami zrozumieli, że to jest to, a w tym wypadku? Inspirację czerpał chyba z filmów z bliźniaczkami Olsen, co nie miało racji bytu w żadnym świecie poza ekranowym. - Właściwie do mojego też nie do końca mogę wrócić - chociaż powód był nieco inny - Finn zostawił sąsiadowi klucze, z zadowoleniem opowiadając, że spędzi ciekawy weekend i jakby coś się działo, nie chce wracać do swojego mieszkania, a w związku z niedawnym incydentem zalania przez sąsiada z góry, trochę się jednak tego obawiał. Głupio by mu teraz było tak po prostu wrócić, przede wszystkim dlatego, że musiałby się tłumaczyć. - Noo, jakoś się pomieścimy - wzruszył ramionami, bo w gruncie rzeczy nie miałby nic przeciwko spaniu z nią w jednym łóżku - nie oznaczało to przecież od razu nie wiadomo czego, a znów - szkoda, żeby się coś marnowało. - Powinniśmy go teraz wkręcić, tylko pytanie czy w to, że poszło świetnie i jesteśmy na nowej drodze życia, czy wręcz przeciwnie, niemalże doszło do rękoczynów? - skoro tak ich wrobił, mogli mieć w rewanżu jakąś przyjemność.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pike Place Market”