WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W samym wejściu do sali kinowej jakiś mężczyzna szturchnął ją ramieniem, przepychając się obok, jakby to było znaczącą różnicą, które z nich wejdzie pierwsze. Zerknęła na niego. Jasne włosy wyglądały, jakby na gwałt potrzebowały fryzjera, a nieznajomy co i rusz wykonywał taki ruch głową, by grzywka nie opadała mu na oczy. Nagle, będąc już kilka kroków przed nią, tak że mogła wpatrywać się jedynie w jego plecy, uniósł dłoń i pomachał, przyśpieszając. Aura uniosła wzrok, wbijając go w kobietę w najwyższym rzędzie, które teraz już opuściła rękę, widząc, że jej towarzysz się zbliża.
A więc to nie on. Chyba, pomyślała mimowolnie, zaraz jednak zgromiła się za te dywagacje. Przed wyjściem z domu obiecała sobie, że nie będzie przyglądała się ludziom, ale chyba niewiele mogła poradzić na swoją wrodzoną ciekawość, która po prostu kazała jej się rozglądać na boki, analizować i zastanawiać, w której z tych osób może kryć się jej internetowy rozmówca. Uświadamiając sobie, że zatrzymała się na środku, ruszyła w końcu, po chwili znajdując odpowiednie miejsce. Obok siedziała jakaś para, już w tym momencie bardziej zajęta sobą niż czymkolwiek innym, z kolei siedzenie po jej drugiej stronie było puste. Prawdę mówiąc trochę liczyła, że tak pozostanie. Nie minęło nawet pięć minut, kiedy obok niej przysiadł jakiś facet, który najwyraźniej nie tylko spryskał się perfumami, ale wręcz nimi oblał. Zapach był tak duszący, że Aura odwróciła głowę w drugą stronę, mając nadzieję, że za chwilę straci na intensywności.
O, widzę, że pani też bez pary, jak dobrze się składa – usłyszała nagle, ale postanowiła nie reagować, bo może dzięki temu gość szybciej się zniechęci. Nie odpowiedziała również na kilka innych zaczepek, ciesząc się, gdy w końcu światła zgasły i zaczął się film. Kiedy jednak poczuła ciężką dłoń na swoim kolanie, nie wytrzymała. Zepchnęła ją, nie siląc się na delikatność.
Dotknij mnie jeszcze raz, a połamię ci te tłuste paluchy – warknęła niezbyt cicho. Zdawało się, że mężczyzna stracił zainteresowanie, dopóki nie zorientowała się, że jego dłoń znów przesuwa się na podłokietniku w jej stronę. Miała dość. Podniosła się nagle i minęła go, przypadkowo kopiąc w kostkę. Opadła na fotel trzy siedzenia dalej, bo kolejne było już zajęte, poza tym taka odległość od niechcianego adoratora była wystarczająca.
Co za bałwan – mruczała pod nosem, po chwili dodając do tego jeszcze kilka innych, mniej delikatnych określeń i nieszczególnie przejmowała się faktem, że być może trochę przeszkadza w oglądaniu filmu osobie, koło której właśnie zajęła miejsce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bez wątpienia nie było to typowym wyjściem do kina, które zdarzały mu się dość często, kiedy tylko miał nadmiar czasu i deficyt sił, aby spożytkować je w bardziej intensywny sposób. Umówił się...poniekąd. Po kilkunastu, czy kilkudziesięciu wymienionych wiadomościach z nieznajomą kobietą, wspólnie postanowili wybrać się na seans, wciąż jednak zachowując swoją anonimowość i przypadkowość wyboru miejsca. Z jednej strony ciekawiła go jej osoba, jak i reakcja - czy internetowa wersja truskawkowej dziewczyny byłaby zgodna z jego wyobrażeniami tego, jaka jest realnie? W zasadzie - czy miał jakiekolwiek wyobrażenia, które pomogłyby mu ją wytropić, lub chociażby w jakiś sposób zwizualizować? Chyba nie, dlatego nie próbował. Z drugiej strony - no właśnie - jej reakcja. Spotkali się na forum, gdzie dyskusja zaczęła się od festiwalu i Blake'a Griffitha. Dała mu jasno do zrozumienia, że ma go za winnego, zatem nie mógł liczyć, że zareaguje pozytywnie kiedy dowie się, że przez cały czas pisała właśnie z nim.
Wszedł do niemalże pustej sali kinowej, nie idąc bezpośrednio na swoje miejsce, a zatrzymując się na samej górze. Sięgnął po telefon, i łapiąc w kadr zarówno widok na fotele i ekran, jak i w kolejnej klatce oznaczenie sali - zrobił dwa zdjęcia. Udało mu się, ponieważ chwilę później w jego kierunku ruszyła kilkuosobowa grupa najprawdopodobniej znajomych. Kilku facetów, dwie dziewczyny. Na jednej z nich - i o dziwo, wcale nie blondynce - zawiesił na dłużej wzrok z niemym pytaniem, a ona odpowiedziała lekkim uśmiechem. Hm...
Nie, nie było sensu się nad tym zastanawiać. Przypomniał sobie numer swojego miejsca, w międzyczasie wysyłając wiadomość.

