WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chociaż kobietą była nowoczesną, do randek miała dość tradycyjne podejście. Ludzi poznawała w prawdziwym życiu. Stojąc w kolejce po kawę, spacerując po parku, siedząc przy zatłoczonym barze, buszując po bibliotece, jadąc autobusem czy robiąc zakupy w pobliskim warzywniaku. Z zasady nie szukała wrażeń w Internecie. Tam łatwo było skłamać, coś przekręcić, przeinaczyć, celowo wprowadzić drugą osobę w błąd, a ona lubiła mieć wszystko czarno na białym. Nie chciała gdzieś tam dumać, myśleć, intensywnie się zastanawiać - lubiła wiedzieć - i widzieć z kim rozmawia. Któregoś razu jednak dała się namówić przyjaciółkom na założenie Tindera. Leżały wtedy we trzy na jej wielkim łóżku, popijały wino i na zmianę przesuwały to w lewo, to w prawo. Zabawa była przednia, to musiała przyznać. Niektóre opisy były przezabawne. Aimee czytała je na głos i skręcała się ze śmiechu, a łzy ciurkiem spływały jej po policzkach.
I chociaż randkową aplikację planowała usunąć już dnia kolejnego, z samego rana zrobić tego zapomniała, po południu napisał do niej Keaton, a wieczorem po prostu przepadła. Pół nocy spędziła gadając z nim o wszystkim i o niczym. Dwa tygodnie później siedzieli zaś przy stoliku w eleganckiej restauracji. Ona w seksownej, czerwonej sukience z odkrytymi ramionami, z włosami upiętymi w luźny kok i ustami podkreślonymi szminką - on w ciemnych spodniach i czarnej koszuli. Wyglądał świetnie, nawet lepiej niż na zdjęciach. Był czarujący, kulturalny. Odsunął przed nią krzesło, pozwolił jej jako pierwszej złożyć swoje zamówienie. Hale była wręcz zdumiona tym, jak dobrze zdawały się sprawy układać. Nigdy by nie przypuszczała, że facet poznany online może okazać się aż tak fajny. Zabawny, charyzmatyczny. Bez wyroku sądowego, ze stabilną pracą i zdrowym podejściem do związków. Wow, po prostu wow. Może rzeczywiście niepotrzebnie tak długo wzbraniała się przed całym tym tinderowaniem, już dawno temu powinna była się zapisać.
Dobre pierwsze wrażenie - szybko jednak zastąpione zostało przez fatalne drugie wrażenie. Gdy dania wylądowały na stole blondyn wyraźnie poczerwieniał na twarzy, zbluzgał Bogu ducha winnego kelnera, zapytał co to za gówno, a potem zmusił przerażonego pracownika restauracji, aby przyprowadził do niego kucharza odpowiedzialnego za tak fatalny posiłek, zupełnie nie odpowiadający jego oczekiwaniom. A, że wszystko zadziało się tak szybko, Aimee nawet nie zdążyła zareagować. Po prostu zastygła w bezruchu, bezradnie rozglądając się na boki. Dwie minuty później przy stoliku pojawił się sprawca tego całego zamieszania. Szef kuchni. Nie jakiś przypadkowy, którego twarz ciemnowłosa szybko mogłoby po tym nieszczęsnym incydencie wyrzucić z pamięci, a Judah… dobry znajomy jej ojca. Gdy tylko go rozpoznała jej policzki zapłonęły żywym ogniem. Och, jak bardzo chciała się wtedy zapaść pod ziemię. Nie odezwawszy się ani słowem przeczekała całą tą niezbyt sympatyczną wymianę zdań pomiędzy mężczyznami, odprowadziła kucharza wzrokiem, a gdy zniknął za ciężkimi, metalowymi drzwiami zjebała swoją randkę za prostackie zachowanie z góry do dołu. Facet jej słowami był tak zaskoczony, że natychmiast się obraził, uniósł honorem i zostawił ją samą z nieuregulowanym rachunkiem na sto dolarów. Pal licho - pomyślała tylko sobie, bo kurczę. Czym były pieniądze wyrzucone w błoto w porównaniu do zażenowania, które teraz czuła? Podniosła się więc z miejsca i z zamiarem przeproszenie Hirscha ruszyła w stronę kuchni. Akurat wyszedł z niej kelner, wykorzystała więc moment i wbiła się do środka.
Um… dzień dobry?” mruknęła, stając za brunetem, pochylającym się nad porcelanowymi talerzami. “Naprawdę strasznie, ale to strasznie mi głupio. Chyba jeszcze nigdy nie byłam na tak fatalnej randce… Tamten facet… powinnam była wejść mu w słowo i nie pozwolić skończyć” uśmiechnęła się do niego przepraszająco. “Nie zdążyłam spróbować, ale dania wyglądały pysznie” dodała, zagryzając dolną wargę. Świetne świadectwo wystawiła swoim rodzicom, nie ma co.
Ostatnio zmieniony 2020-11-28, 16:55 przez Aimee Hale, łącznie zmieniany 1 raz.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— 13 — Judah naprawdę miał niekończące się pokłady cierpliwości względem ludzi napotykanych w swojej pracy. Rzadko na kuchni krzyczał, a jeszcze rzadziej dawał się ponieść emocjom, gdy jakiś klient zupełnie bezzasadnie próbował wmówić mu, że przygotował danie z karty źle. Tłumaczył ze spokojem, czasem proponował zniżki, innym razem darmowy deser, a niekiedy żeby takiego gościa zdenerwować jeszcze bardziej, po prostu podchodził do niego z uśmiechem na ustach, który znikał dopiero, gdy po mniej lub bardziej przyjemnej rozmowie wracał na kuchnię. Ale nigdy nie ignorował informacji, które do niego docierały. Stawiał im czoła, wychodził na salę, rozmawiał. Tak jak i tym razem. Ubrany w swój roboczy fartuch przekazał któremuś z pomocników, żeby dokończył to danie, które właśnie przygotowywał, podczas gdy sam kierowany przez kelnera podszedł do stolika, od którego wyszła pierwotnie nowa skarga. Stolika, przy którym pierwszą twarzą, jaką dostrzegł, była... Aimee. Tak, ta sama Aimee, z której ojcem znał się od dawna i którą poznał dobrych kilka lat temu, teraz widząc, że była tu... na randce? Świetnie.
Ale potem wszystko wyglądało tak samo, jak zawsze. Seria nie do końca wyraźnych, wyrzuconych w fałszywej złości słów, a w odpowiedzi na nie standardowa, ułożona przez ich managera śpiewka - przykro mi, mam nadzieję, że następnym razem będzie smakowało brzmiące jak największa bzdura świata. Judaszowi ani nie było przykro, ani nie miał nadziei, że klient jeszcze kiedyś przekroczy próg ich restauracji, po raz kolejny mając okazję do wykłocania się... o nic. Bo tyle z jego monologu zrozumiał. Coś mu nie pasowało, ale nie potrafił powiedzieć co dokładnie, coś było źle przyprawione, ale kiedy padło pytanie co?, odpowiedzi już nie dostał. Nie zaproponował więc żadnych gratisów, zniżek, przyniesienia raz jeszcze tego samego dania, ale w poprawionej formie, co zwykł robić, gdy ktoś naprawdę miał powód do tego, by żądać od samego Hirscha reakcji. Tutaj go nie było. Była za to próba może wyłudzenia czegoś, może zaimponowania Aimee, patrząc na jej minę zupełnie nieskuteczna, a na dodatek zbyta przez Judasza krótkim niestety nic nie mogę Panu zaproponować, po którym jedyne co mu pozostało, to wycofać się do kuchni.
I tak też zrobił. Zniknął za drzwiami, nie oglądając się ani w stronę niechcianego klienta, ani w stronę Aimee, której wzrok napotkał łącznie może z dwa razy i za każdym z nich widział, że sama nie wie co się dzieje. Ale to nie była jego sprawa. W tej chwili córka Hale'ów była tylko kolejną klientką, więc jak taką też klientkę ją potraktował, zachowując pełen profesjonalizm, który zniknął wraz z powrotem na kuchnię, gdzie Judasz ani się już nie uśmiechał, ani nie szczędził w słowach, które padły pod adresem jej... randki.
Jak go jeszcze kiedyś tu zobaczysz powiedz, że nie ma wolnych miejsc – odezwał się raz jeszcze, słysząc przesuwające się drzwi i spodziewając zobaczyć w nich Philipa, jednego z kelnerów, który przez ostatnich kilka minut lawirował ciągle między salą a kuchnią. Ale Philipa nie było, a na jego miejscu stała tym razem... młoda Hale. – Aimee. Tak, dzień dobry – nie zamierzał udawać ani przed nią, ani tak na dobrą sprawę przed nikim innym, że wcale nie powiedział przed chwilą tego zdania, bo... przecież powiedział. Na tyle głośno, by wraz z nią usłyszeli je inni pracownicy restauracji, którzy kręcili się teraz po kuchni, udając, że nic takiego nie miało miejsca. Tak samo, jakby wcale do środka nie wszedł właśnie gość, do tego wyróżniający się na tle wszystkich innych czerwoną, wieczorową sukienką. – Aimee. Przestań. Zdarza się – zatrzymał ją, unosząc do góry dłoń. – To nie moja sprawa, a klienci są różni. I nie zabrzmi to skromnie, ale wydaje mi się, że takie właśnie były – żeby to nie ona czuła się winna całej tej sytuacji puścił jej oczko, odrywając się na chwilę od kartek, na których spisane były zamówienia. – A chcesz jeszcze spróbować? Może coś się znajdzie, ale... – przez pracę stracił poczucie czasu, więc na chwilę przerwał, spoglądając na wiszący na ścianie zegar. – jeśli nie zależy Ci na tej randce, to musiałabyś poczekać jakieś dwadzieścia minut. Mamy sporo zamówień, bo niedługo zamykamy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Musiała przyznać, była pod naprawdę wielkim wrażeniem jego profesjonalizmu i opanowania. Tego, że nawet, gdy blondyn zaczął toczyć pianę z ust, grozić umieszczeniem niepochlebnej recenzji na Yelpie i rzucać wyzwiskami, Judah ani na moment nie wyszedł z roli. Był cierpliwy, skupiony, spokojny. Nie wyglądał wcale tak, jakby miał zamiar złapać klienta za fraki i odpuszczając sobie wszelkie uprzejmości, tak po prosty wyrzucić go za drzwi. Czym był więc jeden, pełen poirytowania komentarz? W dodatku w pełni zasłużony? Uśmiechnęła się leciutko pod nosem, nieznacznie kiwając przy tym głową. Restauracja, tak jak każda inna firma, mogła decydować o tym, kto jest, a kto nie jest w niej mile widziany - i jej zdaniem nie było w tym niczego złego. Świetnie to rozumiała.
Wiem, że się zdarza, ale to naprawdę żadne usprawiedliwienie” uśmiechnęła się skruszona. Było jej tak strasznie, cholernie głupio. No i po części też przykro, bo niesamowicie cieszyła się na tę randkę. Już jakiś czas temu rozstała się z poprzednim chłopakiem, swoje zdążyła odżałować i brakowało jej bliskości drugiego człowieka, ogromnie jej łaknęła, a tutaj czekało ją srogie rozczarowanie. Mężczyzna, który z początku wydawał się być kulturalny, zabawny, czarujący - w rzeczywistości okazał się gburem i prostakiem. Urządził publiczną awanturę (jego krzyki pewnie było słychać nawet w najbardziej odległych zakątkach lokalu), a gdy go upomniała zamiast okazać skruchę uniósł się honorem i wyszedł, nie regulując rachunku. Idealny piątkowy wieczór, nie ma co.
Kąciki jej ust zadrżały, kiedy z ogromną pewnością siebie Hirsch oznajmił, że dania nie tylko pięknie wyglądały, ale też świetnie smakowały. I kiedy już miała się zaśmiać i powiedzieć, że cóż, będzie musiała uwierzyć mu na słowo zaproponował jej dokończenie posiłku. Co było z jego strony niesamowicie miłe, zwłaszcza, że wcale nie musiał tego robić. “Bardzo chętnie” zgodziła się niemal od razu. Gdy tylko dowiedziała się, że Hargrovee zabiera ją do restauracji przez cały tydzień wszystkiego sobie odmawiała, żyjąc jedynie na wodzie, kawie i bezcukrowych sucharkach - oczywiście po to, żeby jak najlepiej wyglądać w swej obłędnej, czerwonej kiecce. I rzeczywiście, prezentowała się niesamowicie apetycznie, żołądek z głodu jednak wywracał się jej na drugą stronę. “Nie, nie zależy. Prawdę mówiąc, mój towarzysz nie potrafił udźwignąć miażdżącej krytyki i… tak jakoś wyszło, że zostałam sama” wyjaśniła, modląc się tylko, żeby na jej policzkach nie wykwitły zaraz pełne zażenowania rumieńce. Znowu. “W każdym razie… nie chcę spisywać tego dnia na straty. Zaczekam, ile będzie trzeba” dodała, przyglądając mu się z zaciekawieniem. Krzątał się po kuchni, robiąc rzeczy, o których nie miała najmniejszego pojęcia, w dodatku wyglądając tak nieprzyzwoicie seksownie. Chociaż nie, zaraz, wróć. Dlaczego patrząc na niego w ogóle o czymś takim pomyślała? Był od niej prawie dwa razy starszy, przyjaźnił się z jej ojcem. To powinny być wystarczające argumenty, żeby nie wodzić za nim wzrokiem i w duchu sobie nie wzdychać. Halo, Ziemia do Aimee!
Nie będę dłużej Panu przeszkadzać, wrócę do stolika” oznajmiła posyłając mu ostatni uśmiech, a następnie odwracając się na pięcie i maszerując na swoje poprzednie miejsce. A, że na stoliku wciąż stała niedokończona butelka wina i dwa kieliszki, za które tak czy siak będzie musiała zapłacić, nalała sobie pół lampki, uniosła do góry naczynie i upiła kilka niespiesznych łyków, odbijając na szklanym brzegu ślad swojej szminki.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dziwnie było patrzeć na córkę faceta z którym od czasu do czasu miał okazję pracować, napić się dobrej whisky czy którego obsługiwał w tej samej restauracji, w której siedziała teraz ona, wyraźnie dając swoim spojrzeniem do zrozumienia, że gościa z którym tu przyszła uważa za pomyłkę. Judah też tak uważał. Może i był ostatnią osobą, która powinna oceniać teraz innych, ale tak właśnie uważał, wszystkie te przemyślenia zostawiając schowane głęboko w swoim umyśle, niedostępnym dla innych, za wyuczonymi na pamięć formułkami, którymi zbywał natrętnych klientów. On był jednym z nich. Był arogancki, roszczeniowy i zwyczajnie niegrzeczny, co zupełnie odbiegało od obrazu Aimee, jaki już lata temu wytworzył na podstawie pierwszego, ale i każdego kolejnego wrażenia, jakie na nim wywarła. Nie była ani niegrzeczna, ani arogancka, ani tym bardziej roszczeniowa, a takich ludzi dało się poznać z daleka. Więc tak, ten gość naprawdę był pomyłką. Ale jak potem powiedział, to nie była jego sprawa. Zajął się zamówieniami, porządkując te, które jeszcze na ostatnią chwilę inni klienci zdążyli złożyć, zanim do środka wślizgnęła się Aimee, tym samym zbijając go z tropu, gdy myślał, że mówi do Philipa. – Usprawiedliwienie? Nie wydaje mi się, że to Ty powinnaś usprawiedliwiać jego zachowanie, Aims – mówił tak do niej zawsze? Czy teraz wyjątkowo wyrwało mu się to z ust, zanim zdążył uznać, że lepiej będzie jeśli zostanie przy pełnej wersji jej imienia? – Przeżyłem trochę fatalnych randek i jestem pewny, że któraś z nich była gorsza od tej – dorzucił zaraz, mimowolnie odciągając do tyłu łopatki, żeby wyprostować się, kiedy kartki z różnymi nazwami dań z karty odsunął już na bok. W duchu jednak liczył, że w tej chwili nie będzie chciała wypytywać go o wszystkie nieudane spotkania, bo chociaż podzielił się z nią tą informacją po to, żeby podnieść ją trochę na duchu, przy okazji co najmniej kilka innych osób słyszało, że Judah Hirsch też zaliczył w swoim życiu różne wtopy. I tyle musiało im wystarczyć, bo nie zamierzał ot tak mówić dokładnie jakie. A przynajmniej nie tu, nie teraz, nie kiedy każde jego słowo przechwytywane było przez kilka dodatkowych par uszu.
Zanim jednak odwrócił się do jednego ze swoich współpracowników, chcąc podzielić się z nim ostatnimi zamówieniami, które czekały do przygotowania, tak naprawdę po raz pierwszy tego wieczoru przesunął spojrzeniem po całej sylwetce Aimee. – I nawet lepiej. Mam nadzieję, że nie przyjdzie mu do głowy, żeby jeszcze tu wracać – rzucił całkiem szczerze, po raz kolejny puszczając w jej stronę oczko. Czy miał na myśli tylko to, że takich klientów ich restauracja nie potrzebowała? Czy tak naprawdę za tym wszystkim kryło się coś więcej, coś o czym dopiero co pomyślał, uświadamiając sobie, że... – Błagam, Aimee, Judah. Mów mi Judah – Hale nie jest już tylko jedną z córek jego znajomego, którą traktował kiedyś jak dziecko, ograniczając ich rozmowy do krótkiego dzień dobry i jeszcze krótszego do widzenia. W niczym nie przypominała już tej osoby co kiedyś, a on zdecydowanie nie patrzył na nią przez pryzmat ojca i wieku, jaki niestety ich dzielił. Ale chwila, czy aby na pewno niestety?
Mimo to, po swoim krótkim upomnieniu pokiwał głową na znak, że może faktycznie lepiej jeśli wróci do stolika, a on za jakiś czas do niej dołączy. I tak też zrobił. Z gotowym daniem, własnoręcznie przed nią postawionym, czym kupił sobie kilka dodatkowych minut przerwy zanim z pracownikami na tej samej zmianie powoli zaczęli przygotowywać się do zamknięcia. – No mam nadzieję, że to będzie smakować. Dwukrotna krytyka jednego dnia to chyba trochę za dużo – całość wybrzmiała ironicznie, trochę jak przytyk, którym faktycznie w jakiejś małej części była. Ale nie względem Aimee, której posłał szczery uśmiech, czekając aż weźmie do ust pierwszy kęs. – Jak wracasz do domu? Potrzebujesz podwózki? – bo on i tak kończył niedługo pracę, prawda? Więc co mu szkodziło zabrać ją ze sobą?
Ostatnio zmieniony 2020-11-29, 13:30 przez Judah Hirsch, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie, nie mówił tak do niej zawsze. Zazwyczaj używał pełnej wersji jej imienia, ale cholera. Tak gładko zabrzmiało to w jego ustach, że nie mogła się nie uśmiechnąć. Podobało się jej. Naprawdę podobało. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby częściej się tak do niej zwracał, w dodatku patrząc na nią w ten sposób. Jakby w jego oczach nie była już małą, zagubioną dziewczyną a dorosłą, zmysłową kobietą.
Chętnie posłuchałabym o tych fatalnych randkach” zaśmiała się cicho, nie minęło jednak parę sekund, a już pożałowała tego, że w porę nie ugryzła się w język. Słowa, które wydostały się z jej gardła były bardziej niż dwuznaczne. Sugerowały, że chciałaby uciąć sobie z nim dłuższą pogawędkę, zgłębić historię jego związków, no a… tego robić jej chyba nie wypadało? Zwłaszcza tutaj, teraz, kiedy ich rozmowie przysłuchiwało się wiele dodatkowych par uszu. Kiedy dzieląca ich różnica wieku dostrzegalna była gołym okiem, a część pracowników restauracji pewnie zdawała sobie sprawę z tego, czyją Hale jest córką. “Pewnie poprawiłoby mi to humor. Słuchanie o tym, jak niedoszła dziewczyna wyszła w połowie kolacji, podczas romantycznego spaceru po parku nagle lunął deszcz, a ustawione na nocnej szafce świeczki i kadzidełka o mało nie spowodowały pożaru” doprecyzowała, mając nadzieję, że tych kilka przytoczonych przez nią, wymyślonych przykładów zmieni nieco ton jej wypowiedzi i pomoże uniknąć oskarżeń o bezwstydne flirtowanie z kucharzem.
Też tak myślę” uśmiechnęła się, gdy Hirsch powiedział, że ma nadzieję, że jej tinderowy amant już nie wróci. Sama do końca nie była pewna o to, czy chodziło mu o to, że w jego restauracji nie jest mile widziany, czy może jego słowa posiadały jakieś drugie, ukryte dno - nie miało to jednak większego znaczenia, jej wyobraźnia i tak robiła swoje. “Judah, w porządku” mruknęła, na moment przechwytując jego spojrzenie. I całe szczęście, że zdążyła, w przeciwnym razie ominąłby jej widok tych roześmianych oczu i kącików ust unoszących się ku górze. A to byłaby prawdziwa szkoda.
Siedząc przy stoliku i racząc się winem, nie myślała już o nieudanej randce, o tym, że facet okazał się tak wielkim rozczarowaniem, zostawił ją z pustym brzuchem i gigantycznym rachunkiem. Może tak po prostu być musiało? W innym razie nie wpadliby na siebie tego wieczoru? Nie zobaczyłby jej w tej pięknej, czerwonej sukience? Nie zamieniłby z nią tych kilku słów?
Wszystko zaraz się okaże” zażartowała, chociaż prawdę mówiąc krytyki z jej strony nie musiał się obawiać. Była tak niesamowicie głodna, że ze smakiem zjadłaby nawet najzwyklejszy w świecie makaron z sercem. “Mmmmm” biorąc do buzi pierwszy kęs pozwoliła sobie na przeciągłe mruknięcie. Danie było przepyszne. Niezwykle delikatne, wprost rozpływało się w ustach. Nie za słodkie, nie za słone. Doprawione orientalnymi przyprawami. Idealna fuzja smaków. “To jest jak… jak orgazm dla podniebienia” oznajmiła w końcu, posyłając mu rozanielone spojrzenie - które już po chwili nabrało jakiejś takiej ostrości, bo ciekawa była czy połknie haczyk i w jakiś sposób zareaguje, czy zachowa kamienną twarz i będzie zachowywał się jakby nigdy nic, jak na przyjaciela domu przystało. “Och, szczerze mówiąc nie zastanawiałam się nad tym. Przyjechałam tutaj taksówką i myślałam… “ urwała. Myślała, że po miłej kolacji pozwoli facetowi zabrać się do domu i tam wspólnie spędzą niezwykle przyjemne chwile, tym razem tylko we dwoje. No ale nic z tego. Typowi jak Keaton nawet kijem dotknąć by się nie dała. Trzeba się jednak szanować i znać swoją wartość, a nie biec za każdym, kto okaże odrobinę uwagi. “Chętnie skorzystam z podwózki. To na pewno nie będzie żaden problem? Mieszkam we Freemont, to kawałek stąd” rzuciła lekko. “Widzę, że większość gości zaczyna się już zbierać do wyjścia, na pewno chcielibyście ogarnąć salę i wszystko już pozamykać. Może zaczekam na zewnątrz?” zapytała, zagryzając dolną wargę.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie odpowiedział z jednego, prostego względu - nie byli sami. Co chwilę wymijali ich kelnerzy czy inni kucharze, którzy chcąc nie chcąc, nawet jeśli bardzo skupieni na własnych obowiązkach, pojedyncze słowa z ich rozmowy na pewno wyłapywali. A ta zmierzała w innym, specyficznym kierunku. Czy złym? Judah by tak tego nie określił. Dla niego rzeczy, które jeszcze kilka lat temu były nieodpowiednie teraz nie miały aż takiego znaczenia, przesuwając odgórnie ustalone granice trochę dalej, pozwalając mu robić więcej. Na przykład odpowiadać na dwuznaczne teksty dwudziestolatki.
Ale nie tym razem. Tym razem pozostał przy uśmiechu, widocznym z tej perspektywy tylko dla Aimee. Nieznacznie pokiwał też głową na jej kolejne słowa, jakby z uznaniem, że tak dobrze z tego wybrnęła. Dla sprawiania pozorów, dla zachowania namiastki oficjalnej rozmowy, jaką była ta ich, ta, którą właśnie przeprowadzali. Bo była, prawda? – Coś w tym stylu – nie do końca tak wyglądały zakończenia tych jego fatalnych randek, ale nawet jeśli czas by o tym opowiedzieć był odpowiedni, zważając na to jak zakończyło się właśnie spotkanie młodej Hale, to miejsce już niekoniecznie. – Może kiedyś opowiem – dorzucił, kątem oka zerkając na kilku pracowników stojących najbliżej, tak jakby chciał sprawdzić czy zajmują się pracą, czy jednak wpatrują się w nich, ewidentnie testując cierpliwość Hirscha i być może czekając na rozwój sytuacji.
Którego póki co nie było, gdy Aimee wróciła na salę, a Judah do swojej pracy.
I choć pośród ostatnich gości czy kręcących się pomiędzy nimi kelnerów powinien zachować tę kamienną twarz, nie odpowiadając na jej zaczepny komentarz, tym razem też zrobił coś, na co decydować się zapewne nie powinien. – Ciekawe porównanie – jego głos wybrzmiał łagodnie, z pewną nutą rozbawienia, którego w tym przypadku nie dało się wyczytać z samej twarzy Judaha, jakby nie zsynchronizowanej z jego słowami, nie wykrzywionej w nieznacznym uśmiechu. Ale mimo wszystko to był komplement. Komplement, który podsumował kiwnięciem głowy i zakończył zmianą tematu, pytając czy potrzebuje, by podwiózł ją do domu. – To dokończ, odwiozę Cię – odparł niemal od razu, próbując wyrzucić z głowy pierwsze zakończenia jej zdania, nasuwające mu się na myśl. Myślała... co? Co konkretnie myślała? Och Judasz, naprawdę chcesz to wiedzieć? Chyba raczej nie powinieneś, wybrzmiało nagle w jego głowie, doprowadzając go do porządku i poniekąd zmuszając też do odpowiedzi. – Jakby twój ojciec dowiedział się, że byłaś tu i nie miałaś jak wrócić, a ja Cię nie odwiozłem, to wtedy dopiero miałbym problem – oczywiście żartował, co podkreślił krótkim, dźwięcznym śmiechem, rozchodzącym się po sali. – A jak wolisz? Możesz poczekać tu, ja i tak skoczę tylko po rzeczy i wracam. Poradzą sobie beze mnie – tak jak i Aimee poradziłaby sobie bez niego, zamawiając taką samą taksówkę jak ta, którą tu przyjechała. A jednak on się uparł. Uparł, że ją odwiezie, że skończy pracę trochę wcześniej, a potem razem przejdą na parking, gdzie zawsze zostawiał samochód przyjeżdżając do restauracji. Bo chciał to zrobić. Nie było w tym żadnej filozofii, nie była to rzecz, którą powinien przemyśleć dokładnie, rozpisując po drodze wszystkie za i przeciw, na podstawie których podjąłby decyzję. Ot, zwykła podwózka do domu. Tym właśnie była, prawda? Prawda?
Dlatego zanim się rozmyślił, zanim którekolwiek z nich to zrobiło, zostawił Aimee na sali, samemu wracając na kuchnię, gdzie zostawił fartuch, podziękował wszystkim na zmianie rzucając głośno dobra robota i zwinął się, zabierając wszystkie potrzebne mu rzeczy. – Gotowa? – całkiem nieświadomie ułożył dłoń na jej plecach, na wysokości talii, gdy wreszcie z powrotem znalazł się obok stolika, przy którym stała dalej Hale. – A więc Fremont, tak? Wyprowadziłaś się już? – nie tam mieszkali jej rodzice i nie tam widywał ją jeszcze kilka lat temu czy zaledwie w tamtym roku, kiedy ostatnio był na strzelamtutajwięcjakcośtomniepopraw Queen Anne, w dużym, przestronnym domu Hale'ów. Domu, który zamieniła na mieszkanie we Fremont, całkiem niedaleko od Belltown, gdzie sam stosunkowo niedawno się przeprowadził.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dziesięć sekund, dwa kliknięcia w telefonie - mniej więcej tylko zajęłoby jej zamówienie taksówki, z czego nie tylko Judah, ale też sama Aimee doskonale sobie sprawę zdawała. Zamiast jednak zadzwonić po taryfę - co rozwiązaniem byłoby pewnie o wiele szybszym i dla nich obojga mniej kłopotliwym, on nie musiałby mierzyć się z tymi nieco rozbawionymi, ciekawskimi spojrzeniami, ona zaś nie musiała na niego czekać - wolała wsiąść z nim do auta, porozmawiać jeszcze przez chwilę, pobyć sam na sam, z dala od reszty. Nierozsądne? Niewłaściwe? Takie być może było jej zachowanie, ale cholera. Miała bardzo słabą wolę i kiedy Hirsch tak ładnie proponował jej podwózkę, nie mogła - nie chciała - tak po prostu mu odmówić. Zaśmiała się więc, kiedy zażartował, że gdyby tak postąpił inaczej zgarnąłby solidną burę od jej ojca - nie była przecież już małą dziewczynką, nie o wszystkim mówiła tacie, a i podskórnie czuła, że brunet również ma tego pełną świadomość i tylko się z nią droczy, w czym utwierdził ją krótki, pełen rozbawienia dźwięk, który wydostał się z jego gardła. Czyli jednak. Miała rację. W oczach zapaliły się jej radosne iskierki, nie odezwała się już jednak ani słowem. Odprowadziła go wzrokiem do kuchni, dokończyła danie, a gdy znów przy niej się znalazł i otoczył ją ramieniem, zagryzła lekko dolną wargę, co by nie westchnąć przeciągle i nie zdradzić się z tym, jakie ten mały, niepozorny gest ogromne na niej wywarł wrażenie. “Mhm, gotowa”, mruknęła jedynie w odpowiedzi, a następnie pozwoliła mu wyprowadzić się z sali. Choć na zewnątrz było już ciemno i wiał leciutki wiaterek, mając przy sobie 36 i 6 nie czuła wcale zimna. Jej serce uderzało nieco szybciej niż zazwyczaj, w głowie przyjemnie jej szumiało, krew w żyłach wrzała. I sama już nie wiedziała czy to zasługa jego bliskości, promieniującego od jego skóry ciepła, obezwładniającego zapachu perfum - czy może natłoku wrażeń i ilości w pojedynkę wypitego wina?
Tak, wyprowadziłam się już jakiś czas temu. Chciałam poczuć smak prawdziwej dorosłości, wreszcie się usamodzielnić” przyznała, uśmiechając się lekko. Bardzo kochała swoich rodziców i była im niezwykle wdzięczna za wszystko co dla niej zrobili, ale w wielkiej willi z basenem, zajmującymi się najmłodszymi dziećmi opiekunkami i regularnie odwiedzającymi posiadłość sprzątaczkami… czuła się jak pod kloszem, w szklanej bańce. A niezależność była dla niej niezwykle ważna. Nie chciała przez całe życie polegać na znanym nazwisku, pragnęła dojść do czegoś sama, żyć po swojemu, według własnych zasad, na swój rachunek. Musiała więc odciąć pępowinę, pokój wielkości przestronnego apartamentu zamienić na dzielone ze współlokatorami mieszkanie i choć na początku nie było łatwo… w nowych realiach odnajdywała się teraz zaskakująco dobrze. “Chciałam iść do normalnej pracy, ale wciąż mam zajęcia na studiach, plan bardzo nieregularny. Dorabiam sobie grając do kotleta, śpiewając w klubach i barach” dodała, ładując się na fotel pasażera. A kiedy wyciągnęła dłoń, niechcący zahaczyła o jego rękę i aż wstrzymała oddech, bo całe jej ciało przeszedł dziwny prąd. “Opowiesz mi o tamtych nieudanych randkach?” zapytała, ściszając ton głosu. Była ciekawa, naprawdę ciekawa.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W samochodzie znaleźli się szybko. Nie dlatego, że Judahowi śpieszyło się, żeby odwieźć Aimee do Fremont, a potem wrócić do swojego pustego mieszkania. Na dobrą sprawdę wcale nie chciał tam wracać, nie sam. Nie kiedy miał okazję porozmawiać z Hale o takich głupotach, jak jego nieudane randki, czy po prostu podpytać o to czy już się wyprowadziła i więcej nie będzie jej widywać w willi na Queen Anne. Odpowiadało mu to. Podobała mu się ta niewinna z pozoru rozmowa, w którą dał się wciągnąć kilkadziesiąt minut temu na kuchni, kiedy jeszcze nie sądził nawet, że tym ten wieczór się skończy. Miał przecież pracę, własne obowiązki, a potem zaplanowany powrót do domu, żeby po całym, intensywnym dniu odpocząć.
Ale patrząc na to w jakim kierunku wszystko szło, nie mógł spodziewać się niczego.
Dreszczu, który przeszedł go, gdy niechcący dłoń Aimee znalazła się na tej jego też nie. I choć poruszyli temat wcześniej, pytania o fatalne randki również. Uśmiechnął się, z pozoru niewinnie, chociaż przez jego twarz przebiegł cień czegoś innego. Rozbawienia? Zadowolenia? I chociaż z początku nie wyglądał tak, jakby chciał o tym opowiadać, po chwili westchnął, kątem oka spoglądając na Aimee. – Na pracę przyjdzie czas, a na twoim miejscu korzystałbym z tego, że jeszcze nie musisz do niej iść – w pierwszej kolejności odpowiedział na to co mówiła o wyprowadzce i samodzielności, by dopiero po chwili podjąć temat randek. – Byłem na jednej randce w domu dziewczyny, której rodzice mieli wyjechać w jakąś delegację. W sumie to była jedna z pierwszych randek w moim życiu, jeszcze w liceum, na pewno byłem młodszy od Ciebie teraz – odpalił silnik, zapalił światła, raz jeszcze spojrzał na młodą Hale, zastanawiając się jednocześnie ile ma lat. Dwadzieścia? Mniej, więcej? Na pewno minimum osiemnaście, skoro już studiowała, a pewny był, że zaledwie kilka lat wcześniej jej ojciec zaprosił go kiedyś na któreś urodziny. Może nawet właśnie te osiemnaste, więc tak, musiała mieć teraz więcej. – Zrobiła kolację, zapaliła świeczki, wszystko było super, do czasu aż usłyszeliśmy, że garaż się otwiera, a pod dom podjechało auto jej ojca. Musiałem uciekać przez okno, do tego jedno z tych na piętrze, bo najpierw wymyśliła, żebym schował się w szafie – na samo wspomnienie zaśmiał się, w tym samym momencie wciskając gaz, kiedy wyjechali wreszcie na drogę. – No więc wyszedłem przez to okno na jakiś mały dach, z którego w ostatniej chwili spadłem prosto na trawnik, robiąc przy tym strasznie dużo hałasu. Potem mi powiedziała, że próbowała to wyjaśnić jakimś zwierzęciem, które grzebało w śmieciach, ale nie wiem do tej pory jakim cudem jej ojciec się na to złapał. A już tym bardziej jak wyjaśniła kolację przy świecach dla dwóch osób, podczas gdy w domu była sama – a może tak naprawdę ojciec tej dziewczyny wcale jej nie uwierzył, ale nie mając w zasięgu wzroku Judasza, którego mógł wyobrazić sobie przy stole ze swoją córką, po prostu dał wtedy spokój? – Była jeszcze jedna, na której dziewczyna planowała naszą przyszłość, łącznie z tym ile moglibyśmy mieć dzieci i że koniecznie chce mieć domek z ogrodem, a w nim dwa psy. To była randka w ciemno, nigdy wcześniej jej nie widziałem, na szczęście nigdy później też nie. I wkopał mnie w nią mój brat – do tej pory pamiętał jak wściekły wrócił do domu, a Jacob śmiał się, że jego zemsta się udała. Ale tego za co tą zemstę wymyślił Judah już nie pamiętał. – Usatysfakcjonowana? Były wystarczająco beznadziejne? – samo pytanie wystarczyłoby, by pociągnąć rozmowę, ale korzystając z okazji, że i tak stali na czerwonym świetle, spojrzenie przeniósł na chwilę na Hale, z trudem odrywając je od jej ust, a lokując gdzieś na wysokości oczu. Ciemnych, dużych oczu, które tak samo intensywnie wpatrywały się w niego, wywołując identyczny dreszcz jak ten, który przeszedł go wcześniej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W odpowiedzi na jego słowa zaśmiała się tylko krótko i przecząco pokręciła głową, bo czyż to się nie wykluczało? Jak miała zasmakować prawdziwej dorosłości, życia na własny rachunek, gdyby za mieszkanie, ubrania, mniejsze i większe przyjemności wciąż płacili jej rodzice? Żeby w pełni się usamodzielnić musiała zarabiać. Może i nie tak od razu na pełnym etacie, uwiązana do biurka, przygnieciona codziennymi obowiązkami - ale bez dwóch zdań, robić coś musiała. Popołudniami, w weekendy. W przeciwnym razie po odebraniu dyplomu ukończenia studiów będzie miała nie dość, że bardzo nikłe pojęcie o świecie to jeszcze i brak jakiegokolwiek doświadczenia zawodowego.
Gdy zaczął opowiadać o nieudanych randkach pochyliła się nieco w jego stronę, tak zupełnie odruchowo, naturalnie, bez większego zastanowienia. Żeby lepiej go słyszeć, żeby móc przyglądać się ruchom jego warg i widzieć emocje pojawiające się na jego twarzy. Tak, dokładnie dlatego. Nie dlatego, że chciała być bliżej. Skądże.
Rodzice, delegacja, to chyba zawsze się tak kończy” zaśmiała się, bo chociaż sama nigdy nie została przez staruszków z żadnym chłopakiem przyłapana, podobnych historii z ust przyjaciół słyszała co najmniej pięć. Jakby opiekunowie mieli wbudowany jakiś detektor i za każdym razem, gdy któraś z ich pociech chciała sobie życia trochę poużywać nagle wcześniej wracali z pracy, wakacji, zagranicznych wyjazdów krzycząc - nie, nic z tego, nie na mojej warcie. Seks tylko po ślubie, po ciemku i pod kołdrą! “Zdążyłeś się chociaż ubrać, czy musiałeś wyskoczyć na ten ziąb takim, jakim Pan Bozia stworzył?” zaśmiała się, przyglądając mu z ukosa. Bez problemu mogła wyobrazić sobie to jak wyglądał tych dwadzieścia, może ciut więcej, lat temu. Opalona skóra, ciemne włosy, intensywne spojrzenie, lekki zarost. Dziewczyny musiały za nim szaleć. Swoją drogą, ciekawe ile ich było zanim stanął na ślubnym kobiercu i wraz z przyszłą żoną wymienił się obrączkami? “Och, to straszne” dodała autentycznie przejęta, gdy wspomniał o pannie, która już na wstępie zaczęła snuć plany wspólnej przyszłości. Dom, dzieci, rodzina - wszystko tak, ale cholera, w swoim czasie! “Byłam kiedyś na podobnej randce, z tym, że wybranek poszedł o krok dalej i w restauracji pełnej ludzi postanowił mi się oświadczyć. Nie mam bladego pojęcia skąd wytrzasnął pierścionek, może od zawsze nosił go przy sobie i tylko czekał na okazję, fakt faktem… to była bardzo żenująca chwila. Ludzie myśleli, że znamy się od dawna, bili nam brawo, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Udałam, że idę do łazienki, wyszłam i nigdy nie wróciłam” przyznała się, zwilżając usta koniuszkiem języka - dokładnie w tej samej chwili, w której przyłapała go na tym, że wpatruje się w jej miękkie, pociągnięte czerwoną szminką wargi, a następnie podnosi wzrok wyżej, wbijając ją w jej czarne jak węgiel ślepia.
Nie były takie znowu najgorsze” stwierdziła cicho, nachylając się nad nim jeszcze bliżej. Stali na czerwonym świetle, patrzyli na siebie tak, jakby nic innego się nie liczyło, a ona tak bardzo chciała go pocałować, że po prostu nie była w stanie z tym walczyć. I nie dbała o to, że być może nie powinna, bo przecież… wiek to tylko liczba i nie ma żadnego, nawet najmniejszego znaczenia. Kto by się przejmował? Zwłaszcza, kiedy byli tutaj sami, kiedy tak dobrze się im rozmawiało, muzyka płynąca z głośników wprawiała ich w przyjemne rozluźnienie, a miasto widziane nocą działało na wyobraźnię. Przysunęła się więc odrobinkę bliżej, tak że czuła na swojej twarzy jego ciepły oddech, ale… nie zdążyli, zrobili to za wolno, szansa przepadła. “Zielone” mruknęła, próbując ukryć zawód w głosie, grzecznie wracając na swoje poprzednie miejsce, bo przecież w trakcie jazdy kierowcy lepiej było nie rozpraszać, chcieli cało i zdrowo dotrzeć do swoich domów, nie skończyć gdzieś w przydrożnym rowie. “Podoba mi się Twój głos. Możesz mi opowiedzieć o czymś jeszcze” podsunęła, opuszkami palców gładząc satynowy materiał sukienki, który w świetle ulicznych lamp tak ładnie błyszczał się i mienił.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ta prawdziwa dorosłość w Hirscha uderzyła aż za szybko, kiedy będąc zaledwie w jej wieku dowiedział się, że w ciągu kilku miesięcy zostanie ojcem. I to pociągnęło za sobą falę następnych, wtedy wydawać by się mogło, że właściwych zdarzeń. Ślub. Praca, porzucenie myśli o studiach, usamodzielnienie się, którego tak bardzo pragnęła teraz Aimee. Rozpoczęcie dorosłego życia u boku kogoś, kto według formułki wypowiadanej przed pastorem, powinien już do jego końca na tym miejscu pozostać. Ale wszystko skończyło się inaczej i nawet jeśli na tym etapie swojego życia Judah to jakie decyzje podejmował w przeszłości już zaakceptował, nigdy nie powiedział na głos, że gdyby mógł, wszystko by cofnął. Że najchętniej skończyłby te studia, poszedł do pracy później niż musiał, a już na pewno wykorzystałby maksymalnie nastoletnie życie pozbawione problemów zamiast tak szybko wpadać w rytm tego dorosłego, gdzie na porządku dziennym pojawiały się nowe, czasem ciężkie do przeskoczenia sytuacje.
Dlatego to samo zasugerował Aimee i dokładnie to samo zasugerowałby własnym dzieciom, gdyby któreś z nich wpadło na pomysł, by za szybko wchodzić w dorosłość. Bo hej, czy to nie od niej Judah czasem próbował uciekać? Wyjeżdżając praktycznie z dnia na dzień na Bahamy, kupując sportowe auto, o którym marzyłby gdyby nadal miał te dwadzieścia lat, a na końcu wodząc wzrokiem za... Aimee. Nie, cofnij, nie Aimee. A może jednak? Nie wydawał się być skrępowany jej bliskością i spojrzeniem, które co jakiś czas kątem oka zauważał, starając się jeszcze nie odrywać wzroku od drogi. Ba, z coraz większą śmiałością posyłał jej podobne, gdy tylko skończył opowiadać o dwóch randkach, które śmiało zaliczał do jednych z tych najgorszych w swoim życiu, a z których teraz śmiał się głośno, wspominając je z sentymentem. Tak, naprawdę to robił - wpatrywał się w nią nie przez pryzmat tego, że jest córką człowieka, z którym kiedyś łączyło go coś na wzór przyjaźni podczas robienia wspólnych interesów, a jak w kobietę, którą poznał w barze. Albo na tinderze. Albo gdziekolwiek indziej, bo przecież nie to było tu istotne - w przeciwieństwie do tego gdzie chciał z nią skończyć.
U niej. U siebie. Albo nawet tu, w tym samochodzie.
Nie zdążyłem się nawet rozebrać – chociaż jej pytanie wyrwało go z zamyśleń, na dobrą sprawę dotyczyło czegoś, co i tak krążyło po jego głowie. Odpowiedział więc na nie z rozbawieniem, na chwilę zerkając w prawo, aż napotkał jej twarz - twarz, którą miał tak blisko siebie, że gdyby nie prowadził teraz auta, być może sam pomyślałby o tym, o czym ona myślała już niedługo później. – Też bym takich oświadczyn nie przyjął – roześmiał się, krótko podsumowując podobne doświadczenia, kiedy stanęli już na czerwonym. – Ale musisz przyznać, że mogły być lepsze – sam nie wiedział czemu aż tak bardzo pochylił się w jej stronę, ale tak, zrobił to. Zrobił dokładnie to samo co ona, uporczliwie wpatrując się w jej duże, czarne oczy, by wzrok nie schodził niżej. Na te usta, które gdyby zmniejszyć niewielki już dystans mógł bez problemu poczuć na swoich. Nie, które nie tylko mógł, ale też chciał poczuć, postępując nieracjonalnie, nielogicznie, nieprzyzwoicie. Tak, jak mu nie przystało. Jak im obojgu, do cholery, nie przystało. – Tak – odpowiedział, jakby właśnie go o coś zapytała zamiast poinformować o zielonym świetle. I tyle. Wcisnął gaz, ruszył do przodu, a wzrok ponownie z Aimee przeniósł na drogę. – O czym? O kolejnych nieudanych randkach czy tych, które zapamiętałem, ale tym razem dlatego, że były fajne? – nieświadomie obniżył ton głosu, zdanie kończąc krótkim, ledwie zauważalnym uśmiechem. – Ale to i tak raczej innym razem, bo już prawie jesteśmy – zauważył, skręcając w ulicę Aimee. Tak, to ta sama ulica, której nazwę podała mu jeszcze wcześniej, na parkingu, gdy dopiero co wsiadali do auta, a przy której teraz Judah parkował, możliwie jak najbliżej budynku w którym mieszkała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy oznajmił, że podczas feralnej randki nawet nie miał okazji wyskoczyć z ubrań zaśmiała się dźwięcznie, bo zdaje się, że własnym pytaniem odsłoniła się aż nadto. Nie, żeby jakoś przesadnie gryzła się teraz w język i bardzo żałowała, zwłaszcza, że Judah nie sprawiał wrażenia zgorszonego jej zachowaniem, po prostu… to było dla niej całkiem nowe i sama jeszcze do końca nie wiedziała na ile może sobie pozwolić, a nie chciała, żeby jedno słowo wypowiedziane za dużo nagle zepsuło cały nastrój i wprawiło ich w jakąś taką dziwną niezręczność. Uśmiechnęła się więc do niego lekko, a następnie posłała mu krótkie spojrzenie. A kiedy się z nią zgodził i powiedział, że tak szybkich oświadczyn również by nie przyjął kiwnęła nieznacznie głową, w duchu ciesząc się, że Hirsch ma w sobie sporo dystansu - w przeciwieństwie do jej koleżanek, które przez dobry miesiąc suszyły jej głowę w kółko i w kółko powtarzając, że powinna była się zgodzić i dać niedoszłemu amantowi szansę. A nuż okazałby się tym jedynym? Albo seryjnym mordercą? Szanse były mniej więcej pół na pół - Hale nie miała jednak zamiaru przekonywać się o nich na własnej skórze.
Serce jej na moment stanęło, kiedy Judah pochylił się w jej stronę, patrząc prosto w jej ciemne oczy. Tak bardzo wtedy chciała, żeby ułożył dłoń na jej policzku, kciukiem boleśnie powoli przeciągając po jej dolnej wardze. Żeby musnął swoimi ustami jej usta i połączył je w niespiesznym, zmysłowym pocałunku. Niestety.
A może stety? Bo czy gdyby ją pocałował tak po prostu pozwoliłaby mu się odsunąć i wrócić na swoje miejsce? Pewnie by musiała zważywszy na to, że stali na środku drogi - pocieszona by jednak nie była i jeszcze ciężej byłoby jej utrzymać nerwy na wodzy. Zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. A może on wcale by wtedy tego od niej nie oczekiwał? Sam łaknąłby i pragnął więcej? Wpatrując się w jego przystojną twarz próbowała odgadnąć jaka byłaby jego reakcja.
Już prawie jesteśmy?” powtórzyła po nim autentycznie zaskoczona. Cała ta podróż minęła jej jakoś tak… za szybko. Jakby trwała niewiele dłużej niż dwa mrugnięcia powiek. Nie zdążyła się nim nasycić. Było jeszcze całe mnóstwo rzeczy, o których chciała, żeby jej opowiedział, które chciała, żeby jej pokazać. Nie mówiąc o tych, które po prostu chciała z nim zrobić. Tutaj, teraz, niekoniecznie w ubraniach. “Podoba mi się to innym razem” mruknęła, unosząc lekko brew. “To znaczy, że będzie kolejny” uśmiechnęła się wcale nie sympatycznie, nie miło, nie subtelnie tylko jakoś tak obiecująco, grzesznie. “Może wejdziesz na górę? Chętnie pokażę Ci jak mieszkam” dodała, wyswobadzając się z pasów, a gdy zaparkował pod blokiem, wyskakując również z fotela. W szpilkach na brukowej kostce w pierwszym momencie się co prawda niego zachwiała, ale Judasz szybko pojawił się obok. Bez skrępowania wsparła się więc o jego ramię, a potem razem ruszyli w stronę windy, w której pokusa pocałowania go była po stokroć silniejsza niż w aucie. Tak jak i wtedy, nie doszło jednak do niczego, bo w pewnym momencie, gdy tak podróżowali między piętrami dosiadł się do nich jakiś młody chłopak i… w kwestii intymności i prywatności to byłoby na tyle.
Drugie drzwi na lewo” odparła trącając nieznacznie jego dłoń wierzchem swojej dłoni, kiedy to wyłonili się z zza zakrętu. I kiedy już miała przyspieszyć kroku, wyciągnąć z torebki klucze, zaprosić go do środka nagle zdała sobie sprawę z tego, że muzyka dudniąca na korytarzu dobiega nie z mieszkania sąsiadów, a jej własnego mieszkania. Że drzwi są otwarte na wylot, ludzi jest co niemiara, wszyscy bawią się i piją. Grają na PlayStation, palą papierosy na balkonie, tańczą na stołach. “Um… tak.. tego się nie spodziewałam” odruchowo zrobiła krok do tyłu, wpadając na dostawcę pizzy, który tyle co wyszedł z klatki schodowej. “Całkiem możliwe, że powiedziałam moim współlokatorom, że jak randka się uda nie wrócę na noc. W życiu jednak nie sądziłam… “ urwała, przytykając dłoń do ust. Takiego zakończenia wieczora… nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie brała pod uwagę.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tym razem uznał, że wystarczy już tylko krótkie, nieznaczne kiwnięcie głową, by potwierdzić swoje własne słowa, powtórzone teraz przez Aimee. Bo tak, już prawie byli. Już powoli szukał miejsca do zaparkowania, rozglądając się za numerem budynku, który podała mu wcześniej, kiedy w międzyczasie, przerywając jakiś znacznie ciekawszy i zdecydowanie mniej odpowiedni do rozmowy temat, zapytał ją o adres. Już zmieniał bieg, by wreszcie całkiem zgasić silnik i powrócić spojrzeniem do niej, do jej twarzy, do ust, które gdyby tylko chciał mógł poczuć wreszcie na swoich. A chciał, chciał bardzo. Już nawet pozbawiony resztek zdrowego rozsądku, które nigdy nie pozwoliłyby mu zaproponować jej podwózki, a już tym bardziej powstrzymałyby przed wejściem na górę, wiedział, że to nieuniknione. Że propozycja jest zbyt wiążąca, a jeśli zgodzi się, nie wróci do auta za pięć minut. Za godzinę też nie.
Może dopiero w środku nocy, a może następnego ranka.
A jednak przystał na nią, tłumacząc to sobie tym, że nie dała mu wyboru. Że wyskoczyła z samochodu za szybko i zbyt gwałtownie, a kierowany jakąś dziwną potrzebą odprowadzenia jej, poszedł tymi samymi śladami. Że, do cholery, robił to z czystej ciekawości, a nie tych wszystkich myśli, które zrodziły się w jego głowie, gdy wpatrywał się w nią stojąc na czerwonym świetle czy gdy pochylał się w jej kierunku będąc już w windzie, zanim ta zatrzymała się znacznie wcześniej niż powinna, a do środka wsiadł ktoś jeszcze. Ktoś, kto tylko swoją obecnością zmusił ich do zmiany planów na najbliższych kilkanaście sekund, w ciągu których ręka Judaha wylądowała na talii Aimee.
I ktoś, kto tak jak oni skierował się do otwartych na całą szerokość drzwi i samego centrum imprezy, którą słychać było nawet z dołu. – Te? – tym krótkim pytaniem chciał się tylko upewnić, nieznacznie unosząc przy tym do góry brwi, jakby nie miał zamiaru ukrywać rozbawienia spowodowanego widokiem, jaki właśnie zastali. Mimowolnie zabrał wreszcie dłoń z jej talii, choć powinien to zrobić już wcześniej, jeszcze zanim wysiedli z tej windy, jeszcze zanim zobaczył ich ktokolwiek, kto znał Aimee. A tu, na zaledwie kilkudziesięciu metrach kwadratowych mieszkania, które mieli przed sobą, osób, które po jednym spojrzeniu na tę dwójkę zasypałyby Hale gradem pytań, raczej nie brakowało. Kim on jest? Kto to? Co jest między wami?.
Rzecz w tym, że... nic.
Że będą chcieli zrobić imprezę w piątkowy wieczór? Kto by nie chciał? – dokończył jej zdanie z błądzącym po ustach uśmiechem, taki rozwój wydarzeń odbierając jako swego rodzaju czerwoną lampkę, upominającą go, że tyle wystarczy. Że na tym powinno się to skończyć, skoro świat stara się dać im do zrozumienia, że to co próbują zrobić jest... nieodpowiednie. – Mieszkanie chyba też pokażesz mi innym razem – dorzucił jeszcze, puszczając jej oczko, gotowy wycofać się do windy i wrócić do auta znacznie szybciej niż planował. Tylko... niekoniecznie sam. – Ale jeśli nie w ten sposób chcesz kończyć dzisiejszy dzień to... powiedzmy, że mogę mieć propozycję.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Racja. O wiele wcześniej powinien był zabrać rękę z jej talii. Ona zaś powinna była zachować powściągliwość, nie rzucać mu przeciągłych, powłóczystych spojrzeń, nie rozchylać prowokująco ust, nie wabić go swym młodym ciałem. Zdaje się jednak, że tak bardzo się zatracili, że na chwilę zapomnieli o tym, że tak po prostu nie wypada. I to z różnych powodów - bo dzieli ich aż dziewiętnaście lat różnicy, bo nie tak dawno Judah pojawiał się na jej urodzinach w roli przyszywanego wujka, bo swoim zachowaniem bardzo łatwo mogli wywołać obyczajowy skandal narażając się na gniew jej rodziców i niezrozumienie jego dzieci. W teorii argumentów, dzięki którym zdrowy rozsądek przejąłby stery było wystarczająco dużo. W praktyce zaś Aimee z niesłychaną łatwością przychodziło ignorowanie wszystkich przesłanek. Zupełnie jakby była ślepa i głucha, tak bardzo w Hirscha wpatrzona, że nie widziała i nie słyszała niczego innego.
Bo w rzeczy samej, tamtego wieczora dokładnie tak było. Liczył się tylko on. Nie planowała tego, nie spodziewała się, nie chciała. Wystarczyło jednak raptem parę minut w jego towarzystwie, a zawładnął wszystkimi jej myślami, zawrócił w głowie. Sprawił, że bez reszty przepadła. Stała więc zdecydowanie zbyt blisko niego i łaknęła ciepła jego skóry, dotyku ust, łaskoczącego oddechu. Jego całego. A wszystko jak na złość zdawało się iść nie tak. Facet, który wsiadł z nimi do windy, dostawca pizzy przez głodnych imprezowiczów wciągnięty do mieszkania… “Ja nie chciałam” mruknęła, wydymając nieco dolną wargę, bo choć uwielbiała się bawić i nie miała nic przeciwko zapraszaniu gości, nawet w ilości hurtowej, nie do końca jednak spodobał się jej fakt, że nie została o niczym poinformowana. Powinni byli ją uprzedzić! No i zamknąć jej pokój na klucz, bo ostatnie czego potrzebowała, to żeby w jej pościeli obściskiwała się teraz jakaś inna parka. Nie kiedy ona była tak niesamowicie spragniona i zniecierpliwiona, a los rzucał jej kolejne kłody pod nogi. “Innym razem” odwróciła się do niego twarzą i uśmiechnęła lekko. A wtedy on spojrzał na nią TYM wzrokiem i oznajmił, że ma dla niej pewną propozycję i chyba nawet po jego minie domyślała się jaką. Niestety, nim Hirsch zdążył uchylić rąbka tajemnicy ktoś podkręcił muzykę i na korytarzu już nie dało się porozmawiać. Władowali się więc do windy, a gdy drzwi się za nimi zamknęły i Hale już miała przylgnąć do ust bruneta, ktoś z zewnątrz wcisnął guzik, zatrzymał maszynę i raptem trzy sekundy później dołączyła do nich grupka pijanych, poweselałych studentów, pewnie zmierzających do pobliskiego monopolowego po piwo i fajki. Brunetka wyraźnie tym faktem poirytowana zmrużyła tylko gniewnie oczy, nie odezwała się jednak ani słowem. Dopiero kiedy znów zostali sami, opuszczając blok i zatrzymując się przed jego autem, jej rysy nieco złagodniały, a twarz się rozpogodziła.
To… co to za pomysł?” zapytała zaczepnie, opierając się pośladkami o karoserię samochodu. Sukienka przez to nieco się jej podwinęłą, odsłaniając zgrabne nogi, ale ciemnowłosa niespecjalnie się tym przejmowała. “Mieszkasz sam?” zapytała jeszcze, co by się upewnić, że dokładnie to samo chodzi im po głowie. Choć niedopowiedzenia i niedomówienia potrafiły być seksowne, cierpliwości powoli zaczynało już jej brakować.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przebywanie w towarzystwie Aimee wystawiało go na ogromną próbę. Próbę przede wszystkim silnej woli, tej, którą jako starszy, dojrzalszy i przede wszystkim bardziej odpowiedzialny (jakkolwiek w przypadku Judaha abstrakcyjnie by to nie brzmiało) powinien się teraz wykazać. To przecież nie on był pod wpływem, nie on miał dwadzieścia pare lat, nawet jeśli zachowywał się momentami gorzej niż przeciętny dwudziestolatek, i przede wszystkim to od niego powinno się oczekiwać rozsądku. Resztek zdrowego rozsądku, które w żadnym dotychczasowym geście czy zachowaniu nie dawały już o sobie znać. Bo przecież sam się o to prosił, prawda? Wysiadając za nią z samochodu w momencie, w którym najbezpieczniejszą możliwą opcją byłoby pożegnanie się i odjechanie spod bloku, później zmniejszając dzielący ich dystans w windzie, by w końcu położyć dłoń na jej talii zamiast na metalowej, chłodnej poręczy i zobowiązująco rzucić, że ma dla niej propozycję. Niemoralną, nieodpowiednią propozycję, której tak naprawdę nigdy nie powinien jej zaproponować.
I właśnie w tamtym momencie ta silna wola zniknęła, żegnając się uroczym ciao, wrócę kiedy indziej i wprawiając Judasza w jeszcze większe poczucie wolności, której tak bardzo pragnął całe życie. Wolności wyboru w tym z kim się będzie spotykać, wolności pozbawionej jakichkolwiek ograniczeń, w tym przypadku szczególnie tych wieku. Bo co z tego, że był od niej dziewiętnaście lat starszy? Czy to powinno mieć w ogóle znaczenie, jeśli oboje tego chcieli? Jeśli ten niewinny dotyk i znaczące spojrzenia były celowe, a niemoralne propozycje wychodziły spomiędzy jego warg z taką lekkością, jakby proponował jej danie dnia w swojej restauracji, a nie coś innego?
Coś co w zasadzie nie zostało jeszcze nazwane, ale o czym Aimee zdawała się myśleć w równym stopniu co Judah. Widział przecież w jej oczach ten zawód, gdy do windy znowu wszedł ktoś trzeci, przeszkadzając im po raz kolejny, co po raz kolejny też mogłoby być określone przez Hirscha jako znak od losu, gdyby pozwolił jeszcze tej reszcie zdrowego rozsądku podpowiadać mu co zrobić. Ale już na to nie pozwalał, już decydował sam, już bez cichego głosiku z tyłu głowy ciągnął ją w stronę samochodu, pozwalając, by oparła się o niego nim wsiedli do środka. – Sam – odparł niemal od razu, póki co pomijając pierwsze pytanie, na które jednoznacznej odpowiedzi jeszcze nie miał. – Więc nie ma opcji, żeby w moim mieszkaniu też ktoś bez słowa urządził jakąś imprezę – dodał z wyraźnym rozbawieniem, obserwując przy tym reakcję Aimee, nawet jeśli jego wzrok co chwilę zsuwał się z jej oczu niżej, już nie tylko na usta. Musiałby być naprawdę głupi, gdyby nie lustrował teraz jej sylwetki, nie zauważając, jak czerwona, obcisła sukienka podwinęła jej się do góry. – Chodź – ale wiedząc, że i na to będzie miał jeszcze czas, wyminął ją obchodząc auto od przodu, by wreszcie wsiąść do środka i zapalić światła, gdy Hale zrobiła to samo. Znowu, a na dodatek prawdopodobnie nawet nie ostatni raz, lądując na miejscu pasażera i wpatrując się w niego swoimi wielkimi, czarnymi oczami. – Jesteś pewna, że chcesz ominąć tą, którą zrobili twoi współlokatorzy? – zagaił jeszcze, spojrzenie przenosząc na nią, gdy tylko w tylnym lusterku upewnił się, że nikogo za nimi nie ma. Nie po to, by wyjechać na ulicę kiedy nikt po niej nie jechał, ale przede wszystkim by zrobić to, na co oboje długo, o wiele za długo czekali - złączyć ich usta w tym pierwszym pocałunku, niezauważalnym dla nikogo, kto nie przechodził akurat obok auta Judaha. Bo chcieć coś zrobić to jedno, ale obnosić się z tym przed wszystkimi to drugie. I na to póki co nie mógł sobie pozwolić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cierpliwość nigdy nie była jej mocną stroną. Postrzelona, narwana, w gorącej wodzie kąpana - tak mówili o niej rodzice. I choć zazwyczaj na myśli nie mieli niczego złego, po prostu stroili sobie z niej żarty - Aimee nie lubiła czekać. Chciała wszystko szybko, teraz, już - nie zaraz, za pięć minut, godzinę, jutro czy za tydzień. Bo świat był tak piękny i wspaniały, a ona pragnęła doświadczać go na własnej skórze - zwlekanie z czymkolwiek było dla niej zwykłym marnowaniem czasu. Zwłaszcza, że ten był cholernie ograniczony. Coś było, a raptem parę sekund później bach, ani śladu. Tyczyło się to nie tylko tych krótkich, ulotnych chwil (dokładnie takich samych jak wtedy, kiedy patrzyli sobie z Judaszem prosto w oczy na czerwonym świetle czy kiedy przez moment w windzie znajdowali się całkiem sami), ale też miejsc oraz ludzi. Hale, która za jednym zamachem straciła rodziców i rodzeństwo doskonale zdawała sobie z tego jak marne i kruche jest życie i chyba to był właśnie powód, dla którego pragnęła czerpać z niego pełnymi garściami. Śmiać się, bawić, robić to na co miała ochotę - bez względu na to, czy wypada.
Dlatego też nie czuła się skrępowana, kiedy Hirsch wodził za nią wzrokiem. Ani wtedy, kiedy w dość bezpośredni sposób dał jej znać, żeby wsiadła do auta. Ba, uczyniła to z nieukrywaną ekscytacją i radością. Oczy się jej świeciły, kąciki ust mimowolnie wędrowały ku górze. “Nigdy w życiu nie byłam bardziej pewna” mruknęła miękko, wydymając lekko dolną wargę. Do wyboru miała: studencką imprezę z tanim piwem, słabej jakości trawą, kiepską muzyką i wątpliwymi przekąskami - oraz wieczór wspólnie spędzony z nim. Tym, który od dobrej godziny chodził jej po głowie i nie chciał dać jej spokoju. Wybór był prosty. Jeszcze zanim zapytał już wiedziała co mu odpowie.
Kiedy odpalił światła, a następnie niespokojnie poruszył się w fotelu zerkając w tylne lusterko była pewna, że lada moment wyjedzie na drogę. Co gdzieś tam podświadomie niesamowicie ją uwierało, ale nie mówiła o tym na głos, bo miała świadomość tego, że to co dla jednych jest zniecierpliwieniem, dla innych to już desperacja, a ona sama raczej nie zwykła do tego, żeby zabiegać o czyjeś względy. Nieważne jak przystojny i charyzmatyczny był to mężczyzna (albo kobieta, bo dla Hale płeć nie miała większego znaczenia - liczyło się to, co ktoś miał w głowie i w sercu, no i czy od jej/jego spojrzenia miękły jej kolana). W każdym razie, gdy Judah nachylił się nad nią i swoimi wargami musnął jej wargi była nieco zdziwiona (ale nie zaskoczona!) - przysunęła się do niego jeszcze bliżej, odruchowo rozchyliła usta i pogłębiła pieszczotę, która choć krótka wzburzyła jej krew i niezwykle mocno uderzyła do głowy. “To było jak obietnica” stwierdziła, posyłając mu wymowne spojrzenie, gdy wreszcie się od siebie oderwali, a brunet wyjechał z parkingu i zaczął mknąć pustymi ulicami Seattle. Obietnica oczywiście nie wielkiej miłości, szczęśliwego zakończenia, ślubu, dzieci i domu z ogrodem - a miłego, wspólnie spędzonego wieczoru. Tylko we dwoje. “Które piętro?” zapytała, gdy znaleźli się pod blokiem. Gdyby po raz kolejny ktoś władował się im do windy tego by już nie wytrzymała, pokusa była zbyt duża. “Schodami?” zasugerowała, uśmiechając się do niego lekko.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”