WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

2.

Kurwa mać! Takie oto słowa cisnęły się na usta panny Sabini, kiedy z pozoru niewinna gra w tenisa zakończyła się niefortunnym upadkiem, którego efektem było, najprawdopodobniej, skręcenie kostki. Ostatnio nieszczęście poganiało nieszczęście. Najpierw ktoś włamuje się do jej domu i usiłuje ją porwać albo Bóg wie co jeszcze, a teraz to. Nie, żeby blondyna za bardzo przejmowała się swoją stopą, ale... Jak ona pójdzie teraz do pracy? Kto ogarnie ten cały bajzel w Country Clubie? Kto wszystkiego dopilnuje?!
Weź się w garść, Ana. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Musisz znaleźć kogoś, kto cię naprawi — starała się dodać sobie odrobiny motywacji. Nie zamierzała jechać do publicznego szpitala, bo jeszcze musiałaby tam czekać w kolejce. Zadzwoniła więc do jednego ze swoich, a właściwie Jaspera, ludzi, prosząc go, aby zabrał ją do jakiejś prywatnej kliniki, wszak sama nie za bardzo mogła prowadzić. Nie w takim stanie.
Wardwell Medical Clinic. Być może już kiedyś słyszała o tym miejscu, aczkolwiek nigdy wcześniej nie miała okazji się w nim znaleźć. Sabini rzadko cokolwiek dolegało, a to był jej pierwszy od długiego czasu wypadek.
Pomóc ci? — zapytał „kierowca”, podczas gdy kobieta z grymasem bólu wymalowanym na twarzy opuszczała auto.
Nie, dzięki, poradzę sobie — zapewniła, po czym pokuśtykała w kierunku wejścia do budynku.
Znalazłszy się przy recepcji, wyciągnęła dokument tożsamości, wszak wypadało się najpierw zarejestrować, i szybko wyjaśniła, o co chodzi. Nie wyglądała zbyt elegancko w stroju sportowym, ale w takiej sytuacji raczej nie powinna się tym przejmować. Dobrze, że przynajmniej nie zdążyła się spocić. Kto jak kto, ale Ana miała fioła na punkcie czystości i ostatnie czego chciała to, żeby jej zapach irytował ludzi w jej otoczeniu.
Zaraz ktoś się panią zajmie — oświadczyła miła recepcjonistka. Odetchnąwszy z ulgą, blondynka zajęła miejsce w poczekalni i wyciągnęła telefon, zastanawiając się, czy powiedzieć o tym Jasperowi teraz, czy znów zaczekać i narazić się na jego gniew. Prędzej czy później i tak musiała mu powiedzieć, tym bardziej że nie wiedziała, czy zdoła jutro pojawić się w pracy. Wszystko zależało od tego, w jakim stanie była jej kostka, a to mógł stwierdzić jedynie ktoś, kto się na tym znał.
Ostatnio zmieniony 2020-11-05, 18:08 przez Anabelle Sabini, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 3
Kolejny dzień w klinice nie różnił się niczym od poprzedniego, powielając dość znany mu schemat. Pacjenci z różnymi dolegliwościami, papierkowa robota, którą jako właściciel musiał się zająć. Najczęściej poza swoimi obowiązkami, jako lekarz musiał również stale doglądać wszystkiego czujnym szefowskim okiem. Co prawda, posiadał ludzi pilnujących porządku od zaplecza, aczkolwiek jego perfekcjonizm nigdy nie pozwalał mu na pełne powierzenie obowiązków innym. To nie tak, że nie posiadał kredytu zaufania do swoich współpracowników, po prostu zawsze uparcie twierdził, że on sam wszystko zrobi lepiej.
