WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lily & Charlie

ODPOWIEDZ
No fair. You really know how to make me cry, when you give me those ocean eyes. I'm scared, I've never fallen from quite this high falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
32
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

| tydzień po ostatniej

Chemia nie działała - to usłyszała dwa dni temu, gdy siedziała z lekarzem w gabinecie. Nie było nawet odrobinę lepiej, a wręcz jej stan się pogarszał (jakby nie wiedziała), więc miała mieć teraz tydzień przerwy, żeby spędzić troszkę czasu w domu i potem wracała znowu na kolejne cztery tygodnie, na powtórkę kursu. Wszyscy przecież wiedzieli co oznaczała oporność na chemioterapię, ale uprzedziła, że skoro ma wrócić do domu, to nie chce o tym rozmawiać. Charlie odebrał ją ze szpitala, po drodze zajechali do jakiejś ulubionej kawiarni Lils, gdzie sprzedawali bajeczne croissanty - bo nie mieli kiedy do niej pójść wcześniej, więc kazała mu przynajmniej jednego zjeść :lol: Swojego jadła po tyci kawałeczku, z ulgą życiową pijąc kawę bo w szpitalu jej nie pozwalali na kofeinę :C Weszli do apartamentowca, kierując się do windy.
- Chyba coś dziś sama ugotuję, potrzebuję normalnego jedzenia - stwierdziła, oblizując popękane usta, na które nałożyła grubą warstwę nawilżającej pomadki i wsunęła tyci kawałek ciasta francuskiego do ust. - Zostaniesz? Cams się tak ostatnio tobą jara, że pewnie się ucieszy - dodała. Oparła się plecami o ścianę w lobby, wyciągając dłoń do jego kołnierzyka w koszuli i poprawiła go, muskając przy okazji palcami jego żuchwę. Mógł zostać. Ron powiedział, że nie ma czasu po nią przyjechać, więc tym bardziej, nie? A nawet jeśli by był, to musiał tolerować Charliego w ich życiu. Musiał, bo ona bez niego zupełnie nie widziała niczego i powoli zaczynała się sama przed sobą do tego przyznawać, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Charles emocjonalnie umierał, ale wiedział doskonale, że skoro Lils chciała tego ślubu z Ronniem, skoro to ją miało uszczęśliwić, to chciał po prostu pomóc. Nie zamierzał zostawać na ceremonii a jedynie ją odprowadzić, by wszyscy byli spokojni i mogli przygotować całe wydarzenie. Zajechali więc na wspomniane croissanty, a teraz już skierowali się do windy.
– Normalnego jedzenia, huh? A na co najbardziej masz ochotę? – spytał, unosząc brwi. Pewnie majac na uwadze, że ceremonia miała być mała, to Rosie wzięła się za gotowanie wszystkiego, bo nie planowali wielkiej biby – mieli świadomość, że Lils była osłabiona, right? Odetchnął głęboko, gdy spytała, czy zostanie.
– Jeśli tylko będziecie chciały, ale Ronnie nie będzie miał nic przeciwko? No wiesz, chyba powinien niedługo wrócić czy coś – wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej czule. Odetchnął, gdy wyciągnęła dłoń do jego kołnierzyka w koszuli. Uśmiechnął się czule. Kochał ją całym sercem i go emocjonalnie bolało, że właśnie prowadził ją na ślub z kimś innym. :c

autor

-

No fair. You really know how to make me cry, when you give me those ocean eyes. I'm scared, I've never fallen from quite this high falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
32
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Szkoda, że właściwie nie zapytał jej o zdanie. Bo gdyby zapytał, to Lily nie byłaby wcale taka pewna tego czy tego chciała, bo przez ten cały pobyt w szpitalu tak dużo myślała nad życiem, że zawahanie jej wjechało.
- Ochotę mam na ciebie - rzuciła z rozbawieniem i wywróciła oczami. - A jeśli chodzi o jedzenie… zjadłabym carbonarę. - aż odetchnęła z lekkim zachwytem, bo mimo wszystko jakiegoś strasznie złego jedzenia w szpitalu nie miała, ale dobre też nie było :c Ona nie miała świadomości w dalszym ciągu co robili, więc…
- Nie ma nic przeciwko temu, że siedzisz ze mną w szpitalu, to może jeden niewinny obiadek też przetrwa - uśmiechnęła się do niego, wzruszając delikatnie ramionami. Chyba nie miał nic przeciwko temu siedzeniu razem w szpitalu, bo właściwie to teraz pomyślała, że nie rozmawiali o tym jakoś. - Może zrobimy tiramisu na deser? - zaproponowała, wchodząc do windy i wybierając odpowiednie piętro. Wrzuciła połowę croissanta do papierowej torebki. Ona umierała codziennie emocjonalnie przez to, że udręczała ją miłość do niego. Zupełnie szczerze - wcześniej sobie z tym radziła. A teraz po prostu miała dramat życiowy w związku z tym.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

- Nie możesz tak mówić, Lils – powiedział, muskając jej nos palcami i uśmiechając się do niej uroczo, bo przecież miała narzeczonego, więc nie powinna z nim tak flirtować. Uśmiechnął się do niej z czułością. – Carbonara brzmi sztos – przyznał z lekkim uśmiechem, gdy powiedziała, że Ron nie miał nic przeciw temu, że siedział z nią w szpitalu, więc być może obiad też przetrwa odetchnął.
– Okej, w sumie to obiadek brzmi dobrze, jeśli tak bardzo byś tęskniła za moją wspaniałą obecnością – posłał jej rozbawione spojrzenie. – Jasne, może być tirami su, ale ty nasączasz biszkopty – pokazał jej język, ale zaraz uśmiechnął się do niej delikatnie. On ją też kochał. Cholernie. I chciał tylko jej szczęścia.

autor

-

No fair. You really know how to make me cry, when you give me those ocean eyes. I'm scared, I've never fallen from quite this high falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
32
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Nie mogę żartować? Dlaczego? - uniosła brew pytająco, ale minę nadal miała delikatnie rozbawioną. Chociaż inna sprawa, że nie do końca żartowała, ale niech uznają, że to był tylko niewinny żarcik, ot co. - Nie wiem tylko czy w ogóle mamy coś w lodówce. Pewnie nikt zakupów nie robił - wymamrotała pod nosem, bo Cams wróciła do domu pewnie ze dwa dni temu i zawsze jak mieszkali z Ronem sami, to jedli pizzę albo tajskie :lol:
- Zawsze - położyła dłoń na klatce piersiowej, w okolicy serca i posłała mu niewinne spojrzenie. Zaraz jednak pokręciła głową. - Spoko, w takim razie na twoje barki spada odpowiedzialność za ubijanie białek, skoro takie złe jest moczenie herbatników - wywróciła oczami, ale zaraz zaczęła nerwowo bawić się pierścionkiem gdy wysiedli z windy. Gdy stanęli pod drzwiami apartamentu, dość powoli zaczęła grzebać w torebce w poszukiwaniu kluczy. Wyjęła je na wierzch, ale nie otwierała drzwi, tylko wlepiła w niego swoje podkrążone oczy. - Charlie? Wiesz, ja… bo chyba bym chciała… - i nagle się całkowicie zacięła, machając dłońmi. Strasznie się zestresowała w ułamku sekundy :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Bo ty masz narzeczonego, a ja mam ochotę na ciebie zawsze – pokazał jej język, uśmiechając się delikatnie, ale bardzo niewinnie. Odetchnął głęboko, gdy powiedziała, że zakupów pewnie nikt nie zrobił –Myślę, że pewnie Rose o to zadbała, żeby wszystko było idealnie na twój powrót – powiedział spokojnie, ale z olbrzymią czułością.
– Mogę ubijać białka, mam rączki silne, więc dam sobie radę – puścił jej oczko i kiedy stanęli pod apartamentem, spojrzał na nią, czekając aż otworzy drzwi, uprzednio znajdując klucze. Gdy jednak zaczęła mówić i machać dłońmi, za te dłonie ją kojąco i lekko westchnął. – Co byś chciała, słońce? – spytał bardzo czule, wpatrując się w jej błękitne tęczówki.

autor

-

No fair. You really know how to make me cry, when you give me those ocean eyes. I'm scared, I've never fallen from quite this high falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
32
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Jesteś niesamowity. W żartach ci to nadal przeszkadza, ale do robienia striptizu na moim panieńskim nie stanowiło to problemu - przypomniała mu znowu, ale łapki uniosła niewinnie. - Już nie będę, skoro mi nie pozwalasz - powiedziała z udawanym smutkiem, chociaż jego słowa zupełnie nie pomogły. Ona też na niego ochotę miała ciągle. Ciężkie to żyćko. - Rosie zawsze o wszystko umie zadbać - uśmiechnęła się tylko, a na jego słowa o silnych rączkach zaśmiała się cicho.
- Rączki to mam ja, ty masz łapska - stwierdziła z rozbawieniem, które zaraz zniknęło. Patrzyła mu prosto w oczy, splatając ich palce ze sobą gdy za te jej dłonie złapał. - No… bo… tak sobie myślałam nad tym ostatnio, że my… - próbowała to jakoś ładnie złożyć w całość. Wzięła głęboki oddech. - Pomyślałam, że może powinniśmy… - i kiedy jednak się zebrała, to nagle drzwi od apartamentu się otworzyły i aż podskoczyła, puszczając jego dłonie.
- Jezu, co tak stoicie? Czekamy na was - powiedziała Cams, stojąc w jakiejś pięknej, wieczorowej kiecce. - Chodź, mamo. Musisz się jeszcze przebrać. Ron już drepta po całym salonie - zaśmiała się cicho, a Lily zamrugała.
- Jak to przebrać? Po co? - zapytała głupkowato, a Camille wywróciła oczami.
- Chcieliście wziąć kameralny ślub, tak? Więc weźmiecie. Rosie wszystko przygotowała, chodźcie - i złapała każde z nich za rękę, wciągając do środka, a Lily tylko kątem oka posłała nieco spanikowane spojrzenie Charliemu, ale przez próg przeszła i od razu zobaczyła te wszystkie dekoracje i poczuła się maksymalnie dziwacznie.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– No wiesz, po prostu nie chcę sobie robić nadziei – odparł żartobliwie i uśmiechnął się do niej całkiem uroczo, bo w zasadzie… Naprawdę tak było. Nie chciał zludnej nadziei, a naprawdę to do tego prowadziło, bo jednak trochę z nim flirtowała. Inna sprawa, że odnosił trochę wrażenie w tym momencie życia, że… Naprawdę się do siebie zbliżyli przez tę chemię. Może nawet bardziej niż powinni, mimo, że fizycznie do niczego między nimi nie doszło.
– Sugerujesz, że jestem wielki? – wygiął usta w podkówkę i teatralnie aż wydął dolną wargę, ale zaraz spoważniał. – My..? – spojrzał na nią, próbując zrozumieć, co chciała powiedzieć, ale wtedy młoda rozjebała drzwi na oścież a on westchnął ciężko.
– Niespodzianka, Lils – powiedział cicho, patrząc na nią, a kiedy generalnie już dziewczyny pomogły się ogarnąć Lils, odetchnął i zapukał do jej pokoju.
– Wyglądasz cudownie, Lily – powiedział cicho, patrząc na nią z ewidentnym zachwytem. Przepiękna była w tej bieli, no. :c –Chcesz, żebym tu był? No wiesz, nie chcę, żeby było ci dziwnie – dodał z lekkim uśmiechem, bo jeśli chciała, byłby tu dla niej, oczywiście.

autor

-

No fair. You really know how to make me cry, when you give me those ocean eyes. I'm scared, I've never fallen from quite this high falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
32
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Okej - odpowiedziała tylko, kiwając ze zrozumieniem głową. Nie chciała mu robić nadziei, w każdym razie nie złudnej, bo właśnie - zbliżyli się do siebie i nie do końca jej to przeszkadzało. Świeżo po tym jak wyszedł bała się, że wszystko będzie dziwne, inne ale było dokładnie tak, jak sobie to wyobrażała. Bardzo niefajne uczucie, gdy jesteś w związku z kimś innym :c - Jesteś wielki - powiedziała, wywracając oczami. I kiedy powiedział, że to niespodzianka, to zadrżała jej dolna warga. Och. Dała się zaprowadzić do sypialni, pozwoliła Cams zrobić sobie makijaż, weszła w sukienkę, którą Rosie ogarnęła już z poprawkami i ze wszystkim i gdy usłyszała pukanie do drzwi, rzuciła krótkie proszę. I zobaczywszy Charliego w odbiciu w lustrze, aż ją ścisnęło w żołądku.
- Wyglądała lepiej zanim schudłam. Ładnie się opinała w dekolcie - powiedziała cicho, muskając palcami materiał sukienki, która wyglądała zupełnie inaczej niż miała wyglądać bo opinała co prawda jej kościste ciało, ale… już nie do końca się jej przez to podobała, eh. - Charlie… - przymknęła oczy na chwilkę, biorąc głęboki oddech i zaraz ruszyła powoli w jego stronę. - Chcę cię. Tutaj. A ty jesteś gotowy zostać? - zapytała, sięgając palcami do jego policzka i ze smutkiem lustrowała jego twarz.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Uśmiechnął się do niej delikatnie. Mimo wszystko, wiedział doskonale, że ona chyba też czuła to coś, co wisiało między nimi od jakiegoś czasu – coś, co sprawiało, że stresował się o jej życie podwójnie, coś, co sprawiało, że nie był pewien, jak sobie poradzić, kiedy jej już zabraknie. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią z czułością. – To zabrzmiało dwuznacznie – puścił jej oczko z rozbawieniem. Mimo to, wychwycił jak zadrżała jej dolna warga, ale potem już ona się szykowała. Tak więc wszedł do środka, przechylając głowę.
– Wyglądasz idealnie - odparł, gdy wspomniała, że lepiej wyglądała, zanim schudła. Odetchnął mimochodem. Bo wyglądała cudownie, nawet jeśli była przeraźliwie chuda. - Lily, myślę, że jesteś świadoma, że dla ciebie jestem gotów absolutnie na wszystko – powiedział ze spokojem, sięgając do jej policzka i lekko muskając wargami czoło. – Dlatego, skoro mnie chcesz, to oczywiście, że będę tutaj dla ciebie – będzie. Nawet jeśli umrze emocjonalnie, gdy wyjdzie za mąż za innego. :C

