WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

park

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-01-25, 22:39 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit

Były osoby, którym brakowało czasu na wyjście z psem i już nie chodziło o umowne pięć minut, podczas których futrzak tylko siknie na pobliskie drzewo, a rzeczywisty spacer. Czworonogi musiały się wybiegać, przejść nieco dłuższy dystans, posiedzieć na powietrzu i pobyć z innymi zwierzętami podobnie jak ludzie. Nie każdy to lubił, ale od czasu do czasu wypadało się nieco socjalizować, do czego Michelle miała talent. Była tak świetna w interakcji ze światem, że w przeciągu pół godziny spędzonych w parku, gdzie zawsze miała tendencję przechadzać się z psami, rozmawiała już z trzema osobami. Jedną była młoda dziewczyna piszcząca jak mały ptaszek z puszczy Amazońskiej, którego Michelle widziała na Discovery, czym wyrażała swój zachwyt na widok uroczych mordek. Molligan oczywiście podziękowała za komplement, bo uważała, że również miała ‘uroczą mordkę”.
Drugą osobą był nieco młodszy od niej chłopak z buldogiem, któremu spodobała się Lady, jedna z podopiecznych Michi i dosłownie przed paroma chwilami złapała kontakt z nieco starszym mężczyzną. Zaczęło się niewinnie od pożyczenia torebeczki na odpady a skończyło na anegdotkach na temat psiaków. Nieznajomy przedstawiający się jako Ian, ku któremu Michelle szczerzyła się trochę jak mysz do sera (po prostu już tak miała), zaczął opowiadać o sobie, pracy, gdzie mieszka i.. prawie zapytał młodszą dziewczynę o to samo, lecz prowadzone przez nią psy niespodziewanie pociągnęły ją w innym kierunku. Szarpnęły wręcz za smycze, jak wygłodniałe wilki na widok sarny i oderwały ją od rozmowy, a wszystko to po to aby dobrać się do kolorowej piłki.
Czy ta zabawka była wysmarowana masłem albo ktoś schował w niej kawałki mięsa?
- Stójcie! Ej, stop! Fe! – wołała za psiakami, ale te i tak wiedziały swoje. Pobiegły za piłką, z czego ten największy, Golden Retriever doprał się do zabawki jako pierwszy i dosłownie w tej samej chwili drugi nieznany psiak wbił się w jego bok.
- Hades, oddaj piłkę – nakazała szybko wyłapując, że zabawka należała do obcego czworonoga, który w kretesem przegrał wyścig i dosłownie wleciał na wspomnianego futrzaka. – Nie. To nie twoje. Oddaj. – Wyciągnęła rękę brzmiąc bardzo stanowo, czemu Hades próbował się przeciwstawić, lecz odpowiedni ton głosu i spojrzenie przekonały go aby w końcu wypuścił piłkę z pyska. – Hej, młody – przywitała się z nieznajomym, wolnym od smyczy psiakiem. – To chyba twoje. – Oddała mu zabawkę i pogłaskała między uszami. Czworonóg oddał się pieszczotom, więc korzystając z okazji Michi przesunęła dłoń nieco pod jego szyję aby móc z plakietki odczytać jego imię. O dziwo żadnego nie miał. - Czyżby twój pan jeszcze się nie zdecydował? – zapytała psiaka lada moment mając się przekonać, że właściciel to tak naprawdę całkiem atrakcyjna kobieta, która albo nie lubiła biegać albo Bóg jeden wiedział, co robiła przez ten czas, kiedy jej pies dosłownie wpadał na obcego Golden Retrievera. Może zapatrzyła się w ekran telefonu?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

⇛ ⠀⠀ ⠀⠀ 〔⠀ 2.⠀〕

Brianna uparcie zadawała sobie pytanie, jak się tutaj znalazła, gdy tak świadomie znała swoje upodobanie do stronienia od miejsc publicznych. Zdecydowanie było tu za dużo ludzi, za dużo nieznajomych na tyle, że miała ochotę przykleić się do najpotężniejszego drzewa rosnącego w parku, przy którym mogła przyczaić i schować się przed nieugiętymi biegaczami stawiającymi przed sobą wielkie cele pokonania rekordów okrążeń tej popularnej trasy i staruszkami, które prawdopodobnie cały dzień okupowały wszystkie ławki i spoglądały na ludzi jak na potencjalnych złoczyńców. Oczywiście, na domiar złego, blondwłosa była również skazana na bezsensownie zachrzanianie w tę i we w tę z powodu coraz to innych widzimisię psa, który uparcie obwąchiwał każdy napotkany centymetr zieleni, uniemożliwiając jej osiągnięcie pierwotnego celu tego wyjątkowego wspólnego spaceru; czyli bezkarnego wpatrywania się w obiekt jej zainteresowania. I nie była to oczywiście pierwsza próba osiągnięcia tej sztuki; Brianna przeświadczona o swojej przebiegłości była niemal pewna, że tym razem wszystko przebiegnie inaczej, że piłka jeżowa z przeszywającym na wylot odgłosem piszczałki spełni swoją rolę i odwiedzie psa od innych niezobowiązujących zajęć. No cóż, wyraźnie przeliczyła się z siłami; pozostało jej tylko ostateczne skapitulowanie po niezwyciężonej walce. Postanowiła więc przenieść się na ławkę, z której widok rozpościerałby się na okolicę, gdyby nie krzewy ozdobne przekraczające wysokość zdrowego poczucia estetyki.
Czy mogło być jeszcze gorzej? W odpowiedzi blondwłosa przywiązała smycz do ławki i oparła łokcie o kolana, pochylając się do przodu, by ostatecznie wpatrzyć się w jeden, martwy punkt przed siebie. Kto wie, ile by to trwało, gdyby nie hałas śmieciarki, rozlegający się zza pleców, za którym obejrzała się mimowolnie. Na czas przypomniała sobie jednak, że jedynym wnioskiem, jaki wyciągnęła z tego bezproduktywnego namysłu była chęć ustabilizowania chemii mózgu. Sięgnęła więc do kieszeni spodni, z ulgą wygrzebując papierosa zbiegłego z miękkiej paczki, a następnie podpaliła go zdezelowaną zapalniczką, z której pojawił się chybotliwy płomyk i zaciągnęła się głęboko z zadowoleniem spoglądając się przed siebie. Nagle w oddali, za ogromnymi krzewami mignęła jej sylwetka czarnego psa, który odrobinkę przypominał jej teriera szkockiego, siedzącego tuż obok jej nogi. Coś podpowiedziało jej jednak, że warto byłoby zerknąć na aktualny stan rzeczy. Nie od razu zrozumiała powagę sytuacji, ale kiedy dotarło do niej, że po psie została jedynie jego skórzana smycz, zatrzymała dym w płucach o sekundę za długo, w nieuwadze i boleśnie zakaszlała.
— Tylko tego brakowało — warknęła pod nosem i bez namysłu zerwała się z ławki, wyrzucając odpalonego papierosa.
Przeskakując bohatersko przez wąski odstęp pomiędzy krzewami przebiegła spory dystans, ale rysujący się obraz całej sytuacji, sprawił, że dopadły ją wątpliwości, które ze sprintu błyskawicznie przerodziły się w powolny, niepewny spacer. „O Boże – pomyślała – to Ona?” I dosłownie, w mgnieniu oka, zafiksowała się na celu ucieczki, choć ostatecznie polegał on na staniu w miejscu i natychmiastowym wryciu wzroku w sylwetkę dziewczyny.
— Dopiero się poznajemy — Brianna powiedziała do siebie półgłosem, starając się nie narażać brunetki na konieczność odwrócenia się do niej, nie w porę zauważając, że dzielą je raptem jakieś cztery metry.
Myślała, że się ze wstydu pod ziemię zapadnie, gdy poczęta jednostronna rozmowa z psem mogła ewoluować w dyskusje z nią samą. Nigdy nie chciała dopuścić do tej sytuacji. Koncentrowała się tylko na obserwacjach. Miała wpatrywać się w jej ciało, jej gestykulację, jej ruchy ciała. Tylko to. Badanie bez bezpośredniego kontaktu. Ale czy na pewno? Mogłaby przecież zabrać psa na ręce i odejść bez słowa. A jednak. Kusiło ją, by zaryzykować i przekroczyć nieprzekraczalną granicę.
— Wesoła gromadka — zagadnęła, mijając ją.
Nie zrejterowała i z wyrazem nagłego wybuchu pozornej odwagi, ruszyła w stronę swojego psa z zamiarem podpięcia smyczy do jego obroży. Klęknęła obok jak gdyby nigdy nic i ukrywając prawdziwą ekscytację całym zdarzeniem, dodała:
— Jak dajesz radę nad nimi zapanować? Ja z moim kompletnie sobie nie radzę. Jest nieznośny.
Wreszcie podniosła się, wyprostowała i z lekko trzęsącymi rękoma przerzuciła włosy do tyłu.
— Jakieś rady dla początkującej posiadaczki psa? — zapytała z fingowaną bezradnością w głosie, wpatrując się w psa z niezadowoleniem.
Tak, Brianna obwiniła właśnie małego szczeniaka i liczyła, że tak błahym podstępem jest w stanie wpłynąć na empatię i współczucie brunetki, które całkowicie wspomogłyby odpuszczenie jej wykroczenia puszczania psa luzem. Kompletnie nie wiedziała, na co się pisze, a raczej łudziła się, że dziewczyna nie może być aż tak wyjątkowa, jak wynikało to z jej rozmów z pacjentem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Głaszcząc biedaka, którego piłkę odebrał Hades, myślała tylko o tym, jak przyjemną w dotyku sierść miał szczeniak. Pomimo pieszczot czarny futrzak cały czas wpatrywał się w zabawkę, której był właścicielem, a przynajmniej takie wrażenie odniosła Michelle unosząca spojrzenie ku górze. Słońce przysłoniło widok. Obie ręce miała zajęte, więc nie zdążyła uchronić oczu. Kobieta była szybsza przechodząc na drugą stronę psiej gromady, która nagle postanowiła wygrzać się na trawie z triumfującym wśród nich Hadesem.
Molligan cały czas zastanawiała się, jak to jest, że człowiek zwracał uwagę na drobne szczegóły i to właśnie po nich oceniał, czy chciał z kimś rozmawiać dalej czy też nie. Pierwsze, co rzuciło się jej w oczy, były zadbane dłonie szukające metalowego kółeczka do zapięcia smyczy. Dziewczyna pomyślała sobie, że od czasu do czasu mogła zrezygnować z makijażu, ale o dłonie będzie dbać codziennie aby były jak te, które właśnie ujrzała.
- Sprawdza wyznaczone granice – stwierdziła luźno na temat szczeniaka, którego raczej nie traktowano mocną ręką. Możliwe, że żadnych granic mu jeszcze nie nakreślono, ale w końcu się ich nauczy, o ile jego właścicielka nie okaże się na tyle leniwa aby to olać lub będzie wystarczająco rozsądna aby wysłać psa na tresuje. Albo zrobi to sama albo ktoś za nią; jedno z dwojga.
- Zaczęłabym od nadania imienia. Podobno pomaga to stworzyć więź. – Uśmiechnęła się szeroko z nutką rozbawienia, bo wiedziała, jak ludzie reagowali na nauki wychowywania własnego zwierzaka domowego (to jak powiedzieć matce, jak ma wychowywać swoje dziecko). Skoro jednak kobieta sama o to zapytała.. – Nie ma plakietki, więc pomyślałam, że jest bezimiennym chojrakiem – wyjaśniła swoje poprzednie stwierdzenie i jakby nigdy nic wyciągnęła wolną dłoń ku kobiecie. Grzeczność grzecznością, ale takie zasady w parku nie istniały; nie dla Molligan. – Michelle – przedstawiła się umyślnie niedługo po teorii na temat więzi i znów posłała tamtej wesoły uśmiech. Słońce wciąż grzało, ale teraz miała je za plecami. Mogła przyjrzeć się blondynce i stwierdzić, że dłonie pasowały do całej reszty. Nie było tak, że zadbane paznokcie to tylko podpucha, bo tam dalej czekał Koszmar z Ulicy Wiązów. Nikt czegoś takiego nie lubił.
- Ta gromadka nie jest moja. Wyprowadzam je, ale dzięki temu, że rzadko się widujemy, lubią mnie i słuchają. – Odrobinę przedobrzyła, bo czwórka podopiecznych miała ją gdzieś, kiedy próbowała ich zatrzymać przed ściganiem piłki, ale poza tym miała nad nimi władzę. – Proszę nie mów nikomu, ale.. – Nie zważając na granice intymne przysunęła się ku kobiecie jednocześnie powoli wyciągając z kieszeni woreczek z pychotkami dla psiaków, które w tajemnicy pokazała blondynce. – ..przekupstwo też się sprawdza. – Puściła oczko i dopiero wtedy w całości wyjęła woreczek, który przekazała kobiecie. – Spróbuj. – Słysząc szelest folii wszystkie cztery psiaki uniosły łepki, ale żadne nie poderwało się na równe nogi. Były grzeczne, kiedy ich nowy czarny kumpel skorzystał z okazji skakał wokół nich i poplątał smycze. – Ej, mały rozbójniku – odparła, gdy tylko spojrzeniem wróciła w dół. – Faktycznie jest nieznośny - Zaśmiała się dźwięcznie i zaczęła rozplątywać smycze. - Zawsze mogło być gorzej. Mógł sikać do butów. – Automatycznie spojrzała na blondynkę i widząc jej minę znów się zaśmiała. – Robi to? – Trafiła w punkt, chociaż nie miała pojęcia, że jednej z nich aż tak bardzo nie było do śmiechu, gdy ulubione lakierki męża pływały w złotych sikach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Ach, w takim razie nie ma, czego sprawdzać —zaśmiała się i powiedziała mile: — Widzę, że trafiłam na prawdziwą specjalistkę.
Ciężko byłoby przyznać się Briannie do tego, że decyzja o zakupie psa była kompletnie nieprzemyślana i została podjęta w stu procentach pod wpływem emocji. Wcale nie zdawała sobie sprawy z tego, że wraz z nią rozpoczną się ogromne zobowiązania wiążące ją nawet na najbliższe kilkanaście lat. I choć być może za bardzo przerażała ją wizja kolejnego obowiązku, to obiecała sobie, że nigdy nie pozbędzie się i nie odda swojego pupila komuś innemu. Z drugiej strony, istotą posiadania psa według Brianny było wybranie mniej absorbującego "członka rodziny" z uwagi na jej męża, który z każdym dniem coraz bardziej przypominał jej o potrzebie posiadania potomstwa. Postanowiła więc, że poskromi niektóre z jego zapędów, darując mu podobny, choć zapewne nieporównywalny stopień szczęścia. Dobrze wiedziała, że posiadanie psa stłumi jego „baby fever” podłapane u heteronormatywnych małżeństw z sąsiedztwa, na które ona sama miała alergie.
— No i masz rację, piesek na razie jest bezimienny… — kończyła. — A właściwie — powiedziała nagle — Jeżeli nie teraz, to kiedy?
Dopiero wtedy Brianna spojrzała na nią pierwszy raz, wyjątkowo długo i medytująco. W zasadzie sama nie wiedziała, ile milczała, pochłonięta pięknem jej wyrazistych rys, ale po zauważeniu jej gigantycznych brązowych oczach patrzących bez zażenowania w jej własne, zamrugała powiekami i bez namysłu uścisnęła jej dłoń. Tyle razy wyobrażała sobie scenariusze ich pierwszego spotkania, że sama już nie wiedziała, jak ostatecznie powinna się zachować.
Miło mi, ja jestem… —urwała tak nagle i znacząco, że nawet szczekanie psów tego nie zagłuszyło. —Mam na imię Jane.
Wymyśliła na poczekaniu i dla potwierdzenia wersji znów spojrzała jej głęboko w oczy. Natychmiast odchrząknęła nerwowo, zaczerwieniła się lekko i poluźniła uścisk z jej dłoni.
— A! — odparła. — Więc to tak.
Uśmiechnęła się łagodnie, udając, że nie wiedziała o niej kompletnie nic, znając rzeczywiście każdy szczegół z jej życia ze zwierzeń jej byłego partnera.
Stała tak lekko zatrwożona, gdy Michelle niespodziewanie znalazła się niebezpiecznie blisko niej; szczerze mówiąc nienawidziła, gdy ktoś naruszał jej przestrzeń osobistą, ale tym razem nie odsunęła się. Nawet zaśmiała się w głos, gdy usłyszała o prezentowanej metodzie wychowawczej, ochoczo przejmując foliowy woreczek wypełniony przysmakami dla psów.
— Okej… — odparła, zajmując się wybraniem najsoczystszego smakołyku z torebki. — Serio… —westchnęła z udawanym przygnębieniem i dodała: — Znalazłam ci najlepszy kąsek, a ty teraz tak po prostu, jak gdyby nigdy nic broisz? Tak się nie będziemy bawić.
Nie spodziewała się, że będzie jej dane złapać tak dobry kontakt z brunetką — przecież jeszcze dwadzieścia minut temu wydawała jej się czymś nieosiągalnym, wręcz niemożliwym.
— Robi! — odparła, zamieniając zaskoczenie na uśmiech z rozbawieniem. Niestety dość często; mój — urwała wpół zdania, ponieważ nastąpiło to, co nastąpić nie powinno. — mój brat bywa u mnie dość często i zwykle zapomina uprzednio sprawdzić buty przed wyjściem.
Brianna znowu złapała się na tym, że omyłkowo mogłaby ujawnić szczegół swojej prawdziwej tożsamości. A może pragnęła, żeby tak naprawdę było? Może pragnęła znów być singielką bez żadnych zobowiązań?
— Słuchaj… zdaję sobie sprawę z tego, że twoja gromadka jest już liczna, ale pomyślałam, że może kiedyś i ja mogłabym skorzystać z twoich usług? — zagadnęła do niej i w pierwszej chwili zdała sobie sprawę, że dziewczyna mogła się przestraszyć. — Wiem, to dziwna sprawa… Nie wybrałam się specjalnie do parku, żeby odnaleźć dog-walkera, ale widzę, że masz niebywałe podejście do psiaków.
Czy Briannie naprawdę na tym zależało? Nie! Chciała tylko skutecznie wziąć od dziewczyny numer telefonu, który znacznie ułatwiłby komunikację przy prowadzeniu podwójnego życia.
— Przyznam szczerze, że mam elastyczne godziny pracy, które ciężko pogodzić mi ze stałymi porami spacerowymi z psiakiem —westchnęła ze zmartwieniem w głosie. — Byłabym bardzo wdzięczna, ale zrozumiałabym też w pełni, jeżeli odmówisz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jane.
Nie wiedzieć skąd, Michelle pomyślała o serialu, którego seria niedawno się skończyła a co za tym szło, również o głównej bohaterce zwanej Jane Doe. Dane te przypisywano również niezidentyfikowanym zwłokom i wszystko to sprowadzało się do stwierdzenia, że dziewczyny o tym imieniu mogły mieć problemy z identyfikacją samych siebie. Nie była znawczynią, ale lubiła rozkładać sprawy na wiele czynników, widzieć je poza ramami prostoty, którą starano się wmówić ludziom, bowiem nic nie było czarno białe. Możliwe więc, że choć jedna Jane zastanawiała się nad tym samym co ona; Czy to imię odbierało jej tożsamość czy może dawało możliwość odkrycia prawdy o sobie?
Gdyby tylko Michelle wiedziała, że kobieta nie wzięłaby jej za wariatkę, podzieliłaby się z nią tą myślą. Dziewczyna jednak wiedziała jaką być, jak się zachować i czym mogła dzielić się z innymi aby wszyscy wokoło ją lubili. Była otwarta, ale niektóre rzeczy zostawiała dla siebie, o czym nikt nie miał pojęcia, chociaż jej ex Seth (niech będzie, że tak się nazywa) uważał inaczej.
Mały rozbójnik niczym się nie przejmował. Nawet nie zareagował, gdy jego pani coś mówiła. Molligan jednak zwróciła na to uwagę uznając za dobrą cechę to, że ktoś mówił do zwierząt. Nieświadomie, ale przypisała kobiecie plusik, chociaż nie spodziewała się, że kiedykolwiek znów ją spotka.
- Pokazuje twemu bratu, kto tu rządzi – stwierdziła z rozbawieniem, bo pies nie tylko znaczył teren, ale dość dosłownie zlewał wspomnianego mężczyznę, za którym najwyraźniej czarny futrzak nie przepadał. – Z drugiej strony czytałam gdzieś, że to objaw tęsknoty. – Zamyśliła się na moment i odwróciła wzrok gdzieś w bok dostrzegając w oddali trzynogiego psiaka z całkiem przystojnym panem. Wprawdzie zainteresowała się zwierzakiem, ale przyczepiony do niego właściciel był niczego sobie.
- Hm? – wydukała cicho wyrwana z zamyślenia. Automatycznie spojrzała na czarnego futrzaka, a potem na kobietę, która szybko zaczęła się tłumaczyć. I po co? – Wybierając fachowca lepiej znać jego pracę – podsumowała, żeby kobieta nie czuła się skrępowana przez to co powiedziała. Michelle już tak miała. Posiadała wewnętrzny talent do rozluźniania atmosfery oraz pokazania, że przy niej druga osoba mogła się rozluźnić i po prostu być sobą.
Wróciła spojrzeniem tam gdzie wcześniej wypatrzyła trzynogiego psa, którego już nie było, a potem przypatrzyła się prowadzonym przez siebie czworonogom i oceniła swoje możliwości.
- Jeden więcej nie będzie problemem. – Uśmiechnęła się do kobiety. – Uprzedzam tylko, że to tymczasowa praca i z początkiem roku studenckiego będziesz musiała znaleźć kogoś innego. – Czy taki układ pasował kobiecie, czy jednak lepiej aby znalazła kogoś na dłużej? – Przydałoby się też nadać mu imię – zasugerowała, że bez tego sama będzie miała problem z utrzymaniem psa na wodzy, więc chyba już pora ochrzcić go jakimś zacnym imieniem. – ale na to masz czas do jutra. – Nie wymagałaby od kobiety tego teraz – już – natychmiast. – Mieszkasz w okolicy, prawda? Będę potrzebowała adresu, spod którego mam odebrać tego rozbójnika, ale napiszesz mi go w wiadomości, dobrze? – Wolała mieć wszystko zapisane w notatniku w telefonie w razie gdyby pomieszały jej się numery domów lub mieszkań. – Jane? – Odniosła wrażenie, że kobieta gdzieś odleciała.Podam ci swój numer i będę czekała na wiadomość. – Nie zamierzała przetrzymywać kobiety zwłaszcza, że ta chyba właśnie o czymś sobie przypomniała (nie podejrzewała, że mogło chodzić o fakt pakowania się w coraz to grząskie bagno kłamstw).

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie powinno nikogo dziwić, że wiedza Brianny na temat omawianego imienia ograniczała się jedynie do przekonania o jego jednosylabowości i o tym, że musiała do niego przywyknąć, jeżeli nadal kręciła ją wizja podwójnego życia, zatem nieszczególnie rozwodziła się w myślach nad jego etymologią, podświadomie uznając, że nieznośne upalne warunki pogodowe i nadmiar przetwarzanych operacji w mózgu doprowadziłyby zwyczajnie do jego przegrzania. Geneza wyboru imienia wywodziła się raczej z przedawkowania filmografii Jane Fondy, której tytuły ostatnimi czasy — w przypadku wolnego popołudnia w pracy - stały się kluczowym zabijaczem czasu.
Myślałam, że ta kwestia leży bardziej w kociej naturze, ale wychodzi na to, że się myliłam... — odparła i dodała: — Niestety mój brat potrafi każdemu dać w kość — uśmiechnęła się pod nosem, ale natychmiast zmarkotniała.
Marzyło jej się móc zapomnieć o nim choć przez chwilę. Nie, żeby była z nim czy z cnotą jakoś szczególniej związana, ale gdy tak wpatrywała się – a właściwie wpijała się wzrokiem jak oszalały koń – w smycz swojego psa - zrozumiała, że mąż zawsze trzymał ją na uwięzi, nawet jeżeli nie było go nigdzie w pobliżu. Ale twarz jej trochę jakby pobladła, gdy owładnięta paranoją zaczęła rozglądać się wokół do całkowitego upewnienia się, że ani jej mąż, ani żaden z jego ludzi jej nie kontroluje. „Jeszcze tego by brakowało” – pomyślała i zacisnęła zęby, po części z gniewu, po części z ukrycia własnej słabości przed nieznajomą.
—Tak? — odparła, reagując na jej słowa i chwilowo powróciła myślami do rzeczywistości.
Nie zastanawiała się ani sekundy dłużej, prędko wyciągnęła telefon z zamiarem zapisania numeru młodszej towarzyszki. Ale ponieważ miała pewien kaprys i nie mogła rzeczywiście kontrolować swojego charakteru, podała brunetce swój smartfon i wyobrażała sobie, że z daleka wyglądała niczym Jehowy, kierujący swój wielki gniew na kapłanów Baala.
— Proszę, zapisz — powiedziała — tak będzie szybciej.
Wydawało jej się, że jakimś cudem, coś jej umknęło, bo dziewczyna wyglądała, jakby nagle pragnęła ulotnić się stamtąd czym prędzej. Brianna nie chciała jej zatrzymywać przy sobie na siłę, więc przeszła do załatwiania konieczności umożliwiających im kolejne spotkanie, przyśpieszając wszystko gestem otwartej dłoni.
— Bądź pewna, że niebawem do ciebie napiszę — oznajmiła. — I to na pewno przed początkiem roku. — uśmiechnęła się i odeszła parę kroków, by jeszcze dodać: — Miło się rozmawiało! Do zobaczenia!


/ koniec

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wolny weekend to coś, czego stanowczo potrzebowała. Nie oszukujmy się, dla barmanki w klubie ciężko było dorwać pełen weekend wolny. Zwykle to one były przecież najbardziej oblegane. Należało jej się jednak w końcu i chciała z niego w pełni skorzystać. Wpierw coś dla ciała, czyli dzień rozpoczęty od zielonej herbaty i sycącego omletu z dodatkiem szynki, pomidorków koktajlowych i szczypiorku. Porządnie i zdrowo. Jakoś rachunek za palenie papierosów trzeba przecież wyrównać. Trzeba też dać te kilkanaście minut dla żołądka, aby wszystko poukładał i wypić ekspresso oraz zapalić owego papieroska. Był to dla niej swoisty rytuał. Co prawda wielu palaczy z rana nie je w ogóle śniadania. Dla nich to kawa i papieros. Kira jednak należała do tego typu istotek, co po przebudzeniu muszą wpierw zjeść. Inaczej robi się jej po prostu słabo z głodu. Nie wyszłaby z mieszkania bez jakiegokolwiek posiłku. Chociaż kanapeczkę, cokolwiek, ale coś w żołądku musiało się znaleźć nim wypiła kawę.
Po zakończeniu pierwszego etapu porannego rytuału przyszedł czas na odwiedzenie łazienki. Trzeba się przecież jakoś ogarnąć i wyglądać jak człowiek. Ponieważ miała w planach pójść pobiegać to nie malowała się zbytnio. Od tylko wyrównała koloryt skóry odrobiną fluidu i pudru. Nic szczególnego. Resztę pozostawiła w spokoju. Nawet nie używała tuszu do rzęs. W końcu i tak po powrocie będzie brać prysznic. Wcisnęła się w ciuszki do biegania, czyli szare spodnie dresowe, topik a na to bluzę do kompletu, bo przecież robiło się co raz chłodniej. Oczywiście odpowiednie adidaski, słuchawki do uszu a telefonik do saszetki zapiętej wokół pasa i jechana.
Kira wpierw spacerkiem zawędrowała aż do parku w Madison Valley. Tam dopiero postanowiła troszkę rozgrzać swoje mięśnie kilkoma prostymi ćwiczeniami. Oczywiście włączyła sobie odpowiednią muzyczkę, która będzie pasowała jej do rytmu biegania. Spięła włosy w wysoki kucyk i ruszyła przed siebie. Nie miała obranej trasy, ot biegła gdzie ją nogi poniosą. Nie zwracała zbytnio uwagi na otoczenie, ot biegła przed siebie. W pewnym momencie coś ją jednak rozproszyło. O mało nie potknęła się o małego pieska, który przebiegł tuż przed nią goniąc za swoją piłeczką. Kobieta przeskoczyła nad nim. Biegła dalej ale odwróciła wzrok w jego kierunku, więc nie patrzyła gdzie biegnie i czy przypadkiem zaraz na kogoś nie wbiegnie. Najzwyczajniej w świecie się zagapiła.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4

Kiedy w końcu pozbywasz się ze swojego domu denerwującej byłej i w końcu masz mieszkanie całe dla siebie, trzeba to uczcić! Tyle że… no Fred jakoś tak mało się cieszył, jak na siebie. Myślał, że będzie bardziej radosny, w końcu z Gabby tylko skakali sobie do gardeł, tyle sie namęczył żeby dostać w ogóle to mieszkanie, w spadku po ich związku, ale… no sam nie wiedział o co chodzi. W skoro w intrenecie mówili, że bieganie pomaga oczyścić umysł, a on biegać całkiem lubił, to zdecydował się to przetestować i przy okazji poprawić sobie trochę kondycję, Wybrał się w tym celu do parku, bo wydawał się o wiele lepszym miejscem, niż koło ulicy i przy śmierdzących spalinach wypadających z rur wydechowych i musiał przyznać, że to był bardzo ładny widok. No, do czasu. Bo jak skręcił w nieodpowiednią uliczkę, pożałował jak tam zobaczył nagiego typa. Dlatego od razu zrobił w tył zwrot i przyśpieszył, żeby się znaleźć jak najdalej od takich okropnych widoków! I właśnie wtedy, za zakrętem wpadł na jakąś kobietę - o cholera, przepraszam - rzucił, chociaż nie był pewien czyja to wina. - I eeee… nie chcesz biec w tamtą stronę, uwierz mi - dodał, unosząc brwi i łapiąc się pod boki, oddychając ciężko - naprawdę nie chcesz. Jest tam pewien miłośnik natury, który nie podziwia ptaków, tylko zajmuje się własnym. I uwierz mi, nie w taki ładny sposób - zmrużył lekko oczy, dzieląc się z nią tą poważną przestrogą, no ale naprawdę, nie życzył jej takich widoków, okej!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kobieta upadła na tyłek przy ich nieszczęsnym zderzeniu się. Obiła sobie przy tym kość ogonową, więc jedną dłonią podpierała się za plecami, a drugą próbowała choć trochę rozmasować obolałe miejsce. Wypadł jej znikąd. Sama nie wiedziała, czy to jej wina, czy jego, czy może po prostu obojga. Zapewne to ostatnie. Mniejsza teraz o to. Uniosła swój wzrok z obolałą miną, by spojrzeć na niego. Jej oczy robiły się co raz większe z każdym kolejnym, wypowiedzianym przez niego słowem. Zamrugała kilka razy próbując ogarnąć co właściwie się stało.
- Nie, to ja przepraszam.... Że co? Ale... - przerwała wstając i przy okazji mając nadal zaskoczoną wielce minkę próbując ogarnąć sytuację. Rozmasowywała sobie nadal obolałe miejsce. Uniosła znów wzrok otrzepując swoje ubrania, a zza zakrętu wyłonił się nagi facet. Zrobiło się jej aż niedobrze na ten widok. Skrzywiła się, złapała nieznajomego, z którym się zderzyła, za rękę i pociągnęła w kierunku, skąd biegła.
- Misiek, czas zwiewać, bo zaraz zwymiotuję. Tylko nie odwracaj się. - jęknęła ciągnąc go za sobą i wręcz biegnąc, by oddalić się od tego miejsca czym prędzej. Mężczyzna mógł poczuć, że całą się aż trzęsie, a jej chwyt był silny, więc nie za szybko go wypuści. Gdy już uznała, że są bezpieczni zatrzymała się przy jakiejś ławce i na prawdę wiele nie brakowało, by faktycznie zwróciła całe śniadanie do kosza stojącego obok. Usiadła jednak na ławce pochylając się i łapiąc dłońmi za głowę. Miała nierówny i nieco zbyt szybki oddech. Cała się trzęsła i nie było to ze zmęczenia, a z paniki. Wygląd tamtego perwersa przypomniał jej sytuację sprzed lat, gdy była jeszcze dzieckiem, i gdy pierwszy przybrany ojciec zaczął się do niej dobierać. Czuła się teraz paskudnie.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie planował jej taranować, dlatego kiedy upadła, poczuł ogromne wyrzuty sumienia, że tak się stało. Nie podnosił ręki na kobiety! No, chyba że same tego chciały, ale też nie na tyle mocno, żeby tak dziewczyną rzucać. No, chyba że na łóżko, ale tam jest miękko, przyjemnie i za to nikt się przecież nigdy nie gniewa. Ale tu i teraz, chciał uciekać, bo obawiał się, że ekshibicjonista go gdzieś tutaj przyuważył i wolał zniknąć. I uciec od tamtego widoku.
- Nic ci nie jest? - zapytał jeszcze, skoro była poturbowana, bo jeśli coś sobie złapała to… musiał uciekać sam i ratować siebie! No dobra, nie zostawiłby jej chyba takiej bezradnej na chodniku. Może rzuciłby jej jakiś patyk do obrony. Facet był nagi, powinno wystarczyć!
- Też byłem zszokowany, to miał być porządny park, przecież po drugiej stronie jest zakichany plac zabaw - przytaknął, kiwając głową. Jeśli robić coś w pobliżu placów zabaw, coś zbereźnego znaczy się, to po godzinach! Fredowi się zdarzył szybki numerek z dziewczyną na huśtawkach, ale było bardzo późno, wracali z imprezy i byli bardzo pijani. I teraz o tym myśleć nie powinien.
Trochę zaskoczony spojrzał na jej dłoń, ale nie musiała go przekonywać, ruszył razem z nią, bo od takich widoków naprawdę lepiej się trzymać z daleka. - Okej, nie będę się odwracać, a ty na mnie nie rzygaj, mamy umowę? - zapytał, marszcząc brwi, nie do końca zadowolony z faktu, że nazwała go miśkiem. Miał dziwne podejście do zdrobnień, nie używał ich, chyba że chciał kogoś zirytować.
- Włóż głowę między nogi, tak się robi jak komuś jest słabo albo niedobrze - zaproponował, jak już się zatrzymali, bo miał w tym jakieś doświadczenie. - I oddychaj głęboko. No, chyba że wezwać kogoś, co? Policję? Pogotowie? Koleżankę? - zaproponował, nie bardzo wiedząc co robić. Nawet nie miał przy sobie wody, więc jak dziewczyna miała jakiś atak, to mieli problem! - Może coś sobie pośpiewaj, na rozluźnienie? - zaproponował po chwili, odwracanie uwagi wydawało się dobrym pomysłem! Kiedy go wypowiedział na głos już trochę mniej, ale nieważne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Każdy patrzył na to z innego punktu widzenia. W żadnym wypadku nie uważała, by ją uderzył. Ot, czysty przypadek. Ręki na nią nie podniósł. A gdyby tak się stało to zaraz otrzymałby zwrotkę w postaci prawego sierpowego. Na szczęście było potrzeba dokonywać takich czynności względem owego mężczyzny. Co do spraw łóżkowych no to cóż... Nie jej to oceniać. Nawet gdyby zapytałby się jej kto, jaki układ lubi to nie byłaby w stanie na to odpowiedzieć. Tak to już było z dziewicami, chociaż ta nie robiła się czerwona jak burak przy sprośnych żarcikach. Ba! Ona sama potrafiła takie opowiadać. Trochę to zabawne, no ale cóż, tak to już z nią bywało.
- Nie, wszystko w porządku - odparła. Skinęła lekko głową przytakując. Miał rację. Przecież tutaj zaraz był plac zabaw. Nie w głowie jednak miała wzywanie teraz policji. Tak jak nieznajomy wolała ulotnić się z tej okolicy, byle z dala od zboczeńca łażącego nago po środku parku. - Jasne, umowę. - przytaknęła pośpiesznie zwiewając. Co zaś tyczyło się zdrobnienia... No cóż, wolała użyć Miśka zamiast wołać "Koleś zwiewamy". Jakoś tak jej osobiście lepiej brzmiało owo zdrobnienie, zwłaszcza, że oboje zwiewali przed tym samym.
Gdy już siedziała na ławce posłuchała rady mężczyzny. Pochyliła się bardziej próbując wyrównać oddech i zwalczyć wspomnienia. Nie było to jednak łatwe. Drżącymi dłońmi próbowała rozpiąć własną bluzę, aby schłodzić organizm chłodnym powietrzem. Próbowała skupić swe myśli na sesjach z terapeutą. Pokręciła przecząco głową.
- Nie... Nie trzeba. To... To zaraz minie. - powiedziała cicho biorąc głębsze i wolniejsze wdechy. Drżenie ciała powoli ustępowało. Wyprostowała się i spojrzała na mężczyznę. - Przepraszam - powiedziała zakłopotana odwracając nieco wzrok. Było jej głupio, że ktoś w ogóle widział ją w takim stanie. No bo jak to tak?! Przecież to silna i niezależna kobieta była! A jedna miała pełno słabości, które ukrywała za kurtyną pokerowej miny. Sytuacja jednak wywarła na niej nieoczekiwaną reakcję, a on był tego świadkiem. Z drugiej zaś strony była mu wdzięczna. Gdyby na siebie nie wpadli to pewnie sama wleciałaby na tamtego zboczeńca i kij wie jakby to mogło się wtedy skończyć. Przy tej okazji odezwała się obolała kość ogonowa. Sięgnęła dłonią aby znów nieco rozmasować obolałe miejsce.
- Dzięki. - Kira wróciła wzrokiem do jego twarzy i lekko się uśmiechnęła. - Tak w ogóle, to mam na imię Kira.- dodała po chwili. Może chociaż w ten sposób uda się odsunąć myśli jak najdalej od wspomnień.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

I bardzo dobrze, Fred szanował jak kobieta się nie bała oddać! Bo serio, czemu by miała? Jak facet podnosi na nią rękę, to jasne, niech mu przypierdoli, najlepiej krzesłem, żeby na dobre zapamiętał. Patelnia i złamanie miotły na głowie też jest całkiem skuteczną odpowiedzią na coś takiego, tak mi się obiło o uszy, heh.
Ale tu faktycznie, nie było złej wiary, wręcz przeciwnie! Tylko chęć ratunku i przy okazji ratowania kogoś innego, bo jednak Fred mógł jej nic nie mówić i zostawić ją na pożarcie, prawda? No prawda. A jednak się zdecydował ją lojalnie uprzedzić i powstrzymać przed wpadnięciem prosto w takie niezbyt atrakcyjne sidła. A może i atrakcyjne? Nie jemu oceniać co kręci kobiety, może niektóre lubią takie widoki i takie niespodzianki, mają do tego prawo.
I no zdecydowanie nie wyglądała na 28 letnią dziewicę, na pewno by się Fred zdziwił, bo jednak nigdy takiej nie spotkał! Albo mu się nie pochwaliła. Ale ostatecznie, co mu do tego kiedy ktoś decyduje się na seks? No naprawdę, jego sprawa, serio.
- Na pewno? Poleciałaś do tyłu, wiem że czasami można sobie coś zrobić. Słyszałem też, że Miley Cyrus sobie złamała kość ogonową, jak się tak przewróciła - dodał, kiwając głową - do fryzjera była długa kolejka, Cosmo leżało… - dodał, marszcząc brwi i wzdychając ciężko. A potem pokiwał głową, zadowolony że jednak go oszczędzi i nic na niego nie… poleci.
- Powoli, nie śpiesz się. Wdech i wydech… - zachęcił, a potem zaczął oddychać razem z nią tak powoli, bo hej, wsparcie ważna sprawa. A potem zmarszczył brwi. - za co właściwie mnie przepraszasz? - zapytał zdziwiony - to nie był Twój facet, ojciec czy ktoś? - dopytał, trochę z obawą, bo może jednak czekał na kobietę, a ona zaczęła zwiewać tylko dlatego, że Fred pojawił się obok. Nigdy nie wiesz! Dlatego zapytał.
- Jak nie masz głosu i fałszujesz to się nie przejmuj, nie będę oceniać. Będę śpiewać Tobą - zaoferował, a potem uśmiechnął się delikatnie na jej kolejne słowa.
- Cześć Kira, jestem Fred. Często tu biegasz? Bo ja dopiero zaczynam przygodę na tej trasie… - przyznał, rozglądając się dookoła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kobieta musi wiedzieć jak się bronić. Każda kobieta. Niestety istniało coś takiego jak syndrom Sztokholmski, co dla wielu utrudniało funkcjonowanie i niektórzy trwali w zawieszeniu pozwalając się tłuc, tłumacząc, że to przecież z miłości. Najgorzej, no ale niestety niektórych rzeczy się nie uniknie, a takie zachowania zawsze będą istniały na świecie.
Bardzo dobrze, że jej powiedział, choć niestety było już nieco za późno, bo zaraz potem dostrzegła wspomnianego perwersa. Nic niestety się już na to nie poradzi, a nie było to też winą Freda. Chciał dobrze, a czasowo się po prostu nie zgrało. No cóż. Bywa i tak. Grunt, że zwiali z feralnej miejscówki. teraz mogli odetchnąć na spokojnie i uspokoić szalejące bicia serc wywołane dużą dawką adrenaliny.
- Na pewno. Tylko trochę się obiłam, nic więcej - zapewniła. Poboli, poboli i przestanie. Ruszać się mogła. Ot bolało jak na zwykłe zbicie przystało. Siniaka też nie powinno być. Wróci do domku, posmaruje sobie maścią i się położy. A jak coś, to jeszcze weźmie gorącą kąpiel, aby rozgrzać dane miejsce i rozluźnić nieco mięśnie. Powinno pomóc. Blondynka ze wsparciem mężczyzny wyrównywała oddech. Powoli dochodziła do siebie. Powracała odpowiednio do rzeczywistości. Na jego słowa pośpiesznie zaczęła wymachiwać dłońmi na znak, że skądże znowu.
- Nie, no gdzie! A fuj.... - jęknęła z obrzydzeniem. Odwróciła na chwilę wzrok w bok. Podrapała się po karku zakłopotana. - Ja... Przepraszałam za mój stan. Trochę niezręczna sytuacja - przyznała uśmiechając się delikatnie. - Wdechy i wydechy były ogromną pomocą. No chyba, że chcesz pośpiewać, to możemy. - zaśmiała się delikatnie. - Niezbyt często. W sumie zmieniam trasy losowo by mi się nie znudziły. A przygodę.... No faktycznie to była przygoda.... - ponownie się zaśmiała.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Fred na szczęście nie zajmował się agresją wobec kobiet i na szczęście, kobiety wokół niego nie były jej ofiarą. Bo wtedy by się pewnie nie hamował i sam takiemu typowi oddał, najlepiej krzesłem. A to się kończy w areszcie, razem ze sprawą o napaść, zarzutami… a Fred jednak uważał się za zbyt ładnego, żeby iść do kicia, na pewno jakiś pan by zechciał żeby został jego dziewczyną. A bicie się z więźniami to już wyższy poziom, którego chyba nie dałby rady przejść i zwycięsko. Nie był też specem w kwestii uzależnień i wychodzenia z nich, więc cóż, mógł co najwyżej zrobić głupią minę i pokiwać głową. Więc dobrze, że kobieta go to o nie pytała, dzięki temu był bohaterem, który uratował ją przed nagusem, a nie głupkiem!
- I masz pewność, że to nie jest jedno z tych złamań, które pod wpływem adrenaliny wydają się nie do końca złamane, ale potem jak ona opadnie, to kość się wygina nienaturalnie? - dopytał, ale to już zrobił mniej poważnie, żeby trochę poprawić jej humor i odciągnąć jej myśli od czegoś, co najwyraźniej wprawiło ją w dość kiepski nastrój. Śmiech to podobno zdrowie i lekarstwo na wszystko… a może to była miłość? No tego niestety nie miał w zasięgu.
- Nie osądzałbym, rodziny się przecież nie wybiera - zapewnił ją i uśmiechnął się nieco zakłopotany, a potem pokiwał powoli głową. No to dobrze, że to nie był nikt znajomy! - Wydaje mi się, że po tym co tam zobaczyłem to nic już nie będzie niezręczne w porównaniu…. - rzucił cicho, a potem uniósł brwi - niby tyle sie słyszy o ekshibicjonistach w parkach, na placach zabaw i na ulicach, ale zawsze to jest jakaś opowieść, że gdzieś tam są, ktoś tam je widział. Nigdy nie znałem kogoś, kto naprawdę by jakiegoś zobaczył. A teraz to ja - wyjaśnił, trochę chaotycznie, ale cóż, to było dla niego nieco szokujące. A potem uśmiechnął się lekko - spoko, pracuje w klubie, mamy sporo artystów, którzy pojawiają się na scenie po raz pierwszy i im też trzeba pomóc się czasem odstresować - przyznał, uśmiechając się lekko. - I którą trasę polecasz bardziej niż tą? - zapytał, żeby podtrzymać rozmowę uciekającą od zdarzenia, zwłaszcza że kobieta zaczęła się uspokajać i nabierać kolorów. Sukces!

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Madison Valley”