Z reguły dość sprawnie uwijał się z przyjmowaniem pacjentów. Podchodził do swojej pracy na poważnie, całkowicie wyznając zasadę, że dobry specjalista wcale nie musi się spoufalać ze swoimi pacjentami. Unikał rozpoczynania zbędnych rozmów, bardziej skupiając się na zwyczajnym wykonywaniu pracy, niżeli byciu ramieniem do wsparcia i pogadania. Tym bardziej że nikt nie płacił mu za ploteczki, a renoma sama się nie utrzyma, prawda? Nie wyobrażał sobie, by za jego plecami klienci mówili o nim jako o gościu do dobrej rozmowy, zamiast wybitnym lekarzu. Ostatniego umówionego pacjenta odesłał z receptą raptem parę minut wcześniej i właściwie to zamierzał kończyć zmianę, ale nim zdążył wyłączyć system, dostrzegł nowe nazwisko na liście do przyjęcia. Nie badając sprawy dokładniej, podniósł się z fotela i pokierował w stronę wejścia do gabinetu. Otworzył drzwi, automatycznie zatrzymując wzrok na blondynce siedzącej na wprost przed nim. - Pani Sabini? - upewnił się, a gdy tylko dostał potwierdzenie, dokończył. - Zapraszam - gestem dłoni poprosił kobietę do środka, jednak widząc trud, jaki sprawiało jej przebycie tej odległości, zaoferował jej swoje ramię do wsparcia. Całkiem naturalny gest, nie było się co rozwodzić. Powoli, przykładając szczególną uwagę do jej poczucia komfortu, pomógł jej dostać się do wnętrza gabinetu, a chwilę później na kozetkę. Gdy upewnił się, że blondynka zajęła miejsce na lekarskiej kanapie, finalnie mógł przejść do sedna. - Dobrze, a więc co tutaj mamy? W jaki sposób doprowadziła się pani do takiego stanu? - powiedział całkiem spokojnie, w końcu najpierw należało przeprowadzić wywiad środowiskowy. Przecież nie postawi diagnozy z miejsca. Chociaż pewnie by mógł.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powiedzieć mu teraz czy później? Wzrok Any powędrował na wazon ze świeżymi kwiatami, który stał na stoliku w poczekalni. Komuś musiało zależeć na wystroju oraz ładnym zapachu, a trzeba przyznać, że ten drugi był tutaj o wiele przyjemniejszy niż w większości szpitali czy klinik. Jasnowłosą kusiło, żeby wyjąć jeden kwiat z wazonu i zrobić wyliczankę, lecz ostatecznie porzuciła ten beznadziejny pomysł, szanując fakt, że nie jest u siebie w domu i nie może robić tego, co jej się żywnie podoba.
Usłyszawszy swoje nazwisko, kobieta momentalnie się ocknęła i wstała z kanapy, by po chwili schować telefon do kieszeni i zapomnieć o Jasperze. Chrzanić to. Nie musiała przecież mówić mu o każdej drobnostce... Okej, może problem ze stopą nie był drobnostką, wszak uniemożliwiał jej pójście do pracy, ale mimo wszystko informowanie o tym szefa mogło troszkę poczekać. Tym bardziej że do kliniki przyszła tak trochę na krzywy ryj, bez żadnej umówionej wizyty, więc niefajnie byłoby, gdyby lekarz musiał jeszcze czekać, aż pacjentka załatwi swoje telefoniczne sprawy.
Już idę — rzuciła w kierunku właściciela klinki, choć prawdę mówiąc, to nie miała zielonego pojęcia, że przyjmuje ją sam właściciel, a nie zwykły doktor. W normalnej sytuacji pewnie w podskokach leciałaby do gabinetu... Teraz było to po prostu niemożliwe ze względu na doskwierający pannie ból, co z resztą zdradzał wyraz jej twarzy.
Dziękuję — mruknęła, o dziwo, zgadzając się na oferowaną przez Wardwella pomoc. W przeciwieństwie do obleśnych gości, których widywała w Country Clubie oraz którzy często się do niej zalecali, lekarz był bardzo atrakcyjny. Miła odmiana.
Dopiero po wejściu do pokoju lekarskiego i rzuceniem okiem na tabliczkę na biurku, Anabelle zorientowała się, że ten przystojny lekarz to w rzeczywistości dość sławny Darcy Wardwell. Nigdy wcześniej go nie spotkała, ale to imię i nazwisko nie raz obiło jej się o uszy.