autor

-

No fair. You really know how to make me cry, when you give me those ocean eyes. I'm scared, I've never fallen from quite this high falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
32
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

A ona czuła, że może jej zabraknąć i bała się okropnie tego, że złamie mu serce jeszcze bardziej, jeśli to co wisiało między nimi dojdzie do skutku. O wiele mniej bała się w tym temacie o Rona, na przykład. Miała wrażenie, że da radę. A z Charlesem… nadal czuła, że brakowało czasu. Ciągle im go brakowało, a teraz tak przeraźliwie się im zmniejszał ten czas z każdym dniem. - Nie, przecież powiedziałeś, że nie mogę tak żartować, ale sobie dodałeś jak widać - pokazała mu język.
- Chyba tylko w twoich oczach. Osobiście tego nie widzę - przeczesała palcami włosy, które tak czy siak lekko się przerzedziły. Wtuliła twarz w jego dłoń, przymykając oczy i odwróciła delikatnie buzię, żeby tą dłoń ucałować. - Nie wyszło nam to na dobre patrząc na ostatnie kilkanaście lat - powiedziała cicho, ale nie z żalem tylko z lekkim rozbawieniem i czułością. Otworzyła powoli oczy, przesuwając teraz dłońmi po materiale jego koszuli. - Już i tak robisz cholernie dużo. Dziękuję, że jesteś. Wiesz, że zawsze będę… - ale nie dokończyła, tylko spojrzała na niego wymownie. Musiał wiedzieć. A ona nie powinna tego na pewno mówić, nie teraz i raczej już nigdy więcej skoro zamierzała ten ślub wziąć. Przyciągnęła go trochę do siebie i złożyła czułego buziaka na jego policzku, a potem wyszli na ceremonię. I to nie tak, że coś złego w tym ślubie było. Kochała Rona, ale mętlik w jej głowie był strasznie zły. I Charlie obok. Przysięgi poszły dość sprawnie, nawet uroniła łezkę, ale trochę nie ze względu na to co mówiła i teraz bardzo powoli bujała się w ramionach Rona, z głową opartą o jego klatkę piersiową.
- Nie musieliście robić tego w formie niespodzianki. Mogliśmy to razem ogarnąć, zdążyłabym pójść do kosmetyczki czy coś - powiedziała z lekkim rozbawieniem, ale nie podnosiła głowy, tylko dalej oczka miała przymknięte.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Charlie uśmiechnął się delikatnie, ale bardzo smutno, gdy powiedziała, że nie wyszło im to na dobre, mając na uwadze ostatnie kilkanaście lat - coś w tym niestety było. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy.
– Niby nie, ale wiesz dobrze, że po prostu zawsze chciałem tylko o ciebie zadbać. O Was obie. I tak będzie zawsze, niezależnie od wszystkiego – no wiedziała o tym doskonale, musiała wiedzieć, prawda? Odetchnął głęboko i pokiwał głową, muskając lekko kciukiem jej brodę. – Wiem. Ty wiesz, że ja też – musnął ustami jej czoło i uśmiechnął się czule, a potem przyszedł czas na ceremonię.
Ronnie w zasadzie był z siebie całkiem dumny, że tak fajnie wszystko wyszło i był ultra wdzięczny Rosie i Cami, że tak pięknie to ogarnęły. Apartament był bowiem cały w uroczych lampkach, był tort, przekąski i inne jedzenie. Teraz, po przysięgach, tańczył ze swoją wybranką.
– Nie musieliśmy, ale chcieliśmy zrobić dla ciebie coś miłego, okej? I wyglądasz przepięknie – oplótł ją mocniej ramionami, wtulając ją bardziej w siebie. – A przynajmniej podobała ci się ta niespodzianka? – spytał, muskając ustami jej czółko.

autor

-

No fair. You really know how to make me cry, when you give me those ocean eyes. I'm scared, I've never fallen from quite this high falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
32
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Wiedziała, jasne, że wiedziała, że zawsze będzie o nią dbał, tylko ta wizja w niczym nie pomagała. Czuła, że będzie musiała go od siebie jakoś odsunąć - nie chciała mu pozwalać na to, żeby patrzył na to jak umierała, a już szczególnie na to, jak umierała będąc żoną kogoś innego. Nawet jeśli go potrzebowała to wydawało się jej to zbyt egoistyczne, no. Niemniej jednak, westchnęła cichutko na jego słowa.
- To było miłe - potwierdziła, bo ogólnie to naprawdę doceniała ten gest. Doceniała to, że o tym pomyślał, serio. Zacisnęła palce na jego koszuli pod marynarką. - Tak. Te dekoracje, twoja przysięga… jesteś wspaniały. Dziękuję - szepnęła, odrobinkę się odsuwając i uniosła nieco głowę w górę, łapiąc go za podbródek. - Dużo masz pracy w tym tygodniu? Moglibyśmy jakoś zaplanować te kilka dni, zanim wrócę do szpitala - zaproponowała, muskając delikatnie swoimi ustami jego usta, ale serduszko ją nadal troszkę gniotło niestety. - Kolejny raz wypuszczą mnie dopiero na święta chyba. O ile się coś poprawi - dodała, opierając nos na jego brodzie i wzięła głęboki oddech. O ile.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Ronnie uśmiechnął się do niej bardzo czule, wpatrując z miłością w błękitne oczy, w które chciał się wpatrywać już do końca swojego życia. Odetchnął głęboko i gdy powiedziała, że to miłe, uśmiechnął się do niej, a cała jego twarz nabrała bardzo chłopięcego wyrazu i uroku.
– Chcieliśmy to zrobić dla ciebie, po prostu – uśmiechnął się do niej uroczo. – Dekoracje akurat to Cami i Rosie – dodał z lekkim, uroczym uśmiechem. – Nie, Danny będzie mnie zastępował, chcę spędzić czas z tobą i zapowiedziałem, że mnie nie będzie. Muszą sobie radzić – puścił jej oczko z lekkim uśmiechem, lekko przeciągając to muśnięcie do czułego pocałunku.
– Jeśli się nie poprawi, to święta sobie urządzimy u ciebie. Zniesiemy choinkę i w ogóle. Ale może się uda i będziesz na spokojnie z nami otwierać prezenty w Boże narodzenie w jakiejś obrzydliwej, świątecznej piżamie – puścil jej oczko i uśmiechnął się czule.

autor

-

No fair. You really know how to make me cry, when you give me those ocean eyes. I'm scared, I've never fallen from quite this high falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
32
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Cóż, to długo nie popatrzy - tak by powiedziała Lily, której myśli były jednak dość mocno czarne, ale wiadomo, na głos by tego nie powiedziała, bo nie chciałaby go udręczyć. :lol:
- Wiem, dziękuję - powtórzyła, czule gładząc palcami jego policzek. Nie mogła powiedzieć, że go nie kochała, bo kochala. Bardzo. I ceniła każdy taki drobny, romantyczny gest z jego strony, serio :c - Okej, to dobrze. Cieszę się. Wystarczy, że tam siedzę sama, nie chcę jeszcze w domu - usta ułożyła w podkówkę. Westchnęła cicho spod jego ust, wsuwając dłoń w jego włosy i troszkę mocniej go do siebie przyciągnęła. - Mam nadzieję, że jednak do domu mnie puszczą. Święta w szpitalu wydają się okropnym rozwiązaniem - a potem potańczyli, wyszła tyci drama z Danem i po kilku godzinach wszyscy się zebrali.

| ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”