WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Obolałe ramiona przypominały tylko o tej nieszczęsnej próbie, na której wszyscy z zdenerwowania próbowali wznieść się ponad swoje nawet najmniejsze niedoskonałości. W końcu przedstawienie zbliżało się ogromnymi krokami, a ich baletowa rodzina nadal pozostawała w dziwnej rozsypce. Jakby wakacyjny okres całkowicie wybił ich z właściwego toru - pełnego łez, przemęczenia i wyrzeczeń. Ona za to unosiła się gdzieś między - niedostatecznie skupiona, lecz oddana w całości tanecznym upadkom. W pośpiechu upchała rzeczy do torby, by wymijając kłębiące się w szatni tancerki, jak najszybciej opuścić to miejsce. Nienawidziła gorzkiego smaku porażki, kiedy własnymi ruchami oddalała się od perfekcyjnego złączenia z muzyką. Długo zastanawiała się gdzie powinna się udać - nigdzie. Nadal pozostając wygnańcem, nie czuła przywiązania do żadnego miejsca... czy tylko tym zamierzała zręcznie się okłamywać? Krążenie po kanapach znajomych postanowiła odłożyć na później i zanurzyć się w muzyce przy muzealnej ciszy. Potrzebowała tej samotności - chwili wyłącznie dostępnej dla niej, bez rozpraszającej obecności innych słuchaczy. Trochę losowo wybrała akurat to muzeum, co w żaden sposób nie czyniło go przez to gorszym wyborem. Krążąc bez celu po dobrze znanych jej uliczkach, zamierzała wstąpić do pierwszej napotkanej przez siebie świątyni artystów. Przygryzła lekko dolną wargę, mijając w drzwiach wejściowych radosną rodzinę z małymi dziećmi. Oni rzadko tak wyglądali, pochłonięci przez zupełnie inny świat. Po parunastu minutach krążenia po wystawie, Ednie udało się dostrzec wolną ławkę i wygodnie zająć na niej miejsce. Co myślał artysta przy każdym następnym pociągnięciu pędzla? Dobierając dokładnie takie kolory, zastanawiał się jaki utwór właśnie tworzył? Przyglądała się w pełnym skupieniu obrazowi, pozwalając barwom zawładnąć nad własnym umysłem - pragnęła usłyszeć najpiękniejszy walc, który rozgoniłby jej nieprzyjemne myśli. Jakby od niechcenia do jej uszu dotarła rozmowa dwóch mężczyzn - wesele. Och, nie zrobisz tego, Edno! Nie wiele potrzebowała, by już za parę godzin poczuć na skórze lejący materiał eleganckiej sukni. Z delikatnym uśmiechem wraz z nieznanymi jej osobami wkradła się na zapełniającą salę przerobioną pod weselną modłę. Krążąc między stołami, uchwyciła czyjeś spojrzenie - być może przypadkowe. - Od pana młodego - wyjaśniła z tańczącymi iskierkami podekscytowania w spojrzeniu. Dała się złapać na kłastwie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

3.

Co zrobić, gdy nikt z Twoich najlepszych ziomków nie szykuje się do porzucenia kawalerskiego życia? Cóż, wkręcić się na cudze wesele, oczywiście! I tak też tego urokliwego wieczoru uczynił Chandler, aczkolwiek nim do tego doszło, to wpierw wstąpił do wypożyczalni eleganckich ubrań, bo jednak wstyd wbić na taką uroczystość w przykurzonych adidasach, w koszulce z dawno już startym nadrukiem i ortalionowych szortach, choć niewątpliwie przykułby takim outfitem niejedno spojrzenie. Wystrojony jak szczur na otwarcie kanału, podjechał pod salę weselną, na której bywał już nie raz, a widząc, że właśnie zbierali się pod nią goście, zaparkował prędko samochód - mandacik będzie, jak się patrzy - po czym wmieszał się w tłum świętujących. Ach, gdyby inni zdawali sobie sprawę, jak dziecinnie łatwo jest wkręcić się na cudzą imprezę, napić i najeść się za friko! Chociaż z drugiej strony może i lepiej, że nie wiedzieli, bo Jones miałby jeszcze konkurencję i musiałby pomyśleć nad czymś kreatywniejszym niż jestem dalekim kuzynem panny młodej. Teraz jednak nie zamierzał się tym martwić, ponieważ już tanecznym krokiem przemierzał niedużych rozmiarów salę w poszukiwaniu drogiego szampana, którego planował zwędzić ze stołu i zabrać ze sobą do domu. Nim jednak udało mu się to zrobić, drogę zaszła mu - a to niespodzianka - nieznana niewiasta w eleganckiej kiecce, wciskając mu talerzyk z jakimś wykwintnym ciastem. - O, fajnie - skomentował zadowolony, przejmując od niej podarek i dopiero po jakiejś niecałej minucie orientując się, że to nie do końca odpowiednia reakcja. - To znaczy... Podziękuj... Patrickowi. Od... Paolo - tak, wyrzucił to z siebie z takimi krótkimi pauzami, wiedząc doskonale, że brzmi jak ktoś z porażeniem mózgowym. Uśmiechnął się nieznacznie, obrzucając ciemnowłosą dziewczynę zaintrygowanym spojrzeniem. - Ty... jesteś... kto? - no jak powiedział A, to musiał powiedzieć też i B, najwyżej na tym dancingu przyjdzie granie mu niepełnosprytnego... Czy naprawdę musiał w ogóle grać?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#7 + Taki elegancik :3

Szczerze powiedziawszy Kim sam już za sobą nie nadążał i nie był do końca przekonany co do swych czynów, które stawały się coraz to lekkomyślniejsze z każdym kolejnym dniem... O czym Jared w dalszym ciągu nie był doinformowany. Z tego względu chyba też coraz częściej go unikał... było mu dziwnie i nie miał ochoty się z nim konfrontować, by mu o tym co odwalał opowiadać. Nie był na to gotowy; był przy okazji świadom, iż ten z całkowitą pewnością nieźle by go za to wszystko opierdzielił. No zdecydowanie nie byłby z niego zachwycony, oj nie... Póki co wolał się o tym nie przekonywać na własnej skórze. Wiadomo, że w końcu prędzej czy później dojdzie do tej rozmowy między nimi, lecz on wolał zwyczajnie z tym jak najdłużej się dało zwlekać. Może to też nie było dobre, ale był zbyt rozstrojony emocjonalnie, by być na coś takiego psychicznie przygotowanym. Jeszcze ze zbytniego nabuzowania podczas ich jakiejś kłótni wywaliłby przypadkiem to, co do niego czuje od dawna, a do tego nie mógł dopuścić. Nie teraz... Wynikało to naturalnie ze strachu odrzucenia z jego strony... tego mógłby już nie przetrwać i nie byłby wystarczająco silny, by się z tego podnieść tak jak z pozostałych porażek sercowych. Jakoś odreagowywać musiał, bo z tej bezsilności już nie wytrzymywał. Z tego też wynikały te wszystkie zwariowane rzeczy, na które się ostatecznie decydował. Jedną z nich było założenie konta na popularnym portalu randkowym.
I tak nie nastawiał się na nic poważniejszego... niby po co miałby? Do tych spraw był totalnym pechowcem, a każda taka randka, czy cokolwiek jednorazowego kończyło się w podobny sposób. A nawet jak już był jakiś potencjał na coś więcej... to również okazywało się kompletną katastrofą. Jason czasem się wręcz zastanawiał, czemu wisi nad nim takie fatum... czy to z nim jest coś nie tak, czy może z innymi? To było jedno z tych pytań, na które wciąż nie miał jasnej odpowiedzi. Jakby tego było mało tak czy siak był zagubiony w swych uczuciach w tak wysokim stopniu, że normalnie sam już nie wiedział, co z tym robić. Z jednej strony ten cały Tinder miał być zwykłym żartem — zupełnie nie planował się z nikim spotykać, ba w ogóle mu to przez myśl nie przeszło. Jednak trafiwszy na profil Saoirse i po zagadaniu do niej, a w następstwie po tej krótkiej konwersacji z nią doszedł do wniosku, że da temu szansę. Przyjemnie mu się z nią pisało, znaleźli zasadniczo niemal od razu wspólny język, więc tylko dlatego postanowił się z nią faktycznie spotkać. Ogółem nie miał nic do stracenia... zresztą nie chciał jednocześnie wyjść na jakiegoś oszusta w czyichkolwiek oczach, a mógłby gdyby się nie stawił w umówionym miejscu mimo podania jak na tacy dowodów jawnie wskazujących, iż to on we własnej osobie. A nuż zyska chociaż jakąś przyjaciółkę, której w późniejszym czasie będzie mógł się wyżalać ze swoich problemów, i która zarazem go będzie w stanie lepiej zrozumieć? Byłoby bardzo miło. Albo wręcz będą takimi friends with benefits, a taką znajomością także by nie pogardził.
Nie przykładał się specjalnie do swego wyglądu. Nie musiał i tak świetnie wyglądał. Wybrał coś, co by idealnie pasowało na randkę — czyli coś co nie było przesadnie eleganckie, ale też nie sportowe. Po założeniu na siebie odpowiedniego stroju i ogarnięciu chaosu na głowie, jego ludzie podwieźli go pod klub. A już kilka dni temu tam zadzwonił, że chciałby zrobić prywatny występ i niech zarezerwują mu termin na sobotę, by nikt inny się mu nie wchrzanił w paradę. Naprawdę zależało mu na tym, by było to coś specjalnego. O dziwo był całkiem wyluzowany i mega pozytywnie nastawiony do dzisiejszej schadzki. Ciekaw był, czy dziewczyna przyjdzie i nie stchórzy w ostatniej chwili... W zamyśleniu przysiadł się do baru, aby na nią poczekać, a on sam był tutaj punktualnie. Do swego mini koncertu miał sporo czasu, toteż zdążą przed nim nieco lepiej się poznać. Gdy już nadejdzie TA godzina, wywołają go zapewne i Jason pójdzie na scenę.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit

Saoirse niedawno obejrzała Megan is missing i tuż przed wyjściem ustawiła sobie numer emergency oraz udostępniła lokalizację zaufanej osobie - Virgie Biondi. Co prawda dostała dowód od Jasona, ale better be safe than sorry. Co prawda skłamała by, gdyby powiedziała [sama sobie], że nie jest ani trochę podekscytowana, bo cholera! Niecodziennie chodzi się na randki z kimś kto jest znany, nie? Saoirse kojarzyła Jasona, znała jego piosenki, chociaż to też nie tak, że była jego wielką fanką. Oczywiście lubiła jego muzykę, ale generalnie jej największym [muzycznym] idolem był the weeknd.
Anyway. Szykowała się długie godziny - chciała wyglądać idealnie, bo pewnie Jason był przyzwyczajony do pięknych modelek, ślicznych piosenkarek i seksownych aktorek. Saoirse nie była żadna z nich i zdawała sobie sprawę, że w jego oczach mogła być taka…zwyczajna. Nie miała co prawda takich kompleksów, które by jej dokuczały w codziennym życiu, po prostu była świadoma siebie, o.
Także tak - chciała wyglądać naprawdę dobrze. Tak bardzo skupiła się na wyglądzie, że nawet nie trenowała spokoju ducha (o ile można to trenować), ale yolo - najwyżej będzie dziwna, ale będzie mogła się pochwalić randka z Jasonem Kim. No kurcze, w sumie to wygrała zycie.
Na miejsce podjechała uberem, chociaż na początku rozważała własny samochód. Stwierdziła jednak, że będzie potrzebowała czegoś mocniejszego w razie jak z wrażenia nie wydusi z siebie ani słowa, więc postawiła na ten środek transportu. Prawie w ogóle się nie odzywala, siedziała na tylnej kanapie jak na szpilkach, a na miejscu prawie wyskoczyła z tego samochodu. Pojawiła się na czas, nawet pięć minut wcześniej, nie spodziewała się, że kiedy wejdzie do środka Jason już tam będzie, a sam lokal będzie pusty, bo ten go sobie wynajmie na wieczór. Nigdy nie była na randce z gwiazdą estrady, nie wiedziała czego się spodziewać, więc…tak, szczena jej opadła, nieśmiało do niego podeszła, kiedy obsługa zaprowadziła ją na miejsce i przez chwilę się na niego gapiła jak wół w malowane wrota.
F* JASON KIM.
Żaden catfish.
Wyciągnęła rękę przed siebie, dziwne, że jej nie drżała i się szeroko uśmiechnęła. Pierwsza randka z tindera okazała się być.wlasciwa osoba. To chyba dobrze świadczy? Jednak nie była ta apka taką straszną.
- Cześć, Saoirse jestem. Miło poznać. - zabrzmiała jak z drewna, ale w sumie miała to gdzieś.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jason miał świadomość jak to wyglądało i jak niewiarygodnie mógł wypaść w oczach innych. W końcu to portal randkowy, a na takich nie zwykło się spotykać żadnych sław. Albo właśnie oszustów, którzy podają się za kogoś popularnego, a w rzeczywistości są zakompleksionymi pasztetami, którzy chcą się jakoś dowartościować. Zazwyczaj. Ewentualnie ktoś ze spaczoną psychiką chcący zrobić komuś krzywdę. Możliwości było tutaj od groma... Naturalnie nie tylko takich spowitych negatywnością, żeby nie było.
Początkowo zabawa w Tindera wynikła zwyczajnie z nudów i z pewnego rodzaju desperacji. Kilka przypadków nieźle go rozśmieszyło, przez co miał niezły ubaw. Ale wyjątkowo... udało mu się też znaleźć parę interesujących osób, które na niego w jakimś minimalnym stopniu wpłynęły. Na tyle, by zmienił nieznacznie podejście i już nie było mu to aż tak obojętne. Jedną z nich była Saoirse. Stwierdził, że jest w porządku, dobrze im się rozmawiało, więc czemu tego nie wykorzystać i się nie spotkać, aby zobaczyć, jak to będzie na żywo wyglądało? I tak było mu już wszystko jedno. Dodatkowo ciekaw był bardzo jej reakcji, gdy już go zobaczy... Wcale nie musiała być jego fanką. Tym właśnie lepiej. To samo tyczyło się jej urody. Co z tego, iż dotychczas spotykał się z rzekomymi ideałami w pięknej oprawce, skoro z żadną mu nie wyszło i okazywały się one być zniszczone i puste w środku? W tym przypadku... zwyczajność zwyciężała. Najważniejsze, że dziewczyna znała swoją wartość i była pewna siebie, o. Poza tym jeśli to on nie zostanie oszukany, a też równie dobrze mógłby — według niego miała w sobie to coś, co mogło przykuć uwagę mężczyzny. Niczego jej nie brakowało i była atrakcyjna; przynajmniej jego zdaniem. Zresztą… sam wysłał jej przecież fotkę, na której był zupełnie bez makijażu, do tego taki poczochrany, jakby dopiero co się obudził. I tak zasadniczo było — pokazał jej swe codzienne oblicze, a nie te sceniczne i tak dalej. Co za tym idzie pod tym względem też mogła czuć się zaszczycona, ponieważ takich totalnie naturalnych fotek nie wysyła ot tak na lewo i prawo wszystkim! I choć Kim mógłby mieć dosłownie każdą, nie miał jakichś wygórowanych wymagań. Nie miał też problemu z umawianiem się z fanami. Byle nie rzucali się na niego jak wygłodniałe wilki na kawałek mięsa i nie piszczeli mu nad głową, gdyż byłoby to dla niego istną katorgą.
Jak wiadomo, jemu przygotowania zajęły odrobinę krócej. Oczywiście nie zamierzał jej się pokazać w takim wydaniu, jakie ujawnił jej na tym wysłanym zdjęciu... no mimo wszystko to była randka, więc nie chciał wyglądać też byle jak. Musiał jednocześnie zachować wszelkie środki ostrożności — stąd te wynajęcie całego klubu tylko i wyłącznie dla nich. Gdyby pokazał się z nią publicznie, mogłoby to za sobą ponieść nieprzyjemne konsekwencje, a tych wolał uniknąć. To też nie tak, że się czegokolwiek wstydził. Niech sobie nie myśli, że to o to chodzi! Ot, media mogłyby o tym trąbić następnego dnia i wszelkie paparazzi i dziennikarze nie daliby mu żyć, a Saoirse mogłaby trafić wraz z nim na pierwsze strony gazet z jakimś durnym nagłówkiem, który mógłby mocno namieszać zarówno w jego życiu jak i jej. Takie wady sławy. Może gdyby rzeczywiście się w coś zaangażował, nie musiałby się z tym w ten sposób kryć i spokojnie można by było przyznać oficjalnie na głos, iż się z kimś faktycznie spotyka. A tak... lepiej dmuchać na zimne, dopóki nie dowie się do czego to ich ostatecznie doprowadzi.
Ledwo zdążył usiąść, a blondynka pojawiła się w środku niemalże tuż za nim. Wspaniale; jest punktualnie i już miała u niego pierwszego plusa. Drugi w sumie też można dodać... kiedy ją wreszcie ujrzał w całej okazałości, posłał jej szeroki uśmiech, typowy tylko dla niego — określany przez fanów gummy smile, którego raczej nie mogłaby uświadczyć u nikogo innego. A skoro się pojawił... to też było już sporo! Czyli jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Wyłapawszy jednak też jej lekki szok, którego nie dałoby się przeoczyć, zachichotał cicho pod nosem. Wstał na moment i się do niej zbliżył, aby się z nią należycie przywitać. Był od niej o kilka centymetrów wyższy, więc patrzył na nią ciut z góry. Ujął wyciągniętą delikatnie w jego stronę dłoń, po czym niczym dżentelmen z prawdziwego zdarzenia ucałował wierzchnią jej część tak po środku.
Jason. Mnie również miło cię poznać. — odpowiedział tym swoim głębokim, seksownym i z deka ochrypłym głosem, cały czas tak samo uroczo się do niej uśmiechając. Jakby tego było mało, odsunął krzesełko znajdujące się tuż obok tego, na którym wcześniej siedział i wskazał na nie gestem ręki, aby tam spoczęła. Kiedy już to zrobiła, sam wrócił na swoje miejsce, zawieszając swe ciemne oczy na niej. Lustrował ją nimi od stóp do głów i musiał przyznać — podobało mu się to, co widzi i tego nie ukrywał. — To na co masz ochotę? Ja stawiam. Mamy jeszcze trochę czasu do mojego występu. — dodał po krótkiej chwili, przerywając niezręczną ciszę, która mogła na moment nastać. Miał nadzieję, że nie będzie się ogółem czuła przytłoczona, bo tego nie chciał.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chwila minęła zanim szok całkowicie jej przeszedł. Jasno był naprawdę uroczy i sama nie wiedziała czy to przez jego włosy, które miała ochotę potargał tak swoją droga, czy ten uśmiech, który na pewno sprawiał, ze nie jednej drżały kolana. Jason Kim zdecydowanie wiedział co robić, żeby oczarować dziewczynę. Oprócz oczywiście szarmanckiego zachowania - który mężczyzna całuje w dłonie? Jason był zdecydowanie pierwszy w jej życiu i w sumie podobało jej się takie traktowanie - to mieli miejscówkę tylko dla siebie. Całą, nie było tu żywej duszy, jeśli nie liczyć oczywiście ich praz obsługi, a na scenie nic się nie działo - był to tylko znak dla niej, ze ta czeka na Jasona, który nie żartował z tym prywatnym koncertem. Nie mogła się nie uśmiechnąć na sama myśl. Zdjęła wiec swój płaszcz i usiadła na krześle obok niego, opierając łokieć o blat niewielkiego stolika, zakładając tez nogę na nogę, kierując się w jego stronę.
Na początku może whisky? Chyba muszę ukoić trochę nerwy, bo naprawdę jesteś Jasonem Kimem. – zachichotała, starając się nie brzmieć przy tym dziwnie czy nerwowo i wzrokiem zmierzyła jego sylwetkę, zatrzymując się na twarzy mężczyzny. Nigdy wcześniej nie umawiała się z Azjata, spotykała się raz z Japonka, ale nic z tego nie wyszło. Zawsze jej się wydawało, ze mężczyźni z dalekiego wschodu nie interesują się Amerykankami i gustują w...no, Azjatkach. Nie dziwiła im się zreszta, bo były cudne, wolniej się starzały i zdecydowana większość (to znaczy te, które spotykała ona) miały długie, zadbane włosy.
Jeśli będę dziwna to dlatego, ze jesteś moja pierwsza randka z Tindera. – i generalnie dawno nie była na żadnej, nieważne czy z tindera czy z baru, ale o tym wolała nie mówić. Nie chciała przecież wypaść na desperatkę, bo nikt nie lubi ludzi, którzy szukają kogoś na siłę. Na dodatek naprawdę siedziała tutaj z nim, gwiazda muzyki. Zawsze myślała, ze celebryci maja swoją aplikacje, tylko dla ludzi znanych, żeby było...no, bezpieczniej. I może trochę mniej dziwnie? Jeny , co by było, gdyby Saoirse zaczęła piszczeć na jego widok? Przecież to by było tak żałosne, ze od razu by się zapadła pod ziemie i uciekła gdzie pieprz rośnie. Dobrze, ze zachowała spokój ducha, i ze Jason jej mimo wszystko zaufał i zaproponował spotkanie.
Sam na sam, bez paparazzi i byczków przy stoliku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jason odkąd umówił się z Saoirse od razu założył, że dziewczyna może zaznać niemałego szoku (tego w pozytywnym znaczeniu rzecz jasna!), więc był przygotowany na każdą ewentualność. Widząc jej reakcję jego przypuszczenia się potwierdziły. Pozwolił jej ochłonąć i oswoić się z obecną sytuacją. Nigdzie im się nie spieszyło, toteż miała na to tyle czasu ile tylko potrzebowała. Lubił niszczyć wszelkie stereotypy i inne wymysły ludzkie, w tym między innymi ten, że nie istnieją już tacy szarmanccy mężczyźni. Owszem, taki typ faceta jest w dzisiejszych czasach dość rzadko spotykany, ale właśnie o to chodzi. Kim pragnął pokazać światu, że tacy jeszcze nie wymarli, nawet jeśli miałby być jednym z tych nielicznych jednostek, które mają zachowania cudownego dżentelmena. Ktoś musi to jakkolwiek szerzyć, nie? Zwłaszcza że przydałoby się takich jak on więcej, zdecydowanie. Cieszyło go wewnętrznie, iż jego dzisiejszej randce to w jaki sposób ją traktował jej się wyraźnie podobało. Zależało mu na tym, by ich spotkanie było jak najbardziej udane i mogło utkwić w pamięci na dużo dłużej i nie poszło zbyt szybko w zapomnienie. To jednak im nie groziło sądząc już po tym, jak dobre wrażenie na niej wywarł już na wstępie.
Jak on coś obieca i ma ochotę coś zrobić, to się tego trzyma i realizuje. Nigdy nie żartuje. Dawno nie występował specjalnie na scenie ze względu na taką większą przerwę od kariery muzycznej, a tu nadarzyła się idealna ku temu okazja. Nieukrywanie go wręcz nosiło, aby móc cokolwiek zaśpiewać, a także zaprezentować komuś kolejnemu swoje liczne talenty. Co się mu dziwić, skoro ostatnio zajmował się zupełnie innymi rzeczami, a on nie potrafił też do tego uporządkować swoich myśli. Powoli jako tako w miarę mu to wychodziło, ale wciąż... był wewnętrznie rozdarty i nie miał pewności co powinien tak właściwie zrobić. I tak jakoś doszedł do wniosku, że jak znowu poszaleje na scenie to mu też może bardziej pomóc, szczególnie że to jest coś, co najbardziej kocha, to jego pasja. I pewnie nie miałby nic przeciwko większemu zgromadzeniu ludzi, by mogli sobie pooglądać dziś jego występ. Lecz w tym przypadku wolał postawić na większą prywatność. Stąd zarezerwowanie tego lokalu jedynie dla nich.
Ano tak, we własnej osobie! Zaiste to nie ściema. — potwierdził i zaakcentował jej słowa mocniej, sam wybuchając gromkim śmiechem i chcąc zabrzmieć równie zabawnie, starał się utrzymać komiczny wydźwięk. — Whisky będzie idealne. Jack Daniels? I czy wolisz na czysto, czy z jakąś popitką? Ja chyba wezmę bez. — zalał ją paroma pytaniami, ale jakże niezbędnymi. Musiał wiedzieć co woli i co by jej najlepiej pasowało. Wiedział, że istnieje wiele różnych rodzajów trunków i ich odmian, w związku z czym chciał się upewnić jakie jego towarzyszka ma preferencje, w końcu każdy ma inny gust i lubi inny alkohol. Ach, kolejny stereotyp. W tym rzecz, że dla Azjatów równie ciekawi są Europejczycy czy Amerykanie i z chęcią się z takimi umawiają. A przecież istnieje wiele mieszanych par, więc wcale nie musi być tak, że Azjacie podobają się tylko i wyłącznie same Azjatki. Jason nie ma jako takiego określonego konkretnego typu. Po prostu z chęcią daje każdemu szansę, kto mu w jakiś sposób zaimponuje i się z jakiegoś powodu spodoba. Tak jak właśnie jest chociażby z Saoirse.
Oj tam, nie przejmuj się. Och, naprawdę? Wiesz... tak się składa, że ty też jesteś moją pierwszą randką z Tindera. — tu się zaśmiał uroczo na ten zaiste fascynujący zbieg okoliczności. Tak nawiasem mówiąc on też dawno nie był na takiej randce z prawdziwego zdarzenia. Ciągle mu coś nie wychodziło, a na jednonocne przygody nie miał ochoty... Należał do ludzi przywiązujących się, wiernych i lojalnych jak już się w coś mocniej zaangażują. Szukanie kogoś na siłę nigdy się nie sprawdza. Najlepiej jak się ma to gdzieś i w pewnym momencie samo raptownie przyjdzie jak to się mawia. Zazwyczaj wtedy, gdy się tego najmniej spodziewamy. Jemu nic nie wiadomo o portalach randkowych dla samych celebrytów. Widocznie albo nie istnieją i są jedynie takie ogólnodostępne, albo on jest ciemny i sam nie wie, że takie coś w ogóle jest. Jakoś nigdy nie interesował się tymi tematami i mogło to z tego wynikać, a taki Tinder mimo wszystko popularniejszy, bardziej nagłośniony i tego nie da się nijak przeoczyć. Bogu dzięki, iż nie musiał znosić żadnych pisków z jej strony. Ba, nie spodziewałby się po niej takowych, nie pasowało mu to jakoś. A przynajmniej z takiego założenia wyszedł po tej jakże interesującej wcześniejszej wymianie z nią wiadomości. O psychofanizm również by jej nie posądził. Czuł, że może jej zaufać w tej kwestii, dlatego nie widział przeszkód, by ją tu zaprosić.
To co, opowiesz mi coś o sobie? — rzucił po krótkiej chwili, unosząc nieznacznie brew ku górze, cały czas utrzymując ten swój uroczy uśmiech. Wpatrywał się w nią z nieustającym zafascynowaniem, czekając cierpliwie na jej odpowiedzi.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To było dobre pytanie! To o tej whisky, bo nawet nie wiedziała co tu serwują, wiec zanim mu odpowiedziała to zerknęła w menu, ale i tak nie mogła się zdecydować. Saoirse miała oczywiście jakieś swoje ulubione łychy - których o tak już nie piła tyle co kiedyś, bo nie było jej stać - i chociaz JD do nich nie należało, nie było to tez tak, że odmówi.
- To niech będzie Jack Daniels. Z lodem. - oczywiście pewnie by mogła go „naciągnąć” na droższy trunek, ale nie należała do tego typu osób. Zreszta Jason i tak już wynajął cały lokal tylko dla nich. Planowała chociaż zapłacić za to co będzie konsumowała.
Odłożyła wiec kartę na bok, nie sięgając po menu z jedzeniem. W sumie to nie była głodna, może trochę z nerwów, ale może później się to zmieni.
- A co chciałbyś wiedzieć? - dopytała zanim udzieli mu konkretnej odpowiedzi. Nie czekając jednak na pytanie z jego strony, postanowiła, ze w sumie jakieś tam podstawy może powiedzieć. - Podam ci trzy potencjalne fakty o mnie, jedno jest kłamstwem, spróbuj zgadnąć które. - zaproponowała ze śmiechem próbując wymyślić coś na szybko. Kłamstwo musi brzmieć jakby było prawdą.
- Uważam, że serial „Przyjaciele” jest mało śmieszny i nie rozumiem jego fenomenu, zajmuje się organizowaniem pogrzebów, a najbardziej na świecie uwielbiam samotne podróżowanie. - co prawda mówiąc kłamstwo, myślała, ze nie przejdzie jej to przez gardło, ale jednak udało się i była przekonywująca! Miała jednak nadzieje, ze Jason się zorientuje, która rzecz jest nieprawdą na jej temat, będzie mogła odetchnąć z ulgą. - Daj znać czy potrzebujesz podpowiedzi. - zaśmiała się chwytając za szklankę, bo Kim pewnie zdążył złożyć zamówienie i napiła się małego łyka, wpatrując się w niego wyczekująco.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nawet jeśli nie serwowali tu jakichś alkoholi, Jason wcześniej i tak wszystko załatwił, by była dostępna cała gama różnych rodzajów. Ot, żeby mieli z czego oboje potem wybierać, a najlepiej trafić w ulubiony rodzaj swej dzisiejszej randki. W końcu nie mógł znać jej preferencji co do trunków, czyż nie? A chciał wszystko ogarnąć tak, by każda ze stron była zadowolona. Dopieszczając też i takie drobne niby szczególiki na ostatni guzik. Jakoś JD pierwszy przyszedł mu na myśl. Uznał to za dobrą opcję, tym bardziej że to jedno z popularniejszych whisky. Wiadomo, nie każdy musi je lubić. Kim tylko coś zasugerował; nie musiało być wcale to, które padło z jego ust. Jeśli Sao wolałaby inne whisky, nie pogniewałby się przecież, gdyby choćby dała mu znać, że ma swojego innego ulubieńca, na którego ma aktualnie bardziej ochotę. Wtedy by jej załatwił w trybie natychmiastowym takiego jakiego zechce. Jednak nie odmówiła, więc zrozumiał, że nie ma nic przeciwko i może być i Jack Daniels.
Postanowione, więc zamawiam. — stwierdził krótko i twardo, bardzo pewnym tonem, który już nie przypominał tego należącego do tak zwanego słodziaka. Jason potrafił... mieć wiele różnych twarzy, zachowań, jak i nagle zmienić brzmienie z uroczego na takiego poważniejszego. Zasadniczo to zależało od sytuacji. Podniósł wyżej rękę machając na jednego z kelnerów aby poszedł do ich stolika, by mógł ich odpowiednio obsłużyć jak już decyzja została podjęta.
Och, cóż to dla niego. Jason lubił robić przyjemność innym, a skoro mógł, to nie czuł się z tego powodu źle i samoistnie chciał stawiać wszystko innym. Naturalnie wykłócać się również nie będzie, jeśli uparcie ktoś będzie stał przy swoim i powie stanowczo, że za swoje jedzenie czy picie zapłaci ze swojego portfela. Nie przesadzał też w drugą stronę i nie był przy tym namolny.
Wierzę, że masz wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia. — zauważył znów przywracając na usta ten swój uroczy uśmiech, jednocześnie puszczając jej perskie oczko. Nie zdążył już nic więcej dodać, gdyż blondynka zabrała głos i zaczęła go wręcz zalewać słowami. Dał jej na spokojnie dokończyć, nie wcinając się jej w zdanie, uważnie słuchając każdego segmentu. Tak, słuchacz z niego także jest niezły! — Och, to tak chcesz się bawić? Podoba mi się! — wyparował dość podekscytowanym głosem, omal nie klaszcząc z tego nadmiernego entuzjazmu w dłonie. Przynajmniej jakieś urozmaicenie, a nie takie podawanie suchych faktów. Coraz więcej plusów u niego zgarniała i zdecydowanie będzie chciał utrzymać z nią kontakt, a wraz tym jeśli będzie mieć ochotę — umówić się na więcej takich randek. Byłaby to naprawdę miła odmiana w jego chaotycznym żywocie. Zmarszczył w skupieniu czoło z brwiami w całkiem zabawny sposób, głęboko zastanawiając się nad odpowiedzią, bo nie chciał z góry przegrać. Przy okazji sam zaczął się zastanawiać nad swoim pakietem pytań z jednym fałszywym, aby pociągnąć to dalej. Miał o tyle trudniej, że... w internecie można było wygrzebać mnóstwo informacji na jego temat i tu był taki trochę szkopuł. Gdy padło to o podpowiedzi, Jason pokiwał przecząco głową na znak, iż sam sobie poradzi i jakoś do tego dojdzie.
Myślę, że... pierwsze jest kłamstwem. Wprawdzie przyznam bez bicia, bo nie oglądałem tego serialu, choć wiele razy słyszałem i widziałem mnóstwo pozytywnych opinii... wydaje mi się, że raczej uważasz go za śmieszny. — wydusił to z siebie po dłuższej rozkminie, która parę ładnych minut mu zajęła, gdyż musiał to dobrze przeanalizować, dopasować co może pasować, a co nie... i tak jakoś to mu najbardziej zgrzytało. Nie musiał znać tego serialu, aby dojść do takich wniosków. Sprawiała wrażenie takiej, co woli samotne podróże, aniżeli z grupą osób, a organizowanie pogrzebów... praca jak praca. Nietypowa, ale niewykluczona, choć też mu nie do końca pasowała do takiej pozytywnej jednostki, niemniej wygrali ci cali "Przyjaciele". Nie miał pewności, czy jego teoria jest słuszna i czy odgadł, lecz... to miało się zaraz okazać. Zresztą mają się świetnie bawić i nawet jeśli ktoś czegoś nie zgadnie nie musi to oznaczać żadnego końca ani skreślenia kogoś tak po prostu, bo nie uda się z czymś trafić. To by dopiero było nadzwyczaj przykre i niesprawiedliwe! — To w takim razie teraz ja! — uśmiechnął się znów szelmowsko chcąc by tym razem to ona wynalazła ten nieprawidłowy fakt o nim. — Bez chociaż jednego dużego kubka kawy nie przetrwam dnia, jestem łamaczem kobiecych serc, umiem kręcić piłką do kosza na jednym palcu i trafiać nią prosto do celu. — skończył, mając nadzieję, że mu też to nieźle wyjdzie i nie wypadnie przy niej sucho i jakoś banalnie. Nie powinna mimo wszystko mieć jakiegoś większego problemu... a już z pewnością ma łatwiej od niego, stąd też dał tak po prawdzie coś podchwytliwego. Coś, co ostatnio ktoś mu rzucił podczas konwersacji, że znajduje się ta informacja na Wikipedii. Nie oszukujmy się, ten portal zwykle kłamie. Jedna część w to ślepo wierzy, zaś druga trzyma jego stronę i nie wierzy w te brednie, które go zasadniczo oczerniają i są zwyczajnie krzywdzące. A czy Saoirse się zorientuje, o które chodzi... od niej zależy w dużej mierze i tego, jak go postrzega. Ciekaw był, jak ona sobie poradzi!
Sam upił kilka porządniejszych łyków brązowej cieczy, acz powoli, nigdzie się nie spiesząc. Nie chciał na wstępie dowalić sobie w łeb. Jeszcze by biedny padł pod stołem, a do tego dopuścić nie mógł! Nie dość, że by się przed nią ośmieszył, to zrobiłby z siebie mięczaka. Szczególnie, że głowę to on ma stosunkowo słabą, toteż jeśli przekroczy swoją granicę — kończy się to bardzo kiepsko w skutkach. Grunt, że doskonale wie, kiedy powiedzieć sobie stop!
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Okej, jego trzy „fakty” wydawały się być łatwym do odgadnięcia, bo mimo wszystko jakieś tam swoje wrażenia już miała. Jason wydawał jej się być miłym gościem, także miała nadzieje, ze trafi z odpowiedzią, tak samo jak trafił on.
- Przyjaciele to mój ulubiony serial, wiec trafiłeś, gratulacje, nagroda jest moje dalsze towarzystwo. - zaśmiała się, bo nawet jakby nie odkąd to przecież by się nie obraziła i nadal by z nim siedziała. Każdy przecież lubił co innego, nie wiedziała co prawda jakie podejście ma do serialu Kim przed wypowiedzeniem tego oszczerstwa, ale gdyby było tak, ze oglądał i nie lubił to...póki by nie zaczynało się robić dziwnie, to znaczy jakieś kłótnie z tego powodu, to przecież dyskusja byłaby jak najbardziej na plus! No ale teraz była jegonkolej i jak wspomniałam wcześniej, Saoirse od razu miała swoje podejrzenia, może przez ten jego uroczy uśmiech lub - poki co - kochane usposobienie.
- Okej, myśle, ze nie jesteś łamaczem serc. To znaczy, jeśli ci się zdarza to nieświadomie, wydajesz się być super kochany, ale pewnie każda informacja w mediach o twojej randce łamie serca fankom, ale nie jest to świadome, wiec wydaje mi się, ze właśnie to jest kłamstwem. - Sao nie sprawdzała ciekawostek na jego temat w necie, bo jednak nie chciała chodząca Wikipedią na pierwszej randce, no i co to za zabawa? Wiedzieć wszystko na temat osoby, z która idzie się na pierwsza randkę. - Mam nadzieje, ze trafiłam. - dodała od razu, upijając kolejny łyk, bo tak jak i on, nie chciała się szybko upijać, żeby nie zrobić z siebie kretyna.
- Które miejsce na ziemi jest twoim rajem? Wiesz, takim miejscem, gdzie chętnie wracasz by odpocząć od swojej codzienności? - każdy przecież ma takie miejscu. Dla jednych jest to ich mieszkanie, dla innych domek na wsi, a jeszcze inni w tropikalnych lasach na pieszych wycieczkach odpoczywali. Nieważne jaki mieli zawód.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jason raczej trudnych informacji na swój temat nie byłby w stanie wykombinować, nieważne jakby się nie starał. Zresztą to miała być dobra zabawa, więc i tak podchodził do tego na luzie. To już jej fakty zdawały się być bardziej skomplikowane do rozgryzienia. Mimo to dał radę się zorientować, który z nich jest prawdziwy! Wprawdzie miał z tym lekki problem i musiał trochę dłużej pogłówkować, ale jego aktualna misja zakończyła się powodzeniem. Ku zadowoleniu Kima.
I dobrze się jej wydawało, gdyż Jason istotnie należał do tych sympatyczniejszych jednostek. Raczej przez większą część społeczeństwa jest ogółem uważany za totalnego słodziaka. Być może trochę naiwnego, zważywszy na ilość poniesionych porażek w sprawach sercowych. W miłości mu wyjątkowo nie wychodziło. Wisiało nad nim jakieś pieprzone fatum. Niestety tacy dobrzy ludzie jak on mają zwyczajnie pecha. A takim dostaje się po dupie najmocniej, czego on jest idealnym przykładem. Ot, tyle miał już prób z jakimiś kobietami, że ciężko to zliczyć, a każda okazywała się być potworną suką. Mendą, która go jedynie wykorzystywała, przeważnie przez wysoki status, popularność i majętność. Co sprytniejsze zapewne miały ułatwione zadanie i go owijały wokół małego palca, mącąc w tej biednej głowinie. Dlatego żaden z jego związków nie trwał ani zbyt długo, ani nie zdążył przeobrazić się w coś poważniejszego. Zasadniczo rozpadały się one szybciej niż miały szansę na dalszy rozwój, natomiast Jason kończył ze złamanym sercem. Z każdą kolejną klęską powoli zamykał się w sobie, bojąc się na nowo kogokolwiek do siebie dopuścić. Przynajmniej jeśli chodziło o uczucia wyższe. Poza tym... był nieszczęśliwie zakochany w swym przyjacielu. Dotarło to do niego dopiero niedawno, ale jak to się mówi — lepiej późno niż wcale. Był rozdarty, aczkolwiek wolał cierpieć z miłości do niego, niż rozglądać się za kimś nowym i ponownie się przejechać. W przypadku Junga też było więcej niejasności aniżeli konkretnych odpowiedzi. Nie mógł być pewien, czy w razie gdyby go odrzucił, nie zniszczyłoby go to już dokumentnie... Jednakże nie chciał o tym myśleć. Nie teraz. Wolał skupić się na przyjemnej rozmowie, jaką prowadził z Sao.
Och, to wspaniale. Cieszy mnie to niesamowicie! — powiedział wesoło, a jego uśmiech się poszerzył. Utrzymywał ten jego charakterystyczny gummy smile, który ukazywał się na jego facjacie jedynie w specjalnych okolicznościach. Mogła zatem czuć się w jakiś sposób wyróżniona! Sam nie wierzył, że jeśli nie udałoby mu się zgadnąć, to ta nagle by mu oświadczyła, że spartolił na tyle, by nie chcieć dłużej z nim siedzieć. Nie, to brzmiało zbyt absurdalnie, aby miało mieć prawo bytu. Zaśmiał się wraz z nią. Właściwie to jego bliscy przyjaciele, którzy poza Jaredem wspierali go w jego karierze i innych aspektach oglądali ten serial. Jako iż byli typowo z Korei Południowej, nie umieli specjalnie angielskiego. Nauczyli się sporo podczas wspólnych seansów. Kiedy do nich przychodził zdarzyło mu się trafić na jakiś odcinek jaki akurat oglądali. Ciężko było mimo wszystko uznać, że go zachłannie ogląda; raczej dla towarzystwa i od czasu do czasu z nudów. Tak naprawdę po prostu nie miał zbytnio czasu na wkręcenie się w niego bardziej. Głównie ze względu na swój zawód i standardowe rzucanie się w wir pracy. Czy to pracował nad nowymi piosenkami, czy uczył się grać na instrumentach w celu podszlifowania swych umiejętności. Niemniej z tego co udało mu się do tej pory wyłapać — w jego oczach ta seria była zdecydowanie na plus, potrafiła faktycznie poprawić humor.
Trafiony zatopiony! Zgadza się. Miło mi też, że tak mnie postrzegasz. — zrobiło mu się cieplej tam w środku. Niepodważalnie takie pochlebne słowa poruszają i robi się od takich momentalnie przyjemnie. — Prędzej to ja zaznawałem zupełnego rozczarowania i to ja byłem tym poszkodowanym. Cóż, najwyraźniej... nie trafiłem jeszcze na odpowiednią osobę. — wyjawił jej zgodnie z prawdą, wciągając więcej powietrza do płuc, aby po chwili ponownie je wypuścić, dodając do tego głośniejsze westchnięcie. Pozwolił sobie tym razem na nieco większy łyk whisky ze szklanki, ponieważ mówienie o tym nie było dla niego proste. Na samo wspomnienie coś go ściskało za wnętrzności, a jak ma jakieś nerwy, zawsze sięgnie po więcej procentów. Machinalnie. W sumie to taka odmiana jest dobra o tyle, że ktoś go mógł poznać w ciemno, dowiadując się upragnionych informacji prosto ze źródła, a nie tak jak przykładowo fan wiedziałaby o nim większość rzeczy. Dokładnie, jaka w tym frajda? A tak chociaż było ciekawiej, inaczej.
Przy pytaniu o jego prywatny raj, musiał parę minut się zastanowić. On również jak ona uwielbiał zwiedzać świat i już praktycznie był w każdym jego zakamarku. Może nie dosłownie wszędzie, lecz same trasy koncertowe każdorazowo otwierały mu sporo opcji.
Definitywnie jakieś tropiki. Uwielbiam relaksować się na wyspach, gdzie jest ocean, tudzież morze, gorąco, piasek, plaża... palmy i piękne widoki. Moim faworytem są Malediwy. — odpowiedział jej wreszcie z takim rozmarzonym wyrazem twarzy, bo tak szczerze z wielką chęcią by się tam na jakieś wakacje wybrał. Najchętniej z Jaredem i to z nim mógłby tam sobie zaszaleć... ale póki nie wyjaśnią się pewne kwestie, trochę mijało się to z celem. Obecnie Jason mógł sobie jedynie wyobrazić jakby to wyglądało, i jak szczęśliwy mógłby się czuć będąc w jego towarzystwie, do tego otoczeni nieziemską scenerią. Pomarzyć zawsze można...
Pewnie spędzili razem miło czas, ostatecznie wykonał jej ten obiecany prywatny występ i nic więcej. Zresztą Jason był myślami i tak przy swym ochroniarzu, więc nie mógłby aktualnie spojrzeć na nikogo innego w ten szczególny sposób. Tutaj natomiast zapowiadało się na jakąś fajną przyjaźń, mimo że rozpoczęła się ona w nietypowy sposób, do tego jako randka z Tindera. Ale chociaż Kim zyskał tym sposobem nową koleżankę i to się liczyło! Czy faktycznie ta relacja rozwinie się na przyjaźń czas pokaże.

[z/t x2]
Obrazek

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Columbia City”