WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i2.wp.com/pauldorpat.com/wp-con ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#9

Allison wracała akurat z nocnej zmiany. Jako że samochód miała w naprawie to zdecydowała się wracać komunikacją miejską, co było chyba najgorszym z pomysłów, jakie kiedykolwiek mogła mieć. Ale jak wiadomo nie od dziś, nikt z nas nie wie, co go spotka. Swan niczego sobie nie zdawawszy sprawy wysiadła z autobusu i zaczęła się kierować do knajpki z jedzeniem na wynos, gdy nagle poczuła jak ktoś ją chwyta od tyłu i zasłania jej usta. Chciała się bronić, chciała krzyczeć, jednak nóż, który poczuła przy swoim gardle przeraził ją. Była gotowa oddać wszystkie pieniądze, telefon, byleby tylko złodziej darował jej życie. Jednak okazało się w ciemnym zaułku, że to nie był zwykły złodziej. To był syn pacjentki, która zmarła niedawno na jej dyżurze, kobieta nie miała już żadnych szans i Swan pomogła jej jedynie odejść z godnością, lecz syn kobiety nie mógł tego zrozumieć. Narkoman, żerował na swojej matce, teraz nie miał na kim i może to sprawiło, że teraz zaczął grozić blondynce że zabije ją tak, jak ona zabiła jego matkę? Metaliczne ostrze całkowicie pozbawiło ją głosu, który ugrzązł jej w gardle. Modliła się o cud, nie chciała umierać, nie teraz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W życiu każdego człowieka przychodził taki moment, w którym musiał stanąć twarzą w twarz ze swoim największym lękiem - śmiercią, fobią, czasami nawet szczęściem, a niekiedy narastającym głodem przemieszanym z nieustępliwymi głosami dziecięcej tęsknoty.
Tego dnia Jae postanowił pieszo wrócić z pracy do domu. Czasem miewał tego typu wyskoki, ot pragnienie zaczerpnięcia świeżego powietrza dla oczyszczenia płuc z dymu i całego tego klubowego zgiełku wciąż zalegającego gdzieś we wnętrzu jestestwa. Luźna kurtka, bluza z kapturem, jeansy i telefon – aha no i słuchawki, które skutecznie oddzielały chłopaka od reszty świata. Tak po prawdzie, gdyby nie wiedza na temat drugiego dna, to nigdy w życiu nie posądziłbym Koreańczyka o ścisły związek ze światem przestępczym. Źle nie wyglądał, pracował, płacił podatki – nawet z postury daleki był od greckiego Tytana o szerokich ramionach i muskularnym torsie – on, taki tam sobie atletyczny przybysz, któremu raczono zesłać niezwykły smaczek.
Kroki stawiał ciche, nie, nie, to nie kwestia ostrożności a zwykłego przyzwyczajenia. Wtem tylko coś mignęło w głowie - jakiś brzdęk, pstryknięcie - nazwę to szóstym zmysłem. Ciemny zaułek nie bez powodu zwał się “mrocznym”, lecz znowu nie aż takim, aby nie móc dostrzec końcówki własnego nosa tudzież koniuszków palców dłoni. Pechowo się stało drogi kolego – pechowo dla Ciebie boś niefortunnie wywlekł dziewczynę na sam skrawek ciasnego przejścia. Stamtąd droga szła już prosto – ciemne ślepia bez większego trudu wyłapały zarys dwóch ciał w tym jednego znacząco dominującego to drobniejsze i zdaje się, iż zamknięte w potrzasku.
Serce uderza raz – wdechy zaś idą dwa. Na próżno u skośnego doszukiwać się dobroci serca – to, że niemalże “wpadł” na napastnika - że sprzedał mu cios w zgięcie kolana, tym samym oswobadzając schwytaną łanię ze stalowych szczęk... No nikt nie powiedział, że będzie łatwo i przyjemnie i że facet podskoczy z radości. Rozwścieczony palącym bólem w nodze z ledwością zdołał odzyskać równowagę. Technika versus nieokiełznany szał - dopowiedzcie sobie sami, z jak ogromną precyzją i ostrożnością skośny bywalec musiał parować nadchodzące ciosy, aby przypadkiem nie oberwać, a wierzcie mi, miał czym.
