WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rzadko kiedy decydował się na podróż komunikacją miejską, bo po prostu było to dla niego niewygodne. Musiał się tłuc z masą innych ludzi w autobusie, wyjść odpowiednio wcześniej i nigdy tak naprawdę nie miał pewności, że nie napatoczy mu się w po drodze jakiś oszołom, który przeszkodzi mu w podróży. Samochodem dojeżdżało się po prostu łatwiej. Wiedział gdzie i kiedy można się spodziewać korków, a to, że miał czasami lekkie przypały z własnej winy, no to... no już taki tam szczegół. Z trudem więc przyjął wieść, że musiał dzisiaj zostać dłużej w szkole i wziąć udział w zebraniu z rodzicami. Przecież wieczorem miał się spotkać ze znajomym i pójść z nim na stand-up. Był to event ze sceną otwartą, więc kto wie? Może i on się wreszcie odważy? Sęk w tym, że nie miał pewności czy się wyrobi, a zwyczajnie nie chciał się spóźniać, więc postanowił tego dnia powierzyć się transportowi publicznemu. W barze na bank zachciałoby mu się pić, a lepiej wrócić po paru piwkach autobusem, niż potem na drugi dzień zgarniać samochód spod baru.
Zebranie skończyło się odrobinę szybciej niż przypuszczał, więc zdecydował się na spokojny spacer ze słuchawkami w uszach. Jak zwykle uraczył się klasykami z lat osiemdziesiątych, bo szczerze uważał, że wtedy też tworzono najlepszą muzykę i nic nie było w stanie zmienić jego zdania na ten temat. Z resztą... wielu jego uczniów popierało to zdanie! Lata osiemdziesiąte w ogóle zdawały się regularnie wracać do mody i choć technicznie urodził się w dziewięćdziesiątych, to jednak dzieciństwo kojarzyło mu się bardziej z poprzednią dekadą. Humor mu dopisywał, a pod wpływem pozytywnej muzyki zaczął snuć fantazje na temat tego, że wyjdzie na scenę i absolutnie porwie widownię swoim nietuzinkowym podejściem do żartów. W głowie miał już obraz ludzi wchodzących z zewnątrz, aby tylko na chwilę zbadać te gromkie śmiechy na widowni i ogromne oklaski od pełnej sali, kiedy wreszcie zakończy swój prowizoryczny program. Potem przy barze jakaś piękna kobieta w idealnie skrojonym stroju zaproponuje mu pracę w telewizji, gdzie mógłby prowadzić własny talk-show, a potem... zapalą trawkę? Przystanął, marszcząc mocno brwi i wyrywając się z tej pięknej wizji. Czuł zioło i to tak naprawdę konkretnie, a rzadko miał na to okazję. Uśmiechnął się mimowolnie, bo przypomniały mu się czasy studiów i odruchowo rozejrzał się za źródłem zapachu. Siedziało ono na huśtawce na placu zabaw i... zaraz, czy to była jego uczennica? Była trochę daleko i mimo, że miał okulary (wada malutka, ale zawsze wada), to nie miał pewności. Nogi same skręciły, chociaż musiał przyznać, że automatycznie poczuł się jak zboczeniec. Uważał, że plac zabaw był jednym z ostatnich miejsc, na które powinni wchodzić samotni mężczyźni. Sam pewnie krzywo by na to spojrzał, ale no... jeśli jego uczennica paliła trawkę, to chyba powinien był zareagować, prawda? - Raleigh? - rzucił niepewnie, zdobywając tym samym jej uwagę, ale kiedy tylko ich spojrzenia się zbiegły zrozumiał, że się pomylił. - Oh, przepraszam, myślałem, że... - zmieszał się ewidentnie, poprawiając swoją teczkę i zastanawiając się co teraz. - Ile masz lat? - zapytał i szybko zreflektował się, że zabrzmiał teraz już całkowicie jak zboczeniec. Jego mina wyraziła zmieszanie, a on sam zrobił krok w tył i uniósł ręce w geście obronnym. Miał okropny instynkt samozachowawczy. - Po prostu... myślałem, że kojarzę Cię ze szkoły i chyba palisz marihuanę, więc... - pogubił się już totalnie w tym wszystkim i pożałował, że w ogóle ją zaczepił.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#3

