WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie jest pewien, czy to dobra droga. Ale w końcu to ona prowadzi. Wpada na nią z impetem, ale w ostatniej chwili ratuje sytuację, żeby ich nie przewrócić. Nie pozwala sobie na żadną złośliwość, ale na sugestywne sapnięcie już owszem.
Miesiąc operacji, moje stanowisko i pół królestwa. Nie przeginaj Alderidge. Nie możesz dostać wszystkiego na złotej tacy. Nie chcę nieustająco dostarczać temu towarzystwu materiałów do plotek – trochę obraca to w żart, a jednocześnie mówi też poważnie. Naprawdę jest zmęczony całą tą atencją skupioną wokół jego żony. Zwłaszcza że ma też ku temu realny, odbierający mu sen i kłujący wyrzutami sumienia w klatce piersiowej, powód.
Wymija ją, żeby podejść pod górę, upewnić się, że stoi stabilnie i wyciągnąć w jej kierunku rękę. Podejście jest dość strome i nie chciałby, żeby jej spacer zakończył się upadkiem. I tak wyraźnie jest już na cenzurowanym. Przez chwilę idą w ciszy, wyraźnie zmęczeni już tym marszem i łażeniem w kółko. Brak rozmowy zdaje się Hirschowi ciążyć. Nasłuchuje, czy Posy nie rzuca przekleństw pod nosem, które miałyby zostać skierowane do niego.
Dwa tygodnie wybranych przez ciebie operacji, jeśli przez pierwszy tydzień nie podważysz publicznie mojego zdania, albo nie zakwestionujesz przekazywanym innym poleceń. Jeśli kategorycznie nie będziesz się z czymś zgadzać, to możesz mi to powiedzieć, ale na osobności – przetrawił jej propozycję, więc wychodzi z inicjatywą coś za coś. W tym samym czasie wychodzą też na polanę, z której zboczyli dobre półtorej godziny temu. W oddali widać bowiem światła ośrodka. Jacob nachyla się więc i na moment opiera dłonie na udach. Jest zmęczony, owszem. Jemu też jest już chłodno, zwłaszcza że pozbawił się wcześniej nakrycia głosy. Ale nade wszystko czuje ulgę, że ta przechadzka nie zamieniła się w ucztę dla pumy i że za kilkanaście minut znajdzie się w swoim ciepłym i spokojnym pokoju.
Dobrze. Ostatnia runda. Zaczynasz. Prawda albo wyzwanie, jest mi to zdecydowanie obojętne, wybieraj – prostuje się, gotowy do dalszego marszu. Nie ma najlepszej kondycji, to prawda. Nie będzie się nawet tego wypierał. Ma w końcu czterdzieści lat, a nie dwadzieścia. Tryb życia też ma tu sporo do powiedzenia.
Nieszczęśnicy nie wiedzą, że podczas dwóch godzin ich nieobecności silne opady śniegu nie przeszkodziły tylko im w spacerze. Pozostali uczestnicy konferencji wiedzą już, że miejscowy transport jest sparaliżowany i najprawdopodobniej nie wylecą jutro z głębokiej Nevady. Lotnisko zamknęło się na dzień, albo nawet dłużej. Wszystko zależy od pogody.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Protestować? Dyskutować? Próbować coś ugrać? Mogłaby! Znając życie pewnie, gdyby zaczęła z nim teraz negocjować to udałoby jej się ugrać więcej, ale skoro wystarczyła cisza, żeby zdobyć chociaż tyle to… może to był sposób na Hirscha? Gdzieś w kąciku jej ust czaił się uśmiech, ale nic więcej nie powiedziała. Poprawiła tylko czapkę i pewniej złapała jego dłoń, gdy pomagał jej wejść pod górkę. Pewnie i bez tego by sobie poradziła, ale skoro lubił być gentelmanem to ona nie zamierzała mu tego odbierać. Zwłaszcza, że no właśnie… zmęczenie. I zimno. Sama nie wiedziała, co w tym momencie jest gorsze.