<table><div class="tel0"> <div class="tel1"> <img src="https://i.imgur.com/FkdVLk9.jpg" class="tel-ik"> <div class="cname">incisive</div></div> <div class="tel2"> <div class="tel-w"> [ mms 1 oraz 2 - ze zdjęciami jakie wcześniej zrobił ] </div> <div class="tel-w">Miłego seansu. </div> </div></div></table>

Cholera, poczuł się trochę jak oszust, nawet jeśli - tak mu się wydawało - nie okłamał jej w żadnej ze wcześniejszych wiadomości. Parę faktów przemilczał, kolejne przekazał z nieco innej perspektywy, lecz teraz miał lekkie wątpliwości, czy to zagranie było fair. Do tego miejsce, z jakiego zrobił wcześniejsze zdjęcia, aktualnie było zajmowane przez paru mężczyzn nie mających nic wspólnego z nim, co dawało mu jeszcze większą przykrywkę. Usiadł i wyciszył telefon, dokładnie w tej samej chwili, co obok niego pojawiła się jakaś kobieta. Zmarszczył czoło, z uwagą skupiając się na tym, co mówiła, a gdy przekierował spojrzenie na jej profil...<br>
- Ciebie też miło widzieć - powiedział kpiąco - tak bardzo przyzwyczaiłaś się do mojego sąsiedztwa, że nawet teraz go szukasz? - zapytał, ale nie czekał na jej odpowiedź, tylko wywrócił oczami i pokręcił głową. Mógł co prawda tylko strzelać - czy była to Aura, czy Tottie, ale po wypowiedzianych przez nią niemiłych słowach sądził, że wyciągnął trafne wnioski.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy poczuła wibrację telefonu, który trzymała w bocznej kieszeni dżinsów, wyciągnęła go i zerknęła na wiadomość, która właśnie przyszła. Zmarszczyła brwi, całkiem odruchowo spoglądając za siebie, prosto na ostatni rząd. Siedziało tam już kilka osób; nie chcąc jednak zwracać na siebie niepotrzebnej, wróciła do poprzedniej pozycji i uniosła aparat, robiąc zdjęcie ekranu, a następnie wysłała go wraz z enigmatycznym: wzajemnie. Niedługo później i tak była zmuszona zmienić miejsce, a jej myśli powędrowały w kompletnie innym kierunku i nie oscylowały już wokół mężczyzny, z którym od jakiegoś czasu wymieniała wiadomości i który był gdzieś na tej sali, tak jak i ona.
Nie od razu zorientowała się, że wypowiedziane słowa były skierowane do niej. Zmarszczyła brwi, powoli przekręcając głowę w bok, a gdy jej oczy zatrzymały się w końcu na znajomej – niestety – twarzy, Aura mimowolnie się skrzywiła. Szlag.
Zajebiście. Z deszczu pod rynnę – skomentowała z niezadowoleniem, po którym już nie powinien mieć wątpliwości, z którą bliźniaczką ma do czynienia, bo Tottie chyba reagowała na niego znacznie pozytywniej. Czy naprawdę musiała mieć aż takiego pecha? Jakimś cudem, pomimo mieszkania w jednej dzielnicy, nie mieli ze sobą styczności od czasu tamtej jakże sympatycznej pogawędki przed jego domem. I właściwie Aura wolałaby, żeby tak zostało. Z drugiej jednak strony, to było dziwne zrządzenie losu, kiedy pomyślała o tym, że jej internetowa znajomość z mężczyzną, który także siedział gdzieś w tej sali, zaczęła się właśnie od artykułu o nim.
Nie schlebiaj sobie – prychnęła, mierząc go niechętnym spojrzeniem, bo samo sugerowanie, że mogłaby mieć ochotę na jego towarzystwo – nawet jeśli wypowiedziane ironicznie – wydało jej się obraźliwe. Pewnie gdyby wcześniej się zorientowała, że to on, minęłaby go, szukając innego miejsca. Tego jednak powiedzieć nie zamierzała. – Siedzenie obok ciebie jest po prostu odrobinę lepszą opcją niż obok jakiegoś obleśnego typa, który nie potrafi zrozumieć najprostszych komunikatów – mówiąc to wywróciła oczami, nieco wygodniej sadowiąc się w fotelu i przenosząc wzrok na ekran. – Choć mogę szybko pożałować tej decyzji – dodała znacznie ciszej, bardziej do siebie niż do niego. A może, pomyślała z nadzieją, wystarczyło po prostu go ignorować i skupić na filmie, jakby siedziała obok zwykłego nieznajomego? Jaasne, Aura chyba sama nie wierzyła w to, że jej się uda.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie wymagał od niej żadnego rewanżu w postaci zdjęcia, które i on dostałby jako dowód tego, iż się pojawiła. Nie po to wysłał swoje, lecz z drugiej strony cień uśmiechu wpłynął na jego usta, kiedy upewnił się, że i nieznajoma przyszła na seans. To był odważny ruch z jej strony; niby pozornie nic takiego, lecz mając na uwadze to, że mógł siedzieć za nią, albo obok niej, przez co doskonale widziałby co robi kobieta - MMS rozwiałby ich wątpliwości. Niestety (albo: stety) Blake za bardzo skupiony był na wyciszaniu telefonu i odpisywaniu na wcześniejszą wiadomość i nie rozglądał się na boki.
Tak było lepiej. Przyszedł do kina, na film, a nie po to, by dowiedzieć się z kim korespondował.
- Powinnaś się do tego przyzwyczaić -
mruknął pod nosem - skoro mieszkamy w Seattle - dokończył myśl, obojętnie wzruszając ramionami. Nie sprecyzował, czy chodziło mu zaledwie o deszcz, który był normą w Szmaragdowym mieście, czy raczej o niego - że to całkiem prawdopodobne, że jeszcze gdzieś mniejszym, lub większym przypadkiem się spotkają, tym bardziej, że mieszkają parę domów od siebie.
Wzajemnie truskawkowej dziewczyny aktualnie przydałoby się bardziej, niż jeszcze dwie minuty temu, skoro obok siebie miał niezbyt zadowolone towarzystwo, a nic nie wskazywało na to, że miałoby się coś zmienić.