W domu Perkinsów nie działo się absolutnie nic złego. Nie było tam patologii, nie było też wielkich awantur o niewłożone kubki do zmywarki, o złe oceny czy cokolwiek innego. Było tam po prostu normalnie i każdy trochę chodził własnymi ścieżkami. Nie do tego stopnia, aby rodzice (no, ojciec i macocha) nie zaważali niczego, co Capri robiła. Nie, po prostu zostawiali jej odpowiednią dozę swobody, która jej w zupełności starczała i pasowała.
Jednak pewnych rzeczy po prostu się nie robi w domu. Choć pewnie udało by się jej ukryć fakt, że sobie coś zapaliła, jeśli zrobiłaby to w odpowiednim miejscu, o odpowiedniej porze. Choć chyba wszyscy na kuli ziemskiej znali ten specyficzny, ale dość przyjemny zapach.
Nie dało się ukryć, że był on znacznie inny od zapachu zwykłego tytoniu, więc odpalenie jakiegoś skręta w miejscu publicznym wiązało się z różnymi... Próbami nawiązania kontaktu, czy to ktoś chciał bucha, numer do dilera czy zwrócić uwagę, że to nie przystoi, że nie wolno, czy że może w ogóle, to pokaż dowód, bo chcę cię wylegitymować. Niestety, ale Capri potrzebowała zapalić zanim wróci do domu. Była tylko dzieckiem, nastolatką, a miała jednak problemy, których przeciętni uczniowie liceum niemieli. Choć zazwyczaj jej jak najbardziej pasowało to, że nie jest taka jak inni, tak chwilowo miała tego dość.
Uniosła wzrok, choć to nie było jej imię. Zupełnie odruchowo, bo skoro to nie do niej się zwracano, to mogła gościa najzwyczajniej w świecie zignorować. -Nie-odpowiedziała krótko, bo niespecjalnie była w nastroju na pogawędki, z kimkolwiek.
-A co, wydaję się być za stara na to, aby siedzieć na huśtawce?-zapytała nieco spod byka. Nie było to łatwe, bo jednak spoglądała w górę na mężczyznę, który stał w niewielkiej odległości od niej. Wypuściła resztkę dymu z ust i opuściła nieco dłoń ze skrętem. Ostatnie na co w tym momencie miała ochotę, to jakakolwiek uwaga na temat tego, co właśnie robi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wyczuł jej wrogość oraz niechęć, ale czy spodziewał się czegoś innego? Był jakimś dziwnym kolesiem, który zaczepiał dziewczynę na placu zabaw i plótł bez ładu i składu. Pewnie sam zareagowałby na siebie podobnie. Niestety to on znajdował się po bardziej niezręcznej stronie barykady, więc musiał teraz jakoś z tego wybrnąć. Ucieczka nie wchodziła na ten moment w wachlarz dostępnych opcji, ponieważ jak to psycholog, odczuwał potrzebę wyjaśnienia wszystkiego.
- Nie. Nie wiem... plac zabaw chyba nie ma limitu wieku? - rozejrzał się w poszukiwaniu jakiejś tablicy z instrukcjami, ale nic takiego nie odnalazł. Sam na bank nie skorzystałby z atrakcji takiego miejsca, ale blondynka była młodą dziewczyną i skoro w huśtawkę się mieściła, to czemu nie? - Chodzi o to czy... jesteś pełnoletnia? Czy możesz to palić? - wskazał palcem na skręta i się zestresował. Nie był jej rodzicem, nie byli na terenie szkoły, ba, nawet nie była jego uczennicą. Z jakiej więc paki próbował jej dać do zrozumienia, że powinna była przestać?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Fakt, nie była to najmilsza sytuacja, ale wpakował się w nią sam, z własnej chęci... zbawienia świata, nawracania zbłąkanych owieczek i tak dalej. Więc niech nie ma do nikogo pretensji, bo sam sobie zgotował ten bigos. Mógł uciec, choć to wyglądałoby naprawdę dziwnie. Jednak, jakby grzecznie odszedł, tłumacząc się tym, że pomylił ją z kimś kogo zna, to mógłby wyjść z twarzą. A Capri zapomniałaby o tym zdarzeniu bardzo szybko, więc nie byłoby tak wielkiego wstydu, jakby się mogło wydawać.
-Też mi się tak raczej wydawało-odpowiedziała. Być może jej ton był dość arogancki, co nie do końca było w jej stylu, bo była dość miłą, grzeczną i ułożoną dziewczyną. Nie pyskowała, nie podskakiwała do starszych i nie próbowała udawać, że wszystko wie i wszystko zrobi najlepiej, bo zdawała sobie sprawę z tego, że tak wcale nie było.
Blondynka spojrzała dość wyzywająco na Melvina i zbliżyła skręta do ust. -Cóż, nie wydaje mi się, abym musiała się zwierzać przypadkowym przechodniom, prawda?-zapytała na pozór słodko, a jednak dość ironicznie. No bo taka była prawda. Nie był żadnym policjantem, który mógłby chcieć ją wylegitymować, czy coś takiego. W stosunku do kogoś takiego, na pewno by się zachowywała znacznie inaczej. Bałaby się, że doniosą jej rodzicom, a głównie jej ojcu, a potem jej środowisko baletowe by się dowiedziało, co mogłoby pokrzyżować jej plany na przyszłość.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z minuty na minutę był coraz bardziej zażenowany sobą i spięty tym idiotycznym zajściem. Jeśli kiedykolwiek żałował własnej ciekawości, to właśnie teraz. Poniekąd żałował też, że faktycznie nie miał do czynienia z wspomnianą wcześniej Raleigh, bo dziewczyna na bank by się spłoszyła, zgasiła jointa, poprosiła go, aby nikomu nie mówił i wyszedłby na wspaniałego, rozumiejącego młodzież, psychologa. Teraz się tylko kompromitował w oczach nieznajomej, która mogła być tak naprawdę każdym.
- P... prawda - przytaknął jej i rozejrzał się dookoła. Byli tutaj sami, więc też dobrze, że nikt inny nie musiał doświadczać tego festiwalu cringu. - Słuchaj... jeśli coś Cię trapi, to używki niekoniecznie są właściwą ucieczką... warto porozmawiać... z profesjonalistami - im dalej brnął w to zdanie, tym starszy się czuł. Wiedział przecież doskonale, że każdy młody człowiek musiał odbębnić swoje grzeszki, ale jakby nie było, to jarała samotnie i odniósł wrażenie, że kryło się za tym coś innego niż chęć bycia fajnym lub innym.
Chwilę porozmawiali, po czym Melvin się w końcu zreflektował, że przesadził i stamtąd zwiał.
  • [ koniec ]

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

#80
outfit

Ten wieczór musiała spędzić poza domem, bo obiecała swojemu współlokatorowi, że zostawi mu wolne mieszkanie na randkę. Theo zaprosił swojego chłopaka na kolację, a Laura nie chciałam im przeszkadzać, kręcić się po mieszkaniu i sprawiać, że będą się czuć niekomfortowo. Choć zdążyli się już przyzwyczaić do swojego towarzystwa, były takie sytuacje, kiedy chcieli zostać w mieszkaniu sami i skorzystać z chwili prywatności.
Na szczęście panna Hirsch zdążyła sobie zaplanować ten wieczór i napisała do Alice z propozycją spotkania. Ostatnio nieco się mijały, na szczęście ten termin udało im się szybko dopasować. Oprócz tego, że zdążyła się za Carter stęsknić, potrzebowała też z nią porozmawiać i omówić trapiące ją sprawy. Otwartość i szczerość Alice zawsze pomagała Laurze spojrzeć na świat nieco inaczej. Zwłaszcza teraz, gdy wychodziła ze strefy swojego komfortu i miała mętlik w głowie. Nie chodziło jednak tylko o Laurę, chciała wiedzieć o wszystkim, o czym Alice planowała jej opowiedzieć.
Kwietniowe popołudnie było wyjątkowo ciepłe i słoneczne, a więc spacer wydawał się dobrym pomysłem. Najpierw udały się na kawę do jednej ze swoich ulubionych kawiarni, gdzie zamówiły dwa kawałki różnych ciast, którymi się podzieliły. Rozmawiały w tym czasie o bardzo przyziemnych sprawach. Laura jak zawsze z wielkim zaangażowaniem opowiadała o swoich studiach i nowym projekcie, który zaczyna. Napomknęła też o pracy w kawiarni i ostatniej małej dyskusji z bratem, w której nie zgadzali się w kwestii nowego wiosennego menu. Potem słuchała w skupieniu, jak Alice wspomina o pracy i najnowszych realizacjach.

Potem poszły na spacer do pobliskiego parku, po drodze zahaczając o sklep, w którym kupiły butelkę białego wina. Na później — jak stwierdziły, stojąc przed wysoką półką z różnymi rodzajami alkoholu.
W końcu dotarły do pustego już o tej porze placu zabaw i zajęły miejsce na kolorowych huśtawkach. – Nie sądziłam, że się w to zmieścimy. – zaśmiała się, gdy huśtawki okazały się dość spore i nie miały problemu z siedzeniem na nich.
– Gdyby wszystko było takie proste jak to… – westchnęła i uniosła głowę do góry, spoglądając na ciemniejące już niebo. – Alice… chyba potrzebuję twojej rady. Wydarzyła się ostatnio przedziwna rzecz i nie jestem w stanie sama tego rozgryźć. – przeniosła spojrzenie na przyjaciółkę i zmarszczyła lekko czoło. – Reggie… – dodała, posyłając jej znaczące spojrzenie. Zdążyła jej już jakiś czas temu opowiedzieć o chłopaku, z którym spędzała wyjątkowo dużo czasu na uczelni, a także poza nią, dzieląc się z nią swoimi wątpliwościami co do jego intencji, bo na początku miała wrażenie, że mu się podoba i dlatego się do niej zbliżył, jednak minęło trochę czasu, a chłopak nadal trzymał dystans, co sprawiło, że zaczęła myśleć o nim o jak przyjacielu. Jednak kilka dni temu wywrócił ich relację do góry nogami i Laura czuła się zagubiona. – Chce, żebyśmy udawali parę. – wyjaśniła i westchnęła cicho.


Alice Carter

autor

oh.audrey

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

#20 + outfit

Wiadomość od Laury z propozycją spędzenia wspólnego wieczoru, była strzałem w dziesiątkę. Alice ostatnio brakowało wyjść na miasto i wytchnienia od spraw, które zasnuwały jej umysł. Jednocześnie jednak czuła potrzebę rozmowy z kimś, kto nie będzie patrzył na nią przez pryzmat przeszłości ani jej osądzał, czego po pewnych osobach cholernie się bała. Do własnej matki nie odzywała się już od dwóch miesięcy i zastanawiało ją, jak długo to milczenie mogło jeszcze trwać. Zmagała się też z kryzysem tożsamości i problemami ze znalezieniem pamiętnika prowadzonego w sierocińcu. Ciche dni z mamą wcale tego nie ułatwiały. Poza tym ciekawiło ją, co Esther powiedziałaby na to, że jej córka zaczynała spędzać coraz więcej czasu z Emersonem, który znajdował się daleko poza ich grupą społeczną. Było tyle rzeczy, które dziewczyny musiały nadrobić! Wyprawa na plac zabaw tuż przed zmrokiem i butelka wina w papierowej torbie niesionej w torebce mogły im w tym pomóc.
- No co ty, przecież nasze tyłki nadal prezentują się całkiem przyzwoicie. I to mimo wizyty w kawiarni! - zaprotestowała, kręcąc w rozbawieniu głową na to, jak Laura w ogóle mogła tak pomyśleć. - Poza tym, w każdym z nas jest małe dziecko, o które trzeba się troszczyć - uśmiechnęła się szerzej na własną, złotą myśl. To było idealne usprawiedliwienie na pomysł spędzenia wieczoru na placu zabaw. Małe dziecko w niej kusiło ją właśnie do wprawienia swojej huśtawki w ruch, ale na razie postanowiła to w sobie stłumić. Wtedy też usłyszała westchnięcie, na którym skupiła swoją uwagę.
- Co jest? - zapytała, mimowolnie również ściągając brwi i pochwyciła spojrzenie dziewczyny. Na wspomnienie imienia chłopaka, zaraz skojarzyła sobie fakty z życia Laury, którymi podzieliła się z Carter. Z doświadczenia wiedziała, że płeć męska nie raz zachowywała się co najmniej dziwnie, a ich zachowanie można było godzinami poddawać analizie i nie dojść do żadnych sensownych wniosków, więc z opowieści wydedukowała, że przypadek Reggie’go nie był inny. Dlatego z ciekawością i dozą niepewności, nadstawiła uszu na to, co ciemnowłosa miała jej do powiedzenia.
Takiej rewelacji jednak się nie spodziewała. Na chwilę zaskoczona otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale po chwili zamknęła je z powrotem, pogłębiając lwią zmarszczkę. - Okej, to trochę szalone, ale w sumie - czemu nie? Pytanie tylko, w jakim celu? Żeby wzbudzić w kimś zazdrość czy może ugłaskać rodziców? - dopytała, nie zamykając się na propozycję, która była zaskakująca, ale wcale jej nie obca. Pewnie to dlatego Laura postanowiła się z nią tym podzielić i zapytać, co Alice myślała na ten temat. - W każdym razie to może być dla ciebie całkiem fajne doświadczenie. Przynajmniej ja dobrze się bawiłam, kiedy dwa lata temu zawarłam podobny układ ze Scottem - uśmiechnęła się na wspomnienie chłopaka, z którym parę przed rodzicami grało im się bez szczególnego wysiłku. - Niestety, ku niepocieszeniu rodziców, do zaręczyn nie zdążyło dojść - westchnęła teatralnie, teraz czując niejako dumę z ich zawodu, głównie ze strony starszej pani Carter, której ostatnio nie miała w planach jakkolwiek zadowalać. - Może dzięki temu w końcu przestaniesz myśleć o Tym, Którego Imienia Lepiej Na Głos Nie Wypowiadać? - Uniosła wyżej brew, spoglądając na przyjaciółkę.

Laura May Hirsch

autor

Lyn [ona]

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Oj, no przecież nie chodzi mi o nasze tyłki. Z nimi jest wszystko w porządku. – zaśmiała się, rozbawiona reakcją Alice. Czasami miała wrażenie, że z niej to małe dziecko się już dawno wyniosło, pewnie gdzieś po rozwodzie rodziców, przeprowadzce do ojca albo jego wyjeździe do Australii. Nie do końca była pewna, w którym momencie nastąpiło, ale odczuwała pustkę, którą być może to wewnętrzne dziecko mogło wypełnić. Jeśli tylko wierzyłaby w taką teorię. Co nie zmieniało faktu, że dość szybko przyszło jej dorosnąć. Na początku była do tego nieco zmuszona, potem odbywało się to na jej własne życzenie, a teraz znów musiała i nie była pewna, czy tego chce. Obserwując znajomych z uczelni, naprawdę miała ochotę być przez chwilę nierozsądna, porywcza, żądna wrażeń. Albo po prostu nie przejmować się tak wszystkim.
Być może właśnie dlatego nie do końca rozumiała pomysł Reggiego i tak sceptycznie była do niego nastawiona. Samo mówienie o tym Alice wydawało się jej dziwne. A gdy w końcu to z siebie wyrzuciła, kolejny raz pojęła, jakie to wszystko było absurdalne. Problemy, z którymi do tej pory się mierzyła były na zupełnie innym poziomie, niż to, co działo się teraz.
– Szalone… to dobre słowo. – wymamrotała, zerkając na przyjaciółkę. Była ciekawa jej opinii, ale mogła się domyślać, że jej zdanie będzie różne od tego, co sama myślała.
– Ten cel jest mocno… wzbudzający wątpliwości. Wydaje mi się, że to ma jakieś drugie dno, ale Reggie niespecjalnie chce o tym mówić. Ale powiedział mi, że mnie lubi. Natomiast chyba jak najszybciej potrzebuje, by kogoś nazywać swoją dziewczyną. Podobno to dlatego, że kilka dziewczyn jest dość mocno natarczywych, a że są z jego grona i wiedzą o nim dość dużo, to… potrzebuje wsparcia. – próbowała to jakoś wyjaśnić, ale znów brzmiało to dziwnie. Prawdopodobnie trzeba było być w tym gronie, zrozumieć jak funkcjonują jego znajomi, by zrozumieć, że dla niego to mogła być naprawdę niekomfortowa sytuacja.
– Nie wiem, Alice. Naprawdę myślę o tym od kilku dni i nie potrafię wyciągnąć z tego elementów, które będę mogła uznać za ciekawe doświadczenie. Co to niby miałoby być? – westchnęła i zmarszczyła czoło, na chwilę wlepiając spojrzenie we własne buty. Nie chciała brzmieć jak największa maruda i niszczyciel dobrej zabawy, jednak już nie raz została zraniona i nie chciała tego powtarzać. – W waszym układzie ty też czerpałaś z tego jakieś… jakby to powiedzieć… korzyści, prawda? – uniosła pytająco brew. Pamiętała, że jej o tym wspominała, a widząc jej teatralne westchnienie, wiedziała już, że była z tego układu dość zadowolona.
– Bardzo chciałabym przestać o nim myśleć, ale ostatnio widziałam go na mieście… – skrzywiła się, bo to po prostu bolało. Alice jako jedna z niewielu osób wiedziała o Adlerze i być może miała trochę racji. Laura miała za to wrażenie, że brzmi żałośnie, użalając się nad sobą, swoim rozstaniem, relacją z chłopakiem, któremu najwidoczniej się jednak nieco podobała. Jednak ciężko było jej przestać to wszystko analizować. Zwłaszcza że za każdym razem, kiedy Leo pojawiał się w jej myślach, stawała się bardziej rozstrojona.

Alice Carter

autor

oh.audrey

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Potakiwała głową w trakcie wyjaśnień, starając się wyobrazić całą sytuację. Wydedukowała z niej, że propozycja chłopaka była formą ucieczki przed koleżankami, które nie dawały mu spokoju, zatem zaproponowanie takiego układu mogło Laurze schlebić, bo mimo wszystko postawił właśnie na nią. Oczywiście, mogłaby się z tego powodu ucieszyć - gdyby tylko tak nie panikowała!
- Lubi cię. A ty lubisz jego. Wiesz, że potrzebuje wsparcia. Co cię powstrzymuje przed pomocą mu w potrzebie? - zapytała, choć podejrzewała, jaka mogła być odpowiedź. Niemniej, chciała to skonfrontować z przyjaciółką tak, aby to wybrzmiało na głos.
Zamilkła na chwilę, rozważając następne słowa Laury. Znała ją już na tyle, by szybko dojść do znaczących wniosków.
- Ja myślę, że samo złamanie swoich dotychczasowych zasad i znalezienie się w nowej sytuacji będzie dla ciebie fascynujące. Sama to odkryjesz, jeśli tylko spróbujesz. Musisz się jedynie otworzyć na to, co przyniesie ci los. I to bez nastawiania się na konkretny scenariusz oraz wiecznego poddawania wszystkiego analizie. Masz po prostu poddać się chwili i dobrze się bawić - poradziła, spoglądając na Laurę z pogodnym uśmiechem. Dziewczyna według niej była zbyt rozważna, w dodatku nadal tkwiła w przeszłości, dlatego też zmiana nastawienia i swojej bieżącej sytuacji mogła jej pomóc, nie tylko w kwestii rzucenia w niepamięć tego dupka, który złamał jej serce, ale również w doskonaleniu samej siebie. Poza tym każdy potrzebował wytchnienia od problemów, a Laura nie mogła ciągle się nimi zadręczać. - Przede wszystkim nie wychodziłam z założenia, że coś miało z tego wyniknąć. Odgrywaliśmy swoje role, by uszczęśliwić moich i jego rodziców, a przy tym fajnie się razem bawiliśmy. Takie bycie z kimś na pokaz, oprócz oczywistych względów, miało też swoje plusy, bo w pewnym momencie naprawdę mogliśmy na siebie liczyć. Sekrety potrafią łączyć ludzi - przyznała w zamyśleniu, przez moment analizując własny wniosek i musiała przyznać, że był on całkiem trafiony. Co ważniejsze, niekoniecznie musiało tu chodzić o kontekst romantyczny.
- Masz więc przed sobą idealne rozwiązanie. Dzięki Reggiemu oderwiesz myśli od łamacza serc. A może ten układ stanie się dla niego pstryczkiem w nos? - zasugerowała, unosząc przy tym wyżej brew. Bo gdyby przypadkiem spotkał ją w towarzystwie swojego udawanego chłopaka to w końcu on mógłby poczuć się gorzej, prawda? Mała zemsta jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Laura May Hirsch

