WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 2
Wiele rzeczy potrafiła zrozumieć i jeszcze więcej potrafiła znieść. Nie była nastolatką przeżywającą swoje pierwsze uniesienia, a dorosłą kobietą z nieudanym małżeństwem na koncie, rozwaloną przez cholerne miłostki przyjaźnią i przede wszystkim doskonale znała to uczucie wpadania z ramion jednego mężczyzny do innego, szukając chwilowej odskoczni. Życie nauczyło ją, iż nie każda relacja była kolorowa. Na każdej drodze pojawiają się dziury, cały problem tkwi w tym, że albo nauczą się je łatać, albo będą w nich jeszcze bardziej grzęznąć. Decydując się na przerwę w pseudo związku z Judaszem, myślała, że postępuje słusznie. Że to całkiem dorosła i odważna decyzja, której oboje prawdopodobnie potrzebowali. Ona, by ułożyć sobie w głowie każdy następnych ruch do ratowania ich powolnie umierającej relacji. A on? Och, to bardzo dobre pytanie, do czego on potrzebował tej swobody. Jedno było pewne, oboje znajdowali się na zupełnie różnych etapach emocjonalnych.
Zawsze wierzyła, iż odpowiedzi na pytania należy szukać u źródła, a więc gdy wymiana tekstowych wiadomości z Hirschem przypominała jej konwersację, jakie odbywała już w piaskownicy, postanowiła pofatygować się pod jego drzwi. Chyba najlepiej było zaskoczyć go takową wizytą? Przynajmniej nie zdąży wszystkiego przed nią ukryć, taką miała nadzieję. A nadzieja matką głupich, czyż nie? W takim razie Georgia była jej najmniej lubianym dzieckiem. Zapukała trzykrotnie do drzwi, a gdyby to nie było w stanie ściągnąć mężczyzny do otwarcia drzwi, zadzwoniła na dzwonek i czekała. Czekała krótką chwilę, która w prawdzie ciągnęła się niczym wieczność, a w przeciągu tej niebywale długiej minuty, jej żołądek zdążył kilka razy podejść jej do gardła.
Nie znosiła tych rozmów. Takich sytuacji. I ich efektów. Jednak w momencie, gdy drzwi otworzyły się na oścież, a przed jej oczyma stanął Judah, wiedziała, że za późno na jakikolwiek odwet. I chociaż w pierwszym momencie ogarnęła ją lekka panika, tak w kolejnej sekundzie zgrabnie przywróciła wszystkie myśli i emocje na swoje miejsce. W końcu to nie pierwsza taka sytuacja w jej życiu. - Mogę wejść? Wydaje mi się, że musimy o czymś porozmawiać - o czymś, o kimś. Na pewno nie chciała robić tego przez telefon. Ani przez próg. To ostatnie przynosi pecha.
Ostatnio zmieniony 2020-12-13, 17:17 przez georgia maynard, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— 12 — Jeśli Judah miał się tego spotkania prędzej czy później spodziewać to... coś poszło nie tak. Nie tylko w ich związku i przerwie, jaką któreś z nich wreszcie zaproponowało, widząc w jak złym kierunku zmierza ich relacja. Ogólnie coś poszło nie tak. Z jego podejściem do życia, do związków, do załawiania nierozwiązanych spraw w taki sposób, w jaki robili to dorośli ludzie.
Czyli nie poprzez znikanie.
Bo on zniknął. A przynajmniej miał wrażenie, że zniknął, na dodatek z jej życia, z jej wspomnień, ze wszystkiego co dotyczyło i było po prostu jej. Jej kontaktów w telefonie, jej relacji, pewnie nawet jej znajomych na facebooku. W niczym nie przypominało to dojrzałego zachowania dorosłego od tak dawna człowieka, po którym nie w pierwszej, a właśnie w ostatniej kolejności czegoś takiego można się było spodziewać. Zupełnie tak, jak on nie spodziewał się teraz... tej wizyty.
Ale drzwi otworzył, nie wiedząc co go czeka, nie będąc nawet świadomym dlaczego, dlaczego tak naprawdę Georgia pojawiła się pod jego mieszkaniem. Co więcej, na twarz przybrał taki uśmiech, jakby co najmniej na ten dzień i na tą godzinę byli umówieni, a Judah wstając już do drzwi doskonale wiedział, kogo po drugiej stronie zobaczy. Ba! Jakby cieszył się, że po takim czasie wreszcie się widzą. – Cze..ść? Nie dokończył, zamykając usta tak szybko jak je otworzył, w miarę gdy mina mu rzedła, z każdą kolejną sekundą zmieniając się z ładnego uśmiechu w krzywy, niepasujący do niego grymas. Musimy o czymś porozmawiać. O czymś. Ale o czym? O tym smsie, na którego już nie odpowiedział, to czy mniej lub bardziej celowo pozostawiając tylko dla siebie, czy o czymś, co w tej krótkiej chwili zanim weszła do środka, zaproszona gestem ręki przez Judasza, nie przyszło mu nawet na myśl? A kluczowe teraz było to, że po tym jednym zdaniu jego głowa była już pełna przeróżnych, w większości niechcianych, myśli. – Wejdź – odpowiedział tylko dla zasady, pośpiesznie zamykając za znikającą w głębi mieszkania Georgią drzwi, o dziwo zamykając je nawet na zamek, którego używał tak rzadko, że równie dobrze każdy kto tylko chciał mógł tu wejść. Ale nie teraz. Nie kiedy spokojnym, chociaż nieco podejrzliwym wzrokiem odprowadzał ją w stronę kuchni, w której sam zaraz się znalazł. – Brzmisz poważnie. Zbyt poważnie. A dalej jestem przekonany, że o twoich urodzinach akurat nie zapomniałem – musiało przecież chodzić o tego głupiego smsa! – Masz je we wrześniu. Dwudziestego... szóstego – teraz to wiedział, bo między tym jak odczytał wiadomość i zapomniał na nią odpisać zdążył wszystko sprawdzić. W razie czego nawet też to w którym roku się urodziła i jakim była znakiem zodiaku, gdyby chciała mu zrobić mini test, którego zdanie było sprawą życia i śmierci.
Ostatnio zmieniony 2020-11-27, 22:02 przez Judah Hirsch, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy spodziewała się komitetu powitalnego, miłego spotkania i spędzenia popołudnia w przyjaznej atmosferze? Oczywiście, że nie. Grubo nastawiała się na to, że nie będzie to najlepszy dzień w jej życiu i dołączy do kolekcji wspomnień, przywoływanych z grymasem na twarzy i uciskiem w żołądku. Jednak, czy poczuła się jeszcze bardziej zagubiona w momencie, gdy z łagodnego uśmiechu szybko przeszedł w mimikę niezadowolenia? Oczywiście, że tak. Fakt, że już miała za sobą podobne sytuacje, nie oznaczał, iż była doszczętnie wypruta z emocji. Chociaż takie rozwiązanie byłoby o wiele lepsze. Mniej bolesne przede wszystkim.
Zgodnie z gestem zapraszającym ją do środka, nie zwlekała ani minuty i wparowała w głąb mieszkania, zupełnie jakby się obawiała, iż Hrisch doda dwa do dwóch i rozmyśli się, zanim ona zdąży postawić nogę za próg. Na szczęście tak się nie stało. Ale czy można było mówić o jakimkolwiek szczęściu w tej nieprzyjemnej sytuacji? Gdyby była optymistką, pewnie doszukiwałaby się nawet najmniejszych plusów, ale od widzenia świata w kolorowych barwach Gerogia chwilowo była daleko. I co dalej? Miała usiąść, rozgościć się? Tak, jak to zawsze robiła, gdy przebywała w jego mieszkaniu? Nagle wszystko zdawało się być dla niej obce, zupełnie nieznane, jakby była nieproszonym gościem, mimo tego, że Judah wpuścił ją tam całkiem dobrowolnie.
Zwodzona jego głosem, odwróciła się powoli w stronę mężczyzny, by zdać sobie sprawę, że to spotkanie przebiegnie, jak rozmowa ze ścianą. Nie rozumiał, o czym ona mówi, czy po prostu nie chciał wyłapać aluzji? Przecież nie pojawiłaby się po takim czasie z testem wiedzy o jej życiorysie wliczając w to datę urodzenia, pierwszego wyrwanego mleczaka i ulubiony kolor. Dlatego też spojrzała na niego z lekkim politowaniem, unosząc brwi ku górze i właściwie nie mogła powstrzymać krótkiego prychnięcia, wywołanego jego słowami. - Tak, dwudziestego szóstego września. W sumie były całkiem niedawno, ale może zapomniałeś po prostu fakt, że spędziliśmy je razem, dlatego tak dopytujesz i się upewniasz - rzuciła melodyjnie, całkiem nie brzmiąc, jak kobieta, która czułaby się urażona podobnym faktem. Może miał tyle kobiet, że już nie pamiętał, z którą gdzie się szlajał? Po tym, co powiedziała jej Zara, ta opcja wydawała się prawdopodobna. - I brzmię poważnie, bo nie przyszłam tutaj, by uciąć sobie luźną pogawędkę, Judah. Myślałam, że jak pojawię się przed twoimi drzwiami to doznasz magicznego olśnienia, a zamiast tego udajesz, że totalnie nie wiesz, o co mi chodzi? Naprawdę? - wypaliła, ze zmęczeniem w głosie, jak i dozą rozpaczy. Chociaż ze wszystkich sił starała się nie rozklejać, by zachować resztki autorytetu. A on miał ostatnią szansę na poprawę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zadziwiające było to, jak różne twarze przybierał Judah w zależności od tego z kim się spotykał. Georgia? Stoicki spokój. Taylor? Wieczne poddenerwowanie, podniesiony głos, nierzadko sam krzyk. Jego bracia? Ironia, na którą pozwalał sobie znacznie częściej, niż być może powinien. Przy każdej z tych osób bywał inny. Z pozoru ciągle taki sam, ale jednak inny. Przy Georgii nie potrafił się złościć jak przy Taylorze, zachowując nielimitowane pokłady cierpliwości, które magicznie znikały, gdy jego oczom ukazywał się młodszy syn. I odwrotnie - widząc Maysa nie potrafił przywołać spokoju, z którym teraz witał Gię, kolejno zapraszając ją do środka, przechodząc do kuchni, aż wreszcie nalewając wody do wyciągniętej z szafki szklanki, którą ostatecznie podsunął w jej stronę, stawiając na marmurowym kuchennym blacie. Ze spokojem. Cierpliwie, tak jakby jednocześnie cenił swój czas, ale nie zamierzał jej poganiać.
Bo nie, nie zamierzał.
Zmierzył ją za to wzrokiem, posyłając na pozór lekko zniecierpliwione spojrzenie, kiedy ciszę przerwało prychnięcie i wreszcie jej słowa. – Nie, nie zapomniałem. Cały czas mam w chmurze jakieś wspólne zdjęcia – z Georgią w drogiej restauracji, z Georgią zdmuchującą świeczki z tortu, z Georgią na punkcie widokowym, na który chciała pojechać koniecznie w swoje urodziny, pomimo okropnej, deszczowej pogody i słabej widoczności, przez którą zamiast podziwiać panoramę miasta zrobili sobie tylko przydługi spacer. – Przesłać Ci je? – zapytał nagle, zbijając ją tym pytaniem z tropu, ale naprawdę dopiero teraz przypomniał sobie o tym, że jeszcze od września tego nie zrobił. Nie było czasu, mógłby powiedzieć, gdyby tylko wiedział, że nie ryzykuje w ten sposób pacnięciem w głowę, którego po nikim innym tak bardzo jak po Maynard się nie spodziewał.
Na skończenie tej relacji też tego czasu nie było, co nie, Judah? Strasznie byłeś ostatnio zapracowany, prawda?
Zanim odpowiedział, co prawda nie na pytania, które przemknęły mu przez głowę nie do końca świadomie, odchrząknął głośno, dając jej do zrozumienia, że chce dodać coś od siebie. – Nie udaję. Nie wiem – wiedział za to, że nie będzie to jedna z tych przyjemnych rozmów o wszystkim i o niczym, które czasem się między nimi wywiązywały, gdy jeszcze wszystko było w porządku. Zanim pojawiały się pierwsze zgrzyty, zanim któreś z nich zaproponowało przerwę. Judah w tej chwili nie pamiętał już które, ale gdyby ktoś go zapytał, z całą pewnością odpowiedziałby, że takie słowo najpierw padło z ust Georgii. – Nie byliśmy umówieni, tego jestem pewien – widział w jej oczach to wyczekujące spojrzenie, a najlepszym sposobem, lub może po prostu jedynym, który wpadł mu na szybko do głowy, było wyliczenie na głos każdej możliwej opcji, przy okazji rozważając wszystkie za i przeciw, dlaczego akurat nie po to Gia przebyła pół Seattle, żeby stanąć pod drzwiami jego mieszkania. – Nie możesz po prostu powiedzieć? – wyrzucił nagle, porzucając swój wielki, genialny pomysł strzelania w ciemno do momentu, aż strzeli poprawnie. – Będziemy się bawić w kotka i myszkę tylko dlatego, że na twój widok powinienem się czegoś domyślić, a mi nic nie przychodzi do głowy? Naprawdę, Georgia? Skoro przyjechałaś tu po coś konkretnego to po prostu to powiedz, zamiast marnować nasz czasmój czas. Ale swój też. – Tym bardziej, skoro to nie będzie luźna pogawędka – ironia. Ironia jak w przypadku rozmów z braćmi, ale w dawce takiej, która nie przekraczała jeszcze granicy, prowadzącej już tylko do ewentualnych kłótni. Nie, kłócić się tym razem nie chciał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez chwilę intensywnie zastanawiała się, czy nie doznała amnezji i właśnie był pierwszy kwietnia, prima aprilis, więc zachowanie Judaha mogłoby być w jakimś stopniu usprawiedliwione po prostu idiotycznym żartem. Jednak nic podobnego nie miało miejsce, a ona wlepiała w niego zdezorientowane spojrzenie, nie bardzo będąc w stanie rejestrować tego zachowania. Naprawdę? Udawał, że wszystko było na miejscu? Spokojnie krzątał się po kuchni, pozwalając sobie od czasu do czasu (nah, cały czas właściwie) na głupkowatą odpowiedź. Przepraszam, czy może dostał angaż w najnowszej wersji głupi i głupszy i właśnie wczuwał się w rolę? Nie potrafiła znaleźć logicznego uzasadnienia jego zachowania.
- Nie, nie chcę. Mam je, znaczy mam inne, swoje. Ugh po prostu nie - zagmatwała się nerwowo we własnej wypowiedzi. Jeśli chciał ją wybić z rytmu, to właśnie mu się udało. Automatycznie w głowie przywołała wspomnienia tamtego wieczoru, który do tej pory niesamowicie miło wspominała, w końcu spędzili go razem, kiedy wszystko jeszcze było dobrze, a czarne chmury kłębiły się gdzieś w oddali, zbyt odległe, by mogli je dostrzec. Niedługo po tym wydarzeniu wszystko zaczęło zmierzać, do czegoś zupełnie innego, a finał był właśnie taki, że stała przed nim tłumiąc w sobie cała złość, zawód i żal.
Nie udaję. Nie wiem. Te słowa odbijały się echem w jej głowie, a grunt pod jej nogami zdawał się odrobinę zapaść. Wbrew pozorom nie była smutna ani zrozpaczona. Przeciwnie, była wręcz wściekła, gdy finalnie doszła do tego wniosku, co tak naprawdę ona sama, jak i ta przedziwna relacja znaczyły dla niego. W tamtym momencie wydawało jej się, że nic. Totalnie nic. - Relacja z tobą ogólnie jest jedną wielką zabawą w kotka i myszkę, nie zauważyłeś jeszcze tego? - odpowiedziała zgryźliwie, chociaż starała się z całej siły trzymać język za zębami, w pewnym momencie puściły jej nerwy. Podkreślając fakt, że jego początkowe narzekania na jej obecność w mieszkaniu puściła mimo uszu, tak od tamtego momentu, już chyba nie miała zamiaru się powstrzymywać. A to miało być miłe popołudnie, co nie? - Cholera jasna Judah, czasem się czuję, jakbym rozmawiała z piętnastolatkiem albo jakieś trybiki w twoim mózgu się nie stykają, bo aktualnie odnoszę wrażenie jakbym miała przed sobą Lloyda Christmasa - oczywiście, odwołała się do głównego bohatera filmu głupi i głupszy, bo autentycznie z całą tą jego ‘nieświadomością’ to jej właśnie przypominał. - Mamy, mieliśmy przerwę, ale nie jestem pewna, czy ty wiesz co to pojęcie znaczy, bo jakoś bez najmniejszych oporów obracasz jakieś dupy z tindera, poważnie? Ja zachodzę w głowę, co naprawić, co zmienić, co zrobić by było między nami lepiej, a ty się zajebiście bawisz na swój sposób - rzuciła, odrobinę łamiącym się głosem, chociaż nie miała zamiaru się przed nim rozklejać. Poradziła sobie z poprzednimi facetami i beznadziejnymi relacjami, teraz też wyjdzie z tego bez śladu słabości, prawda? Oj, chciałaby temu wierzyć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miał nastroju do żartów, więc nie, to nie było jego własne prima aprilis stworzone na potrzeby sytuacji w samym środku listopada. Ale nie miał też nastroju do poważnych rozmów, na które nie był gotowy, których ani trochę się nie spodziewał. Nie uprzedziła go przecież, że zamierza się tu dziś pojawić, nie dała znać, że jest coś, o czym chciałaby porozmawiać, a on nie miał czasu, by uznać, czy ma na to ochotę. Po prostu przyszła, wprosiła się, przerwała mu coś, czym zajmował się dotychczas.
I do tego wymagała jeszcze zrozumienia.
Tak? Jakoś nigdy tak o tym nie myślałem – dobry humor jeszcze go nie opuścił, więc i tym razem, co było zupełnie nie na miejscu, nawet gdyby Gia na niego nie patrzyła, z całą pewnością mogłaby uznać, że uśmiecha się pod nosem. Bo uśmiechał. Porównanie uznał za zabawne, jej złośliwość za wstęp do jakiegoś droczenia się, a nie nadchodzącej wielkiej kłótni, którą podjudzał swoim zachowaniem, niczego nie łapiąc. Kompletnie niczego. – Och Georgia, daj spokój – jeszcze brakowało by do tego wszystkiego machnął lekceważąco ręką i zbył jej słowa krótkim przestań, z czego na dobrą sprawę dopiero w ostatniej chwili zrezygnował. Bo kiedy on niczego jeszcze nie rozumiał, nie biorąc nawet jej słów na poważnie, ona z całą pewnością nie żartowała.
Ou, tak, przerwa – słowa te wybrzmiały z jego ust jakoś tak dziwnie, tak jakby miał zaraz powiedzieć dziecku, że Mikołaj o którym ciągle wspomina wcale nie istnieje i w tym roku prezentów nie będzie. Tak, dokładnie tak to brzmiało. Poważnie, z cichym westchnieniem na końcu, jakby Judah przygotowywał się na wyznanie prawdy w najłagodniejszy możliwy sposób. O ile zderzenie z taką brutalną prawdą i nową rzeczywistością, które czekało też Gię, dało się w ogóle tak ująć. – No mieliśmy przerwę, ale trochę długo się nie odzywaliśmy do siebie, więc...więc co, geniuszu? Uznałeś, że w takim razie to koniec zarówno tej przerwy, jak i waszego związku? dla mnie sprawa wydawała się jasna – dokończył, dając jej równie jasno do zrozumienia, że właśnie tak to wszystko ze swojej perspektywy widział. Długa przerwa = koniec związku. Totalnie. – Nie wiem Gia, między nami było już dawno temu beznadziejnie, a nie wydaje mi się, by ludzie robili przerwy żeby coś naprawić, tylko raczej jakoś się... – rozstać? przygotować do rozstania? Tego właśnie chciał Judah? – jakoś zakończyć to – rzucił bezwiednie, ze wzruszeniem ramion. – Sądziłem, że my robimy teraz dokładnie to samo. I daj spokój Georgia, tinder nie ma tu nic do rzeczyoj masz tupet Hirsch, naprawdę masz tupet! Przeprowadziłaś jakieś wywiady, żeby mieć pewność, że faktycznie kogoś obracam? Czy nawet nie wiesz o czym mówisz, ale dalej to robisz, żeby jakoś tą rozmowę pociągnąć? – cichy głosik z tyłu głowy podpowiadał mu, że w tym momencie zaczyna już przeginać, że niepotrzebie drąży temat, zamiast po prostu pokiwać ze skruchą głową i dać jej to ostatnie słowo. Ale to tak bardzo nie pasowało do Judaha, że nawet sama Georgia powinna być świadoma zażartej dyskusji, która może się między nimi wywiązać, a nie krótkiego przyznania się do winy. Bo nie, Judasz ani trochę nie czuł się winny. – Ale chwila, chwila. Stop – uniósł do góry dłoń, dosłownie pokazując jej, żeby tu się zatrzymała. – Tinder. Skąd o tym wiesz? Sama ściągnęłaś, ale mnie obwiniasz? No błagam – spojrzał na nią z politowaniem, kończąc to zdanie głośnym, gorzkim prychnięciem. – Nie bądź chociaż hipokrytką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Daj spokój. Przestań. Zostaw to. Brakowało jeszcze, po co strzępić ryja. W żadnym wypadku nie działało to na nią kojąco, wręcz z każdym następnym słowem Hirsch dolewał oliwy do ognia i jak naprawdę przez długi czas potrafiła być cierpliwa i wyrozumiała, tak w tamtym momencie anielskie pokłady były na wyczerpaniu. A ich całkowity brak przewidywała na za kolejne dwa słowa przez niego wypowiedziane.
- Bo zdaje mi się, że ty w ogóle nie myślisz o nikim innym poza sobą - wycedziła, nie żałując tych słów, chociaż towarzyszyło jej przy tym całkiem dziwne uczucie. W końcu nie przywykła do takiej sytuacji. To był pierwszy raz, kiedy dała w pełni upust swojej złości i również była to pierwsza taka sytuacja, gdy wręcz musiała sięgać po takie środki. Zranił ją i w ogóle tego nie żałował. A jakby tego było mało, cały czas to robił swoją postawą.
Modliła się. Modliła się w duchu o zesłanie jej cierpliwości, bo gdyby tylko istoty wyższe obdarowały ją siłą, zapewne rozwaliłaby Judasza na miejscu. Nie pamiętał o niej, o ich relacji, o tej ostatniej rozmowie, w której jasno określili, że robią sobie przerwę. Chwilowy odpoczynek od siebie, regeneracja, może nawet dają czas, by zatęsknić. W tamtej chwili zdała sobie sprawę, jak bardzo jednostronne to było. - Świetnie, czyli nie dość, że jesteś skończonym dupkiem to do tego jeszcze tchórzem - parsknęła, uśmiechając się całkiem ironicznie, a istne wkurwienie z niej wręcz kipiało i gdyby tylko zdecydował się na kolejny beznadziejny komentarz, to niech go opatrzność boska broni. Nigdy nie wymagała od niego wiele, etap szukania idealnego księcia z bajki już dawno miała za sobą. Zależało jej na szczerości i przez długi czas wydawało jej się, że może finalnie dobrze trafiła, że tym razem wszystko potoczy się inaczej. Przewrotność losu bolała jeszcze bardziej, niż zazwyczaj. Może dlatego, że trzeci raz dała się nabrać, jak skończona idiotka. - Nie przyszło ci do głowy, że zasługuję na normalne rozstanie? Na rozmowę? Na jakąkolwiek szczerość? - bo to kłuło w serce najmocniej. Ta całkowita obojętność. Zupełnie jakby wymazał ją z pamięci, jakby nie istniała i jemu wygodnie się tak żyło. - Chcesz wszystko kończyć, to proszę bardzo, ja nie będę cię zatrzymywać. Nigdy nawet bym się do tego nie zniżyła, po prostu cholera jasna, zadziwia mnie sposób, w jaki się zachowujesz? Ty naprawdę myślisz, że ghosting to zajebiste rozwiązanie? Ile ty masz lat? - podniesionym głosem wypowiedziała ostatnie zdania i mogłaby przysiąc, że pierwszy raz od paru miesięcy była w takim stanie. Spojrzała na niego, z politowaniem, żalem i wściekłością zmieszanymi w jedno.
- Zara mi powiedziała - odezwała się, nieco spokojniej, zdecydowanie spuszczając z tonu. - Sparowało was, wymieniliście kilka wiadomości i do dalszych konkluzji można już bez problemu dojść. I nawet nie obracaj kota ogonem, nie miałam czasu na portale randkowe, bo zastanawiałam się, czy wszystko u ciebie w porządku, czy coś się stało, czy żyjesz - wymieniała, śmiejąc się przy tym pod nosem. No odbiło jej. Albo już nie miała siły, by krzyczeć, więc się śmiała. Z samej siebie i swojej naiwności. - Nic na swoją obronę nie masz, prawda? - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Nie potrzebowała jego tłumaczenia, po prostu chciała usłyszeć, jakie idiotyzmy tym razem wymyśli, by wybielić się z win.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To nie było miłe Georgia – a mówiąc to wyglądał jak ten pan z gifa, tak to sobie wyobrażam, totalnie. – Akurat kto jak kto, ale ja mam o kim myśleć i nie ma w tym miejsca na żaden egoizm – dobrze chociaż, że na głos nie powiedział kogo konkretnie miał tu na myśli, bo gdyby usłyszał siebie samego mówiącego o dzieciach, zaraz po tym jak pięć razy zapomniał, że z nim mieszkają, przez dwa tygodnie nie pamiętał żeby dorobić wystarczająco dużo kluczy, a potem zamknął raz drzwi od środka i usnął w salonie, budząc się prawie w środku nocy, gdy Laura i Laurence pojechali już do matki to... wyśmiałby samego siebie. I z tego miejsca, gdyby tylko Gia o wszystkich tych rzeczach wiedziała, powinna zrobić to samo.
Uważaj na słowa – jego cierpliwość właśnie została poddana pierwszej próbie, w efekcie czego wycedził przez zęby trzy krótkie słowa, nie mając zamiaru wdawać się w niepotrzebną teraz dyskusję, w której próbowałby zapewne nauczyć Georgię jakich słów nie powinna w rozmowach z nim używać. Pośród nich zdecydowanie były te dwa określenia, których choć czasem bywał wobec siebie krytyczny, sam by raczej opisując siebie nie użył. Zresztą kto potrafi przyznać się do tego, że jest dupkiem i tchórzem? Takie osoby w ogóle istnieją? – Nieoch brawo za szczerość Judasz, ale chyba teraz, w takich okolicznościach, ta jest trochę nie na miejscu, czyż nie? I kiedy tylko uświadomił sobie jak źle to zabrzmiało (a to nastąpiło wyjątkowo szybko), od razu się poprawił: – Znaczy tak, masz rację, zasługujesz. I przeszłoby mi to przez myśl, jestem pewien – ale? Och do cholery, tu musiało być jakieś ale, nie bez powodu nagle tak przerwał, dalej stojąc przed nią z otwartą buzią, zupełnie tak, jakby chciał coś jeszcze dodać! – Ale nie odzywaliśmy się do siebie, też milczałaś, żadne z nas nie wyszło z inicjatywą jakiejkolwiek rozmowy – i to właśnie wtedy, gdy z jej ust padło słowo ghosting, zmarszczył po raz kolejny brwi, pozwalając by te wygięły się w nienaturalny łuk. Nie był do końca pewien czy to on sam nie rozumie określenia jakiego właśnie użyła, czy zwyczajnie pojmuje je niż Georgia, ale jedno było pewne - tutaj musiał zaprzeczyć. – Przesadzasz Gia – rzucił ostro, nie spodziewając się po sobie takiego tonu głosu. – Rozumiem jakbym jeszcze nie odpisywał na twoje wiadomości, ale, do cholery, żadnych nawet nie było! A jak już się odezwałaś dzisiaj to od razu odpisałem, prawda? Gdzie Ty tu widzisz, kurwa, ghosting? – nie wiedział czy to ten moment, w którym dla potwierdzenia swojego argumentu powinien wyciągnąć telefon i pokazać jej smsy, które tego samego dnia wymienili, a przy okazji tindera, gdzie na ostatnią wiadomość od Zary też już nie odpisał. – Jakich konkluzji? Nie rozśmieszaj mnie – a jednak sam zaśmiał się takim gorzkim, gardłowym śmiechem. Totalnie wymuszonym. – Skoro przestałem jej odpisywać to sam widzę w tym jedną konkluzję - nie interesowało mnie nic więcej. Ale jeśli wy widzicie w tym coś więcej, to nie mam pytań – w geście zrezygnowania uniósł do góry obie ręce, odchodząc wreszcie od kuchennej wyspy, trochę celowo zwiększając między nimi dystans. – Nie uważam, żebym musiał się jeszcze jakoś tłumaczyć – bo broni się tylko winny, nie? Jakoś tak to szło. – Skoro sprawa jest jasna to przyjadę któregoś dnia po swoje rzeczy, daj znać kiedy masz wolne. A teraz możesz zabrać swoje, droga wolna – dla potwierdzenia własnych słów wskazał ręką w stronę drzwi do garderoby, w której co najmniej jedną półkę przygotował kiedyś na rzeczy Georgii.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cała ta rozmowa nie była miła, ale nie zamierzała już tego wytykać. Nie byli dziećmi, trochę lat już mieli na karku i całkiem do przewidzenia był fakt, że w takich okolicznościach padnie wiele niemiłych zdań. Jednak czasem należało się zreflektować i na moment wstrzymać cały raban, by zdać sobie sprawę, że rzeczywiście pewne zarzuty nie wzięły się znikąd. Jednak ona mogła tylko pokręcić głową, przeszyć go spojrzeniem pełnym pogardy (bo nic chyba innego w niej już nie zostało) i po prostu puścić mimo uszu wszystkie jego próby na wykręcenie się od odpowiedzialności.
Prychnęła głośno, z rozbawieniem i jednoczesną konsternacją. Serio? Ona miała uważać na słowa? Aktualnie to on był ekspertem do spraw beznadziejnego wysławiania się, bo gdy tylko jego następna wypowiedź doszła do jej uszu, w pierwszym momencie rękę miała w gotowości, by wycelować mu siarczysty policzek. Niefortunny dobór słów, panie Hirsch. - Nie odzywałam się, bo chciałam dać ci trochę przestrzeni, swobody. Trochę czasu na to wszystko. Nie sądziłam, że właśnie w ten sposób to wykorzystasz - bo naprawdę swego czasu żywiła nadzieję, że ta relacja będzie inna. Dorosły facet, z trójką odchowanych już dzieci, z rozwodem na koncie. Przecież taka historia powinna postawić przed nią mężczyznę po przejściach, chcącego się ponownie ustatkować w życiu. Zamiast tego dostała pół alvaro, pół casanovę z pociągiem do młodszych. Czy naprawdę właśnie miała mu udzielić podstawowych lekcji z empatii i kończenia relacji? Sam nie potrafił sobie z tym radzić? Westchnęła głośno, z całkowitą rezygnacją, że dojdą do wspólnej płaszczyzny.
- Odpisałeś, dopiero gdy kurwa przypomniałam ci o moim istnieniu! Z drugiej strony, gdybym pisała częściej zapewne powiedziałbyś mi, że stałam się nachalna, że nie masz przestrzeni, że nie czujesz swobody. Przecież tak by właśnie było i o tym wiesz. Nigdy nie wykręciłeś mojego numeru, bo tak po prostu było dla ciebie wygodniej - rzuciła sfrustrowana, gestykulując przy tym, jak nakręcona. Taki właśnie był jej odruch bezwarunkowy w sytuacjach stresowych. Machała rękami ile wlezie, ile mogła i jak dalece pozwalały jej warunki. W tym przypadku najchętniej wzięłaby ogromny zamach i zatrzymała się gdzieś na twarzy Hirscha. Ale przecież nie będzie pozować na taką histeryczkę.
A wewnętrzne spazmy nią szargały na różne strony, serwując całkiem ciekawe zestawienie emocji. Szczególnie działało na nią to ciągłe uciekanie od win, które już prawdopodobnie zostanie znakiem firmowym Judasza. - Czy naprawdę byłbyś zadowolony, gdybym to ja założyła sobie tindera i po prostu “wymieniała wiadomości” z innymi facetami? - zrobiła w powietrzu cudzysłów, po czym wlepiła w niego spojrzenie z domieszką smutku i rozczarowania. Może nie czuła potrzeby znać odpowiedzi na to pytanie? - Lepiej będzie, jak nie odpowiesz. Chyba nie mam ochoty dłużej tutaj być, możesz mi któregoś dnia podrzucić rzeczy? Wtedy dam ci też twoje - i odliczała sekundy do jego odpowiedzi, a później do wyjścia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie sądziłam, że... że co? Że inaczej postrzegali tak z pozoru prostą kwestię jak rozstanie? Okej, on też wcale nie sądził, że po takim czasie przerwy Georgia nagle pojawi się w jego mieszkaniu, by zaczynać rozmowę, która według Judaha byłaby całkiem zbędna, gdyby tylko oboje pomyśleli o tym samym. O tym, że długa przerwa jest praktycznie równoznaczna z końcem związku, a więc nie łączy ich już nic, co normalnie powstrzymywać by mogło przed założeniem tindera i umawianiem się z innymi. Też nie sądził, że o to właśnie jej chodzi, gdy przekraczała próg jego mieszkania. Nie sądził, a jednak zrozumiał już, że mogła myśleć inaczej.
Widocznie źle się zrozumieliśmy – kamienny wyraz twarzy nie świadczył o żadnych emocjach, które choć dobrze ukryte, targały nim od wewnątrz. Bo... poważnie? To serio nie był jakiś głupi żart w stylu tych, na końcu których z krzaków albo zza szafki wyskakuje gość z kamerą w akompaniamencie słów it's a prank? Tak się właśnie czuł Judasz. Jakby to był tylko prank, a pretensje Georgii wymyślone na siłę, tylko po to by mogły wprawić go w zakłopotanie wymieszane ze zdenerwowaniem. Dla niego sprawa wyglądała jasno wcześniej i brak kontaktu odbierał jako swoiste zakończenie związku, podczas gdy... co tu dużo mówić, Georgia po prostu sądziła inaczej. I absolutnie jej za to nie winił, na głos wypowiadając to, co chodziło mu już od kilku minut po głowie - widocznie źle się zrozumieliśmy. – Na litość boską przestań! – to jeszcze nie był krzyk, ale nie mógł też już powiedzieć, że w rozmowie ze swoją - od teraz oficjalnie - eks, zachował zimną krew. – Tak może powiedzieć każdy, jeśli chce się z czegoś wykręcić. Ja też bym mógł uznać, że nie chciałem się odzywać, bo powiedziałabyś, że jestem nachalny. I co Georgia? Oboje doskonale wiemy, że to byłaby tylko nędzna wymówka – pod względem przesadnej gestykulacji dobrali się idealnie, bo kiedy Judah zaczął mówić, poszedł jej śladami i kilka razy machnął dłońmi w przeróżne strony, w ten sposób pokazując, że tak rozmowa nie jest mu wcale obojętna. Bo co jak co, ale twarz dalej wyrażała niewiele.
W pewnym momencie jednak zatrzymał się z na wpół otwartymi ustami, jak gdyby chciał już odpowiedzieć na jej pytanie, ale coś w ostatniej chwili go powtrzymało. Coś lub ktoś? I może faktycznie lepiej byłoby, gdyby nic nie mówił? W zrozumieniu pokiwał lekko głową, pozwalając jej tym razem mieć to ostatnie słowo, na którym jemu już nie zależało. Pokiwał, przystał na to co powiedziała, by na sam koniec wzruszyć też ramionami, co samo za siebie mówiło jak uważasz.
Tak. Zadzwonię do Ciebietym razem już na pewno, dodał w myślach, wzrokiem odprowadzając Georgię w stronę drzwi. Nie zamierzał jej zatrzymywać z dwóch prostych względów: coraz bardziej nie podobało mu się to, w jakim kierunku ta rozmowa zmierza i choćby chciał, czuł, że potrzebna im teraz przerwa. Kolejna zresztą, co brzmieć mogło śmiesznie, ale... tak, naprawdę tej przerwy potrzebowali. Na przemyślenie wszystkiego i rozstanie się jak dorośli ludzie, a nie dzieci, z których jedno obrzucało drugie zarzutami, a to drugie ciągle je od siebie odpierało. Kto kim w tej rozmowie był chyba nie trzeba wyjaśniać. – Na pewno – dodał wreszcie na głos, przynajmniej ten ostatni raz chcąc dać jej jakieś zapewnienie, którego nie dostała nigdy wcześniej. A kiedy opuściła jego mieszkanie zamknął za nią drzwi i, co zdziwić mogłoby wielu, od razu zapakował do torby rzeczy, które miał jej oddać. Mimo, że zanim faktycznie do niej zadzwonił minęło kilka kolejnych dni.

zt x2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „202”