- Nie zapytałaś, czy te miejsce jest wolne - poinformował cicho (i szorstko), lecz nawet nie patrzył na rudowłosą, a spojrzenie skupił na wielkim ekranie, na którym właśnie zaczęto wyświetlać film. Rzucił okiem po raz ostatni na telefon, a później wsunął go do kieszeni kurtki, równocześnie wyciągając z niej coś jeszcze.
Kwitek, z numerem miejsca, jakie postanowiła sobie wybrać.
- Polecam. Tak po znajomości. - Uśmiechnął się kpiąco, kładąc bilet na podłokietniku między nimi. - Zazwyczaj to daje gwarancję, że nikt nieproszony koło ciebie nie usiądzie - wyjaśnił, tym razem mierząc ją wzrokiem. Z drugiej strony miał przejście, zatem o to nie musiał się martwić. Gdyby nie to, że Aura trafiła na jakiegoś napaleńca, to miałby święty spokój.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby nie fakt, że to nie przeszłoby jej to przez gardło, mogłaby – o zgrozo! – przyznać mu rację. Czasem miała wrażenie, że Seattle jest znacznie mniejsze niż sugerowały oficjalne dane, szczególnie kiedy zdarzało jej się wpadać niespodziewanie na ludzi, których chętnie omijałaby szerokim łukiem.
Zapytałabym, gdyby mnie to obchodziło – odparowała natychmiast, wciąż jeszcze nazbyt pewnie, bo przecież nie miała pojęcia o tym, co miało się wydarzyć już za moment, a co mimo wszystko na kilka sekund zbiło ją z pantałyku.
Przez chwilę wbijała wzrok w kwitek, który dość jasno wskazywał na to, że w zasadzie nie powinna tu siedzieć. To było oczywiste, że oboje nie mają ochoty na własne towarzystwo, więc dla świętego spokoju – jego i własnego – powinna teraz wstać i poszukać sobie innego miejsca. To wydawało się logiczne, odpowiedzialne i tak po prostu właściwe. Najprawdopodobniej właśnie tak zachowałoby się wiele osób. Tymczasem Aura z czystej przekory postanowiła zrobić inaczej. Uniosła spojrzenie na Blake'a i uśmiechnęła się zaczepnie.
Śmiało, możesz pójść i wyjaśnić obsłudze, że ktoś zajął wykupione przez ciebie miejsce i sobie tego nie życzysz. Bo chyba nie przegonisz mnie stąd siłą, hm? Już sobie wyobrażam te nagłówki, bo Blake Griffith coś nawywijał – stwierdziła, tym razem nawet ze szczerym rozbawieniem. – W sumie jeden artykuł w tą czy w tamtą pewnie nie robi ci już różnicy – dodała, wzruszając ramionami. Przecież ten, który sama komentowała nie był jedynym, który skupiał się na jego osobie, w związku z wydarzeniami na festiwalu, nie mówiąc już o wszystkich wcześniejszych. – Tak czy inaczej, w innym wypadku nie zamierzam się stąd ruszać, więc możesz mnie... – urwała nagle, zanim reszta zdania zdążyła wybrzmieć. – Chociaż nie, zdecydowanie nie możesz – mruknęła pod nosem. Właściwie była świadoma tego, że nie zachowuje się specjalnie dojrzale, że jest trochę jak taki dzieciak, który na złość rodzicom postanawia odmrozić sobie uszy. Ale chyba nie potrafiła inaczej. Miałaby mu dać tę satysfakcję i tak po prostu ustąpić, nawet jeśli w ostatecznym rozrachunku opłaciłoby się to również jej? Niewykonalne.
Usłyszała gdzieś za plecami bardzo wymowne cicho tam!, więc natychmiast uniosła dłoń z wystawionym środkowym palcem w tamtą stronę, aby dać jasno do zrozumienia, co myśli o takim uciszaniu. Zaraz jednak krzyżowała ręce na wysokości piersi, skupiając wzrok na ekranie, bo w końcu przyszła tu obejrzeć film.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Griffithowi to już chyba nie robiło wielkiej różnicy - czy wpadał na ludzi całkiem obcych, czy znajomych, którzy za nim nie przepadali. Zarówno z jednej, jak i drugiej strony narażony był na niemiłe komentarze, ponieważ te nadal pojawiały się częściej niż pozytywne, aczkolwiek plusem było to, że jeszcze częściej nie mówili nic. Ten główny szum wokół jego osoby ucichł po kilku tygodniach spędzonych w Seattle: po wyjściu na wolność, a w następstwie podjęciu, nieco kontrowersyjnej w oparciu o pięć poprzednich lat, nowej pracy. Później przez jakiś czas w nagłówkach widział swoje nazwisko w kontekście sierpniowego festiwalu i całych zamieszek, jakie działy się przy okazji wydarzenia, ale i to poszło już w zapomnienie, a temat szybko się starzał. Żyli w czasach, w których każdy pędził przed siebie, rzadko kiedy się zatrzymywał, a informacje nie rozchodziły się zaledwie na łamach papierowej prasy, a przede wszystkim ich źródłem był Internet. Skandale, kolejne rozwody znanych gwiazd, krwawe i tajemnicze morderstwo - to mu mignęło, kiedy wczorajszego wieczora z ciekawości wszedł na pewien portal z newsami. O nim cisza - nie mógł na to narzekać.
Nie narzekałby również, gdyby miejsce obok niego pozostawało wciąż puste, a on zamiast wysłuchiwania - niechętnie, ale jaki miał wybór? - paplaniny Aury, mógłby się skupić na filmie. Po to tu przyszedł.
- Powiedział ci ktoś kiedyś, że jesteś ignorantką? -
Odwrócił twarz w jej stronę, dodatkowo unosząc brew w pytającym wyrazie. Nawiązywał rzecz jasna do tego, że najwyraźniej nie obchodziło jej to, czy miejsce było wolne, czy zajęte, a cichy szept gdzieś z tyłu głowy podpowiadał mu, że wobec wielu rzeczy może mieć podobne nastawienie, a na pewno względem niego. W końcu gdyby się bardziej zainteresowała i być może zaczęła się wgłębiać w proces, jest szansa, że nie widniałby w jej oczach jako jednoznacznie winny. Mógł się mylić co do rudowłosej, choć wolał wierzyć, że ma całkowitą rację.
- A do tego za bardzo się nakręcasz, Whitbread. Podsunąłem ci pomysł, a tobie rozwiązał się język. Nikt nie chce z tobą rozmawiać, że szukasz we mnie słuchacza? - To również było pytaniem retorycznym, a kiedy je zadał, ponownie spojrzał na ekran. Dwunastu gniewnych ludzi wchodziło właśnie do pokoju, w którym mieli zadecydować o winie, albo niewinności oskarżonego.
Ciekawe, czy gdyby jemu groziła kara śmierci, to również usłyszałby: winny. Cholera, wtedy apelacja nie byłaby możliwa. Kiepsko.
- Poza tym... przegonienie kogoś z miejsca...? Nuda, nie byłoby to moją największą zbrodnią, ani chwytliwym tytułem - mruknął cicho, zdając sobie sprawę z tego, jak niejednoznacznie mogło to zabrzmieć mając na uwadze, że właśnie o potrójne zabójstwo był oskarżony.
Nie powiedział nic więcej, a przerwał podwójny bilet na pół, jedną część zostawiając na oparciu fotela, a drugą ponownie chowając do kieszeni. I to mogła - ale nie musiała - odczytać jako odpowiedź.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby Aura miała wskazać konkretny powód, który stał za jej nastawieniem względem Blake'a, prawdopodobnie miałaby z tym spory problem, ostatecznie pewnie wybierając rozwiązanie najprostsze, związane z potrójnym morderstwem. Bo jak miałaby wytłumaczyć, że w gruncie rzeczy wcale nie chodzi o jego winę lub jej brak, tylko że jakimś cudem jego osoba od lat kładzie się cieniem na jej życiu, nie tylko w związku z Carlem, sprawą z Renton czy odnalezionym po latach pistoletem, ale również w kwestii relacji z Tottie. Nie umiała sobie za bardzo z tym poradzić, chyba podświadomie czując, że może problem leży w niej, co potęgowało jej niechęć.
W twoich ustach to brzmi niemal jak komplement. Słyszałam różne miłe rzeczy o sobie, ale to chyba po raz pierwszy – powiedziała ironicznie, dorzucając do tego obojętne wzruszenie ramionami. Wolała myśleć, że w tej kwestii Blake zupełnie nie ma racji, a ona nie była tu po to, aby go w tym uświadamiać. Pewnie gdyby pozwoliła sobie pochylić nad tą kwestią na nieco dłużej, może dostrzegłaby, że jego słowa nie są aż tak dalekie od prawdy, jak jej się wydaje. Ale nie miała na to czasu ani chęci, zresztą chciała trzymać się przekonania, że wcale nie obchodzi jej, co myślą o niej ludzi, którzy nic dla niej nie znaczą. To nie była do końca prawda, bo czasem taka krytyka ją dotykała.
Uwierz mi, też wolałabym mieć innego słuchacza. No, może z kilkoma wyjątkami – prychnęła cicho, odruchowo zerkając z prawą stronę, gdzie kilka siedzeń dalej siedział mężczyzna, przez którego zmieniła miejsce. Kolejnych jego słów nie skomentowała, poniekąd chyba dlatego, że w końcu uświadomiła sobie, że pojawiła się tu, aby przyjemnie spędzić czas i obejrzeć dobry film, a nie prowadzić dyskusję, tylko po to, aby jej słowo było ostatnim. Nawet jeśli to lubiła. To miał być jednak miły wieczór, nawet jeśli dość niespodziewanie i niezamierzenie przysiadła się właśnie do Griffitha. Skupiona na tym, co aktualnie działo się na ekranie, jej myśli mimowolnie powędrowały do chwili, kiedy pierwszy raz oglądała Dwunastu gniewnych ludzi – była wtedy zbyt młoda, by dobrze go zrozumieć, więc później do niego wracała, ale nie sądziła, by kiedykolwiek miał jej się znudzić.
Wiedziałeś, że Carl bardzo lubił ten film? – spytała niemal szeptem, nim zdążyłaby ugryźć się w język i pomyśleć, że zagadywanie go powinna sobie już darować. To właśnie z bratem obejrzała go po raz pierwszy, niedługo przed jego... zaginięciem. Trochę zbyt głośno przełknęła ślinę i rzuciła mu ukradkowe spojrzenie, ciekawa zarówno tego, czy jej odpowie (czy może zignoruje) oraz jaka ewentualnie może ta odpowiedź być.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak prawdę mówiąc, to Blake nie wiedział o co chodziło Aurze, ale uznał, że zapewne czynników, które grają na jego niekorzyść, jest kilka. Początkowo był nim obszerny, nagrodzony artykuł (a może i ich seria) jego matki, jaki rzekomo stanowił pośrednią przyczynę rozszerzonego samobójstwa ich ojca, później doszła kwestia potrójnego morderstwa, które niby popełnił on. Gdzieś między tym znaleziona broń, jeszcze wcześniej Tottie. Problem w tym, że... Griffith nie do końca widział swoją realną winę, jakąś zbrodnie, co wyszłaby bezpośrednio spod jego ręki. Mógłby postarać się spróbować przekonać rudowłosą, by spojrzała na to inaczej - odsuwając na bok ewentualną awersję do jego matki (która również mocno przeżyła śmierć Martina, jego żony, oraz zaginięcie-zamordowanie Carla), wierząc, że uniewinnienie jest słuszne, a on naprawdę nie wie, skąd obok niego wzięła się znajoma Aurze broń. Żadnej z tych rzeczy nie zrobił, podobnie jak nie próbował bronić swojej osoby przed truskawkową dziewczyną. Przywykł, że zazwyczaj to syzyfowa praca, a ludzie będą myśleli to, co bardziej do nich przemawia, albo co im wygodniej.
- Pierwsze razy bywają ciekawe, obfitujące w nowe doświadczenia, albo wiedzę - rzucił, wciąż mając wzrok skupiony na ekranie, lecz na jego wargi wkradł się cień lekkiego uśmiechu, aczkolwiek prędko zniknął i zastąpiła go bardziej typowa powaga. - Jeśli dla ciebie bycie ignorantką to komplement, możesz tak to odebrać, ale osobiście... trochę współczuję. Dużo musi ci umykać - dodał po chwili, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Brał pod uwagę to, że się zgrywa i wcale nie mówiła poważnie w związku z tym komplementem, jak i brakiem zanegowania, ale przecież nie miał zamiaru jej usprawiedliwiać i wybrał wersję bardziej złośliwą dla kobiety.
- Nikt cię tu nie trzyma, Whitbread, jeszcze możesz zmienić miejsce - powiedział szeptem, bynajmniej nie planując w związku z tym wsunąć nóg, które miał wyciągnięte przez przejście, aż do kolejnego fotela. W końcu były dość długie, a on zamierzał siedzieć wygodnie. Gdyby planowała wyjść z tego rzędu, musiałaby minąć swojego wcześniejszego towarzysza. Może dla odmiany nie próbowałby jej obłapiać.
- Nie - odpowiedział szczerze - ale mówił mi, że jednym z jego ulubionych jest Philadelphia. Widziałem na plakacie, że mają ten film w rozpisce na grudzień - przytoczył tak w razie czego, gdyby i nim była zainteresowana.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez chwilę pożałowała, że jednak nie umówiła się tu naprawdę z nieznajomym z internetu. Wtedy z pewnością (akurat!) nie wylądowałaby obok Blake'a Griffitha. Tyle że Aura wcale nie była pewna, czy chce tak prędko – albo w ogóle – przenosić tę znajomość na niewirtualny grunt. Była w niej jakaś obawa, że spotkanie na żywo może ich (wzajemnie lub tylko jedną ze stron) jakoś rozczarować, że rozmowa mogłaby się nie kleić, a coś, co wydawało się całkiem interesujące, gdy dzieliły ich ekrany własnych komputerów, straciłoby na takiej wyjątkowości. Poza tym Aura poniekąd doceniała to, że może dwa razy zastanowić się nad doborem własnych słów, zanim pośle je w eter. Czasem przydałaby jej się taka umiejętność w prawdziwym życiu.
Mnie umyka? – powtórzyła po nim, zupełnie ignorując pierwszą część jego wypowiedzi. Chyba głównie dlatego, że nie było tam niczego, do czego mogłaby się przyczepić. – I wytyka mi to gość, który pięć lat spędził za kratkami. Może i jestem ignorantką, ty za to hipokrytą – powiedziała oschle, z zaciętą miną odwracając spojrzenie od niego, by zatrzymać je na scenie, w której po raz kolejny większość z mężczyzn uznawała oskarżonego za winnego morderstwa. Była w tym jakaś przewrotność losu, że miejsce obok niej zajmował właśnie Blake.
Zapomnij – mruknęła jedynie w odpowiedzi na jego słowa o zmianie miejsca, zaciskając usta w wąską linię. Trudno powiedzieć co jej na to nie pozwalało bardziej – duma czy może ośli upór.
Odpowiedź Blake ją zaskoczyła i wbrew pozorom nie dlatego, że w ogóle jej udzielił. Zawsze jej się wydawało, że ona, Tottie i Carl byli zgranym rodzeństwem, które się wspierało i które całkiem sporo o sobie wiedziało, tymczasem ten tytuł – w kontekście ulubionego filmu brata – słyszała po raz pierwszy.
To ten film o homoseksualnym prawniku, który zachorował na AIDS? – wyrwało jej się, bo nie była do końca pewna, czy właściwie połączyła tytuł z fabułą. Jeśli dobrze kojarzyła to była pewna, że go widziała, choć najwyraźniej nie zrobił na niej tak dużego wrażenia, żeby chciała do niego wracać. Ale przypomniała sobie, że grał tam Tom Hanks. – W sumie odkąd pamiętam miał jakąś słabość do filmów z Hanksem. – Na drzwiach swojego pokoju miał nawet plakat z tym aktorem, choć była pewna, że nie z filmu, o którym wspomniał Blake.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On zaś... zapomniał, że gdzieś na sali kryła się - albo i wcale nie - nieznajoma z Internetu, z którą od jakiegoś czasu wymieniał wiadomości. Może to i lepiej? Zachowywał się dzięki temu bardziej naturalnie, a nie tak, jak gdyby planował ją rozpoznać spośród innych kobiet. Przy okazji - jak ta myśl przyszła mu do głowy - rozejrzał się ukradkiem na boki. W rzędzie za nimi siedziały dwie dziewczyny, na oko ledwo co po osiągnięciu pełnoletniości. Przed nimi bez problemu mógł dostrzec dwie pary, małą grupę znajomych. Niewiele było osób, które przychodziły w pojedynkę, ale to zdążył zauważyć już dawno - w końcu nie od dziś chodził do kina, często będąc jedną z nielicznych osób bez pary. Nie chciał też zakładać, iż strawberry girl na pewno nie wybrała kogoś, z kim mogłaby przyjść na seans - w końcu nie było mowy o tym, że mają do kina przyjść sami. Zaniechał prób wyłowienia jej, kiedy Aura powiedziała coś, co wywołało konsternację na jego twarzy. Zmarszczył czoło z widocznym (jeżeli patrzyła) niezadowoleniem i nachylił się na krześle, by usiąść do niej bardziej przodem, niż bokiem.
- Czekaj, ty tak naprawdę? - zapytał, następnie kręcąc z niedowierzaniem głową. - Nazywasz mnie hipokrytą, doskonale wiedząc, że siedziałem nie z własnej woli, a niesłusznego wyroku? Kurwa, gdyby nie to, że jeszcze do świąt trochę czasu, uznałbym, że urwałaś się z choinki - powiedział gorzko, po swoich słowach dodatkowo prychając. Mogła zanegować mówiąc, że jej zdaniem wyrok nie był błędny, zdawał sobie z tego sprawę, aczkolwiek musiał jasno określić swój punkt widzenia, zanim po raz kolejny wyskoczy mu z tekstem rodem z jakiegoś alternatywnego uniwersum.
Tym razem w kierunku Griffitha posłano gniewne spojrzenia i głośne: ciszej. Nie zareagował, a może inaczej - zareagował kolejnym parsknięciem. W międzyczasie na ekranie dyskutowano o przeszłości skazanego, o znalezionym nożu. Zarządzono ponowne, tym razem anonimowe głosowanie, gdzie kolejny z przysięgłych zmienił zdanie na: niewinny.
- Mhm - mruknął w odpowiedzi na jej pytanie. - Zielona mila też była gdzieś wysoko w jego rankingu - oznajmił, lecz tym razem w jego tonie było więcej sarkazmu niż wcześniej, kiedy wspomniał o poprzednim filmie. Jakby nie patrzeć - i ten odnosił się do wyroku oraz kary śmierci.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W pierwszym odruchu dokładnie tak zamierzała zareagować, z miejsca negując jego słowa o niesłusznym oskarżeniu. Ile takim przypadków się zdarzało, że wsadzano do więzienia ludzi niewinnych? Całkiem sporo, szepnąłby jakiś rozsądny głosik w jej głowie, gdyby tylko Aura zechciała go posłuchać. Ale teraz nie chodziło nawet o rozsądek, który często ignorowała na rzecz działania pod wpływem emocji. Może było coś takiego w tonie głosu Griffitha, co kazało jej się zastanowić, nim kolejne słowa opuściły jej usta, a może miał z tym coś wspólnego film, na którym właśnie byli. Albo fakt, że jej bliźniaczka tak bezwzględnie wierzyła w niewinność mężczyzny?
Jeśli tak było to musi być strasznie chujowe, nie tylko odsiedzenie niesłusznego wyroku, ale taka świadomość, że ktoś, kto jest za to odpowiedzialny, pozostaje bezkarny – powiedziała, dopiero przy ostatnich słowach swojej wypowiedzi odwracając wzrok od filmu i zatrzymując go na twarzy Blake'a. Ale tylko na moment, bo wkrótce wróciła do oglądania, choć jej myśli bynajmniej nie krążyły wokół rozgrywających się na ekranie scen. Przekonanie, że to jej ojciec był odpowiedzialny za to, co stało się w Renton powodowała, że według opinii publicznej sprawca był znany. Aura jednak nie wierzyła w to, a to oznaczało, że osoba, która przyczyniła się do śmierci jej rodziców nie odpowiedziała za to. Rudowłosa nie do końca wiedziała, jak w tym wszystkim miała umiejscowić brata. Jeszcze.
Taa, książkę też bardzo lubił, chociaż nie przypominam sobie, żeby był jakimś wielkim fanem literatury – skwitowała, przypominając sobie, że w pokoju brata widziała może raptem kilka książek, w tym właśnie Zieloną milę. Widocznie tymi słowami wyczerpała cierpliwość faceta, który już wcześniej zwracał im uwagę. Tym razem nie ograniczył się do uciszania, tylko pochylił w ich stronę, dość ostro sugerując, że mogliby się przymknąć, bo przeszkadzają mu w oglądaniu filmu. Aura odwróciła głowę w jego stronę.
To się proszę przesiąść. Miejsca w sali jest sporo – zauważyła, bo wydawało jej się, że gdyby zebrać wszystkich z widowni i posadzić obok siebie, okazałoby się pewnie, że wypełnili jakąś połowę sali. Nie dziwiło jej to aż tak, bo choć sama bardzo lubiła ten film, spodziewała się, że nie przyciągnie do kina tłumów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zamiast przekonania jej odnośnie swojej niewinności, chyba wolałby wiedzieć o co tak naprawdę jej chodzi. Jaki jest powodów tej awersji; może nawet nie dlatego, aby coś z tym zrobić, jakoś się ustosunkować i postarać się na nowo określić w jej oczach swój wizerunek (nie zależało mu na tym zupełnie), a po prostu zrozumieć. Nie lubił niewiadomych, znaków zapytania, a te fruwały nad głową rudowłosej. Z drugiej strony - tak po prawdzie - po co mu to było? Skoro nigdy nie zakładał, że mogliby się polubić, nie mówiąc tym bardziej o przyjaźni, która już na starcie wpisywała się w jakąś wielką abstrakcję, jaka nie miała prawa zaistnieć między tą dwójką.
- To nie tak, że bezczynnie siedzę i nic z tym nie robię, Aura - mruknął zanim ugryzł się w język. Tego też nie musiał mówić - że szuka winnego, innych części układanki. Tych zgubionych przez biegłych, policję, przez jego pamięć, jaka płatała figle. Kontaktował się z Astrą, próbował spotkać ze świadkiem zdarzenia, który pojawił się nagle, po kilku latach. Podobno coś wiedział, podobno rozmawiali ze sobą na imprezie - czego Blake nie był w stanie potwierdzić, aczkolwiek może dowie się czegoś, co wskaże mu prawdziwego sprawcę?
W myślach powtarzając: to nie mogłem być ja.
Wolał negować, tak samo nie zwracając uwagi na to, że na końcu tego zdania zawisła niepewność.
- Macie ją nadal? Tę książkę -
sprecyzował - dałem mu ją, bo mieliśmy w domu jeszcze jeden egzemplarz. Raz, jak chciałem sprawdzić na jakim jest etapie, wypadło z niej zdjęcie. - Skoro już zagłębili się w odległe czasy powiązane z Carlem, mimowolnie wrócił do tego dnia. Później już nie przeglądał jego książek, w obawie, że odkryje coś, czego nie miał widzieć, a każdy jakieś swoje sekrety miał, co starał się uszanować. Zresztą, kto wie, czy nie kryło się w niej nic więcej?
- Zawsze możecie zamienić się miejscem - zasugerował złośliwie, a uśmiech zakrył (okej, próbował) przygryzieniem dolnej wargi od środka, jednak kącik ust go zdradził, więc tylko pokręcił głową. Nieważne, i tak tego nie zrobisz.
Dyskusja w filmie robiła się coraz bardziej zaciekła, a dowody - obrócone do góry nogami i obejrzane dokładnie z każdej strony - zaczęły przemawiać na korzyść domniemanego sprawcy. Lubił ten etap filmu; dysonans między myśleniem ławy przysięgłych na początku, a tym, co wynikało w trakcie rozmowy.
- Co ty byś zrobiła? - zapytał szeptem. - Jaki byłby twój głos na początku, i czy zmieniłby się na koniec? - Nie musiała odpowiadać; trochę nawet wątpił, że to zrobi, lecz co mu szkodziło zaryzykować?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uniosła brew, zaciekawiona. Kusiło ją, by dopytać o szczegóły (właściwie z jakiej racji miałby ich jej udzielić?), choć za nic w świecie nie potrafiła znaleźć żadnego logicznego powodu, dlaczego tak było. W żadnym stopniu nie powinno jej to obchodzić. Poza tym słowa Blake'a wywołały nieprzyjemny uścisk w żołądku. Bardzo chciałaby powiedzieć to samo, choć w kontekście zupełnie innej sprawy, nie tej sprzed pięciu, a jedenastu lat.
Zuch chłopak – mruknęła sarkastycznie, jakby w ten sposób była w stanie przysypać własne zrezygnowanie. Często myślała o tym, że nie zrobiła tyle, ile być może powinna w sprawie Carla. Przekonana o tym, że jego losy nie potoczyły się tak, jak zakładała policja, nie umiała jednak znaleźć na to dowodów. Przede wszystkim nie umiała znaleźć brata i ta świadomość była jak kamyk w bucie, który na każdym kroku przeszkadza, ale jakimś cudem nie da się go pozbyć. Tuż po zaginięciu Carla było to trudne, bo musiały zmienić całe swoje życie, niewiele czasu pozostawało na prywatne śledztwo. A potem były inne rzeczy na głowie. Tak przynajmniej tłumaczyła to sobie Aura, choć prawdę mówiąc zwyczajnie nie wiedziała, co miałaby zrobić. Od czego zacząć, gdzie szukać.
Uhm – przygryzła dolną wargę. – Nie jestem pewna, co stało się z rzeczami Carla – przyznała po chwili. Jedyną osobą – oprócz Tottie – którą mogłaby o to zapytać była ciotka, a Aura dość niechętnie się z nią kontaktowała, chyba że akurat wypadała jej kolej, aby odwiedzić Irene i sprawdzić, czy jeszcze żyje, czy już zeżarły ją koty. – Zajmowali się tym dziadkowie, ubrania mieli oddać, nie wiem co z resztą. U nas jej nie ma. Jakie zdjęcie? – zapytała odruchowo na końcu. Carl nigdy nie lubił, kiedy któraś z bliźniaczek myszkowała w jego pokoju i dotykała różnych rzeczy. Aura czasem w ten sposób próbowała go drażnić, co zwykle się udawało, bo chwilami mocno się na nią wkurzał.
Przez kilka kolejnych minut skupiła się na filmie, dopóki nie padło pytanie, które tylko częściowo odciągnęło jej myśli od fabuły. W końcu było z nią związane.
Chyba nie chciałabym decydować o czyimś życiu i śmierci – odszepnęła, nie od razu odpowiadając na jego pytanie. – Ale pewnie cię nie zaskoczę, rozumiem, czemu większość na początku uznała go za winnego. Dowody wydawały się jasno wskazywać na jego winę. Czy trzymałabym się swojego pierwszego zdania za wszelką cenę, tylko po to, aby nie wyjść na kogoś, kogo łatwo przeciągnąć na drugą stronę? Szczególnie, kiedy ktoś pokazałby mi, że nic nie jest tak pewne, jak myślałam? Pewnie nie. – Wzruszyła delikatnie ramionami, obracając głowę w jego stronę, a kąciki jej ust uniosły się odrobinę. – Powinnam zapytać ciebie, co byś zrobił? – spytała, mając na myśli oczywiście to, że przecież był tak jakby po tej drugiej stronie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nawet gdyby zapytała, to zapewne nie spieszyłby z wyjaśnieniem i rozwinięciem swojej myśli. W zasadzie ciężko mu było stwierdzić po co wypalił z tym tematem; chyba poczuł, że musi się w jakiś sposób obronić, odrzucić ewentualną wizję faceta, który podobno jest niewinny, a pomimo tego nie robi nic, by odnaleźć mordercę narzeczonej. Po latach... nie było proste znaleźć cokolwiek, tym bardziej, że... swojego winnego od 2015 roku mieli, a nikt nie kwapił się poszukać kogoś innego i zbadać sprawę dokładniej. Policji wygodnie było zamknąć śledztwo, odrzucić akta na bok, zająć się czymś innym. Co jak co, ale o tym musiała dobrze wiedzieć, w końcu jeśli chodzi o jej rodziców i brata było podobnie. Przyjęto wersję, przy której nie musieli zbyt wiele pracować i rozkładać na czynniki pierwsze. Rozszerzone samobójstwo, jednego ciała nie znaleziono - uhm, na pewno tak było, przecież to normalne i wcale nic nie śmierdziało wielkim niedomówieniem.
- Jedno było polaroidem z jakiejś imprezy. Chyba z ogniska... - Też miał tam iść, ale wypadł mu mecz pod koniec którego nabawił się kontuzji i trener uparł się, aby pojechali do szpitala. Na poczekalni siedział dwie godziny, zupełnie zapominając o tym, że wygrali, więc tym bardziej ma powód do świętowania, a Carl na początku się wkurzał, że nie dotarł, a później, kiedy dowiedział się o małym wypadku, przyjechał posiedzieć z nim.
Nie przyjechał sam, podobno podwiózł go kolega, bo i tak musiał wracać, choć Griffith nie miał okazji go poznać. Może to ten sam chłopak, który był na kolejnym zdjęciu?
- Na drugim był z kolegą. Pewnie zrobili je tego samego dnia - mruknął cicho, nie dodając jednak co więcej działo się na tej fotografii. Ciekawe, czy gdyby udało się je odnaleźć, nadal ich jakość pozwalałaby odczytać wydarzenia pisane chwilą złapaną w pojedynczą klatkę. Część osób narzekała na trwałość polaroidów, inni mówili, że są genialne pomimo upływu lat.
- Nie wiem, czy cokolwiek powinnaś - odparł zgodnie z prawdą - poza tym, nie zapomniałem, że jesteś ignorantką, więc pewnie puściłabyś moją odpowiedź mimo uszu i zrobiła to, co chciała. - Wzruszył ramionami, stale uważnie śledząc rozwój wydarzeń na wielkim ekranie. Uśmiechnął się ledwie dostrzegalnie i dopiero po tym odwrócił twarz w jej stronę.
- Na długo przed tym filmem obejrzałem Lęk pierwotny - poinformował z niezadowoleniem, które bynajmniej nie sugerowało, że ten tytuł nie wymagał uwagi, ale konsekwencje z tego wyboru dokuczały mu przy obecnym tytule. - I do ostatniej sceny myślałem, że będzie plot twist, a chłopak po uniewinnieniu okaże się winnym - powiedział, dodając do tego pojedyncze wzruszenie ramionami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W odpowiedzi na słowa Blake'a, rudowłosa jedynie skinęła głową, właściwie nie poświęcając więcej czasu na myślenie o wspomnianej przez niego fotografii. Nie zastanawiała się, czemu zdjęcie z kolegą jej brat trzymał pomiędzy kartkami ulubionej książki i czemu była to właśnie taka fotografia, a nie na przykład z dziewczyną, której być może nie zdążył przyprowadzić (lub wcale nie miał takiego zamiaru) do domu przed śmiercią rodziców i swoim zaginięciem.
Nie znała zbyt wielu kumpli brata. Pomijając Blake'a, który jeszcze przed całą aferą związaną z artykułem jego matki, bywał w ich domu, a także paroma innymi, którzy od czasu do czasu się tam pojawiali. Poniekąd było to pewnie spowodowane różnicą wieku, która w okresie nastoletnim dość znacząco wpływała na fakt, że nie spędzali wspólnie czasu, ale także tym, że życie Aury kręciło się wokół treningów i szkoły oraz pielęgnowaniu własnych znajomości.
Bla, bla, bla. Powtarzasz się, Griffith, a to zaczyna robić się nudne – rzuciła nieco sarkastycznie, choć w kącikach jej ust czaił się cień rozbawienia. Czy powinna być bardziej przejęta, że tak podkreśla to, iż ma ją za ignorantkę? Być może, skoro wbrew temu co jeszcze niedawno twierdziła, to była bardziej obelga niż komplement, ale przecież nie zależało jej na tym, by być przez niego pozytywnie odbieraną.
Dość szybko dopasowała tytuł do filmu, który również widziała. Znacznie lepiej rozeznawała się w nieco dojrzalszych produkcjach niż takich, które powstały w ciągu ostatnich miesięcy lub lat. Zerknęła na niego.
Jak dla mnie jest coś intrygującego w tym, że właściwie nie dowiadujemy się, czy chłopak jest winny. To staje się jakby kwestią drugorzędną w obliczu rozważania, czy dowody wskazują jednoznacznie na fakt, że to zrobił i jak ich własne doświadczenia wpływają na postrzeganie tej sprawy. Chyba byłabym trochę rozczarowana, gdyby podali nam na końcu gotową odpowiedź na tacy – uznała, nawet pod koniec trochę zła, że znów się rozgadała. Niewiele jednak potrafiła poradzić na to, że czasem słowa wypływały z jej ust szybciej niż mogłaby się zastanowić, czy to właściwe.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”