WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://ap.rdcpix.com/e093f01bd37014537 ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ten rok chyba nie zaczął się zbyt dobrze dla Gwyna Parkera, a dzisiaj do listy wypadków i katastrof miał dołożyć stłuczkę… Ale wszystko od początku, dobrze?!
Parker odwiózł MJ do przedszkola (Młoda oczywiście postanowiła mu zrobić kolejny wykład o tym, jak bardzo nie szanuje Matki Natury, ponieważ postawił na auto, a nie na komunikację miejską, ta pięciolatka kiedyś poprowadzi go do grobu) i właśnie jechał do pracy. W głośnikach słychać było jakieś radio. Leciały najnowsze hity, chociaż Parker nie bardzo ich słuchał. Nawet nie wiedział, kto to śpiewa i o czym.
Przystanął na światłach i zerknął na zegarek. Jeśli zaraz czegoś nie zrobi, spóźni się do pracy. Oczywiście, sam był sobie szefem, ale nie bardzo lubił nadużywać tej swojej „władzy”. Chciał, by jego współpracownicy traktowali go normalnie, dlatego nie nadużywał swoich przywilejów – a właściwe za taki możliwość spóźnienia się do pracy.
Szybko zerknął na telefon i włączył aplikację do śledzenia korków. Ta podpowiedziała mu, aby skręcił w lewo. No dobra. Niech tak będzie – jeśli tylko to mu pomoże w jakiś sposób, to tak zrobił. Włączył migacz. Na szczęście dobra dusza (jakaś staruszka, na oko lat 80) wpuściła go do kolejki.
I wyobraźcie sobie – Gwyn Parker myślał, że jest panem świata, kiedy właśnie jechał sobie przez mało sobie znaną dzielnicę, omijając koreczki. Zdąży, na pewno zdąży! Nawet żadnych przepisów nie złamie, wszystko będzie po bożemu (chociaż przecież w boga żadnego nie wierzył). Odetchnął z ulgą. Aplikacja zapiszczała, że powinien zaraz skręcić w prawo. Ładnie ustawił się na światłach.
…i wtedy to się stało.
Ostatnio zmieniony 2022-01-04, 19:29 przez Gwyn Parker, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

I'm takin' a picture of this in the back of my mind 'Cause every time I go I'm scared it's gonna be the last time
Awatar użytkownika
38
174

kardiochirurg

Swedish Hospital

fremont

Post

trochę wieśniara, ale jest w ciąży, więc trzeba wybaczyć

Do porodu zostało ile? Niecałe trzy tygodnie? Florence powoli sama traciła rachubę w czasie, ale wiedziała jedno - bardzo pragnęła wypchnąć, brzydko ujmując, z siebie swojego potomka i wreszcie móc schylić się, aby samodzielnie zawiązać buty i zobaczyć swoje stopy. Nie rozumiała wszystkich kobiet, które mówiły, że ciąża to najlepszy okres w ich życiu. Bycie wiecznie opuchniętą, obolałą i niewyspana nie brzmiało jak coś cudownego i wcale też tak nie czuła.
To całe napięcie związane z przygotowaniami powitania dziecka na świecie i powrotem do Seattle (właśnie tu chodziło bardziej o spotkanie z Blue, niż sam powrót, ale wolała sobie wmawiać coś zupełnie innego) powodowało, że zamiast mózgu miała wodę. może dlatego wcale nie powinna wsiadać za kierownicę w zaawansowanej ciąży, ale Crane obiecał jej, że załatwi to nosidełko i nadal tego nie zrobił, więc musiała wziąć sprawy w swoje opuchnięte ręce. A jak dobrze wszyscy wiedzą, Flo nawet bez ciąży była fatalnym kierowcą. Nic dziwnego więc, że nagle, gdy dostała lekkiego skurczu na moment tracąc resztki rozumu, poczuła chwilę później uderzenie. Zaklęła głośno, łapiąc się za brzuch. No cudownie, jeszcze tego jej brakowało! Z trudem wygramolila się z auta, w bojowym nastroju do ewentualnej kłótni. Może taka ilość nerwów przy okazji wywoła poród i będzie miała już to za sobą? - Wszystko w porządku? - rzuciła, gdy właściciel drugiego samochodu w końcu wyszedł. Nie wyglądał na awanturnika, więc miała nadzieję że obędzie się bez niepotrzebnej wymiany nieprzyjemnych zdań i obelg.