- Prawda. – zdecydowała – Myślisz, że mają tutaj basen? I jacuzzi? Słowo honoru, że nie googlowałam tego resortu przed wyjazdem. – bo nie przypuszczała, że skończy na dwugodzinnym spacerze w lesie podczas śnieżycy, a jej mięśnie będą błagać o odrobinę ciepła i miłości. Zwłaszcza, że to była zdecydowanie lepsza opcja niż przesiadywanie w lobby z resztą towarzystwa, która pewnie już sporo wypiła i nie dało się ukryć… faktycznie skupiała za dużo uwagi na Jacobie. Jej się obrywało rykoszetem.
No i gdy tylko podeszli do recepcji miła pani za ladą poinformowała ich, że faktycznie mogą skorzystać z takich dobrodziejstw jeśli tylko mają ochotę. Wtedy też zostali poinformowani o opóźnieniach, które sprawiły, że towarzystwo w lobby bawiło się jeszcze lepiej i jeszcze głośniej. Ale to dobrze. Przynajmniej udało im się niepostrzeżenie przedostać do windy i na odpowiednie piętro. Oparła się o ściankę winy i wbiła spojrzenie w Jacoba, uśmiechnęła się pod nosem. Nie miała siły nawet się denerwować. – Czyli utknęliśmy tu na kolejną dobę. Nie wiem jak ty, ale ja w takim razie zamierzam skorzystać z tutejszych luksusów… więc albo widzimy się na dole albo jutro na śniadaniu. Do zobaczenia Hirsch. – rzuciła całkiem pogodnie i ruszyła w kierunku swojego pokoju, czyli w przeciwnym kierunku do jego. Zmyła makijaż, przebrała się i owinięta puchatym białym szlafrokiem ruszyła do strefy SPA, która o tej godzinie była cudownie spokojna. Kilka długości basenu i przeniosła się do jacuzzi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez moment nawet zastanawia się, czy do niej dołączyć, ale w końcu się poddaje. Uznaje to za nie najlepszy pomysł. Nie chce też towarzystwa innych. Jest wystarczająco wykończony. Zamiast tego wybiera ciepły prysznic i przebiera się w dres i podkoszulkę. Schodzi na moment do recepcji, przesuwa rezerwację pokoju w ramach niefortunnej pogody i wraca na górę. Przez chwilę nawet zastanawia się nad wejściem do strefy hotelowego SPA i mija przeszkloną przestrzeń, ale jednak wchodzi do windy. Nalewa sobie whisky z minibaru i próbuje oglądać coś w telewizji. Nie może się jednak skupić. Wciąż przychodzi mu do głowy jedna i ta sama myśl. Plącze się po pokoju, nie może się zdecydować. Chowa twarz w dłoniach i wzdycha przeciągle. To bardzo niemądry pomysł, ale nie potrafi się już go pozbyć. Wychodzi, ale chwilę jeszcze ociąga się z krokami w stronę drzwi Posy. Kilkukrotnie też podnosi rękę, zaciska ją w pięść, żeby zapukać, ale na ostatniej prostej rezygnuje. Zupełnie nie był przygotowany do takich sytuacji i plątanina sprzecznych emocji całkowicie przejmuje nad nim panowanie. W końcu puka, ale kiedy przez chwilę nie słyszy nawet kroków, jest już gotowy się wycofać. Może wcale nie chce otworzyć albo jeszcze nie wróciła ze swojego upragnionego jacuzzi. Kiedy Josephine w szlafroku i mokrych włosach staje przed nim, Hirsch jest już dwa kroki dalej, w drodze powrotnej i musi obrócić się na nowo w jej kierunku.
Chciałem Ci tylko powiedzieć, że pokój ma przedłużoną rezerwację. Na razie lotnisko zamknęło się tylko na dobę, jutro po południu powinni wiedzieć więcej… – mamrocze całkiem bystrze, ale zdecydowanie zdradza jego intencje to, że nie potrafi oderwać od niej spojrzenia. Dość skołowanego i niepewnego, czyli takiego, które u Jacoba występuje niezwykle rzadko. Robi krok w jej kierunku, potem drugi, wracając do punktu wyjściowego sprzed chwili.
Poza tym nie dokończyliśmy gry… – zaczyna, balansując już na krawędzi. Stoi w progu, a jego ciało nieznacznie tylko kołysze się, przechylając w stronę wnętrza pomieszczenia.
