WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

leonard, laura & podglądacze
<img src="https://i.pinimg.com/564x/30/e4/f7/30e4 ... 73c081.jpg" height="200"><br>
metanoia
(n.) the journey of changing one's mind,
heart, self or way of life
sound | look
Listopadowa pogoda nie rozpieszczała, ale Adler miał dziś wątpliwe szczęście przesiadywania w uniwersyteckich murach. Już przeklinał samego siebie za zgłoszenie się do projektu dla absolwentów, który zakładał zajęcia dodatkowe, mające na celu przygotowanie do nowych kursów. Ambitne plany Leonarda nakazywały mu ciągłe doskonalenie własnych umiejętności, a te wymagały wyzwań pod okiem innych wybitnych matematyków. Praca w zespole nie do końca była tym, co go motywowało, ale musiał przyznać, że zestawienie własnych teorii z opinią wykładowców bywało owocne, wyprowadzając go z martwych punktów badań. Ostatnie obliczenia stanęły w miejscu, potrzebował więc kogoś, kto rzuciłby na nie nowe światło, więc na własne życzenie skazał się na całodniowe posiedzenie w sali wykładowej. Pomimo stanu wysokiego skupienia znalazł chwilę, by wymienić z panną Hirsch kilka wiadomości. Nawet nie starał się opanowywać uśmiech, jaki pojawił się na jego twarzy wraz z przychodzącymi tekstami. O urodzinach Laury dowiedział się już jakiś czas temu z zasłyszanych na szkolnych korytarzach plotek. Nie mógł sobie odmówić złożenia jej życzeń, zwłaszcza że i ona, w przeciwieństwie do Adlerowej rodziny, pamiętała o jego święcie.
Zegar na wyświetlaczu deski rozdzielczej wskazywał godzinę dwudziestą. Leonard siedział na miejscu kierowcy ze wzrokiem utkwionym w wysoki apartamentowiec w Belltown. Wciąż wahał się czy aby na pewno dobrym pomysłem jest wyciąganie Laury z jej imprezy urodzinowej. Po ich krótkiej wymianie smsów zdołał nakreślić sobie ogólny kształt przyjęcia-niespodzianki, choć zdecydowanie nie mieścił się on w ramach zabaw, jakie sam uskuteczniał. Indyk w formie prezentu nie do końca pasował na urodzinowy prezent dla nastolatki, ale kto wie - sam przecież jej jeszcze tak dobrze nie znał, może to jakiś hermetyczny żart? Z wiadomości wynikało jednak, że Laura nie do końca zadowolona jest z przebiegu przyjęcia, do tego stopnia, że prosiła o pomoc w ewakuacji. Nie miał w planach, by ją porwać i zabrać byle dalej od tortu, śpiewów i tańca, ale choć na moment odciągnąć na bok, by wesprzeć w jakże trudnych chwilach.
”Wszystko gotowe, czekam na dole. Ubierz się ciepło.”
Wysłana wiadomość nie wymagała odpowiedzi, a działania. Mężczyzna odłożył telefon do schowka i odetchnął głęboko, zbierając się w sobie. Mógł to zrobić każdego innego dnia, niekoniecznie dziś. Mogli spotkać się w szkole czy po zajęciach, dlaczego musiał odciągać ją od przyjaciół właśnie dzisiaj? Chwycił za klamkę i wyszedł na spotkanie z przeznaczeniem. Chłodny wiatr momentalnie smagnął go po twarzy, przyprawiając o dreszcze. Wsunął dłonie głęboko w kieszenie kurtki i oparł się tyłem o drzwi samochodu ze wzrokiem utkwionym w czubki własnych butów.