autor

ala

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właściwie to nie był zbyt potężny wypadek – ot, zwyczajna stłuczka. Na pewno gdyby jechał z córką, ta by się przestraszyła. Dla Gwyna to raczej nie było nic poważnego, aby się zdenerwować. Na pewno był mocno zaskoczony, nie spodziewał się, że ktokolwiek może stuknąć go, kiedy stał na światłach.
Niestety, chociaż było zielone, nie mógł ruszyć. Musiał wyjaśnić sprawę. Zresztą nieliczni świadkowie chyba zrozumieją, aczkolwiek raczej nikt oprócz samej sprawczyni, nie był zainteresowany udzielaniem pomocy. Takie czasy.
Parker odliczył w głowie do trzech, zanim wyszedł z auta, aby określić, jakie są zniszczenia i porozmawiać ze sprawcą. Miał tylko cichą nadzieję, że ta osoba nie będzie robić mu żadnych problemów, a w dodatku że będzie ubezpieczona. On oczywiście był – wypadki w końcu chodzą po ludziach. Jako właściciel sklepu zoologicznego wiedział o tym najbardziej.
Wyszedł z samochodu i zamknął drzwi, udając się w kierunku tyłu. Kochał swoją niebieską Hondę Accord, chociaż nie była ona najnowsza. Była jednak niezawodna i jak do tej pory bezwypadkowa. Skrzywił się mocno, widząc, jak rozjechany ma tył. Jego piękne autko…!
Podniósł głowę, kiedy usłyszał damski głos. Gwyn Parker nie był z tych, którzy zaraz by rzucili jakimś komentarzem na temat tego, jakimi złymi kierowcami są kobiety (w ogóle nawet przez głowę mu taki komentarz nie przeszedł), jednak było mu dość szkoda jego autka. Od razu zauważył, że kobieta jest w ciąży i w duchu westchnął. I spokojne usposobienie nie pozwoliło mu poirytować się, a tym bardziej jej stan.
- Nie… A Pani? Wszystko okej? – zapytał grzecznie. – Może lepiej odjedźmy na bok, by to wszystko ogarnąć. Stanie na środku ulicy chyba nie jest zbyt dobrym pomysłem. – Zrobił dziwną minę. To się nazywało bardzo praktycznie podejście do tematu. Czasami nienawidził tej cechy w sobie, ale teraz dziękował w duchu, że taki był. To było jednak pomocne podczas stłuczki.

autor

I'm takin' a picture of this in the back of my mind 'Cause every time I go I'm scared it's gonna be the last time
Awatar użytkownika
38
174

kardiochirurg

Swedish Hospital

fremont

Post

Florence nie była już zaskoczona żadną stłuczką. Śmiało można by rzecz, że weszło to prawie w jej codzienność. Ilość skasowanych przez nią aut przewyższała wszelkie wyobrażenia, a jej mąż już dawno pogodził się z umiejętnościami Florence, więc gdy tylko wspominała o kolejnej stłuczce, ten wydawał z siebie głośne westchnięcie. Całe szczęście oboje na tyle dobrze zarabiali, że kupno nowego, bezpieczniejszego auta nie sprawiało problemów. Aczkolwiek za chwilę na tylnym siedzeniu będzie miała ze sobą swojego malucha, więc najwyższa pora nauczyć się odrobiny odpowiedzialności i uważności za kierownicą.
Wzięła już ze sobą wszystkie potrzebne dokumenty, wszak to nie jej pierwszy raz, wiedziała więc co było jej potrzebne. Miała tylko nadzieję, że nie trafi na podobnego dupka z poprzedniej stłuczki - nawet zapewnienie pokrycia wszelkich kosztów związaną z wymianą zderzaka nie zadowoliły mężczyzny, więc nie szczędził w jakże pięknych epitetach skierowanych w stronę Flo. W swoim obecnym stanie była w nastroju, ani nie czuła się na siłach do kłótni. Już wystarczyło, że miała to na co dzień we własnym mieszkaniu.
- Tak, raczej tak - dziecko nadal było na miejscu, ona cała, więc chyba nic poważnego się nie stało, prawda? Miała taką nadzieję. - Strasznie przepraszam, zdaję sobie sprawę, że to moja wina i nawet nie mam zamiaru się z tym kłócić - westchnęła, odchodząc za mężczyzną na bok. Podejrzewała, że podobnie jak ona, jak najszybciej chciał załatwić tę sprawę.

autor

ala

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ze wszystkich ludzi, na których mogła trafić Flo, bardzo dobrze, że trafiła tym razem na Gwyna. Ten żadnym nerwusem nie był. Wręcz przeciwnie! Podchodził do całej sytuacji bardzo spokojnie, chociaż na pewno gdzieś z tyłu głowy miał to, że spóźni się do pracy. Dobrze, że to nie on musiał otwierać cały sklep. Miał od tego ludzi. Czasami dobrze było być szefem.
Razem z kobietą odjechali na bok, aby nie taranować przejazdu, bo już parę osób, którym chyba pękła żyłka gdzieś w okolicach penisa, trąbili na nich, jakby nie wiadomo co się stało. Stłuczka to stłuczka, na co drążyć temat? Oboje wjechali trochę na pobliski chodnik i dopiero wtedy mogli rozmawiać.
- Spokojnie. – W jego głosie było słychać nieco zażenowanie, rezygnację. Raz jeszcze spojrzał na swoje autko. Może to był już czas, aby zrezygnować w ten Hondy i kupić coś lepszego? Kumpel opowiadał mu, jakie to suvy nie są super. Wszystko się zmieści, wszędzie pojedzie. Właściwie Gwyn miał pieniądze, mógł w końcu sprawić sobie nieco lepsze autko. I to przeszło mu teraz przez myśli, że może to jest jakiś znak. – Nie zamierzam się tutaj kłócić ani wzywać policji. – Zawsze mogli to zrobić, ale kobieta jeszcze dostałaby mandat. To nikomu nie było potrzebne, szczególnie zważając na jej stan. Parker czasami nienawidził tej części siebie, która sprawiała, że tak spokojnie podchodził do każdej sprawy. To było… Ugh. Irytujące na dłuższą metę. – Gdzieś tu miałem papier i długopis. – Sięgnął do swojego auta. Znalazł notatnik z logiem schroniska w Seattle oraz długopis. Umowę trzeba było spisać, nie? Ubezpieczyciel bez niczego nic nie zrobi. Słysząc kolejne trąbienie, tylko podniósł wzrok i pokręcił głową.
- Na co trąbisz, baranie? Na siebie natrąb, bo jesteś idiotą. – I to by było na tyle, jeśli chodzi o irytację Gwyna. Nie ma co, Flo trafił się ciekawy „element”.

autor

I'm takin' a picture of this in the back of my mind 'Cause every time I go I'm scared it's gonna be the last time
Awatar użytkownika
38
174

kardiochirurg

Swedish Hospital

fremont

Post

Florence na ogół do każdej sytuacji podchodziła z ogromną dozą spokoju. Nawet do swojego męża, z którym mogłaby się kłócić dosłownie o każdą jedną drobną sprawę, ale czy warto było tracić na niego energię po tylu latach i próbach uratowania ich związku? Poza tym, nie zapominajmy, że Flo w swojej pracy również musiała zachować bezwzględny sposób; bez tego wiele osób zginęłoby na jej stole. Może więc stąd brała się jej cierpliwość i spokój w wielu sytuacjach? Niektórzy nawet twierdzili, że podchodziła do wszystkiego apatycznie. Cóż, taki był jej urok.
- Jestem spokojna, to nie pierwszy raz - odparła, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Może nie powinna się uśmiechać w tamtej chwili, ale było to wręcz odruchowe. Spojrzała na ich stłuczone auta, jej trochę mniej, niż jego, po raz kolejny wydając z siebie westchnięcie. Zdarza się, prawda? Jej częściej, niż innym, ale bywa. Aż dziwne, że wciąż nikt nie zabrał jej prawa jazdy. - To dobrze, bo niektórzy to wymachują rękoma, krzyczą, wyzywają, a jak się im powie, że są zbyt emocjonalni to denerwują się bardziej - pokręciła głową. Zwykle to kobiety słyszały ten argument, ale gdy używa go w drugą stronę to nagle jest to nieprawda. Hipokryci! Miała nadzieję, że nowo poznany mężczyzna do takich nie należał; na razie nic na to nie wskazywało.
- Spokojnie, bo zaraz jeszcze ktoś do nas wyjdzie - dodała odrobinę zaskoczona nagłym wybuchem, ale mogła to akurat zrozumieć. - Czy będziemy wzywać jakąś lawetę? - jej auto może jeszcze dojedzie, ale jego? Brunetka nie była tego tak pewna.

autor

ala

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mamusia dała im klakson i myślą, że potrafią ich używać. Ooo… Jedyne co mnie właśnie irytuje w życiu to klaksony. Ten dźwięk… - Aż się wzdrygnął, tłumacząc kobiecie dlaczego tak zareagował. Wiele ludzi miało swoje znienawidzone dźwięki – dla niektórych był to dźwięk przesuwanych paznokci po tablicy, dla innych piłowanie paznokci, a dla innych irytujące były wszystkie klaksony i dźwięki alarmowe. Do tej trzeciej grupy należał Gwyn. Nie miał może jakiejś traumy związanej z tymi dźwiękami, ale coś jego uszom i mózgowi nie pasowało, sprawiając krótkotrwały ból. Niefajna sprawa.
- Przepraszam, ale aż mnie coś tutaj zabolało. – Wskazał na swoje uszy, ponownie tłumacząc się, o co tutaj chodziło. Parker normalnie był bardzo spokojnym człowiekiem, ale jak widać – zły dźwięk jednak potrafił przesądzić sprawę i nieco zmienić jego spojrzenie.
- Cóż, trochę jest mi przykro. – Spojrzał na swoje auto, które miało dość rozwalony tył. W sumie jechało, więc mógłby teoretycznie przejechać do najbliższego mechanika albo chociaż pozostawić je na jakimś parkingu, ale może lepiej byłoby zawołać lawetę? Gdyby jakaś policja by go zatrzymała, możliwe, że dostałby mandat, bo uznaliby, że auto nie jest zdatne do dalszej jazdy. Z policjantami nigdy nic nie było wiadomo. – Ale córka cały czas mówiła mi, że to czas na nowe auto. Coś w tym jest. – Zaśmiał się, chyba już zapominając o swojej początkowej swojej irytacji na temat kierowcy, który postanowił na nich zatrąbić. Nie stwarzali przynajmniej niebezpieczeństwa, bo zjechali ze środka drogi.
- Patrząc na ten tył, właściwie miałbym pewnie problemy z policją, gdyby mnie zatrzymali. Oni właściwie irytują się nawet za małe drobnostki. – Raz miał nieprzyjemności z tego powodu, że… Nie działała mu z przodu jedna wycieraczka. Nie miał zielonego pojęcia, że to może być dla policjantów taki problem. Nie działała po stronie pasażera. Może i nie do końca przez to widział obraz w lusterku, ale dajcie spokój. Niektórzy w ogóle w lusterka boczne nie patrzyli, korzystają tylko ze środkowego i żyją, żadnego wypadku nigdy nie spowodowali. – Więc raczej będę dzwonić. Gdzieś tutaj miałem numer. – Poszukał w swoich dokumentach świstka, na którym miał zapisany numer, że w razie jakiegokolwiek wypadku, przypadku, klęski żywiołowej, może zadzwonić po lawetę.

Edit 4.03.
Wszystko skończyło się całkiem dobrze, chociaż autko Gwyna musiało zostać odholowane. Był jednak to pierwszy krok, aby wreszcie pójść po rozum do głowy i zainwestować w jakieś inne.

[Z tematu]

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Sand Point”