Prawda – przywołuje jej wybór. Zaciska na moment usta, staje jeszcze bliżej i patrzy na nią z góry. Jego wzrok sunie po jej skórze, razem z kroplami wody, kapiącymi z kosmyków włosów. Ręce wciąż jednak trzyma w kieszeni spodni – Myślałaś o tym?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wizyta w części SPA zrobiła jej dobrze. Rozluźniła się, rozleniwiła… i naprawdę już nie miała nawet najmniejszej ochoty się na cokolwiek (i kogokolwiek) denerwować, złościć i wściekać. Nawet jeśli większość jej znajomości z Hirschem to ciągłe przepychanki słowne i pyskówki to nie tak, że Josephine Alderidge jest cały czas zrzędą. Nie. Wręcz przeciwnie!
Oczywiście, że bała się kolejnej bezsennej nocy, chociaż liczyła trochę na to, że zmęczenie organizmu i kieliszek wina, który sobie zaaplikowała kiedy już wróciła do pokoju, wzięła prysznic i po prostu się ogarnęła. A przynajmniej próbowała, bo przerwało jej pukanie do drzwi.
Oparła się o umywalkę w hotelowej łazience i zastanawiała się, czy w ogóle powinna otwierać. Domyślała się kto stał po drugiej stronie drzwi i domyślała się jak ten wieczór się skończy, gdy zaprosi go do środka. Pamiętał doskonale jak wspomniał, że nie wie czy będzie umiał z tym przejść do porządku dziennego, czy to jeszcze bardziej nie zaogni ich konfliktu. Przymknęła powieki i policzyła do pięciu. Zebrała myśli i otworzyła.
Wpatrywała się w niego, zadzierała głowę i nawet na ułamek sekundy nie spuściła z niego spojrzenia. Głupie pytanie.
Jej odpowiedź była jeszcze głupsza, ale jednocześnie najbardziej wymowna ze wszystkich możliwych. Dając już spokój myślom o konsekwencjach – pocałowała go. Spokojniej niż wieczór wcześniej, pierwszy raz też na trzeźwo. Nie odrywając się od niego, zaciskając palce na jego koszulce, zrobiła krok w kierunku wnętrza pokoju, żeby mógł przekroczyć próg i żeby mogli zamknąć za sobą drzwi. Zatrzasnęła je, przekręciła zamek i oparła się o nie plecami, dłoń przeniosła na męski kark, ciągle nie pozwalając mu się za bardzo odsunąć. Przez moment lub dwa, zaledwie parę uderzeń serca – Prawda – szepnęła, bo chociaż jej pytanie miało być ostatnim z ostatniej kolejki, nie mogła sobie odpuścić – A ty? – zapytała, ale jej uśmiech zdradzał, że była to tylko zwykła i wrodzona przekora. I może odrobina zwykłej babskiej próżności? Bo przecież przyszedł, całował ją, czuła jego dłonie sunące po jej ciele… jakich jeszcze zapewnień potrzebowała? Oprócz właśnie tego prostego werbalnego chcę cię.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie spodziewała się, że tak bardzo do serca weźmie jej zaczepkę. Ale nie protestowała. Ani przez moment nie czuła się z nim niekomfortowo, wręcz… przeciwnie? Nawet, gdy jego palce zaciskały się na jej szyi trochę za mocno i trochę trudniej było jej nabrać powietrza do płuc. To sprawiło tylko dodatkowy skok adrenaliny oraz ciśnienia, a przede wszystkim – podniecenia. Tym samym sama bezwiednie mogła trochę za mocno zacisnąć palce na jego ramionach, czy też plecach. Zwłaszcza, że to już był ten moment, w którym niewiele zostało z jakiegokolwiek opanowania. Prosta droga do spełnienia, które nadeszło nagle i uderzyło jej do głowy. On uderzył jej do głowy na kilka dłuższych chwil.