Ostatnio zmieniony 2020-12-01, 13:15 przez Leonard Adler, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

#7
Od momentu wejścia do mieszkania, kiedy okazało się, że przyjęcie niespodzianka organizowane przez jej ojca, jest też sprawką Cosmo, miała wątpliwości, ale z każdą godziną było coraz lepiej. Impreza trwała w najlepsze, po incydencie z indykiem i wyjściu dorosłych, wszyscy rozluźnili się nieco, a kiedy przybyła druga fala gości, zaczęło być naprawdę interesująco. Trzy drinki, które wypiła Laura pozwały jej nieco wyluzować i nie martwić się aż tak bardzo się tym, że następnego dnia jej ojciec będzie chciał pozbawić ją kieszonkowego do końca jej życia, Laurence’a wyrzucić z domu, a Taylora ostatecznie wydziedziczyć. Niestety inne kary w przypadku Laury nie wchodziły w grę, a biorąc pod uwagę, że chyba nigdy żadnej nie dostała, a ani imprezy, ani komputer czy telefon, czy zakupy nie były jej do szczęścia potrzebne, to mógł jej zabrać jedynie pieniądze, które wydawała na drobne przyjemności (czyt. wypasiona klisza do aparatu). Miała jednak nadzieję, że tak się nie stanie, a razem z Cosmo zdążą wywietrzyć i posprzątać mieszkanie.
To miało jednak nie zaprzątać jej urodzinowej głowy, pozwalając się jej skupić najpierw na grze w butelkę, a potem na głośnym śpiewaniu piosenek z nowej płyty Harrego Stylesa, którego uwielbiała w nowej wersji, bo jakoś fanką One Direction nigdy nie była. Nieważne. Ważne było to, że nie była sama, by śpiewać watermelon sugar, a potem poprawić positions Ariany Grande, aż w końcu poczuła, że jej głos zaczyna brzmieć niezbyt naturalnie, a chrypka daje się we znaki.
Opadła więc w końcu na kanapę, śmiejąc się głośno z kocich ruchów swojej koleżanki i pozwoliła nawet dolać sobie alkoholu do tego nieszczęsnego plastikowego kubeczka, którym też nie zamierzała się dziś przejmować. Już miała rozpocząć rozmowę ze swoją znajomą, która zauważyła przenikliwe spojrzenia Rockiego w stronę Laury, kiedy na ekranie komórki nastolatki pojawiła się wiadomość.
- Eeem, przepraszam na chwilę, muszę wyjść za dzwonić. Znów ktoś chce mi składać życzenia. – skłamała, wstając z kanapy i udając się w stronę drzwi, zaraz potem tłumacząc się tym samym Cosmo, który przyłapał ją na wymykaniu się z własnej imprezy. Jednak znał Laurę i jej rodzinę, więc wiedział, że nie mogła odmówić krótkiej rozmowy, żeby nikt nie poczuł się urażony. A że w mieszkaniu było głośno, nie mogła przecież rozmawiać z jakąś ciotką, kiedy w tle dudniła muzyka i słychać było śmiech jej znajomych. Dopinając guziki długiego płaszcza i poprawiając szalik, bo wzięła sobie do serca radę z smsa, wyszła na zimne wieczorne powietrze i rozejrzała się wokół, całkiem niedaleko zauważając Leonarda opartego o samochód. Gdyby tylko istniała taka możliwość, to jej oczy z pewnością zaświeciłyby się na jego widok, chociaż sam uśmiech wskazywał na to, że cieszy się, że go widzi.
- Hellooo, handsome rzuciła, wyraźnie zadowolona, podchodząc do niego bliżej. Było widać, że miała za sobą te dwa albo trzy drinki, a jej głos był już lekko zachrypnięty. Ale była w wybornym nastroju! – Myślałam, że żartujemy o tej ewakuacji. – oznajmiła całkiem szczerze.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Całe szczęście nie kazała mu długo czekać. Zasłuchiwał się w rytmicznych dźwiękach twórczości Harry’ego Stylesa, tak bardzo odbiegających od jego własnych preferencji, zastanawiając się ile osób zjawiło się w Belltown, by świętować wraz z Laurą. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zdążył ją trochę poznać, choć zdecydowanie nie w stopniu, jaki by chciał. Zdołał jednak zauważyć, że panna Hirsch pomimo bycia przesympatyczną osobą, wcale nie garnie się do wydarzeń przepełnionych tłumem i ogranicza się do małego kręgu zaufanych przyjaciół. Wychodziło na to, że mieli ze sobą więcej wspólnego, niż początkowo myślał, skoro adaptacja do narzuconej sytuacji przyszła jej z taką łatwością. Czynnikiem wspomagającym okazał się być alkohol, bez którego Laura zapewne nie wołałaby w jego stronę tak uradowanym tonem, na pewno nie tuż przed blokiem własnego mieszkania.