Tenis... — powiedziała krótko. — Zaczęliśmy bardzo intensywnie i chyba źle postawiłam lewą stopę, przez co wylądowałam na podłożu kortu... Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że skręciłam kostkę — wyjaśniła po tym, jak zajęła miejsce na kanapie. Przy złamaniu ból byłby intensywniejszy i pewnie nie byłaby w stanie kuśtykać, a co najwyżej mogłaby sobie poskakać na jednej nodze. Tak czy inaczej, bez prześwietlenia ciężko było to wykluczyć.
Zdejmę but, żeby mógł pan obejrzeć — wymamrotała pod nosem, po czym schyliła się, by wykonać tę z pozoru prostą czynność. Zdjąwszy część obuwia oraz białą skarpetkę, podniosła spojrzenie na lekarza, czekając na dalsze instrukcje. Nie zdziwiłaby się, gdyby zechciał najpierw zdezynfekować jej stopę. Właściwa higiena to podstawa.
Cholera, miała pecha, że zawsze spotykała przystojnych facetów w tak beznadziejnych sytuacjach. Dlaczego nie trafiała na nich, kiedy prezentowała się możliwie najlepiej?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Natura casanovy, czasem mieszała się z dobrymi manierami, tworząc z niego kogoś pokroju dżentelmena, bo o ile zasady savoir vivre były mu dość znane i pozornie kulturalny z niego mężczyzna, tak uczuciowo był totalnym ziemniakiem, dnem i wszystkim, co najgorsze. Chociaż nie o tym tutaj mowa. W tamtej sytuacji popisał się jedynie dobrą myślą i względną grzecznością. Każdy inny lekarz pomógłby swojej pacjentce przejść te kilka kroków, prawda? Miał głęboką nadzieję, że tak.
Dał kobiecie parę minut, by mogła wygodnie ułożyć się na kozetce, tak by jednocześnie nie pogorszyła stanu swojej kostki, a gdy pozornie przestała się wiercić, przysunął taboret, na którym zajął później miejsce. Z uwagą wysłuchał odpowiedzi kobiety, w końcu informacje te były mu wręcz niezbędne do kontynuowania badania. - Powoli, niech pani uważa, chyba nie chcemy, by kontuzja się pogorszyła, już i tak wystarczająco się pani nabawiła - powiedział spokojnie, posyłając kobiecie lekki uśmiech, mający na celu ją pokrzepić i czekał. Cierpliwie czekał, aż zdejmie obuwie, upora się z bólem i dyskomfortem temu towarzyszącym. Gdy finalnie wykonała polecenie, uprzednio zakładając rękawiczki, zdezynfekował stopę kobiety, w końcu zasady bhp i te sprawy proszę państwa. Tak właściwie bardziej zwracał uwagę na ich wspólny komfort. To też nijako się liczyło.
Nigdy nie należał do tego rodzaju, że tak to zostanie określone, chamskich lekarzy, co to bez dozy wyczucia i delikatności, obchodzą się z pacjentami, jak z workami wypełnionymi ziemniakami. Wręcz przeciwnie, zachowując spokój i mierząc siły każdego ruchu, dokonał rozpoznania nieszczęsnej kostki. - Niech pani spróbuje delikatnie poruszać nogą czy też palcami, na tyle ile to możliwe - polecił, obserwując jej ruchy. Właściwie bez tego wiedział już wszystko, jednak zawsze wolał dwa razy się upewnić. Niby nadgorliwość gorsza, a jednak. - Obrzęk wskazuje na skręconą kostkę, jednak wszystkiego dowiemy się po badaniu radiologicznym, chociaż wydaje mi się, że miała pani i tak dużo szczęścia tym razem - rzucił, podnosząc się na równe nogi z taboretu, po czym podszedł do biurka. Sięgnął dłonią po telefon, by polecić na recepcji wezwanie pielęgniarki, która zabrałaby blondynkę do odpowiedniego gabinetu w celu wykonania RTG i dostarczenia mu już gotowego zdjęcia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sabini starała się nie oceniać ludzi z góry, chociaż mimo wszystko nie rozdawała szacunku oraz zaufania wraz z uściskiem dłoni. Kiedy spotykała kogoś nowego, wolała dać sobie czas na lepsze poznanie tej osoby, zanim się przed nią otworzy. Nie była też panną, która wskakiwała do łóżka pierwszemu lepszemu facetowi. Flirtowanie? Ok, to przecież nic złego, ale przelotne romanse nie były czymś, co ją interesowało. Co ciekawe, jej serce już do kogoś należało, ale była pewna, że i tak nic z tego nie wyjdzie, dlatego nie zamykała się na nowe znajomości. Mało tego, chciała w końcu dać sobie spokój z tym uczuciem. Nie miała jednak nikogo, kto mógł jej w tym pomóc. Doktor Wardwell był atrakcyjny, ale nie zamierzała celowo zamieniać tej wizyty w jakieś spotkanie towarzyskie. Może gdyby spotkali się w innych okolicznościach, to blondynka zachowywałaby się w mniej profesjonalny sposób... Poza tym facet mógł mieć żonę i dzieci. Nic o jego życiu prywatnym przecież nie wiedziała.
