WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-03-02, 18:06 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obiecała, że kiedyś przyjdzie, prawda?
Nie było wcale łatwo jej się do tego zebrać. Z kilku powodów! Po pierwsze dużo się działo – jak zawsze za dużo pracowała, więc dyżur gonił dyżur. Tam też działy się dziwne rzeczy. Do tego Jordan niewątpliwie wiązał się z przeszłością, a ona nie była do końca pewna, czy jest gotowa na tak poważne zderzenie z przeszłością.
Ostatnim razem? Postawił ją przed faktem dokonanym, nie miała wyjścia, nie miała jak uciec ani nawet jak wykpić się pracą. Po prostu musiała to zrobić i nie żałowała. Dobrze było go zobaczyć, dobrze było wiedzieć, że poradził sobie po zakończonej służbie. Że w ogóle radził sobie w życiu! Nie dało się ukryć, że szło mu to zdecydowanie lepiej niż Josephine.
Teraz znowu parę rzeczy się nawarstwiło. Kilka ciężkich zmian, upierdliwy szef, przyjaciel który wrócił na front… znowu to wszystko zaczynało ją przytłaczać, a nie chciała znów ruszyć na podbój tutejszych klubów, podejrzanych imprez i proszków, które na parę chwil wyłączą jej głowę.
Podobnie przecież działa sport.
Nic więc dziwnego, że wreszcie pojawiła się na sali, w której prowadził swoje zajęcia. Przyszła, gdy jeszcze trenowali grupowo. Pozostała więc w bezpiecznej odległości, nie chciała przeszkadzać, nie chciała go rozpraszać. Poprawiła sportową torbę na ramieniu i przyglądała mu się, jak instruował swoich podopiecznych przy poprawnym zadawaniu ciosów.
Gdy zajęcia się skończyły, gdy uczestnicy zaczęli się rozchodzić, a on sam się wreszcie zatrzymał by odetchnąć – wyszła z cienia.
- Wieki tego nie robiła, wiesz? – rzuciła swobodnie, a przechodząc obok jednego z worków po prostu przesunęła po nim dłonią. Szybko jednak wróciła wzrokiem do Jordana – I cześć. – uśmiechnęła się do niego ładnie, najładniej jak potrafiła – Trochę zajęło mi znalezienie w moich starych rzeczach rękawic, ale… jestem. Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie chwilę. – bo właśnie nie uprzedzała, nie dzwoniła, nie odzywała się od ich ostatniego spotkania.