autor

Lyn [ona]

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Widzisz… ja lubię jasne sytuacje. Jeśli miałabym w coś takiego wejść, to na jakiś zasadach, których będziemy się trzymać. Nie chciałabym… no nie chciałabym, żeby to jakoś wykorzystał. – odpowiedziała szczerze, dzieląc się z Alice swoimi obawami. Nie znała Reggiego na tyle, by ufać mu bezgranicznie. Musiała dbać o swoje uczucia. Nie chciała znów zostać zraniona. Zbyt dobrze znała to uczucie. Liczyła się z tym, że każda nowa relacja mogła ją potencjalnie zranić, ale takie komplikacje ciągnęły za sobą więcej konsekwencji.
– Nie mogłabym się poddać chwili przy czymś jednak mniej zobowiązującym? – uniosła pytająco brew, po czym westchnęła. Carter miała jednak rację. Laurze brakowało nieco luzu, a Reggie mógł jej w tym pomóc. Z drugiej strony… jeśli miała dać sobie wytchnienie od problemów, to prawdopodobnie powinna się jak najszybciej z relacji z Osbournem wypisać.
– Coś w tym jest. – pokiwała głową i posłała jej uśmiech. – Z tym że… moja rodzina chyba dobrze wie, że studia są dla mnie priorytetem. Także to ja jemu wyświadczyłabym przysługę. Nie wiem, myślę, że muszę z nim jeszcze o tym porozmawiać. Nie umiem bez analizowania, to chyba gryzie z moją naturą. Nie chcę się czuć niepewnie. Skoro to ma być udawanie, to nie muszę czuć motylków w brzuchu i tej niepewności, która towarzyszy przy poznawaniu nowych osób. Chcę wiedzieć, na czym stoję. – wyjaśniła, wzruszając lekko ramionami. Nie była spontaniczna, a za duża dawka emocji ją przytłaczała, o czym Alice doskonale wiedziała. Były oczywiście sytuacje, gdy jakoś sobie z tym radziła, ale na dłuższą metę to było dla niej za dużo.
– Zresztą… pocałował mnie i namieszał mi w głowie. Byłam gotowa się zgodzić, naprawdę. – zmarszczyła czoło, spoglądając na przyjaciółkę. To też była dość istotna kwestia. Jedna i druga, bo jednak fakt, że Hirsch chciała się zgodzić, świadczyło o tym, że jednak była otwarta na te wszystkie nowe doznania i wszystko, co przyniesie jej los. A los przyniósł Reggiego, który był z kompletnie innej bajki.
Uśmiechnęła się tylko blado, słysząc słowa przyjaciółki o łamaczu serce. Wątpiła, że jej widok z jakimś nastolatkiem by go przejął. A gdzieś w głębi duszy chyba chciała, żeby go ruszył. Przygryzła wargi i sięgnęła po to wino, które trzymała w bawełnianej torbie. Odkręciła je, bo zmyślnie wybrały butelkę z korkiem i podała Alice.
– Opowiedz lepiej, co u ciebie. – kiwnęła zachęcająco głową.

Alice Carter

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard”