WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czuła lekkie przytłoczenie całą sprawą jakiej się podjęła, a temat ojca z każdym dniem wydawał się być coraz bardziej zawiły - nie, nie dlatego, że poznawała mącące w głowie szczegóły z jego życia (bo tak nie było) ale głównie dlatego, że snuła w myślach przeróżne teorie na temat wydarzeń sprzed lat i już sama nie wiedziała, czy jakaś jest prawdziwa. Wciąż wierzyła w wersję mamy i tego, że ojciec jej nie chciał, a nawet sugerował pozbycie się problemu (w końcu kochanka z brzuchem nie wróży nic dobrego.) Im dłużej jednak tkwiła w mieście, zdawała sobie sprawę z tego, że jakaś drobna (maciupeńka wręcz) część jej chciała, by to okazało się jednak kłamstwem. Czy to kwestia tej pogody, urok tego miasta czy samotność jaka spadła na nią w nowym miejscu? Cokolwiek to było sprawiło, że po raz pierwszy od dwudziestu sześciu lat dopuściła do siebie myśl, że chciałaby mieć tatę i… bardzo, ale to bardzo ją to drażniło. Łatwiej żyło się bez tego poczucia i tego pragnienia, z najwspanialszą matką u swojego boku, która była jednocześnie przyjaciółką. Niestety często jest tak, że czujemy coś z czym trudno walczyć. Ariel nie potrafiła zdecydować się czy powinna żyć z tym niezrealizowanym pragnieniem poznania ojca i złudnymi wyobrażeniami na jej temat, czy powinna poznać go, usłyszeć całą prawdę i przełknąć to z czym ona się wiązała. Nigdy nie chciała budować życia na kłamstwie, bo brzydziła się nim, a na dokładkę nie przepadała za niedomkniętymi sprawami, więc wszystko wskazywało na to, że w końcu musiała poznać prawdę o ojcu lub chociaż go zobaczyć - nawet na odległość.
Przybyła do tego lokalu nie bez powodu. Może nie widziała jeszcze swojego ojca na oczy, ale kilka informacji na jego temat już zgromadziła. Co prawda nie miała pewności czy dokładnie o nim była mowa, w końcu jego imię i nazwisko mogło się powielać. Nie potrafiła ignorować informacji, że od jakiegoś czasu osoba z takimi personaliami pojawiała się w tym lokalu. Zazwyczaj tego dnia, o tej porze. Darling postanowiła wcisnąć ten bar w swój grafik i przychodziła w to miejsce, sięgała po drinka i obserwowała. Łapała się na tym, że pośród starszych mężczyzn doszukiwała się jakiegoś podobieństwa. Czy któryś z nich mógł być jej ojcem?
Nie spodziewała się, że podczas swoich poszukiwań naprawdę wpadnie jej w oko znajoma twarz - Saoirse. Darling już ciężko było zliczyć jak wiele razy kobieta wyciągnęła do niej pomocną dłoń, a nawet przyczyniła się poniekąd do znalezienia nowego lokum dla Ariel, która w ogóle nie ogarniała Seattle, a potrzebowała czegoś na szybko, na już i w rozsądnej cenie. Nie sądziła, że kiedykolwiek zamieszka w domu na wodzie. To zdecydowanie wygrywało z noclegiem w hotelu i chyba sprawiało, że czuła się w obcym mieście trochę lepiej.
Kiedy kobieta również ją dostrzegła pomachała jej lekko posyłając krótki uśmiech. Nie zamierzała się narzucać, może była z kimś umówiona?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Praca że zmarłymi - i ich rodzinami - nie należała do najłatwiejszych. Czasami Saoirse irytowała się tym, że żona zmarłego zanosi się płaczem, przez co nie może zrozumieć co do niej mówi; osoby bierne, które na wszystko wzruszają ramionami, też nie należeli do jej ulubionego typu klienta, ale najgorsi byli ci, którzy wylewali sztuczne łzy, podcierali je jedwabna chusteczka, a po opuszczeniu budynku kłócili się miedzy sobą o…wszystko. Potrzebowała więc chwili wytchnienia, kapkę alkoholu, który pomoże jej rozluźnić ciało i umysł. Była zmęczona, tak zwyczajnie. I to nie tylko praca, którą - pomimo wyżej wymienionych wad - zdążyła polubić, ale cały czas nie wiedziała zupełnie nic na temat tajemniczej siostry. Dzisiaj, podczas przerwy na lunch, zupełnie nieświadomie, przeszukiwała oferty P.I. Musiała przyznać, że zastanawiała się nad tym od jakiegoś czasu, ale jeszcze nie miała odwagi by faktycznie spytać wujka google "best pi in seattle". Zostawiła nawet otwarte karty na przeglądarce telefonu, żeby przyjrzeć się liście dokładniej w domu. Czy faktycznie takiego zatrudni? Nie wykluczała opcji, ale z drugiej strony…bała się tego spotkania. Co jeśli okaże się, że siostrzyczka to wredna laska, łasa na kasę? Co jeśli tak naprawdę była chora i potrzebowała nerki lub szpiku, dlatego teraz, nagle, jej temat powrócił w tajemniczych rozmowach jej taty? Ok, właściwie nie wiedziała, czy była to nagła informacja dla ojczulka, Saoirse właściwie spodziewała się najgorszego po rodzicu, który przecież…przecież był wspaniały. Kochany, troskliwy, dla którego wartości rodzinne były przecież takie ważne.
Westchnęła.koedy taksówkarz zatrzymał się pod wskazanym przez nią adresem i wyciągnęła kilka banknotów płacąc mu za przejazd. Szła do baru sama, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Lubiła swoje towarzystwo, musiała pomyśleć nad za i przeciw zatrudniania profesjonalisty i zwyczajnie odsapnąć. Nie spodziewała się przecież, że tę siostrę zobaczy teraz, w tej chwili, w tym miejscu. Nie wiedziała nawet, że faktycznie ją zna.
Kiedy zauważyła Ariel uśmiechnęła się do niej i odmachała. Nie była pewna, czy dziewczyna przyszła tutaj sama czy z kimś, ale postanowiła zaryzykować, więc wstała, wzięła swoją szklankę, telefon oraz torebkę i podeszła do niej by przywitać się z Darling jak należy. Wyciągnęła ramiona, by po chwili lekko ją objąć, a usta rozchylily się w wesołym uśmiechu.
- Ariel, co u ciebie? - spytala z nadzieją, że dziewczynie układa się jak najlepiej; w końcu była tu nowa, sama, bez rodziny. Co prawda teraz wiedziała, że ma przynajmniej gdzie mieszkać i nie musi wydawać zdecydowanie więcej niż powinna na pokój hotelowy. - Czekasz na kogoś? - dopytała zajim zajęła miejsce obok niej i rozejrzała się po sali. Saoirse - w przeciwieństwie do Ariel - nie miała ochoty na spotkanie z tatusiem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czekasz na kogoś? Poniekąd tak, czekała jednak gdyby miała to jakoś wyjaśnić to… nie, na to było zdecydowanie za wcześnie. Przyglądanie się obcym mężczyznom z pięćdziesiątką na karku tylko dlatego, że któryś mógł być jej ojcem brzmiało co najmniej dziwnie i nie zamierzała tego zrzucać na kobietę, a przynajmniej nie w chwili, kiedy jeszcze trzeźwym okiem spoglądała na sprawę. Dlatego w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko wskazując miejsce obok siebie. — Nie, dzisiaj jestem sama — zapewniła i od razu zwróciła też uwagę barmana, by zamówić coś dla Saoirse na dobry początek. Od razu też skupiła na niej swój wzrok, nie rozpraszając się starszym towarzystwem zlokalizowanym w różnych częściach lokalu. Z resztą nie było ich zbyt wielu, więc łatwo było też uznać, że żaden z nich nie był jej ojcem zwalając to na niskie prawdopodobieństwo. Starała się odrzucić myśli krążące wokół powodów przyjścia do baru i znaleźć odpowiedź na proste pytanie jakie padło z ust kobiety - co u ciebie?
— Powoli do przodu… dosłownie powoli — przyznała z lekkim rozbawieniem i wiedząc, że to niewiele jej mówiło, dodała w ramach wyjaśnienia — jakiś czas temu skręciłam porządnie kostkę i właściwie to wciąż świeża sprawa, a ból co jakiś czas się odzywa — oznajmiła odruchowo i dyskretnie poruszając swoją nogą jakby chciała sprawdzić czy teraz coś jej nie boli. — Tym razem to nie ty musiałaś ratować mnie z opresji, miałaś zmiennika… jakiegoś Bruce’a — teraz los śmiał się im prosto w twarz, a stwierdzenie - świat jest mały nie mogło już być bardziej prawdziwe, bowiem Bruce, którego poznała Ariel, był kimś kogo Saoirse znała przecież bardzo dobrze. Blake pozostawał jej bohaterem z miejsca do którego wybrała się na samotną przechadzkę - Mount Rainier.
A co u ciebie? — odbiła piłeczkę wpatrując się w kobietę, a kącik ust drgnął w lekkim uśmiechu, gdy barman przysunął bliżej nich zamówienie. Chciała mu zapłacić, ale szybko zaprzeczył co mocno ją zaskoczyło. Posłała mu pytające spojrzenie, a ten wskazał mężczyznę na drugim końcu baru, z wyraźną siwizną. Cóż, mogła przypuszczać, że jej dyskretne przyglądanie się takim typom może być odebrane niewłaściwie przez samotnych gości po pięćdziesiątce, ale i tak lekko się zmieszała posyłając mu z grzeczności uśmiech. Odwróciła się ponownie do Saoirse ledwo powstrzymując się przed wymownym parsknięciem i westchnęła lekko. — Ciekawe czy otwarł na nas cały rachunek — powiedziała żartobliwie, bo co jak co ale tego nie oczekiwała i nie zamierzała skupiać już więcej uwagi na tamtym kierunku. Szczególnie, że miała teraz o wiele lepsze towarzystwo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście nie umknęło to uwadze Saoirse, że Ariel spogląda w kierunku mężczyzn, którzy pewnie spokojnie mogliby być jej ojcem. Nie oceniała ani tym bardziej nie przyszło jej do głowy, że ta faktycznie wypatruje swojego ich ojca. Pomyślała raczej, ze kobieta po prostu gustowała w starszych mężczyznach. Nie było w tym przecież niczego złego, sama lubiła zawiesić oko na zadbanym panu, który mógł być nawet dwadzieścia lat starszy od niej.
Natychmiast też się dosiadła do koleżanki, bo chociaż nie nastawiała się na jakiekolwiek towarzystwo na dzisiejszy wieczór, nie wyglądała przynajmniej żałośnie na tyle by pić sama ze sobą.
Teoretycznie ratowało ją to też od niechcianego towarzystwa mężczyzn.
Powoli do przodu. Standardowa odpowiedź, gdy nie jest się dostatecznie blisko z zadającym pytanie, by odpowiedzieć szczerze, opowiedzieć o problemie, czy o czymś zupełnie zwyczajnym. Ariel jednak dodała kluczowe słowo dosłownie, które zmieniło nieco znaczenie wypowiedzi i spojrzała na nią pytająco usadawiając się wygodnie na krześle. Oczywiście na dodanie kilku detali długo czekać nie musiała, a jej uśmiech przybrał nieco inny charakter - ciekawski, nieco łobuzerski.
- A przystojny chociaż ten Bruce? - tak, to było pierwsze co zapytała, po tym jak dziewczyna podzieliła się informacją, że przecież skręciła kostkę. Ta informacja doszła.do niej jednak po chwili, a może raczej się zreflektowała, że zamiast spytać jak jej noga teraz, to pyta o aparycję jakiegoś randomowego Bruce'a Wayne aka Blake, którego tak dobrze znała. - I co z kostką? Mam nadzieję, że przynajmniej ci nie spuchła. - bo przecież wiadomo, że przez obrzęk ciężko się chodzi, a niektóre spodnie potrafią wtedy nieźle cisnąć.
