WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 001
Czy odpowiadając na wiadomość od Saiorse June podejrzewała już czego tego dnia się dowie? Nie, absolutnie nie. Czy wsiadając do windy, w której jak zwykle zamiast wcisnąć piąte piętro przez pomyłkę wybrała czwarte, czuła, że niedługo później jej siostra powie jej o czymś, czego spodziewać się po prostu nie mogła? Nie, też nie. Czy chociaż spodziewała się tego kiedy przekraczała już próg drzwi do jej mieszkania? Och cholera, oczywiście, że nie! Nie, nie nie, trzy razy nie. Nikt o zdrowych zmysłach nie podejrzewa, że przyjdzie kiedyś taki dzień, w którym dowie się o istnieniu kolejnej siostry z innego związku swojego rodzica, o licznych romansach ojca czy po prostu o tym, że ktoś, do kogo prawdopodobnie jest się równie podobnym jak do rodzeństwa z którym wychowywało się od małego, chodzi po ulicach tego samego miasta. Nikt. Więc June też nie podejrzewała. Z dziwnie przesadnym entuzjazmem wparowała do mieszkania Sao bez pukania, nieprzyzwyczajona do tego, żeby zamiast rączki złożonej w piąstkę użyć chociaż dzwonka i poczekać aż zostanie zaproszona. Wchodziła jak do siebie i czuła się jak u siebie, nawet jeśli mieszkanie było nowe, pozbawione dobrze znanego sentymentu jaki czuła do ich domu rodzinnego czy wynajmowanych od kilku lat swoich czterech ścian. Przed nimi były jeszcze te wieczory spędzane przy whisky czy winie, przed nimi zamawianie pizzy z najbliższej pizzerii i przed nimi przegadywanie całej nocy, nawet jeśli umawiały się, że jedna wpadnie do drugiej tylko na chwilę. Ta chwila zawsze kończyła się inaczej.
Okej, słuchaj mnie uważnie – zaczęła już na wejściu, z trudem próbując jedną wolną dłonią rozwiązać sznurówkę, którą wychodząc od siebie w pośpiechu zawiązała przypadkiem na supeł. Świetnie. – Jeśli jeszcze raz będziesz mnie tak pośpieszać to przysięgam, nawet nie kiwnę palcem, nie wspominając o przyjeździe tutaj – z początku pozwoliła by jej słowa odbiły się jedynie echem od ścian korytarza i pozostały przez jakiś czas bez odzewu. Ale tylko z początku. Nie mogąc poradzić sobie ze sznurówką, w pierwszej kolejności zdjęła drugi but, by zaraz doskoczyć na jednej nodze do salonu i tam znaleźć starszą o zaledwie kilka miesięcy Hughes. Do dziś zastanawiała się czasem jakim cudem ich matka dała radę urodzić je dwie w tak krótkim czasie, mając już jeszcze jedno starsze dziecko. Ivory. – Pomóż – jęknęła, ciężko opadając na kanapę na której siedziała Sao, z nogą w górze, która od razu wylądowała na kolanie siostry. – Zawiązałam na supeł. Widzisz jak bardzo się śpieszyłam? Doceń! – na tyle mocno, by nie ściągnąć nawet kurtki, którą dopiero teraz bez pośpiechu rozpięła i rękaw po rękawie zsunęła, jednocześnie bacznie obserwując czy Saoirse radzi sobie z jej sznurówką.
Słyszałaś co mówiłam w korytarzu? – zapytała nagle, jednym skinieniem głowy wskazując na swojego buta. Tak jakby niecierpliwie chciała rzucić w powietrze no już? co tak długo? Powiesz mi o co chodzi? Co było takie pilne, że musiałam tu przyjechać?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy rodzic powinien prosić o utrzymanie sekretu - i to nie byle jakiego - własne dziecko, które po przypadkowym odkryciu prawdy czuło się jakby rozpadło się na małe kawałeczki? W chwili, gdy cały światopogląd tegoż dziecka runął? Patrząc na to z perspektywy czasu - nie miał prawa. A sekret zaczynał ciążyć na jej ramionach, denerwowało ja to, że musiała się pilnować przy rodzeństwie, to jak zachowywali się rodzice, to, że po zachowaniu tajemnicy ojciec odciął się od niej, odciął od rodzinnych funduszy, zupełnie jakby to ona tutaj zawiniła.
Dlatego - rozgoryczona, zawiedziona i wściekła na mamę i tatę - postanowiła się z kimś podzielić ta informacją. Z June łączyły ją najbliższe relacje spośród całego rodzeństwa. Napisała więc smsa, a może nawet zadzwoniła, przywołując tutaj młodsza siostrę, nie zdradzając niczego, poza tym, że sprawa była ważna.
Stresowała się jak przed egzaminami, a może nawet bardziej niż wtedy. Z tych nerwów musiała zapalić - oczywiście nie papierosa, a skręta schowanego w szafce przy łóżku. Bała się jej reakcji, obawiała się, że i ona się od niej odwróci, stwierdzi, że kłamie, a może nawet powie, że o wszystkim wie od dawna i jak tak mogla w ogóle postąpić.
Potrząsnęła głową chcąc pozbyć się natrętnych, czarnych myśli i zaciągnęła się po raz ostatni jointem, w chwili gdy usłyszała, że June już tutaj jest. Wstała na równe nogi, wyprostowała się jak kołek, po czym wzięła popielniczkę i wyrzuciła zawartość do śmietnika. Wróciła do salonu siadając z powrotem na kanapie. Minę miała poważna, chociaż nie chciała odstraszać młodszej z Hughes samym wyglądem. Bez słowa rozwiązała jej supła i nawet na nią nie spojrzała. Serce waliło jej jak młotem, zupełnie jakby miała jej powiedzieć, że jest śmiertelnie chora.
- Chodzi o tatę. - zaczęła unosząc wzrok na twarz June, a głos jej zadrżał jakby zaraz miała się rozpłakać. Spoiler: nie będzie płakać, spokojnie. - Kazał mi milczec, zabronił komukolwiek powiedzieć, a później zachował się jak dupek i traktuje mnie jak obcą. Chciałam powiedzieć wcześniej, ale obiecałam, a teraz jestem zła i już nie mogę dłużej. - wpadła w słowotok, mówiła szybko, a przerwała tylko po to by wziąć głęboki wdech. Z tego wszystkiego zapomniała o oddechu, a kiedy zrobiła pauzę…myśli jej gdzieś uciekły, a jej głowa w ogóle zrobiła się jakaś ciężka. Oparła się plecami o kanapę patrząc się pustym wzrokiem na wyłączony telewizor. O czym ona to mówiła? Ach tak, ojciec.
- W każdym razie jakiś czas temu, podslyszalam rozmowę taty. Niechcący, nie wiedziałam nawet, że jest u siebie, ja akurat zostałam dłużej w pracy. Rozmawiał z kimś przez telefon. June, okazało się że mamy siostrę. I to nie jakiegoś niemowlaka czy innego, denerwującego kilkulatka, ale dorosłą kobietę. - wstała z kanapy i przeszła do otwartej na salon kuchni, skąd wzięła dwie szklanki i coś do picia, bo zaschlo jej w buzi, tylko sama nie wiedziała czy to od mówienia czy od tego jointa, którego spaliła przed przyjściem młodej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Coś było na rzeczy.
June wiedziała to już w momencie, gdy dostała od siostry wiadomość, żeby jak najszybciej do niej przyjechać. Wiedziała, ale jednak nie spodziewała się tego, co miała zaraz usłyszeć. Wiedziała, ale jednocześnie zachowywała się tak, jakby próbowała to wyprzeć - uśmiechając się, gadając bez sensu, o wiele za dużo i o wiele za głośno, dokładnie tak, jak miała w zwyczaju. Zachowywała się normalnie - i czy można było się jej dziwić? Chciała żeby było normalnie, w głębi duszy panicznie bojąc się usłyszeć czegoś, co wywróci do góry nogami jej świat - niczym informacja o śmierci Ivory, niczym fakt, jak do tego doszło.
Czy teraz też ktoś umarł?
Nie Sao, błagam, nie mów tego.
Podziękowała siostrze za sznurówkę, rzucając krótkie i ciche dzięki pod nosem, kiedy wreszcie i jej udzielił się grobowy (piękna gra słów) nastrój jaki wypełniał to niewielkie mieszkanie. Być może nawet przyjrzała się jej dokładnie, chcąc wyczytać z twarzy Sao to, co miała już na końcu języka, co miała zaraz powiedzieć na głos - zupełnie nieskutecznie, zostając z niczym, bez żadnych dodatkowych informacji, bez potwierdzenia, że nikt im nie umarł. I właśnie w tym momencie zaczęła się stresować. W akcie desperacji złapała siostrę za rękę, z każdą kolejną sekundą zaciskając na niej dwoje drobne palce coraz mocniej. – Co z nim? – wyszeptała, wbijając przerażone spojrzenie w siostrę i w myślach próbując przypomnieć sobie ostatnią rozmowę z tatą. Kiedy to było? Wczoraj? Przedwczoraj? Co mogło się stać przez te kilkanaście godzin?
Wiele.
Sao o co chodzi – wtrąciła, pośpieszając już i tak trajkoczącą Saoirse, jakby dzięki temu miała dowiedzieć się o wszystkim szybciej, wcześniej, nawet jeśli rozchodziło się o zaledwie kilka sekund. – Nie – a kiedy już to usłyszała, kiedy siostra powiedziała o... siostrze, tylko pokręciła przecząco głową. – Nie no, nie, to niemożliwe – machnęła ręką, mimowolnie wykrzywiając usta w wymuszonym uśmiechu. – I co z tą siostrą zrobili? Oddali gdzieś? A nas zatrzymali, wychowali i...? Sao, przecież to nie ma sensu, przesłyszałaś się pewnie – June nie tylko nie dopuszczała do siebie myśli, że faktycznie gdzieś po tym świecie chodzi jeszcze jedna Hughes o której rodzice nigdy im nie powiedzieli, ale przede wszystkim, że... to wcale nie jest Hughes taka jak one. Owszem, może ma to samo nazwisko, może jest do nich podobna, ale nie jest dzieckiem z tych samych rodziców, a jedyne łączące ich geny to te ojca. Spojrzała na Sao skrzywiona, ale gdzieś pod wygiętymi w różne strony kącikami ust wymalowała się wyraźna ulga. Nikt nie umarł.
A June dalej nie spodziewała się, że ich ojciec miał romans.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sao nawet nie zdawała sobie sprawy, że June może odebrać jej rozpoczęcie "chodzi o tatę" jako informacje o jego śmierci. Co prawda miała identyczny lęk co ona, ale w tej chwili, gdy w jej głowie kotłowały się myśli o romansie taty, w ogóle to do niej nie docierało. Chciała też jak najszybciej przekazać jej tę informację, nie do końca zdając sobie sprawę, że mogła wyrazić się niejasno. Zresztą odpowiedź June sprawiła, że starsza z sióstr patrzyła na nią przez chwilę, przetwarzając informacje kilkukrotnie, dając wrażenie jakby jej nie usłyszała lub nie zrozumiała.
- June. Tata ma córkę, a nie mama i tata. - dodała więc, jak już wszystko jej się poukładało w głowie wyprowadzając tym samym siostrę z błędu. Jej reakcja wcale nie odbiegała tak bardzo jak jej kiedy pierwszy raz usłyszałam rozmowę taty przez telefon, jakby wypierała ten fakt z głowy, ale im bardziej drążyła w temacie tym bardziej uświadamiała sobie, że jednak było to możliwe. Przecież tata był businessmanem, jeździł po kraju i nie tylko, bywał na delegacjach, więc miał warunku by zdradzić mamę i spłodzić dziecko na boku. Pytanie tylko jak długo o tym wiedział (lub wiedzieli, bo mama wcale nie wydaje się jej być zaskoczona relacja między Saoirse i jej mężem). Tego nie była pewna, bo nigdy jej na to pytanie nie odpowiedział.
- Niestety June. - dodała ściskając jej dłoń i westchnęła. Próbowała przypomnieć sobie każdy szczegół z życia rodzinnego, ale niestety nie pamiętała, żeby kiedykolwiek były jakieś problemy. Może była za mała, by zachować te wspomnienia, a może zwyczajnie rodzice dobrze ukrywali przed dziećmi sprawy dotyczące ich i tylko ich. W sumie jakby tak pomyśleć logicznie, to zachowali się odpowiedzialnie - przepracowali problem bez wciągania w to dzieci. - Próbuje ją znaleźć, ale to wcale nie takie łatwe. - nie zamierzała ukrywać przed June, ze szuka ich siostry przyrodniej, chciała wiedzieć jak wyglądała, na kogo wyroslq, czy brak ojca jakoś się na niej odbił? Miała dziwne poczucie, że musi odkupić krzywdę taty, dać jej rodzinę, która mieć mogła, a nigdy nie zaznała. To na pewno było okropne, życie że świadomością, że nie ma się taty, moze nawet obwiniając się, że zrobiła coś nie tak dlatego nigdy nie chciał jej poznać.
- Wiem, że to wydaje się szalone i uwierz mi, wolałabym, żeby to nie była prawda, ale…myślisz, że dlaczego rzadko rozmawiam z mamą, a z tatą wcale? Wiesz co on zrobił? Najpierw kazał mi milczec, a później zachował się jakby to była moja wina. Odciął mnie od pieniędzy, nie mogę znaleźć pracy, bo każdy kto wie kim jest tata nagle zmienia nastawienie. Czuje się jakbym naprawdę zrobiła coś złego. A ja tylko robiłam choelrne nadgodziny. Ciągle siedziałam w pracy, wypruwalam sobie żyły, June. To niesprawiedliwe. - tak, była rozgoryczona i można było to słyszeć w jej głosie, a i komika sporo zdradzała. Czuła się jak czarna owca rodziny, wrobiona przez wilka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez kilka pierwszych minut, a może tylko sekund, które niesamowicie się June dłużyły, naprawdę brała pod uwagę same najgorsze scenariusze. Że ich tata nie żyje, że coś się stało, że niedługo będą go chować na tym samym cmentarzu, na którym leżała Ivory. Za każdym razem takie myśli pojawiały się w jej głowie jako pierwsze, gdy ktoś mówił, że coś jest nie tak. Coś. Coś złego czy dobrego? Coś okropnego, coś czego nie mogła się spodziewać? To bez znaczenia. Wystarczyło samo coś, by po prostu zaczynała tak myśleć. By przypomniała sobie o Ivory, o ulotności ludzkiego życia i w głowie uśmiercała wszystkich członków rodziny po kolei, czekając na najgorsze.
Najgorsze, które tym razem nie nadeszło. A może nadeszło, ale biorąc pod uwagę inną tym razem formę, jeszcze nie do końca była tego świadoma? Informacja o siostrze w końcu wydawała jej się na tyle absurdalna, by w pierwszym momencie jej zaprzeczyć i oskarżyć samą Sao o to, że źle usłyszała. Że nie, to na pewno nie tak, to musi być inaczej. Że na świecie chodzi tyle dzieci państwa Hughes, o ilu wiedzą. Ale kto? Oni czy... te dzieci?
Ale jak tata ma mieć córkę, a mama nie, skoro... – kiedy tylko dotarło do niej co to oznacza, zapomniała już jak chciała dokończyć zdanie i jakie słowa miała zaledwie na końcu języka. Po prostu zapomniała. Z tego też powodu zamilkła, pozwalając by mieszkanie wypełniła cisza, przerywana jedynie ich płytkimi, nierównymi oddechami, które z całą pewnością nie wskazywały na to, że wszystko jest w porządku. – Co? – i nie, jej pierwszą reakcją nie było zaskoczenie, nie był płacz, nie była próba wyparcia tej informacji, tak jak przed chwilą, gdy powiedziała Sao, że gada głupoty, bo ich rodzice nie mogliby oddać komuś dziecka, które było ich wspólne. Nie. Tym razem po prostu się zaśmiała, odkrywając właśnie nową, nietypową reakcję na stres. Reakcję tak niespodziewaną, że słysząc ten dziwny, nie do końca radosny dźwięk wydobywający się z własnego gardła, jeszcze szerzej otworzyła oczy i... zamilkła. Wreszcie zamilkła. – Jak to próbujesz znaleźć? Po co? – wypaliła nagle, chociaż sama nie do końca wiedziała czemu. Odnalezienie zaginionej siostry wydawało się całkiem logiczne, biorąc pod uwagę, że to w końcu była siostra, osoba, z którą dzieliły geny, ale... – Co o niej wiesz? Co tata Ci powiedział? – pytania te wyrwały jej się z ust automatycznie, tak jakby jeszcze nie przemyślała dokładnie czy chce je w ogóle zadać, ale jej mózg już wiedział, że to kolejne rzeczy, które będą ją interesować. I faktycznie zainteresowały, gdy tylko między jej pytaniami a odpowiedzią Saorise zapadła cisza, a June chyba po raz pierwszy mogła zastanowić się nad tym co to oznacza. – Co? – wyrzuciła po raz kolejny, marszcząc w niezadowoleniu brwi. – Nie, przecież to nie... możliwe. Ja z nim porozmawiam, Sao, może jest zły, ale wystarczy powiedzieć, żeby nie był i nie będzie. Pogadacie, może przeprosi, nie wiem, ale będzie okej, nie? Przecież to tata – już sama nie wiedziała co plecie, zupełnie tak, jakby nie docierało jeszcze do niej, że ich ojciec lata temu miał romans, a teraz okazuje się, że mają siostrę. Siostrę, o której ich matka mogła nie mieć pojęcia, siostrę, która najprawdopodobniej skazana była na wychowywanie się w niepełnej rodzinie, siostrę, którą... ich ojciec przed nimi ukrywał. I że to nie Sao jest tu czegokolwiek winna, a on. Tylko i wyłącznie on.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście spodziewała się najróżniejszej reakcji na te wieść. Złość, wyrzeczeni, no wszystko. Dlatego cierpliwie czekała aż ta sobie przetworzy wszystkie informacje, patrząc na nią z mocno zaciśniętymi wargami kiedy pierwsze słowa wyszły z ust June. Potrzebowała chwili, to normalne. Zaraz doda dwa do dwóch i będzie wiedziała o czym mówi Sao.
O, już załapała.
Westchnęła głośno, otwierając buzie by coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęła nie wiedząc w sumie co więcej dodać, kiedy sama niewiele wie. Oczywiście sama kiedy się dowiedziała miała nadzieje, ze się przesłyszała i czasami żałuje, ze tamtego dnia została dłużej w pracy, przez co była świadkiem - zupełnie niechcący i nieumyślnie - rozmowy ojca z jakaś Diana na temat ich córki. To było dla niej- jej serce się roztrzaskało na milion kawałeczków i bała się spojrzeć mamie w twarz. Nie była przecież pewna czy wiedziała, ale jak się później okazało, najprawdopodobniej doskonale zadowala sobie sprawę z tego wszystkiego - tak wywnioskowałam Saoirse.
Nie wiem, jestem- chce wiedzieć kim jest, jak się miewa. Wiesz, takie- – urwała nie przyznając się, ze zwyczajnie chciała wiedzieć dla kogo „straciła” rodzine, swój status społeczny i prace, która lubiła.
Spojrzała na swoją dłoń, a dokładniej na zrobione niedawno paznokcie, unikając jej spojrzenia. Czuła się dziwnie, głupio. Obarczała ją nie swoją tajemnica, kiedy sama była wściekła na tatę, ze ten zrobił jej dokładnie to samo co ona teraz June. Wychodziło na to, ze wcale nie była lepsza od taty, chociaż do tej pory miała o sobie lepsze zdanie niż o nim. Westchnęła unosząc wzrok i podkręciła głowa zrezygnowana.
Niewiele. Wiem tylko, ze jest nasza rówieśniczką i chyba jest w Seattle. Powiedział tez, ze to bardziej skomplikowane niż myśle i- jestem zagubiona June, bo nie sądziłam, ze to się tak potoczy. Dlaczego nie mogła to być Charlotte? Poradziłaby sobie z ta informacja na pewno lepiej niż ja. – brzmiała tak żałośnie, a zdenerwowanie było widać gołym okiem; zawsze kiedy się stresowała dłubała przy paznokciach, a teraz robiła to nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Wstała tez ze swojego miejsca i przeszła się po pokoju kręcąc głową niezadowolona.
Nie, ja miałam nic nie mówić. Tata mi tego nie wybaczy, a- – urwała i zasłoniła usta dłonią, wpatrując się w nią przerażona – Matko, ja nie powinnam była ci tego mówić. Przecież położyłam ci na barkach taki ciężar, jak jakaś samolubna gówniara, przepraszam June. – wsunęła palce we włosy i przeszła do kuchni, wyciągając z szafki szklankę i butelkę otwartej whisky. Spojrzała na nią i zdecydowała, ze jej tez naleje, bo takie informacje ciężko jest przekonać na trzeźwo.
Mama chyba wiedziała. Albo dobrze udawała, nie wiem. – wzruszyła obojętnie szczupłym ramieniem i upiła łyk alkoholu, czując jak ten drapie ja w gardło. Zmarszczyli przy tym brwi i podeszła do niej ze szklanką, która jej podała. Zdecydowanie wyglądała na taka, która tego potrzebuje.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak jak na wszystko do tej pory, tak i teraz June potrzebowała chwili, by przetrawić nowe, zaskakujące informacje. Chociaż czy naprawdę w tym co powiedziała Sao było coś dziwnego? Na filmach zawsze główni bohaterowie, którzy dowiadywali się o jakimś zaginionym czy - tak jak i w ich przypadku - ukrywanym członku rodziny próbowali go odnaleźć - czyli robili dokładnie to, co planowała teraz starsza Hughes. Powody mogli mieć przeróżne - od zwykłej ciekawości, po własne korzyści związane z pojawieniem się w ich życiu nowej osoby. I tak samo teraz Sao mogła mieć nawet najbardziej absurdalny powód, by szukać ich nowej siostry. A June pozostało tylko to zaaakceptować.
Tak, wiem – wypaliła więc, tak naprawdę nie wiedząc. Nic nadal nie wiedziała. I choć już dotarło do niej to, że po świecie (ha, nawet po samym Seattle) chodzi jeszcze jedna Hughes z którą łączą ich geny, dalej nie potrafiła zrozumieć po co Saoirse chce jej szukać. Nie wystarczała jej rodzina, którą do tej pory miała? Dwie siostry, brat? Potrzebowała do tego jeszcze jednej?
Obcej?
Naszą... rówieśniczką? – te informacje z kolei przyszło jej przetrawić z jeszcze większym problemem niż sam fakt, że mają kolejną siostrę. Jest naszą rówieśniczką wybrzmiewało w głowie June przez dłuższą chwilę, skutecznie utrudniając wyłapanie wszystkich innych szczegółów, o których mówiła jej właśnie Sao. I być może było to po niej widać, bo w pewnym momencie (June wydawać by się mogło, że nagle), przerwała zdanie kończąc je krótkim ja. – Ale co Ty? – zdezorietowana spojrzała na drugą Hughes, powoli układając sobie wszystkie pojedynczo wyłapane słowa w głowie. Seattle, zagubiona, potoczy. No i to ja, o które właśnie ją pytała. – Nie. Nie, nie, nie. Ona jest w Seattle? – wymamrotała, zagubionym wzrokiem podążając cały czas za siostrą, podczas gdy poza tym nie ruszyła się nawet z miejsca. Tak naprawdę jedyne co zrobiła to przymknęła powieki i jak gdyby to miało jakkolwiek jej pomóc, pokręciła przecząco głową. – Przestań. Nie, Sao, bardzo dobrze, że powiedziałaś – nieznacznie poderwała się aż z miejsca, gdy Saoirse zaczęła ją przepraszać. – I tak bym się dowiedziała. Może dokładnie tak samo jak Ty? A wiesz, teraz... teraz mogę powiedzieć tacie... albo poczekać aż sam powie i wtedy... – sama nie wiedziała co dokładnie chce powiedzieć, więc każde rozpoczęte zdanie finalnie urywała w połowie. Bo jak ona to sobie wyobrażała, do cholery? Że zadzwoni do ich ojca zaraz po wyjściu od Sao i powie, że już o wszystkim wie?
A potem skończy tak jak siostra?
Dzięki – mruknęła, gdy w jej dłoni pojawiła się szklanka z whisky, którą momentalnie przyłożyła do ust. – A co z Charlotte? Wie? – bo przecież co innego miała jej teraz powiedzieć? Zapewnić, że pomoże jej w poszukiwaniach? Problem leżał w tym, że ani trochę nie chciała tego robić.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”