Nie jestem aż taka delikatna, na jaką wyglądam, panie doktorze — zapewniła, próbując odwzajemnić uśmiech mężczyzny. Poruszywszy stopą, poczuła okropny ból, co zresztą zdradzał wyraz jej twarzy, który momentalnie zmienił się w charakterystyczny grymas. Poruszanie palcami okazało się mniej bolesne.
Anabelle nie lubiła być dotykana przez obce osoby, nawet przez lekarzy, lecz o dziwo dotyk Darcy'ego nie krępował jej jakoś szczególnie, ani nie wywoływał jakichś innych nieprzyjemnych uczuć. Doświadczenie? Dobre podejście do pacjenta? Trudno powiedzieć.
Mam nadzieję, że to nic poważniejszego — mruknęła, podnosząc się powoli z kozetki. Najchętniej już zasypałaby lekarza pytaniami typu „Kiedy będę w stanie normalnie się poruszać?” i tak dalej, ale hej, było na to jeszcze za wcześnie!
Cierpliwości Ana!
Wystarczyło parę minut, by w gabinecie pojawiła się pielęgniarka z... wózkiem inwalidzkim. No chyba jaja sobie robią... — pomyślała blondynka. Nie, to wcale nie był żart. Pracownica kliniki kazała jej wskoczyć na ten wózek, zapewniając, że to dla jej dobra oraz wygody. Sabini potrzebowała chwili, by się do tego przekonać. Właściwie to się już wystarczająco dużo dzisiaj nakuśtykała i jeżeli chciała szybko wrócić do pracy, to chyba warto było słuchać bardziej doświadczonych i nie pogarszać niepotrzebnie swojego stanu...
Kobieta zniknęła na jakiś czas, zostawiając w pokoju lekarskim swój but. I tak zresztą wręczono jej jednorazowe kapcie. Wykonanie prześwietlenia poszło całkiem sprawnie, ale jego wyniki miał przedstawić jej Wardwell, który na pewno mógł podejrzeć je w swoim komputerze. W obecnych czasach technologia była rozwinięta tak dobrze, że nie było trzeba niczego drukować. Kliniki zazwyczaj posiadały system i to właśnie w nim wszystko się pojawiało.
Pielęgniarka odwiozła Anę do gabinetu i nawet pomogła jej wstać i ponownie zająć miejsce na kozetce. Siadanie przy biurku było raczej bez sensu, bo i tak prawdopodobnie trzeba będzie założyć bandaż elastyczny.
Jak bardzo źle to wygląda? — jasnowłosa nie mogła się powstrzymać przed zapytaniem. Darcy pewnie jeszcze nie zdążył dokładnie przyjrzeć się zdjęciom rentgenowskim, a ta już otwierała usta, pytając o rezultat.


(Sorry za ten chaos. Post pisany około 3 w nocy (inna strefa czasowa), bo nie lubię zalegać. :lol:)

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miejsce pracy to jedna wielka świętość, w której Darcy w dość magiczny sposób odpuszczał sobie wszelkie prywaty, skupiając się wyłącznie na tym, co konieczne. W tamtej chwili sprawą naglącą była kostka kobiety i wokół tego została poświęcona cała jego uwaga. Punktem honoru było okazanie pacjentom profesjonalnej pomocy medycznej i komfortowe warunki, a jak znał życie, nie każdy odczuwał też na tyle swobody, by w towarzystwie obcej osoby rzucać żartami na prawo i lewo, czy też po prostu odzywać się bez konieczności. Szanował to, dlatego nigdy nie wychodził pierwszy z inicjatywą nieco dłużej, niż temat zdrowia, rozmowy. Mógł przez to uchodzić za nieco gruboskórnego, ale czy było to dla niego coś istotnego? Tak długo, jak tylko wykonywał swoją pracę należycie - absolutnie nie.
Pacjenci zawsze dociekali, niecierpliwie oczekując na wyniki i przez te lata w zawodzie przywyknął do tego, wręcz na tym etapie wydawało mu się to w stu procentach naturalne. W końcu w kwestii własnego zdrowia raczej nikt nie chciałby być trzymany w niepewności, prawda? Dlatego tym bardziej nie dziwiło go zachowanie kobiety, jednak za każdym razem, gdy wyrażała ona swoje zaniepokojenie, starał się uspokajać ją, jak tylko mógł. - Ot klasyczny przypadek skręcenia kostki, myślę, że żadnych dodatkowych niespodzianek po drodze nie będzie - rzucił, nim kobieta zniknęła z gabinetu. No tak, mistrz pokrzepienia. Szczerze, krótko i zwięźle.
Wystarczyło parę minut, by zdjęcie rentgenowskie pojawiło się na ekranie jego komputera i wtedy cała diagnoza stała się jasna, aczkolwiek w dalszym ciągu niezaskakująca. Wykonane RTG wyłącznie potwierdziło jego pierwotne słowa, o czym zresztą zamierzał poinformować Sabini, gdy tylko ponownie zagościła w jego gabinecie. Jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, kobieta uprzedziła go swoim kolejnym pytaniem, na co spokojnie przytaknął głową i niezauważalnie uśmiechnął się pod nosem. - Aż tak źle nie jest, co prawda musi pani zrobić przerwę od tenisa na trzy tygodnie, by uraz mógł się prawidłowo zagoić - odpowiedział, wzruszając lekko ramionami. Nie sądził, że kobieta będzie ucieszona z takiego rozwiązania, jednak mus to mus i drogi na skróty nie było. - Mam nadzieję, że wytrzyma pani tyle - rzucił, prychając śmiechem pod nosem. Wystarczająco wyczuwał jej chęć do wyrwania się z gabinetu, by stwierdzić, że tygodnie ograniczonej aktywności fizycznej były dla niej wyrokiem. Podniósł się z fotela i skierował w stronę blondynki, by założyć niezbędny opatrunek. Na szczęście w tym wypadku wystarczyła maść chłodząca oraz usztywnienie kostki przy pomocy bandaża elastycznego. - Nic nie uciska? Wszystko dobrze? - zapytał, upewniając się, że okład nie pogarszał stanu jej kontuzji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiele osób marzyło o kilkutygodniowym zwolnieniu lekarskim, ale Anabelle nie była jedną z nich. Kobieta miała zbyt wiele obowiązków związanych z tą legalną oraz nielegalną pracą, przez które nie mogła pozwolić sobie na dłuższą przerwę. Jasper był w rozsypce, a swoim pracownikom nie do końca ufała. Nie chodziło tutaj nawet o ewentualną zdradę, a o to, że po prostu sobie nie poradzą, nie udźwigną tego ciężaru... Do tego wszystkiego dochodziła jeszcze nierozwiązana sprawa włamania oraz próby porwania, przez co Sabini nieumyślnie kogoś zamordowała... Jeżeli znów ktoś po nią przyjdzie, to czy jako kaleka zdoła się w ogóle obronić?
Trzy tygodnie?! Blondynka miała szczerą nadzieję, że przerwa dotyczyła jedynie uprawiania sportu, a nie wykonywania innych, lżejszych czynności. Tenis naprawdę mógł sobie poczekać, ale praca niekoniecznie.
A co z chodzeniem? — zapytała niecierpliwie, lekko marszcząc przy tym brwi. W przeciwieństwie do Darcy'ego, kobiecie wcale nie było do śmiechu! Gdyby ich relacje wyglądały inaczej, to natychmiast podniosłaby poduszkę z kozetki i cisnęła nią prosto w głowę mężczyzny. Wtedy to i ona mogłaby się pośmiać.
Założenie bandaża usztywniającego na stopę zajęło dosłownie chwilę, po której pacjentka była w stanie ocenić, czy czuje się z nim komfortowo.
Nic nie uciska, chociaż przyzwyczajenie się do tego na pewnie trochę mi zajmie — przyznała, mając na myśli oczywiście opatrunek. Swoją drogą bandaż i tak był lepszy od gipsu czy chociażby szyny. — Rozumiem, że mam smarować stopę maścią chłodząca? Kiedy powinnam przyjść na wizytę kontrolną? — padły kolejne pytania ze strony blondynki i zanim Wardwell zdążył na nie odpowiedzieć, ta wyjęła telefon, który już od jakiegoś czasu wibrował w jej kieszeni.
Przepraszam na chwilę — powiedziała krótko, by potem odebrać połączenie. Jej „kierowca” nie dzwoniłby tak długo, gdyby to nie było coś ważnego. — Marcus? O co chodzi? — mruknęła do słuchawki. Okazało się, że jego żonie odeszły wody i musiał natychmiast zabrać ją do szpitala. — W porządku, jakoś sobie poradzę. Zamówię taksówkę, czy coś. Prędko, jedź. Powodzenia — skończywszy krótką rozmowę telefoniczną, Sabini spojrzała z powrotem na lekarza, uśmiechając się przepraszająco i już zamieniała się w słuch.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby to jemu przytrafiła się podobna historia, zapewne sam byłby nadwyraz wściekły, że uziemiono go aż na trzy tygodnie. W końcu sam nie znosił, gdy odbierano mu w jakikolwiek sposób samodzielność, a niestety ów kontuzja w większości się z tym wiązała. Podąsałby się chwilę, później przyszłoby opamiętanie i wybranie rozsądnych rozwiązań, którymi rzecz jasna byłoby dbanie o swoje zdrowie. Jako lekarz musiał świecić przykładem, prawda? Prawda. Tylko szkoda, że nigdy nie myślał o tym spalając kolejną paczkę papierosów.
- Jest to skręcenie pierwszego stopnia, rtg nie wykazało zmian pourazowych, ale wolałbym, żeby przez pierwsze tygodnie ograniczyła pani ruch do minimum - zalecił, obserwując niezadowolenie malujące się na twarzy kobiety. I ktoś kiedyś powiedział, że sport to zdrowie, co nie? Wolne żarty, sportowcy to mieli dopiero przekichane życie. Stale pod kontrolą lekarzy, masażystów, dietetyków, trenerów. Nawet wolał sobie nie wyobrażać sytuacji, w której to jego życie byłoby kontrolowane na każdym kroku. - Przynajmniej niech pani poczeka do zejścia opuchlizny, im bardziej zadba pani o nogę, tym szybciej wróci do sprawności. Maści, zimne okłady, a po zniknięciu obrzęku podczas poruszania się proszę zakładać stabilizator. Wszystko jest zapisane na recepcie - poinformował kobietę, wręczając jej wydrukowany skrawek papieru zawierający dokładne zalecenia, do których kobieta miała się stosować.
Po latach doświadczenia założenie bandażu trwało dosłownie krótką chwilę, pewnie nawet potrafiłby tak samo sprawnie zrobić to ze zasłoniętymi oczami. Chociaż nigdy jeszcze tego nie próbował… No i sam z siebie raczej nie zamierzał tego zmienić. - To tylko trzy tygodnie, przeżyje pani - rzucił na odchodne, kończąc swoje zadanie. Trzy tygodnie to idealny czas na odpoczynek, a przynajmniej takiego plusa tej sytuacji doszukał się w głowie Darcy. Gdyby nieco bliżej znał kobietę na pewno nie omieszkałby rzucić jakimiś wspaniałomyślnymi poradami na zabicie czasu. - Niech pani na poważnie potraktuje moje słowa, chyba nie chcemy się ponownie spotkać na tej kozetce, prawda? - prawda najszczersza, bo wolałby następnym razem ujrzeć ją w pełni sił, bez żadnych urazów i kontuzji. Pozwolił kobiecie odebrać telefon, którego wibracje sam słyszał już od kilku dobrych minut. Najwyraźniej była to sprawa niecierpiąca zwłoki, chociaż gdyby dotyczyła prywatnych spraw, zapewne wolałaby nie rozmawiać o tym w jego obecności. Także co podsłuchał, to jego!
- Wszystko w porządku? Jakieś problemy z dotarciem do domu? - zapytał, dość ciekawsko, może nawet aż za bardzo, jak na niego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sabini wcale nie planowała spędzenia w domu aż trzech tygodni. Tydzień zdecydowanie jej wystarczał i jeśli tylko po tym tygodniu poczuje się lepiej, to na pewno zacznie przynajmniej chodzić do pracy, chociażby miała lekko kuśtykać, tudzież ktoś miałby ją tam zanosić! Jasper chyba by jej nie wybaczył, gdyby zostawiła Country Club na tak długo. Ona w sumie też by sobie tego nie wybaczyła, bo jednak praca była czymś, czym żyła.
W porządku, rozumiem — pokiwała lekko głową, w rzeczywistości nawet nie wyobrażając sobie aż tak długiej przerwy od wszystkiego. — Dziękuję — mruknęła, odbierając od mężczyzny receptę. Wszystko wskazywało na to, że po drodze do domu będzie musiała jeszcze zahaczyć o jakąś aptekę.
Trzy tygodnie. Kurwa mać... — powtarzała sobie blondynka w myślach. Hej, co ona miała robić w domu, a właściwie w domu u Jaspera, bo ostatnio tam nocowała, przez trzy tygodnie? Chyba zacznie używać Tindera, do którego jakoś nigdy wcześniej nie była przekonana...
Nie chcemy się ponownie spotkać? Może na tej kozetce rzeczywiście nie, ale w innym miejscu... Czemu nie? — kobieta śmiała się w duchu, aczkolwiek jej twarz wcale tego nie zdradzała. Trzeba było zachować stosowną do sytuacji powagę, nawet jeśli naprawdę chciało się w tym momencie roześmiać.
Prawda, nie chcemy spotkać się ponownie na tej kozetce — przyznała, mimowolnie podkreślając ostatnie słowa. Musiała uważać, jeszcze lekarz pomyśli sobie, że panna z nim flirtuje! No cóż, Darcy był atrakcyjny, do tego miał czarujący uśmiech oraz inteligentne spojrzenie. Na pewno już niejedna pacjentka się na to złapała.
Anabelle naprawdę nie spodziewała się tego telefonu, a tym bardziej takiej sytuacji. Ba! Do tej pory nie wiedziała nawet, że żona Marcusa jest w ciąży. Nie spodziewała się też takiego pytania ze strony lekarza. Pytał, jakby chciał zaproponować jej odwiezienie do domu lub przynajmniej zamówić dla niej taksówkę.
Umm... Żona mojego kierowcy lada chwila zacznie rodzić i... po prostu kazałam mu do niej jechać. Zostałam teraz bez transportu, więc prawdopodobnie będę musiała zamówić taksówkę — powiedziała szczerze, przyglądając się jednocześnie twarzy Wardwella i co jakiś czas mrugając oczami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z zadowoleniem kiwnął głową, gdy kobieta właściwie bez zawahania potwierdziła jego słowa i chociaż cieniutki głos podpowiada mu, iż może nie do końca dotrzyma obietnicy, to w dalszym ciągu wolał skupić się na chwilowych pozytywach. Bądź co bądź, gdzieś liczył na to, iż blondynka się opamięta i postawi własne zdrowie na piedestale. W końcu co jej da szybszy powrót do pracy, hobby i innych aktywności, gdy lada moment może okazać się, że przypłaci za to podwójną cenę. Pewnie Darcy doskonale znał na to pytanie odpowiedź, ale nie w jego stylu było wyprzedzanie faktów i występowanie przed szereg.
Gabinet lekarski nie był całkiem przyjemnym miejscem na spotkania, prawda? Nie to, żeby przez myśl przeszło mu spostrzeżenie, iż zdecydowanie milej byłoby zacząć znajomość poza murami budynku medycznego. Bo może i pojawiła się taka idea… Jednak skutecznie i całkiem szybko odpędził ją od siebie, karcąc w myślach swój własny zamysł i gratulując sobie rzekomej nieprofesjonalności. W końcu to takie do niego niepodobne i akurat na palcach u jednej ręki mógł policzyć ile razy w swoim życiu próbował poderwać kogoś na swój kitel lekarski. Zgoda, w młodości zdarzało się to zdecydowanie częściej, jednak po latach prób i błędów, całkowicie z tego wyrósł. Tak mu się wydawało. - Cieszę się, że w tej kwestii jesteśmy zgodni - skwitował na sam koniec, zamykając już dyskusję. Finito, ostatnie słowa zostały powiedziane, ciekawe tylko, jakie będą miały one przekład na rzeczywistość.
Zastanowił się moment nad sytuacją, by ocenić w swojej własnej skali, czy wpadałoby mu zaproponować kobiecie podwózkę do domu, jednak zanim zdążył porządnie posprzeczać się z własnymi myślami, wypalił. - Cóż, właśnie kończę dyżur i jadę w kierunku downtown, jeśli to jakoś panią ratuje, mogę zaproponować podwózkę - na swoją obronę mógł tylko wskazać stan nogi kobiety i uparcie stwierdzić, że to jego lekarski obowiązek. I właściwie o niczym innym też nie myślał. Całkiem szokujące, ale najzwyczajniej w świecie Wardwellowi chodziło wyłącznie o okazanie pomocy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dzielnica, w której mieszkała panna Sabini, znajdowała się w pobliżu Downtown, więc podwiezienie jej tam nie powinno w sumie sprawić lekarzowi żadnego kłopotu. Poza tym o tej porze nie było żadnych korków.
Mieszkam na Queen Anne. To niedaleko... Będę ogromnie wdzięczna za podwózkę — nie miała pojęcia, dlaczego się zgodziła. Mimo wszystko to lepsze niż czekanie i podróż śmierdzącą taksówką. — W takim razie ja udam się do recepcji i ureguluję sprawy, a pan może w tym czasie pozbierać swoje rzeczy i zamknąć gabinet — powiedziała, powoli wstając z kozetki. Chwilę później zgarnęła swój but i założywszy na nie do końca sprawną stopę jednorazowy kapeć, udała się z powrotem do recepcji, gdzie odebrała swój dokument i zapłaciła za wizytę.
Gdy tylko Darcy uporał się ze swoimi sprawami, pozwoliła mu odprowadzić się do jego samochodu, w którym bez wahania zajęła miejsce na fotelu pasażera. Po drodze wysłała jeszcze SMS-a do Jaspera i poprosiła kierowcę o zatrzymanie się przy jakiejś aptece. W końcu musiała zrealizować otrzymaną od niego receptę. Nie miała nic przeciwko porozmawianiu o jakiś pierdołach, chociażby po to, by uniknąć tej niezręcznej ciszy... Anabelle ostatnio zatrzymała się u swojego przyjaciela i to właśnie pod jego domem kazała zatrzymać się Wardwell'owi.
Dziękuję. Chciałabym się kiedyś panu za to jakoś odwdzięczyć... — oznajmiła z lekkim uśmiechem, by potem wyciągnąć z portfela wizytówkę ze swoim numerem telefonu i wręczyć ją mężczyźnie. Pożegnawszy się krótko, opuściła auto i pokuśtykała w stronę drzwi wejściowych. To od Darcy'ego zależało, czy przyjdzie im się kiedykolwiek spotkać poza jego kliniką. Dostał jej numer i wystarczyło się po prostu odezwać. Sabini nic konkretnego nie chodziło po głowie, poza tym, że chciała się odwdzięczyć za ten miły gest. Mogła go zaprosić do Country Clubu, a nuż by mu się spodobało i zostałby ich stałym klientem...

[z/t] x2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „SoDo”