WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— 10 — ..........Ostatnie miesiące pamięta, jak przez mgłę. Ta cała rozprawa, powrót do Seattle, zmiana imienia i nazwiska… Było tego wszystkiego zdecydowanie za dużo. I nadal jest, bo choć została uniewinniona, tak czy inaczej jej życie mocno się skomplikowało, nie mówiąc o koszmarach, które budzą ją każdej nocy. Próbuje zapomnieć, ale nie potrafi. Próbuje żyć dalej, ale nie jest to takie proste, gdy przeszłość depcze ci po piętach. Na dodatek wciąż czasem zapomina, że nie jest już Alyssą a Sage.
..........Jest kimś zupełnie innym.
..........Nic dziwnego, że szuka wszelkich sposobów, aby zapomnieć. Alkohol, seks, nawet niektóre narkotyki. Przez ostatnie tygodnie pobytu w Seattle nie próżnowała, choć ledwo wiązała koniec z końcem. Ale musiała zapomnieć.
..........To właśnie dlatego zgodziła się na tę niedorzeczną propozycję od kompletnie obcego, na dodatek pijanego mężczyzny. Zapewne, gdyby był gruby i obleśny, kopnęłaby go w dupę, ale tym razem jej się poszczęściło — nieznajomy był naprawdę przystojny, choć zdecydowanie dużo starszy od niej. Wiek akurat jej nie przeszkadzał, ale gdyby była odrobinę mądrzejsza, a w jej krwi nie płynął alkohol, zapewne by odmówiła. Tak powinna zrobić, ale tak nie zrobiła. Zamiast tego zgodziła się, a kilka godzin później pakowała już swoje torby, aby wraz z nowo poznanym mężczyzną polecieć do innego kraju.
..........Lot na szczęście okazał się krótki. Zanim jednak wsiadła do samolotu, zdążyła wytrzeźwieć, a jej zdrowy rozsądek powoli zaczął budzić się do życia. Nie chciała jednak się wycofywać, nie chciała wracać do swojego małego, pustego domku i swojego szarego, pełnego strachu życia. Potrzebowała zabawy. Cały lot przekonywała więc siebie, że to dobry pomysł, że Judah to normalny facet, który również potrzebuje czegoś od życia i wcale nie jest żadnym handlarzem żywego towaru. W taki oto sposób znalazła się na Bahamach — ciepłych, słonecznych Bahamach.
..........Jest pozytywnie zaskoczona, gdy zamiast do jakiegoś pełnego tłumów hotelu, okazuje się, że będą mieszkać w małym, drewnianym domku niedaleko plaży. Piękny widok, zero innych ludzi, cisza i spokój — same plusy. Oczywiście nie ma zamiaru przesiadywać w nim cały czas, bo najbardziej nie może się doczekać tych szalonych imprez do samego rana, ale po takich ekscesach miło będzie wrócić do miejsca, w którym można odpocząć.
..........Zaczynam mieć coraz większą pewność, że dobrze zrobiłam, zgadzając się na twoją propozycję — odzywa się, gdy wychodzi na niewielki balkon, z którego roztacza się widok zapierający dech w piersiach. Uśmiecha się szeroko, po czym wraca do pokoju, zrzuca ze swoich stóp buty i rzuca się na wielkie, miękkie łóżko. Mogłaby się do tego przyzwyczaić. Mogłaby zostać tu już na zawsze.
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— 3 — Pierdolony Donald kurwa Trump – wymamrotał bardziej do siebie niż Sage rozglądającej się po pokoju, kiedy on sam stał już na tarasie. Mając przed sobą widok jak ze snów dalej potrafił myśleć o wyborach, których nie wygrał jego kandydat, czy - w tym przypadku - wyjątkowo kandydatka. Z takim temperamentem i z tak niezmienną od lat polityczną preferencją nie potrafił machnąć ręką i wyrzucić z głowy to, o czym tak intensywnie od kilku dni myślał. Nie potrafił zapomnieć, nawet jeśli w celu zapomnienia niecały tydzień temu kupił bilet na Bahamy. Dwa bilety, tylko w jedną stronę.
Jakby miał zamiar zostać tu już na zawsze.
Ale słysząc ten delikatny, wręcz anielski głos (może to on sprawił, że po pięciu minutach rozmowy to właśnie jej zaproponował wyjazd?) na sekundę zapomniał o Trumpie, o jego wielkiej wygranej i jeszcze większej porażce demokratów. Pozwolił nawet by na twarz wkradł mu się uśmiech, z którym odwrócił się do Huxley, przelotnym spojrzeniem omiatając całą jej sylwetkę. Nie rozumiał dlaczego dalej jest w swoich ubraniach a nie bez nich, nie w kostiumie, nie w tej lazurowej, czystej wodzie, od której oddzielała ich tylko piaszczysta, rozgrzana przez słońce plaża. On na jej miejscu właśnie by w tamtą stronę szedł, może nawet biegł, niecierpliwie wyczekując momentu aż nieprzyzwyczajone jeszcze do takiego ciepła ciało zetknie się z wodą. I naprawdę poczuje, że jest na Bahamach.
Aż tak wcześniej wątpiłaś? – uśmiech błądzący po jego twarzy wcale nie był wyrazem kpiny z użytych przez Sage słów, a przelotny dotyk na który sobie pozwolił kładąc rękę na jej biodrze gdy odwracała się w drugą stronę - przekroczeniem granic. Nie. Między nimi nie było już takich granic, nie po wczoraj, nie po wieczorze w barze. – Żeby przyjechać tu z kompletnie obcym, tyle lat starszym facetem? – dokończył myśl, podkreślając całą absurdalność sytuacji w której oboje teraz byli. A kiedy już odeszła, zostawiając jego dłoń w powietrzu, tymi samymi śladami sam wrócił do środka, aż wylądował na wielkim, małżeńskim łóżku, tuż obok Sage. Czy naprawdę bookując to miejsce przeczuwał już, że nie skończy tu sam? Że z wszystkiego, co teraz mieli pod ręką, korzystać będzie w czyimś towarzystwie? W jej towarzystwie? – Chyba masz na sobie trochę za dużo ubrań – mruknął ciszej, ton głosu obniżając do ledwie słyszalnego szeptu. Pokusił się nawet o zaczepienie palcem krawędzi jej bluzki, ale to by było na tyle - nie miał przecież na myśli nic innego niż kąpiel w morzu, w kostiumach, a nie ubraniach jeszcze z podróży.
A może miał? Może klucz tkwił w całej tej dwuznaczności jego sugestii?
Wstawaj – rzucił krótko, samemu zsuwając się z łóżka na chłodną, wyłożoną płytkami podłogę, dzięki której nawet mimo otwartych okien w pomieszczeniu nie było aż tak gorąco. Chociaż dla nich, przyzwyczajonych do brzydkiej pogody Seattle i tak powinno być już nie do zniesienia. – Ostatni w wodzie jutro robi śniadanie. Lepiej się pośpiesz – i nie dając jej ani chwili wytchnienia ani tym bardziej forów, żeby ich szanse były choć trochę wyrównane, sam zwinnym ruchem ściągnął już koszulkę, za rozpinanie spodni biorąc się dopiero w drodze. Drodze przez pustą plażę, na której brakowało żywej duszy w promieniu dobrych kilkuset metrów, dzielących ich od następnego drewnianego domku.
Ostatnio zmieniony 2020-11-01, 14:48 przez Judah Hirsch, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Polityka zdecydowanie nie jest czymś, czym się interesuje. Na co dzień zazwyczaj trzyma się od niej po prostu z daleka, bo zdążyła już zauważyć, że wystarczy, że przeczyta najmniejszą głupotę, a krew ją zalewa. Nie mówiąc o tym, że na większości tematów i tak się nie zna. Na wybory jednak chodzi, jak większość Amerykanów. Clinton czy Trump? Trump czy Clinton? Ma wrażenie, że i tak źle, i tak niedobrze, ale kiedy nadszedł czas wyborów, zagłosowała na to mniejsze zło — Clinton. I tak każdy z nich obiecuje gruszki na wierzbie, a potem wszystkie te obietnice zazwyczaj wrzuca do kosza, ale skoro poglądowo bliżej jej właśnie do Clinton, to na nią postanowiła zagłosować. Szkoda tylko, że przegrała.
..........Zdecydowanie jednak nie zareagowała na tę wiadomość tak gwałtownie, jak Judah. W zasadzie nie zareagowała w ogóle, bo… I tak nic by to nie zmieniło. Mogłaby krzyczeć, rzucać się i przeklinać wszystko i wszystkich, a i tak by to nic nie dało. Próbowała uświadomić to też i jemu, ale nie słuchał — jak to facet. Machnęła więc na to ręką, jeszcze przez trochę pozwalając mu narzekać, kląć i marudzić. Nie zmienia to jednak faktu, że prędzej czy później zrobi wszystko, aby wreszcie się zamknął i nie psuł tego wyjazdu ani sobie, ani jej. Mają się tu wszakże dobrze bawić, zapomnieć o wszystkim, co nieprzyjemne. I choć na ten moment jedyne o czym myśli, to kąpiel w lazurowej wodzie, gdzieś z tyłu głowy zbierają się też inne myśli. Wszakże nie zaproponował jej tego wyjazdu tylko po to, aby mieć z kim rozmawiać na pustej plaży, prawda?
..........Powiedzmy, że nie byłam do końca przekonana — mówi z odrobiną przekory w głosie, choć jej słowa są czystą prawdą. Musiałaby być naprawdę głupia, gdyby w jej głowie nie pojawiły się żadne obawy przed wyjazdem z obcym facetem do innego kraju. I choć w rzeczywistości się jakieś pojawiły, postanowiła zepchnąć je na bok. Powiedziała więc sobie carpe diem, bo jej aktualne życie i tak powoli sięga dna, więc co jej szkodziło? — Ale czy to ważne? Ważne, że mimo wszystko się zdecydowałam i teraz możemy spędzić w swoim towarzystwie kilka lub kilkanaście cudownych dni w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie — dodaje z zadowoleniem, przeciągając się odrobinę na łóżku. Prawdę mówiąc wcale nie miałaby nic przeciwko krótkiej drzemce, bo mimo wszystko lot trochę ją zmęczył, ale z drugiej strony szkoda marnować tak piękny dzień, jak ten.
..........Ledwo przyjechaliśmy, a ty już chcesz mnie rozebrać? — śmieje się, spoglądając na niego spod uniesionych brwi, po czym przysuwa się do niego odrobinę bliżej. — Nie, żebym miała coś przeciwko, ale może czas nauczyć się odrobiny cierpliwości, co? Będziemy mieli na to jeszcze mnóstwo czasu — dodaje po chwili z figlarnym uśmiechem. Oczywiście domyśla się, że najprawdopodobniej chodzi mu jedynie o to, że czas przebrać się w strój i wskoczyć do morza, ale dwuznaczność jego propozycji sprawia, że nie potrafi zostawić tego komentarza dla siebie.
..........Hej! To nie fair — krzyczy, widząc, jak Judah znika z pomieszczenia, kiedy ona dopiero zaczyna gramolić się z łóżka. Nie chcąc jednak zostać w tyle, zrzuca z siebie bluzkę, a potem spodenki, po czym biegiem rusza za mężczyzną. Plus jest taki, że nawet jeśli przegra, nie będzie musiała się obawiać tego, że zostanie odesłana do zrobienia śniadania, bo w kuchni radzi sobie całkiem nieźle. Problem w tym, że jak większość, nie lubi przegrywać. Ale to ją właśnie czeka, bo kiedy wreszcie dopada Juda, on jest już przynajmniej po kostki w wodzie.
Cholera.
..........Mam cię! — krzyczy mu do ucha, bo zamiast spróbować go wyprzedzić i rzucić się do wody, wskakuje mu niespodziewanie na plecy, śmiejąc się przy tym głośno.
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On też nie był. Nie był przekonany czy wyjazd tak nagle, przez głupią przegraną, to dobry pomysł. Czy kupowanie dwóch biletów, do tego tylko w jedną stronę i nie wiedząc kto z tego drugiego skorzysta nie jest kompletnym szaleństwem. Czy pytanie przypadkowej dziewczyny w wieku prawie jego dzieci to coś, na co powinien sobie pozwalać.
A jednak wszystkie te rzeczy zrobił. I teraz był tu, na Bahamach, leżąc na łóżku z Sage, na którą spoglądał kątem oka w przerwach od podziwiania widoku rozpościerającego się przed nimi. – Racja – krótka, kończąca temat odpowiedź i lekkie, ledwie zauważalne wzruszenie ramion. Nie był to czas i miejsce na ciągnięcie rozmowy o powrocie, który dla Judaha był na tę chwilę jedną, wielką niewiadomą. Ze spokojem pokiwał głową i przemilczał te kilka czy kilkanaście dni, o których wspomniała. Być może tyle właśnie tu spędzą. Albo po tygodniu lub dwóch zgodnie uznają, że jeszcze im mało. Słońca, wody.
Siebie.
Ale w reakcji na jej retoryczne (choć gdyby się uparł na pewno mógłby na nie odpowiedzieć) pytanie na twarz wkradł mu się mały, z pozoru nic nie znaczący uśmiech. Nie, nie o to mu teraz chodziło. Nie dotykał krawędzi jej koszulki po to, by jednym, zwinnym ruchem samodzielnie ją ściągnąć i nie mówił o nadmiarze ubrań dlatego, że chciał ją zobaczyć bez nich. Okej, chciał. Ale nie teraz. Jeszcze nie. – Trzymam za słowo – czy faktycznie trzymał? Może. Zanim jednak wstał, wykazując wcześniej wspomnianą cierpliwość i nie drążąc niepotrzebnie tematu, puścił jej oczko i dopiero wtedy, jeszcze na pozór spokojnie, podniósł się do pionu, z powrotem wychodząc na taras.
A potem już tylko ruszył w stronę wody, stopniowo pozbywając się ubrań, by zaledwie kilkanaście, może kilkadziesiąt sekund później stać w niej po kostki i z trudem utrzymywać równowagę kiedy wskoczyła na jego plecy. Złapał ją mocno, na tyle na ile był w stanie i pokonując lekkie fale przeszedł dalej, zatrzymując się w miejscu gdzie woda sięgała mu już do pasa. – Ale i tak wygrałem – stwierdził ze śmiechem, na krótką chwilę zanim zrzucił Sage do wody i na krótką chwilę zanim sam cały się w niej zanurzył. Była przyjemnie ciepła, o wiele cieplejsza niż sobie to wyobrażał jeszcze leżąc na łóżku i mając to wszystko na wyciągnięcie ręki. Teraz wreszcie mógł korzystać, ale i tak wiedział już, że nawet dwa tygodnie w tym raju na ziemi nie wystarczą, by wykorzystał wszystko do granic możliwości.
A co jeśli zostałby tu na stałe?
Wilgotne włosy jednym ruchem ręki odgarnął do tyłu, uważnie obserwując jak Sage, chwilę po nim, też wreszcie wynurza się z wody. – Mam Cię – rzucił, nawiązując do słów, które sama jeszcze chwilę temu mu powiedziała, niespodziewanie wskakując na jego plecy, zanim on niespodziewanie zrzucił ją do morza. – O, czekaj, masz tu coś chyba... – palcem wskazującym wycelował na jej rękę, odwracając w ten sposób uwagę od tego, że miał zamiar złapać ją w pasie i unieść do góry, a potem po raz kolejny zrzucić do wody. I ze śmiechem obserwować jak znowu przeciera twarz z wody, lustrując go gniewnym spojrzeniem. – To co? Jeszcze raz?
Ostatnio zmieniony 2020-11-01, 14:47 przez Judah Hirsch, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Podobno żyje się tylko raz.
..........Po co więc się ograniczać? Po co wieść nudne życie, którego na starość będziemy żałować? I choć Sage nie szaleje jakoś bardzo — nie skacze na bungee, nie wchodzi na najwyższe góry, nie próbuje oswajać dzikich, niebezpiecznych zwierząt — od czasu do czasu lubi zrobić coś, co zapamięta na zawsze. Wyjazd na tropikalną wyspę z kompletnie nieznajomym mężczyzną miał być właśnie takim niezapomnianym przeżyciem. Miał być też rozproszeniem nieprzyjemnych myśli, momentem zapomnienia i ucieczką od wszystkiego, co ostatnio działo się w jej życiu. Gdyby nie to, zapewne na ten wyjazd by się nie zdecydowała. Ba! Gdyby w jej życiu nie było tych wszystkich problemów, aktualnie nadal mieszkałaby w Nowym Jorku pod swoim starym imieniem i nazwiskiem i wciąż studiowała.
..........Jej życie jednak nie potoczyło się po jej myśli. Dlatego jest tutaj — na Bahamach, razem z Judah. Ona również mogłaby tu zostać już na zawsze, ale w głębi duszy wie, że to nie jest takie proste, jakby chciała; że nie może tak po prostu tutaj zostać i porzucić wszystko to, co ma w Seattle. Chociaż może tak byłoby lepiej? Może tutaj byłaby bardziej bezpieczna?
..........Ale po co się tym teraz przejmować? Po co zadawać sobie te nieprzyjemne pytania? Na ten moment mają przed sobą mnóstwo czasu, bo to dopiero początek ich wspólnej przygody. Przygody, podczas której mogą odciąć się od swojego prawdziwego życia i przez chwilę poudawać kogoś innego.
..........Tak, tak, wiem. — Wywraca teatralnie oczami, brodę opierając o ramię mężczyzny, kiedy ten wchodzi do wody coraz głębiej. — Ale o śniadaniu porozmawiamy później — dodaje po chwili, bo na razie nie chce myśleć o tym, co będzie jutro. Zresztą po chwili i tak zostaje zrzucona do wody, więc tym bardziej się nad tym nie zastanawia. Zamiast tego wypływa na powierzchnię, próbując złapać oddech po tej niespodziewanej wizycie pod wodą, którą pluje na wszystkie strony.
..........Ha-ha, bardzo śmieszne — prycha, przecierając dłońmi twarz. Szkoda tylko, że kiedy wreszcie udaje jej się ogarnąć, nabiera się na ten mały żart Judah, przez co parę sekund później znowu znajduje się pod wodą, piszcząc przy tym głośno. — Zabiję cię, Hirsch — mruczy z niezadowoleniem, trochę kaszląc, bo odrobinę wody wciągnęła przed nos. Tak to jest, gdy się nie zdąży przygotować.
..........O nie, nie ma mowy — mówi, kręcąc głową, po czym podchodzi do mężczyzny na tyle blisko, że ich mokre ciała delikatnie się o siebie ocierają. — Jesteś jak dziecko, wiesz? — dodaje, dźgając go lekko palcem w klatkę piersiową. Zaraz potem się cofa i z szerokim uśmiechem zaczyna chlapać w jego kierunku wodą. — Duże… Rozpieszczone… Dziecko! — krzyczy, a po każdym słowie następuje kolejna fala. Kiedy zaś przestaje, ze śmiechem rzuca się w kierunku brzegu, aby uciec przed jego ewentualną zemstą.
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie musiał chyba mówić, że dla niego wszystko to było śmieszne. Że widząc naburmuszoną minę Sage i trud jaki wkładała w przetarcie twarzy z wody, by chwilę później znowu się w niej zanurzyć, wywołał w nim śmiech. Szczery i radosny śmiech, którego u Judaha przez ostatni czas można było szukać, ale nie dało się znaleźć. Może to dzięki niej potrafił się tak odprężyć? Zachowywać jak to dziecko, do którego go przyrównała? Chlapać wodą na boki wraz z nią, szczerząc się przy tym szeroko i nie myśląc o powrocie ani nawet tym śniadaniu, które miała jutro dla nich zrobić. Może dlatego też jeszcze szerzej się uśmiechnął, kiedy powiedziała, że go zabije, i może z tego powodu, nic sobie z jej słów nie robiąc, po raz kolejny zamachnął się mocno, pozwalając by kolejna fala wylądowała na jej przemoczonym ciele. – To powodzenia – rzucił jedynie, tym razem starając się ominąć jej twarz, na której ulokował swoje spojrzenie. I w miarę jak do niego podchodziła, jak zbliżała się tak, by wreszcie ich ciała się ze sobą zetknęły, nie odpuszczał tego wzroku, zachowując dziwnie poważną minę. Dopiero kiedy go dźgnęła kąciki ust ponownie wygięły się w uśmiechu, na dosłownie chwilę przed tym udawanym grymasem, na jaki ostatkiem sił się zdobył. – Auć? – wyrzucone nagle, niespodziewanie, bardziej zabrzmiało jak pytanie, jakby to ją chciał zapytać czy powinno go zaboleć. Ale nie zabolało. Ani to określenie, ani jej palec wbity w jego ciało, na chwilę przed kolejną falą wody i tą ucieczką, której zupełnie się nie spodziewał.
A mimo to, mimo że powinien od razu za nią ruszyć, wydawać by się mogło, że miał co do tego inne plany. Przez chwilę został sam w wodzie, korzystając z uroków tego, co jeszcze przed nimi - ale nic bardziej mylnego. Tym razem dał Sage fory, dał jej chwilę na ucieczkę, po czym ruszył w kierunku plaży, dopadając ją gdzieś w drodze, gdzieś daleko, bliżej ich domku niż morza, w którym dopiero co się kąpali. Dopadł, łapiąc w pasie i bez ostrzeżenia unosząc do góry, na ręce, tak jak nosi się pannę młodą przekraczając wejście wspólnego domu. I może coś w tym było? Może trochę ten spontaniczny wyjazd, pomijając wszystkie te kwestie kim ta dwójka dla siebie była, przypominał miesiąc miodowy? Beztroskę, brak zmartwień i korzystanie z chwili wytchnienia, jaką wreszcie oboje mieli?
Bo dopiero teraz Judah nie myślał. Nie denerwował się, że jego krajem nie będzie rządzić demokrata ani nie zadręczał się tym, że w Seattle jest trójka jego dzieci, a on sam zachowuje się jak kolejne, tak nagle wyjeżdżając na Bahamy. Z kompletnie obcą osobą. Ale Sage już tak obca nie była. Trzymając ją w ramionach miał wręcz wrażenie, że zna ją od zawsze - że ten wyjazd nie jest kolejnym dniem ich znajomości, a ten śmiech czymś, co poznał zaledwie dobę wcześniej. Być może dlatego właśnie zamiast wrócić do domku, zamiast przekroczyć ten próg z nią na rękach, a potem zadać tyle pytań, by wreszcie być w stanie powiedzieć, że cokolwiek o niej wie, po prostu ją pocałował. Odstawił na nogi, na nagrzany słońcem piasek, po czym nachylił się i pocałował. Zbyt odważnie sunąc przy tym dłońmi po jej ciele, ale jednocześnie na tyle delikatnie, żeby nie musiała ich odtrącać, a pozwoliła dalej dotykać, pozwoliła na więcej.
Ale czy nie za dużo? Przecież dalej, mimo wszystko, byli dla siebie obcy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Nie pamięta, kiedy ostatnio się śmiała — tak głośno, tak szczerze.
..........Prawdopodobnie minęło raptem kilka tygodni, ale ona ma wrażenie, jakby było to wieki temu. Nic dziwnego, skoro czas jakby zwolnił w momencie, w którym chwyciła ten przeklęty nóż, by się obronić i przyspieszył dopiero niedawno. W zasadzie — przyspieszył, kiedy zaczęła się pakować, by przygotować się na wyjazd z nieznajomym. Jakby w tym konkretnym momencie znowu odzyskała swoje życie, budząc się z nieprzyjemnego snu, a wręcz koszmaru, którym były ostatnie tygodnie. I choć w głębi duszy wie, że poprzednie życie było jak najbardziej prawdziwe, a to ten krótki wyjazd prędzej jest przyjemnym snem, cały czas odpycha od siebie tę myśl. Po co przerywać to szczęście? Dostała wspaniałą szansę na to, aby na moment żyć, jakby nic się nie stało i powinna wykorzystać ją w stu procentach. Tym, co będzie później, zacznie martwić się, gdy już z powrotem wylądują w Seattle.
..........Ale do tego czasu jeszcze wiele dni — wiele długich dni, które mogą spędzić tak, jak tylko będą chcieli. Mogą spać do południa, chlapać się w ciepłej wodze, opalać się, zwiedzać wyspę i oddawać się innym, równie przyjemnym i odprężającym czynnościom. Nie muszą nawet niczego planować, każdy ich dzień może być równie spontaniczny, co sam wyjazd, bo kto im zabroni? Nie muszą się martwić pracą, nie muszą się martwić żadnymi obowiązkami, nie muszą się martwić zupełnie niczym. Ona swoją przeszłością, a on swoimi dziećmi i tymi przeklętymi wyborami.
..........Mogą zapomnieć — o wszystkim.
..........Tylko nie o sobie.
..........Bo ona zdecydowanie nie chce o nim zapomnieć. Chce mieć go blisko przy sobie; chce, aby skutecznie odwracał jej uwagę od wszelakich nieprzyjemnych myśli, nawet ich strzępków. Chce, aby odganiał jej koszmary i dał jej nowe wspomnienia — te szczęśliwe, do których będzie mogła wracać w szare, deszczowe dni w Seattle. I w zamian chce mu dać dokładnie to samo.
..........Dlatego, choć zaczyna biec w stronę domku, tak naprawdę wcale nie chce od niego uciec. Gdyby tak było, już dawno wbiegałaby po schodach i schowała się w sypialni. Zamiast tego zwalnia nieco kroku, zerkając przez ramię do tyłu, by upewnić się, że Judah jest już coraz bliżej. Jeszcze chwila i łapie ją w pasie, przyciągając do siebie i biorąc na ręce, co spotyka się z jej cichym piskiem, a potem szczerym śmiechem.
..........Chwilę wcześniej nazwała go dzieckiem — i teraz sama zaczyna się tak czuć. Ale to dobrze, bardzo dobrze, bo od dawna już za tym tęskniła — za tą całkowitą beztroską.
..........I kiedy już myśli, że mężczyzna zaraz ruszy razem z nią w kierunku domku, on z powrotem odstawia ją na ciepły piasek. A potem całuje, czego zupełnie się nie spodziewa. Wystarczy jednak sekunda, a może nawet i mniej, by z zadowoleniem oddała pocałunek, zarzucając mu ręce na ramiona. W żaden sposób nie przeszkadza jej ten gest, ani jego dłonie sunące po jej mokrym ciele. Bo może i są sobie obcy — ale czy to nie sprawia, że wszystko to jest jeszcze bardziej podniecające? Dlatego, zamiast po chwili się odsunąć, pogłębia tylko pocałunek, po czym na niego wskakuje, obejmując go nogami w biodrach.
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tyle wystarczyło, by Judah wiedział już, że może posunąć się dalej.
Że dłoni nie musi przenosić na jej rozgrzane i zaróżowione policzki, tak jakby oboje byli tylko tymi grzecznymi dziećmi za których można ich było wziąć, gdy tak beztrosko śmiali się chlapiąc na boki wodą. Że zamiast trzymać je przy sobie, może przesunąć nimi niżej, zatrzymując się na jej pośladkach. Że wręcz musi to zrobić, by utrzymać ją przy sobie, by nie wypuścić z tych objęć, gdy podskoczyła, zwinnie oplatając go nogami w pasie. Bo jak inaczej miał to kontynuować, gdyby chciał zachować się... grzecznie? Porządnie? Czy było w ogóle jakieś odpowiednie słowo, określające przerywanie tego wszystkiego na rzecz tego, by z boku wyglądało to dobrze? I tak nikt ich nie obserwował. Nikt nie mógł nic powiedzieć, przeszkodzić, z niczyim zdaniem nie musieli się teraz liczyć, niczyjej prywatności szanować. Jedynie swojej własnej.
Może też dlatego, zamiast stać jeszcze na środku plaży, w pełnym słońcu dającym się coraz bardziej we znaki, nie przerywając tych zachłannych pocałunków ruszył do przodu. Powoli, z dystansem stawiając kolejne kroki, tak jakby nie widział niczego co ma przed sobą, jakby obawiał się, że na coś wpadnie. I tak też trochę było. Zapatrzony był przecież w Sage, w jej delikatnie opaloną skórę, kąciki ust wykrzywiające się w uśmiechu za każdym razem, gdy pozwalał sobie na delikatny pocałunek gdzieś poza ich zasięgiem. Lubił ten widok. Cholernie lubił ten widok, więc niechętnie, nieco się ociągając, na krótką chwilę pozwolił sobie odwócić od niej wzrok - tylko po to by wejść po schodkach i zaraz, gdy znaleźli się z powrotem w małym, drewnianym domku, całą swoją uwagę poświęcić już tylko jej. Nie reagować na odległe dźwięki niesione przez wiatr w ich stronę i nie przejmować się tym, że każdy jego podmuch wilgotne końcówki włosów wpycha wprosto na ich twarze, jakby chcąc to przerwać. Tę bliskość ich ciał, to, na co sobie pozwalali, w miarę jak stawiał coraz to kolejne kroki, ostatecznie kładąc Sage na krańcu wielkiego łóżka. Jak popychał ją do tyłu, pozwalając by opadła na pościel, a on zaraz za nią, nieprzerwanie dłońmi sunąc po jej ciele.
Aż nagle się odsunął. Nieznacznie, ale na tyle wyczuwalnie, by spotkać się z cichym pomrukiem niezadowolenia. – Myślałem o wycieczce – wbrew pozorom przerwał tylko na chwilę, ponownie łącząc ich usta w pocałunku, przez który Sage nie mogła nic odpowiedzieć. Bo nie musiała, nie czekał jeszcze na jej aprobatę. – Po wyspie. Dzisiaj – dorzucił, zupełnie tak, jakby jakieś nieme pytanie zawisło w powietrzu, a on poczuł się do odpowiedzialności, by od razu wszystko wyjaśnić. Jakiej wycieczce. Kiedy. Może też po co? – Pytanie tylko co wolisz.. – i może klucz tkwił właśnie w tym, że tak niechętnie się od siebie odsuwali? Z wyraźnym, nieskrywanym grymasem, który znikał chwilę później, kiedy ich ciała znowu się o ciebie ocierały, a wargi łączyły w kolejnych pocałunkach, tak wyczekiwanych przez tę krótką chwilę przerwy. Może tak naprawdę Judah, świadomy jak na siebie działają, robił to celowo? Przerywał zdanie, by zaraz przerwać też wszystko inne? – to.. – dla zobrazowania złożył krótki, wyjątkowo delikatny pocałunek w kąciku jej ust. – czy wycieczkę. Teraz, zaraz – a mówiąc teraz, naprawdę miał na myśli teraz. Wybór należał do niej. – Decyduj.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........I to jest w tym wszystkim piękne — że nie muszą się nikim przejmować. Nie muszą się zastanawiać, czy tak wypada, czy może jednak nie; czy kogoś urażą albo zgorszą swoim zachowaniem. Bo nie tylko nikt ich tu nie widzi, ale też nikt ich tu nie zna, zupełnie nikt. Są daleko od domu, w miejscu, w którym mogą niemal wszystko. Nie muszą być więc ani grzeczni, ani porządni, jeżeli właśnie tego chcą. A sądząc zarówno po jego gestach, jak i jej, żadne z nich nie czuje chęci, aby to przerwać. Po co, skoro jest miło? Po co, skoro o to właśnie po części w tym wyjeździe chodzi? Nie tylko o ucieczkę od problemów, nie tylko o odpoczynek w pięknym, gorącym miejscu, ale też o te intymne chwile między dwójką ludzi, która się sobie podoba — nawet jeśli nie mówią o tym na głos.
..........Oddaje więc każdy jego zachłanny pocałunek, dłońmi wędrując najpierw po jego ramionach, gdzie pod palcami czuje pracujące mięśnie, by po chwili sięgnąć nimi do jego twarzy i oprzeć je na jego policzkach. I nie przejmuje się tym, że ich ciała nadal są mokre — że włosy przylepiają się do skóry, a ona musi się co chwila poprawiać, aby z niego nie spaść. Wręcz przeciwnie, to wszystko wywołuje cichy chichot, który tylko się pogłębia, gdy Judah obsypuje ją drobnymi muśnięciami warg w przerwach między jednym a kolejnym głębszym pocałunkiem. Śmieje się też, gdy mężczyzna na ślepo próbuje dojść do schodów prowadzących do ich niewielkiego domku, bo zamiast mu pomóc — oderwać się od niego i pozwolić mu w spokoju wejść po stopniach — wręcz specjalnie nie pozwala mu się od siebie odsunąć. Ale tylko przez chwilę, bo przecież nie chce, aby się przewrócił i zrobił coś nie tylko sobie, ale i jej. Kiedy więc on skupia się na pokonaniu kilku drewnianych schodków, ona wargami zjeżdża na miękką skórę jego szyi, na której zostawia kilka delikatnych pocałunków.
..........Gdy opada na miękkie łóżko, nie przejmuje się tym, że zaraz cała pościel będzie mokra. Liczy się tylko on, jego bliskość, dłonie wędrujące po jej ciele i ten przyjemny dreszcz, który przechodzi przez jej ciało. Uśmiecha się lekko, ustami sięgając do jego warg, ale zanim udaje im się na powrót złączyć w pocałunku, Judah się odsuwa. Marszczy z niezadowoleniem brwi, a z jej ust wydobywa się cichy pomruk niezadowolenia, gdy wbija w niego swoje jasne spojrzenie z wymalowanym na twarzy pytaniem.
..........Co jest?
..........Wycieczka. Wycieczka?
..........Otwiera usta, aby coś powiedzieć, ale sekundę później są już zamknięte pocałunkiem, którym obdarza ją mężczyzna. Wystarczy jednak chwila, aby spomiędzy jego warg padły kolejne słowa. Wzdycha ze zniecierpliwieniem — naprawdę chce rozmawiać o tym teraz? Naprawdę myśli w tej chwili o jakiejś głupiej wycieczce po wyspie? A może to tylko po to, aby się z nią podroczyć? Doprowadzić na skraj cierpliwości, sprawdzając, jak dużo jej posiada.
..........W tej chwili? Nie posiada jej już w ogóle.
..........Myślę, że wycieczka może poczekać — mruczy w odpowiedzi, nie potrzebując dużo czasu do namysłu. Unosi się odrobinę na łokciach, aby znowu sięgnąć do jego warg, które skubie lekko zębami z figlarnym uśmiechem. Zaraz potem napiera na niego swoim ciałem, zmuszając go do tego, aby przekręcił się na plecy, dzięki czemu ona może usiąść na nim okrakiem. — Naprawdę wolałbyś wycieczkę od tego? — pyta z ciekawością, pochylając się nad nim, ale tym razem już nic więcej nie robi. Żadnych dłoni sunących po jego ciele, żadnych namiętnych pocałunków. Tylko jej jasne, przeszywające spojrzenie wbite w jego oczy.
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy nie tego właśnie spodziewał się mając już na końcu języka swoją propozycję? Niezadowolenia? W jej spojrzeniu, w cichym pomruku ledwie dla niego słyszalnym, ale jednak wystarczająco wyraźnym, by dać o sobie znać. By mu przypomnieć, że byli w trakcie czegoś innego, a on okropnie to przerwał, proponując jej... wycieczkę! Głupią wycieczkę dookoła wyspy, na którą będą mieli jeszcze mnóstwo czasu później, innego dnia, a może nawet za tydzień, jeśli tyle tu zostaną. Ale czy na to, do czego to wszystko zmierzało, mogłoby im zabraknąć czasu? Nie, też nie. Mieli go na wszystko. Na kąpiele w ciepłej wodzie, na spacery po nagrzanym od słońca piasku i przede wszystkim na delikatne pocałunki, które przerywał teraz, by po kilku pod rząd dodać coś więcej. Zaproponować jej cholerną wycieczkę, której sam by teraz nie wybrał.
Dlatego z ulgą, choć ledwie zauważalną, odetchnął kiedy uznała, że to może poczekać. Nie spytał czy na pewno, nie skomentował jej słów w żaden inny sposób, pozwalając, by ich usta złączyła w kolejnym tęsknym pocałunku, do którego wszystko zmierzało. A jednak tego nie zrobiła. Delikatnie go skubnęła, spotykając się z leniwym, niezadowolonym pomrukiem, po którym Judah posłał jej krótkie, ale pytające spojrzenie. Podobne do tego jej, kiedy wspomniał o tym jakie inne atrakcje dla niej przygotował oprócz tej, której poddawali się teraz. Mówiące co jest? zanim zdążyła cokolwiek na głos wypowiedzieć.
I zanim przekręciła go na plecy, zwinnym ruchem wsuwając się na nogi, na których usiadła okrakiem.
Tyle by Judahowi wystarczyło. Nie musiała już niczego dodawać, by był pewny, że on też nie wybrałby teraz żadnej wycieczki, nawet gdyby była to okazja jedna na milion. Może to też było jedno na milion? Taki wyjazd, znajomość, wspomnienia? Sage?
Nie. Ale w razie czego dostałaś wybór – i tyle. Nie odezwał się więcej, przekonany, że to wystarczyło, by wszystko pozostało wyjaśnione. By mógł wrócić do tego co tak perfidnie przerywał, spotykając się z niezadowoleniem. By mógł dłonie ponownie ułożyć na jej ciele, śmiało sunąc nimi wzdłuż talii, aż zatrzymał się na plecach. W miejscu, gdzie jeszcze pozostawała między nimi jedna z niewielu barier, w tym przypadku w postaci jej bielizny. Ale zanim wprawionym ruchem rozpiął zapięcie stanika, delikatnie zsunął najpierw ramiączka, pozwalając, by opadły na ramiona Sage. Celowo nie działał szybko, wiedząc, że mają mnóstwo czasu - a może faktycznie przy okazji się drocząc? Sam nie lubił gdy robiła to samo z nim, dlatego przy pierwszej nadarzającej się okazji przyciągnął ją do siebie, wreszcie łącząc ich usta w pocałunku. Cholernie tęsknym pocałunku, nieco przypominającym takie, na które czeka się znacznie dłużej niż kilkadziesiąt sekund, które on musiał odczekać. Ale tylko jednym. Jednym, po którym wreszcie pozwolił sobie odpiąć to zapięcie i pozbawić ją górnej części mokrej bielizny, którą i tak powinna zdjąć, jeśli nie chciała przemoczyć do reszty pościeli. – Tak jest bardziej fair – rzucił zaczepnie, nawiązując do tego, że teraz tak jak i on w samych bokserkach, tak i ona została w ostatniej części bielizny.
Też do reszty przemoczonej i też zupełnie w tym momencie zbędnej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Gdyby ta krótka odpowiedź mu nie wystarczyła, była gotowa zrobić wszystko, aby przekonać go do tego, by zostali tutaj — w domku, na łóżku, zatapiając się w miękkiej, wilgotnej już pościeli. Przy sobie. Bo co z tego, że będą mieli jeszcze na to czas? Co z tego, że będą mieli mnóstwo czasu na wszystko, co im się zamarzy? Chce go — właśnie teraz. Nie za kilka godzin, nie za kilka dni, a w tej krótkiej, ulotnej chwili, która już za moment będzie tylko wspomnieniem, jak cały ten wyjazd.
..........Jak oni.
..........Nie wyobraża sobie nie wiadomo czego. Domyśla się bowiem, że kiedy tylko z powrotem wylądują w Seattle, ich drogi się rozejdą — być może już na zawsze. W końcu każde z nich ma swoje życie, do którego będą musieli wrócić. Ona do pracy, swojego domu i życia w stresie, a on do… Swoich rzeczy. Może i nawet do pewnych osób, które zostawił w mieście, a o których ona nie ma pojęcia. Bo nie wiedzą o sobie niemal nic, ale szczerze? W niczym jej to nie przeszkadza. Ani w tym, by chlapać się z nim w ciepłej, krystalicznej wodzie niczym małe dziecko, ani w tym, by leżeć z nim w łóżku i sunąć opuszkami palców po jego niemal nagim ciele.
..........I faktycznie, nigdzie nie muszą się spieszyć. Nikt ani nic ich nie goni — żadne obowiązki, żadne sprawy do załatwienia. Mogliby spędzić tak nawet i kilka godzin i zupełnie nikt by tego nie zauważył. Kto wie, może tak właśnie je spędzą. Dlatego w żaden sposób go nie popędza. Pozwala mu niespiesznie przesunąć dłońmi po jej wilgotnym ciele, zsunąć ramiączka stanika, a potem ją pocałować. Mruczy cicho z zadowoleniem wprost w jego usta, coraz bardziej pewna, że mogłaby się od tego uzależnić. Od tej bliskości, ich ust złączonych w namiętnym tańcu i tego przyjemnego dreszczu, który przybiega wzdłuż jej kręgosłupa.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
..........Obrazek
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”