WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
- Dobra, chcesz coś zjeść? Może chcesz się napić czegoś ciepłego? Herbaty? Albo po prostu wody? Dobrze byś uzupełnił wodę w organizmie. - zaczęła zdejmować swoją skórzaną kurtkę. Odwiesiła ją na wieszaku i zdjęła zaraz potem buty. Wysypywaniem piasku zajmie się już dnia następnego. Weszła do kuchni i tam zapalając światło. Sama na pewno coś wszamie nim się położy. Jeszcze nie była pewna co, ale coś na szybko i na ciepło. Może zrobi sobie jajko sadzone? W sumie miało dużo składników odżywczych. To była w sumie dobra myśl. Na bekonie. Niby środek nocy.... Zajrzała do lodówki i zobaczyła pudełko z sushi. W sumie... Też dobra opcja. Może nie na ciepło, ale smacznie. Stojąc przy otwartej lodówce spojrzała w kierunku Taya.
- Mam sushi, o ile nie masz uczulenia na owoce morza.
-
- Woda z cytryną. I trochę cukru. Będę dozgonnie wdzięczny - wyszczerzył się, a skoro to kawalerka to pewnie nie było problemu z tym, aby zlokalizować łazienkę. Bardzo dużo moich gier zahacza o to miejsce, to bardzo interesujące. Nie będziemy się tutaj rozwodzić, co tam robił ważne, że ani nie nabrudził, ani nie nachlapał, a deska była opuszczona. Wprost gość idealny.
- Eeee... sushi? Po wódzie? Nie mam nic przeciwko, ale ty nad ranem mogłabyś mieć. To źle wróży naszej randce - oznajmił i jako że zdążył się pozbyć zbędnej odzieży w postaci kurtki i obuwia po prostu udał się do głównego pomieszczenia. A tam? Przysiadł sobie na łóżku, w pozycji pół siedzącej - Wcale nie masz tu ciepło... - zawołał jeszcze ignorując późną porę oraz to, że może wkurzać sąsiadów. Za to zaczął odpływać na miękkim materacu, nie to co twarda łódka albo zimny piasek!
-
- Jasne, bez problemu. -W małym mieszkaniu zawsze łatwo znaleźć łazienkę. Nie ma zbyt wielu drzwi do sprawdzenia. Ogromny plus dla niego, że pozostawił po sobie porządek, a już zwłaszcza za opuszczoną deskę. Idzie piny dostać, jak ktoś nie umie wykonać tak prostej czynności. Chociaż gdyby tego nie zrobił blondynka zrzuciła by to na upojenie alkoholowe. W międzyczasie przygotowała mu wspomnianą wodę z cytryną i cukrem. Zamieszał, aby cukier dobrze się rozpuścił. Sobie zaś nalała soku pomarańczowego. Podjada że trzy kawałki sushi i zamknęła lodówkę. Wzięła szklanki i ruszyła w kierunku chłopaka. Uniosła brew widząc, że już sobie zarezerwowali miejscówkę na jej łóżku.
- Mówiłam o kanapie, a nie i moim łóżku. A co do temperatury, to podejrzewam, iż zmarzłeś po prostu na plaży. Trzymaj - mówiąc to podała mu szklankę z wodą. Sama napiła się soku. Odstawiła napój na nocną szafkę i otworzył szafę aby wyciągnąć dodatkową pościel.
- Zaraz naszykuję ci miejsce do spania - Oznajmiła ruszając w kierunku kanapy.
-
- Każdym się tak opiekujesz? - krzyknął jeszcze nim zniknął w łazience. Bardzo to było miłe z jej strony, a pijany Mays potrafił docenić takie miłe gesty. Utwierdzały go one w przekonaniu, że uroczy z niego młodzieniec, który znajdzie drogę do serca (ewentualnie między nogi) każdej niewiasty, żadna mu się nie oprze i tak dalej. Fatalnie działało to na jego ego i krytycyzm, ale chyba jakiś fachowiec stwierdziłby w nim spore pokłady narcyzmu.
- Nic sobie nie przypominam. Noc ma być zimna, a ja będę trzymać ręce przy sobie. Po co będziesz wyciągać jakieś bety... - z uroczym (czytaj pijackim) uśmiechem na ustach się wyszczerzył w jej kierunku dziękując za wodę. Wypił praktycznie całą zawartość szklanki na raz uzupełniając płyny i elektrolity. - Poza tym tutaj jest mi bardzo dobrze i wygodnie... - tutaj ziewnął i szczerze mówiąc, wcale nie musiał udawać. Alkohol plus wysiłek, jaki został włożony w ten dość długi spacer skumulowały się teraz na bardzo wygodnym i miękkim łóżku przez co w efekcie jego powieki stały się ciężkie. Oczywiście nie na tyle ciężkie aby nie mógł wstać i grzecznie zająć miejsce na kanapie, a nie jej łóżku (btw, łóżko i kanapa, to musi być dojechanie wielka kawalerka ), tylko wtedy nie byłoby tak fajnie. Bez absolutnie żadnych zdolności teatralnych po chwili udał, że się lekko osuwa, oczy przymknął. Że niby śpi. Ziewnął jak w kreskówce, zamlaskał pod nosem i czekał, czy zrzuci go z tego łóżka, czy sama położy się na kanapie, czy Kira położy się obok. W tej pozycji, w której był - czyli pół leżącej - ramiona splótł na klatce piersiowej: w końcu obiecał nie obmacywać.
-
- Gośćmi zawsze, nawet jeśli niespodziewanymi. - Tak już była. Goście to była swego rodzaju świętość. Zawsze o nich dbała i częstowała tym, co miała. Pilnowała, aby nie byli ani głodni, ani spragnieni. Poza tym przed chwilą razem pili, a widziała jak zareagował na nagłą dużą dawkę alkoholu. Wolała mieć pewność, że nic mu nie będzie. A to, że Tay miał w sobie bardzo dużą dawkę narcyzmy to już zdążyła się przekonać. No ale cóż, każdy był w końcu inny. Choć miała nadzieję, że nie będzie zachowywał się jak Johny Brawo.
- To uruchom swoje szare komórki. No chyba, że alkohol wszystkie ci je wyplenił - powiedziała zaczynając szykować posłanie na kanapie. Co zaś tyczyło się mieszkania kiry, warto zerknąć na jego rozkład, który znajduje się w o tutaj. Aktualnie kawalerkami nazywa się nie tylko mieszkanka, gdzie jest pokój połączony z kuchnią i tylko łazienka, ale również takie mieszkanka, w których jest salon z aneksem, łazienka i oddzielna sypialnia. Tak jest tez właśnie w przypadku owego mieszkanka. Blondynka w czasie, gdy chłopak tak sobie przymykał oczka udając, że przysypia, kończyła przygotowywanie kanapy. Ułożyła poduszkę i poprawiła ją. Położyła złożoną kołdrę na drugim krańcu kanapy i odwróciła się w jego kierunku. Westchnęła cichu podchodząc bliżej. Chwilę poczekała obserwując, czy ma równy oddech - świetnie się sprawdza jako oznaka zapadnięcia w sen. Dopiero potem przyklęknęła na jedno kolano na łóżku, a drugą się zaparła. Dłonie wsunęła mu pod pachy, aby podciągnąć go wyżej. No już nie będzie go zrzucała. Sama najwyżej się klapnie na kanapie. Nie szczególnie jej to robiło.
-
Tylko mruknął ni to przytakując, ni to nie wiadomo co robiąc. Cała jego pijacka elokwencja w tym momencie poprosiła o przerwę na żądanie pozostawiając Taylora tylko z takim niewerbalnym podsumowaniem faktu. Co zrobisz jak nic nie zrobisz? Swoją drogą, pacholęciem będąc, dość niewiele oglądałem Johnny'ego Bravo, zdecydowanie wolałem Dextera no i Krowę i Kurczaka do spółki z Jam Łasicą. Także ten...
- SPróbuję... - tutaj brwi ściągnął, napiął się udając, że niby właśnie się zmóżdża i próbuje przypomnieć sobie coś o kanapie. Czysty teatr, w końcu odetchnął głośno odpuszczając z tym całym napięciem - Niestety, dalej lipa, przykro mi bardzo - jeszcze przed zajęciem pozy rozłożył ramiona w geście bezradności i cóż, kawalerka z dodatkowym pokojem to już nie jest kawalerka. Niemniej zerknąłem w plan, wszystko rozumiem, teraz całość zdecydowanie ma ręce i nogi. Oczywiście poza Taylorem, któremu naprawdę wygodnie było na tym łóżku i to pomimo tego, że tkwił w pozycji półleżącej/półsiedzącej a nie rozwalony jak u siebie. Tylko gdyby ktoś patrzył na nich z boku to nie miałby podstaw aby sądzić, że Mays jest tu po raz pierwszy.
Oczy miał zamknięte i nie otwierał ich słysząc przemieszczającą się po mieszkaniu Kirę. Z ramionami splecionymi na torsie tkwił w tej samej pozycji i jakoś udało mu się oczu nie otworzyć gdy dziewczyna nagle go chwyciła i spróbowała... no właśnie, co? Podnieść? Bardziej położyć? Nie dał się, nie reagował a prawdę mówiąc jeżeli zostawiła go w spokoju to chyba minutę potem już spał. To nic, że pozycja nie była najwygodniejsza, grunt że łóżko miękkie. I tutaj decyzję pozostawiam tobie, może się zrobić ranek i możemy grać dalej, możemy zrobić ranek i uznać, że się w zgodzie rozeszli albo mogą ich napaść kosmici
-
Poranek, jak to poranek. Wstała nieco szybciej niż Tay i po jako takowym ogarnięciu się, choć bez przebierania w ciuchy, polazła do części kuchennej ogarnąć jakieś śniadanko. Zgarnęła z lodówki jajka, z jednej z szafek puszkę pokrojonych pomidorów bez skórki i zabrała się za przygotowywanie dla nich szakszuki. pomidorki podsmażyła wpierw na oliwie, potem dodała jajka i poczekała, aż białko się zetnie. Nałożyła na talerz i zaszła do sypialni, aby obudzić młodego. Przysiadła na brzegu łóżka i dłonią poczochrała jego czuprynę.
- Wstawaj Tay. Choć zjeść póki śniadanie ciepłe. Na zimno to już nie to samo. Rusz swoje dupsko z łóżka. - ściągnęła z niego kołdrę, o ile była w ogóle taka możliwość. W końcu w nosy mógł ją z siebie zrzucić. Choć UFO nie wystąpiło w tym przedstawieniu, to grać można dalej.
-
Zatem nie będziemy tutaj czarować i przedłużać. Taylor zasnął i spał całkiem dobrze. Obdaruję go super mocą kogoś, kto po piciu śpi jak zabity a nie budzi się o świcie i potem dosypia przez resztę dnia. Spał jak zabity do czasu, aż w sypialni pojawiła się Kira i zaczęła go budzić.
- Anne daj spokój... - burknął przewracając się na drugi, jakby dalej od głosu który do niego mówił - Od kiedy budzisz mnie w ten sposób? - burknął jeszcze i skulił się pod tą kołdrą do pozycji embrionalnej niejako wypinając się w kierunku Kiry. Naturalnie pod kołdrą, poza tym spał w ciuchach i po krótkiej chwili dotarło do niego, że coś nietypowego jest w tej pobudce. Oczy otworzył, nie rozpoznał miejsca odwrócił głowę by zerknąć przez ramię, a tam... Kira. W jakiejś koszulce nocnej.
- O kurde... - w tym momencie zerknął pod kołdrę i widząc, że jest w całym swoim stroju mniej więcej odnalazł się w sytuacji - Szkoda, liczyłem że będziemy spać razem... - mruknął i przeczesał dłonią włosy odwracając się zarazem na plecy. Lekko się dźwignął, wsunął ramię pod głowę i patrzył na Kirę - Nie możemy zjeść w łóżku? - zapytał, ale znał odpowiedź. O dziwo, go nie suszyło, stąd dobry humor i to pomimo tego, że spał w ciuchach a nie bez nich. Tymczasem, obserwował sobie Kirę, a konkretniej to podziwiał jej tatuaże, wszystkie które były widoczne.
-
- Właściwie to nie wiesz, czy spaliśmy razem czy nie. Mogłam spać obok. Ty spałeś po za tym jak zabity, to nawet byś nie zakontaktował. - zaśmiała się delikatnie. Roześmiała się kręcąc przecząco głową. Wstała z łóżka powoli kierując się w stronę stołu, gdzie czekało już na nich śniadanko.
- Wstawaj, bo wystygnie. Szkoda marnować przecież dobre jedzenie - stwierdziła spokojnie. Tatuaże miał wręcz jak na wyciągnięcie dłoni. Nogi miała odkryte, tak samo jak i całe ręce. Jedynie plecy skrywały się za długimi blond włosami. A co do tatuaży na pośladkach... Jeśli się wysilił to i je częściowo byłby zapewne w stanie zobaczyć podczas gdy kobieta stawiała kolejne kroki.
-
- Ojezuuuuuuu.... - aż jęknął. Z zachwytu. Widok miał doskonały więc błyskawicznie podniósł się do siadu nie spuszczając pośladków dziewczyny ani na moment ze swego spojrzenia - Kira, czekaj! - zawołał za nią, choć tak naprawdę nic nie chciał. Liczył tylko, że się zatrzyma, odwróci głowę, mięśnie się nieco naciągną... typowa pozycja tych wszystkich instagramerek co to eksponują swoje tyłki. Może i trochę koszulka się podwinie do góry odsłaniając ciut więcej? - Rano też masz ekstra tyłek. Orety... powinien mieć stronę w encyklopedii pod hasłem ideał - kurwa, Mays romantyk. Niemniej wiedział, że do niczego - przynajmniej tudej! - nie dojdzie, wiec tylko odrzucił kołdrę i był już na nogach. Przysunął ramię do nosa, pociągnął.
- Szału nie ma, ale nikt nie umrze. Jem, wezmę szybki prysznic i spadam, rajt? - w zasadzie nie było to pytanie, tylko stwierdzenie gdy dołączył do dziewczyny i szedł tuż za nią z głową opuszczoną na dół. Bynajmniej, nie patrzył pod nogi.
- Te tatuaże... - zagadnął zajmując miejsce przy stole. O ile dobrze pamiętam były to jajka z pomidorami, więc ze swobodą nałożył sobie na talerz pół porcji i powoli zaczął konsumować - Są gdzieś do zobaczenia? Jakieś instagramy? Magazyny dla wytatuowanych? Bo chyba nie powiesz mi, że trzymasz to dobro narodowe w zamknięciu? - dopytał i gwałtownie zaczął chuchać bo pierwszy kęs wciąż był gorący. Tylko tego brakowało: poparzenia ust.
-
Zatrzymała się słysząc jego przydługie "o Jezu". Obróciła się nieco, co faktycznie spowodowało wypięcie się bardziej jej zgrabnego tyłeczka. Uniosła delikatnie brwi do góry w pytającym geście zastanawiając się przy tym, co on właściwie od niej chce. Jej koszulka faktycznie nieco się przy tym uniosła, bo obkręcając nieco tułów materiał się naciągnął nieco mocniej. Parsknęła cicho śmiechem kręcąc głową z niedowierzaniem. Wywróciła teatralnie oczętami i w końcu przysiadła do stołu. Sobie nałożyła drugą część i również rozpoczęła konsumpcję śniadania.
- Nie ma sprawy. Naszykuję Ci zaraz ręcznik. - powiedziała pomiędzy jednym, a drugim kęsem jedzonka. Pokręciła głową przecząco. - Nie posiadam instagrama. Nie przepadam za robieniem mi fotek. - Widelcem zaczęła grzebać widelcem w swojej porcji na chwile milknąc. Westchnęła cicho i zaczęła na nowo jeść. Nie posiadała właściwie żadnych kont na portalach społecznościowych. Twitter, Facebook, Instagram i czy też inne tindery. Swoją prywatność pozostawiała tylko i wyłącznie dla siebie. Nie umiała się przełamać, aby w ogóle spróbować cokolwiek takiego sobie założyć. Nie czuła nawet takowej potrzeby.
-
- Będę dozgonnie wdzięczny - zaśmiał się pod nosem - nawiasem, nie wierzę, że z taką opiekuńczością nie znalazłaś jeszcze żadnego faceta. Przecież masz wszystko, czego potrzeba. Gościnność? Jest. Gotujesz? Owszem. Masz czysto? Rewelacja. Wyglądasz ekstra? Wyglądasz. - wyliczał już przy stole przed jeszcze pierwszym kęsem odginając palce pokazując bardzo dokładnie ile zalet, w jego opinii, ma dziewczyna. - Gdzie jest haczyk? Pytałem się wczoraj czy nie byłaś kiedyś Kieranem? Masz siusiaka? - zmrużył oczy pochylając się nad stołem by zmniejszyć odległość ich dzielącą. Sprawa zaczęła go lekko nurtować, a naturalnie za trudne było skojarzenie faktów, że jej trudne dzieciństwo właśnie się odbijało i jest jak jest. Przy czym pamięć naprawdę mu szwankowała (mi również), może poruszyli ten temat wczoraj. Tylko tamto było po pijaku.
- Dziwne, nietypowe - mruknął gdy już przełknął pierwszy ciepły kęs. Do następnego podszedł dużo spokojniej, podmuchał, nie było już rewelacji - Więc, skoro nikomu ich nie pokazujesz, nikt ich nie widzi to po co one? - tak zapytał i jeszcze się lekko pochylił by zerknąć na tatuaże na jej nogach. Naprawdę mu się podobały! - A szansa na oglądanie i zachwycanie się bez zdjęć jest? - zagadnął gdy jego głowa znów była ponad blatem. Teraz bliżej było mu do kilkulatka podekscytowanego jakąś nową wieścią niż dorosłego mężczyzny.
-
Uniosła delikatnie brwi w momencie, jak rozpoczął wymieniać te jej zalety. Przekrzywiła delikatnie głowę jakby niedowierzając w to, co właśnie słyszy. Uśmiechnęła się delikatnie powracając do jedzenia. Parsknęła słysząc o siusiaku. Pokręciła przecząco głową.
- Od narodzin jestem dziewczynką. - Przełknęła kolejny kęs śniadanka. Odsunęła od siebie pusty już talerz rozumiejąc, że chłopakowi ich wczorajsza rozmowa nieco mu umknęła. Westchnęła cichutko. Chwilę milczała.
- Tatuaże są dla mnie. To co odsłaniają ubrania można sobie oglądać. Pleców jednak nie pokazuję. Mam na nich pełno blizn. - Blondynka wstała w końcu od stołu zabierając swój talerz i ruszając w stronę aneksu kuchennego, gdzie od razu po sobie pozmywała.
-
- Uff, kamień z serca. Ale tym bardziej jest zastanawiające... - dodał, wracając do wcześniejszej pozycji i jeszcze w tym wszystkim rozejrzał się po domu - Nie masz nawet kota, który mógłby odstraszać potencjalnych amantów! Dziewczyno, tak się nie godzi! Toż to marnotrastwo tego... o... no... wszystkiego - gdy stracił elokwencje to bliżej nieokreślonymi gestami dłoni, w której trzymał widelec omiatał sylwetkę Kiry mając na myśli jej osobę. Bystra była, powinna się była domyślić o co mu chodzi.
- Dobra, plecy mnie i tak nie kręcą - machnął ręką wracając chwilo do konsumpcji. Kira już zjadła (a ponoć to on był żarłokiem), głupio było zostać w tyle. Mówił, że wyjdzie po prysznicu, ale tutaj działy się ważne rzeczy, prawdziwe interesy - zorganizujemy ci więc jakąś pelerynę, przewiąże się ci pod szyją, na biodrach, będziesz trochę jak żółw, ale bez żółwia... - wyobraźnia Maysa pracowałą na pełnych obrotach - i wtedy będę mógł na wszystkie tatuaże popatrzeć i pooglądać? Mhm? No kurde, weź się zgódź. Na pewno dawno nei miałąś tak interesującej nocy! - mówiąc to, kończył jeść i czekał na jej odpowiedź. Gdyby była negatywna, czego się oczywiście spodziewał, bynajmniej nie zamierzał łatwo odpuszczać.
-
Blondynka cicho westchnęła. Stanowczo nie przyswoił chłopak informacji z wieczora. Nie miała jednak ochoty ponownie na tłumaczenie swojej sytuacji życiowej. Pokręciła delikatnie głową wywracając oczami. Stanowczo zaczynał przesadzać jak dla niej. Wytarła mokre dłonie w ścierkę patrząc w jego stronę.
- Przestań Tay. Rozumiem o co Ci chodzi. Wiem, że mam atrakcyjne ciało, nie tylko dla Ciebie. Nie jesteś jedynym, który chciałby spędzić ze mną upojną noc. Moja odpowiedź brzmi jednak nie. Nie jestem zainteresowana. Nawet nie jesteś w moim typie. Odpuść sobie. - Głos blondynki był spokojny, a zarazem stanowczy. Chłopak niebezpiecznie zbliżał się do granicy jej tolerancji na takie zagrywki. Wciąż w głowie powtarzała sobie, że to jeszcze dzieciak, który za mało w życiu przeszedł, a i jego styl życia najwyraźniej pozwala na takie zachowanie. Starała się zachować dystans, ale nie chciała by wlazł jej na głowę. I tak na wiele już mu pozwoliła/ To, że widzi poniekąd większość jej ciała nie robi jej to. Nie wstydzi się tego. Jednak za dużo chciał od niej dostać.