- Mam nową pracę. - odpowiedziała niemal od razu, bo to chyba jedyna pozytywna zmiana w jej życiu, w ostatnim czasie. - Organizuję pogrzeby. Jestem jak wedding planner, tylko…no, od pogrzebów. - odpowiedziała ze śmiechem, bo - może wydawać się to dziwne - ale lubiła nazywać siebie funeral planner; było to mniej oficjalne, sztywne i chyba łatwiej było jej zaakceptować pracę wśród ludzi, którzy muszą po raz ostatni pożegnać zmarłego.
- Poza tym, nic nowego. Moje życie towarzyskie ogranicza się do współpracowników i trupów w prosektorium. - próbowała być zabawna, ale temat był przecież.malo śmieszny, więc pożałowała tych.slow niemal od razu, ale nie okazywała tego. Co prawda nieco się spięła, ale to wszystko dlatego, że ostatni czas chodziła zestresowana, bynajmniej nie z powodu pracy.
Oczywiście nie mogła się.powstezymac przed zetknięciem w stronę mężczyzny, który zapłacił za ich drinki. Nie zamierzała też odmawiać, jaki byłby w tym sens, skoro naprawdę chciała się napić? Nie zobowiązywało to ich przecież do niczego.
- Chyba mu się podobasz. I nie miałabym nic przeciwko picia na czyjś koszt
- zaśmiala się, a uwaga nie była dlatego, że nie stać jej na wyjście do baru, tylko…tak o, po prostu. Może wtedy zamówiła by sobie whisky z górnej półki? Odkąd nie pracuje dla ojca nie.moze pozwolić sobie na takie luksusy, a niestety czasem jej tego brakowało. - Nie chciałabym jednak, by wziął to za zaproszenie do rozmowy, czy zgodę na pokój hotelowy. - dodała zerkając jeszcze raz w jego stronę i napiła się małego łyczka ze szklanki/kieliszka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tajemniczy uśmiech przemknął przez twarz Darling, która chyba nie zdawała sobie sprawy z tego drobnego, ale jakże wymownego gestu. Nic dziwnego, że jej odpowiedź trochę mijała się z oczywistym uśmiechem, który Sao mogła traktować już jako odpowiedź. — Właściwie nawet nie jestem pewna, chyba tak… na to co wtedy udało się mi zaobserwować — stwierdziła z pewną niepewnością tlącą się w głosie. — Był trochę… dziwny — chciała powiedzieć tajemniczy, ale w całym zamyśleniu zjadła to słowo — ale okazał się pomocny — i intrygujący, a przynajmniej to tłumaczyłoby tą nieodpartą chęć podziękowania mu raz jeszcze jaka zrodziła się w Ariel. Oczywiście nie przypuszczała, że jeszcze będzie miała okazję natknąć się na niego, ale gdyby tak było nie przeszłaby obok obojętnie. — Poza tym wiesz... skupiłam się głównie na uciszaniu rosnącego bólu i czarnych wizjach roztaczających się nad moim losem, gdy nagle zaczęła zbliżać się burza, a ja byłam zupełnie bezradna — wytłumaczyła się jeszcze na koniec. — A jeśli chodzi o moją kostkę to ona, hm… wręcz eksplodowała, a przynajmniej miałam takie uczucie przez cały powrót. W szpitalu miałam problem ze ściągnięciem buta, a to ja wyglądała pozostawię dla siebie. Było źle, dlatego w sumie jestem w lekkim szoku, że tak szybko nastąpiła poprawa — od jej wędrówki minęło już wystarczająco dużo czasu, by kostka się zregenerowała. Z resztą wspomagała ją popijaniem kolagenu każdego dnia i dbając o swoją dietę, ale i tak była pozytywnie zaskoczona, nawet jeśli wciąż chodziła jak nieporadne stworzenie.
Oo! — entuzjastyczny dźwięk wydarł się z ust Darling, ale szybko dodała raz jeszcze — ooo… — delikatnie zbita z tropu, nie widząc czy gratulować, bo nie brzmiało to jak praca marzeń; jednak śmiech dziewczyny szybko się jej udzielił. — Gratuluję i w sumie cieszę się, że nie poszłaś w śluby bo za nimi nie przepadam. Już prędzej spodziewam się własnego pogrzebu, dobrze mieć w swoim otoczeniu kogoś kto zadba o jak najlepsze pożegnanie — rzuciła żartobliwie, choć było w tym sto procent prawdy. Lekka awersja do ślubów to coś co towarzyszy jej od lat, podobnie jak zachowywanie dystansu względem zobowiązań jakie niesie za sobą związek. Pogrzeb to coś czego koniec końców nie uniknie.
— Mojemu życiu towarzyskiemu w Seattle niebawem trzeba będzie urządzić stypę, więc możemy się poratować wzajemnie — przytaknęła z rozbawieniem, bo nie należała do grupy osób, które krzywią się na żarciki w temacie trupów i śmierci. Miała pewien dystans, a Sao nie musiała w żaden sposób żałować swoich słów. — Z resztą polubiłam cię, zawsze możesz się odezwać jeśli będziesz potrzebowała towarzystwa do drinka lub na jakiś obiad — ostatni raz jak zaproponowała coś takiego dziewczynie poznanej w Seattle skończyło się na tym, że dostała zaproszenie na noc do mieszkania, bo została źle zrozumiana. Nie, to nie był żaden podryw tylko uprzejmość i otwartość, której Ariel nie brakowało.
Wątpię, by postawił nam kolejnego po tym jak olałyśmy jego oczywiste zaproszenie do rozmowy. Pozostaje jeszcze kwestia tego jak bardzo jest zdesperowany, bo może zaryzykować i przysiąść się do nas, ale wtedy coś się wymyśli — przytaknęła wzruszając ramionami z lekką obojętnością, jednocześnie potwierdzając swoim zachowaniem, że nie był w jej typie. — Zastanowiłbym się gdyby miał z dwadzieścia lat mniej — pomimo braku ojca w swoim życiu nie wpadła w popularny schemat wypełniania tej pustki starszymi kochankami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zmrużyła nieco oczy, zanim uzyskała odpowiedź,.chociaż i ta na niejasna. To jak to? W ogóle na niego nie patrzyła? No jak to tak! Uśmiechnęła się jednak, bo jeśli ból był faktycznie nie do zniesienia to cóż, ona sama pewnie by nie zwracała uwagi na takie szczegóły. Zwłaszcza jeśli facet był dziwny, to nieważne jak przystojny…co jeśli okazałby się jakimś psycholem?
- Ojej. - zmarszczyła brwi wyobrażając sobie jak wyglądała jej noga kiedy dotarła do szpitala. Skoro miała problemy ze zdjęciem buta, to kostką musiała być ogromna! I pewnie miała kolor dojrzałej śliwki. - To musiało być bolesne. Jak w ogóle do tego doszło? Biegałaś? - jogging pierwszy przeszedł jej przez myśl, nie będąc pewna czy Ariel w ogóle biegać lubi.
- Dobrze, że jej nie zlamalas. - dodała po chwili, a następnie zmieniły temat na nową pracę blondynki.
Darling dobrze się domyśliła - nie była to jej pracą marzeń, ale nie było też w ale tak źle jak można się spodziewać. Do widoku zmarłych można się przyzwyczaić, zresztą akurat to nie było takie straszne. Po prostu Saoirse zawsze myślała, że będzie pracować w firmie ojca, a może nawet pewnego dnia ją przejmie, jednak teraz wiedziała, że to nie nastąpi. Wyrzekła się tego w chwili, kiedy postanowiła powiedzieć rodzicom co myśli o tym wszystkim, o zdradzie taty i tajemnicy w postaci córki z inną kobietą. Odsunęła się na własne życzenie.
Czy żałowała swojej decyzji? Czasem. Miała wrażenie, że w ogóle nie dała szansy panu Hughes, może w rzeczywistości nawet nie wiedział o istnieniu dziecka, może rzeczywistość była inna? Z drugiej strony zdrada sama w sobie była w jej oczach obrzydliwa i nie rozumiała jak tata mógł zranić tak bardzo jej mamę. I ta prawdopodobnie mu wybaczyła. Nie była w stanie tego zrozumieć.
- Nie lubię ślubów, nie wyobrażam sobie je organizować. - zaśmiala się, bo chociaż wesela same w sobie bywają całkiem spoko, tak większość uroczystości jest tylko po to by pokazać, że nas stać. No i nie chciałaby pracować z przyszłymi, znerwicowanymi, pannami młodymi (dobrze odmienilam?). Co prawda zlaobnicy też nie są idealnymi klientami, ale póki co nie trafiła na większe trudności.
- Myślałam, że ludzie z telewizji mają branie, jeśli chodzi o wspólne wyjścia. - zawsze jej się wydawało, że ci którzy pracują w mediach mają masę znajomych, często wychodzą na jakieś brunche, kolqcyjli, imprezy branżowe i inne takie. A biorąc pod uwagę, że Ariel jest pogodynką…przecież nie od dziś wiadomo, że są to zawsze dziewczyny, za którymi ogląda się każdy facet. A dowodu na to nie trzeba szukać daleko, starszy pan kupił im drinka i to dzięki Darling - wystarczyło, że chwilę patrzyła na mężczyzn w wieku jej ojca i cyk, piją za darmoszke.
- Mówisz? Nadal się na ciebie patrzy, chyba dalej czeka na zaproszenie. - zaśmiala sie, po czym upił łyka swojego drinka, a następnie westchnęła. - Mężczyźni w tych czasach są dziwni i nieważne ile mają lat. Zawsze byli. - powiedziala to może trochę zbyt…gorzko, ale sprawa z tatą była zbyt świeża i rzutowało to na wiele obszarów jej życia. Chociaż sama nie została zdradzona, zaczynała wierzyć, że śluby, związki i inne takie były bez sensu. Raz się nawet przyłapała na tym, że zastanawiała się, czy Blake zdradzalaby teraz Ivory. - Uprzedzając, moje życie romantyczne też leży i kwiczy. Chyba kupię sobie koty. - oczywiście, nie była jeszcze stara, a brak chłopaka jakoś bardzo jej nie przeszkadzał, jednak czasami brakowało jej drugiej osoby, z która mogłaby pójść zwyczajnie na randkę. Byle nie był to zdesperowany starszy pan.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Piękny avek <3


Okoliczności wypadku były całkiem przyjemne, bo zawsze gdy wracała pamięcią do tamtego zdarzenia miło wspominała górskie widoki, szlak jaki zdołała przemierzyć samodzielnie i nawet już teraz - po fakcie, wspominała raczej te plusy niż minusy, które w danym momencie mocno nią poniewierały. Dłuższy czas siedziała sama na szlaku zastanawiając się czy będzie w stanie zejść sama. Telefon nie działał, bo rozbiła go przy upadku, a i tak z zasięgiem bywało tam nie najlepiej. Ból z jednej strony mobilizował, by jak najszybciej znaleźć się w miejscu, w którym udzielą jej pomocy, a jednocześnie odbierał siły na jakąkolwiek samodzielną reakcję. Mieszał w głowie do tego stopnia, że nawet nie była teraz pewna jak wyglądał mężczyzna i gdyby go zobaczyła na zdjęciu rozpoznałaby go bez trudu, ale teraz ciężko było jej stwierdzić czy był przystojny.
— Poszłam na wycieczkę… wybrałam się trochę poza Seattle, w góry. Mount Rainier dokładniej — wyjaśniła Sao; pewnie ktoś uznałby to za nieodpowiedzialne, ale ona uwielbiała górskie wyprawy (ogólnie wszelkie podróże często realizowane w pojedynkę) bo dawały jej przestrzeń na przemyślenie wielu spraw, a miała o czym myśleć. Temat ojca tkwił w zawieszeniu, a ona wciąż wahała się czy chce odkryć jaką tworzy rodzinę czy nie. Chciała go poznać, a czasami chciała o nim zapomnieć. Właściwie nie była pewna czego chce i chyba to ją stopowało. Od dłuższego czasu w jej głowie napędzała się spirala różnych myśli, której nie potrafiła zatrzymać. Próbowała spacerować, uprawiać sport, grać na gitarze, ale wszystkie myśli sprowadzały się do niego. Zapędziła się na tyle mocno, że już nie mogła się zatrzymać; nie umiała. Musiała tylko dojrzeć do ostatecznej decyzji. Nie sądziła jednak, że zajmie jej to tak wiele czasu, że rozgości się w mieście za bardzo. Stała praca, mieszkanie… za wiele, musiała zająć myśli czymś innym, a przecież praca z umarłymi musiała być interesująca (na swój sposób)!
— Prawdę mówiąc ja też. Jeśli miałabym już coś organizować to najprędzej odnalazłabym się w twoim fachu, serio. Dzieci nie lubię, więc tego rodzaju imprezy odpadają. Śluby totalnie nie moja liga, też odpada… ale pogrzeb? Każdego to dotyczy, więc przed czym tu się ukrywać — ostatnio natknęła się na nagranie, gdzie mężczyzna przed śmiercią nagrał specjalną ścieżkę - swoje słowa krótko mówiąc - i chciał, by puszczono je jak będzie już opuszczony z trumną w dole. Padały tam słowa typu wypuście mnie i wiele innych w żartobliwym tonie, oraz stukanie dobiegające jakby z wnętrza trumny. Rozbawił tym wszystkich zgromadzonych, wywołał łzy, ale i śmiech. Chciałaby na swój pogrzeb zaplanować coś wyjątkowego, może powinna zacząć już dziś? W końcu nigdy nie wiadomo kiedy nas coś dopadnie.
— Może ci którzy lubią pływać w tym półświatku zakłamania. Ja mam uraz po życiu w Los Angeles, wolę rozdzielać życie prywatne i towarzyskie z pracą — trochę wychodziło to z ostrożności, trochę z tego, że jednak bywała w sporej części samotniczką. Niby znała wiele osób, niby łatwo nawiązywała relacje i to raczej ciepłe lub chociaż zabawne, ale ostatecznie zauważyła, że często do udanych wieczorów zalicza te spędzone w pojedynkę na kanapie przy ulubionych dźwiękach gramofonu i winie, ewentualnie gorącym kakao. To trochę smutne, ale i prawdziwe bo choć kryje się za tym sporo samotności, trudność w zaufaniu i pewien mechanizm obronny przed zranieniem wynikającym z głębszych uczuć, nie ma szans by się do tego przyznała.
— To poczeka resztę swojego życia — którego pewnie nie zostało mu zbyt wiele. Wiem, okrutne. — To prawda, cieszę się, że miałam o jednego mniej w swoim życiu niż w standardowym modelu rodziny — no tak, nigdy nie miała taty i czy faktycznie się z tego cieszyła? Oh, gdyby sama znała na to odpowiedź.
— Moje też, ale na nim mi nie zależy. Randki, związki to raczej nie moja broszka — czy to kolejne kłamstwo, które wpoiła sobie jako nastolatka utwierdzona przez matkę od lat, że jest samowystarczalna i mężczyźni nie są jej do szczęścia potrzebni? Nie. Tak. Może… — Ja już prędzej postawiłabym na psa, ale nie planuje. Zbyt wiele podróżuje, a skakanie po świecie z psem może być problematyczne — odparła naiwnie nie zdając sobie sprawy z tego, jak los zaskoczy ją niebawem. — Tak czy inaczej polecam adoptować, w schronisku pewnie na jesień znów będzie masowe przepełnienie — jak już przyjmować to osierocone biedaczyska.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Już zmieniłam :lol: ale dziękuję <3 + JESTEM ŚLEPA i nie widziałam.

Saoirse miała ochotę powiedzieć jej coś w stylu: Ariel, dziewczyno, sama po górach? A jakby cię kto napadł, huh?. Ale ugryzła się w język. Sama przecież lubiła samotne wyprawy, podróżowała też najczęściej w pojedynkę, więc byłaby zwyczajnie hipokrytką, gdyby nagle wygłosiła kazanie jakie niebezpieczeństwa czyhają na kobiety w tym okrutnym świecie mężczyzn. Westchnęła więc tylko, łapiąc sie za poduszke ucha (a może za kolczyk) i miała.ochote.przewrocic oczami.
- Dobrze, że nic ci nie jest. Żyjesz, jesteś cała, to najważniejsze. - no już nie będzie myśleć nad tym, że ten facet - nieważne czy przystojny czy nie - mógł ją zabić, zgwałcić i spalić jej zwłoki. Nie powiedziała tego na głos, ale jednak przewróciła tymi oczami, więc mina mówiła sama za siebie. I nie żeby coś! Ariel na pewno wiedziała, że Saoirse jak się nie uśmiechała to wyglądała jakhy miała muchy w nosie, a w rzeczywistości po prostu taka miała twarz i to nie jej wina.
- Dzieci i ciężarnych też nie lubię. Wolę jednak pogrzeby. - przyznała w końcu, bo faktycznie. Może nie było to coś codziennego, ale całkiem niedługo przyzwyczai się do nowego miejsca pracy. Każdy potrzebuje trochę czasu, a zapach pogrzebowy jest w końcu do zniesienia.
Uniosła brwi nieco zaskoczona na jej odpowiedź co do show-biznesu,.ale w sumie była pod wrażeniem. Wielu ludzi tonie w tym płytkim środowisku, a później nie daje sobie rady i kończy na odwykach. To znaczy, wiedziała, że nie wszyscy, jednak zbyt często czyta się o uzależnieniach znanych i lubianych. I w sumie jak tak pomyśleć, to pomimo sławy i pieniądza nie każdy jest taki szczesliwy. A pewnie.wielu jest samotnych,.może nawet bardziej niż syrenka siedząca przed nią.
- Jak trafi do nas, to opiszę Virgie jak go pomalować. - odpowiedziała równie okrutnie, ale jeśli obie będą zdrowe,.to przecież mają przed sobą znacznie więcej życia niż on. Oczywiście zakładając, że nie będzie też żadnych wypadków.
