Za to diagnoza Clive Thornton'a
z dnia na dzień stała się jednoznacznym „wyrokiem” - jako znany i ceniony neurochirurg z chorobą Parkinsona raczej nie wpisywał się w sztab najlepszego składu lekarzy do operacji. W momencie przekazania informacji o zwiększającym się procesie braku kontroli nad własnym ciałem, doskonale zdawał sobie sprawę, że jego kariera jest skończona. Stąd narodziła się w mężczyźnie niechęć, do absolutnie wszystkiego - pomimo silnej osobowości całkowicie popadł w „otchłań ciemnej rozpaczy.” Pogrążony we własnej depresji, jak można się spodziewać - swe cierpienie koił w ogromnych ilościach alkoholu; nie radził sobie, nie potrafił zaakceptować faktu, że już nigdy więcej nie stanie w sali operacyjnej, nie uratuję nikomu życia, a na dodatek nie spełni swych odwiecznych marzeń pozostania ordynatorem oddziału neurochirurgii.
Koniec z awansem, koniec ze szczęściem, koniec z podziwem otaczających go osób. Z sielanką towarzyszką „Szmaragdowego miasta.” Teraz pozostała tylko kpina i współczucie, które dostrzegał w każdym - w oczach swojej żony, rodziny, przyjaciół - a nawet mijających go niegdysiejszych rywali. Przegrał -
odpadł, a jego statek nieodwracalnie „zatonął.” Czy jakkolwiek da się poradzić z podobną stratą? Jeżeli rzeczywiście istniały
opcję; to niestety, lecz blondyn był ostatnią osobą, która by z nich skorzystała. Od samego początku swojej egzystencji był uczony wyzbywania się słabości, przez wszechmocnego ojca - Papa Thornton wpajał swoim dzieciom siłę, niezależność oraz władzę. Nic w tym zaskakującego - w końcu należeli do silnego rodu zamieszkującego Seattle od pokoleń; Thornton'owie byli znani i rozpoznawalni, niejednokrotnie brukowce wypisywały się na ich temat - dlatego Clive był już przygotowany, że ze swoją chorobą nie będzie mierzył się zupełnie sam - a to tylko kwestia czasu, gdy większość czytelników portali plotkarskich zostanie o wszystkim poinformowana.
Jak to się stało, że udało mu się odnaleźć papiery Elieen Shepherd? Otóż będąc dziś na
kolejnej, przygnębiającej go wizycie dostrzegł sylwetkę ciemnowłosej wyróżniającej się z tłumu przechodni, widział jak teczka z wynikami wypada z jej torby - lecz nim podbiegł chcąc sprawić, by je odzyskała brunetka zniknęła z zasięgu wzroku chirurga. Z tego względu gdy powrócił do domu postanowił się z nią skontaktować - i
tak zajrzał do środka, nie z czystej ciekawości, lecz by się upewnić, że rzeczywiście należą one do niej - i na nieszczęście Eli jego „oko lekarza” automatycznie wychwyciło nieścisłości. Siedząc pośrodku parku (proszę bardzo!) z filiżanką kawy w prawej dłoni rozglądał się po otoczeniu, choć myśli Thornton'a wciąż zaprzątały wydarzenia sprzed pół roku - nie umknęła jego uwadze obecność Shepherd. -
Tutaj. - rzucił podnosząc się z miejsca, by ręką wskazać krzesło na przeciwko siebie. -
I oto odnalazłaś swoją zgubę. - stwierdził z lekkim lecz może troszeczkę współczującym(?) uśmiechem wyciągając ku policjantce jasnobrązową teczkę. -
Logan wie? - rzucił marszcząc brwi i powracając na swe miejsce, cóż z starszym bratem Elieen miał o wiele lepsze relacje - i to z nim początkowo zamierzał się skontaktować, ale na szczęście dziewczyny (bądź i nie) w ostatniej chwili się zawahał. -
Zresztą nie musisz odpowiadać, to nie moja sprawa. - skwitował na sam koniec, ponownie chwytając za biały kubek. -
Napijesz się czegoś, czy się gdzieś spieszysz? - chciał być kulturalny, lecz teraz gdy przez krótki moment obserwował zaróżowioną (zapewne od wiatru) buzię dziewczęcia pojął, że chyba nigdy nie przebywali ze sobą tylko we dwoje, więc
z drugiej strony o czym by mieli niby rozmawiać? I żeby nie było, nie darzył ciemnowłosej negatywnymi odczuciami - zwyczajnie jej nie znał.