Choć niebo okrywał mrok, a światło emanowało wyłącznie z pobliskich latarni, Seong aż za dobrze widział połyskujące w nocy ostrze. Złaknione krwi z zabójczą prędkością wymierzało ciosy niczym prawdziwie rozszalała osa. Unikanie go reprezentowało sztukę samą w sobie – tym niefortunną w momencie głupiego zagapienia się mylnie ocenioną trasą nadciągającego ataku. Potem wszystko potoczyło się stosunkowo szybko: szarpanina, dwa ciosy wymierzone w podbrzusze i nagłe spowolnienie czasu. To właśnie w tamtej chwili Azjata poczuł dziwną wilgoć - gdzieś w prawym boku na wysokości brzucha - trochę pod żebrami. Taniec nadal trwał - pytanie, co z tym wszystkim zrobi napastnik, a co niedawno zaatakowana dziewczyna?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na pewno Allison obawiała się śmierci. Niejednokrotnie w swojej medycznej karierze miała z nią do czynienia, obserwowała ją, widziała ten ból towarzyszący często umieraniu. Straciła również męża przez chorobę i śmierć, która jej go odebrała. Ludzie myślą że umrą we śnie, to nieprawda bo bardzo często śmierć przychodzi poprzez niewydolność wielonarządową. Jak może czuć się człowiek, który jest świadomy tego że wszystko się w nim powoli wyłącza, ale żyje tylko dlatego bo ma silne serce? Co może zrobić jeśli nie może porozumieć się ze światem w tym momencie? Takich pacjentów było bardzo dużo, zwłaszcza osoby starsze, tak też umierała matka jej oprawcy. On nie rozumiał tego, że kobieta już nie wróci do żywych, a Swan mogła jedynie podawać jej morfinę by złagodzić ból, by zmniejszać świadomość tego, że odchodzi, a może by wytworzyć wizję lepszego świata do którego zmierza umierająca kobieta? Teraz nie czas było nad tym roztrząsać gdy to śmierć ujrzała w oczy blondynce. Wiedziała, że jest stracona, że ten facet jest zdolny by ją zabić, że przecież nienawidzi jej za śmierć jego matki. Wolała tylko by zadał jeden cios, ten śmiertelny, a nie żeby ją torturował, żeby jej nie wykorzystał seksualnie przed śmiercią. Jednakże śmierć nie nadeszła, w ciemnym zaułku pojawił się ktoś jeszcze, czyżby kolega jej oprawcy? Nie, raczej bohater, wywnioskowała to po tym, jak nowy mężczyzna rzucił się na tego, który więził ją w potrzasku. Potem akcja rozgrywała się dość szybko, była szarpanina, nóż ciągle przecinał ostrzem powietrze.
- Uważaj! - krzyknęła widząc jak ostrze kieruje się w stronę jej bohatera, jednak to co zrobiła było złe, to przez nią Azjata się rozproszył na chwilę, a ta chwila była zwycięstwem dla czarnego charakteru. Pisnęła na widok ciosów zadawanych w podbrzusze tego dobrego, a przecież nie mógł wygrać czarny charakter, nie mógł wygrać mrok. Wiedziała że nie odbierze mu noża, a jeśli zwróci na siebie jego uwagę to prawdopodobnie zginie, wiedziała też że musi działać szybko, dlatego zdecydowała się wziąć tę deskę przy śmietniku i wymierzyć cios prosto w potylicę. Jeśli go nie zabije to ogłuszy przynajmniej na czas wezwania pomocy dla jej bohatera. Gdy napastnik upadł, Swan kopnęła nóż najdalej jak potrafiła, po czym podeszła wciąż całą się trzęsąc do Azjaty.
- Mogę zobaczyć? Jestem lekarzem. - mówiła drżącym głosem, jej dłonie drżały podobnie jak jej głos, gdy przesuwały się w powietrzu w stronę mężczyzny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Śmierć niejednokrotnie miewała w zwyczaju zaglądać przez okna do pokoi osób w szpitalu i nie tylko tam. Umierająca matka, dziadek cierpiący na niewydolność płuc - Ty i ja wiemy, co tak naprawdę stanowiło największe rozczarowanie dla lekarza - porażka. Skażenie nią było nieuniknione - młody, starszy, młodsza starsza - najgorsze były jednak uderzenia tam, gdzie dochodziło do odebrania osoby bliskiej w sposób gwałtowny, taki, w którym jednego dnia wszystko i wszyscy hasali szczęśliwi, by nazajutrz ronić słone łzy żalu i rozgoryczenia.
Mama Kostucha rzadko kiedy powoływała się na litość, choć bez wątpienia nie była jej obca. Nie zapominajmy: przeto zerknięcie przez szybę nie zawsze kończyło się rzeczonym porwaniem - bah, niekiedy Ludzie ładnie się zeń wykręcali, ot przyodziewając słynną potterowską Pelerynę Niewitkę, za której utkanie odpowiadali właśnie Oni - Lekarze. Wyrwani z objęć nadchodzącego chłodu śmiali się głośno i radośnie, na co "Tamten i Tamta" mogli jedynie patrzeć. Jej twarzy nie spowijał gniew, nie było też rozczarowania. Powierniczka obiegu jak to mawiają niektórzy wręcz tryskała cierpliwością. Nie dziś, nie jutro i nie pojutrze - dobrze więc, przyjdzie po Ciebie za kilka lat. Wykorzystaj ten czas mądrze lub...
Akcja w zaułku w istocie potoczyła się z niesamowitą prędkością. Grunt, że dzięki niej blondynka zyskała chwilę na ucieczkę - to, że tego nie zrobiła... Szczerze powiedziawszy w pierwszej chwili tuż po dźgnięciu nożem Jae spodziewał się telefonu - wiecie, nie każdy pławił się w radości oglądania krwawej walki na żywo. Z drugiej strony idąc w kierunku logicznego myślenia, strach faktycznie miał prawo sparaliżować ofiarę, czemu skośny potworek w ogóle by się nie zdziwił.
Na wezwanie policji nie było więc co liczyć, lecz wtedy stał się nocny cud. Uderzenie belki faktycznie poskutkowało odlotem napastnika i to natychmiastowym! Wyłączony z obiegu opadł radośnie na ziemię - czego sam Azjata nie raczył w żaden sposób zamortyzować - przy tym wypuszczając z ręki nóż, który wkrótce poszybował radosnym torem gdzieś tam w dal.
- Zawsze mogło być gorzej. - parsknął ze śmiechem prosto w rzeczone oczy zerkającej Kostuchy. Wredna mała stalkerka już wysuwała nos w zaciekawieniu sytuacją. Nie tędy droga miła koleżanko - jego dziś nie zabierzesz, bo widzisz...
Choć nie musiała, to jednak chciała: blondynka o delikatnej buzi, strachu w oczach i ogromnej determinacji w niesieniu pomocy tym, którzy jej potrzebowali i temu, którego nawet nie znała. Handel wymienny żyć - potraktuj to jak chcesz: jako dobroć, łaskę - mogło chodzić i spłatę długu. Taka czy inna motywacja: Jae nie miewał w zwyczaju wnikać, tym bardziej odmawiać dotyku delikatnych rąk. Mimo wszystko był istotą żywą, w teorii człowiekiem - kimś kto czuł: śmiał się, parskał, syczał i wykrzywiał z bólu po zadanej ranie - mówiąc wprost: chciał żyć.
- Narwany ten Twój chłopak. - krew spływała nieubłaganie, a jemu zebrało się na żarty. Bez obaw to typowe: nie panikować, nie krzyczeć, robić dobrą minę do złej gry. Tragicznej śmierci chłopak nie zaliczy, jednakże bez dobrego szycia się nie obejdzie. Skośny medykiem nie był, toteż nie wiedział, na ile, a w zasadzie jakie szkody poza uporczywym bólem zafundował mu nóż. Patrząc po długości ostrza - na oko pewnie gdzieś w granicach dziesięciu centymetrów - i wysokości rany chyba nie doszło do naruszenia czegoś ważnego tam w środku. W najlepszym wypadku skończy na izbie przyjęć - w najgorszym zostanie mu pamiątka w postaci blizny. Szlag..
- Nic Ci nie zrobił? - zapytał kontrolnie Azjata. Korzystając z okazji oględzin - oczywiście odsunął rękę instynktownie przyłożoną rękę do rany - otaksował ciemnymi ślepiami postać dziewczyny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Śmierć każdego nawiedzała nieuchronnie. Mogłeś przed nią uciekać wielokrotnie, a i tak w końcu cię dopadnie w najmniej oczekiwanym momencie. Bo czy można się przygotować na śmierć? Ludzie sądzą że przy śmiertelnych chorobach, nazywanych przez innych wyrokiem można się nastawić psychicznie do umierania, można się do tego przygotować. Jednak gdy przyjdzie co do czego to nie jest się na nią gotowym, boimy się jej, nie chcemy zostawić bliskich, przecież oni nie są jeszcze gotowi na życie bez nas... ale śmierć nie będzie czekać, ona musi nadejść i zrobić swoje, ma jeszcze tyle zleceń, musi działaś na czas. Każdy lekarz chciałby zrobić wszystko by uratować pacjenta, niektórych jednak nie dało się uratować. Przykre, ale niezwykle prawdziwe, a taka bezradność jest bardzo bolesna dla lekarza, podobnie jak porażka. Dlaczego Swan nie zdecydowała się na ucieczkę? Pewnie dlatego bo była winna Azjacie życie, on przecież uratował jej życie, ona musiała uratować jego. Dlaczego nie zadzwoniła na policję? Bo nawet nie wiedziała kiedy zgubiła telefon komórkowy podczas tej pierwszej szarpaniny z jej oprawcą. Musiała działać, jedynie belka wydała jej się rozsądnym rozwiązaniem, przynajmniej na chwilę obecną.
- To nie... to syn pacjentki. Pacjentki która musiała już odejść, a jedyne co mogłam zrobić to pomóc jej zrobić to z godnością i bez bólu. - jego dedukcja ją zaskoczyła. Nie pomyślała o tamtym mężczyźnie jako o kimś, z kim mogłaby się spotykać, spojrzała w jego kierunku. Był nieprzytomny, ale jego klatka piersiowa się poruszała, będzie żył i będzie mogła zająć się nim później. Nie mogła dopuścić do tego by trafił tam gdzie jego matka, był na to zbyt młody. Jej słowa zaś brzmiały smutno, tak jakby czuła się winna za śmierć tamtej kobiety, jakby obwiniała się o to, że nie zrobiła wszystkiego by jej pomóc. Popatrzyła po sobie, nic jej nie bolało, nie miała widocznych żadnych ran, jednak adrenalina robiła swoje, mogła zacząć czuć ból dopiero później.
- Nie, chyba nie, zajmijmy się lepiej tobą. - stwierdziła, oglądając ranę, która nie wydawała się jakoś bardzo głęboka. Na pewno przydałoby się szycie, ale obrazowanie w celu ujrzenia większych obrażeń narządów również by się przydało.
- Mogę spróbować tutaj cię opatrzyć, ale wolałabym zabrać cię do lekarza. Czy masz ubezpieczenie, które pokryje koszty leczenia? - zapytała, wiedząc że nie wszyscy w Stanach takowe mieli i wtedy maksymalnie opierali się przed pójściem do szpitala. Mogła zatem spróbować pomóc mu na miejscu z tym, co ma przy sobie, ale nie była pewna czy jest gotowa gdy jej ręce aż tak drżą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

I weź tu człowieku, chciej mordować innych, gdy na horyzoncie tyle niewinny dusz. Jak mógł ją za cokolwiek winić, jak oceniać? Nie miał prawa negować metod tudzież motywów działań, była wszak lekarzem, osobą niosącą życie, nie zaś zabierającą je. Czyż jednak nie tkwił w tym posępny paradoks? Ocalenie tego, który do niedawna próbował zabić Ciebie – nie... W świecie Azjaty takie kompromisy nie miały miejsca. On nie był tak dobry, miłościwy i skory do pomocy. Gdyby to od niego zależało, to najprędzej pozostawiłby typa na pastwę losu. W najlepszym wypadku się obudzi, poględzi coś pod nosem, a potem odejdzie radośnie siną w dal. W najgorszym natomiast...
Miejmy nadzieję, że uderzenie drewnem nie doprowadziło do żadnych poważniejszych uszkodzeń, a jeśli nawet. Ups... Nie wiń się za to ma miła, przeto istoty ludzkie nie od dziś cenią sobie zwyczaj pojawiania się i znikania w niekończącym się kręgu ponurego istnienia. Kto wie, czy zgon tego tutaj typa nie przyczyniłby się do ocalenia żyć kilku innych osób? Nie wierzysz mi co, ale popatrz: gość wraca do domu – najebany, naćpany i spłukany niemalże do wesołego rosołku. Pomyśl, że w tym leżu czekała na niego dziewczyna, chłopak czy bozia wie, kto jeszcze. Osobnik pod wpływem nie bez powodu stanowił zagrożenie dla siebie i otoczenia. Wystarczyło przecież niewinne wetknięcie kija w zadek, aby doprowadzić do wybuchu niepowstrzymanej agresji. Czyż nie lepiej byłoby więc oszczędzić mu i im cierpień? Czy nie jest tak, że raz stoczony miał niewielkie szanse na normalne życie? Takich jak on Jae widział wielu na swojej morderczej drodze i wielu z nich zwyczajnie wymijał lub skracał męki.
- A więc zemsta.- dedukcja sztuką szukania rozwiązań - tych jak na złość nasuwało się wiele. Skośny nie śmiał oceniać relacji między kobietą a napastnikiem. Znajomi z podwórka, zawzięci wrogowie, kochankowie – do uszu szybko dotarła prawda i całą otoczkę zabawnej zgadywanki szlag trafił. Nie szukaj szydery, mimo wszystko chłopak docenił gest i stosik wyjaśnień, na które kiwnął grzecznie głową. Nie był typem dociekliwca czy upierdliwej wiercipięty. Nawet mimo nikłej znajomości pobliskiej Pannicy, nie zaprotestował przed zerknięciem na ranę. Głęboka w istocie nie była - przeżyje. To, co zaś dotyczyło kwestii finansowej. He, he, he...
- To dopiero romantyczne spotkanie. Czekaj tylko, odhaczę w swoim dzienniczku. - zaśmiał się, co by rozluźnić kapkę napiętą atmosferę. Ciul, że był ranny: to nic takiego. Zdaje się, iż dosadniej to wszystko przeżyła Swan, bo to właśnie w jej ślicznych oczach dostrzegł strach i zwątpienie. Do tego zawsze mógł dorzucić pakiet drżących rąk, o ile w ogóle. Lekarze tacy jak ona nie od dziś zadziwiali skośnego - między innymi swoim hartem ducha i zdolnością panowania nad emocjami w patowych sytuacjach. Byli trochę jak tacy zabójcy: mogący dawać, jednocześnie zabierając ukochane życie. Ah... Zdaje się, że znalazłem kolejny paradoks dzisiejszego spotkania.
- Podobno jestem grzecznym obywatelem. - rzucił krótko ze śmiechem. W najlepszym scenariuszu ubezpieczenie z pracy pokryje koszt wizyty, w średnim zapłaci za nią sam – najgorszy i niejako najłatwiejszy ze wszystkich rzutował na użycie magicznej waluty Hotelu – tej, którą znało wielu, lecz niewielu potrafiło zasadnie wykorzystać. Kontakty z lekarzami popłacały, szczególnie w momentach zatkania ich ust na poczet grzecznego milczenia.
- A co z nim? - nie żeby przejmował się losem typa. Chodziło raczej o zwykłe rzucenie kontrolnego pytania. Jae chciał wiedzieć, na czym stoi: czy spadnie na niego zadanie sprzątnięcia gostka, zadzwonienia po policje? A może zechcą go zwyczajnie zostawić? Z trójki złych wolał zgrywać uprzejmego przechodnia, który zgodnie z prawem pozwoli sobie na sięgnięcie po telefon. Dzyń, dzyń kochane psiaki... Jeśli ich tu nie zastaną, to chociaż posprzątają bałagan.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Taka właśnie była Swan, miała dobre, anielskie wręcz serce. Takie, które potrafiło wybaczyć nawet osobie, która próbowała ją najzwyczajniej w świecie skrzywdzić, chociaż w tym momencie w grę wchodziło morderstwo. Blondynka wierzyła w to, że warto dawać ludziom drugą szansę, bo wtedy mają szansę by ją godnie wykorzystać. Może ten tutaj oprawca tego właśnie potrzebował? Mocnego uderzenia w głowę, trafienia na odwyk, po którym zacznie normalne życie, znajdzie miłość i założy rodzinę, nie kierując się chęcią zemsty i żalem, który musi na kogoś przelać, bo nie radzi sobie ze stratą bliskiego? Oby tylko nie uszkodziła mu mózgu, jednak mówią że nałogowcy mają szczęście kota, podczas jakiegokolwiek wypadku wychodzą z niego bez szwanku, tak jakby spadali na cztery łapy. Jak było zaś naprawdę? Tego mogła się dowiedzieć niebawem. Owszem, przerażał ją fakt, że mogłaby przez to stracić licencję i szansę na ratowanie ludzkich żyć, wiadomo było że stanie przed komisją dyscyplinarną, jeśli go skrzywdziła, ale jeśli powie że to był akt samoobrony to może złagodzą jej wymiar kary do czasowego zawieszenia? Najlepiej by było gdyby mężczyzna za jakiś czas się obudził i poszedł ze śmiechem do domu, ale wiedziała też że nie może zostawić go na pastwę losu. Nigdy by sobie tego nie wybaczyła bez względu na to, co on planował jej zrobić.
- Owszem, chociaż ja to widzę trochę inaczej. Uważam, że on sam obwinia się o śmierć matki, ale nie potrafiąc sobie poradzić z tak dużą stratą tę złość przerzucił na mnie, a używki tylko wzmocniły jego agresję. - słowo "zemsta" brzmiało przecież tak okropnie, że wolała go nie używać. Wolała uważać, że to jest ból po stracie najbliższej osoby, ból z którym należy się uporać. Uśmiechnęła się do Azjaty, słysząc kolejne jego słowa.
- Będziesz o tej randce roku opowiadał swoim przyjaciołom zapewne. - dodała, również siląc się na żartobliwy ton, co nie było jednak łatwe ze względu na to, jak ta sytuacja nią wręcz wstrząsnęła, nie ukrywajmy faktów. Trzęsące się dłonie z każdą chwilą drżały coraz mniej, tak jakby uspokajała się, jednak wciąż czuła tę adrenalinę, to zagrożenie, pewnie dlatego tak często zerkała w stronę swojego żyjącego nadal napastnika.
- Dobrze, zatem wezwę dwie karetki. Musimy zabrać ciebie i pomóc również jemu. - odpowiedziała na jego pytanie i na chwilę podeszła do nieprzytomnego mężczyzny, sprawdzając jego puls oraz czy nie ma krwi wokół głowy.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

#12

To był niezwykle dziwny tydzień. Pierwszego dnia przyszedł do niej klient, Azjata, bardzo zaaferowany i wyglądał tak, jakby się czegoś, lub kogoś obawiał. Specter nie brała zwykle spraw pro bono, ale ten przypadek był wyjątkowy, szatynka miała podświadomie przeczucie że musi mu pomóc, dopóki nie będzie za późno. Mężczyzna jednak był niespokojny i potwornie tajemniczy, chciał pomocy prawnika, nie chcąc jednocześnie zdradzić szczegółów sprawy, z jaką przyszedł. Powiedział jej jedynie, że nie ma pieniędzy, że go na nią nie stać, ale potrzebuje pomocy. Obiecała mu zatem, że nie weźmie od niego pieniędzy, tylko żeby powiedział jej o sprawie. Niestety ten nadal uciekał tematem, twierdząc że tutaj nie jest bezpiecznie i że porozmawia z nią w środę o godzinie 17 na tym skrzyżowaniu w Chinatown, pokazując jej miejsce oznaczone kropką na mapie, po czym szybko zerwał się z miejsca i wyszedł, nakładając kaptur na głowę. Lavender długo nie mogła wyjść ze zdumienia, w dłoniach obracając mini mapkę dzielnicy. Postanowiła jednak mu pomóc, on wyraźnie jej potrzebował, chciała mu zapewnić ochronę policji, ale wiedziała że na to spotkanie będzie musiała udać się sama. Zatem w środę już o 16:50 wyszła z kancelarii, obliczając że zajmie jej 10 minut dojazd do dzielnicy, w której była umówiona z klientem. Jednak nie dojechała na samo miejsce, bo zatrzymała ją blokada policyjna. Zostało jej zaledwie kilka minut do spotkania, co stwierdziła spojrzawszy na zegarek. Następnie zaparkowała w pierwszym wolnym miejscu na chodniku, szczelniej opatuliła się płaszczem i wyszła, kierując się na miejsce. Tego się jednak nie spodziewała. Spojrzała na miejsce oznaczone kropką, to było to skrzyżowanie, jednak oznaczone było obecnie żółto-czarną taśmą policyjną, a gdy podeszła bliżej to ujrzała swojego klienta, mężczyzna został zabity, a dziura po pocisku i krew wokół głowy zdobiła jego czoło.
- Spóźniłam się. - odparła jedynie głośno, bardziej do siebie niż do kogokolwiek i zaczęła przeciskać się bliżej poszkodowanego, opierając się policjantowi, który blokował miejsce wypadku.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Hughes powoli wracała do normalności. Lub przynajmniej bardzo chciała w to wierzyć.
Czym jednak była rzekoma normalność w odniesieniu do licznych nieszczęść, z którymi przyszło się jej zmierzyć na przestrzeni ostatnich lat? Tajemnicza śmierć młodszej siostry była zaledwie zalążkiem problemów, z jakimi brunetka musiała się borykać. Potem było przecież tylko gorzej - kolejne wypadki, żegnanie bliskich, organizowanie pogrzebów i nieustanne próby utrzymania w ryzach zszarganych nerwów. To wszystko było wiele; zdecydowanie za wiele jak na jedną, drobną osobę, zupełnie nieprzygotowaną do życia w wiecznym smutku.
Charlotte nie chciała być taka; zrozpaczona, pogrążona w tęsknocie oraz głębokim poczuciu niesprawiedliwości za to, że świat opuszczali ludzie dobrzy i zdecydowanie zbyt młodzi, ale przede wszystkim - niewinni.
Nie miała pojęcia, jak owa niewinność prezentowała się w przypadku Azjaty, którego postrzelono w samym centrum miasta i to w godzinach największego ruchu. Nie wiedziała, jakim cudem cała ta akcja została zorganizowana w sposób, którego nie powstydziłby się najwyższej klasy film szpiegowski lub nawet osoby z najbliższego otoczenia kobiety.
Miejscowa policja nigdy nie należała do grona organizacji najbardziej rozgarniętych, dlatego dość szybko stwierdzono konieczność wezwania kogoś wyższego rangą. Charlotte miała względem powodów takiej decyzji sporo wątpliwości, ale jednocześnie nie kryła zadowolenia, że w końcu mogła oderwać się od biurka, przy którym piła zdecydowanie za dużo kawy i zajadała się znacząco wykraczającą poza normę ilością pączków.
W centrum Chinatown zjawiła się po niespełna dwudziestu minutach, żwawym krokiem wkraczając w sam środek zdarzeń. Zabity mężczyzna zdecydowanie nie mógł narzekać na brak spokoju - kręcący się dookoła policjanci i technicy wzbudzali spore zamieszanie, ale i zainteresowanie także wśród przypadkowych gapiów.
- Hughes. FBI - mruknęła, przechodząc pod policyjną szarfą, która odgradzała miejsce zdarzenia od reszty świata - dość nieudolnie, ale jednak na tyle skutecznie, by do ciała nie podszedł nikt niepożądany. Przynajmniej teoretycznie.
- Słucham? - rzuciła w eter, kiedy do jej uszu dotarł dźwięk kobiecego głosu. Obróciwszy się, zatrzymała wzrok na wysokości twarzy nieco niższej od niej nieznajomej. - O co chodzi? Kim pani jest?

autor

lottie

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Lavender była w szoku, chociaż nie jestem pewna czy to był bardziej szok czy niedowierzanie ze strony szatynki, poniekąd również poczucie winy. Spóźniła się, gdyby była na czas to być może pomogłaby temu mężczyźnie i on by nadal żył... albo sama byłaby martwa. Ktoś przecież wiedział, że on jest z nią umówiony na tę konkretną godzinę, w konkretnym miejscu, a skoro sprawca o tym wiedział to i tak próbowałby się pozbyć jej niedoszłego klienta. Wpatrywała się w dół, gdzie leżało ciało, aż zasłoniła jej widok policjantka, chociaż nie taka zwykła, na pewno była wyższa rangą od tych wszystkich. Jako prawnik Specter często współpracowała z policją, wiedziała zatem, że kobieta musiała być kimś z wydziału zabójstw, albo detektywem, agentką nawet.
- Lavender Specter, jestem prawnikiem, a zamordowany był moim klientem, znaczy się miał nim zostać, byliśmy dzisiaj umówieni tutaj, bo czegoś się najwidoczniej obawiał. I słusznie z tego co widzę. - powiedziała pokrótce, nie chcąc zdradzać więcej szczegółów kobiecie tutaj, na ulicy. W końcu morderca może się czaić, by oglądać dokonanego dzieła, a jeśli tak to może na celownik wziąć prawniczkę, jeśli wiedziała zbyt wiele. Na szczęście dla niej, Lavender nie wiedziała dużo, ale skąd mógł to wiedzieć morderca? Musiała mieć się na baczności.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Charlotte z nieskrywanym zainteresowaniem przyglądała się kobiecie, która tak szybko i gwałtownie wyszła przed szereg, w jakiś sposób dając całemu otoczeniu do zrozumienia, że nie znalazła się w centrum przypadkiem i że z martwym mężczyzną miała do czynienia przed wciąż pojawiającymi się na miejscu policjantami.
Hughes bez skrępowania zmierzyła ją wzrokiem po raz kolejny. Wysoka, z nienagannie ułożoną fryzurą i ubraniem, które na pierwszy rzut oka nie prezentowało się tak, jak gdyby można było je dostać w pierwszej z brzegu sieciówce. To dawało do myślenia, nawet jeżeli to wciąż pozostawały tylko luźne obserwacje i niekoniecznie zgodne z prawdą podejrzenia. Charlotte nie lubiła zawracać sobie głowy nadmierną ilością teorii spiskowych, nawet jeżeli te pozwalały nieco poszerzyć perspektywę i potraktować problem z różnych, często bardzo sprzecznych ze sobą stron.
- Charlotte Hughes. FBI - mruknęła, raz jeszcze sięgając do wewnętrznej kieszeni kurtki, skąd wyciągnęła odznakę. Dała kobiecie kilka sekund na to, by zapoznała się z treścią plakietki i znajdującym się na niej zdjęciem, po czym znów wcisnęła dokument do wierzchniego ubrania. - Porozmawiajmy gdzieś na boku. Proszę za mną - zaproponowała, przechodząc pod taśmą, która odgradzała miejsce zdarzenia od przypadkowych gapiów. Tych zbierało się w okolicy coraz więcej, a to z kolei miało kiepski wpływ na nastrój Hughes. Najchętniej rozgoniłaby całe to towarzystwo.
Wyminąwszy kilka osób, wsparła się o maskę samochodu, którym przyjechała do Chinatown. Krzyżując ramiona na wysokości klatki piersiowej, znów skupiła swoje spojrzenie na wysokości twarzy kobiety.
- Nie powiedział, jaki dokładnie ma problem? I dlaczego potrzebował pomocy? - rzuciła podejrzliwie, choć prawniczka nie powinna była odebrać tego personalnie. Zastanawiała się, dlaczego mężczyzna nie powiedział o swoich kłopotach i powodzie wizyty wtedy, gdy zjawił się u niej ostatnio. - Kiedy do pani przyszedł? I czemu nie chciał porozmawiać w... kancelarii? - zagaiła, unosząc brew. Nie miała pojęcia, gdzie dokładnie pracowała kobieta, dlatego liczyła, że i tą informacją byłaby skłonna się z brunetką podzielić.

autor

lottie

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Specter miała to do siebie, że stawała w centrum uwagi, pewnie to miał związek z jej wykonywanym zawodem, gdzie nie raz trzeba było po wygranej rozprawie sądowej stanąć przed tymi wszystkimi dziennikarzami i ogłosić światu swój sukces. Tym razem również stanęła przed szereg, bo tylko ona mogła wiedzieć cokolwiek na temat martwego mężczyzny. Szczerze żałowała tego, że nie zdążyła spotkać się z nim wcześniej i dowiedzieć się czegoś, co pomoże obecnie policji, a raczej FBI, bo z kobietą stamtąd miała właśnie do czynienia. Gdzieś tam przeszło jej przez myśl że w kancelarii albo nawet w policji był kapuś, ktoś, kto doniósł o wszystkim mordercy, bądź mordercom, którzy wykonali wyrok. Nie mogła jednak ponosić się swoim domysłom, tudzież wyobraźni, powinna się skupić jedynie na faktach. A faktem było to, że jej klient nie żył, a ona miała krótki czas na zapoznanie się z odznaką kobiety, która nie mogła być fałszywa. Szatynka kiwnęła głową na znak, że brunetka może już takową zabrać sprzed jej oczu.
- Wolałabym by było to bezpieczne miejsce, z racji tego co przydarzyło się mojemu klientowi nie czuję się obecnie bezpieczna. - powiedziała odchodząc z kobietą na bok i naprawdę licząc na to, że ta uszanuje jej prośbę. Naprawdę w tej chwili miała nieodparte wrażenie, że grozi jej niebezpieczeństwo, dlatego zanim odeszły to ukradkiem oka spojrzała w lewo i w prawo. Podobno przezorny zawsze ubezpieczony.
- Niestety, klient pojawił się w kancelarii tuż przed zamknięciem. Był bardzo tajemniczy, jedyne co powiedział do sekretarki to że pilnie potrzebuje pomocy prawnika. Zaprosiłam go do gabinetu, wtem odparł mi, że nie ma pieniędzy ale jest w niebezpieczeństwie i dlatego potrzebuje pomocy. Nie chciał usiąść, ani żadnego napoju, wyglądał tak jakby gdzieś się spieszył. Gdy zapytałam o szczegóły sprawy to nagle powiedział, że nie może, bo tutaj nie jest bezpiecznie i żebyśmy spotkali się w środę o 17 w tym miejscu. Niestety od strony centrum był korek i się spóźniłam, więc jestem. - powiedziała jej zatem wszystko, co wiedziała, wierząc że pomoże w śledztwie, bo tak naprawdę pragnęła sprawiedliwości, a zabójca musiał ponieść konsekwencje swojego czynu.
- Ach, zapomniałam dodać, pracuję w Emerald City Law Group Inc. - dodała jeszcze swoje miejsce pracy, bo może to pomoże im w śledztwie. W mieście przecież są kamery, może dałoby się prześledzić jego drogę od kancelarii w środę aż po dzień dzisiejszy? Aż momentalnie rozejrzała się, szukając kamer monitoringu.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Charlotte Hughes czuła się dość nieswojo. Wielomiesięczny urlop spowodowany turbulencjami w życiu prywatnym oraz zawodowym sprawił, że wypadła z obiegu. Niemal zapomniała, jak należało rozmawiać ze świadkami, o co trzeba było pytać, które elementy zachowania i budowania zdań były najistotniejsze. Gdyby przełożeni zasugerowali jej jakiś szybki kurs przypominający ogólne zasady działania w terenie, prawdopodobnie uniosłaby się dumą i z oburzeniem podziękowała za tak niedorzeczną propozycję. Obecnie zaś, stojąc nieopodal miejsca zbrodni w samym centrum miasta, nie do końca wiedziała, co mogłaby zrobić i jak się zachować.
Jednocześnie jednak w typowy dla siebie sposób podejmowała kolejne próby zachowania odpowiednich pozorów. Była profesjonalistką, a zdobyte przez lata doświadczenie pozwalało czuć swobodę, ale ostatnie wydarzenia miały znaczący wpływ na całą jej postać. Nie czuła się dobrze. Właściwie nie potrafiła pozbyć się wrażenia, że po kilku miesiącach wolnego próbowała wrócić do miejsca, które nigdy nie było naprawdę jej.
Znów skupiła swoje spojrzenie na twarzy rozmówczyni.
- Myśli pani, że coś pani grozi, bo zwrócił się o pomoc? - zagaiła, unosząc brew. Opcji było nieskończenie wiele, a nieszczęście służb polegało na tym, że właściwie każda z nich mogła być tą prawdziwą. Charlotte nie zamierzała wyciągać wniosków zbyt pochopnie, ale niewątpliwie podejście kobiety było godne podziwu i słuszne. Hughes także rozejrzała się dookoła. Wolała dmuchać na zimne.
- Rozumiem, że zdecydowała się pani mu pomóc? Za darmo? - kwestia pieniędzy nie należała do grona tematów najwygodniejszych. Charlotte natomiast za długo siedziała w tym popieprzonym biznesie, by nie wiedzieć, jak niechętni byli wszelkiej maści prawnicy do tego, by pracować pro bono. - Jak pani sądzi, czemu chciał się spotkać akurat tutaj? Chciał coś pokazać? Wspomniał o tym miejscu wcześniej? - miała na myśli całą dzielnicę; Chinatown nie było najmniejsze, dlatego wszelkiej maści kryjówek i skrótów mogło być tu mnóstwo. Być może mężczyzna chciał zabrać kobietę do jakiegoś konkretnego punktu, do którego - niestety - nie dotarł?

autor

lottie

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Co czuła w obecnej chwili Lavender? Pewnego rodzaju strach. Została uwikłana w jakąś tajemniczą sprawę, która zakończyła się zbrodnią. Czuła swego rodzaju poczucie winy, w końcu nie przycisnęła mężczyzny, by zdecydował się jej wyjawić wszystko w kancelarii, inaczej nie przyjęłaby jego sprawy. A ona niczym dziecko tak łatwo dała się w to wciągnąć. Widać było, że źle zabrzmiała, przynajmniej tak wyglądało to w oczach i wyrazie twarzy brunetki.
- Proszę spojrzeć na to z mojej strony. Przychodzi do pani tajemniczy klient, prosi, błaga wręcz o pomoc, czegoś się boi. Nie chce podać żadnych szczegółów, ucieka wręcz zostawiając tylko informację o kolejnym spotkaniu. A gdy pojawiasz się tam spóźniona to facet nie żyje. Co gdybym była na czas? Może to ja leżałabym tam w tym czarnym worku? - to chyba zrozumiałe, że mogła czuć się w tej chwili bardzo niekomfortowo, tak jakby była w jakimś niebezpieczeństwie. Obawiała się tego, w jakie bagno się wkopała. Przedstawiła zatem kobiecie swój punkt widzenia, zrozumie go, bardzo dobrze, jeśli nie to trudno, ale niech zapewni lepiej prawniczce ochronę.
- Owszem, widziałam to, że on potrzebował pomocy. Wiedziałam też że nie będzie go stać na kancelarię w której pracuję, człowieczeństwo w tym momencie wzięło górę nad rządzą zysku i tak zgodziłam się reprezentować go pro bono, poniekąd licząc na to, że tym samym zdradzi mi jakieś szczegóły sprawy. - tak, szatynka świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że w jej środowisku niechętnie brało się sprawy pro bono, jednak ona była jeszcze początkującym prawnikiem, poza tym była nim z powołania, a nie jedynie z chęci zysku. Ojciec zawsze powtarzał, że jeśli ma walczyć o sprawiedliwość to może raz na kilka spraw przymknąć oko na pieniądze. Zwłaszcza jeśli sprawa skończyła się otrzymaniem sporego odszkodowania, z którego na pewno klient odpalał jakiś mały procent swojemu prawnikowi. Po następnym pytaniu przez chwilę milczała, próbując sobie przypomnieć tę chaotyczną wypowiedź przestraszonego mężczyzny.
- Wspominał że tylko tutaj może czuć się bezpiecznie, bo zna wszystkie kąty tej dzielnicy. Wydaje mi się, że stąd pochodził, albo długi czas tutaj pomieszkiwał. Może ma jakąś rodzinę? - w tej chwili zaczęła się zastanawiać, czy mężczyzna tak bardzo bał się o siebie, a może bał się o swoich bliskich, którym teraz po jego śmierci grozi jeszcze większe niebezpieczeństwo? Robiło się coraz to ciekawiej, a zagadka kryminalna trwała w najlepsze. Tylko żadna z nich nie była bliżej jej rozwiązania. Gdzie szukać wskazówek?

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Chinatown”