Kiedy tylko przekroczyła próg budynku zwrócił na nią swój wzrok i czekał, aż podejdzie bliżej. Szeroki uśmiech i przepełnione radością spojrzenie było tym, czego dawno u niej nie widział. Beztroski krok dodawał jej lekkości, wywołując tęsknotę za spontanicznością, która nie była im pisana. Pomimo iż od ich spotkania w ciemni mieli parę okazji, by porozmawiać, tak finezyjna sielanka nigdy nie miała i nie mogła mieć miejsca. Sukcesywnie odpychał od siebie ukłucie żalu, jakie stało tuż obok, w zniecierpliwieniu oczekując okazji do ataku. Leonard nie miał pozwolenia, by rościć sobie jakiekolwiek prawa względem panny Hirsch. Zresztą dlaczego miałby? Przecież to tylko zwykła znajomość, nic specjalnego! Ale skoro tak, to skąd brał się niedosyt?
- Może tak, a może nie - odparł rozbawiony jej szampańskim nastrojem. - Widzę, że impreza nabrała kolorytu. Choćbym bardzo chciał, nie mógłbym pozbawić cię tak wybornej zabawy. - Przelotnie spojrzał jeszcze na rozświetlone okna na pierwszym piętrze, skąd dochodziła głośna muzyka. Co powiedziała swoim gościom, by móc wymknąć się na kilka minut rozmowy? ”Idę porozmawiać z nauczycielem”, “Ewakuuję się, nigdy nie wrócę”, “Wstrzymaj kolejkę, zaraz będę”? Nie zaprzątał sobie tym zbyt długo głowy, nie chcąc doszukiwać się w oknach mieszkania znajomych sylwetek, nie dla nich tu przyjechał.
Wrócił do dziewczęcej twarzy, przyglądając się błyszczącemu, roześmianemu spojrzeniu i zaróżowionym policzkom. Zarażała optymizmem, którego Adler sam potrzebował.
- Wychodzi na to, że twoje obawy były przesadzone. Jak przyjęcie? - spytał, wciąż nie ruszając się z miejsca. Odczuwał lekki dyskomfort związany z limitem czasu, jaki na nich ciążył, ale i z powodu ryzyka konfrontacji z którymkolwiek z gości wydarzenia. Nie zamierzał posuwać się do niczego niestosownego, lecz z tyłu głowy wciąż czaił się niepokój.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Całe szczęście, że szybko zauważyła jego wiadomość i nikt przed nią nie dopadł się do jej telefonu z ciekawskim spojrzeń, by później zarzucić ją pytaniami kim jest Leo i dlaczego czeka na nią na dole? Wcześniej zupełnie o tym nie myślała, ale oczywistym było, że gdyby ktoś zauważył ich wiadomości, to mieliby wielki problem. Na szczęście nie była jedną z tych nastolatek, które ustawiały jednoznaczne nazwy kontaktów i tapetę z obiektem swoich westchnień. Natomiast jak teraz było widać, była momentami całkiem typową nastolatką, której do szczęścia wystarczał Harry Styles i znajomi. Oczywiście nie była to impreza jej marzeń, bo wolałaby spędzić urodziny w spokojnym miejscu, nawet z samą rodziną. Jednak od kiedy Cosmo postanowił ciągać ją ze sobą na różne imprezy, na które jakimś cudem zawsze zgadzali się jej rodzice, umiała nieco wmieszać się w tłum i jakoś bawić. I tak wszyscy widzieli, że jest nieco spięta, że nie pije tyle co inni, nie wciąga niczego w toalecie i nie daje się obściskiwać komu popadnie, jednak po jakimś czasie chyba przeszli z tym do porządku dziennego, pozwalając jej tam po prostu być, bez większych zaczepek. To Cosmo bawił się za nich dwójkę.
Sama do dawna nie czuła się tak dobrze. Sytuacja z Leonardem spędzała jej sen z powiek, ciągle przypominając o tym co zaszło i o tym, że tkwili w dość dziwnym zawieszeniu. Jednak teraz, kiedy alkohol dodawał jej nieco pewności siebie, była w stanie odepchnąć te myśli na bok, czy też w ogóle pozbyć się ich na te kilka chwil i nacieszyć się tym, że postanowił ją odwiedzić. Bo tego się nie spodziewała. Przecież nie musiał, prawda?
– Gdybyś bardzo chciał, to byś mógł. – oznajmiła bez namysłu, a potem zmarszczyła czoło. Laura w tym stanie była gotowa na bycie porwaną, nie miałaby z tym najmniejszego problemu. Ostatnią rzeczą jaką by się przejmowała, to czy ktoś zauważył jej wyjście, bo nawet jeśli to były jej urodziny, to nadal nie była duszą towarzystwa i gwiazdą tego wieczoru. I tak trochę po cichu liczyła, że impreza w końcu przeniesie się gdzieś na miasto albo do znajomych Cosmo, by doprowadzić mieszkanie ojca do porządku.
– Jest… o wiele lepiej niż się spodziewałam. – odpowiedziała z uśmiechem.
– Chodź. – wyciągnęła do niego rękę, by złapać jego dłoń i pociągnęła go kilka kroków przed siebie. Mimo swojego stanu, zauważyła jego spojrzenie w stronę okien, z których dobiegała muzyka. Nierozsądnym było stanie pod własnymi oknami, zwłaszcza z nim. – Gdybym tylko mogła… zaprosiłabym cię na górę. Ale stałoby się to sensacją na cały najbliższy rok. – westchnęła po chwili. Nie miała zamiaru narażać ich obojga, chociaż sam przyjazd Leonard w to miejsce był dość szalony.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

”Gdybyś bardzo chciał”, to sugestia czy wyzwanie? Leonard mógłby spędzić wiele godzin na teoretycznych rozważaniach na temat dobrych i złych aspektów tego całego przedsięwzięcia. Już pomijając fakt, że samo porwanie brzmiało o tyle tragicznie, że nikt o zdrowych zmysłach by się na to nie zgodził, to poza bzdurnymi pseudo-romantycznymi pobudkami jego skutki mogły być wyłącznie katastrofalne. Zresztą gdzie mieliby się udać? Wszystkie prywatne bezludne wyspy były już chyba pozajmowane, a on, chcąc dopasować się do opisanego przez Laurę snu, musiałby najpierw zdobyć sportowy samochód. Błyszcząca yariska była wystarczającym środkiem transportu, dzięki któremu mógł dostać się z domu do pracy czy na strzelnicę. Jeśli potrzebował czegoś na dłuższe czy mniej bezpieczne wypady, zwykle kierował swoje kroki do wypożyczalni. Wyprawa w góry bez wozu o odpowiednim zawieszeniu była wręcz niemożliwa, ale przecież nikt nie kazał im tam uciekać, czy tak?
Pozwolił jej poprowadzić się przed siebie, próbując jednocześnie nie dać jej do zrozumienia, jak bardzo zdążył zatęsknić za ciepłem delikatnej dłoni. Rozgłos na najbliższy rok? Chyba dekadę… przemknęło przez jego myśl, bo mnogość obecnych na przyjęciu gości zapewniłaby im niechciany rozgłos w wielu kręgach. Nie chciał się tym teraz zamartwiać, bo do szalonych czynów nie posuwało się po to, by zastanawiać nad konsekwencjami.
- Nie zajmę ci wiele czasu - powiedział, gdy odeszli kilka kroków dalej, przed potencjalnymi spojrzeniami gapiów. - Mogłem też z tym zaczekać do jutra czy poniedziałku, ale... - urwał, dostrzegłszy zaciekawione spojrzenie. - No dobrze, przyznaję, chciałem cię zobaczyć, to chyba jeszcze nie zbrodnia.
Wyzwolił swoją dłoń z uścisku i sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki, wyjmując z niej niewielkich rozmiarów pudełko przewiązane czerwoną wstążką. Wręczył je Laurze z nieodgadnionym uśmiechem, zachęcając do rozpakowania. - Wszystkiego, co najlepsze.
Po rozsznurowaniu wstążki i otwarciu wieczka jej oczom ukazała się bransoletka w stylu vintage na delikatnym, złotym łańcuszku poprzetykana koralikami w intensywnym, niebieskim kolorze. Wprawne oko rozpoznałoby w nim półszlachetny lazuryt, lecz w ogarniającym ich półmroku nie było to wcale oczywiste. Adler wstrzymał w decydującym momencie oddech, bo nie miał przecież pewności, że prezent jej się spodoba. Spędził na wyborze zdecydowanie za dużo czasu, próbując trafić w gust panny Hirsch. Zauważył, że nie nosi wielu krzykliwych ozdób, ograniczając się do klasycznego minimum, liczył więc, że wybrane (po długich godzinach przemyśleń!) przez niego zestawienie okaże się być trafione.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Brzmiało to jak wyzwanie, może nawet nim było, kiedy wychodziło z ust Laury, której umysł w tym momencie nie filtrował wszystkiego tak jak zazwyczaj. Zawsze potrzebowała chwili, by odpowiedzieć, przeanalizować słowa i wydźwięk, zastanawiając się nad reakcją odbiorcy i nad ich konsekwencjami. Bo z tych też zdawała sobie doskonale sprawę, jednak nie do końca w tym momencie. Gdyby tylko miała możliwość, gdyby tylko prosił, wsiadłaby do jego samochodu i pojechałaby z nim gdziekolwiek by tylko chciał. Nie musiał jej porywać, to nie był film akcji komedia romantyczna, w której takie zagrania mogły się spełnić, bo uwzględniały w fabule jedynie głównych bohaterów, nie przejmując się innymi. To były ich życia, w tej coraz bardziej komplikującej się sytuacji, której żadne nie potrafiło sobie odmówić.
Chciałem cię zobaczyć. Na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech i mimowolnie zbliżyła się do niego o krok. Też chciała go zobaczyć, w końcu od kilku jak nie kilkunastu dni gościł jej myślach niemal nieprzerwanie. – Miło to słyszeć. – odparła wyraźnie poruszona jego słowami. Chyba wcześniej nie miała okazji usłyszeć od niego czegoś podobnego. Tymi słowami utwierdzał ją w przekonaniu, że to nie tylko jej wyobraźnia, że to nie jedynie nastoletnie platoniczne zauroczenie. Chociaż w jakiś sposób potwierdzone pocałunkiem w ciemni, dające tym samym więcej śmiałości do brnięcia w to, było swego rodzaju obietnicą czegoś więcej.
Odebrała od niego pudełeczko i zachęcona jego gestem, rozwiązała wstążkę, by zajrzeć do środka.
- Dziękuję! Naprawdę nie musiałeś. – na widok bransoletki uśmiechnęła się szeroko i przesunęła palcami po koralikach. – Jest piękna. – westchnęła z zachwytem, zaraz jednak zamykając ją w pudełku i rzucając się Leonardowi na szyję, wtulając się w niego, w końcu mając rozsądną wymówkę, by zmniejszyć dystans między nimi. Pozwoliła sobie też przedłużyć ten uścisk, chowając głowę w jego szyi, przez chwilę chłonąć zapach jego perfum i bijącego od niego ciepła.
– Pomożesz mi ją założyć? – spytała, w końcu odrywając się od niego. Podała mu bransoletkę i wyciągnęła dłoń, by mógł pomóc jej z zapięciem, z którym pewnie nie poradziłaby sobie teraz sama.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy gdyby od początku wiedział, że chodziło o wyzwanie, to dałby się sprowokować? Uwielbiał wszak zadania, do których wykonania go podpuszczano. Udawał wtedy, że wcale go to nie interesuje, że jest ponad to i nie widzi w tym żadnej zabawy, ale każdy, kto był blisko z Leonardem wiedział, że w środku już kipiał, obmyślając plan i jego realizację.
Uścisk był byłym gestem wdzięczności i sympatii, w to chciał wierzyć i tak sobie powtarzał. Objął ją ramieniem, przyciskając mocniej do własnej piersi, potrzebując tego bardziej, niż mogłoby się wydawać. Nie było lepszej wymówki, okazja miała się prędko nie powtórzyć. Stali tak wtuleni na środku chodnika, z dala od spojrzeń gapiów i przechodniów, Leonard przesunął policzkiem po ciemnych włosach Laury, upewniając się, że zapamięta jej zapach na dłuższy czas. Już miał ująć ją za ramiona i gwałtownie wpić w wargi, których miękkość i smak spędzały mu sen z powiek; już chciał odrzucić konwenanse i sprawdzić czy tym razem byliby w stanie posunąć się o krok dalej, a może nawet i dwa. Z jego ust wydarło się tylko ciche westchnienie, kiedy dziewczyna odsunęła się, wyrywając go z objęć własnych fantazji i ściągnęła na ziemię, przywołując do porządku. Na zadane pytanie skinął tylko głową, przez moment nie będąc w stanie poskładać wszystkich myśli, po czym spuścił wzrok na rozpakowany prezent.
- Mówią, że to kamień mądrości i inspiracji, strażnik prawdy. Niegdyś ceniony przez królów bardziej, niż złoto. - Mówił, przejmując od niej bransoletkę i zapiął ją na wyciągniętym nadgarstku. - Harmonizuje serce i umysł, podkreśla intuicję. Według mnie rewelacyjnie komponuje się z twoim charakterem - zakończył, unosząc wzrok na twarz dziewczyny, by obdarować ją lekkim uśmiechem. Ich spotkanie dobiegało końca, co niechętnie sobie uświadomił. Laura nie mogła zniknąć z własnego przyjęcia na tak długo, już i tak zabrał jej zbyt wiele czasu.
- Muszę już iść - mruknął wreszcie, walcząc znów z chęcią chwycenia jej za rękę i zabrania daleko stąd. Egoistycznie liczył na to, że wypowiadane w myślach życzenie podczas zdmuchiwania świeczek z tortu wiązało się z nim samym. Naiwnie wierzył, że nie ma w tym nic złego, bo za marzenia nie skazują. Tylko czego tak naprawdę dotyczyły?

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Nie mogła, nie powinna go prowokować. Resztki zdrowego rozsądku nie pozwalały jej na to. Ale gdyby tylko potraktowałby to, jak wyzwanie, nie miałaby nic przeciwko. Tak samo, jak nie miała nic przeciwko przeciągajacemu się uściskowi. I tak samo, jak nie miałaby nic przeciwko pocałunkowi. Gdzieś w głębi duszy liczyła na to, że to zrobi. Nie mogła jednak tego od niego wymagać, stali na środku ulicy, kilka metrów od wejścia do kamienicy, w której mieszkała. To nie było odpowiednie miejsce i prawdopodobnie odpowiedni czas, bo Laura w tym stanie odwzajemniłaby pocałunek i nie pozwoliłaby mu go tak szybko przerwać.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy westchnął. Z cierpliwością przyglądała się, jak jego długie palce przesuwając się po jej nadgarstku, nieśpiesznie zapinając bransoletkę. Uniosła w końcu wzrok, słuchając opowieści o kamieniu. Gdyby było jaśniej, zauważyłby, jak jej policzki różowieją.
– Właśnie harmonii serca i umysłu teraz potrzebuję. – zauważyła, przygryzające dolną wargę. Nie było jednak opcji, by w tym przypadku ta harmonia się udała. Jak mogła zachować zdrowy rozsądek, kiedy gdy tylko był obok, całkowicie traciła rozum i górę brały emocje?
– Przemyślałeś ten wybór. – dodała, bo skoro potrafił powiedzieć coś więcej o tej bransoletce, to mogło to oznaczać, że nie wybrał pierwszej lepszej, tylko naprawdę zastanawiał się, szukając czegoś, co będzie do niej pasować i co się jej spodoba. A była zachwycona. I bransoletką i gestem.
– Naprawdę musisz? – musiała się upewnić. Gdyby mogła, olałaby imprezę i spędziła z nim resztę wieczoru. Jednak nie mogła, a swoją dezaprobatę wyraziła poprzez ciche westchnienie. I prawdopodobnie jej niezadowolenie sprawiło, że rozbawiony jej reakcją Leonard pokręcił głową i przyciągnął ją do siebie, by czule, ale krótko pocałować na pożegnanie. To wystarczyło, by poczuła przeszywający się dreszcz, a na jej twarzy pojawił sie kolejny uśmiech.
- Jeszcze raz dziękuję. – szepnęła i ruszyła za nim w stronę samochodu. Stanęła w drzwiach i uśmiechnęła się szeroko, kiedy zauważyła, że czeka, aż wejdzie do środka. Uniosła ręce i gestem, ale także samym ruchem ust pokazała napisz do mnie, po czym puściła mu oczko i zamknęła za sobą drzwi.


/zt.x2

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „202”