Zaśmiała się, znów w głos i szczerze – Naoglądałeś się za dużo marnych filmów dla znudzonych kur domowych. – wytknęła mu, uśmiechając się pod nosem i zdecydowanie nie wyrzucając go z łóżka i z pokoju. Wręcz przeciwnie. Przylgnęła do jego boku, przerzuciła udo przez jego biodra a po jego klacie zaczęła rysować palcem jakieś bliżej niezidentyfikowane szlaczki – Chociaż z drugiej strony. Zawsze można spisać taką po fakcie… co wydarzyło się w Nevadzie, zostaje w Nevadzie. – zażartowała, sięgając do jego policzka, przechylając jego twarz w swoją stronę i sięgając do jego warg, żeby spokojnie i bez pośpiechu go pocałować. Bo właśnie!
Mieli dla siebie całą noc, bez pośpiechu… zapominając o bożym świecie, o wszystkim co jest dookoła, o Seattle i całej reszcie. Kochali się, rozmawiali, żartowali a nawet się kłócili – ale zupełnie niegroźne. Jakby naprawdę czerpali przyjemność ze swojego towarzystwa, o co nikt nigdy nie mógł ich podejrzewać. A przynajmniej nie publicznie!
Tylko, że wszystko, co dobre – kiedyś się kończy. Posy pierwszy raz od bardzo dawna spała tak dobrze. I długo. Gdy się obudziła w pokoju była już sama i aż zrobiło jej się z tym dziwnie. Bo może to wszystko się wcale nie wydarzyło? Może to był tylko głupi sen?
Wiec gdy się ogarnęła i zeszła do kawiarni, gdzie wpadła – dosłownie wpadła – na Jacoba aż poczuła się niezręcznie – Hej. Wiesz co z naszym wylotem? Kiedy uda nam się wrócić do miasta?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nad ranem obudziło go przyjemne drżenie ciała i… chłód, jakojako że leżąca obok Posy była ciasno zawinięta w jedyną kołdrę. Rzeczywiście. Może faktycznie zbyt często odpuszcza bez walki. Zanim wstał z łóżka, pocałował ją jeszcze w odsłonięte ramię, ale tak, żeby nie daj Boże jej nie obudzić. Wciągnął na siebie ubrania, odszukał klucz w kieszeni i wrócił do swojego pokoju po ciepły prysznic. Chciał zrobić dla niej coś miłego, chociaż przez chwilę zastanawiał się, czy w ogóle powinien. Zejście do hotelowej kawiarni kosztowało go jednak więcej, niż mógłby przypuszczać…
Kiedy Posy zeszła na dół, Hirsch dopiero skończył rozmowę z innym lekarzem, bodajże z Los Angeles. W zasadzie zakończył ją dopiero w momencie, kiedy dostrzegł Josephine wysiadającą z windy. Powiedział mężczyźnie jeszcze kilka słów i odsunął się od niego, by w kilku krokach spotkać się z Josephine. Wciąż widać jednak zmieszanie na jego twarzy i lekkie wypieki, zapewne ze złości. Wysila się jednak, żeby odpowiedzieć na jej pytanie uśmiechem. Kręci też przecząco głową, wciska w jej rękę papierowy kubek z kawą i odwraca się, wcześniej dając jej tylko do zrozumienia, żeby poszła za nim. Hirsch staje przy ogromnym oknie na tyłach budynku, przez które widać panoramę na zasypaną śniegiem okolicę.
Dzwoniłem rano do szpitala. Wyczyścili nasze grafiki na najbliższe trzy dni, na wszelki wypadek. Ale wcześniej niż jutro się stąd nie wyrwiemy… – odpowiada na jej pytanie. Nie jest przesadnie zadowolony. Czuje potrzebę powrotu do pracy, jak również areszt domowy w hotelu nie jest czymś, na co ma ochotę. Chociaż, na horyzoncie tej nieszczęsnej sytuacji jawi mu się jeden jasny punkt. Rozgląda się ponad głową Alderidge, robi krok do tyłu i układa rękę na jej talii, przyciągając ją do siebie. Nachyla się nad dziewczyną i korzystając z chwili odosobnienia, całuje ją a miejscu publicznym. Zachłannie i szybko, niczym licealista na fajku za szkołą. Odrywa się w chwili, kiedy ma wrażenie, że ktoś przechodzi nieopodal.
Podnosi do góry rękę w ramach pozawerbalnego ogłoszenia niewinności.
To w końcu nadal Nevada… – odnosi się do jej wypowiedzi z poprzedniego wieczora.
Muszę przedłużyć rezerwacje twojego pokoju – dodaje po chwili, zerkając w stronę głównego hallu hotelu. Może to zapowiedź tego, że musi ją opuścić, a może liczy na to, żeby go przed tym… powstrzymała? Hirsch dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że nie może romansować z rezydentką. Albo raczej, że nie może robić tego w Seattle. Że ten zestaw charakterów mógłby ich wykończyć i prędzej czy później wrócą do dawnej zażyłości. Ale z drugiej strony… Nie może pozbyć się też wrażenia, że Lake Tahoe pomaga im w zgraniu się. W każdym sensie. Dlaczego więc by tego nie wykorzystać?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie spodziewała się. Znowu ją zaskoczył. Po pierwsze tym, że miał dla niej kawę – była pewna, że ewakuował się z jej pokoju, bo po prostu „tak wypadało” i już mieli przejść do etapu, w którym udają, że nic się nie stało, a oni to się właściwie nie znają. Po drugie tym, że pociągnął ją za sobą. A najbardziej tym, że ją pocałował.
Na ułamek sekundy zapomniała jak się oddycha i poczuła jak kolana się pod nią uginają. Więc dobrze, że trwało to krótko. Intensywnie, ale krótko. Chociaż i tak zdążyła ten pocałunek odwzajemnić i przysunąć się do Jacoba, a nawet zacisnąć palce na jego koszuli.
Nawet nie zwróciła uwagi, że ktoś przechodził obok i że to właśnie dlatego się od niej odsunął.
- Nie musisz – bo nie musiał. Prawda była taka, że nie musiał. Ale uśmiech, który czaił się w kąciku jej ust nie zwiastował nic dobrego. Albo wręcz przeciwnie! Zwiastował same dobre rzeczy, bo był wręcz szatański. Na szczęście szybko go ukryła za kubkiem z kawą i kiedy ponownie spojrzała na Hirscha, już uśmiechała się normalnie – No popatrz… sami wynajęli nam jeden pokój. Teraz to wszystko się jeszcze przeciągnęło. Nie ma wolnych pokoju, nie chcemy szpitala obciążać kolejnymi kosztami. Widzę tu więcej plusów niż minusów. – przyznała i teraz to ona rozejrzała się, czy nikt nie przechodzi niebezpiecznie blisko.
Znów zrobiła krok w stronę Hirscha, znów zacisnęła palce na jego koszuli i przybliżyła się tak, żeby móc powiedzieć mu na ucho o tym, że i tak największym plusem tej sytuacji byłoby to… że skoro wyjazd się przedłużył, a ona nie była na to przygotowana – to nie ma wystarczająco dużej ilości ubrań, a co za tym idzie, najlepiej będzie się prezentować bez nich – W końcu to nadal Nevada. – zakończyła swój wywód lekkim wzruszeniem ramion, kolejnym uśmiechem skierowanym w stronę mężczyzny i kolejnym łykiem kawy, która miała ją postawić na nogi. Bo nie oszukujmy się – nawet jeśli spała lepiej niż w ostatnim czasie, to jednak nadal krótko. Za krótko.
Ruszyli jednak w kierunku recepcji, a później jeszcze na górę w kierunku ich pokoi… pokoju? – Chcesz dalej ciągnąć tą durną grę w prawdę i wyzwanie? Czy może tylko prawdę? Kto wie… może odległość od Seattle sprawi, że wreszcie zaczniemy rozmawiać? – a nie tylko na siebie krzyczeć?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przygląda się jej z uwagą w windzie, jak gdyby miał do rozwiązania jakąś cudownie trudną zagadkę, na którą odpowiedź znała tylko Posy. Korzysta z tego, że są sami w tym metalowym pomieszczeniu i nagle naciska przycisk, który zatrzymuje windę pomiędzy piętrami. Nachyla się nad dziewczyną, ale jego ręce zręcznie lądują na jej biodrach. Podwija materiał spódnicy (albo sukienki – Hirsch nigdy nie zrozumie różnicy pomiędzy tymi pojęciami), a następnie zaczepia palcami o materiał jej bielizny, którą sprawnie ściąga. Kuca jeszcze, żeby ściągnąć majtki z jej kostek i korzystając z okazji, lekko całuje wnętrze jej uda. W ostatnim możliwym momencie, kiedy winda – najwyraźniej przywołana do porządku przez pracowników hotelu – rusza, pomaga jej opuścić materiał ubrania do przyzwoitej i pierwotnej długości, podnosi się i chowa swoją zdobycz do kieszeni marynarki, przerzuconej niedbale przez ramię.
Kiedy drzwi się otwierają, Hirsch wychodzi pierwszy. Wtedy dopiero odwraca się w jej kierunku.
Prawda czy wyzwanie, Josephine? – zadaje jej pytanie w odpowiedzi na zadane mu kilka minut temu pytanie, które w tamtym momencie całkowicie zignorował.
Znajdują się na piętrze, gdzie dotychczas odbywały się wszystkie konferencyjne wykłady i wystąpienia. Sala, którą teraz wypełnia tłum ludzi, pełni swojego rodzaju przestrzeń lunchową, gdzie wszyscy rozmawiają w podgrupach. Co innego im pozostało, skoro mają za sobą już cały wieczór oglądania telewizji i wszyscy najwyraźniej utknęli tu na kolejny dzień lub dwa? Jacob zakłada na siebie marynarkę i nie tracąc kontaktu wzrokowego z Posy, wyciąga palcem fragment koronki z kieszeni. Na szczęście tak, żeby nikt nie widział. Jednak, biorąc pod uwagę ilość ludzi kręcących się wokoło, to tylko kwestia sekund. Alderidge ma bardzo mało czasu na decyzję.
To jak, grasz ze mną? – z każdą chwilą zawahania lub powątpiewania w jego sprawność umysłową, palec unosi się coraz wyżej ponad kieszeń, osłaniając więcej z pozyskanego fantu. Robi krok do tyłu i obserwuje, jak brunetka wychodzi z windy w niemal ostatniej chwili, zanim drzwi nie zamkną się automatycznie.
Wybierasz dla siebie – przypomina jej reguły gry, chwytając z koszyka nieopodal czerwone jabłko, w które wgryza się rozbawiony.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To nie było mądre posunięcie, panie Hirsch. Chociaż sprawiło, że przez ciało Posy przeszedł dreszcz i na kilka dobrych sekund zapomniała jak się oddycha to… w windach były kamery. Właśnie jakiś pracownik resortu opluł się swoją zimną kawą, zawołał kolejnego, a razem mogli już wpaść na bardzo głupi pomysł wykorzystania nagrania pogrążającego parę lekarzy. Niby nic złego nie zrobili, ale jednak…
Był lepszy w tą grę niż przypuszczała. I nie, nie chodziło o prawdę czy wyzwanie. Był bezczelny, był prowokujący… i sprawiał, że brunetka wcale, ale to wcale nie miała go dość. Może nawet wręcz przeciwnie? Wreszcie nie był tym irytującym, rządzącym się gościem w kitlu, który ciągle mówił jej, co ma robić. Teraz też przeciągał strunę, ale uderzał w zupełnie inne dźwięki niż do tej pory.
Nic więc dziwnego, że wyszła za nim z windy. Chciał się bawić w grupie? Proszę bardzo. Zanim jednak ruszyła w kierunku tego całego lekarskiego towarzystwa podeszła do Hirscha. Blisko, bardzo blisko. Na tyle blisko, żeby móc oprzeć dłoń na jego klatce piersiowej i musieć zadrzeć głowę, żeby na niego spojrzeć – Zostaw je sobie na pamiątkę, Hirsch. – szepnęła, przekrzywiła lekko głowę przyglądając mu się… bo potrzebowała się zastanowić. Z jednej strony kusiło ją wyzwanie, ale była właśnie w krótkiej sukience i bez majtek w sali pełnej ludzi, którzy mogli ją czegoś nauczyć… chyba nie do końca mu ufała w tej kwestii – Wybieram opcję bezpieczną. Prawda Jacob. Tylko prawda. – zdecydowała i nie czekając aż faktycznie zada to pytanie – ruszyła przed siebie, wtapiając się w tłum, zaczepiając ludzi, których przyszło im tutaj spotkać. Właściwie to zdawała się nie zwracać większej uwagi na Jacoba, od czasu do czasu jednak szukając go spojrzeniem między tłumem, uśmiechając się wymownie i zaraz wracając do rozmowy z kimś innym.
Dopiero po czasie… naprawdę, minęła dobra chwila, gdy zjawiła się przy jego boku – Więc? Mam nadzieję, że to będzie ciekawe pytanie. Umieram z nudów po rozmowie z tymi ludźmi. – zażartowała i usiadła na wysokim stołku przy wysokim stoliku, gdzie zastała Hirscha – Myślisz, że za parę lat… ty trochę wcześniej niż ja, też będziemy tacy nudni? Zawsze słyszałam tyle ciekawych historii o konferencjach medycznych. A tu naprawdę nie ma nic ciekawego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby któreś z nich miało męża czy żonę faktycznie można byłoby szantażować ich na pieniądze. W końcu amerykańscy lekarze zarabiają podobnież nie najgorzej. W innym wypadku, wymuszony, windowy performance Posy mógł zostać tylko atrakcją ochrony lub też później fantazją któregoś z ochroniarzy.
Hirsch zdecydowanie mógłby zaciągnąć Alderidge do pokoju i nie wypuścić jej stamtąd tak długo, aż otworzyliby w końcu lotniska w Nevadzie. Tymczasem testował jej granice. I jak na razie sprawiało mu to ogromną satysfakcję. Poza tym mógł się trochę porządzić, a jak narratorzy ustalili, obydwoje mieli na tym punkcie małe zafiksowanie.
Wodził za nią spojrzeniem, posyłał ukradkiem uśmiechy, ale nie wyglądał na zbytnio przejętego. To znaczy nie Posy. Jego uwagę skutecznie odciągały wszystkie dania lunchowe, które hotel miał tego dnia do zaproponowania.
Udam, że tego nie słyszałem, bo przysięgam, że odebrałoby mi to apetyt na wszystko. TROCHĘ wcześniej. Chcesz powiedzieć, że ile masz lat, dwadzieścia? Przecież musisz być już po trzydziestce… – oznajmia pewnym siebie głosem, ładując widelec pełen przedziwnej sałatki do ust, ale mina Josephine i zaprzeczenie widoczne w jej rozbawionym spojrzeniu mówi, że jest w błędzie. Przełyka więc jedzenie już z trudem, siląc się na kwaśny uśmiech. Czyżby właśnie zamieniał się w swojego brata Judaha? Może wypadałoby wreszcie zacząć zapraszać do swojego łóżka ludzi w zbliżonym wieku? Może to miałoby większe szanse na powodzenie? Wiele pytań, które pozostanie bez odpowiedzi.
Ja też ledwo wyszedłem ponad trzydziestkę, dla doprecyzowania… – dodaje żartobliwym tonem, lecz obydwoje doskonale wiedzą, że nie może to być prawda. Nie tylko przez wzgląd na stanowisko, lata doświadczenia czy dziesięcioletnie małżeństwo na koncie. Jacob wygląda na swoje lata. Delikatne zmarszczki na czole, gdzieniegdzie pojawiające się siwe włosy, zwłaszcza na zaroście. Nie oszuka swojej metryki, która na dniach miała z hukiem odbić 40 lat pałętania się po tym ziemskim padole. Dla przyjemnej zmiany tematu przenosi jednak wzrok na jej nogi, zwracając szczególną uwagę teraz na to, jak podwinęła się, i tak dość krótka, sukienka, kiedy Posy zdecydowała się usiąść.
Przysięgam, że niczego nie żałuję teraz bardziej niż tego, że nie wybrałaś wyzwania i nie mogę namówić się na wykonanie ruchu al’a Sharon Stone… – wyznaje i delikatnie zagryza dolną wargę ust. – W końcu, nie chcemy być tacy nudni, prawda?

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”