autor

0
0

-

Post

Sam przez te kilka tygodni chyba nie do końca wierzył w słowa brunetki, w końcu jakie miał ku temu podstawy? Minęło naprawdę sporo lat i w zasadzie byli już zupełnie innymi ludźmi, których znacznie więcej dzieliło aniżeli łączyło. Jego propozycja była jak najbardziej szczera i aktualna, jednak nie robił sobie zbyt wielkiej nadziei na to, że Alderidge na jego zajęciach się pojawi. Wypatrywał jej raz czy dwa, później w końcu zrezygnował.
Kończył trening grupy podstawowej, kiedy w drzwiach na salę pojawiła się Josephine. Zerkał kątem oka na nią zza worka, który przytrzymywał właśnie młodemu chłopakowi. Nawet jego silne ciosy nie były w stanie ściągnąć go na ziemie. Dopiero po krótkiej chwili donośnym głosem zakończył zajęcia i pożegnał wszystkich dumnym uśmiechem. Musiał przyznać, że był dumny z tych wszystkich osób, które stawiały pierwsze kroki w boksie. Z każdymi zajęciami robili coraz to większy progres, a to dla niego najlepsza nagroda.
- Cieszę się, że przyszłaś - podszedł do dziewczyny, zamykając drzwi na klucz - i o nic się nie martw, zaczniemy od zera. Przypomnisz sobie podstawy - zapewnił ją, nie chcąc by zniechęciła się zbyt szybko. Nieważne jak duże doświadczenie miała - zawsze po dłuższej przerwie robił lekki trening i skupiał się na rozgrzewce. Nie chciał przecież by się nabawiła kontuzji już pierwszego, ciężko wywalczonego dnia, nie? - Połóż rzeczy gdzie chcesz i na matę - ułożył dłonie na biodrach, przyglądając jej się uważnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście, że byli innymi ludźmi. Minęło mnóstwo czasu. Wydarzyło się mnóstwo – mniej lub bardziej istotnych - rzeczy w ich życiach. Ich drogi się rozeszły, gdy byli młodzi, a nawet bardzo młodzi. Nie przypuszczała nawet, że kiedykolwiek znowu się zejdą. Więc spotkanie z Jordanem zrobiło na niej wrażenie. Odbiło się na jej psychice i utknęło gdzieś z tyłu głowy, od czasu do czasu wracając. I właśnie podczas jednego z takich powrotów zdecydowała się tu ostatecznie przyjść. Sama w to nie wierzyła, ale hej! Może naprawdę dobrze jej to zrobi? Przecież nie przyszła mu tu wmawiać, że za nią tęsknił, że chciał się z nią zobaczyć i tak dalej, i tak dalej… nie. Nie myślała o zdobywaniu go. Głównie dlatego, że nie chciała mieszać w jego życiu. Wydawało jej się, że przed laty narobiła już wystarczającego bałaganu. Teraz mogła liczyć jedynie na odrobinę sympatii.
- O nie, mój drogi… nie będziemy zaczynać od zera. – uśmiechnęła się do niego, odkładając swoją torbę, z której wyjęła rękawice i owijkę. Przez głowę zdjęcia też bluzę z kapturem, zostając w sportowym topie, który może i nie zasłaniał jakoś bardzo dużo, ale przynajmniej trzymał, co miał trzymać – Mogłam dawno nie trenować, mogłam dawno nie boksować, ale nie straciłam ducha walki. A przede wszystkim, rywalizacji. – zażartowała, spoglądając na przyglądającego jej się Jordana i ładnie, całkiem promiennie się do niego uśmiechając. Wzięła rękawice i zrobiła kilka kroków w jego stronę właściwie niwelując dystans między nimi – Nie traktuj mnie jak początkującej. Nie obchodź się ze mną jak z jajkiem. – poinstruowała, złożyła dłoń w piąstkę i lekko (bo hej, nie chciała na siłę udowadniać, że nie była słabeuszem) uderzyła w jego brzuch, a raczej górę mięśni, którą na nim miał. Kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Co słychać? – była ciekawa, czy coś się wydarzyło od ich ostatniego spotkania, które przebiegło w zaskakująco spokojnej atmosferze. Dopiero, gdy pytanie padło uświadomiła sobie, że było dość ryzykowne, bo nie miała pojęcia, co mogłaby mu powiedzieć, gdyby odbił piłeczkę. Bo wydarzyło się tak dużo… że sama w to nie wierzyła.

autor

0
0

-

Post

Powtarzał sobie, że jego życie naprawdę było proste ale ostatecznie sam łapał się na tym, że było bardziej skomplikowane niż by przypuszczał. Powrót byłej dziewczyny niewiele zmienił, bo przecież ostatnimi powodami jego zmartwień była relacja z Avianą i tymczasową współlokatorką, której obecność zdecydowanie mu nie odpowiadała. Trening z Alderidge przy tym wszystkim wydawał się być dość przyjemną alternatywą i pomimo wstępnego planu zbliżenia się do brunetki, Langley uznał, że jego ego nie przeżyłoby kolejnego odrzucenia. Nie kolejny raz od tej samej osoby i nie drugi raz w tak krótkim odstępie czasu. Pomimo sentymentu i dziwnego wiercenia w żołądku, który objawił się wraz z jej przyjściem, mężczyzna starał się za wszelką cenę skupić na swojej pracy, która był przecież boks, a nie ponowne zdobywanie serca swojej eks.
Wcale się nie zdziwił gdy już na samym początku, Posy starała się wywalczyć trening na własnych warunkach, jednak jako trener nie mógł zgodzić się na wszystko czego chciała. Nie chodziło tutaj o pokaz siły, więc starał się jej przeperswazować własne racje i przeprowadzić zajęcia w sposób bezpieczny.
- Nie szarżuj tak, co? - popatrzył na nią z rozbawieniem i sięgnął po butelkę z wodą z której upił kilka większych łyków. Miał już za sobą treningi, więc zdążył się rozgrzać ale tez przy okazji delikatnie zmęczyć. - Nie o ducha walki tutaj chodzi. Nie możesz po takiej przerwie robić zaawansowanego treningu bez porządnej rozgrzewki. Zaczynasz jak każdy, bez gadania - rzucił zakręconą butelkę w kąt sali i zbliżył się do niej, przeganiając ją stanowczo na matę. Ta jednak odpowiedziała niezapowiedzianym ciosem w brzuch, który delikatnie zgiął chłopaka.
- Ej! - zasłonił się i odsunął na krok - od razu chcesz zacząć od żółtej kartki? Nie ma taryfy ulgowej, dodatkowe sto brzuszków z ciosem po skosie! - krzyknął na nią, uśmiechając się przy tym. Nie był srogim terenem jednak wierzył w konsekwencje - to coś, co zawdzięczał służbie w armii.
- Wszystko w porządku. Ostatnio zdecydowałem się wyjechać na stałe z Seattle i osiadłem w Chorwacji ale zabawiłem tam tylko tydzień bo choroba ojca ściągnęła mnie z powrotem do domu - westchnął i podszedł do dziewczyny, której ściągnął z dłoni rękawice - Nie wejdziesz na ring bez rozgrzewki, to moje ostateczne słowo - dodał i odłożył rękawice na bok. Mogła go zagadywać i dekoncentrować ale ostatecznie i tak zamierzał skupić się na treningu, tak jak chciała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiedział, że nie lubiła tak jak każdy. Musiała po swojemu… najlepiej szybko i do celu. Lubiła być dobra we wszystkim, co robiła. Dlatego tak ciężko się z nią pracowało na izbie przyjęć… bo średnio uznała wyższość specjalistów nad sobą – Nie trenowałam boksu… ale to nie znaczy, że zamieniłam się w ziemniaka na kanapie. Znasz mnie, wiesz że to niemożliwe. – pracowała dużo za dużo, nie prowadziła zdrowego trybu życia, gdy imprezowała – a imprezował zdecydowanie za dużo wrzucając w siebie substancje, których zdecydowanie przyjmować nie powinna – ale jednocześnie ciągle znajdowała czas by wyjść pobiegać albo po prostu poćwiczyć. Lubiła być aktywna. Sport miał właściwie podobne działanie do imprezowania – wyłączał myślenie. Więc ciągle była w doskonałej formie.
- Ale dobrze, już dobrze… będzie rozgrzewka. – odpuściła, przewracając oczami, bo zamiast się z nim kłócić wolała porozmawiać o tych rewelacjach, które właśnie na nią zrzucił.
Spontaniczna przeprowadzka do Europy i choroba ojca? To nie brzmiało dobrze. Zwłaszcza taa druga część, bo przecież przerabiała to…
Tylko, że ona nie zdążyła wrócić. Ba! Po prostu nie wróciła. I do dzisiaj miała z tego powodu wyrzuty sumienia, więc miała nadzieję, że Jordan nie będzie musiał przez to samo przechodzić.
Grzecznie przeszła do rozgrzewki, którą jej zadał, a rozmawiać z nim postanowiła w międzyczasie – Przeprowadzka do Europy to odważny krok… chociaż nie powiem, chętnie wpadłabym na jakiś urlop. – uśmiechnęła się, spoglądając na mężczyznę – Ale jak tata? Wszystko w porządku? Wiesz, że jeśli potrzebujesz jakiejś pomocy, konsultacji, przyspieszonej wizyty czy czegokolwiek innego to możesz na mnie liczyć, prawda? Niezależnie od dnia ani godziny, po prostu dzwoń. Mamy w Swedish naprawdę dobrych specjalistów.

autor

0
0

-

Post

— Ja wcale tego nie sugeruje — wyjaśnił i podniósł dłonie do góry, gestykulując całkowitą kapitulacje. Nie wątpił w to, że była zapyziałą fanką wylegiwania się na kanapie z pilotem w ręce ale każda najdrobniejsza przerwa w aktywności wymagała porządnej rozgrzewki. Nawet on, trenując kilka razy w tygodniu zaczynał swoje ćwiczenia od rozgrzania mięśni i porządnego przygotowania swojego ciała.
— Dobrze, że mamy to za sobą, bo wiesz dobrze, że bym nie odpuścił — uśmiechnął się w końcu i ruszył za nią na karimatę. On sam był już po sowitym treningu dlatego teraz występował jedynie w roli coacha i nie potrzebował kolejnej porcji wysiłku. Powinien też przypilnować bo wykonała rozgrzewkę porządnie i nie rozmawiała między oddechami ale czuł, że takiej siły przebicia nie miał. Lubiła dyskutować, była w tym mistrzynią. Dodatkowo sama przecież wciąż mierzyła się z duchami przeszłości i śmiercią ojca, więc wiedziała przez co sam przechodził. Nie ukrywał, że dobrze byłoby z nią porozmawiać i nieco uspokoić myśli.
— Dość spontaniczny ale przywykłem chyba do wędrownego trybu życia. Wiesz, te wszystkie misje i bycie z dala od domu. Nigdy nie potrafiłem zagrzać miejsca na dłużej i traktowałem ten wyjazd jako nowy start i małe wakacje z dala od pochmurnego Seattle — wyjaśnił, choć musiał przyznać, że to dość radykalny pomysł. Nie było mu się jednak przekonać o tym czy podjął właściwą decyzję, bo choroba ojca ściągnęła go z powrotem do Ameryki.
— Kiepsko, lekarze nie dają zbyt wielkich szans. Jest osłabiony i bierze ogromną ilość leków ale to wciąż niewiele daje. Opiekę ma naprawdę dobrą i matka dobrej znajomej załatwiła mu też telewizor i przemyciła mu trochę jedzenia z domu — odparł i oparł się o ścianę, przyglądając się ćwiczącej dziewczynie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#5

To spotkanie, wbrew wytycznym ich umowy, miało być zupełnie niezobowiązujące. Brakowało tu romantycznej scenerii, kunsztownej aktorskiej roli zakochanego narzeczeństwa oraz publiczności. Poza nimi oraz dwójką mężczyzn w rogu sali, którzy zajmowali się ćwiczeniem uderzeń w worek bokserki, nie było nikogo. Reece celowo wybrał późną godzinę, aby po sparingu natychmiast udali do domowych pieleszy - nieprzytłoczeni innymi obowiązkami oraz pozytywnie zmęczeni.
Najpierw ustalili zasady. Wpierw Ree zaproponował, że do obrony będzie używał tylko jednej ręki, jednak po pierwszych dziesięciu minutach musiał skapitulować i dołączył drugą. Ruchy Sophie były płynne, a przede wszystkim energiczne. Był w stanie przewidzieć uderzenia, jednak czasami działała zbyt szybko, aby zdążył odpowiednio zareagować. Nie używał całego swojego potencjału, dlatego trzykrotnie upadł na plecy, przyciskany przez jej drobne, aczkolwiek wysportowane ciało. Informował o poddaniu uderzeniem nie w matę, lecz pośladek kobiety, przy czym wciąż zawadiacko się uśmiechał. Po upływie kolejnych minut gwałtownie uniósł Sophie, docisnął do podłogi, po czym prędko usiadł okrakiem na jej biodrach. Dłonie kobiety skrępował nad jej głową.
Za bardzo się odsłaniasz — powiedział, a pojedyncza kropla potu spłynęła po jego policzku. Trenowali kwadrans i przez ten czas ani razu nie skorzystali z możliwości przerwy. Na przemian wymieniali niegroźne uderzenia, przekorne spojrzenia i splatali ciała w kosmate, dziwaczne figury. To było zabawne doświadczenie, dzięki któremu Reece wielokrotnie wydał z siebie zdławiony śmiech. Szczególnie kiedy nadużywał swojej siły i przytrzymywał Sophie zbyt blisko siebie. Wówczas ich rozgrzana skóra napierała na siebie z nieprzyzwoitą intensywnością, a spazmatyczny oddech stawał się dźwiękiem szumiącym w uszach.
W tej pozycji Reece triumfował. Jedną dłonią ściskał obie ręce kobiety, a drugą zaczął dźgać ją między żebra. Ostatnim razem niekontrolowanie wzdrygała się na ten gest. Liczył na podobny efekt, dlatego atakował znienacka, co rusz dotykając w innym miejscu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#7 | + outfit & music vibes

Mimo że spotkania poza pracą należały do niezwykłej rzadkości, w propozycji Reece’a Valeria nie widziała nic, co mogłoby wzbudzić jej wahanie. Wręcz przeciwnie, uznała to za idealną możliwość bliższego poznania mężczyzny, z którym przez kilka najbliższych miesięcy miała spędzać sporą część swojego czasu. Stanowczo bagatelizowała myśli, które niepostrzeżenie wyłoniły się z głębin podświadomości podczas pikniku, uznając to za czystą ciekawość. Nie potrafiła stłumić w sobie pragnienia odkrycia tajemnic, które skrywał jej narzeczony, dlatego każda okazja była na wagę złota.
Wiedziała, że nie miała z nim dużych szans na macie, dlatego tym bardziej chciała wykazać swoje możliwości i pokazać, że nie była taka głupiutka, na jaką mogła z pozoru wyglądać. Często przez pryzmat pracy ludzie nie traktowali jej poważnie, a osobiście posiadała o wiele więcej umiejętności, niż można się było spodziewać. Z pełną koncentracją i zaangażowaniem wykonywała wszystkie wyuczone odruchy, reagując bez namysłu. A nawet, jeśli udało jej się położyć mężczyznę na plecach, triumf skutecznie tłumiło klepnięcie w tyłek, co okazywała za pomocą przygryzienia dolnej wargi i kręcenia głową w niezadowoleniu, by ukryć czające się rozbawienie. Cała koncepcja jednak dawała jej pozytywną energię i jeszcze bardziej pobudzała chęć do rywalizacji.
- Jestem dumna z wyglądu swojego ciała i nie mam sobie nic do zarzucenia - powiedziała zaczepnie, robiąc przy tym minę niewiniątka, jakby zupełnie nie wiedziała, o czym mówił, a w jej oczach zatańczyły zawadiackie iskierki. W sumie mogła tylko emanować swoją pewnością siebie, kiedy została unieruchomiona w tak władczy sposób. Jej klatka piersiowa falowała jak szalona z powodu przyspieszonego oddechu. Trening był bardzo intensywny i, co za tym szło, powodował odpowiednie zmęczenie. Była z siebie dumna, że mimo wszystko udało się wprawić mężczyznę w podobne odczucie, co okazywała triumfalnym uśmieszkiem. Wbrew pozorom dawno z nikim tak dobrze jej się nie współpracowało podczas treningu krav magi. Ten uśmieszek jednak spowodował to, na co nie była przygotowana.
- Przestań, bo zacznę krzyczeć o pomoc - zawyła ze śmiechem, nie kontrolując swoich reakcji na nieoczekiwane wbijanie palców między żebra. A że była do tego zdolna i Reece wydawał się nieustępliwy, zaczęła krzyczeć: - Ratunku, pomocy! - Próbowała się bezskutecznie wyrwać, lecz w jej głosie pobrzmiewał niepohamowany śmiech, co nie było zbyt wierzytelnym wezwaniem. Ewidentnie się z nią drażnił, przez co obiecała sobie, by w najbliższym czasie odwdzięczyć się pięknym za nadobne.
- Lubisz mieć kontrolę… - Kiedy tylko nastąpiła chwila oddechu, której teraz już szalenie potrzebowała, przygryzła wargę, na próżno próbując powstrzymać rozszerzające się zuchwale kąciki ust. Jeszcze chwilę mierzyła go wzrokiem, próbując opanować oddech i swoją rzekomą uległością uśpić jego czujność. W pewnym momencie z całej siły wypchnęła biodra do przodu i wymusiła skręt na bok, by w kilka sekund znaleźć się nad nim. Co prawda, udało jej się tym razem usiąść na nim okrakiem, ale z kolei on znów opanował jej nadgarstki, wyciągając ręce za głowę, przez co znalazła się niebezpiecznie blisko jego twarzy. Mogła się założyć, że znów było to jego celowe zagranie. - …ze mną może być to trochę trudniejsze - dokończyła wyznanie konspiracyjnym szeptem, bacznie mu się przyglądając z figlarnymi iskierkami w oczach. Ciężko łapała powietrze, ale czuła swego rodzaju satysfakcję. Ona też miała potrzebę panowania nad otoczeniem i wpływania na bieg wydarzeń. I może w tej chwili nie była to pełna kontrola, ale tkwiła w tym pewna siła, której lubiła doświadczać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trening był nie tylko intensywny, ale również przekraczał granicę przyzwoitości. Reece ciągle ocierał się o Valerię oraz łapał ją za miejsca, które w innych okolicznościach nazywano intymnymi. Był zmęczony, chociaż strudzenie skrzętnie skryło się za poczuciem zadowolenia i euforii, jaka nawiedzała go ilekroć przyciskał kobietę do maty. Nawet teraz, kiedy ponownie triumfował, z jego twarzy nie schodził dziecinny uśmiech. Na co dzień pilnował, aby mimika była surowa.
Lubię — przyznał, przy czym w lubieżny sposób jeszcze jeden raz dźgnął Valerie palcem. Tym razem zrobił to niedaleko kości biodrowej. Trwali w tej pozycji stanowczo zbyt długo, jednocześnie spazmatycznie oddychając i uporczywie się na siebie gapiąc. W tamtym momencie Reece całkowicie zapomniał o wiążącej ich umowie; o absurdalnej farsie, którą sam zapoczątkował i potraktował to spotkanie, jak coś co utknęło pomiędzy koleżeńskim sparingiem a nietypową randką.
Położył dłonie po obu stronach głowy Val i zaczął przyglądać się jej jeszcze bardziej intensywnie. Z uwagą przeanalizował każdy szczegół twarzy kobiety: błękitne, duże oczy, długie rzęsy, okrągły nos i pojedyncze, widoczne wyłącznie z tej odległości niedoskonałości. Tylko utwierdził się w przekonaniu, że jego pierwsze wrażenie było nieomylne. Sophia należała do grona naprawdę ładnych, uroczych kobiet.
Niespodziewanie czas, który wcześniej wydawał się zatrzymać, ponownie ruszył. Sytuacja nabrała zadziwiającego obrotu, kiedy Val usiłowała wymknąć się spod kontroli przeciwnika. Mocowali się kilkanaście sekund, atakując i wznawiając obronę, aż w końcu kobiecie udało się zasiąść na udach Ree. Mimo tego postanowił zmienić porażkę w zwycięstwo i prędko zablokował jej nadgarstki. Przytrzymał je nad głową.
Mamy dużo czasu, aby się o tym przekonać — powiedział stanowczo, przy czym rzucił aluzję nie tylko do obecnej chwili, ale również do najbliższych kilku tygodni. Zgodnie z umową wynajął Sophie na sześć miesięcy. — Podobno kobiety wolą, gdy to mężczyzna przejmuje inicjatywę. Z tobą jest inaczej? — zapytał i wyswobodziwszy dłonie Val, wsunął swoje ręce pod jej pośladki. Był to koniec sparingu. Mimowolnie, dosłownie przez krótki moment, zaczął zastanawiać się, czy pozwalała obmacywać się wszystkim klientom. Teraz oprócz nich w sali znajdowała się dwójka innych, kompletnie niezainteresowanych mężczyzn. Nie musieli odgrywać roli kochanków. Nadużył władzy, lecz nie otrzymał sprzeciwu.
Spotkamy się wieczorem? — Uniósł kobietę i przesunął ją na bok. Następnie wstał, otrzepał tyły, zszedł z ringu i sięgnął po butelkę wody. Drugą podał Sophie. — Mam spotkanie z jednym z inwestorów szefa. Muszę odebrać dokumenty i zamienić z nim kilka słów. Jest on znajomym mojej byłej — oznajmił tak zwyczajnie, jakby chciał prędko zapomnieć o ich wcześniejszym figlarnym przekomarzaniu się na macie. Reece z trudem przyznawał sam przed sobą, że miał problem w szufladkowaniu ich relacji. Zawsze był szczerym, choć surowym mężczyzną, a tymczasem przyzwyczajał się do towarzystwa kobiety, która miała niedługo zniknąć; która stanowiła lustrzane odbicie jego związku sprzed kilku lat.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiedziała, że to spotkanie prywatne, wykraczające poza ich umowę, ale jakoś nie mogła porzucić myśli o odgrywanej roli, która tkwiła gdzieś z tyłu jej głowy. Oczywiście, zachowywała się naturalnie i trzymanie gardy dotyczyło tylko kwestii sportowej, jednak z drugiej strony byli w miejscu, które Reece musiał często odwiedzać, a co za tym szło, z małym prawdopodobieństwem, ale zawsze, mogli paść ofiarami czyjejś bacznej obserwacji. Mimo iż oni sami byli na tyle zajęci swoimi wyczynami, by zwrócić na to uwagę. Dlatego też Valeria podświadomie pozwalała na niewinne przesuwanie granic. A przynajmniej w to właśnie tłumaczenie wierzyła, powołując się na chłodny rozsądek.
Brak dystansu i dziwaczne figury były nieuniknione, kiedy trafiało się na tak osobliwą parę, co nie wzbudzało w niej żadnych wątpliwości, bo czy miała jakieś podstawy, by się czegoś obawiać? Nie doszukiwała się w tym wszystkim niczego konkretnego, bo przecież nie to było jej zadaniem, a za bojowym nastawieniem kryła się po prostu zabawa. A tak naprawdę dawno już tak dobrze się nie bawiła. Nutka rywalizacji, pomieszana z wysiłkiem, dodawała jej pozytywnej energii mimo zmęczenia mięśni.
Kiedy Reece przebiegał wzrokiem po jej twarzy, ona miała możliwość zrobić to samo. Odważnie przyglądała się każdej rysie na jego skórze, świadomie pozwalając na to zbliżenie, w końcu to miało na celu uśpienie czujności. Nie mogła się przy tym oprzeć myśli, że zupełnie nie rozumiała, czemu jego była narzeczona stała się byłą. I mimo że nie przepadała za ocenianiem ludzi czy ich relacji bez bliższego poznania, to miała wrażenie, że jego byłą chyba musiało coś zamroczyć. Każda inna opcja wydała jej się bezsensowna. Jego intensywne spojrzenie niemal wybiło ją z planu kontrataku, który w międzyczasie tworzył się w jej myślach. Na szczęście, wszystko przebiegło zgodnie z jej oczekiwaniami. No… prawie. Blokada dłoni dobitnie poinformowała ją o drobnej usterce w planie.
- Czyżbyś jeszcze nie zauważył, że lubię się rządzić? - zapytała teatralnie zdziwionym głosem, jakby niemożliwym było ujście jego uwadze takiego faktu, a w jej oczach zaigrały wesołe iskierki. Może to rządzenie się nie wychodziło jej najlepiej na macie, ale rzeczywiście jeszcze miał szansę się o tym przekonać w innych dziedzinach. - W takim razie jeszcze wiele musisz się o nich nauczyć - stwierdziła rezolutnie, dodając do tego nutę rozbawienia. - To jest odpowiednie dla kobiet, które mają problem z podjęciem pierwszego kroku. Mnie to raczej nie dotyczy - zmrużyła oczy i obdarzyła mężczyznę szerokim uśmiechem. To, że była przyjaciółką na wynajem i podlegała umowie, wcale nie oznaczało, że prywatnie czekała na rycerza w lśniącej zbroi, na białym koniu. Nie, kiedy czegoś chciała, nie bała się podjąć próby osiągnięcia celu. Miejsce, w którym życiowo się znajdowała, było jej własnym wyborem. Swoją drogą, jak łatwo ludzie z góry przyjmowali, że prywatnie nie miała nikogo?
Zmarszczyła na chwilę brwi zaskoczona pytaniem, pozwalając mu wstać, po czym sama podniosła się z maty. - Em… jasne - stwierdziła w końcu ze wzruszeniem ramion i sięgnęła po podaną jej butelkę z wodą, która okazała się zbawieniem. Wysłuchawszy jego dalszej wypowiedzi, pokiwała w zrozumieniu głową. - Gdzie to będzie? Obowiązuje nas jakiś specjalny dress code? - zapytała, podchodząc do swojej torby i wyjmując z niej ręcznik, którym zaczęła wycierać odsłonięte partie ciała. W chwilę przypomniała sobie, że każde wyjście z klientem poza ustalenia umowy prędzej czy później i tak sprowadzało się do prawdziwego charakteru ich znajomości.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Reece nigdy nie uważał się za szczególnie atrakcyjnego. Często chodził krótko obstrzyżony i posiadał na twarzy kilka blizn oraz rys, świadczących o wszczętym procesie starzenia. Mimo tego zawsze chodził zadbany. Przykuwał dużą uwagę do odpowiedniego doboru ubrań, dodatków oraz perfum. Jako dzieciak mieszkał w rodzinnej posiadłości Arlingtonów, gdzie po raz pierwszy zaznajomił się z pojęciem luksusu. Przywykł do szyku i elegancji; drogich marek oraz pedantycznego porządku. Tamte lata ukształtowały człowieka, którym dzisiaj był Reece Tremblay. Jednak po ucieczce Poli stał się bardziej wycofany. Niechętnie angażował się się w kontakty z innymi kobietami, a także zaczął traktować siebie z niesprawiedliwą wręcz krytyką.
Zauważyłem — przytaknął, ukradkiem spoglądając na usta Sophie. Znajdowały się na tyle blisko, że przez krótką chwilę zastanawiał się, czy powinien złożyć na nich niezobowiązujący pocałunek. Prędko jednak przegonił tą absurdalną myśl. — Dopóki łączy nas umowa, to ja mam ostatnie słowo — dodał półżartem, przy czym zabawnie poruszył brwiami. To był ostateczny argument, który kończył domniemany spór, dotyczący tego, kto dzierżył władzę w tym związku. Reece chronił regulamin, gdzie zawarte zostały ich wszystkie prawa i obowiązki. Dopóki płacił, to mógł wymagać i oczekiwać.
Jesteś feministką? — zapytał. Jego dłonie wciąż w zaborczym uścisku trzymały nadgarstki kobiety. Była to dziwna pozycja do prowadzenia dyskusji, jednak wydawało się, że żadna ze stron nie wyrażała chęci zmiany. — Mam nie otwierać ci drzwi, nie nosić ciężkich siatek i nie kupować kwiatów? — zażartował jeszcze jeden raz. Reece posiadał duszę romantyka, o czym na własnej skórze przekonała się Pola Hudson. Zakochany tracił głowę dla drugiej osoby. Starał się, dbał, rozpieszczał i pielęgnował związek, aby nie wkradła się do niego monotonia. Był właśnie typem tego przerysowanego rycerza w śliniącej zbroi, który otwierał słoiki w domu, czekał na ukochaną z parasolem przed pracom, kiedy padał deszcz oraz zaparzał jej gorącą herbatę podczas zimowych wieczorów.
Wyznajesz pierwsza miłość? — zapytał nagle. Wśród jego znajomych był to temat rzeka. Istniało wiele opinii i Ree próbował zrozumieć każdą. Przed Polą miał kilka mniej wartych uwagi dziewczyn i za każdym razem to on wychodził z inicjatywą. W przypadku samej Poli także wziął sprawy w swoje ręce, chociaż to ona zapoczątkowała ich znajomość. Po prostu pewnego razu podeszła do niego w klubie i zaczęła rzucać kiepskimi tekstami na podryw. Mimo tego zobaczył w niej coś wyjątkowego.
W restauracji Pho Viet Anh na Quenn Anne. Ubierz się po prostu elegancko. Zjemy z nim kolacje i napijemy się wina. Spotkamy się na miejscu — wyjaśnił w skrócie. Właściwie przypuszczał, że na miejscu spędzą godzinę. Musiał omówić parę spraw i dopytać o inwestycje w imieniu Arlingtona, który ten wieczór musiał spędzić w towarzystwie kogoś innego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Atrakcyjność była pojęciem względnym, w końcu ludzie mieli różne gusta, które nie podlegały dyskusji. Valeria owszem, zwracała uwagę na przystojnych mężczyzn, ale tylko nieliczni mieli przy tym w sobie coś szczególnego, czego nie dało się tak zwyczajnie określić. Według niej atrakcyjność składała się na znacznie więcej, niż wygląd. Spojrzenie, uśmiech, tembr głosu, czy nawet sposób poruszania się i swobodnego zachowania stanowiła całość, która zyskiwała w oczach kobiety.
- Nie sposób się z tym nie zgodzić - westchnęła w rozbawieniu. Cokolwiek by nie powiedziała, i tak miał rację, ale właściwie nie powinna się tym przejmować. Zwykle nie znosiła sprzeciwu i dość szybko się denerwowała, kiedy traciła kontrolę nad pewnymi sprawami, ale w pracy starała się dystansować i dostosowywać. Za to jej płacono.
- Po prostu nie przejmuję się konwenansami - odparła, całkiem z tego powodu zadowolona. Wierzyła w siłę kobiet, ale nie pojmowała, dlaczego inni podchodzili do tego tematu ze skrajności w skrajność? Bawiło ją też, że Reece chyba nadal próbował nadać jej jakąś etykietkę. Nie lubiła się szufladkować. - Jeśli dla Ciebie to jakiś problem… Myślałam, że to zależy od kwestii wychowania - zagryzła wargę, nieudolnie próbując ukryć szeroki uśmiech, wstępujący na jej twarz. Nie mogła się powstrzymać od rzucenia tej zaczepnej uwagi, sugerującej, że każda z wymienionych przez mężczyznę powinności stanowiła dla niego przykre utrapienie, którego z chęcią by się pozbył. Za to małe ugodzenie w jego godność pewnie należałaby jej się kolejna seria męczarni na macie.
Następne pytanie na kilka sekund zbiło ją z tropu. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, a odpowiedź nie była prosta. Prawdopodobnie, gdyby miała do tego kiedykolwiek porządne podstawy… - To są bardzo mocne słowa, które wymagają stuprocentowej pewności. Jeśli je wypowiadam, to mają odpowiednią wartość - odpowiedziała nieco wymijająco. Problem polegał na tym, że chyba nigdy nie była dość zaangażowana w jakikolwiek związek, żeby móc powiedzieć to z czystym sumieniem. A nawet, jeśli kiedyś uważała, że mężczyzna, któremu je wypowiedziała kompletnie oczarowana, był czegokolwiek warty, to była to czysta iluzja.
- Jak romantycznie - skwitowała żartobliwie. Zapowiadał się iście biznesowy wieczór, na którym miała po prostu dobrze wyglądać. Na szczęście, umiała to robić. Po treningu, w drodze do domu, by przygotować się na wspomnianą kolację, miała już co do swojego wyglądu idealny plan.

/ zt x2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Boxing Gym”