W każdym razie.temat staruszka porzucony, pojawił się.kolejny o randkowaniu. Hughes sama nie wiedziała czy brakuje jej związku, randek, czy zwyczajnie tej drugiej osoby, ale jak wspominałam, czasami miałoby było obejrzeć film w towarzystwie, zapalić blanta i uprawiać z tą osobą seks.
Nie miała jednak ciśnienia, podobnie jak Darling.
- Wiesz co, nasze pokolenie ma trudniej w tym zakresie. My robimy wszystko online, nie wiem czy nie zalozyc sobie Tindera. - bo teraz jeszcze chyba nie miała, a sama myśl o tej apce ja przerażała, bo zamiast jak millennials czula się jak boomer w kwestii randek online.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

I znów zmieniłaś, a poprzedniego nie zdążyłam skomentować - wszystkie piękne <3

Słysząc takie słowa od Sao pewnie zaśmiałbym się wyraźnie rozbawiona i skomentowała krótko: mówisz jak moja mama. Bo to prawda! Diana notorycznie próbowała jej wybijać z głowy głupie pomysły, które często realizowała w pojedynkę, ale wtedy zawsze odpowiadała jej, że trzeba było nie wychowywać pewnej siebie i samowystarczalnej kobiety, a nieporadną dziewczynkę, która bałaby się wychylić samotnie nos z własnego mieszkania.
— Myślisz, że nie widzę tego twojego wymownego spojrzenia? — zapytała unosząc kącik ust w górę i westchnęła lekko. — Żyję i śmiem twierdzić, że to spora zasługa tego Bruce’a bo dałabym sobie rękę uciąć, że szlag by mnie tam trafił, gdybym została sama na szczycie podczas burzy. A jak nie szlag to piorun — wyjaśniła jeszcze i przytaknęła. — Żyję, jestem cała i nie ma co przejmować się już zdarzeniami z przeszłości — nie należała do osób, które roztrząsać przeszłość i zastanawiały się nad tym: co by było gdybym postąpiła inaczej? - bo to niczego nie zmienia, a jedynie zatruwa życie.
— No to wiele nas łączy — ha, nawet nie wiedziały jak wiele, ale wystarczyła sama kwestia dzieci, a nawet ciężarnych by Ariel usłyszane słowa Sao obdarzyła ciepłym i szczerym uśmiechem. Prawdę powiedziawszy częściej spotykała się z stwierdzeniami: jak będziesz mieć swoje to się przekonasz albo jak “dorośniesz” do macierzyństwa to zmienisz zdanie. Czy nikt już nie akceptował ludzi, którzy po prostu tych dzieci mieć nie chcieli? Czemu to dla większości społeczeństwa było czymś dziwnym, a czasami wręcz nienaturalnym? Może i była młoda, ale zdecydowanie nie chciała brać ślubu, a tym bardziej wychowywać dzieci - jeśli ktoś tego nie akceptował to jego problem.
Zaskoczenie Sao jej nie umknęło, choć nie zamierzała tego szerzej komentować, dodała jedynie. — Uwierz mi, że poza kamerami czai się czasami niezły syf, nie chcę go wprowadzać w swoje prywatne życie — zresztą dopiero co uporała się z kalifornijską walką o swoje imię, a i tak czuła się po niej jak przegrana. Wiedziała na co się pisze podejmując nierówną walkę o molestowanie, ale przynajmniej nie mogła sobie zarzucić, że nie walczyła. Rzuciła tamten świat w cholerę i teraz była jeszcze bardziej ostrożniejsza, a praca była jedynie pracą, a nie bazą do budowania sobie życia.
Ja jestem na tinderze i w sumie nie narzekam. Zawsze można poznać kogoś ciekawego, chociażby na chwilę — poruszala znacząco brwiami zdając sobie sprawę z tego z czym wiązały się tinderowe randki, a biorąc pod uwagę fakt, że nie chciała bawić się w żadne większe zobowiązania - odpowiadało jej to. Przynajmniej czuła się mniej samotna w Seattle poznając tam od czasu do czasu kogoś nowego. — Możemy ci ogarnąć konto nawet teraz — zarzuciła luźnym pomysłem i sięgnęła po swój trunek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Twój też <3 <3 100/10 :lol:

No dobra, Ariel miała rację, nie ma co gdybać dlatego po jej słowach machnęła ręką, bo co było to było, siedziała przed nią, wyglądała na zdrową, więc nie ma co myśleć i się zastanawiać. Wiedziała o tym doskonale,.sama przecież nie lubiła, jak inni panikowali i mówili „olaboga, a gdyby coś ci się stało? a gdyby ktoś cię porwał, zabił i poćwiartował?” i inne tego.typu teksty. Dlatego tym razem powstrzymała się też od jakiejś dziwnej miny, a po prostu niemo przyznała rację małej syrence.
- Myślisz, że zostaniemy przeklęte.przez społeczeństwo jak nie będziemy wypluwać z.siebie dziecka po dziecku? - zapytała ze śmiechem, bo akurat opinią innych ludzi na temat jej płodności niewiele ją obchodziła, bo przecież nikt nie ma prawa zaglądać jej do macicy i decydować o jej życiu i ciele. A każdego potencjalnego partnera poinformuje, że nie chce mieć dzieci i jeśli on_a kiedykolwiek myslalo o potomstwie, to się rozejda, a nie po latach wychodzą takie.smaczki, kombinowanie i inne bzdury.
- W sumie tak, to środowisko na pewno jest zepsute. - odpowiedziała po chwili namysłu, przypominając sobie chociażby ruch #metoo, jakieś teorie o pizza Gate i inne takie rzeczy, o.ktoeych jednak wolała nie myśleć. Zwłaszcza nie teraz, kiedy przyszła się odprężyć, a nie myśleć o moralności ludzi że.swiata show biznesu i w ogóle tych największych i najgrubszych rybach Ameryki (i świata).
- Mówisz? - i chociaż miała obawy to jednak wyciągnęła telefon, odblokowała ekran i pobrała aplikacje z appstore. Robiła to z duszą na ramieniu, jakby miała podpisać kontrakt z samym diabłem co było przecież takie durne, bo to tylko aplikacja randkowa. Będzie chciała to się z kimś umówi, nie będzie to nie. Przecież nikt jej do niczego nie zmuszal, a najważniejsze by po prostu nie podawała za dużo szczegółów, co nie? - No dobra, to już mam. Ale nie wiem, nie jestem chyba najlepszym kompanem do rozmów na internecie. - zazwyczaj wolała rozmowy twarzą w twarz, chociaż i przy takich potrafiła za dużo nie mówić, nie uśmiechać się i wyglądac jakby chciała kogoś zabić. Ale- dobra, raz się żyje. Zakłada konto na tinderze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dziękuję <3

Ja myślę, że już zostałyśmy przeklęte przez społeczeństwo za to, że tracimy na drinki przy barze najlepsze lata do rozmnażania się, a o dziecku nawet nie marzymy — rzuciła rozbawiona uwagą o wypluwaniu z siebie dziecka raz po raz. — W gruncie rzeczy to ich problem, bo ja wcale nie czuję się z tym źle — właściwie wręcz przeciwnie, czuła się dobrze i spokojnie. Nieczęsto miała okazję spotkać kogoś kto tak bardzo podzielał jej zdanie w tej kwestii, a co za tym idzie - lubiła Sao jeszcze bardziej. Darling raczej unikała związku, więc nikogo nawet nie informowała o swoich zamiarach do pozostawienia instynktu macierzyńskiego w uśpieniu - forever and ever!
Spotkałam ogrom ciekawych osób gdzieś za kulisami pogody, gdy szykowali się do swoich wystąpień. Wszystko wydaje się takie ładne i proste, ale gdy przyjdzie co do czego to każdy udaje, że nic nie wie i nic nie słyszał, broniąc przede wszystkim swojego tyłka i swojego portfela — przyznała, a to tylko podstawa całego zepsucia. Nigdy nie nazwałaby się altruistką, bo jednak całe życie stawiała na siebie, a nie na innych kosztem siebie. To jednak nie oznaczało, że nie potrafiła pomagać, bo gorsze było dla niej zamknięcie oczu i udawanie, że nie dostrzegło się przykrego zdarzenia. Czasem odnosiła wrażenie, że ten showbiznesowy świat właśnie taki jest, zaślepiony na prawdziwe problemy, bo zbyt skupiony na sukcesach i wpadkach nie ma czasu na burzenie wykreowanej rzeczywistości.
— Myhym — przytaknęła przyglądając się jej jak wyciąga telefon i uśmiechając się lekko pod nosem kibicowała w pobieraniu aplikacji. — Myślę, że świetnie sobie poradzisz — odparła żartobliwie — z resztą musisz przebrnąć przez ogrom osób, którym nawet na pisaniu nie będzie za bardzo zależeć tylko zaserwują pytanie: kiedy, gdzie i o której? — nie było sensu ukrywać, że dla wielu tinder był aplikacją do umawiania się na numerek, ale wychodziła z założenia, że nawet w tym morzu napalonych ludzi można znaleźć kogoś z kim można ciekawie porozmawiać, nawet jeśli miałoby to prowadzić tylko do krótkiej przygody. Nie lubiła chodzić na łatwiznę, nic na to nie poradzi. — Mam w opisie, że rysuję pokraczne słonie, a typek pisze do mnie czy jego słonia też namaluję? Tak więc wiesz… — dodała lekko się śmiejąc i bynajmniej nie chcąc jej zrazić. To tylko takie przygotowanie psychiczne, a może znajdzie akurat kogoś odpowiedniego do randkowania?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zaśmiała się kręcąc głową, bo Ariel miała rację - na pewno nie jeden konserwatysta (może nawet tamten starszy pan od drinków) zastanawiał się co one tutaj obie robią, takie samotne i bez mężczyzny, obrączki i bez mokrych ubran na cyckach, które sugerowałyby, że są matkami. Ale tak jak i Darling, Hughes miała to w nosie, bo nie zamierzała spełniać oczekiwan społeczeństwa i cieszyła się, że ktoś podzielał jej opinię na ten temat. Dobrze, że Ariel nie była jakaś nawiedzona laska, która za punkt honoru objęła sobie nawracanie złych, egoistycznych kobiet, które nie chcą mieć dzieci.
- W sumie czemu mnie to nie dziwi? W końcu tyle się o tym słyszy, nie wiem, czemu przez chwilę myślałam, że show biznes jest taki różowy, kiedy w rzeczywistości są tam też odcienie szarości. - no tak, trochę niemądre z jej strony było wysnucie takich wniosków, ale może miała jakieś zaćmienie umysłu, ok? Powiedzmy, że ta praca pośród ciemnych barw tak na nią wpłynęła, że przez chwilę rzeczywistość była super inna. Taka bardziej kolorowa i cukierkowa. Dobrze, że Ariel stoi na czatach i sprowadza ja na ziemię!
- Szczerze mówiąc to nie wiem, czy chce szukać miłości. Chyba fajnie jest czasem spotkać.sie z kimś tylko na jeden numerek, więc…? Może wcale nie będzie tak źle, masz rację. - miała wrażenie, że teraz te.aplikacje randkowe i czaty wcale nie mają na celu szukania męża czy żony. To znaczy pewnie od zawsze tak było, ale.pamietala, se jako gówniara wchodziła na czaty z koleżankami, tak dla smeichu i jedna z nich poznała na nim swojego męża, z którym teraz powiedzmy, że podróżuje po świecie. Chociaż może ponownie - podchodzi do tego zbyt pesymistycznie? W końcu z takim grobowym nastawieniem nie znajdzie nikogo nawet na jednorazowy numerek, co nie?
- Serio? - union brew nieco zniesmaczona, ale po chwili je zmarszczyła, bo w sumie sama chciała znać odpowiedź - A narysowalabys? - zaśmiala się rozbawiona i napiła się swojego koktajlu, opróżniając kieliszek. Zamówiła po kolejnym drinku, dla siebie i Ariel, po czym wstawiła jakieś pijackie zdjęcie (może to przez ten alkohol, który już pływał w jej żyłach ale uznała to za zabawne) i naskrobala jakieś dziwne bzdury w opisie. - Może byc? Wyglądam na zdesperowana? A może na dziwaczkę z milionem kotów? - uniosła.telefon przed jej twarzą, żeby pokazać co tam wrzucila, nie wiedząc jeszcze, że koleś od słonia Ariel wyśle jej bananowa kaczkę.



Ok, więc jestem ślepa i nie widziałam odpowiedzi, ale dodaje sobie temat do ulubionych, bo tak podobno łatwiej, więc oby :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wydaje mi się, że najwięcej kolorów ma on wtedy, gdy jest się widzem. Dopiero w chwili, gdy bierzesz w tym udział z drugiej strony dostrzegasz mnożące się absurdy i to jak zakłamują rzeczywistość — przyznała, ale szybko dodała — nie mówię, że tak jest wszędzie, bo wiele sław, które zaistniały nie zatraciły się w tym syfie, który głównie napędzany jest przez tych wszystkich producentów i ludzi z boku, pragnących wzbogacić się z sprawą sławy innych — ten świat może nie zawsze był taki zły, ale to Darling nacięła się na przykre doświadczenia i przez to krytycznym okiem i z dystansem podchodziła do show biznesu.
Podobno istnieją tacy, którzy poznali się przez tindera i — tutaj skrzywiła się mimowolnie — wzięli nawet ślub — ugh, lekki dreszcz przeszył jej kręgosłup na samo wspomnienie własnego ślubu do którego nawet się nie przyznawała — ale dla mnie to tak jak stwierdzić, że smoki naprawdę istniały — bo nie istniały, prawda? — Nie ma co się zastanawiać, trzeba po prostu sprawdzić. Z kolei to, że znajdziesz kogoś na jeden numerek jest pewne jak to, że trawa jest zielona, więc wiesz — spojrzała znacząco na telefon, nie było sensu zwlekać. Kwestię czatów też przerabiała jako nastolatka, ale jedyne co tam poznała to samych dziwaków, ale obecnie nie powinno jej to dziwić. Jakby przysiadła i zrobiła analizę mężczyzn, których przyciąga i z którymi się dogaduje zauważyłaby, że wszystko kręci się wokół jednego typu - tajemniczego, zmuszającego do ryzyka, powodujący wzrost adrenaliny, a w tym wszystkim i tak ostatecznie najciekawsze bywają rozmowy, często podchwytliwe i same w sobie budujące napięcie.
— Tylko pod warunkiem, że byłby pokraczny — wyznała z nienaganną powagą dodając pospiesznie — trzeba dokumentować takie zdarzenia — wyjaśniła, po czym roześmiała się, bo rzecz jasna nie zamierzała tego robić. Popijając swojego drinka czekała, że Sao wypełni wszystkie dane i uruchomi tindera. Kiedy uniosła w jej kierunku telefon zerknęła i uśmiechnęła się pod nosem. — Teraz sama mam ochotę wysłać ci mema, a mam uczulenie na zdesperowane osoby, więc bez obaw… niczego takiego tutaj nie widzę — wyznała i uśmiechnęła się pod nosem słysząc znajomy dźwięk powiadomienia. — Chyba już się komuś rzuciłaś w oczy — wyznała, informując o przesunięciu w prawo. — Szybko ci to poszło, może jeszcze dzisiaj kogoś wyrwiesz w takim tempie — i nie byłoby w tym nic złego, czasem miło wrócić z kimś do domu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Co racja to racja, zgadzała się z Ariel w stu procentach. Zawsze się przecież.idealizuje rzeczy ładnie wyglądające (a show biznes przecież byl pełen pięknych ludzi, miejsc i historii), a wady zauważa się dopiero jak minie pierwsze zauroczenie. Dlatego pokiwała głową, pewnie użyła słowa "period" i na tym zakończyły dyskusje na temat patologii hollywoodzkich.
- Co? Jesteś pewna? Może twórcy tindera płacili im za ckliwa reklamę? - zaśmiala sie nie dowierzając, że ludzie poznani przez te aplikację się faktycznie w sobie zakochują. To tak jakby powiedzieć że…no nie wiem, Dzwoneczek istnieje naprawdę? W sumie porównanie Ariel było w punkt, dlatego nie powiedziała tego na głos.
W sumie czaty i tinder to jedno i to samo, teraz tylko mówi się wprost, że to jest do szukania seksu, a kiedyś były różne kanały: miłość, seks, przyjaźń, zwierzęta i inne bzdury. A może wtedy też się mówiło wprost tylko ona po prostu tego nie widziała lub nie chciała widzieć? Albo przez tą koleżankę po prostu dostała amnezji na całą resztę? Tego chyba się nie dowie.
- Wiesz co. Wyobraź sobie. - zaśmiala się krótko - Rysujesz słonie…pieprzyć…penisy kolesi, z którymi spałaś. Taka galeria, nie? A później robisz serię filmików na tik toku i oceniasz seks z każdym z nich. To byłby hit. - to wydawało się dla niej takie zabawne! A nawet nie była pijana! Naprawdę. Chociaż może alkohol już ją zwyczajnie rozluźnił na tyle, by wymyślać takie bzdury? Ale serio, myślała, że to było świetnym pomysłem. - Penisy konkurs piękności. - nawet już nazwę wymyśliła. Jeny, gdyby ona umiała rysować, to na pewno by w to poszła. Byłaby sławna tiktokerką, tą od penisów. Ok, stop.
- O, serio? - skierowała ekran telefonu do siebie i sprawdziła kto to. Na forum pierwszy like dała jej Virgie, ale przecież mogła mieć jakiś inny, nie? Też przesunęła w prawo, nawet był spoko. Chociaż chyba musi ustawić.sobie jakieś standardy. Skoro miał być to tylko numerek, to musi być serio przystojny - kobieta super piękna.
(Na tym nie skończyły jej się problemy z tinderem, bo pewnie jeszcze wypytała Ariel o jakieś drobne szczegóły, a później rozmową przeszły na zupełnie inne tematy, wypiły też trochę więcej, posmialy się, a później się rozeszły?)

/zt *2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard”